• Nie Znaleziono Wyników

Folwark Zosin i dziedzic Bogusław Kurtz - Helena Stasieczek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Folwark Zosin i dziedzic Bogusław Kurtz - Helena Stasieczek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA STASIECZEK

ur. 1932; Dziecinin

Miejsce i czas wydarzeń Zosin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Projekt "Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie", majątek ziemski Zosin, folwark Zosin, Kurtz Bogusław, Bojarska Bożena, Bojarski Stanisław, wygląd Zosina, funkcje w majątku, pastuch, polowy, gumienny,

Folwark Zosin i dziedzic Bogusław Kurtz

A ten dworek co był koło nas, to taki nie dworek, to folwark, bo to prawdopodobnie, że to dwieście ileś hektarów jest. Dziedzica to pamiętam, ale to był jakiś dzierżawca.

Folwark Zosin, a dziedzic się nazywał Bogusław Kurtz. A dzierżawił on od pani Bożeny Bojarskiej.

A ten nasz Zosinek, to tak na uboczu, ale te budynki wszystkie to tak zniszczone, no nie ma nic. Ale ten pałac stoi, i kaplica stoi. Była w 1930 roku stawiana, i ten właściciel się nazywał, tej Bożeny ojciec, Stanisław Bojarski. I taka kapliczka stoi na rogu Zosina. Jest z kamienia murowana. I tak pisze: „Stanisław Bojarski. Rok 1930”.

Prawdopodobnie trzynastu czy czternastu fornali było w tym Zosinku, to teraz nie wiem czy cztery czy pińć jest domy. A przecież mówię, trzynastu czy czternastu fornali było. No to musiało być czternaście mieszkań. No i był ten rządca, był pastuch, pastuch był, że dla pana i pastuch był dla fornali, i przecież był rządca, i jakiś tam polowy był, i gumienny. A gumienny to w tym podwórzu, un to pilnował, może dwóch na zmianę było, bo on musiał nie spać, on pilnował dworu ten gumienny. Takie funkcje były, to taki gumienny się nazywał. Podwórze to się nazywało gumno. I on chodził, psy miał z sobą, i od złodziei może odstraszał, może co.

W dobrym dworze, to jeszcze był gong, taki dzwonek i un miał zegarek, musiał zadzwonić, budził tych wszystkich, żeby do koni wstali, koniowi dali jeść. W dobrym dworze to tak było.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-01-13, Świdnik

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I przez te pole była taka droga od szosy, co leci na Zamość, a nasze pole akurat jest, tam był sąsiad, nazywał się Burak, a mój dziadek nazywał się Szwajewski, i

A ci wszyscy tacy małorolni - temu dodali do tego, co miał tam swoje na wsi, tamtemu znowu, i tak dotąd aż się wszystko rozebrało, i że już nie było nic.. A co się stało z

Matka mówiła, że dobry, tylko jakoś tam taki był, że nie mógł się wyrobić z zapłatą, to przepraszał, na pole przyjechał, prosił, i za jakiś czas wynagrodził.. Że dziedzic

Mama moja mówiła, że ona była, braci było czterech, ojciec piąty i sprowadzili Żyda z Piask, z maszyno, z materiałem, to watolina, wata, podszewka, i musiał uszyć cztery

Wszystko było, i było targowisko to koło młyna, były krowy, konie, a nie, to było tam jak dzisiaj CPN jest za Piaskami, to też było targowisko na zboże, na konie, na świnie,

A potem po wyzwoleniu, tam gdzie Niemcy w Siedliskach mieli ten szpitalik taki, to po wojnie przyszedł taki też felczer, nazywał się Stanisław Wysocki i on z

To tak ze dwa dni było, jak to wszystko się skuńczyło, to ojciec poszedł na pole, a to było przecież dwudziesty drugi lipiec, to przed żniwami, zboże.. Zboże takie

to tyle wojska było, a matka tylko stała i gotowała - albo kluski, albo kartofle, i kawałeczek chleba, jak był upieczony chleb, no bo przecież to każda gospodyni piekła chleb,