„Żyją c prawdziwie w miłości, sprawmy,
by wszystko rosło ku Chrystusowi”
Ef 4,15
P ?t|gzp £rim e 6 j krnn tce
Jak wszyscy wiemy, rok obecny jest rokiem jubileuszowym naszej świątyni. W listopadzie minie 90 lat od chwili jej wybudowania. Jak zawsze przy tego typu okazjach, sięga się pa- mięcia wstecz, do tego, co tworzyło historię tej wspólnoty, której patronem jest św. Józef.
Chciałbym czytelnikom naszej gazetki przy
bliżyć informacje, które znalazłem w parafial
nych kronikach. Chociaż minie 90 lat wyzna
wania wiary w Jezusa Chrystusa w tej części naszego miasta, to nie ma materiałów kronikar
skich dotyczących pierwszych lat budowy ko
ścioła i erygowanej parafii. Wielka szkoda.
Pierwszy kronikarski wpis nosi datę... 1 stycznia 1968 r. Znajduje się w pierwszej para
fialnej kronice - w zeszycie formatu A-4, gdzie na 94 stronach próbowano opisać najważniej
sze informacje życia parafialnej wspólnoty. W najbliższych numerach zamieścimy “hity” z tej właśnie kroniki. W późniejszym czasie przyj
dzie pora na tom II z lat 1978 - 90. Trzeci tom to historia, którą w większości sami tworzymy, jest naszym udziałem. Pisanie tego tomu rozpoczę
ło się w 1991 r. Zostało w nim jeszcze miejsca tylko do końca tego roku. Od przyszłego roku wpisy będą umieszczane w nowym, czwartym tomie. Zakłada się, że obejmie on okres 5 lat
(częstotliwość wydarzeń w naszej parafii sprawia, że
“pisze się obficie” i kartki szybko się zapełniają).
Tam, gdzie będzie to ko
nieczne, przedstawimy Wam dosłowne teksty z kroniki.
Aby “żywcem” nie przepisy
wać kroniki, niektóre infor
macje tylko zasygnalizuje
my. Znajdą się także uwagi autora oraz tych, którzy mieli by coś do powiedzenia.
Tutaj znów moja kolejna już prośba - w mia
rę ukazywania się historycznych wydarzeń dziel
cie się z nami i parafianami (szczególnie tymi najmłodszymi) swymi uwagami. Być może, sami będziecie mogli udzielić cennych informacji, które zapomniano uwiecznić w kronikach. Za
służycie sobie wtedy na miano “Honorowego Koronikarza Parafii św. Józefa”, a nam wszyst
kim dostarczycie ciekawej lektury. Proszę o od
powiedź na nasz apel - piszcie, proszę!!!
W tym miejscu staje mi przed oczyma wize
runek Ojca Świętego, który na swą prośbę usły
szał znane słowo: “Pomożemy!” .Zróbcie Wy też coś na swym podwórku - pomożecie...?
Janusz
Kolejny ]ubi\cusz
Już dwieście razy ukazało się nasze pa
rafialne pismo OREMUS. Zwykle przy oka- zji ju b ile u s z o w ego w ydania sięga się wstecz do historii wydawania pisma, czyni się podsumowania. Tym razem odstąpimy od tego szablonu i raczej chcemy posta
rać się wykreować lepszą przyszłość ORE- MUSA.
Stąd apel do wszystkich, w których do
mach gości nasza parafialna gazeta, aby włączyli się w jej współtworzenie. Jak ma to wyglądać konkretnie?
-je ż e li przeżyłeś coś radosnego bądź przy
krego, czym wartoby się podzielić z inny
mi,
- jeżeli chcesz coś zaproponować w życiu parafialnym,
- je ż e li chcesz wywołać dyskusję na jakiś nurtujący temat parafialny i nie tylko, -je ż e li chcesz podzielić się swoją mądro
ścią w iedzą doświadczeniem,
- je ż e li chcesz parafian przed czym ś ostrzec
- wtedy napisz o tym i
wrzuć do skrzynki OREMUSA.
Nasza gazeta nie jest pismem dochodo
wym, nie mamy pieniędzy na jej moderniza
cję, jeśli chodzi o szatę graficzną. Możemy jednak wspólnymi siłami uczynić jej artykuły bardziej ciekawymi i interesującymi.
Przy okazji tego okrągłego numeru wy
dania Oremusa, chcę podziękować w imie
niu parafian wszystkim, którzy bezintere
sownie i systematycznie pracują w redak
cji gazety. Szczęść Boże!
ks. A. Zakrzewski
i O R E M U S j
“ Żyjąc prawdziwie w miłości, spraw
my
,
by wszystko rosło ku Chrystusowi”Ef. 4, 15 Słowa zaczerpnięte z listu świętego Pawła do braci w Efezie stały się mottem dwusetne
go numeru “OREMUSA", który dzisiaj, dzięki pracy wielu ludzi, a przede wszystkim dzięki Bożej pomocy, trzymacie w swoich rękach.
Cieszy nas bardzo fakt, że znowu doczekali
śmy kolejnego małego jubileuszu. My, jako re
dakcja gazetki, cieszymy się tym bardziej, bo wiemy, ile potrzeba pracy, nakładów, starań i samozaparcia, aby móc doczekać 200-go nu
meru pisma. Nie byłoby, kochani, tego nume
ru, nie byłoby tych numerów poprzednich i tych następnych, które już przygotowujemy, gdyby nie było w tym Bożej ręki, opieki naszego pa
trona św.Józefa, ja k również waszej troski i zainteresowania. Cieszymy się wraz z wami, że gazetka nasza już tak długo jest w życiu naszej parafii obecna, że stajemy się przez nią dojrzalsi i że powoli zaczyna spełniać zadania, które sobie na początku jej istnienia założyli
śmy. Dziękujemy wam, że jesteście z nami, że chcecie nas czytać. Wszystkie nasze prace, radości, smutki, sukcesy i niepowodzenia skła
damy dziś u tronu Boga Wszechmogącego, któremu winniśmy jedyną cześć i chwałę, dzięki Któremu i dla Którego istniejemy. Prosimy Go, aby w naszej posłudze braciom i siostrom w parafialnej wspólnocie uczył nas przede wszy
stkim żyć prawdziwie w miłości, która jest pod
stawą wszystkiego, a która nauczy nas czynić wszystko dla Chrystusa.
Tak się szczęśliwie składa, że nasz mały "ju
bileusz” 200-ego numeru gazetki parafialnej zbiegł się w tym roku z wielkimi wydarzeniami w życiu naszej parafii. Pierwszym z nich będzie w listopadzie br. Peregrynacja Obrazu Jasnogór
skiego, którą poprzedzą rekolekcje parafialne, a drugim - również w listopadzie br. - jubileusz 90- lecia naszego kościoła. Będziemy się wszyscy do tych wielkich dni w życiu parafii przygotowy
wali z należytą powagą i starannością aby je w sposób godny przeżyć. My, na łamach naszej parafialnej gazetki, będziemy wcześniej do tych ważnych dni w życiu naszej wspólnoty wracali i mówili o nich w naszych komunikatach i artyku
łach. Będziemy starali się również w cyklu arty
kułów dotyczących życia naszej parafii od roku 1968 ukazać minione czasy oczami zapisów w parafialnej Kronice.
“Żyjmy prawdziwie w miłości, by wszystko rosło ku Chrystusowi’' - słowa św. Pawła zo
stają dzisiaj skierowane do nas, by stały się dla nas miarą udanego życia. Na całość ludz
kiego życia składa się wiele najrozmaitszych decyzji, inicjatyw, czy wysiłków, czasem przy
padkowych, a czasem rodzących się z najtaj
niejszych pragnień i tęsknot, dążących zawsze do jakiegoś dobra, najczęściej przyjemnego, które człowiek nazywa szczęściem, powodze
niem, karierą. Niektóre z tych wysiłków bywają uwieńczone powodzeniem, w wielu wypadkach powodzenie jest tylko połowiczne. W dużej jed
nak części ludzki wysiłek załamuje się, zosta
wiając po sobie gorycz poniesionej klęski. Je
żeli człowiek wierzy w Boga, sytuacja staje się bardziej jasna. Bóg ze swej strony, uprzedza
jąc inicjatywę człowieka i towarzysząc jej, włą
cza się w tok ludzkiego życia. Niejednokrotnie człowiek próbuje również włączyć Pana Boga w swoje zamierzenia i plany. Modli się często, odsłaniając Bogu swoje pragnienia czy obawy z nadzieją że Bóg stanie z całą sw ą mocą po jego stronie.
W języku nas chrześcijan bardzo często po
jawia się słowo: miłość. W tym miejscu należy porównać to słowo z miłością Chrystusa, która nadaje naszemu życiu moc niezniszczalności.
Zarzewie miłości rzucone w serce człowieka, ma swój początek w Chrystusowej miłości od Betlejem po Golgotę. Wszystkie ludzkie spra
wy, każdy sukces, każda inicjatywa - jeżeli były gdzieś przynajmniej w swych początkach ob
jęte tą miłością którą Chrystus zapalił nasze człowieczeństwo - są z tą miłością spokrew
nione, a tym samym ocaleją. Tylko miłość ro
snąca poprzez nasze uczynki ku Chrystusowi okaże się naszym zwycięstwem i przyda ceny i wartość naszemu życiu.
Kiedy na początku naszego życia wprowadzo
no nas do Kościoła przez chrzest, dano nam do ręki płonącą świecę Bożej miłości i przekazano nam te wartości, dzięki którym całe nasze życie i wszystkie jego osiągnięcia brały swój początek z tajemnicy Chrystusowej miłości. Nie jest rzeczą najważniejszą czy życie nasze będzie barwne, bogate, czy interesujące, ale ważne jest, czy w nasze życie zstąpiła miłość Boża. A jeżeli zstąpi
ła, to człowiek winien stać się wiernym strażni
kiem, czuwającym, by miłość ta nigdy nie wyga
sła, a jeśli zaś przez nieszczęśliwe okoliczności wygasła - by umiał uprosić sobie u Boga rozpa
lenie jej na nowo. Jedynie bowiem ona będzie decydowała o życiu udanym.
„
Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą, przez dziękczynienie wielu”2 Kor 4, 15 Grzegorz Zieliński
K ilka sków o god no ści by c ia chrzestnym
Wielu z nas już nie raz stawało przed wybo
rem chrzestnych dla swojego nowonarodzonego dziecka lub uczestniczyło w tym wyborze przez głos doradczy, jako babcia, ciocia itp.
Zazwyczaj wybór ten nie stanowi większego problemu. Po prostu chrzestną zostaje siostra, chrzestnym brat lub kuzyn. Nie zawsze jednak jest tak, szczególnie wtedy, gdy rodzina jest mało licz
na i trzeba na chrzestnego poprosić kogoś spoza rodziny. I tu często jest problem, bo na ojca czy matkę chrzestną wybiera się człowieka, który przychodząc do parafii po potrzebne zaświadcze
nie legitymuje się bezsensownym stwierdzeniem:
“Jestem wierzący, ale nie praktykujący”. W ta
kim przypadku wybór rodziców dziecka jest krzywdzący. Dla kogo krzywdzący?
- po pierwsze: dla dziecka, ponieważ ma ono pra
wo mieć chrzestnego autentycznie wierzącego, a nie dla samej tylko tradycji;
- po drugie: dla kandydata na chrzestnego, bowiem stawia się go w niezręcznej sytuacji w przypadku, gdy nie żyje po katolicku (niekiedy jednak zdarza się, że ta godność pomaga człowiekowi uporządko
wać swoją relację do Boga i Kościoła);
- po trzecie, w “owej niezręcznej sytuacji” stawia się kapłana, który nie może przecież - w skraj
nych przypadkach jakby na ironię - podpisać, że NN. jest godny bycia chrzestnym, jeśli tak nie jest.
Aby uniknąć podobnych sytuacji, postaramy się przedstawić poniżej kilka punktów pomocnych
przy doborze kandydatów na ojca i matkę chrze
stną.
1. Na przyjęcie godności chrzestnego nigdy nie należy nalegać. Kandydat musi sam chcieć pod
jąć się obowiązków, jakie wiążą się z tą godno
ścią.
2. Chrzestnych wybierają rodzice, inni służą tyl
ko radą.
3. Kandydat na chrzestnego musi mieć min. 16 lat (słuszna przyczyna dopuszcza wyjątki).
4. Do przyjęcie zadania chrzestnego może być dopuszczony:
- katolik - bierzmowany
- przyjmujący Komunię Św.
- prowadzący życie zgodne z wiarą - wolny od ekskomuniki.
Niekatolik może być jedynie świadkiem chrztu.
5. W razie potrzeby można wybrać tylko ojca lub matkę chrzestną (tzn. jedną osobę).
6. Kandydat na chrzestnego musi rozumieć, że bycie chrzestnym to nie tylko obowiązek zwią
zany z prezentem w dniu chrztu, I Komunii Św. i ślubu. Chrzestni bowiem winni troszczyć się roz
wój wiary i dojrzałości chrześniaka, służyć przy
kładem, a w razie śmierci rodziców winni zain
teresować się losem dziecka.
7. Życie uczy, że lepszy jest chrzestny biedniej
szy, ale dojrzalszy w wierze.
ks. A. Z.
1<Ątcm
Powróc
iwszy z u
rlopu proboszcz
pyta kogoś o kazan
ia głoszone przez
zastępującego go księdza.
- Po p
ierwsze: były czytane, po
drugie: by
ły źle czytane, po trzecie:
niewarte były czytania.
W akacje w domu.
Kleryk poma
ga bratu wozić siano. Gdy fura wy
wraca się po raz drugi, alumn woła:
- Józek, klnij ty, b o ja n
ie mogę!
Panie Kowalski, widzę Pańską żonę!
Jak się nazywa?
Pani Kowalska.