• Nie Znaleziono Wyników

Izbica przed II wojną światową - Tomasz Blatt - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Izbica przed II wojną światową - Tomasz Blatt - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ BLATT

ur. 1927; Izbica

Miejsce i czas wydarzeń Izbica, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Izbica, dwudziestolecie międzywojenne, życie codzienne, Żydzi, relacje polsko-żydowskie, mieszkańcy, środki transportu, rynek, synagoga

Izbica przed wojną

Izbica była biednym miasteczkiem, przeważali ortodoksyjni Żydzi. Czasami z pobliskiego miasteczka, przyjechali tak zwani bardziej oświeceni Żydzi, to znaczy troszkę zasymilowani, trochę inteligencja, studenci. Przyjechali w sobotę na rowerach, a to był grzech! Do tego bez czapek. Tego Izbica nie uznaje, pamiętam, [że] grupy tych ortodoksyjnych gonili ich, aż za rogatkami miasta zniknęli ci rowerzyści. Mój ojciec był jeden z tych tak zwanych „postępowych”, chodził do bożnicy, ale tylko w ważne święta. U nas dom nie był taki typowo koszerny, jedliśmy wszystko co się nadawało do jedzenia, bez uwagi. Były ze trzy olejarnie, dwie garbarnie, było sześć bibliotek, było kino, był taki teatr amatorski, życie kulturalne było bardzo żywe. Rynek, jak to rynek, były takie kocie łby i co środę przyjeżdżali chłopi na jarmark, otwierali swoje kramiki i tak dalej. Był ruch, krowy, konie, zielska, co tylko się dało, wieczorem pakowali swoje manatki. Żydzi – tak zwani – tandeciarze – tandetę robili, ubrania i dalej sprzedawali. Nie było żadnych rozbojów, była zgoda.

Żydzi żyli swoim życiem, a chrześcijanie z tych wiosek – swoim życiem. Były czasami, pamiętam, że były plakaty „Nie kupuj u Żyda”, ale chłop, jak mógł zaoszczędzić 20 groszy, to poszedł gdzie taniej. Telefon – to był jeden na posterunku policji, w gminie był jeden i tu – u takiego Zylbermana był jeden. To wtedy jak chciałem się połączyć z pobliskim miasteczkiem Krasnystawem czy Lublinem, to trzeba było pójść na pocztę albo do tego Zylbermana i kręcić korbką, aż centrala w Lublinie się odezwała i trzeba było zrobić polecenie, żeby na jutro o godzinie piątej czy szóstej poprosić tego czy tego pana i poczta już wysłała gońca tam, czy liścik, żeby na drugi dzień przyszedł na pocztę i dopiero na drugi dzień się znowu dzwoniło i ten pan już czekał [przy telefonie]. Były wozy takie konne, położyło się deski na tych wozach i można było jeździć. Potem już nie były zwykłe wozy, Żyd wybudował, tak jak autobus, tylko bez motoru i nazywał to omnibusem. Można było wejść, ławki przy ścianach [były] i konie – kilka zdrowych koni i w ten sposób się jeździło do

(2)

Krasnegostawu czy nawet do Lublina, czy do Zamościa. Pierwszy samochód [w Izbicy] miał lekarz, miał nawet szofera. Jak przyjechał do Izbicy oplem, [to] całe miasto poszło go obejrzeć. Była stacja kolejowa, pociągi się zatrzymywały.

Pamiętam, [że] dom krawca się zapalił, [on] przypomniał sobie, że ma tam pieniądze, które oszczędzał, chciał uratować [te] pieniądze, [pobiegł] i już nie wyszedł.

Pamiętam wariatkę,, taka biedna kobieta, chodziła na ulicy ze szmatami i miała zegarek, jak człowiek się zapytał: „Która godzina?”, to ona nie mogła odpowiedzieć, ale jak się zapytałeś: „A która godzina na dłuższej wskazówce?”, to ona powiedziała,

„A na tej małej?”. Ona powiedziała ile – i wtedy można było wiedzieć, ale tak, żeby powiedziała „trzecia” to nie, ale duża wskazówka na dwunastej, a ta na trzeciej. Tak ludzie się bawili nią. Potem jakiś bardzo pobożny Żyd przyjechał z Ameryki i się ożenił z nią, i okazało się, że ta nędzarka w tych brudnych łachmanach, została ubrana ładnie i jest dość przystojną, ładną kobietą i dziecko mieli nawet, wybudowali dom w Izbicy, który do tej pory stoi. Jedna była synagoga, były domy modlitwy, takie małe – dużo ich było dosyć, ale jedna bożnica, ludzie dawali składki i się utrzymywała. To był duży budynek, czworokąt z jednym piętrem – piętro było dla kobiet, bo kobiety muszą osobno być w czasie modlitwy. Na suficie coś było namalowane, ale nie zwierzęta, bo tego nie wolno przedstawiać w bożnicy. Przy zachodniej ścianie był ołtarz, pamiętam, [że] tam Torę trzymali. Na środku była tak zwana bima, gdzie czytali tą Torę, taki ganeczek. Ci, którzy opłacali więcej, to siedzieli przy tej zachodniej ścianie, na lepszych miejscach, biedniejsi – tam z tyłu.

Od czasu do czasu przyjechał taki Hazan, śpiewak żydowski – jak był dobry, to już się wieść niosła, że przyjechał ten i ten, będzie śpiewał, [wtedy] cała Izbica prawie przyszła posłuchać [go].

Data i miejsce nagrania 2004-11-09, Lublin

Rozmawiał/a Emil Majuk

Transkrypcja Marta Kubiszyn

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez całe lato to żeśmy chodzili spotykać się z dziewczynami, tam do Góry Puławskiej, z tymi letniczkami.. Tam byli co roku harcerze z Warszawy, chłopcy byli tu bliżej,

Tu gdzie jest taki skwerek przed domem handlowym to była taka uliczka, w pole szła i tam było mnóstwo chałupek, takich maleńkich chałupek, i tam mieszkało mnóstwo

Dużo wojska było, to pamiętam jak tymi kwiatami te rodziny obrzucały tych wojskowych, jak wracali ci żołnierze z tych manewrów. Data i miejsce nagrania

Nazywał się pan Kilian, on miał taksówkę, taki samochód z takim czarnym kołem z tyłu i zawsze woził czy jak myśmy, czy ktoś chorował do Lublina.. Tatuś

Po szkole moja siostra pracowała w Górze Puławskiej w sklepie, a ja kiedy wracałam ze szkoły [to] mama zawsze [mówiła]: „Idź zanieś obiad [siostrze].”.. To musiałam nieść,

Tylko już wolno było, to już zaraz ludzie poniszczyli, ciągnikami te pomniki były pozrzucane i budowali się tam. Mieszkają przecież tam ludzie i zakłady

Na 3 Maja to była jakaś taka łaźnia i tak człowiek sobie myślał jak to w tej łaźni może być, bo była zawsze zamknięta, okna były zalaminowane, nie było nic

Dawne Puławy były urocze można powiedzieć, bo było pełno zieleni, to było miasto takie zielone, chociaż to było bardzo malutkie miasteczko, ale bardzo czyste.. Tutaj, w okolice