• Nie Znaleziono Wyników

Sny średniowiecza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sny średniowiecza"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacques Le Goff

Sny średniowiecza

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (8), 24-42

1973

(2)

Dwa kierunfci interpretacji snów

Sny średniowiecza*

S ny — dla h isto ry k a te m a t n ie ­ zw ykły — m ogą być je d n ą z n ajle p szy c h dróg do poznania zarów no psychologii społeczeństw , ja k i jednostek. D w a w zględ y skłoniły m n ie do p o d jęcia badań n ad duchow ym i głębiam i lud zi średniow iecza. P ierw szy to stw ierd zen ie nau ko w ej luki. B ad ania snów i ich in te rp re ta c ji — o n ejro m an cji — z a jm u ją znaczne m iejsce w h isto rii k u ltu r społeczeństw na D alekim W schodzie, w M ezopotam ii, Egipcie, G re ­ cji i w Rzym ie. W czasach now ożytnych z ain tereso ­ w anie d aw n y m i snam i objaw iło się w dziedzinie li­ te r a tu r y i sztuki, zw łaszcza gdy idzie o ren esan s i ro ­ m antyzm . W X X w iek u bad an ie i in te rp re ta c ja snów rozw inęły się znacznie w dw óch k ieru n k ach . Je d n y m je s t oczywiście — dzięki F reu d o w i — psychoanaliza, drugim są — w etnologii — stu d ia n ad m arzen iam i sennym i społeczeństw p ierw otnych.

J a k się to często zdarza w h isto rii k u ltu r y i nauki, m iędzy w iedzą o m arzen iach sennych w s ta ro ż y tn o ­ ści i w czasach now ożytnych, poczynając od re n e ­ sansu, pow stała pew n a lu ka, odpow iadająca w iekom średnim . W ak ta c h kolokw ium , jak ie odbyło się przed * Dotąd nie opublikowany tekst odczytu w ygłoszonego na Uniw ersytecie W arszawskim w dniu 20 X II 1972 r.

(3)

2 5

dziesięciu la ty w R oyaum ont, a k tó re Roger Caillois

i van G ru n ć b a u m opublikow ali pod ty tu łe m S n y

i sp ołeczeństw a lu d zkie (Paris 1967), nie z n ajd u jem y

w ogóle europejskiego średniow iecza. Czyżby ludz­ kość p rz e s ta ła w te d y śnić? Czyżby m iędzy K o n stan ­ tynem , o sta tn im m arzycielem starożytności, a D an- tem , p ierw szy m m arzycielem ren esansu, k tó ry w y ­ pow iada w zniosłe pożegnanie średniow iecza, ciężki sen bez m arzeń trw a ł przez dziesięć w ieków? Albo może w średniow ieczu sn y p rze stały być ciekaw e i w k o n sek w en cji p rzestan o się nim i zajm ować?

I. Sen a h isto ria społeczeństw Dość zajrzeć do k ilk u rękopi­ sów, i to w cale niebłahy ch, takich jak Dialogi G rze­ gorza W ielkiego, Polycraticus J a n a z S alisbury, tra k ­ ta ty A lb e rta W ielkiego czy pierw sze lepsze żyw oty św iętych; dość obejrzeć m in iatu ry , fre sk i lub kapi­ tele kolum n, aby przekonać się, że tak nie jest. O śm ieliłbym się n a w e t tw ierdzić, że społeczeństw o średniow ieczne określić m ożna jako społeczeństw o m arzycieli, to znaczy ludzi szczególnie uw rażliw io­

nych na w łasn e sny i ich sens. D odam też od razu, że w ciągu ow ych dziesięciu w ieków sen zm ienił swą fu n k c ję w k u ltu rz e i społeczeństw ie. Sen an tyczn y — n a poziom ie klas k ierow niczych — stanow ił n a­ rzędzie w ładzy. W ysoko „kw alifikow ani” śniący, p rzed e w szystkim w ładcy, ja k królowie* babilońscy i egipscy faraonow ie, rząd zili za pom ocą śniących podstaw ionych. B óstw a odsłaniały im i d y k to w ały w sn ach w ażne decyzje i w ydarzenia: w ojn ę i pokój, głód i d o statek, obciążenia podatkow e i n astę p stw a d y n astyczn e. Na poziom ie lu du sen zajm ow ał m iej­ sce w całości ry tu a łó w m agicznych, dzięki k tó ry m ludzie usiłow ali w prow adzić w n ieu b łagalne boskie fa tu m jeśli nie m ożliwość w yboru, nieco wolności czy szczęścia, to p rzy n a jm n ie j przeczucie swego p rz y ­ szłego losu.

Społeczeństwo

(4)

S ny śred­ niowieczne -etapem pośrednim Historyk i psychoanali­ tyk

Począw szy od w ieku XV I w społeczeństw ach euro­ pejsk ich zm ienia się k rajó b raz m arzeń sennych. Sen s ta je się od tąd synonim em fan ta zji, ucieczki, wol­ ności. T rzeba będzie poczekać n a F reud a, aby poz­ nać zarów no ry g o r język a snów, jak i bogactw o życia psychicznego, k tó re on odsłania. Średniow ieczne m a­ rzenia senne, położone m iędzy snam i a n ty k u i w spół­ czesności, o d dalają się od snu politycznego, k tó ry u m iera m iędzy K aro lem W ielkim a K aro lem V (Le

Songe du V erg er je s t ju ż tylko tw orem literackim ),

i zbliżają się do człow ieka w ew nętrznego, do je d ­ nostki. Z anim F re u d odda sen w e w ładanie S u p e r ­

ego, jeżeli nie w e w ładan ie Id — będzie on w śre d ­

niow ieczu już nie boskim , lecz ludzkim m arzeniem , jed n y m z n ajlep szy ch św iadectw ześw iecczenia k u l­ tu ry i społeczeństw a. Z atem tak w tej, ja k i w in ­ ny ch dziedzinach średniow iecze je st isto tn ie epoką pośrednią, osią, w okół k tó re j — przez dziesięć w ie­ ków — k ra jo b ra z m arzeń sennych, podobnie ja k cały k ra jo b ra z społeczny i k u ltu ra ln y , wolno, lecz zdecy­ dow anie obraca się i zm ienia. H istoria w ieków śre d ­ nich to dzieje długiego historycznego zak rętu . D rugim względem , k tó ry skłonił m nie do badan ia snów w średniow ieczu, je st związek, jak i te b adania u trz y m u ją z różnym i dziedzinam i historii i n au k społecznych, może n iezbyt szczęśliwie nazw anym i we

F ra n c ji n au k a m i o człow ieku.

Sen, zjaw isko psychologiczne, p rzy n ależy do tego, co A lphonse D u p ro n t nazyw a za Ju n g iem m entalnością zbiorow ą. Nie w kraczam na tru d n ą drogę psycho­ analizy, gdzie zresztą, gdyby starczyło m i ko m p eten ­ cji, poszedłbym raczej śladem F re u d a niż Ju n g a . Pow iem tylko, że do h isto ry k a należy przyg oto w a­ nie daw n y ch św iadectw o m arzeniach sennych w tak i sposób, aby m ożna było — zachow ując histo ry cz­ n ą au tentyczność — ułożyć śpiącego na kanap ie p sy­ choanality k a. W spółpraca h isto ry k a i psych oan ali­ ty k a m usi p rzyczynić się do naukow ego określenia wszystkiego, co w psychologii history cznej jest isto t­

(5)

2 7

nie k o lek ty w ne, inaczej bow iem zagubi się on w opa­ ra c h w erb aln ej socjologii lub w błędach, w y n ik a ją ­ cych z p rzy p isy w an ia zbiorowości cech jedn ostko­ w ych. W spółpraca ta m usi ponadto odnaleźć dokład­ n e i pogłębione s tr u k tu ry społeczne i m echanizm y

rozw oju społecznego.

O d w o łując się do człow ieka wiecznego, psy cho ana­ liza h istory czna tra fi w ślepą uliczkę. Przeciw nie, m u si ona odnaleźć w św iecie snów k o n flik ty społe­ czeń stw a, rozw inąć to, co F re u d przeczuł, p rzy p isu ­ ją c zawodowi i s y tu a c ji społecznej śniących zasad­ niczą rolę w m arzen iach sen ny ch (we w spom nianej w yżej p rac y zbiorow ej poświęcono bardzo su g esty w ­ n y a rty k u ł snom ro zm aity ch k ateg o rii społeczno-za­ w odow ych w średniow iecznym Bagdadzie). F re u d ro zu m iał znaczenie historycznego w y m iaru in te rp re ­ ta c ji snów. Począw szy od czw artego w yd ania (z roku 1914) M arzenia sennego, cytow ał i w y k o rzy stał opu­ bliko w an ą dw a la ta w cześniej ro zp raw ę D iępgena

Traum, und T ra u m d e u tu n g als m ed izin isch -w issen ­ scha ftlich es P roblem im M ittte la lte r. Jak k o lw iek by

było, czujem y dobrze, ja k ą w agę dla c h a ra k te ry s ­ ty k i społeczeństw a m ogą m ieć badania psychoan a­ lityczne. O dsłaniają one w m arzeniach senn ych auto- cen zu rę, jak iej społeczeństw o podlega, tabu, jak ie w yzn aje, zaham ow ania i obsesje, jakie przeżyw a, przen iesien ia i sublim acje, jak ie w ytw arza.

P rzez tysiąclecie k u ltu ry średniow iecznej w m arze­ niach sennych ów czesnych in te le k tu a listó w rozpo­ znać m ożna cenzurę, ja k ą n ad spadkiem antycznym sp ra w u je ch rześcijaństw o. P rzez całe średniow iecze p o w ta rz a się sław n y sen św. H ieronim a, k tó ry w idzi siebie (E pistula ad E u sto ch iu m 22, 30 = P L + 22 kol. 383.4) przed boskim try b u n a łem , potępionego za to, że był b ardziej uczniem C ycerona niż ch rześcijan i­ nem . W chw ilach p rzem ian k u ltu ra ln y c h , kiedy p ę ­ k a ją w iekow e zakazy, p o jaw ia ją się sny w yzw oli- cielskie. Oto przy k ład : k ied y k le rk H erm an z V a­ lenciennes, w końcu X II w., chce uspraw iedliw ić zu­

Freud rozumiał

Sław ny sen św. Hieronima

(6)

Piąć snów Karola W ielkiego Psychoanaliza historyczna Sennik — onfiryclzny gatunek średniowieczny

chw ałość p rzed staw ien ia Biblii w form ie rom ansu, a w ięc w języtku ludow ym (mowa o R om an de S a ­

pience), odw ołuje się do snu i to — znak czasu! —

snu m aryjnego, gdzie u k a z u je m u się N ajśw iętsza Dziewica.

M ożna więc sądzić, że h isto ry czn a psychoanaliza snu ukazu je oprócz stłu m ień i w yzw oleń, kom pleksów w in y i m asochizm u — zaborcze s tru k tu ry m e n ta l­ ności zbiorow ej ch rześcijań stw a średniow iecznego i ogólne k ateg o rie społeczne epoki. U w ażna analiza pięciu snów K a ro la W ielkiego w Pieśni o Rolandzie prow adzi do określen ia feud alnego libido — o b jaw ia­ jącego się przez polow anie i w ojnę, k tó re w XI i X II w. zw raca spo łeczeństw a zachodnie ku w y praw o m krzyżow ym . S k ry ty m obliczem tego libido b y ł in­ s ty n k t śm ierci, nigdzie n ie w yrażon y b ardziej d ra ­ m aty czn ie niż w Pieśni o R olandzie. R o n ceva u x jest karą, ja k ą w y m ierza sobie społeczeństw o pierw szych w ieków feu d alny ch.

L epiej jed n a k porzucić tę pobieżną (a przecie zbyt długą) dyg resję o psychoanalizie history czn ej, któ ra w ykracza poza m ój zam iar i k om petencję. Dość przypom nieć, że b adanie snów m obilizuje rozm aite dyscy p lin y naukow e i że h isto ry k w inien w yk o rzy­ styw ać w szystkie w sw oich badaniach.

B adanie i in te rp re ta c ja snów w ym aga — ju ż jeśli idzie o d o k u m en tację — w y k o rzy stan ia jak n a jsz e r­ szego w ach larza św iadectw : tek stó w literackich, ha-

giograficznych, n au kow ych, teologicznych, a rty ­

stycznych i ikonograficznych. W badaniach zaw arto­ ści snów (treści jaw n ej i tre śc i u k ry te j) o dsłaniają się stosunki, k tó re k u ltu ra uczona u trz y m u je z ludow ą (folklorem ). J a k zaw ikłane są te stosunki, jak u tru d ­ n iają u p raw ian ie h isto rii m entalności, pokaże jeden tylko przyk ład : m ianow icie sennik, jed en z onirycz- nycih „ g a tu n k ó w ” średniow iecza. Jaw i się on nam dzisiaj jako p rzy n a leż n y k u ltu rz e ludow ej, ppniew aż znam y senniki albo w p ostaci m ałych książeczek, albo przek azy w an e p rzez u stn ą trad y cję, k tórej

(7)

2 9

uczone źródła u leg ły w tó rn ie fo lkloryzacji m iędzy XV a X V III w. T ym czasem w średniow ieczu senniki należą do n a jb a rd z ie j uczonej w a rstw y k u ltu ry , do n au k h erm ety czn y ch . B ad ając jed n a k n ajsław n iejszy z senników , L ib er T h esa u ri O cculti Pascalisa R om a­ nusa z X II w., dostrzec m ożna, że jest to w części

zw ykły p rzek ład O neirocriticonu A chm eta, k tó ry

z kolei sam je s t m oże ty lk o greck im p rzekładem lub a d a p ta c ją arabskiego tra k ta tu , w każdym zaś razie stanow i u ję ty w uczoną form ę zbiór w ierzeń ludo­ wych. D ostrzec więc tu m ożna — na przykładzie o n ejro m ancji — złożony cykl zależności m iędzy k u l­ tu rą uczoną a k u ltu rą ludow ą: ludow a całość, k tó rą zresztą nieostrożnie byłoby uznać za pierw otną, roz­ pada się na elem en ty w tó rn e uporządkow ane w ło­ nie k u ltu r y uczonej, elem en ty, k tó re z kolei zostają „sfolklo ry zow an e” i ta k dalej...

B adanie i in te rp re ta c ja snów zm usza także do p rze­ śledzenia stosunków m iędzy h isto rią idei a h isto rią św iadom ości. S n y „ lite ra c k ie ” albo tra k ta ty , pośw ię­ cone m arzeniom sennym , należą raczej do św iata idei. N atom iast k o n k retn e sny, te n a przyk ład, k tó ­ ry ch dostarczają ży w oty św iętych, stanow ią część m yśli „ a u to m aty c z n ej” , n ależą do zbioru idei znie­ kształconych i zdew aluow anych, do — zbornej m im o

w szystko — całości in te le k tu a ln y c h odprysków

i ru in , k tó re skład ają się n a ludzk ą m entalność. Jed n ak ż e badać i in te rp re to w a ć sn y to rów nież son­ dować sto su n ki m iędzy s tru k tu ra m i m en ta ln y m i a s tru k tu ra m i biologicznym i.

S en łączy się z ciałem , pożyw ieniem , fizjologią, m e­ dycyną. Ju ż od n ajd aw n iejszej staroży tno ści rozu­ m iano, że sen przynosi p ew ne św iadectw o o w a rto ­ ściach biologicznych w społeczeństw ie. P otw ierdza się to jaw n ie w średniow iecznym chrześcijań stw ie — od połow y X II do początków XV I w. D roga fizjo­ logii i m ed ycyn y będzie jed n ą z zasadniczych dróg n aukow ego ujęcia snu: u H iid eg ard a z B ingen (Cau-

sae et curae), A lb e rta W ielkiego (De som no et

vigi-Sen łączy się z ciałem

(8)

Co nas dziś interesuje?

Inaczej w 6rednio*wiec!zu

lia), A rn au d a z V illen euve (E xposition es visio n u m quae fiu n t in som niis, ad u tilita te m m ed icoru m non modicam ).

B adanie snów sk łan ia w reszcie h isto ry k a — a spec­ jaln ie m ediew istę — do postaw ien ia dw u zasadni­ czych p y tań . Sny — u jaw n io n e zbiorowo — stu d io ­ w ali przede w szystkim etnologow ie. Czy zatem spo­ łeczności śniące są społecznościam i pierw otny m i, a r ­ chaicznym i? Czy — ro z p a try w a n e pod ty m kątem — społeczeństw o średniow ieczne było tak ą w łaśnie spo­ łecznością: archaiczną lub p ierw o tn ą? Nie p o d jąłb y m się dać tu ta j odpowiedzi, k tó rą w idziałbym jako zróż­ nicow aną i raczej przeczącą. P rzy to czę tylk o — ja k o p rzy k ła d tym czasow ego re z u lta tu ledw ie rozpoczę­

ty ch b ad ań — w y n ik i p orów nyw aw czych b a d a ń

m entalności, o p arty ch na pobieżnej analizie k ilk u senników z X II i X III w.

P o ró w n ajm y przed m io t zain tereso w ań uży tko w ni­ ków senników śred niow iecznych i k lie n te li sz arla ­ tan ów przyszłości (jasnow idzów , w różek, itd.), nie­ byw ale dziś licznej w tak zw anych k ra ja c h rozw i­ niętych . M ożna powiedzieć, że dzisiaj istn ieją trz y w ielkie g ru p y zainteresow ań: zdrow ie, miłość, p ie­ niądze. W X II i X III w. b ra k niepokoju o m iłość (uczucie nowoczesne), niew iele tro sk i o pieniądze,, a n aw et o m ają te k . Nic to dziw nego w czasach, k ie­ dy gospodarka p ieniężna b y ła n a d e r ograniczona, po­ jęcie w łasności zaś — n iejasne. In tereso w ała w ów ­ czas inna dziedzina — dziedzina potęgi: rozszerzenie lu b sk urczen ie w ładzy, zw ycięstw o czy klęska w w alce z w rogam i, um ocnienie lub zagrożenie h on o ru — podstaw ow ej w arto ści feu d a ln e j. M iejsce m iłości za jm u ją zw iązki p o k rew ie ń stw a lu b pow inow actw a. Pojaw ia się rów nież tro sk a o dobre lu b złe sto su n k i w łonie rodziny, albow iem siła i spójność rodzinnej w ładzy stan o w i isto tn y czynnik k u ltu ro w y . N iepo­ kój o zdrow ie w y d a je się w X I w. rów nież częsty co

(9)

31

lęku p rzed śm iercią, co stanow i bardzo isto tn y ry s m entalności.

Dla p rzy k ła d u p rzytaczam sny p ro ro ka D aniela: 1. K to w e śnie w idzi jak w alczy z p tak iem — sw arów zazna.

2. K to w e śnie p ta k a łow i — zysk znajdzie.

3. K to śni osła widzieć lub konia posiadać — w zros­ ną jego dochody.

4. K to śni zbroję nosić — zap an u je n ad wrogam i. 5. K to śni n a ośle siedząc orać — w boleściach zleg- nie.

6. K to śni wodę w rzącą — złe słow a od wrogów sw ych usłyszy.

Je d n a k ta przew aga tro sk i o w ładzę i potęgę może skłonić do postaw ienia nowego pytan ia. M ianowicie: czy p rzyp ad kiem senniki nie b y ły przeznaczone do u ży tk u w a rstw y szlacheckiej? Czy też „ a ry sto k ra ­ tyczn y m odel” in te rp re ta c ji snów został „p rzyw łasz­ czony” , jeśli w olno powiedzieć, przez w szystkie k la ­ sy społeczeństw a? Nie odważę się odpowiedzieć przy

obecnym stan ie badań.

O statnim problem em , k tó ry przynosi b adanie i in­ te rp re ta c ja m arzeń sennych, jest problem tra d y c ji — dla h isto ry k a n ajw ażniejszy. Skoro świadomość jest tym , co zm ienia się n ajw o ln iej, czy sny, sk ry te na dnie świadom ości, nie trw a ją tam najdłużej? Czy w szystkie sny nie są przyp ad kiem pradaw ne, niepam iętne? Czy nie są w społeczeństw ie śladem pierw otności, a więc — złym dokum entem histo rycz­ nym , inaczej jak zakładaliśm y, podejm ując badanie? Je d n ak nie ro zp a tru je m y teraz s tr u k tu ry snu, ale jego jaw n e treści. Jeżeli tak ograniczyć dociekanie, okaże się, że chociaż sny danego społeczeństw a nio­ są oniryczne dziedzictw o społeczności poprzednich, to przecież m arzenia senne zbiorowości są jej pod­ w ójnie współczesne. Po pierw sze dlatego, że n aw et w tedy, kiedy trśśc i snu są anachroniczne, istn ieją one w m entalności zbiorow ej współczesności. Po drugie zaś, sam a zaw artość snu, oczywiście w sposób bardzo

Niew iele lęku przed śmiercią Podwójna współczesność m arzeaia sennego

(10)

Wiek IV — w iekiem przełomu

Tradycje tubylców

złożony — jest jed n ak zaw artością czasu, w k tó ry m ludzie śnią.

Jed n ak że — i to je st o sta tn i w niosek naszych b ad ań — czas ów m a trw ałość w iększą aniżeli czas w y d a ­ rzeń historycznych. T rudno w daw ać m i się tera z w szczegóły: pow iem tylko, że — m oim zdaniem — sy­ stem oniryczny średniow iecza może zostać zasadnie zaliczony do system ów sennych społeczeństw p rzed- przem ysłow ych, k tó re s ta ra ł się określić G runebaum . Odnosi się to zarów no do n a tu ry , ja k i do p erio dy - zacji średniow iecznego m arzenia sennego. Ś w iat tak zw any cyw ilizow any żyje od IV do X IV w. w tej sa­ m ej epoce onirycznej....

S tarałem się uzasadnić badanie snów przez h isto ry ­ ka. C hciałbym teraz — ograniczyw szy się do k u ltu ­ ry uczonej — n ak reślić ew olucję m arzeń sennych od IV do X IV w. lu b raczej — naszkicow ać u k sz ta ł­ tow anie się „średniow iecznego sn u ” w e w czesnym średniow ieczu i w skazać na przekształcenia, k tó re n astą p iły w m om encie dla tej epoki decydującym , m ianow icie w w ieku XII.

II. Dziedzictwo oniryczne śred­ niowiecza

W iek IV był na pew no w iekiem przełom u. Ale n a w e t w przełom ow ych epokach spo­ łeczeństw a zastają ro zm aite spuścizny w e w szy st­ kich dziedzinach, ale przede w szystkim w dziedzi­ nie k u ltu r y i m entalności.

Łacińskie społeczeństw o chrześcijańskie odziedziczy­ ło trz y spadki oniryczne.

1. Dziedzictwo tra d y c ji u stn ych , tra d y c ji b a rb a rz y ń ­ ców i pow ierzchow nie zrom anizow anych tubylców . Był to na pew no w k ład podstaw ow y, sięgający przez folklor do w ierzeń i m itologii archaicznych. A le sny przedśredniow iecznych pry m ity w ó w są dopraw dy za m ało znane i zbadane, aby m ożna było dzisiaj ustalić bilans tego dziedzictw a.

(11)

3 3

2. Dziedzictwo antyczne, to znaczy spadek snów grecko-rzym skich. Dostarczyło ono ludziom średnio­ wiecza trojakich źródeł do in terp retacji snów. P ierw ­ szym źródłem były pism a filozofów, zwłaszcza ta ­ kich, którzy znali dok tryn y pitagorejskie i stoickie, przypisujące snom własności m istyczne: objaw iać się w nich m iała boska dusza, nocą odłączona od ciała. G łów nym a u to ry tetem starożytnym w dziedzinie snów był oczywiście genialny w ulgaryzator, Cyce­

ron, dzięki De divinatione i S o m n ium Scipionis (Sen

Scypiona), jedy n ym fragm encie De Republica, k tó ry

znało średniowiecze.

D rugim źródłem były tra k ta ty specjalistów od snów. N ajsław niejszy był A rtem idoros, w yrocznia całej późnej starożytności: około rok u 100 p.n.e. napisał on w Efezie Oneirocriticon. Jednakże ojcem średnio­ wiecznej w iedzy o snach był M akrobiusz, k tó ry pod koniec starożytności połączył obie tradycje: filozo­ ficzną i onejrom ancyjną. Średniow iecze złupiło dzie­ ło M akrobiusza, nie okazując żadnego szacunku dla jego poglądów i teorii. W trzecim rozdziale pierwszej księgi K om entarza do «Snu Scypiona», napisanego około 390 r., M akrobiusz stw ierdza, że badanie snu m usi w ypełnić trz y w arunki. Przede wszystkim oprzeć się m usi na typologii snów, których n a tu ra je s t rozm aita: czym innym jest som nium , czym innym

visio, oraculum, insom nium , visum . Jako znaki fa ­

tum , losu, M akrobiusza zajm ują tylko trzy ostatnie typy. Tym czasem średniowiecze przeniesie na pierw ­ szy plan sen codzienny, ludzki som nium czy visio. U M akrobiusza insom nium oznacza sen fizjologicz­ ny lub fałszywy, pozorny, a nie koszmar, którego sta ­ rożytność nie znała. Koszm ar jest odkryciem śred­ niowiecza, jak w skazują rozm aite, nieraz bardzo tru dn e etym ologie słowa w różnych językach euro­ pejskich (np. francuski cauchemar). Średniowiecz­ nem u koszm arowi w ierny uczeń Freuda, E rnest Jo ­ nes, poświęcił główną część swego pionierskiego ese­ ju On the N ightm are (1949).

Traktaty Artemid ora i Makrobiusza

(12)

Hierarchia śniących

Duńe są bramy Snu

M akrobiusz uw idacznia rów nież h ierarchię śniących. Nie w e w szystkie sny uw ikłan y jest los. Posyła on sny wieszcze ty m tylko, k tó rzy są ich godni, to zna­

czy tym , k tó ry c h obleka dostojeństw o, auctoritas.

Stąd problem , czy Scypion zasługiw ał na sen godny kom entarza, jak im o p atrzy ł go Cyceron: nie sp ra ­ wow ał przecież w ted y najw yższej w ładzy w ojskow ej czy cyw ilnej. D ostojeństw o rodziny Scypiona oraz jego przyszła osobista pozycja skłaniają M akrobiu- sza do m niem ania, że owszem, zasługiw ał.

W reszcie podkreśla M akrobiusz znaczenie zawodo­ wych, w yspecjalizow anych tłum aczy snów. Tacy znawcy, zdolni do uchw ycenia przesłań z zaświatów, pełnią fu n k cje religijne, jeżeli sami nie są osobami św iętym i. O nejrom anci to kap łani albo zawodowcy op atrzen i relig ijn ą w ładzą.

Dziedzictwo antyczne płynęło jeszcze trzecim źród­ łem. B yły nim nieoczekiw ane a u to ry tety , do któ rych lubili się odw oływ ać średniow ieczni klerkow ie. Ich m etodą było dowolne cytow anie i przypisyw anie zna­ czeń tekstom w yrw anym z kontekstu. Sam M akro­ biusz zaczerpnął od W ergiliusza pom ysł fałszyw ych snów. Sześć w ierszy E neidy (VI, 893— 898) stanie się podstaw ą średniow iecznej n au ki o m arzeniach sen ­ nych.

Sunt geminae somni portae: quarum altera fertur Cornea, qua veris facilis datur exitus umbris, Altera candenti perfecta nitens elephanto Sed falsa ad caelum m ittunt insomnia manes. His ibi turn natum Anchises unaque Sibyllam Prosequitur dictis portaque em ittit eburna.

(Dwie są bramy, jak mówią, Snu: jedna rogowa, Którą Ciebie prawdziwe w ziemskie wchodzą włości, A druga lśniąco biała, ze słoniowej kości, Właściwa przecież Manom, co złudą w śnie mylą. Tą bramą Eneasza społem ze Sybillą

Wpuścił Anichiz słowy pożegnawszy syna.

(p rz e k ła d T. K a r y ło w s k ie g o ) R. T. G etty wykazał, że u W ergiliusza insom nia nie oznaczają w izji sennych, lecz wizje na jaw ie („The A m erican Jo u rn a l of Philology” 1933, s. 12). T ym ­

(13)

3 5

czasem bram a rogowa i b ram a z kości słoniowej, pro­ wadzące do antycznych piekieł, nasunęły średnio­ wieczu m yśl o snach praw dziw ych i snach fałszy­ wych. To rozróżnienie stanie się bardzo istotne dla m anichejskiego chrześcijaństw a średniowiecza. Na­ rzuci też ono ludziom ówczesnym szczególną ducho­ wą strategię: taką, któ ra zam yka w rota z kości sło­ niowej snom fałszyw ym , czyli złym, czyli diabolicz- nym.

3. Średniowiecze odziedziczyło również spadek ju - dejsko-chrześcijański (biblijny i ogólnochrześcijań- ski). T radycja ta była nieżyczliwa snom, zwłaszcza w porów naniu z onirycznym i i onejrom ancyjnym i skłonnościam i starożytnego pogaństw a.

S ta ry T esta m en t liczy trzydzieści siedem snów, w

tym dziewięć odrzuconych (E. L. Ehrlich: Der

T raum in alten Testam ent, 1953). O bjaw ia się tak wrogość proroków wobec chaldejskich wróżbitów, ryw ali z czasów niew oli babilońskiej. Sny prorocze byw ają często zwrócone przeciw ko złym władcom, Faraonow i (Gen. 37 i 41) i Nabuchodanozorowi (Da­

niel 2). Średniow ieczny kościół um iał w ykorzystać te

groźne dla królów sny przeciwko świeckim książę­ tom. U kazyw ał nazbyt niezależnym władcom w id­ mo Nabuchodonozora, śniącego o w łasnym upadku i karze.

N ow y T esta m en t jest niem al pozbawiony snów. Li­

czy ich zaledw ie dziewięć: są to zresztą bardziej wizje niż sny (A. W ikenhauser: F estschrijt fu r F. Dolger, 1939, s. 320— 321). Pięć znajdujem y u M ateusza: do­ tyczą narodzin C hrystusa, narodzin cudownych, któ­ rym tow arzyszą znaki senne i przepow iednie opar­ te na wzorach wschodnich. C ztery naw iedzają św. Paw ła, nieprzeciętnego bojownika, k tó ry sięga do w szystkich dostępnych m u środków i w świecie hel­ leńskim chlubi się aureolą sennych przyw ilejów ,

co oczywiście sp rzy ja p racy apostolskiej.

Tak więc spuścizna biblijna była raczej negatyw na, pełna nieufności dla snów. Był w niej jednak także

Spadek j ud eo-chrze­ ścijański 9 snów Nowego Testamentu

(14)

Wrogość wobec snów Oniryczna bujność hagiografii

asp ekt pozytyw ny: opow iadała o snach zesłanych od Boga, jak te, k tó ry m i obdarzył obu Józefów, syna Jakubow ego i m ałżonka M arii.

Przez trz y pierw sze w ieki chrześcijaństw a pogłębia się wrogość wobec snów. Sen staje się w spólnikiem diabła, demonów, czarow ników . D iabelskie pocho­ dzenie snów zdaje się udow adniać sen żony P iła ta w apokryficznej E w angelii N ikodem a (I, 1—2). Sw. Ireneu sz m niem ał, że Szym on Mag — prototyp śred ­ niowiecznego a n ty k apłana — „rzucał sn y ”, tak jak „rzuca się” uroki. O rygenes — te n heretyk! — pisał, że istn ieją sny, k tó re Bóg posyła za pośrednictw em aniołów i średniow ieczna onejrom ancja śledzić bę­ dzie senne w alki dem onów i aniołów. T ertu lian k a r­ cił surow o w szystkich, k tó rz y pokładają ufność w m arzeniach sennych. W reszcie drugi sobór w A nagra potępił w 358 r. w różenie ze snów.

III. Demonizacja snu we wczes­ nym średniowieczu M iędzy V a V II w. sen cofa się najgłębiej: m ogłoby to uspraw iedliw iać trad y cy jn e określenie „w ieku ciem ności” (dark ages), którym obdarzano te czasy. Ale surowość teoretycznych po­ tępień zostaje w p rak ty ce podważona przez onirycz- ną bujność hagiografii.

Dwaj w ielcy ojcowie, któ rzy rozpoczynają uczoną k u ltu rę średniowiecza, św. H ieronim i św. A ugustyn, pogłębiają d potw ierdzają w yrok w ydany na sny. Ale czynią to w dziełach przepełnionych m arzeniam i sennym i. Sw. H eronim posłużył się snem , aby le­ piej unaocznić cenzurę, k tó rą chrześcijaństw o obło­ żyło k u ltu rę antyczną („ciceronianus es, non chri­

stianus”). Pierw szy też przedstaw ił po łacinie k apła­

nów, k tó rz y n a pu styniach W schodu walczą z de­ m onam i snu, z diabłam i-koszm aram i. K uszenie św. A ntoniego w prow adza w k u ltu rę europejską m otyw

(15)

3 7

w alki ze snam i kuszącym i, rozpętaną oniromachię. Św. A ugustyn pochylał się w swoich pism ach n ad onirycznym i zakam arkam i w łasnej jaźni: odkryw ał tam — ostatecznie — dowody słabości ludzkiego um ysłu. Pokusa snu zakładała odwołanie do C hry- stusa-Zbaw iciela.

W religijnym k rajobrazie nastąp iły dwie zmiany, obie niekorzystne dla snów. Specjaliści onejrom ancji zniknęli wraz z pogańskim i kapłanam i. Księża i m ni­ si nie m ieli oczywiście praw a upraw iania potępionej techniki, przynajm niej w teorii. A w praktyce? E re­ m itę, chrześcijańskiego czarownika, pytano też za­ pew ne o sens snów. N atom iast popularna w roz­ w iniętym średniowieczu p rak ty k a ,,psałterza senne­ go” (odczytyw ania snów p rzy pomocy trafiania pal­ cem na ślepo na literę psałterza, k tó ra dostarczała klucza, rozw iązania snu) zakładała rów nież pośred­ nictw o kleru. Je d n ak średniowiecze nie znało u p raw ­ nionych onejrom antów .

W starożytności upraw iano sen prow okow any lub

inkubację: w ierni zasypiali w specjalnym św iętym m iejscu (np. w p o rty k u św iątyni Eskulapa w Epi- daurze), upraszając boskiego terap eu tę o objaw ie­ nie środka leczącego chorobę. W kościele chrześci­ jańskim nie było m iejsca na podobny ry tuał. Ale znowu — w teorii. Pism a Grzegorza z Tours mówią o nocnych w igiliach chorych wokół grobu św. M ar­ cina w Tours i św. Ju lian a w Brioude, wigiliach, któ ­ re stanow ią dopraw dy chrześcijańskie ceremonie inkubacji. Jak w ynika z całości pism św. Grzegorza, ry tu a ł ten w ykształcił się w Galii w końcu VI w. W rozpraw ie L a légende dorée. Les saints succes­

seurs des D ieux P. Saintyves udowodnił, że inkuba­

cję — w postaci coraz bardziej zamaskowanej i oka­ leczał ej — stosow ano jeszcze długo w średniowieczu. Dwaj wielcy „założyciele” średniowiecza w ypraco­ w u ją wówczas chrześcijańską teorię i praktykę m a­ rzeń sennych. G rzegorz W ielki wypowiedział się w

Dialogach (IV, 48) i w Moralia in Job (VII, 13— 14,

Oniromachia

Sen

prowokowany

„Założyciele” średniowiecza

(16)

Typologia chrześcijań­ ska — po­ chodzenie snów

V III, 24), podręcznej książce klerków średniow iecz­ nych. Jego uwagi, nieco szorstkie, m ają c h a ra k te r p asto raln y; Izydor z Sew illi (biskup od rok u 600 do 636) p a trz y ł subtelniej i raczej teologicznie. Obaj na­ szkicowali typologię snu, rozpiętą m iędzy testam en-

ta diaboli a oratio; isto tn ie pole snu będzie odtąd dla

chrześcijanina um ieszczone m iędzy dziedziną nacie­ rającego szatana a dziedziną m odlitw y, k tó ra go od­ piera.

Pom ijając odcienie, m ożna by tę d ok try nę ująć n a ­ stępująco. Typologii chrześcijańskiej nie określa już n a tu ra , ale pochodzenie snów. Sen może mieć trzy źródła. Przede w szystkim człowieka — bądź cieles­ nego (np. w w ypadku głodu lub niestraw ności, co uchylało okienko ku fizjologii snu), bądź duchowego, albow iem sny są tylko dalszym ciągiem nam iętności, k tó re człowiek odczuwa n a jawie. Średniow ieczne chrześcijaństw o uznaje więc jedność psychiki i cią­ głość m iędzy jaw ą a m arzeniam i sennym i, św iado­ m ością a snem. J e st to założenie, k tó re stanęło u podstaw freudyzm u. Zarazem ułatw ia ono freudow ­ ską lek tu rę średniow iecznych m arzeń sennych. Sen może jed n ak rów nież pochodzić od Boga albo od szatana. Bóg może objaw ić swą wolę, oznajm ić przyszłe w ydarzenia, zsyłając odpowiedni sen czło­ wiekowi, k tó ry zasłużył na podobne objaw ienie. Także diabeł, oblegając bezbronnego we śnie czło­ wieka, może podstępnie m ącić ludzki um ysł. W p ra k ­ tyce sen jest najczęściej m ieszany, stanow i sk ładan ­ kę danych fizjologicznych i psychicznych oraz woli Boga, albo też — tych sam ych ludzkich składników i diabelskiej złośliwości. Dlatego też nie sposób na ogół odróżnić w e śnie p raw dy od fałszu. Śniący pada zawsze łupem dwuznaczności: songe-m ensonge, sen m ara Bóg w iara.

Pojaw ia się rów nież nowa hierarch ia śniących. Na dole grzesznicy, k tórych n ap astu ją sny diabelskie; w środku spraw iedliw i, zw ykle bezpieczni od snów; na górze święci, któ rych mogą naw iedzać sny zesła­

(17)

3 9

ne przez Boga. N a przykład główne etapy życia św. M arcina były — wedle Sulpicjusza Sew erusa — rozpoczęte i pokreślone odpowiednim i snami. Czę­ ściej wszakże święci byw ają ulubionym i przeciw ­ nikam i szatana, k tó ry sta ra się nim i zachwiać. H e­ roizm oniryczny staje się nowym aspektem świętości w epoce, w k tó rej nie można już jej było nabyć przez m ęczeństwo.

O statecznie więc nie m ożna ani rozróżnić snu p raw ­ dziwego od fałszywego, ani praw dy od fałszu we śnie. Słabość um ysłowego w yposażenia ludzi wczes­ nego średniowiecza, ogólny k lim at lęku i niepew no­ ści, k tó ry zaznaczał się także w dziedzinie snów, prow adzą św. G rzegorza i św. Izydora do wspólnego wniosku: chrześcijanin pow inien unikać pułapki snu, w inien naw et sny od siebie odpychać.

IV. Odzyskanie snu w X II w.

K rajobraz m arzenia sennego

zm ienia się zupełnie w X II w. Zapewne, istnieją i w tej dziedzinie konserw atyści, jak św. B ernard, który u piera się przy diabolicznej in te rp re ta c ji snu. J e d ­ nak zbadanie kilku tekstów pozwala nakreślić za­ sięg ewolucji. Elucidarium H onoriusa A ugustodu- nensisa było popularnym katechizm em , można więc uznać, że uw agi o śnie zamieszczone w rozdziałach III i IV przeznaczone były i dostępne szerokiej p u ­ bliczności. Dw a rozdziały Causae et curae H ildegarda z Bingen (s. 82— 83 i 142— 143 w w ydaniu P. Kaisera) ukazują, że i w dziedzinie onejrom ancji otw ierała się ścieżka naukow ego badania. Dzieło Liber de Spi-

ritu et anima, którego patro nem był św. A ugustyn

{stąd nazwa Pseudoaugustinus, rozdział XXV, Pa­

trologia Latina 40, 798), proponuje typologię dowo­

dzącą pow rotu do M akrobiusza. W reszcie Polycrati-

cus Ja n a z S alisb u ry (ks. 21, rozdz. 15, 16) dowodzi,

że spekulacje o snach osiągnęły najw yższy poziom in te le k tu a ln y epoki.

Heroizm oniryczny

Przełom w XII w.

(18)

Diabeł się cofnął, Bóg postąpił naprzód

Aby lepiej zm ierzyć zakres i form y rew olucji oni- rycznej, należałoby także przebadać lite ra tu rę w ję ­ zykach ludow ych. Oto dw a przykłady. J a k już w spo­ m niałem , w Rom an de Sapience H erm an z V alen­ ciennes w y k o rzy stu je w łaśnie sen, aby uspraw ied­ liwić rozwój i rozpow szechnienie piśm iennictw a w języku francuskim . W e śnie tym M aria w spiera od­ w ażne przedsięw zięcie, jakim jest przedstaw ienie

Biblii w form ie powieściowej. W Rom an du Roi

a u to r posługuje się snem o drzew ie, aby głosić chw a­ łę W ilhelm a Zdobyw cy (A rbre m o n ter nous senofie

honneur et grade signourie — m ówił sennik), i to

w epoce, kiedy rożkw itn ęły pierw sze drzew a gene­ alogiczne, podobnie jak drzew o Jessego. S ny królew ­ skie — od snów K arola W ielkiego do snów k ró la A rtu ra — zarysow ują (opadającą) linię m onarszego prestiżu, odwołując się coraz częściej do ludow ej (bądź sfolkloryzow anej) k u ltu ry onirycznej. Zbada­ nie tw órczości w językach ludow ych uwidoczniłoby n a pew no lepiej w kład folkloru w św iat snów

X II w.

Z le k tu ry dw unastow iecznych tekstów m ożna ty m ­ czasem w yciągnąć pierw sze ogólniejsze wnioski. P rzede w szystkim zm ieniła się proporcja, jeśli idzie 0 pochodzenie snów. D iabeł się cofnął, Bóg p ostą­ pił naprzód, zwłaszcza zaś rozszerzył się obszar snu n eutralnego, so m n ium , właściwego człowiekowi. Ze­ świecczeniu snu — onirycznem u odpowiednikow i rodzącego się w łaśnie gotyckiego hum anizm u — to­ w arzyszy jego upowszechnienie. W ażkimi, znaczą­ cymi snam i zaszczycani są teraz zwykli klerkow ie 1 ludzie świeccy. Śni kto może, by nie powiedzieć — śni kto chce.

Coraz w yraźniej zarysow uje się fizjologiczny i m e­ dyczny w idnokrąg snu. H ildegard zapowiada A lber­ ta W ielkiego, k tó ry m arzenie senne uzna za przed­ m iot badania „naukow ego” . Uważa on mianowicie, że zdolność do m arzeń sennych jest cechą no rm al­ nej psychiki człowieka w „dobrym usposobieniu” .

(19)

41

Ja n z S alisb u ry mówi w yraźnie, że istnieją takie sny, z którym i n ależy pójść do lekarza.

R ehabilitacja snu tow arzyszy w yraźnem u podbojo­ wi k u ltu raln em u . Tak na przykład p rzy pomocy snu chrześcijaństw o przysw aja sobie dziedzictwo wie­ ków poprzednich. Dzisiejsza cyw ilizacja opiera się na snach, k tó re zapow iadały nadejście C hrystusa (Sy- billa, W ergili), podobnie jak na Sokratesie i P la to ­ nie, intelek tu aln y ch preku rso rach chrześcijaństw a, któ rzy rów nież odwoływali się nieraz do snów. Je d ­ nocześnie sny polityczne stają się nośnikam i nowej ideologii społecznej, a zwłaszcza schem atu społe­ czeństw a trójdzielnego i tró jfunkcyjnego (co Geor­ ges Dum ézil uznał za cechę indoeuropejską). W K ro­

nikach Jan a z W orcester król Anglii H enryk I widzi

we śnie samego siebie w raz z w łasnym lekarzem

(1130). M onarchę n ap astu ją kolejno: laboratores

(wieśniacy zbrojni w siekiery i narzędzia), bellato­

res (rycerze z m ieczam i i lancami) i oratores (bisku­

pi i m nisi uzbrojeni w krzyże). Św iat snów nadaje się odtąd doskonale do w yrażania w alki i sporów politycznych. N atom iast u Jan a z Salisbury sen zaj­ m uje odrębne m iejsce w system ie wiedzy o świecie. Tw orzy się szczególna semiologia snu: zjaw iska oni- ryczne n ab ierają w artości poznawczej i naukow ej. W spom niałem n a początku o D antem , którego dzie­ ło może być sym bolem chwili, kiedy średniowiecze spojrzało samo na siebie, zanim ustąpiło nowym czasom i now ym widnokręgom — także onirycznym . Chciałbym także zakończyć przypom nieniem frag ­ m en tu Czyśćca, w którym czuć m uśnięcie skrzydeł

snu:

Nuovo pensier dentro da me si mise Cal quai più altri nacquero e diver si: E tanto d’uno in altro vaneggiai, Che gli occhi per vaghezza ricopersi E il pensamento in sogno trasmutai.

(Nowych wir m yśli w mej głowrie się wszczyna I tak obłędnie snuje się pod czołem

Sen drogą ku tradycSi

Odwr6cić drogę Dantego

(20)

I takich marzeń roąpowija tłum y, Że w tym błądzeniu powieki zamykam I w sen prawdziwy popadłem z zadumy.)

(p rz e k ła d E. P o rą b o w icza ) D rogę D antego m ożna by odwrócić, od snu przejść do m yśli. B yłby to piękny program rozm yślań i ba­ dań. M iejm y nadzieję, że nie byłby sennym m arze­ niem .

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

nych i kurczeniu się tektury porgamiin odstaje od oprawy, nadym a się i fałduje, i' tworzy ja k gdyby luźną membranę.. Obok tych pergam inow ych opraw,

od pom iaru danyoh w

Chorał śpiewany był po łacinie, obchodził się bez akompaniamentu, śpiewany unisono (jednogłosowy) wykonywany zbiorowo w kościołach – wywoływał u wiernych najwznioślejsze

„Przyczynek do znajomości fauny ską- poszczetów w odnyc h Galicyi" opisuje poraź pierwszy w Galicyi 34 g atun ki ską- poszczetów w odnych, prostując p rzytem

Omar Chajjam (1038-1123) - perski poeta, astronom, filozof, lekarz i matematyk - podał metody rozwiązywania niektórych równań trzeciego stopnia przy pomocy krzywych

bawił się niegdyś w Szkocji, bardzo dawała się Piusowi II we znaki, często zmuszony był do leżenia bez ruchu przez wiele godzin.. Do tego dołączały się bardzo

Rzeczy są bowiem obsesją archeologów; badanie rzeczy stanowi niejako podstawę istnienia archeologii, która jest przecież określa- na jako dyscyplina zajmująca się rzeczami..