• Nie Znaleziono Wyników

Działalność w AK - Stefania Gługiewicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Działalność w AK - Stefania Gługiewicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STEFANIA GŁUGIEWICZ

ur. 1927; Poznań

Miejsce i czas wydarzeń Leszczyna, II wojna światowa Słowa kluczowe okupacja niemiecka, Armia Krajowa

Działalność w AK

Tak. Byłam w AK. Co tu powiedzieć z tego? Jak to się stało, że się zaangażowałam w działalność AK? Bo chodziłam do takiej pani, która też była wysiedlona, Dusia Szczucińska, i ona mówiła, że mnie przygotuje do następnej szkoły jak się to wszystko skończy, ona mi tam pomoże w tym, a potrafiła też szyć, a więc przeszywała jakieś rzeczy z mojej mamy na mnie, i właśnie ona kiedyś mi zaproponowała, że mogę być taką łączniczką między działaczami poszczególnymi, między powiedzmy wsią a Urzędowem. A to było wtedy miasteczko, bo teraz chyba prawa miejskie odebrali Urzędowi? I tam na wsi jeszcze był też taki oficer Wojska Polskiego, Misztal się nazywał, a jak mu na imię, to nie pamiętam. I on prowadził tą organizację, tam ojciec mój należał do tego, oni tam, no, jak działali to nie wiem, bo to przecież nie było ujawniane, ale wtedy mnie ta właśnie pani Duśka wprowadziła w te arkana, dostałam taki specjalny obrazek, złożyłam jakieś ślubowanie i potem [mówiła mi]: „Pójdziesz dzisiaj do Urzędowa do tego pana doktora i tam mu dasz to”.

„Dobrze”. No to dobrze. No to gdzie to, jak to zrobić, żeby w razie czego nie przechwycili Niemcy? No ale jakoś doszłam, tam dotarłam do tego pana doktora, ale jak on się nazywał to nie pamiętam, ale tam w każdym razie. I potem… na początku chyba czterdziestego czwartego roku była jakaś potyczka w tych Lasach Janowskich.

I do sąsiedniej wioski trafiło kilku rannych. I ja do tych rannych chodziłam ich tam myć, zmieniać bandaż, nauczyli mnie jak się bandażuje, no i czasem im tam coś gdzieś przeczytałam, ale potem ich gdzieś zabrali, w inne miejsce, to już tam ich nie było na tym, bo ta wieś się nazywała Zakącie. To tam na tym Zakąciu, to ja tam byłam tą taką sanitariuszką. Ale to chyba najwyżej ze dwa tygodnie, nie więcej, może nawet nie, bo ich tam dosyć szybko zabrali. To była jakaś potyczka między tymi ludowcami, jak to tam? Armia Ludowa? AL? AL albo Bataliony Chłopskie. Coś takiego, tam gdzieś z tych Lasów Janowskich.

Byłam też w Lublinie u takich państwa, ale oni potem dostali już w czterdziestym czwartym roku jak już Rosjanie weszli, to dostali w przydziale na kwaterę do

(2)

mieszkania, bo mieli duże mieszkanie, jakąś grupę, takie jakieś tam lekarki, lekarz był też rosyjski, pielęgniarki jakieś, chyba ze cztery osoby, z pięć osób dostali, tak że musieli tam potem dość uważać, Aha, a ten Misztal z Leszczyny, ten oficer, to w pięćdziesiątych latach został wywieziony na Sybir i przesiedział kilka lat na Syberii.

Dopiero jak pewnie Chruszczow tam doszedł do głosu, popuścił trochę ten reżim, to on stamtąd wrócił, ale to trwało kilka lat właśnie. A jego aresztowało chyba NKWD w takim razie, albo polskie władze, w każdym bądź razie jego wywieźli.

Data i miejsce nagrania 2015-11-12, Poznań

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A ta ich bratanica, bo to była od brata tego Hirśka, Hirsiek, ta Gitla, tak jej było na imię, aha, jeszcze zapomniałam powiedzieć, że wieczorem, późnym

Żydzi tam mieli jakiś konkretny dzień do opuszczenia tych swoich domostw, i chyba też na nich czekały jakieś tam fury, bo myślę, że chyba nie gonili ich na piechotę do Kraśnika,

Może był, może dopiero później, ale też nie, bo w czterdziestym czwartym roku z sąsiadką, taką też w moim wieku wtedy, szłyśmy na cmentarz do Urzędowa, i była

Ale ona też w jakiś sposób była odważna, sama się gdzieś przechowywała, bo ten ojciec jej, ten Hirsiek, to był dużo starszy od tego Mośka.. Czy Gitlę pochowali

Aleksandrowicz pierwszy zmarł, w tym małżeństwie, powiedzmy, Aleksandrowiczów, on na raka zmarł, a jego żona Józefa, bo tak jej było na imię, to długo jeszcze dosyć żyła

To było jeszcze przed ósmym maja, czy przed dziewiątym majem myśmy przyjechali, bo właśnie tego ósmego maja w nocy zaczęła się taka strzelanina i wszyscy byli tam

Myśmy mieli dwoje dzieci w rodzinie i każdy z nas chodził do prywatnej szkoły, ponieważ równocześnie ze wszystkimi przepisami polskimi ze szkoły, to myśmy się

To jak żeśmy się wprowadzili do tego domu, naprzód naturalnie na Narutowicza 20, ja dostałam mój pokój, to ja się od razu zapytałam: „A gdzie Surcia będzie?” To