• Nie Znaleziono Wyników

Elementy metodyki pracy naukowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Elementy metodyki pracy naukowej"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Myśków

Elementy metodyki pracy naukowej

Studia Theologica Varsaviensia 21/1, 221-259

(2)

S tu d ia Theol. V ars. 21 (1983) n r 1

JÓ Z E F MYSKÓW

ELEMENTY METODYKI PRACY NAUKOWEJ

T r e ś ć: W stęp; I. M ery to ry c zn a s tro n a pracy ; II. F o rm a ln a stro n a pnący;

W S T Ę P

N auczyciele akadem iccy, zwłaszcza jako recenzenci prac dyplo­ mowych, zgodnie stw ierdzają, iż opiniow ani przez nich dyplo­ m anci zbyt często w yk azu ją w ręcz niepokojącą nieznajom ość ele­ m entarny ch zasad m etodyki pracy naukow ej. Je st to zjawisko dom agające się pilnie w szechstronnej analizy i podjęcia określo­ nych przedsięwzięć. Jed n y m z nich zam ierza być obecne studium , którego celem jest dostarczenie adeptom pracy naukow ej syntezy podstaw ow ych u staleń w arunkujących popraw ną z p u n k tu w idze­ nia m etodologii n a u k realizację podjętego tem atu.

Zapow iedziana treść pracy w skazuje n a jej dwuczłonowość: n ajp ierw omówione zostaną elem enty m erytorycznej stron y p ra ­ cy naukow ej, a n astępnie jej strona form alna.

I. M ERYTORYCZNA STR O NA PRACY

Rzeczową stronę pracy stanow ią: tem at, kon stru kcja p racy oraz poszczególnych jej jednostek, a także sposób ustosunkow ania się do lite ra tu ry przedm iotu.

1. T e m a t

W odróżnieniu od „ty tu łu p ra cy ”, k tó ry jest sform ułow aniem przedm iotu badań, „tem at p ra cy ” to zw ykle problem , lub zagad­ nienie, którego rozw iązania, lub opracow ania podejm uje się au to r pracy .1 Użyte tu term in y : problem i zagadnienie, jakkolw iek czę­

1 „Przez „te m a t” rozum ie się zw ykle zagadnienie,, zadane do o p ra ­ cow ania. J e s t ta k n a p rz y k ła d w zw rotach: „tem a t p ra c y m a g iste rs k ie j”, „jego te m a t” , „z atw ierd ził te m a t” itp. C hodzi w ięc o zaznaczenie p o ­ chodzenia danego problem u... Znaczenie pow yższych w y ra że ń (tem at

(3)

222 J O Z E F M Y S K O W

[2]

sto stosowane zam iennie, posiadają niezupełnie to samo znacze­ nie, przy czym zagadnienie jako pojęcie węższe, „m niejszego k a­ lib ru ” z regu ły podporządkow ane jest problem ow i.2 Istotna jednak różnica m iędzy nim i polega n a tym, że problem zawsze w -nauce jest pytaniem , czyli zawsze jest pytan iem naukow ym , podczas gdy zagadnienie m-oże nim n ie być. I dlatego np. tem atem pracy dok­ to rskiej m usi być problem , ponieważ praca doktorska jest już pracą naukow ą w ścisłym sensie, czego nie m ożna powiedzieć o pracy m agisterskiej, k tó ra nie m usi zaw ierać rozw iązania prob le­ mu, ale może ograniczyć się do opracow ania zagadnienia choćby dlatego, że nie stanow i ona jeszcze pracy naukow ej „sensu stric­ to ”, nie m usi być p racą tw órczą, ale może być odtwórczą.

Pojęcie problem u jest ściśle zw iązane z pojęciem „problem aty­ k a ”, przez k tó rą należy rozum ieć „całokształt p ytań pochodnych” w ynikających z postawionego problem u.3 O roli, jaką w pracy spełnia problem atyka, m owa będzie poniżej, w punkcie poświę­ conym stru k tu rze w stępu w pracy naukow ej.

P u n k tem w yjścia dla w szystkich prac badaw czych jest u stale­ nie tem atu, czy inaczej w ybór tem atu. W łaściwie nie może być p ra c y i ty tu ł p ra c y — przyp. J. M.) jest um ow ne, a g ran ice m iędzy p roblem em , zagadnieniem i te m a te m są płynne. Pom im o to różnice pojem ności pro b lem ó w są obiek ty w n e”. — J. P i e t e r , Praca naukow a, K atow ice 1957,, s. 47.

2 ,,W p la n o w a n iu b a d a ń n aukow ych zaczyna się p rzy jm o w ać um ow a, w m yśl k tó re j „z agadnienie” je st »to „problem średniego k a lib ru ”, p o d ­ p o rzą d k o w a n y „problem ow i ram o w e m u ”.” Tam że. P rzez p roblem r a ­ m ow y a u to r rozum ie „w ielce ogólne, w iele obejm u jące p y ta n ie n a u ­ k o w e”, zaś przez po p ro stu pro b lem „w szelkie p y ta n ie n au k o w e”. — Tam że, s. 46. „T em atu w ięc do m y ślen ia naukow ego nie m ożna w y ra ­ żać w fo rm ie tezy leoz należy go ujm ow ać w fo rm ie zagadnienia lub problem u,, k tó ry p o p u la rn ie w y ra ża się w słow ach n astęp u jący c h : czy jest ta k , czy może inaczej. Iony-mi słow y, te m a t n au k o w y w in ie n za­ w iera ć p ew n e dubium , k tó re należy w sposób odpow iedni w yśw ietlić i rozw iązać. D ubium oznacza sta n u m y słu zaw ieszającego sw ój sąd w obec dw óch zdań sprzecznych lub s-ob-ie przeciw nych.” — W. K w i a t ­ k o w s k i , M etoda m y śle n ia naukow ego, STV li(|1963) f. 1», 22nn. D alej a u to r przypom ina, że idzie tu nie o dubium neg aty w n e (nieuzasadnio­ ne), ale ta k ż e fik cy jn e, czyli m etodyczne (K artezjańskie) — Tam że, s. 23.

3 J. P i e t e r , dz. cyt., s. 47. „Oczyw iście „ p ro b le m a ty k a ” może być pochodną zarów no p ro b lem ó w w ielce ogólnych lub ram ow ych, jako też zagadnień śred n iej, a n a w e t dość m ałej pojem ności.” — Tam że; .(Przez p ro b le m a ty k ę ” rozum ie się w p iśm ien n ictw ie nau k o w y m w y- łuszezenie — z uzasad n ien iem — zadań częściowych, w y n ik ając y ch z problem u, stanow iącego p rze d m io t czyichś badań... W prob lem aty ce m ogą się m ieścić ro zm a ite zad an ia częściowe: logicznie podp o rząd k o ­ w ane, p ra k ty c z n ie u za le żn ia jąc e rozw iązanie danego pro b lem u i s p ra ­ w y p o g raniczne”. — Tam że, s. 48.

(4)

[3] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 223

kw estii co do tego, kto tego w yboru m a dokonać, skoro m.in. ist­ nieje zasadnicza zbieżność pom iędzy tem atem a specjalizacją. W y­ znaczenie więc tem atu oznaczałoby praw ie tyle, co skierow anie adepta na stud ia w zakresie określonej specjalizacji niezależnie od jego przygotow ania, zainteresow ania i aspiracji. W yznaczenie prze­ to tem atu może być tolerow ane raczej w yjątkow o.4 Sam odzielny zaś w ybór tem atu nie tylko nie w yklucza, ale n aw et zakłada, zw ła­ szcza w odniesieniu do najm łodszych adeptów nauki, pew ną po­ moc ze strony pracow nika naukow ego zwanego prom otorem .5 Mó­ wiąc dalej o w yborze tem atu trzeb a stw ierdzić, że tem at d y serta­ cji akadem ickiej nie może byś abstrakcyjny , czysto filozoficzny, bow iem każda praca naukow a w inna wnosić pozytyw ny elem ent badawczy. Można tu posłużyć się następującym i regułam i:

T em at pracy w inien być dostosow any do zainteresow ania, a zwłaszcza uzdolnień i przygotow ania studenta. Np. dużą rolę od­ gryw a tu znajomość języków, ale też odpow iednia znajomość problem atyki, k tó rej praca ma dotyczyć.6 Z w raca się uw agę na potrzebę respektow ania w w yborze tem atu pracy w łasnych zain­ teresow ań au to ra głów nie dlatego, że k ry te riu m to gw aran tu je m aksym alne w ykorzystanie potencjalnych możliwości au to ra w przypadku, gdy podjęty tem at auto ra w ręcz pasjonuje, a naw et staje się dla niego źródłem twórczego entuzjazm u.7

4 J. P i e t e r pisze, że „...wcale nie do w y ją tk ó w n ależał do n ie ­ d aw n a n aw y k — w ygodny dla p ro fe so ra — po p ro stu p o d an ia stu d e n ­ tow i te m a tu p ra c y m a g iste rsk ie j i zw ięzłej oceny p ra c y o ddanej, bez dostatecznej opieki w m iędzyczasie. R aczej do w y ją tk ó w n ależała p r a ­ k ty k a inna, w szczególności p ra k ty k a sy stem aty czn y ch k o n su lta c ji nad przebiegiem p ra c y ”. — T am że, s. 9.

5 F. v a n S t e e n b e r g e n , Directives pour la confection d’une m o ­

nographie scientifique avec applications concrètes aux recherches sur la philosophie m édiévale , Louvaim2 1(949, s. 19; P or. W. K w i a t k o w s k i ,

a rt. cyt., s. 2il n s , gdzie a u to r m ów i o p o trzebie u w zględnienia przy w yborze te m a tu k w a lifik a c ji in d y w id u a ln y ch i społecznych (naród, środow isko) ad e p ta , ja k też o p rzy g o to w an iu ogólnym i bezpośrednim niezb ęd n y m do do k o n an ia tra fn e g o w y b o ru te m atu .

6 P rzytoczm y tu dłuższy fra g m e n t w ypow iedzi W. O k o n i a : „Tak w ięc p u n k te m w y jśc ia tego p rocesu tw órczego, k tó ry m a doprow adzić do n a p isa n ia p ra c y m a g iste rsk iej, jest p o ja w ien ie się w św iadom ości stu d e n ta określonego problem u. P oniew aż m a to być pro b lem a b so r­ b u ją c y przez dość długi o k res m ak sim u m sił tw órczych, zrozum iały

jest p o stu lat, iż pow in ien on się w iązać z zain te re so w an iam i stu d e n ­ ta . W te n sposób proces pilsania p rac y m a g iste rsk ie j „zakotw icza się” w całym procesie k sz tałcen ia akadem ickiego, zależnego zarów no od w ysiłk ó w uczelni,, ja k i od w łasn y ch poczynań sam okształceniow ych stu d e n ta ”. — W. O k o ń , Elementy d y d a k t y k i szkoły w y ższe j, PWN, W arszaw a 1971 s. 334.*

(5)

2 2 4 J O Z E F M Y S K O W

[4]

Ważne jest rów nież uw zględnienie w w yborze tem atu kw estii przygotow ania studenta. K iedy m owa o przygotow aniu dalszym idzie o studia ogólne odbyte w określonej dziedzinie wiedzy, zaś przez przygotow anie bliższe rozum ie się zaznajom ienie się z lite ra tu rą przedm iotu.

Do powyższych stw ierdzeń dotyczących w yboru tem atu należy dodać rów nież i to, że istotnym w aru n k iem trafn ego w yboru te ­ m atu jest jego odpowiedniość w stosunku do aktu aln y ch dezyde­ ratów istniejących w danej dziedzinie wiedzy. Inaczej m ówiąc tem at w inien podejm ow ać tak ie zagadnienia, które n a badanym odcinku rzeczywiście stanow ią problem dom agający się rozstrzy­ gnięcia.8 Celowi tem u m a służyć w spom niane w yżej przygotow a­ nie bliższe, czyli ta k a znajomość lite ra tu ry przedm iotu, k tó re po­ zw ala na obiektyw ne ustalenie faktycznego stanu bad ań w zakre­ sie określonej problem atyki, a więc zarów no już osiągniętych w yników , jak też zagadnień dotąd nierozw iązanych, problem ów otw artych. To przygotow anie bliższe (do tej kw estii powróci się jeszcze w ram ach om aw iania stru k tu ry w stępu pracy naukow ej) m usi być bardzo dokładne i odpowiedzialne, bow iem w przeciw ­ nym przypadku mogłoby dojść albo do fałszywego postaw ienia problem u, albo do podjęcia pracy niecelow ej, np. w przypadku, gdyby p odjęty tem at zaw ierał problem czysto subiektyw ny, a więc w nauce w łaściw ie nie istniejący.

Poza tym tem atem pracy naukow ej nie może być problem , któ ­ ry już został w ystarczająco i w yczerpująco opracow any i rozw ią­ zany. Z darza się wszakże, że pew ne prace są niekom pletne, lub wnoszą niektóre elem enty wspólne z obranym tem atem .9

Tem at pracy w inien być „dostępny” w sensie lite ra tu ry . Ozna­ cza to, że nie m ożna podejm ować tem atu, do którego zwłaszcza źródła są niedostępne. Oczywiście zakłada się przy ty m dokonanie w szystkich m ożliwych i koniecznych eksploracji nie tylko w b i­ bliotekach krajow ych, ale i zagranicznych, w ' czym rów nież

po-kow ski pisze n astęp u jąco : „Z agadnienie o p arte n a pozytyw nym d u ­ biu m m etodycznym ,, k tó re w chodzi do te m a tu m yślen ia naukow ego m u si być ta k że a k tu aln e , tzn. w ra żliw e n a ogólnoludzkie p o trze b y in ­ te lek tu aln e , n a rzeczyw istość, k tó ra w d an ej chw ili p o k ry w a um ysły i uczucia w szy stk ich i n a p rąd y , k tó re zm ien iają k u ltu rę danego k r a ­ ju lub narodu. W p rzeciw nym raz ie m yślen ia nau k o w e jako zdehum a- n izo w an y an ach ro n izm nie spełniłoby swego zadania i zasługiw ałoby na usunięcie go poza n aw ia s życia społecznego”. — A rt. cyt., s. 24.

8 C. R o m a n i u k , L es ch em in s de l’exégèse d u N ouveau T esta m e n t, Lyon l'9!6i3i, s. 4I11.

(6)

E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 225

średniczą biblioteki akadem ickie, a znaną pomoc stanow ią m i­ krofilm y.

T em at w inien być oryginalny, ponieważ dysertacja naukow a po­ w inna stanow ić realn y w kład do nauki. O ryginalność ta może być rozum iana dw ojako: albo sam tem at jest n apraw d ę nowy (np. dotyczy jeszcze nie opracow anego au tora, now oodkrytych pism, d o k try n y czy problem u jeszcze nieopracow anego czy nie rozw ią­ zanego), albo rozw iązania problem u, które okazuje się problem a­ tyczne, bądź kontrow ersyjne. W tym jed n ak przypadku w y bó r tem atu m uszą poprzedzić dokładne b adania stan u lite ra tu ry przed­ m iotu, któ ry ch celem winno być w ykazanie przyczyn nie rozw ią­ zania danego problem u. Oglónie m ówiąc mogą być dwa rodzaje przyczyn: jeden m a m iejsce wówczas, gdy b ra k jest w y starczają­ cych danych do rozw iązania problem u, a drugi w tedy, gdy albo problem był źle postaw iony, albo p rzy jęte założenia, czy w pływ y zew nętrzne (religijne, polityczne, społeczne) doprow adziły do sfał­ szowania w yników , a tym sam ym skierow ały b adania na drogę bez wyjścia.

W reszcie tem at pracy w inien być w zględnie ograniczony, tj. nie może być ani zbyt ogólny, ani zbyt specjalistyczny. W pierw szym p rzypadku grozi niebezpieczeństwo powierzchowności, niekom pe­ tencji i niedokładności, a w drugim jednostronności, czyli nie zachow ania jednego z istotnych k ry terió w naukowości, m ianow i­ cie wszechstronności. Nie może tu zatem być mowy o obszernych syntezach, bow iem b adania naukow e m ają z n a tu ry rzeczy cha­ ra k te r specjalistyczny, a ich w ynikiem są m onografie szczegóło­ we, któ ry ch przedm iotem jest dzieło, doktryna, czy także autor. O graniczenie przedm iotu nie jest rzeczą łatw ą, ponieważ tu rów ­ nież pojaw iają się niebezpieczeństw a okrojenia tem atyki, okale­ czenia źródeł, zniekształcenia perspektyw badaw czych, a w sumie rów nież podw ażania zasady wszechstronności. N ależy pam iętać o tym , że wszelkie ograniczenie jest w jakim ś stopniu dowolne i sztuczne.10

Co się tyczy samego sform ułow ania tem atu (szerzej m owa o ty m p rzy om aw ianiu tytułu), w skazane jest ciągłe jego doskona­ lenie, tj. dostosow yw anie do treści zaw artej w zebranym m ate­ riale. W ynika stąd, że n a początku tem at może być zredagow any jedynie prow izorycznie, a więc pow inien posiadać form ę raczej ogólną, bow iem z góry nie wiadomo jaka będzie treść pracy, przy czym w toku jego realizacji będzie on przy b ierał form ę coraz b a r­ dziej ad ekw atna do treści po to, by form ę ostateczną przybrać częstokroć pod koniec pracy.10

10 Por. W. К w i a t k o w s к i, art. cyt., s. 24.

(7)

22 6 J O Z E F M Y S K O W

[ 6 ]

2. W s t ę p

Wstęp, lub też „w prow adzenie” (nie m ylić z przedm ow ą) stano ­ w i n ajtru d n iejszą część pracy i dlatego w w yjątkow ym stopniu u jaw nia stopień naukow ego przygotow ania autora. Je st ta k głów­ nie dlatego, że w nim winno znaleźć m iejsce postaw ienie p ro ­ blem u, określenie problem atyk i pracy, ja k i sposobów jej opraco­ w ania, a także w skazanie na zasadność poszczególnych elem entów p racy wchodzących w skład tzw. u k ład u pracy. Stopień tru d n o ­ ści jaki zaw iera się w m orfologii w stępu u jaw n i się wówczas, gdy w pełni zdam y sobie spraw ę z tych k ryterió w , jakim w inny sprostać w yżej w spom niane elem enty. Pow iedzm y na razie ogólnie, że nie sposób postaw ić problem u, jeśli się nie prześledzi odpo­ w iednio lite ra tu ry przedm iotu i nie uzasadni, że w św ietle fa k ­ tycznego stan u bad ań dane zagadnienie oczekuje rozwiązania. Po­ dobnie określenie p roblem aty ki m usi z jednej stro ny wywodzić się z podjętego problem u, a z drugiej naw iązyw ać zarów no do możliwości w ynikających z zebranych m ateriałów , jak też zain­ teresow ań i celu tow arzyszących autorow i, nie m ówiąc o kom ­ petencji, czyli fachow ym przygotow aniu autora. Z kolei rów nież dobór m etod roboczych w inien stać się w ypadkow ą głównie p ro ­ filu reprezentow anej w pracy dyscypliny naukow ej i przedm iotu form alnego pracy, czyli jej celu, a także w różnej m ierze (zale­ ży to od c h a rak teru dyscypliny) „bazy” m ateriałow ej, jak ą w tw o­ rzeniu pracy się dysponuje. Także zasygnalizow anie u k ład u pracy, jakie winno mieć m iejsce pod koniec w stępu pociąga za sobą potrzebę przem yślenia w łaściw ie w szystkich etapów p racy w raz z d efinityw nym ustaleniem całego podziału pracy, czyli jej we­ w nętrznej konstrukcji, od k tó rej z pew nością w istotnej m ierze zależeć będzie w artość całej pracy.

U jm ując rzecz system atycznie i bardziej szczegółowo w skaże się obecnie na owe k ry te ria i ustalenia, którym i należy się kierow ać w kon struow aniu poszczególnych elem entów w stępu, czy w pro ­ wadzenia.

W yliczając elem enty w stępu większość autorów na pierw szym m iejscu staw ia cel pracy .11 P ytaniem byłoby, czy nie w ygląda to na aprioryzm . W ydaje się, że w skazanie n a cel p racy winno być poprzedzone analizą tem atu na tle lite ra tu ry przedm iotu, bow iem dopiero n a tej podstaw ie można mówić o w łasnych za­ m ierzeniach. Inaczej mówiąc w proponow anym ujęciu kolejność elem entów w stępu przedstaw iałoby się następująco: k ry ty czn a an a­

11 Por. W. O k o ń, dz. cyt., s. 347 ns; M. Ś w i ę c i c k i , J a k stu d io ­ wać? Ja k pisać pracę m a g i s t e r s k ą PW N , W arszaw a2 1971, s. 174.

(8)

m E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 227 liza lite ra tu ry naukow ej zw iązanej z tem atem zarówno bezpośred­ nio jak też pośrednio, postaw ienie problem u, przedstaw ienie w łas­ nej pro blem atyki badaw czej, ew entualne w yjaśnienie podstaw o­ w ych term inów , a także: ch a rak tery sty k ę tere n u badań, czy spe­ cyfikę danej dyscypliny naukow ej i dostosow any do niej zestaw m etod użytych w pracy z dokładnym określeniem m etody wio­ dącej, oceną m ateriałów źródłow ych z p u n k tu w idzenia ich zu­ pełności i autentyczności oraz omówienie k on stru kcji (planu) p ra ­ cy 12.

K r y t y k a l i t e r a t u r y p r z e d m i o t u . Przez k ry ty k ę tę należy rozum ieć nie spis bibliograficzny, ale analizę pew nych, w podjętym tem acie najw ażniejszych, pozycji bibliograficznych oraz w ykazanie n a jej podstaw ie w jak iej m ierze tem at pracy zo­ stał rozw iązany, a w jakiej nie. Wobec wieloaspektow ości b adanej rzeczyw istości okazuje się bow iem częstokroć, że ten sam tem at bądź nie został opracow any pod jakim ś k ątem w idzenia, bądź też pod określonym aspektem nie został rozw iązany całkowicie. W y­ n ik a z tego, że ocenę oryginalności tem atu w a ru n k u je dobra zna­ jomość faktycznego stan u b adań na d anym odcinku n a u k i 13. Tę sam ą m yśl m ożna najprościej sform ułow ać następująco: A naliza lite ra tu ry w inna dać odpowiedź n a trz y py tan ia: co dotąd zro­ biono, czego nie zrobiono i co a u to r zam ierza zrobić, oczywiście w zakresie wyznaczonym przez tem at pracy. Łatw o przy tym zau­

12 :M. Ś w i ę c i c k i stw ie rd z ając , że „R ozdział w stę p n y („W stęp” a l­ bo lep iej „W p ro w ad zen ie”) je st konieczny w k aż d ej p rac y m a g iste r­ sk ie j” oraz że „M a on c h a ra k te r m etodologiczny” (Tamże) w y m ien ia 9 elem entów : a, cel p ra c y ; b. a k tu a ln y s ta n b ad a ń w z a k resie p o d ję ­ tego te m a tu ; c. p ro b lem aty k ę ; d. sp ra w y zw iązane z term in o lo g ią; e. określenie m etod; f. opis a p a ra tu badaw czego w p rzy p a d k u w łasnych b ad a ń em pirycznych ze w sk azan iem n a okoliczności isto tn ie zw iązane z te m atem ; g. „ocenę m a te ria łó w źródłow ych z p u n k tu w id zen ia ich zupełności i w iarygodności (jeżeli tego n ie w yczepuje p u n k t f ” (tam że, s. 175); h. tło b a d a ń i w reszcie i. „O m ów ienie k o n stru k c ji (planu) p r a ­ cy” . A u to r dodaje, że „W prow adzeniu” trz e b a pośw ięcić w iele uw agi. P rz y ocenie p ra c y m a g iste rsk ie j rozdział te n n ależy zazw yczaj do n a j­ w yżej notow anych. „W prow adzenie” n a jw y ra ź n ie j u ja w n ia sto p ień n a u ­ kow ego w y ro b ien ia a u to ra .” — T am że; C h a ra k te ry z u ją c zwięźle k o n ­ stru k c ję w stę p u K. R o m a n i u k zw raca uw agę n a to, że zadaniem w stę p u jest w p ro w ad zić cz y te ln ik a w p ro b lem aty k ę całej p ra c y i p rze d ­ sta w ić w zarysie z a w a rte w n ie j w yw ody. W o kreślonych p rzy p a d k ach je st tu m iejsce n a u k az an ie h isto rii k ry ty k i lite r a tu ry przedm iotu. J e s t tu też m iejsce n a om ów ienie zastosow anych m etod. — A rt. cyt., s. 60.

18 Co się tyczy znajom ości lite a tu ry p rze d m io tu jako w a ru n k u w ła ­ ściw ego p o sta w ien ia problem u, a co za ty m idzie, osiągnięcia w yników , k tó re będ ą m ogły stan o w ić „novum ” w n au ce zob. tam że, s. 41; por. też d ru g a część pracy, gdźie je st mowa- o bibliografii.

(9)

2 2 8 J O Z E F M Y S K Û W

[3]

ważyć, że dopiero w zw iązku z trzecim pytaniem pojaw ia się sa­ m orzutnie zresztą cel pracy oraz podjęty przez nią problem .

K ry ty k a lite ra tu ry przedm iotu m a też sw oją stronę techniczną, zew nętrzną. Podstaw ow a zasada w tym względzie nakazuje prze­ ciw staw ienie się dość uporczyw ej sugestii, b y krytyczne opraco­ w anie źródeł rozpoczynać od czytania lite ra tu ry pomocniczej i opracowań. P rzestrzeganie tej zasady może w znacznym stopniu zapew nić pracy obiektyw ność a tym sam ym naukow ą wartość. B ę­ dzie jeszcze zresztą mowa o źródłowości jako jednym z istotnych k ry terió w naukow ości, ale już teraz zauw ażyć w arto, że uzyskanie tego spraw dzianu w pracy jest w dużej m ierze uw aru nk ow ane respektow aniem w spom nianej zasady 14.

Pow racając do ściśle technicznej strony krytycznego opracow y­ w ania lite ra tu ry przedm iotu należy raz jeszcze zwrócić uw agę na spraw ę prow adzenia tzw. wyciągów oraz um iejętnego z nich ko­ rzystania. Przedm iotem wyciągów są w zasadzie m yśli dzieła pod­ daw anego analizie, ale też w łasne uw agi krytyczne pow stałe w to­ ku dokonyw anej analizy. Konieczne jest przy ty m oddzielne ujm o­ w anie zarówno zdań w ynikających z m ateriałów źródłow ych, jak i tw ierd zeń zaw artych n aw et w pozycji źródłow ej, ale'p o ch o d zą- cych od autora danego dzieła, jak też wreszcie w łasnych m yśli i uwag. Inaczej mówiąc w yciąg pow inien być taki, b y z niego łatw o można było odczytać jakie treści są rzeczywiście źródłowe, jakie zostały do nich już później dodane, a także co o tym w szyst­ kim sądzi au to r opracow ania krytycznego.

P rzyjęło się sporządzanie wyciągów na k artk a ch o w ym iarze 5 X 7 cm, lub 10X14 cm. K a rtk ę w ypełnia się tylko n a jednej stro ­ nie i zamieszcza się na niej zasadniczo tylko jedną myśl, stano­ wiącą z regu ły streszczenie w jednym lub w kilku zdaniach treści studiow anej lite ra tu ry 15.

A propos streszczenie celowe jest przytoczenie następujących uwag. Opis czynności streszczenia m usi być poprzedzony uw agam i

14 W. К w i a t к o w s k i, a rt. cyt., s. 25.

15 P or. tam że, s. 25—27; A u to r pisze m .in.: „W artość m etody k a r t­ kow ej polega n a w y ra b ia n iu w sobie coraz w iększego k ry ty cy z m u i n a ­ b y w an iu w iększej w p ra w y w odszukiw aniu tra fn y c h h aseł celem sy n ­ tetycznego u ję cia bądź ogólniejszego, bąd ź ściślejszego już w ypisanej myśli... M etoda k artk o w a , prócz koniecznego ćw iczenia się w w ysokiej tech n ice m yślenia naukow ego, m a jeszcze je d n ą stro n ę dod atn ią, a m ia ­ now icie, że w w ielkim stopniu u ła tw ia p rze p ro w ad z en ie u k ła d u ca­ łego m a te ria łu bądź w sposób chronologiczny, bąd ź w sposób sy ste­ m aty czn y zależnie od różnych p otrzeb k o n k retn y ch , czego oczywiście pow iedzieć nie m ożna o m etodzie zeszytow ej. „Tam że, s. 27; Рог. C. R o m a n i u k , a rt. cyt., s. 44 ns.

(10)

[9] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 229

w stępnym i dotyczącym i sposobu czytania wszelkiego rodzaju p u ­ blikacji. N ajpierw należy zwrócić baczną uw agę na stronę fo r­ m alną pracy, przeanalizow ać w nikliw ie sam ty tu ł książki, zebrać w szystkie wiadomości, k tó re inform ują o jej treści, a więc zastano­ wić się nad tak im i jej elem entam i, jak podtytuł, w ydaw ca, m iej­ sce w ydania i rok, spis treści, przedm ow a, bibliografia, indeksy, aneksy, a także odnośniki, w iele mówiące o sposobie w ykorzysta­ nia lite ra tu ry przedm iotu. Po zdobyciu tej w stępnej o rientacji co do form alnego c h a rak teru pracy przy stępu je się do jej czytania, któ re jest zasadniczo różne od czynności czytania znanej dobrze z życia codziennego, np. czytania prasy, czy różnego rodzaju utw o­ rów lite ra tu ry pięknej. Czytanie, które tu ta j można nazw ać n au ­ kowym , w inno przestrzegać pew nych ustalonych w tym zakresie zasad. Z asadą pierw szą jest jednoczesne sporządzanie notatek. Do­ dajm y, że n o tatek ty ch nie wolno robić w sam ej książce, czy pracy, n aw et gdy stanow i ona naszą własność. O charakterze zaś sam ych n o tatek była już mowa. K olejna zasada mówi, że należy czytać wolno, uw ażnie i ze zrozum ieniem . Zwłaszcza w czytaniu le k tu ry obcojęzycznej niedopuszczalne jest „przeskakiw anie” n ie­ zrozum iałych słów, bez odpowiedniego skonfrontow ania znaczenia tego słowa w różnych jego odcieniach, znaczenia, k tó re z kolei może mocno zaważyć na sensie całego zdania. K olejna zasada za­ leca usilnie jednoczesne notow anie w szelkich uw ag, jakie w tr a k ­ cie le k tu ry się n asuw ają, naw et tych, z których nie uczyni się żadnego użytku. W uw agach ty ch dobrze jest w yodrębnić uw agi krytyczne, przy jakim ś zaznaczeniu, że w obu w ypadkach chodzi o nasze w łasne uw agi. Można je umieszczać w oddzielnym k a ta ­ logu system atycznym pod odpow iednim i hasłam i, ale praktyczniej jest ujm ow ać je łącznie z p arafra zą analizow anego tekstu. K olejna zasada wiąże się w łaśnie z p arafrazą, czyli w łasną m odyfikacją tek stu oddającą jego treść w innej, raczej przystępniejszej i b a r­ dziej p rzejrzystej formie. Streszczenie, stanow iące tu istotę ope­ racji, w inno być możliwie najw ierniejszym odtw orzeniem sensu zaw artego w tekście w form ie syntetycznej, zawsze w łasnej. P rze­ pisyw anie całych zdań i fragm entów pracy należy uznać za niece­ low e poza w ypadkam i, kiedy się przew iduje konieczność dosłow­ nego cytow ania tek stu w przypisach. K iedy m owa o potrzebie syn­ tetycznego ujm ow ania m ateriału streszczanego w skazane jest do­ konyw anie tej czynności w odniesieniu nie do poszczególnych zdań, ale określonych części pracy, przy czym przez część należy rozumieć niekoniecznie jednostkę form alną pracy, jak np. rozdział, a rty k u ł czy parag raf, ale także poszczególne elem enty m erytorycz­ ne, jak np. problem atyka, argum entacja, oryginalność wywodów

(11)

2:30 J O Z E F M Y Ś K O W [10]

itp. W zw iązku z tym uw agi czynione w trakcie lek tu ry , jak i sa­ me streszczenia, w inny być poddaw ane po kolejnych p artia ch p ra ­ cy retrospekcji celem upew nienia się co do słuszności i trafności dotychczasow ych uwag, k tóre w międzyczasie, wobec kolejnych w ywodów auto ra mogą się okazać nieak tu aln e czy nieuzasadnione. Tego rodzaju retrospekcja jest niezbędna szczególnie po przeczy­ ta n iu całej książki, bow iem od niej bezpośrednio zależy w artość naszego streszczenia, k tóre w inno być całościowym ujęciem po­ zycji, z k tó rej korzystam y. W konsekw encji nie w szystkie n o tatk i poczynione w trak cie czytania znajdą zastosow anie w ostatecznej form ie odsyłaczy. N ależy się bow iem liczyć z potrzebą w yelim ino­ w ania pew nych uw ag czy kw estii, jak też odpowiedniego skoordy­ now ania całego zdobytego m ateriału . Stw orzenie z niego k o n stru k ­ tyw nej całości, całości organicznej, to jeszcze jedno zadanie, od którego spełnienia zależeć będzie w artość streszczenia.

P rzyjęło się też, gdy idzie o techniczną stronę „fiszek”, że k a r t­ ka jest opatrzona u góry z praw ej i lew ej stro n y hasłam i, a u do- łułu dokładną sy g n atu rą w ypisanej myśli. Z reg u ły um ieszcza się zarów no hasło ogólniejsze, np. zm artw ychw stanie Jezusa z N aza­ retu , oraz hasło szczegółowe, np. ehrystofanie (jako spraw dzian zm artw ychw stania Jezusa), przy czym jest raczej um ow ne po k tó rej stronie k a rtk i znajdą się w ym ienione hasła. Przez dokładną sy g n atu rę w yciągu rozum ie się imię, nazw isko autora, ty tu ł dzieła, m iejsce i rok w ydania oraz stronę, ew entualnie też pozostałe dane wchodzące do treści tzw. n o ta tk i bibliograficznej np. kolejność to­ mu, w ydaw ca, tłum aczenie, kolejność w ydania itd. W łaściwie zby­ teczne jest podaw anie całej tej sy gn atu ry n a każdej k artce, pod w arunkiem , że po pierw sze pełna n o tatk a bibliograficzna znajduje się w naszym katalogu alfabetycznym , czyli katalogu autorów i że po drugie n a każdej k artc e podany będzie czytelny sk ró t tego opisu, w którym, bardzo w ażnym elem entem jest kolejność strony. S k ró t ta k i może w yglądać np. w sposób następujący:

T. K o t a r b i ń s k i , T ra k ta t o dobrej robocie, s. 269. Pozostałe elem enty sy g n atu ry zamieści się w ostatecznej red akcji p racy ko­ rzystając ze w spom nianego katalogu. P ra k ty k a w ykazuje, że zwłaszcza przeoczenie podania strony danej pozycji przysparza bardzo często w iele kłopotów, dodajm y, zupełnie niepotrzebnych. Tym należ;? tłum aczyć, że na ten m om ent n a ty m m iejscu zw ra­ cano szczególną uw agę ls.

16 In n e u w agi zw iązane z o m aw ianym przed m io tem zo staną dodane p rz y o k reśle n iu sposobu u sto su n k o w a n ia się do lite ra tu ry , a także spo­ sobu sp orządzania b ib lio g ra fii i in d ek su osobowego.

(12)

i l l ] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P B A C Y N A U K O W E J 231 P o s t a w i e n i e p r o b l e m u , U stalenie stanu faktycznego w lite ra tu rz e badanego przedm iotu, a więc znalezienie odpowiedzi n a pytanie co w odniesieniu do naszego tem atu dotąd zrobiono, a czego nie zrobiono pozw ala na postaw ienie trzeciego pytania: co ja zam ierzam zrobić, a tym sam ym n a postaw ienie problem u, ja k i w p racy zam ierza się rozwiązać. Ł atw o zauważyć, że trafność te j operacji, podstaw ow ej dla dalszej pracy, w dużej m ierze sta­ now i w ypadkow ą popraw ności dw u poprzednich czynności, łącznie rozum ianej jako k ry ty k a lite ratu ry . Dlatego od precyzji odpow ie­ dzi na pierw sze dw a p y tan ia zależeć też będzie dokładność tej czynności, k tó rą nazyw am y postaw ieniem problem u. Dojdzie do tego jeszcze rzecz jasna odpow iednie zawężenie czy uściślenie za­ m ierzonego przedm iotu badań.

P r o b l e m a t y k a . P o d ję ty w p racy problem w inien znaleźć sw oje w yczerpujące odzw ierciedlenie w problem atyce, przez k tó rą należy rozum ieć zagadnienie pochodne w stosunku do opracow y­ wanego p ro b le m u 17. W tym celu w skazane jest sporządzanie w trak cie studium lite ra tu ry swoistego re je stru czy zestaw u pytań, jak też zresztą w toku pisania pracy ciągłe uzupełnianie go. Ten zestaw p y tań w łaśnie stanow ić będzie zrąb problem atyki, a w ła­ ściw ie także zarys k o n stru k cji przygotow yw anej pracy. W zw iązku z ty m nie zaw adzi dodać, że rów nież ten elem ent w stępu, zresztą ujm ow any z regu ły łącznie z kw estią postaw ienia problem u, w w y­ jątkow ym stopniu in form uje o naukow ym przygotow aniu autora, a ty m sam ym o w artości podjętej przez niego pracy.

K olejne m iejsce w e w stępie zająć może om ówienie zagadnień term inologicznych (jeżeli tak ie w ystępują). Zwłaszcza przy stoso­ w aniu specyficznego języka naukow ego istnieje potrzeba w skaza­ nia na kw estie sem antyczne w ystępujące w pracy, potrzeba u sta ­ lenia i w yjaśnienia używ anych pojęć i term inów .

Z kolei może zaistnieć potrzeba w skazania n a ch arak tery sty k ę tere n u badań, co m a m iejsce zazwyczaj w n auk ach posługujących się m etodą doświadczalną, albo p rzynajm niej potrzeba bliższego określenia specyfiki nauko w ej danej dyscypliny i zw iązanej z nią p roblem atyki badaw czej, celem m ożliwie n ajtrafniejszeg o dobrania m etod pozw alających jak n ajsk uteczniej osiągnąć zam ierzony c e l 1S. O k r e ś l e n i e s t ó s o w a n y c h m e t o d . P ostaw ienie pro­ blem u im plikuje jego rozw iązanie, a to z kolei pociąga za sobą 17 P or. J. P i e t e r , dz. cyt., s. 17. O pojęciach: problem , p ro b le m a ty ­ k a itp. była m ow a p rz y om aw ian iu „tem a tu p ra c y ” ; por. P. B. Μ θ­ ά a w a r , In d u ctio n and In s titu tio n in sc ien tific T hought, London 1969, s. 1—21.

(13)

232 J O Z E F M Y S X O W [12]

potrzebę posłużenia się określonym i m etodam i roboczymi. Użyto tu liczby m nogiej m. in, z tego względu, że „każdy problem n au ­ kowy w ym aga m etody roboczej swoistej, sobie tylko w łaściw ej” 19. W ynika z tego, że istnieje ty le m etod roboczych ile jest odrębnych przedm iotów bad ań naukow ych. N iem niej należy mówić o kilku zasadniczych, jakościowo odrębnych, rodzajach m etod roboczych, takich jak: m etody: obserw acyjne, eksperym entalne, statystyczne, k ry ty k i źródłow ej, analizy logicznej oraz m etoda -porów naw cza20. W dziedzinie n a u k hum anistycznych najczęściej stosuje się m etodę k ry ty k i źródeł oraz m etodę porównawczą. M etoda k ry ty k i źródeł zm ierza „do poznania w aru n k ó w pow stania i przebiegu czy to m i­ nionej działalności ludzkiej... czy to jej w ytw orów ” 21. Pierw szym postulatem w ynikającym z zastosow ania tej m etody jest stw ie r­ dzenie „autentyczności i właściwego sensu śladów po działalności ludzkiej” , n astępnym zaś ich w yjaśnienie, czyli in te rp re ta c ja 22. Celem sprostania obu ty m postulatom w ypracow ano dotąd w iele różnych m etod pomocniczych, przy czym n iek tó re z nich stanow ią już dzisiaj w yodrębnione dyscypliny naukow e, jak np. paleografia, czy s fra g is ty k a 23. Pochodną m etodą k ry ty k i źródłow ej jest tzw. m etoda porów naw cza. „Jej celem jest stw ierdzenie — poprzez porów nanie „źródeł” — zależności jednych w ytw orów działalności ludzkiej, np. mowy lub dzieł tw órczych od in n y ch ” 24.

N iezależnie od w spom nianych m etod roboczych należy z reg uły posługiwać się jedną m etodą jako wiodącą. N ajzw yczajniej jest to jedna z m etod ustalonych w danej dziedzinie wiedzy. Np. gdy idzie o apologetykę ze stosow anych dotąd około dziesięciu m etod w spół­ cześnie ku lty w u je się obok ciągle ak tu aln e j m etody historyczno- -fenom enologicznej, a w jej ram ach b ib lijn ej i eklezjologicznej (em pirycznej) rów nież dośw iadczalną w specyficznym tego słowa

znaczeniu oraz m etodę oglądow ą 2S.

Jest zrozum iałe i powszechnie przyjęte, że n au k i teologiczne po­ sługu ją się sw oistym i m etodam i. Zważywszy iż „Teologii przypada rola pośrednika m iędzy pew nym środow iskiem k ultu ro w ym a w aż­ nością i rolą, jaką w ty m środow isku spełnia relig ia” 26 oraz to,

13 Por. tamże; J. P i e t e r , dz. cyt., s. 81. 20 Tamże, s. 82.

31 Tamże, s. 99. 32 Tamże. 33 Tamże.

34 Tamże, s. 100—101.

25 Por. J. M y ś к ó w, A p o lo g e tyk a stosow ana w zarysie, Warszawa 1973, s. 30—52, zwł. 35—37 oraz 50—5.2.

26 B. J. F. L o n e r g a n,, M etoda w teologii, tłum. z ang. A. Bronk, Warszawa 1976, s. 9.

(14)

[13] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 23 3

iż p rzyjm uje się dw a ujęcia k u ltu ry : norm atyw ne i em piryczne, o m etodzie w teologii będzie się mówić stosownie "do tych u jęć k u ltu ry . I ta k „W ram ach klasycznego ujęcia k u ltu ry teologię u w a­ ża się za trw a łą zdobycz i d y sk u tu je się mad jej n atu rą . G dy k u l­ tu rę pojm uje się em pirycznie, teologię tra k tu je się jako ro zw ija­ jący się \proces i pisze się o jej m etodzie” 27.

Inaczej m ówiąc współcześnie zauw aża się funkcjonow anie dw u kierun ków w om aw ianym zakresie. Jeden, opow iadający się za aksjomaityzacją nau k i 2S, drugi p re fe ru ją c y dośw iadczenie d fakty. Je st zrozum iałe, że n au k i teologiczne m uszą być zaksjomatyzowame w pew nym stopniu, przez co należy rozumieć, że dowód teologicz­ ny m usi się opierać n a jakim ś aksjom acie, a za ta k i należy tu rozumieć tw ierdzenia nie ulegające w ą tp liw o ści29. A ksjom at m usi być praw dziw y, a jest taki, gdy jest op arty na racjach, które stw ierd zają jego zgodność z rzeczywistością.

W n au kach teologicznych aksjom atem jest objaw ienie Boże, przy czym w szystkie dyscypliny teologiczne w ychodzą ze stw ierdzenia, że objaw ienie Boże jest faktem historycznym , a co za ty m idzie, że p ra w d y w nim zaw arte są aksjom atam i. T w ierdzenie to jest natom iast przedm iotem b adań apologetyki, czy teologii fund am en ­ taln ej 30.

27 Tamże. Według autora „Metoda jest normatywnym wzorcem po­ wtarzających się i wzajemnie powiązanych czynności, które prowadzą do gromadzenia i postępu wyników nauki” — tamże, s. 14. Do określe­ nia metody w teologii autor dochodzi na drodze analizy metody trans­ cendentalnej, o której mówi m.in., że jest ona „konkretnym i.-dynami­ cznym rozwinięciem ludzkiej uiwagii, inteligencji, rozumności i odpo­ wiedzialności.” — Tamże, s. 33. Dalej autor stwierdza, że metoda ta „pokrywa się... w znacznej mierze z tym, co uchodzi za filozofię,, lecz nie jest jakąkolwiek filozofią ani też całą filozofią. Mówiąc ściślej jest wysubtelmeniem świadomości, ujawniającym nasze czynności ; wiadome i intencjonalne...” — tamże, s. 34, by wreszcie powiedzieć, że ' „metoda transcendentalna stanowi tylko część metody teologicznej”, o ile m ia­ nowicie „dostarcza ona podstawowego elementu antropologicznego”, ale zarazem „nie dostarcza... swoistego elementu religijnego” — tamże, s. 35.

28 Por. W. K w i a t k o w s k i , Próba aksjornatyzacji materiału bib lij­ nego w apologetyce trady cy jn ej, CT 22(1950·—51), s. 86—97.

23 „Aksjomat (gr. axioma godność, postanowienie, wartości), ogólnie ·— założenie, czyli bazowe zdanie nie dowodzone w jakiejś nauce, a zwła­ szcza w teorii dedukcyjnej”. — EK, t. 1., s. 261.

30 Literatura na temat przedmiotu badań apologetycznyeh jest zbyt bogata, ażeby móc ją tu przytoczyć. Znane są stanowiska w tym za­ kresie takich autorów, jak W. K w i a t k o w s k i , W. H 1 a d o w s к i, E. K o p e ć i inn. Tutaj zacytujemy właśnie nie apologetyka, ale dogmatyka i metodologa: „Zasadą powodującą .przynależność sądu do teologii jest oczywistość wynikania z przesłanek objawionych. Zasadą

(15)

23 4 J Ô Z E Î ' M Y S K Û W [14]

M ając na uw adze rolę M agisterium Kościoła w dowodzeniu teo­ logicznym, a także apologetycznym , można powiedzieć, że m etoda teologiczna, k tó ra polega na arg u m en tacji z danych pochodzących z objaw ienia Bożego, de facto wychodzi z u staleń U rzędu N auczy­ cielskiego Kościoła celem doprow adzenia do w ynikających z nich w niosków 31. M etodę tę m ożna uznać za naczelną w teologii. Obok niej jed nak rozw inęły się m etody szczegółowe, jak już wyżej w spom niano w odniesieniu np. do apologetyki. I ta k w yróżnia się zasadniczo dw a rodzaje m etod szczegółowych stosow anych w teo­ logii, m ianow icie m etodę pozytyw ną i scholastyczczną.

M etoda pozytyw na, stosow ana głów nie w n au kach biblijnych, apologetyce, teologii dogm atycznej i m oralnej, zw ana też m etodą historyczną, wychodzi z danych rzeczowych, faktów i dokum entów i poprzez ich analizę prow adzi do odpow iednich wniosków. M etoda

przynależności sądu do apologetyki wprawdzie jast objawienie Boże, ale stosunek twierdzeń apologetyki do tej zasady jest zupełnie różny niż w teologii: do fundamentalnej należy jakiś sąd o tyle, o ile w sposób oczywisty dla rozumu dowodzi wiarygodności objawienia, przedstawio­ nego przez Kościół katolicki. Zbiór sądów zatem, którym jest apolo-

getyka, jest rzeczowo różny od zbioru isądów, którym jest teologia właś­ ciwa. — I. R ó ż y c k i , D ogm atyka, t. ,1„ Ks. 1. M etodologia teologii d o g m a tyc zn e j, Kraków 1947, s. 60.

31 „Ergo Theologia apologetica agit sub ductu fidei et Magisterii Ecclesiae, non tamen arguit ex fide aut ex Magisterio Ecclesiae.” — M. N i с o 1 a u, Sacrae T heologiae summa,, t. It, T heologia fu n d a m e n ­ talis, Matniti l!96i8i, s. 44; W kwestii stosunku teologii d apodogetyki do Magisterium Kościoła W. K w i a t k o w s k i wypowiada się następująco: „Oczywiście apologetyka, jak każda nauka, czerpie swój m ateriał z po­ znania przednaukowego i posługuje się zarówno samoobroną chrystia- niizmu, jak i związaną z nią terminologią (pojęcie objawienia, tajemnic, cudu, wiarygodności itd.) na podstawie relacji magisterium Kościoła, jako źródła jedynie miarodajnego w znaczeniu historycznym. Stąd wi­ dać, że zespolenie apologetyki katolickiej z magisterium kościelnym, jako źródłem historycznym, nie może nigdy ulec rozluźnieniu, ponie­ waż wszelkie oddalenie się badań od swego źródła podważa ich nau­ kowość i wpływa ujemnie na krytyczną ocenę materiału. Zespolenie przynajmniej zewnętrzne (bądź pozytywne, bądź negatywne) apologe­ tyki z magisterium Kościoła różni się jednak od łączności, jaka istnieje między teologią a magisterium kościelnym, ponieważ w teologii orze­ czenie magisterium, ze względu na większy lub mniejszy ich udział w charyzmacie nieomylności, mają charakter dogmatyczny, gdy nato­ miast nie można tego powiedzieć o orzeczeniach magisterialnych w apo- logetyce, gdzie ich rola nie przewyższa znaczenia świadectw historycz­ nych i dlatego zespolenie ich z apologetyką, tak odmienne od zespole­ nia z teologią, nie jest wewnętrzne, lecz zewnętrzne.” — W. K w i a t ­ k o w s k i , A p o lo g e tyk a totalna, t. 1, Przedmiot i metody apologetyki nowoczesnej, Warszawa3 1961, s. 39—40; por. J. M y ś k ó w , A p o lo g e­ ty k a a teologia, SW 2 (1965) s. 189 nn.

(16)

[15] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 235

scholastyczna natom iast, zw ana inaczej m etodą spekulatyw ną, p ro ­ wadzi do szczegółowych w niosków na drodze analizy i porów na­ nia pojęć, sądów i zdań, a n ie faktów i dokum entów . Obie te m etody zresztą zw ykle są ze sobą łączone, do tego bow iem stopnia w dzisiejszym stanie w iedzy teologicznej nie sposób jednej od dru g iej odryw ać, przy czym większy akcent kładzie się n a m etodę pozytyw ną, k tó ra um ożliw ia ta k w ażną dla n auk i czynność jaką jest spraw dzanie, poprzez zestaw ienie w yników z dokum entam i. Spraw dzanie w yników osiągniętych w następstw ie zastosow anej m etody jest najlepszym spraw dzianem w artości zastosow anej m e­ tody, a ty m sam ym rów nież istotnym elem entem naukotw órczym . O k r e ś l e n i e l i t e r a t u r y p r z e d m i o t u j a k o t w o ­ r z y w a n i e z b ę d n e g o d o z r e a l i z o w a n i a t e m a t u p r a c y . A u to r pracy naukow ej jest obow iązany jeszcze we w stę­ pie po raz dru g i skonfrontow ać swój tem at z lite ra tu rą przedm iotu. K o nfrontacja pierw sza, nazw ana k ry ty k ą lite ra tu ry przedm iotu, stanow iąca p u n k t w yjścia dla całej pracy, a zarazem pierw szy elem ent om aw ianej tu konstru k cji w stępu, w a ru n k u je wręcz, co już w5?kazano, praw idłow e postaw ienie problem u. P ow tó rne zaś ustosunkow anie się autora do lite ra tu ry przedm iotu na ty m etapie w stępu posiada inny ch arak ter. Nie nosi już znam ion k ry ty k i, ko­ niecznej do uzasadnienia podjętego tem atu, a co się z tym też wiąże, dotyczy częstokroć różnych pozycji bibligraficznych, lecz stanow i raczej inform ację au tora o te j „bazie m ateriało w ej”, m owa oczywiście o lite ratu rz e, w oparciu o którą, po w skazaniu zasto­ sow anej m etody (metod) zam ierza się tem at pracy zrealizować 32. Na ty m m iejscu należy z całą ostrością podkreślić konieczność w ym aganej orien tacji auto ra p racy co do w aloru tego tw orzyw a, k tó ry m się posługuje w realizacji podjętego tem atu. W szczegól­ ności bezw zględnie konieczna jest w iedza pozw alająca w yraźnie odróżnić tzw. m ateria ły pierw otne, inaczej zw ane źródłam i, od po­ glądów i opinii dotyczących om awianego tem atu, w yrażonych w publikacjach, zw anych tu opracow aniam i. U w zględnienie w y ­ m aganej tu selekcji w lite ratu rz e jest dlatego ta k niezbędne (co zresztą w inno znaleźć swój w yraz w w ykazie bibliograficznym ), że bez niego nie sposób ustalić stopnia oryginalności pracy, a tym sam ym jej w aloru naukow ego.

W spom niana tu „źródłowość” pracy jest podstaw ow ym w a ru n ­ 32 Ten powtórny „kontakt” autora z literaturą przedmiotu ukazywany we wstępie pracy może mieć miejsce wcześniej, tj. po omówieniu pro­ blematyki, a przed określeniem zastosowanej metody (metod). Przyjętą jednak tu kolejność uznaje się za słuszniejszą z uwagi na związek przyjętej metody (metod) z „doborem” tzw. bazy materiałowej.

(17)

23.6 J O Z E F M Y S K Û W

[ 1 6 ]

kiem jej n au k o w o śc i33. W skazując na konieczny w nauce obiekty­ wizm, -wykluczający wszelkie subiektyw izm y, W. K w iatkow ski ta k określa zw iązek istniejący pom iędzy t y m i dwom a k ry teria m i: „T a­ kie zasadnicze ujęcie m yślenia naukow ego w skazuje nie tylko na jego c h a ra k te r obiektyw ny lecz także n a jego ch a ra k te r źródłow y w skutek ścisłego zespolenia z rzeczywistością jako swoim p rzed ­ m iotem m aterialnym . Żródłowość bow iem m yślenia naukow ego polega n a w yłączeniu jakiegokolw iek pośrednictw a obcej m yśli jako osłony subiektyw nej m iędzy badaczem a rzeczywistością b a ­ d an ą stanow iącą przedm iot m ateria ln y jego badań. Poznać k ry ­ tycznie, że jest ta k a nie inaczej, nie jest rów noznaczne z pozna­ niem : ktoś m yśli, że jest ta k a nie inaczej” 34.

K ry te riu m źródłowości (dotyczy to w podobnej m ierze całego tw orzyw a, czyli m ateria łu naukow ego) wiąże się nieodłącznie z dw iem a cechami, tj. autentycznością i kom pletnością (zupeł­ nością).

O bow iązują w ty m względzie dwie zasady. M ateriały pierw otne gotowe (nie w ynikające z w łasnych badań) m uszą być w iarygodne oraz odpow iednie i zupełne. M ateriał w iarygodny to, oceniając n e­ gatyw nie, nie niew iarygodny. N iew iarygodny zaś to nie tylko n ieauten tyczny pod w zględem literackim , czyli falsyfikat, ale i pod względem historycznym , gdy m am y do czynienia z b ard ziej czy m niej św iadom ym i tendency jnym zniekształceniem przez autora refero w anej rzeczywistości. M ając n a uw adze, że jednym z istot­ nych k ry terió w naukow ości jest obiektywizm , należy się w sposób 23 Ks. W. K w i a t k o w s k i pisze: „Na podstawie 43-letniiego do­ świadczenia mogłem w sposób dostateczny zaobserwować, że myślenie naukowe wykazuje cztery zasadnicze cechy: obiektywność, źródłowość, ścisłość, i wszechstronność.” — Metoda myślenia naukowego, art. cyt., s. 13. Wszystkie te cechy jednak wzajemnie się implikują, tak, że nie sposób zweryfikować którąkilwiek z nich z pominięciem pozostałych, a mówiąc jeszcze dokładniej wszystkie sprowadzają się do cechy pierw­ szej: obiektywności, która jest uwarunkowana pozostałymi. Wszystkie one winny być zrealizowane właśnie dla osiągnięcia obiektywności, która jest zarazem celem naukowego poznania i z tym poznaniem się utoż­ samia.

34 Tamie, s. 15; J. P i e t e r tak ujmuje omaiwiamą tu dystynkcję: „Na podstawie podawanych rozróżnień ustalić można dwa rzeczywiście odręb­ ne pojęcia materiałów naukowych, mianowicie pojęcia „materiałów wła­ ściwych” i „materiałów pomocniczych”. Materiały właściwe obejmują o- gół zapisków, wykonanych w toku badań właściwych w trakcie posługi­ wania się odnośnie danego przedmiotu badań określoną metodą roboczą. Wszelkie inne zapiski i rzeczy, pozostające w związku z danym proble­ mem i służące lub mogące służyć pośrednio do naukowego opracowania tegoż, stanowią materiał pomocniczy, materiał mniej lub więcej warto­ ściowy, zależnie cd układu konkretnych warunków.” — Dz. cyt., s. 136.

(18)

[17] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 237

w yjątkow y uczulić na punkcie elim inow ania z bad ań i ocen ele­ m entu tendencyjności, stronniczości i wszelkiego ty pu su b iek ty - wizmów w tak im stopniu jak to tylko jest możliwe.

Zgodnie z zasadą drugą m ateriały w inny być odpow iednie i zu­ pełne. Przez m ateriały odpowiednie rozum iem y takie i tylk o takie, które są niezbędne oraz potrzebne do adekw atnego rozstrzygnięcia podjętej kw estii. Odpowiedniość m ateriałów pociąga za sobą ich zupełność. Dopiero wówczas bow iem m ożna mówić nap raw dę o odpowiedniości w ykorzystanego m ateriału gdy w pracy nie po­ m ija się żadnych danych m ogących służyć do pełnego naśw ietlenia badanego przedm iotu. Ta zasada z kolei w yraźnie w ynika z innego k ry te riu m naukow ości, jakim jest wszechstronność 35.

P ow racając do kw estii kom pletności, czy zupełności lite ratu ry , co inaczej określane jest jako po stulat „w ykorzystania” czy „w y­ czerpania” lite ra tu ry , należy stw ierdzić, iż k ry te riu m to jest tak istotne, że nie zrealizow anie go stanow i uzasadnioną podstaw ę do zakw estionow ania naukow ości pracy. W zw iązku z tym pow staje , pytanie z jakiej lite ra tu ry m usi się korzystać, względnie też z ja ­

kiej korzystać można. Nie może ulegać żadnej w ątpliw ości, że istnieje obowiązek całkow itego w ykorzystania tzw. m ateriałów

85 Por. M. Ś w i ę c i c k i , dz. cyt., s. 177 п.; O wszechstronności jako czwartym sprawdzianie naukowości (po obiektywności, źródłowości i lo­ giczności) W. Kwiatkowski pisze co następuje: „Myślenie naukowe, dą­ żąc do ujęcia całości, .nie' może jej ograniczać przez dowolne rozważanie niektórych tylko części badanego przedmiotu, ze świadomym pominię­ ciem jego części. Ze względu na powstające zagrożenie wszechstronności wskutek podświadomego wprowadzenia subiektywizmu, który się prze­ jawia w jednostronności, należy omówić główne jej formy. Do takich należą podświadome supozycje lub założenia... Poza założeniami świato­ poglądowymi, które, w razie gdy są krytyczne, wpływają na myślenie naukowe, nie naruszając jego wszechstronności, trzeba przyjąć cały szereg innych założeń, jako zdań zupełnie zrozumiałych,, lecz koniecz­ nych dla naukowego myślenia jak np. istnienia poznania w ogóle, istnienia przedmiotów i poznającej świadomości, istnienia relacji między poznającą świadomością a przedmiotem, nienaruszalności kategorii my­ ślenia,, stałości .zjawisk w świeeie. Tego .rodzaju zrozumiałe i konieczne założenia nie naruszają bynajmniej wszechstronności w myśleniu nau­ kowym, lecz dobitnie stwierdzają, że całkowity soeptyzm i anarchizm intelektualny nie mogą być podłożem dla myślenia naukowego.” Z ko­ lei autor stwierdza, iż „Do konkretnego uwzględnienia wszechstronności w myśleniu naukowym przyczynia się w wielkiej mierze: a) możliwie rozległa znajomość literatury naukowej, która zwykłe rzuca światło na różane strony poznawanego przedmiotu; b) zapoznanie się z poglądami odmiennymi w danej kwestii, względnie przeprowadzenie obszernej dyskusji rzeczowej pro i contra na ten temat; c) unikanie tematów specjalistycznych, które przy ich opracowaniu prowadzą do zerwania kontaktu z całością.” — W. K w i a t k o w s k i , art. cyt,, s. 18—20.

(19)

238 J O Z E F M Y S K Ö W [18]

pierw otnych, czyli źródeł, jak też lite ra tu ry bezpośrednio zw ią­ zanej z tem atem pracy. O konieczności rozeznania się co do k ate­ gorii lite ra tu ry przedm iotu i konsekw entnie w yodrębnienia w niej źródeł i opracow ań była już mowa. Obecnie nasuw a się kw estia n a tu ry technicznej, czy praktycznej, sprow adzająca się do pytania, k tóre prace są ściśle zw iązane z podjętym tem atem i jako takie m uszą być w ykorzystane w realizow anym tem acie. Istotnym w skaźnikiem pow inien tu być ty tu ł pracy, ale zważywszy, że nie zawsze odpow iada m u treść, należy kierow ać się w ty m zakresie w łaśnie raczej w skaźnikiem rzeczowym, tj. treścią pracy, o k tó rej adekw atn ie orien tu je nas spis treści danej pracy. ,

P rak ty czn a strona p ostulatu w yczerpania, czy w ykorzystania lite ra tu ry , to także kw estia możliwości dostępu do koniecznego m ateriału naukow ego. Owa możliwość może być zakw estionow ana z różnych powodów. W ym agane pozycje bibliograficzne mogą być niedostępne albo dlatego, że a) zaginęły (nie m a ich ani w biblio­ tekach ani antyk w ariatach); b) niem ożliwe jest ich sprow adzenie (co jest ak tu aln e tylko w w yjątkow ych w arunkach) i w reszcie, c) napisane są w języku niedostępnym . O statni w aru n ek jest nie- . realny, poniew aż nie podejm uje się tem atów bez znajom ości języ­ ków, w jakich utrzy m y w ane są p rzynajm n iej m ateriały pierw otne, czyli źródła. Podobnie w odniesieniu do możliwości dotarcia do obowiązkowej lite ra tu ry należałoby powiedzieć, iż rozw ażanie tej możliwości w inno poprzedzić w ybór tem atu. Z tego w ynika, - że z w ym ienionych trzech możliwości, dla k tóry ch lite ra tu ra zw ią­ zana z opracow yw anym tem atem m ogłaby się w ydaw ać niedostęp­ ną, jedynie pierw sza jest realną', tzn. pozycje bibliograficzne zagi­ nione tra k tu je się jako nie istniejące i stąd wobec nich upada om aw iane kry teriu m .

Pow iedziano w yżej nie tylko o konieczności, ale i możliwości korzystania z lite ra tu ry w celu zrealizow ania podjętego tem atu. Innym i słow y po w y jaśnieniu z jakiej lite ra tu ry m usi się korzy­ stać, względnie jaka pow inna być w ykorzystana, należy odpowie­ dzieć na pytanie z jak iej lite ra tu ry można korzystać. G eneralna odpowiedź brzm iałaby: w łaściw ie z w szelkiej, tj. nie tylko z po­ zycji bibliograficznych ściśle naukow ych, ale np. także p op u lar­ no-naukow ych, z lite ra tu ry pięknej, b eletry sty k i oczywiście w ty m ostatnim p rzypad ku nie w sensie przeprow adzonej arg u ­ m entacji, ale w form ie ilustracji, czy przykładu, bow iem rzeczy­ w iste arg um en ty mogą być zaczerpnięte jedynie z prac nau ko­ w ych sensu stricto.

T rzeba też powiedzieć, że wolno korzystać nie tylko z prac ściśle zw iązanych z opracow yw anym tem atem , ale rów nież — i to w*

(20)

sze-[19] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 239

rokim zakresie — z prac takich, jak podręczniki, m aszynopisy, rę ­ kopisy itp. Obowiązuje tu wszakże naczelna zasada, że nie wolno korzystać z niczego w sposób anonim ow y, bezim iennie, tj. nie wolno kraść.

Jeżeli w yżej powiedziano, że wolno korzystać rów nież z podręcz­ ników to dlatego, że podręczniki z reg u ły nie są,· a w każdym r a ­ zie nie m uszą być, rezu ltatem w łasnych bad ań czy przem yśleń autora, jak to m a m iejsce w p rzypadku m onografii. W łaśnie mo­ nografie, k tó re m usi cechować oryginalność, stanow ią m ateria ł dla podręczników, których au to r może być jedynie k oordynatorem ze­ staw iającym określony m ateriał. Można też powiedzieć, że jeśli n au k a polega na tw orzeniu, to podręcznik może ograniczyć się do odtw arzania, ale też w m iarę, jak to m a miejsce, nie m ożna oce­ niać podręcznika jako pozycję ściśle naukow ą. Z tego też w ynika, iż podręcznik może może być dziełem naukow ym w zależności od twórczego w kładu autora, czy odw rotnie, że dzieło naukow e może niekiedy być jednocześnie podręcznikiem . T rzeba naw et pow ie­ dzieć w ięcej, m ianowicie, że p rzynajm niej w niek tórych przyp ad­ kach fakt, iż jakaś praca naukow a może być rów nież podręczni­ kiem nie tylko nie deprecjonuje jej, ale przeciwnie, p rz y d a je 'je j dodatkow ego w aloru 3e.

Na tym też m iejscu należy powiedzieć słów kilk a o tłum acze­ niach, k tó re z n a tu ry rzeczy kolidują w jakiś sposób głównie ze źródłowością pracy jako jednym z istotnych k ry terió w jej n au ­ kowości. Dlatego też zasadą naczelną jest, że należy korzystać z oryginału. K orzystanie z tłum aczeń m usi więc należeć do w y jąt­ ków, bow iem tłum aczenie bardzo rzadko może zastąpić oryginał. Je st ta k głów nie dlatego, że często niem ożliw e jest oddanie specy­ ficznej, obcej term inologii w języku ojczystym "w sposób ade­ k w atny. W y jątek może stanow e konieczność n ie p o k o n a ln a 37, np. w przy p ad k u kiedy oryginał zaginął, w ogóle nie istnieje, lub jest po prostu z różnych racji niedostępny. Ponadto dopuszczalne jest

36 Np. Apologetyka totalna jest bezspornie dziełem naukowym w ści­ słym znaczeniu, a jednocześnie przez dziesiątki lat służyła ona i jeszcze służy studentom jako niezastąpiona pomoc w dogłębnym opanowaniu przedmiotu. Zresztą powstała ona nie na zasadzie zestawienia istnie­

jących opinii w omawianym zakresie, ale w wyniku pracy twórczej, która znamionuje pnacę naukową, chociaż badana problematyka stano­ wiła jednocześnie przedmiot wykładów. Można więc powiedzieć, żć przygotowanie tak rozumianego wykładu, a z mich właśnie powstała ,,Apalogetyka totalna”, było każdorazowo' niejako przygotowaniem arty­ kułu do druku, czy przygotowaniem kolejnej publikacji naukowej. W tym kontekście zrozumiałe jest wyznanie W. K w i a t k o w s k i e g o , że na przygotowanie wykładu poświęcał z reguły około 7-u godzin.

(21)

240 J Ô Z E F M Y S K Û W

[20]

posłużenie się tłum aczeniem jako pomocą przy równoczesnym ko­ rzystaniu z oryginału, co jednak wolno czynić jedynie pod w aru n ­ kiem, że oryginalna w ersja danej pracy n a tym nie „ucierpi” i że być może tw orzona praca na tym „zyska”. N asuw a się tu uw aga tak a, że w iele zależeć może od w artości tłum aczenia. Pam iętać jed n ak należy i o tym , że jeśli się chce wiedzieć ile w arte jest tłum aczenie, trzeb a znać o ry g in a ł3S.

W reszcie wspom nieć też trzeba o specyficznym rodzaju lite ra­ tu ry jakim są życiorysy. Konieczność uw zględnienia tego typu lite ­ ra tu ry zachodzi wówczas, gdy po djęty tem at jest zw iązany bezpo­ średnio z określonym autorem względnie autoram i, a zarazem gdy zm uszają do tego jeszcze in ne okoliczności. Do tak ich należy fakt, iż opracow yw any au to r jest mało znany, jak też gdy jest on o pra­ cow yw any m onograficznie. Ponadto w niektó ry ch przypadkach zamieszczenie życiorysów jest konieczne dla odpowiedniego p rzed ­ staw ienia i w yjaśnienia opinii om awianego autora.

P rzy założeniu, że powyższe w a ru n k i się urzeczyw istniają, n a­ leży przestrzegać zasady, że pow inien to być życiorys „naukow y”, przez co należy rozumieć, że odnośne opracow ania poddane są od­ pow iedniej analizie, której rezu ltatem są w nioski w skazujące na zależność prezentow anej przez au to ra d o k try n y od jego życiorysu.

Pozostaje jeszcze kw estia: gdzie?, tj. w jak iej części pracy po­ w inien czy może się znaleźć ew entualny życiorys. Obowiązują w tym względzie trzy zasady. P ierw sza głosi, że jeżeli au to r jest mało znany należy podać jego biografię w e w stępie i to raczej „in extenso”. W edług zasady drugiej życiorys stanow i pierw szą część pracy w opracow aniach m onograficznych, w których wów­ czas druga część dotyczy prezentow anej nauki. Zasada trzecia ma na uw adze proporcje istniejące m iędzy biografią i d ok try n ą i głosi, że życiorys au to ra dotyczy jedynie fragm entów jego nauki, wów­ czas odpow iednim dla niego m iejscem jest odnośnik, jeżeli n ato ­ m iast dotyczy on całości prezentow anych poglądów, pow inien być zamieszczony we wstępie.

Z a p o w i e d ź u k ł a d u p r a c y . Końcowym elem entem w stępu jest propozycja u k ład u pracy, k tó ry jest w ynikiem za­ rów no podjętego tem atu im plikow anej przezeń problem atyki, jak też p rzy jętej m etody. U kład p racy p rzed staw iany jest w e w stępie w form ie ogólnikowej i jako plan opracow ania tem atu odzw ier­

38 Pozostałe dane dotyczące literatury przedmiotu omawiane są z for­ malnego punktu widzenia w kolejnym fragmencie pracy dotyczącym strony formalnej. Dotyczy to również układu pracy, który, jak wia­ domo, może być rozpatrywany zarówno od strony merytorycznej, jak i formalnej.

(22)

[ 2 1 ] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 241

ciedla układ szczegółowy zamieszczony w spisie treści. Nie m usi on np. uw zględniać tem atów w chodzących w zakres poszczegól­ nych paragrafów , ale może się ograniczyć do zasygnalizow ania ty ­ tułów rozdziałów, przy czym rów nież nie m usi przestrzegać ko­ lejności rozdziałów, jeżeli określone k ry teriu m dostatecznie uza­ sadnia takow ą zmianę.

P recyzując bliżej wymogi staw iane wobec u kład u pracy na czoło w ysunąć należy p ostulat logiczności, którego zastosow anie zm ie­ rza do tego, ażeby poszczególne jednostki pracy realizow ały w ła­ sne, nakreślone im zadania, a w szystkie łącznie w yczerpyw ały swoim zakresem problem atykę w y nikającą z podjętego tem atu. Nie może więc żadna jednostka pracy ani zaw ierać kw estii, która w ykracza poza tem at, ani tak iej omijać, k tó ra z tem atu w ynika, jak też nie może zaw ierać kw estii, k tóra jest form alnie przedm io­ tem innej jednostki pracy. Inaczej m ówiąc zakres tem atyczny rozdziałów i podrozdziałów m usi być skoordynow any, zbudow any ta k harm onijnie, ażeby w całości 'były one adekw atne do tem atu, a w poszczególnych częściach adekw atne do ich tytułów , przy po­ zostaw aniu tych tytułów we w łaściw ej relacji do tem atu i do sa­ m ych siebie. Nie może np. jeden z ty tu łó w rozdziałów pokryw ać się z brzm ieniem ty tu łu pracy, alb;o z ty tu łe m innego rozdziału. 3. Ko n s t r u k c j a p o z o s t a ł y c h j e d n o s t e k p r a c y 39

W pew nej analogii do k onstru k cji całej pracy (wstęp, rozdziały, zakończenie) rów nież każda jednostka p racy taka, jak np. rozdział, pow inna posiadać coś w rodzaju w prow adzenia, właściwego w y ­ wodu oraz zakończenia. P o stu lat ten w ynika z faktu, że poszcze­ gólne jednostki p racy p rzejm ują na siebie stosownie do przydanej im in ty tu lac ji określone zadania realizując łącznie cel pracy w y­ nikający z podjętego tem atu. P rzez w prow adzenie do rozdziału rozum ie się zapowiedź tem aty k i stanow iącej jego treść. N ajlepiej, jeżeli zaw iera ono k ilka zdań, któ ry ch sform ułow anie jest zbliżone do podtytułów rodziału, czyli tytułów np. paragrafów . Tak rozu­ m iane w prow adzenie jest jednym z elem entów operacji naukow o- tw órczej zw anej system atyzacją m ateriału naukow ego. Podobnie jak owo w prow adzenie jest w pew nym sensie odpow iednikiem w stępu do całej pracy, ta k też podsum ow anie osiągniętych w y ni­ ków, jakie winno mieć m iejsce pod koniec każdego rozdziału, jest niejako odpow iednikiem zakończenia, w łaściw ie koniecznego, pod koniec całej pracy. Podsum ow anie to m a najczęściej ch a rak ter uogólnienia, czyli w niosku ogólnego, konkluzji zespalającej, łączą­

39 Niie dotyczy to zakończenia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

3.112 b) za podkreślenie wzorów wszystkich właściwych substancji: HCl, CCl 4, NaOH, NaNO3, NaHCO3, CO2, CH3COOH, P 43.21 – za poprawne podanie związku, wzorów tworzących go jonów

Za: a) uzupełnienie tabeli: Barwa zawartości probówki II przed reakcją po reakcji pomarańczowa lub brunatna bezbarwna. 18.11 b) podanie zastosowania procesu w probówce

Poziom rozszerzony Copyright by ZamKor P.. Poziom rozszerzony Copyright by ZamKor P.. Poziom rozszerzony Copyright by ZamKor P.. Poziom rozszerzony Copyright by ZamKor P..

M etody w yboru społecznego przyporządkow ują profilom indywidualnych preferencji lub użyteczności, określonych n a zbiorze alternatyw społecznych: (1) społeczne

[r]

ści propagandowej takich listów ostrzegawczych skierowanych do całej załogi kierownik służby bezpieczeństwa pracy powinien się starać, aby bardziej

Chyba jednak najważniejszym jej atutem jest to, że z uwagi na braki danych o popytowej stronie rynku pracy w statystyce publicznej (tj. o wielkości oraz o strukturze zatrudnienia

El enchus cleri