• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętam dziedzica z majątku w Suchodołach - Helena Stasieczek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pamiętam dziedzica z majątku w Suchodołach - Helena Stasieczek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA STASIECZEK

ur. 1932; Dziecinin

Miejsce i czas wydarzeń Suchodoły, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe Projekt "Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie", majątek ziemski Suchodoły, wygląd dziedzica, Michalski Wojciech, rodzina dziedzica

Pamiętam dziedzica z majątku w Suchodołach

Jak dziedziczka wyglądała, to nie wiem, ale dziedzic to wiem. Człowiek taki otyły, w futrze, przywoził go furman. Było pięcioro dzieci, dziedziczka i dziedzic. Dziedzica to dobrze zapamiętałam, a dziedziczkę, panią, to nie. Nie tak była ubrana jak na wsi, ale jak z twarzy wyglądała [nie pamiętam]. A dziedzic to wiem dobrze - otyły mężczyzna, taki doskonały i te pięcioro dzieci. W Fajsławicach jest kościół i oni mieli swoje ławki, i tu zasiadali sobie. Tam tyle ile osób było, tyle miejsc było dla każdego. To takie rzeczy jako mała dziewczyna pamiętam.

Matka moja właśnie u dziedzica pracowała, jak to dawni dziewczyny latały na zarobek, i dziedzic znał matkę. A ja tam miałam wujków i ciotki, i tam do tych Suchodołów chodziłam, i koło tego dworu. Tak mi to w oczy utkwiło i nieraz mama mówiła, że nazywa się Wojciech Michalski, ten dziedzic. [Mięli] pińcioro dzieci, ale już nie pamiętam ile było chłopaków i dziewczyn. Mi się zdaje, że trzy dziewczyny i dwa chłopaki. A ja wtedy miałam, mogłam mieć jedenaście, dwanaście lat, wtedy jak to było za okupacji niemiecki. Matka rozmawiała [z dziedzicem], ja nie. Dziedzic stanął:

„Gdzieś ty - mama z domu nazywała się Grzesiak - gdzieś ty Grzesiakówna idziesz?

Skąd ty tu?” – „A proszę dziedzica idę do domu, bo ja mieszkam na Dziecinie, tam wyszłam za mąż”. O takie rozmowy. Matka mówiła, że dobry, tylko jakoś tam taki był, że nie mógł się wyrobić z zapłatą, to przepraszał, na pole przyjechał, prosił, i za jakiś czas wynagrodził. Że dziedzic naprawdę był dobry. A przeważnie ona, żona wypłacała potem. Że bardzo długo był kawalerem, że pińćdziesiąt lat miał jak się żenił. A gdzie się ożenił? W Puławach? Czy koło Puław? Tam chyba nie w mieście w Puławach, tylko koło Puław. Żona przyszła do niego i pomagała mu w tej pracy, płaciła robotnikom, matka mi tak opowiadała. Rolnictwo było, ile tam tych hektarów było, to nie mam pojęcia, ale przecież to nie mały dwór był.

Prawdopodobnie, że byli w Lublinie, ktoś tam mamie mówił, i że w Lublinie ten

(2)

dziedzic zmarł, a co się z dziedziczką stało, to nie wiem. Gdzie ona tam, czy gdzieś z dziećmi poszła czy co, to tego nie wiem. A że ten dwór, to na prawdę jest bardzo zniszczony. Te budynki gospodarcze to na prawdę. Po co oni tak poniszczyli to?!

Data i miejsce nagrania 2016-01-13, Świdnik

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miałem takie stypendium, ale wtedy pamiętam, że sobie sporo zarobiłem na tym pawilonie.. I pamiętam takie zdarzenie, że na tą wycieczkę przyjechał

Dlatego z Wilczego Przewozu w pewnym momencie też trzeba było [odejść], zostawić swoje mieszkania, domy, wszystko, i trzeba było podporządkować się tym Rosjanom, bo wtedy

Szkoła była duża, murowana, ale niedługo można tam było uczyć, dlatego, że wtedy zaczęły się już takie walki pomiędzy Polakami i Ukraińcami, i musieliśmy chować

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam na pewno jak była pierwsza Ballada [Spotkania z Balladą] robiona, to była Ballada szpitalna [Medyczne Spotkania z Balladą], to wtedy jeszcze Jurka z nami nie było..

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Była spora przestępczość, to wynikało z biedy po prostu, bo było bezrobocie, była bieda.. Mówiłem o tym, że mieliśmy sąsiada furmana, który