Józef Myśków
Elementy metodyki pracy naukowej
Studia Theologica Varsaviensia 21/1, 221-259
S tu d ia Theol. V ars. 21 (1983) n r 1
JÓ Z E F MYSKÓW
ELEMENTY METODYKI PRACY NAUKOWEJ
T r e ś ć: W stęp; I. M ery to ry c zn a s tro n a pracy ; II. F o rm a ln a stro n a pnący;
W S T Ę P
N auczyciele akadem iccy, zwłaszcza jako recenzenci prac dyplo mowych, zgodnie stw ierdzają, iż opiniow ani przez nich dyplo m anci zbyt często w yk azu ją w ręcz niepokojącą nieznajom ość ele m entarny ch zasad m etodyki pracy naukow ej. Je st to zjawisko dom agające się pilnie w szechstronnej analizy i podjęcia określo nych przedsięwzięć. Jed n y m z nich zam ierza być obecne studium , którego celem jest dostarczenie adeptom pracy naukow ej syntezy podstaw ow ych u staleń w arunkujących popraw ną z p u n k tu w idze nia m etodologii n a u k realizację podjętego tem atu.
Zapow iedziana treść pracy w skazuje n a jej dwuczłonowość: n ajp ierw omówione zostaną elem enty m erytorycznej stron y p ra cy naukow ej, a n astępnie jej strona form alna.
I. M ERYTORYCZNA STR O NA PRACY
Rzeczową stronę pracy stanow ią: tem at, kon stru kcja p racy oraz poszczególnych jej jednostek, a także sposób ustosunkow ania się do lite ra tu ry przedm iotu.
1. T e m a t
W odróżnieniu od „ty tu łu p ra cy ”, k tó ry jest sform ułow aniem przedm iotu badań, „tem at p ra cy ” to zw ykle problem , lub zagad nienie, którego rozw iązania, lub opracow ania podejm uje się au to r pracy .1 Użyte tu term in y : problem i zagadnienie, jakkolw iek czę
1 „Przez „te m a t” rozum ie się zw ykle zagadnienie,, zadane do o p ra cow ania. J e s t ta k n a p rz y k ła d w zw rotach: „tem a t p ra c y m a g iste rs k ie j”, „jego te m a t” , „z atw ierd ził te m a t” itp. C hodzi w ięc o zaznaczenie p o chodzenia danego problem u... Znaczenie pow yższych w y ra że ń (tem at
222 J O Z E F M Y S K O W
[2]
sto stosowane zam iennie, posiadają niezupełnie to samo znacze nie, przy czym zagadnienie jako pojęcie węższe, „m niejszego k a lib ru ” z regu ły podporządkow ane jest problem ow i.2 Istotna jednak różnica m iędzy nim i polega n a tym, że problem zawsze w -nauce jest pytaniem , czyli zawsze jest pytan iem naukow ym , podczas gdy zagadnienie m-oże nim n ie być. I dlatego np. tem atem pracy dok to rskiej m usi być problem , ponieważ praca doktorska jest już pracą naukow ą w ścisłym sensie, czego nie m ożna powiedzieć o pracy m agisterskiej, k tó ra nie m usi zaw ierać rozw iązania prob le mu, ale może ograniczyć się do opracow ania zagadnienia choćby dlatego, że nie stanow i ona jeszcze pracy naukow ej „sensu stric to ”, nie m usi być p racą tw órczą, ale może być odtwórczą.
Pojęcie problem u jest ściśle zw iązane z pojęciem „problem aty k a ”, przez k tó rą należy rozum ieć „całokształt p ytań pochodnych” w ynikających z postawionego problem u.3 O roli, jaką w pracy spełnia problem atyka, m owa będzie poniżej, w punkcie poświę conym stru k tu rze w stępu w pracy naukow ej.
P u n k tem w yjścia dla w szystkich prac badaw czych jest u stale nie tem atu, czy inaczej w ybór tem atu. W łaściwie nie może być p ra c y i ty tu ł p ra c y — przyp. J. M.) jest um ow ne, a g ran ice m iędzy p roblem em , zagadnieniem i te m a te m są płynne. Pom im o to różnice pojem ności pro b lem ó w są obiek ty w n e”. — J. P i e t e r , Praca naukow a, K atow ice 1957,, s. 47.
2 ,,W p la n o w a n iu b a d a ń n aukow ych zaczyna się p rzy jm o w ać um ow a, w m yśl k tó re j „z agadnienie” je st »to „problem średniego k a lib ru ”, p o d p o rzą d k o w a n y „problem ow i ram o w e m u ”.” Tam że. P rzez p roblem r a m ow y a u to r rozum ie „w ielce ogólne, w iele obejm u jące p y ta n ie n a u k o w e”, zaś przez po p ro stu pro b lem „w szelkie p y ta n ie n au k o w e”. — Tam że, s. 46. „T em atu w ięc do m y ślen ia naukow ego nie m ożna w y ra żać w fo rm ie tezy leoz należy go ujm ow ać w fo rm ie zagadnienia lub problem u,, k tó ry p o p u la rn ie w y ra ża się w słow ach n astęp u jący c h : czy jest ta k , czy może inaczej. Iony-mi słow y, te m a t n au k o w y w in ie n za w iera ć p ew n e dubium , k tó re należy w sposób odpow iedni w yśw ietlić i rozw iązać. D ubium oznacza sta n u m y słu zaw ieszającego sw ój sąd w obec dw óch zdań sprzecznych lub s-ob-ie przeciw nych.” — W. K w i a t k o w s k i , M etoda m y śle n ia naukow ego, STV li(|1963) f. 1», 22nn. D alej a u to r przypom ina, że idzie tu nie o dubium neg aty w n e (nieuzasadnio ne), ale ta k ż e fik cy jn e, czyli m etodyczne (K artezjańskie) — Tam że, s. 23.
3 J. P i e t e r , dz. cyt., s. 47. „Oczyw iście „ p ro b le m a ty k a ” może być pochodną zarów no p ro b lem ó w w ielce ogólnych lub ram ow ych, jako też zagadnień śred n iej, a n a w e t dość m ałej pojem ności.” — Tam że; .(Przez p ro b le m a ty k ę ” rozum ie się w p iśm ien n ictw ie nau k o w y m w y- łuszezenie — z uzasad n ien iem — zadań częściowych, w y n ik ając y ch z problem u, stanow iącego p rze d m io t czyichś badań... W prob lem aty ce m ogą się m ieścić ro zm a ite zad an ia częściowe: logicznie podp o rząd k o w ane, p ra k ty c z n ie u za le żn ia jąc e rozw iązanie danego pro b lem u i s p ra w y p o g raniczne”. — Tam że, s. 48.
[3] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 223
kw estii co do tego, kto tego w yboru m a dokonać, skoro m.in. ist nieje zasadnicza zbieżność pom iędzy tem atem a specjalizacją. W y znaczenie więc tem atu oznaczałoby praw ie tyle, co skierow anie adepta na stud ia w zakresie określonej specjalizacji niezależnie od jego przygotow ania, zainteresow ania i aspiracji. W yznaczenie prze to tem atu może być tolerow ane raczej w yjątkow o.4 Sam odzielny zaś w ybór tem atu nie tylko nie w yklucza, ale n aw et zakłada, zw ła szcza w odniesieniu do najm łodszych adeptów nauki, pew ną po moc ze strony pracow nika naukow ego zwanego prom otorem .5 Mó wiąc dalej o w yborze tem atu trzeb a stw ierdzić, że tem at d y serta cji akadem ickiej nie może byś abstrakcyjny , czysto filozoficzny, bow iem każda praca naukow a w inna wnosić pozytyw ny elem ent badawczy. Można tu posłużyć się następującym i regułam i:
T em at pracy w inien być dostosow any do zainteresow ania, a zwłaszcza uzdolnień i przygotow ania studenta. Np. dużą rolę od gryw a tu znajomość języków, ale też odpow iednia znajomość problem atyki, k tó rej praca ma dotyczyć.6 Z w raca się uw agę na potrzebę respektow ania w w yborze tem atu pracy w łasnych zain teresow ań au to ra głów nie dlatego, że k ry te riu m to gw aran tu je m aksym alne w ykorzystanie potencjalnych możliwości au to ra w przypadku, gdy podjęty tem at auto ra w ręcz pasjonuje, a naw et staje się dla niego źródłem twórczego entuzjazm u.7
4 J. P i e t e r pisze, że „...wcale nie do w y ją tk ó w n ależał do n ie d aw n a n aw y k — w ygodny dla p ro fe so ra — po p ro stu p o d an ia stu d e n tow i te m a tu p ra c y m a g iste rsk ie j i zw ięzłej oceny p ra c y o ddanej, bez dostatecznej opieki w m iędzyczasie. R aczej do w y ją tk ó w n ależała p r a k ty k a inna, w szczególności p ra k ty k a sy stem aty czn y ch k o n su lta c ji nad przebiegiem p ra c y ”. — T am że, s. 9.
5 F. v a n S t e e n b e r g e n , Directives pour la confection d’une m o
nographie scientifique avec applications concrètes aux recherches sur la philosophie m édiévale , Louvaim2 1(949, s. 19; P or. W. K w i a t k o w s k i ,
a rt. cyt., s. 2il n s , gdzie a u to r m ów i o p o trzebie u w zględnienia przy w yborze te m a tu k w a lifik a c ji in d y w id u a ln y ch i społecznych (naród, środow isko) ad e p ta , ja k też o p rzy g o to w an iu ogólnym i bezpośrednim niezb ęd n y m do do k o n an ia tra fn e g o w y b o ru te m atu .
6 P rzytoczm y tu dłuższy fra g m e n t w ypow iedzi W. O k o n i a : „Tak w ięc p u n k te m w y jśc ia tego p rocesu tw órczego, k tó ry m a doprow adzić do n a p isa n ia p ra c y m a g iste rsk iej, jest p o ja w ien ie się w św iadom ości stu d e n ta określonego problem u. P oniew aż m a to być pro b lem a b so r b u ją c y przez dość długi o k res m ak sim u m sił tw órczych, zrozum iały
jest p o stu lat, iż pow in ien on się w iązać z zain te re so w an iam i stu d e n ta . W te n sposób proces pilsania p rac y m a g iste rsk ie j „zakotw icza się” w całym procesie k sz tałcen ia akadem ickiego, zależnego zarów no od w ysiłk ó w uczelni,, ja k i od w łasn y ch poczynań sam okształceniow ych stu d e n ta ”. — W. O k o ń , Elementy d y d a k t y k i szkoły w y ższe j, PWN, W arszaw a 1971 s. 334.*
2 2 4 J O Z E F M Y S K O W
[4]
Ważne jest rów nież uw zględnienie w w yborze tem atu kw estii przygotow ania studenta. K iedy m owa o przygotow aniu dalszym idzie o studia ogólne odbyte w określonej dziedzinie wiedzy, zaś przez przygotow anie bliższe rozum ie się zaznajom ienie się z lite ra tu rą przedm iotu.
Do powyższych stw ierdzeń dotyczących w yboru tem atu należy dodać rów nież i to, że istotnym w aru n k iem trafn ego w yboru te m atu jest jego odpowiedniość w stosunku do aktu aln y ch dezyde ratów istniejących w danej dziedzinie wiedzy. Inaczej m ówiąc tem at w inien podejm ow ać tak ie zagadnienia, które n a badanym odcinku rzeczywiście stanow ią problem dom agający się rozstrzy gnięcia.8 Celowi tem u m a służyć w spom niane w yżej przygotow a nie bliższe, czyli ta k a znajomość lite ra tu ry przedm iotu, k tó re po zw ala na obiektyw ne ustalenie faktycznego stanu bad ań w zakre sie określonej problem atyki, a więc zarów no już osiągniętych w yników , jak też zagadnień dotąd nierozw iązanych, problem ów otw artych. To przygotow anie bliższe (do tej kw estii powróci się jeszcze w ram ach om aw iania stru k tu ry w stępu pracy naukow ej) m usi być bardzo dokładne i odpowiedzialne, bow iem w przeciw nym przypadku mogłoby dojść albo do fałszywego postaw ienia problem u, albo do podjęcia pracy niecelow ej, np. w przypadku, gdyby p odjęty tem at zaw ierał problem czysto subiektyw ny, a więc w nauce w łaściw ie nie istniejący.
Poza tym tem atem pracy naukow ej nie może być problem , któ ry już został w ystarczająco i w yczerpująco opracow any i rozw ią zany. Z darza się wszakże, że pew ne prace są niekom pletne, lub wnoszą niektóre elem enty wspólne z obranym tem atem .9
Tem at pracy w inien być „dostępny” w sensie lite ra tu ry . Ozna cza to, że nie m ożna podejm ować tem atu, do którego zwłaszcza źródła są niedostępne. Oczywiście zakłada się przy ty m dokonanie w szystkich m ożliwych i koniecznych eksploracji nie tylko w b i bliotekach krajow ych, ale i zagranicznych, w ' czym rów nież
po-kow ski pisze n astęp u jąco : „Z agadnienie o p arte n a pozytyw nym d u biu m m etodycznym ,, k tó re w chodzi do te m a tu m yślen ia naukow ego m u si być ta k że a k tu aln e , tzn. w ra żliw e n a ogólnoludzkie p o trze b y in te lek tu aln e , n a rzeczyw istość, k tó ra w d an ej chw ili p o k ry w a um ysły i uczucia w szy stk ich i n a p rąd y , k tó re zm ien iają k u ltu rę danego k r a ju lub narodu. W p rzeciw nym raz ie m yślen ia nau k o w e jako zdehum a- n izo w an y an ach ro n izm nie spełniłoby swego zadania i zasługiw ałoby na usunięcie go poza n aw ia s życia społecznego”. — A rt. cyt., s. 24.
8 C. R o m a n i u k , L es ch em in s de l’exégèse d u N ouveau T esta m e n t, Lyon l'9!6i3i, s. 4I11.
E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 225
średniczą biblioteki akadem ickie, a znaną pomoc stanow ią m i krofilm y.
T em at w inien być oryginalny, ponieważ dysertacja naukow a po w inna stanow ić realn y w kład do nauki. O ryginalność ta może być rozum iana dw ojako: albo sam tem at jest n apraw d ę nowy (np. dotyczy jeszcze nie opracow anego au tora, now oodkrytych pism, d o k try n y czy problem u jeszcze nieopracow anego czy nie rozw ią zanego), albo rozw iązania problem u, które okazuje się problem a tyczne, bądź kontrow ersyjne. W tym jed n ak przypadku w y bó r tem atu m uszą poprzedzić dokładne b adania stan u lite ra tu ry przed m iotu, któ ry ch celem winno być w ykazanie przyczyn nie rozw ią zania danego problem u. Oglónie m ówiąc mogą być dwa rodzaje przyczyn: jeden m a m iejsce wówczas, gdy b ra k jest w y starczają cych danych do rozw iązania problem u, a drugi w tedy, gdy albo problem był źle postaw iony, albo p rzy jęte założenia, czy w pływ y zew nętrzne (religijne, polityczne, społeczne) doprow adziły do sfał szowania w yników , a tym sam ym skierow ały b adania na drogę bez wyjścia.
W reszcie tem at pracy w inien być w zględnie ograniczony, tj. nie może być ani zbyt ogólny, ani zbyt specjalistyczny. W pierw szym p rzypadku grozi niebezpieczeństwo powierzchowności, niekom pe tencji i niedokładności, a w drugim jednostronności, czyli nie zachow ania jednego z istotnych k ry terió w naukowości, m ianow i cie wszechstronności. Nie może tu zatem być mowy o obszernych syntezach, bow iem b adania naukow e m ają z n a tu ry rzeczy cha ra k te r specjalistyczny, a ich w ynikiem są m onografie szczegóło we, któ ry ch przedm iotem jest dzieło, doktryna, czy także autor. O graniczenie przedm iotu nie jest rzeczą łatw ą, ponieważ tu rów nież pojaw iają się niebezpieczeństw a okrojenia tem atyki, okale czenia źródeł, zniekształcenia perspektyw badaw czych, a w sumie rów nież podw ażania zasady wszechstronności. N ależy pam iętać o tym , że wszelkie ograniczenie jest w jakim ś stopniu dowolne i sztuczne.10
Co się tyczy samego sform ułow ania tem atu (szerzej m owa o ty m p rzy om aw ianiu tytułu), w skazane jest ciągłe jego doskona lenie, tj. dostosow yw anie do treści zaw artej w zebranym m ate riale. W ynika stąd, że n a początku tem at może być zredagow any jedynie prow izorycznie, a więc pow inien posiadać form ę raczej ogólną, bow iem z góry nie wiadomo jaka będzie treść pracy, przy czym w toku jego realizacji będzie on przy b ierał form ę coraz b a r dziej ad ekw atna do treści po to, by form ę ostateczną przybrać częstokroć pod koniec pracy.10
10 Por. W. К w i a t k o w s к i, art. cyt., s. 24.
22 6 J O Z E F M Y S K O W
[ 6 ]
2. W s t ę p
Wstęp, lub też „w prow adzenie” (nie m ylić z przedm ow ą) stano w i n ajtru d n iejszą część pracy i dlatego w w yjątkow ym stopniu u jaw nia stopień naukow ego przygotow ania autora. Je st ta k głów nie dlatego, że w nim winno znaleźć m iejsce postaw ienie p ro blem u, określenie problem atyk i pracy, ja k i sposobów jej opraco w ania, a także w skazanie na zasadność poszczególnych elem entów p racy wchodzących w skład tzw. u k ład u pracy. Stopień tru d n o ści jaki zaw iera się w m orfologii w stępu u jaw n i się wówczas, gdy w pełni zdam y sobie spraw ę z tych k ryterió w , jakim w inny sprostać w yżej w spom niane elem enty. Pow iedzm y na razie ogólnie, że nie sposób postaw ić problem u, jeśli się nie prześledzi odpo w iednio lite ra tu ry przedm iotu i nie uzasadni, że w św ietle fa k tycznego stan u bad ań dane zagadnienie oczekuje rozwiązania. Po dobnie określenie p roblem aty ki m usi z jednej stro ny wywodzić się z podjętego problem u, a z drugiej naw iązyw ać zarów no do możliwości w ynikających z zebranych m ateriałów , jak też zain teresow ań i celu tow arzyszących autorow i, nie m ówiąc o kom petencji, czyli fachow ym przygotow aniu autora. Z kolei rów nież dobór m etod roboczych w inien stać się w ypadkow ą głównie p ro filu reprezentow anej w pracy dyscypliny naukow ej i przedm iotu form alnego pracy, czyli jej celu, a także w różnej m ierze (zale ży to od c h a rak teru dyscypliny) „bazy” m ateriałow ej, jak ą w tw o rzeniu pracy się dysponuje. Także zasygnalizow anie u k ład u pracy, jakie winno mieć m iejsce pod koniec w stępu pociąga za sobą potrzebę przem yślenia w łaściw ie w szystkich etapów p racy w raz z d efinityw nym ustaleniem całego podziału pracy, czyli jej we w nętrznej konstrukcji, od k tó rej z pew nością w istotnej m ierze zależeć będzie w artość całej pracy.
U jm ując rzecz system atycznie i bardziej szczegółowo w skaże się obecnie na owe k ry te ria i ustalenia, którym i należy się kierow ać w kon struow aniu poszczególnych elem entów w stępu, czy w pro wadzenia.
W yliczając elem enty w stępu większość autorów na pierw szym m iejscu staw ia cel pracy .11 P ytaniem byłoby, czy nie w ygląda to na aprioryzm . W ydaje się, że w skazanie n a cel p racy winno być poprzedzone analizą tem atu na tle lite ra tu ry przedm iotu, bow iem dopiero n a tej podstaw ie można mówić o w łasnych za m ierzeniach. Inaczej mówiąc w proponow anym ujęciu kolejność elem entów w stępu przedstaw iałoby się następująco: k ry ty czn a an a
11 Por. W. O k o ń, dz. cyt., s. 347 ns; M. Ś w i ę c i c k i , J a k stu d io wać? Ja k pisać pracę m a g i s t e r s k ą PW N , W arszaw a2 1971, s. 174.
m E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 227 liza lite ra tu ry naukow ej zw iązanej z tem atem zarówno bezpośred nio jak też pośrednio, postaw ienie problem u, przedstaw ienie w łas nej pro blem atyki badaw czej, ew entualne w yjaśnienie podstaw o w ych term inów , a także: ch a rak tery sty k ę tere n u badań, czy spe cyfikę danej dyscypliny naukow ej i dostosow any do niej zestaw m etod użytych w pracy z dokładnym określeniem m etody wio dącej, oceną m ateriałów źródłow ych z p u n k tu w idzenia ich zu pełności i autentyczności oraz omówienie k on stru kcji (planu) p ra cy 12.
K r y t y k a l i t e r a t u r y p r z e d m i o t u . Przez k ry ty k ę tę należy rozum ieć nie spis bibliograficzny, ale analizę pew nych, w podjętym tem acie najw ażniejszych, pozycji bibliograficznych oraz w ykazanie n a jej podstaw ie w jak iej m ierze tem at pracy zo stał rozw iązany, a w jakiej nie. Wobec wieloaspektow ości b adanej rzeczyw istości okazuje się bow iem częstokroć, że ten sam tem at bądź nie został opracow any pod jakim ś k ątem w idzenia, bądź też pod określonym aspektem nie został rozw iązany całkowicie. W y n ik a z tego, że ocenę oryginalności tem atu w a ru n k u je dobra zna jomość faktycznego stan u b adań na d anym odcinku n a u k i 13. Tę sam ą m yśl m ożna najprościej sform ułow ać następująco: A naliza lite ra tu ry w inna dać odpowiedź n a trz y py tan ia: co dotąd zro biono, czego nie zrobiono i co a u to r zam ierza zrobić, oczywiście w zakresie wyznaczonym przez tem at pracy. Łatw o przy tym zau
12 :M. Ś w i ę c i c k i stw ie rd z ając , że „R ozdział w stę p n y („W stęp” a l bo lep iej „W p ro w ad zen ie”) je st konieczny w k aż d ej p rac y m a g iste r sk ie j” oraz że „M a on c h a ra k te r m etodologiczny” (Tamże) w y m ien ia 9 elem entów : a, cel p ra c y ; b. a k tu a ln y s ta n b ad a ń w z a k resie p o d ję tego te m a tu ; c. p ro b lem aty k ę ; d. sp ra w y zw iązane z term in o lo g ią; e. określenie m etod; f. opis a p a ra tu badaw czego w p rzy p a d k u w łasnych b ad a ń em pirycznych ze w sk azan iem n a okoliczności isto tn ie zw iązane z te m atem ; g. „ocenę m a te ria łó w źródłow ych z p u n k tu w id zen ia ich zupełności i w iarygodności (jeżeli tego n ie w yczepuje p u n k t f ” (tam że, s. 175); h. tło b a d a ń i w reszcie i. „O m ów ienie k o n stru k c ji (planu) p r a cy” . A u to r dodaje, że „W prow adzeniu” trz e b a pośw ięcić w iele uw agi. P rz y ocenie p ra c y m a g iste rsk ie j rozdział te n n ależy zazw yczaj do n a j w yżej notow anych. „W prow adzenie” n a jw y ra ź n ie j u ja w n ia sto p ień n a u kow ego w y ro b ien ia a u to ra .” — T am że; C h a ra k te ry z u ją c zwięźle k o n stru k c ję w stę p u K. R o m a n i u k zw raca uw agę n a to, że zadaniem w stę p u jest w p ro w ad zić cz y te ln ik a w p ro b lem aty k ę całej p ra c y i p rze d sta w ić w zarysie z a w a rte w n ie j w yw ody. W o kreślonych p rzy p a d k ach je st tu m iejsce n a u k az an ie h isto rii k ry ty k i lite r a tu ry przedm iotu. J e s t tu też m iejsce n a om ów ienie zastosow anych m etod. — A rt. cyt., s. 60.
18 Co się tyczy znajom ości lite a tu ry p rze d m io tu jako w a ru n k u w ła ściw ego p o sta w ien ia problem u, a co za ty m idzie, osiągnięcia w yników , k tó re będ ą m ogły stan o w ić „novum ” w n au ce zob. tam że, s. 41; por. też d ru g a część pracy, gdźie je st mowa- o bibliografii.
2 2 8 J O Z E F M Y S K Û W
[3]
ważyć, że dopiero w zw iązku z trzecim pytaniem pojaw ia się sa m orzutnie zresztą cel pracy oraz podjęty przez nią problem .
K ry ty k a lite ra tu ry przedm iotu m a też sw oją stronę techniczną, zew nętrzną. Podstaw ow a zasada w tym względzie nakazuje prze ciw staw ienie się dość uporczyw ej sugestii, b y krytyczne opraco w anie źródeł rozpoczynać od czytania lite ra tu ry pomocniczej i opracowań. P rzestrzeganie tej zasady może w znacznym stopniu zapew nić pracy obiektyw ność a tym sam ym naukow ą wartość. B ę dzie jeszcze zresztą mowa o źródłowości jako jednym z istotnych k ry terió w naukow ości, ale już teraz zauw ażyć w arto, że uzyskanie tego spraw dzianu w pracy jest w dużej m ierze uw aru nk ow ane respektow aniem w spom nianej zasady 14.
Pow racając do ściśle technicznej strony krytycznego opracow y w ania lite ra tu ry przedm iotu należy raz jeszcze zwrócić uw agę na spraw ę prow adzenia tzw. wyciągów oraz um iejętnego z nich ko rzystania. Przedm iotem wyciągów są w zasadzie m yśli dzieła pod daw anego analizie, ale też w łasne uw agi krytyczne pow stałe w to ku dokonyw anej analizy. Konieczne jest przy ty m oddzielne ujm o w anie zarówno zdań w ynikających z m ateriałów źródłow ych, jak i tw ierd zeń zaw artych n aw et w pozycji źródłow ej, ale'p o ch o d zą- cych od autora danego dzieła, jak też wreszcie w łasnych m yśli i uwag. Inaczej mówiąc w yciąg pow inien być taki, b y z niego łatw o można było odczytać jakie treści są rzeczywiście źródłowe, jakie zostały do nich już później dodane, a także co o tym w szyst kim sądzi au to r opracow ania krytycznego.
P rzyjęło się sporządzanie wyciągów na k artk a ch o w ym iarze 5 X 7 cm, lub 10X14 cm. K a rtk ę w ypełnia się tylko n a jednej stro nie i zamieszcza się na niej zasadniczo tylko jedną myśl, stano wiącą z regu ły streszczenie w jednym lub w kilku zdaniach treści studiow anej lite ra tu ry 15.
A propos streszczenie celowe jest przytoczenie następujących uwag. Opis czynności streszczenia m usi być poprzedzony uw agam i
14 W. К w i a t к o w s k i, a rt. cyt., s. 25.
15 P or. tam że, s. 25—27; A u to r pisze m .in.: „W artość m etody k a r t kow ej polega n a w y ra b ia n iu w sobie coraz w iększego k ry ty cy z m u i n a b y w an iu w iększej w p ra w y w odszukiw aniu tra fn y c h h aseł celem sy n tetycznego u ję cia bądź ogólniejszego, bąd ź ściślejszego już w ypisanej myśli... M etoda k artk o w a , prócz koniecznego ćw iczenia się w w ysokiej tech n ice m yślenia naukow ego, m a jeszcze je d n ą stro n ę dod atn ią, a m ia now icie, że w w ielkim stopniu u ła tw ia p rze p ro w ad z en ie u k ła d u ca łego m a te ria łu bądź w sposób chronologiczny, bąd ź w sposób sy ste m aty czn y zależnie od różnych p otrzeb k o n k retn y ch , czego oczywiście pow iedzieć nie m ożna o m etodzie zeszytow ej. „Tam że, s. 27; Рог. C. R o m a n i u k , a rt. cyt., s. 44 ns.
[9] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 229
w stępnym i dotyczącym i sposobu czytania wszelkiego rodzaju p u blikacji. N ajpierw należy zwrócić baczną uw agę na stronę fo r m alną pracy, przeanalizow ać w nikliw ie sam ty tu ł książki, zebrać w szystkie wiadomości, k tó re inform ują o jej treści, a więc zastano wić się nad tak im i jej elem entam i, jak podtytuł, w ydaw ca, m iej sce w ydania i rok, spis treści, przedm ow a, bibliografia, indeksy, aneksy, a także odnośniki, w iele mówiące o sposobie w ykorzysta nia lite ra tu ry przedm iotu. Po zdobyciu tej w stępnej o rientacji co do form alnego c h a rak teru pracy przy stępu je się do jej czytania, któ re jest zasadniczo różne od czynności czytania znanej dobrze z życia codziennego, np. czytania prasy, czy różnego rodzaju utw o rów lite ra tu ry pięknej. Czytanie, które tu ta j można nazw ać n au kowym , w inno przestrzegać pew nych ustalonych w tym zakresie zasad. Z asadą pierw szą jest jednoczesne sporządzanie notatek. Do dajm y, że n o tatek ty ch nie wolno robić w sam ej książce, czy pracy, n aw et gdy stanow i ona naszą własność. O charakterze zaś sam ych n o tatek była już mowa. K olejna zasada mówi, że należy czytać wolno, uw ażnie i ze zrozum ieniem . Zwłaszcza w czytaniu le k tu ry obcojęzycznej niedopuszczalne jest „przeskakiw anie” n ie zrozum iałych słów, bez odpowiedniego skonfrontow ania znaczenia tego słowa w różnych jego odcieniach, znaczenia, k tó re z kolei może mocno zaważyć na sensie całego zdania. K olejna zasada za leca usilnie jednoczesne notow anie w szelkich uw ag, jakie w tr a k cie le k tu ry się n asuw ają, naw et tych, z których nie uczyni się żadnego użytku. W uw agach ty ch dobrze jest w yodrębnić uw agi krytyczne, przy jakim ś zaznaczeniu, że w obu w ypadkach chodzi o nasze w łasne uw agi. Można je umieszczać w oddzielnym k a ta logu system atycznym pod odpow iednim i hasłam i, ale praktyczniej jest ujm ow ać je łącznie z p arafra zą analizow anego tekstu. K olejna zasada wiąże się w łaśnie z p arafrazą, czyli w łasną m odyfikacją tek stu oddającą jego treść w innej, raczej przystępniejszej i b a r dziej p rzejrzystej formie. Streszczenie, stanow iące tu istotę ope racji, w inno być możliwie najw ierniejszym odtw orzeniem sensu zaw artego w tekście w form ie syntetycznej, zawsze w łasnej. P rze pisyw anie całych zdań i fragm entów pracy należy uznać za niece low e poza w ypadkam i, kiedy się przew iduje konieczność dosłow nego cytow ania tek stu w przypisach. K iedy m owa o potrzebie syn tetycznego ujm ow ania m ateriału streszczanego w skazane jest do konyw anie tej czynności w odniesieniu nie do poszczególnych zdań, ale określonych części pracy, przy czym przez część należy rozumieć niekoniecznie jednostkę form alną pracy, jak np. rozdział, a rty k u ł czy parag raf, ale także poszczególne elem enty m erytorycz ne, jak np. problem atyka, argum entacja, oryginalność wywodów
2:30 J O Z E F M Y Ś K O W [10]
itp. W zw iązku z tym uw agi czynione w trakcie lek tu ry , jak i sa me streszczenia, w inny być poddaw ane po kolejnych p artia ch p ra cy retrospekcji celem upew nienia się co do słuszności i trafności dotychczasow ych uwag, k tóre w międzyczasie, wobec kolejnych w ywodów auto ra mogą się okazać nieak tu aln e czy nieuzasadnione. Tego rodzaju retrospekcja jest niezbędna szczególnie po przeczy ta n iu całej książki, bow iem od niej bezpośrednio zależy w artość naszego streszczenia, k tóre w inno być całościowym ujęciem po zycji, z k tó rej korzystam y. W konsekw encji nie w szystkie n o tatk i poczynione w trak cie czytania znajdą zastosow anie w ostatecznej form ie odsyłaczy. N ależy się bow iem liczyć z potrzebą w yelim ino w ania pew nych uw ag czy kw estii, jak też odpowiedniego skoordy now ania całego zdobytego m ateriału . Stw orzenie z niego k o n stru k tyw nej całości, całości organicznej, to jeszcze jedno zadanie, od którego spełnienia zależeć będzie w artość streszczenia.
P rzyjęło się też, gdy idzie o techniczną stronę „fiszek”, że k a r t ka jest opatrzona u góry z praw ej i lew ej stro n y hasłam i, a u do- łułu dokładną sy g n atu rą w ypisanej myśli. Z reg u ły um ieszcza się zarów no hasło ogólniejsze, np. zm artw ychw stanie Jezusa z N aza retu , oraz hasło szczegółowe, np. ehrystofanie (jako spraw dzian zm artw ychw stania Jezusa), przy czym jest raczej um ow ne po k tó rej stronie k a rtk i znajdą się w ym ienione hasła. Przez dokładną sy g n atu rę w yciągu rozum ie się imię, nazw isko autora, ty tu ł dzieła, m iejsce i rok w ydania oraz stronę, ew entualnie też pozostałe dane wchodzące do treści tzw. n o ta tk i bibliograficznej np. kolejność to mu, w ydaw ca, tłum aczenie, kolejność w ydania itd. W łaściwie zby teczne jest podaw anie całej tej sy gn atu ry n a każdej k artce, pod w arunkiem , że po pierw sze pełna n o tatk a bibliograficzna znajduje się w naszym katalogu alfabetycznym , czyli katalogu autorów i że po drugie n a każdej k artc e podany będzie czytelny sk ró t tego opisu, w którym, bardzo w ażnym elem entem jest kolejność strony. S k ró t ta k i może w yglądać np. w sposób następujący:
T. K o t a r b i ń s k i , T ra k ta t o dobrej robocie, s. 269. Pozostałe elem enty sy g n atu ry zamieści się w ostatecznej red akcji p racy ko rzystając ze w spom nianego katalogu. P ra k ty k a w ykazuje, że zwłaszcza przeoczenie podania strony danej pozycji przysparza bardzo często w iele kłopotów, dodajm y, zupełnie niepotrzebnych. Tym należ;? tłum aczyć, że na ten m om ent n a ty m m iejscu zw ra cano szczególną uw agę ls.
16 In n e u w agi zw iązane z o m aw ianym przed m io tem zo staną dodane p rz y o k reśle n iu sposobu u sto su n k o w a n ia się do lite ra tu ry , a także spo sobu sp orządzania b ib lio g ra fii i in d ek su osobowego.
i l l ] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P B A C Y N A U K O W E J 231 P o s t a w i e n i e p r o b l e m u , U stalenie stanu faktycznego w lite ra tu rz e badanego przedm iotu, a więc znalezienie odpowiedzi n a pytanie co w odniesieniu do naszego tem atu dotąd zrobiono, a czego nie zrobiono pozw ala na postaw ienie trzeciego pytania: co ja zam ierzam zrobić, a tym sam ym n a postaw ienie problem u, ja k i w p racy zam ierza się rozwiązać. Ł atw o zauważyć, że trafność te j operacji, podstaw ow ej dla dalszej pracy, w dużej m ierze sta now i w ypadkow ą popraw ności dw u poprzednich czynności, łącznie rozum ianej jako k ry ty k a lite ratu ry . Dlatego od precyzji odpow ie dzi na pierw sze dw a p y tan ia zależeć też będzie dokładność tej czynności, k tó rą nazyw am y postaw ieniem problem u. Dojdzie do tego jeszcze rzecz jasna odpow iednie zawężenie czy uściślenie za m ierzonego przedm iotu badań.
P r o b l e m a t y k a . P o d ję ty w p racy problem w inien znaleźć sw oje w yczerpujące odzw ierciedlenie w problem atyce, przez k tó rą należy rozum ieć zagadnienie pochodne w stosunku do opracow y wanego p ro b le m u 17. W tym celu w skazane jest sporządzanie w trak cie studium lite ra tu ry swoistego re je stru czy zestaw u pytań, jak też zresztą w toku pisania pracy ciągłe uzupełnianie go. Ten zestaw p y tań w łaśnie stanow ić będzie zrąb problem atyki, a w ła ściw ie także zarys k o n stru k cji przygotow yw anej pracy. W zw iązku z ty m nie zaw adzi dodać, że rów nież ten elem ent w stępu, zresztą ujm ow any z regu ły łącznie z kw estią postaw ienia problem u, w w y jątkow ym stopniu in form uje o naukow ym przygotow aniu autora, a ty m sam ym o w artości podjętej przez niego pracy.
K olejne m iejsce w e w stępie zająć może om ówienie zagadnień term inologicznych (jeżeli tak ie w ystępują). Zwłaszcza przy stoso w aniu specyficznego języka naukow ego istnieje potrzeba w skaza nia na kw estie sem antyczne w ystępujące w pracy, potrzeba u sta lenia i w yjaśnienia używ anych pojęć i term inów .
Z kolei może zaistnieć potrzeba w skazania n a ch arak tery sty k ę tere n u badań, co m a m iejsce zazwyczaj w n auk ach posługujących się m etodą doświadczalną, albo p rzynajm niej potrzeba bliższego określenia specyfiki nauko w ej danej dyscypliny i zw iązanej z nią p roblem atyki badaw czej, celem m ożliwie n ajtrafniejszeg o dobrania m etod pozw alających jak n ajsk uteczniej osiągnąć zam ierzony c e l 1S. O k r e ś l e n i e s t ó s o w a n y c h m e t o d . P ostaw ienie pro blem u im plikuje jego rozw iązanie, a to z kolei pociąga za sobą 17 P or. J. P i e t e r , dz. cyt., s. 17. O pojęciach: problem , p ro b le m a ty k a itp. była m ow a p rz y om aw ian iu „tem a tu p ra c y ” ; por. P. B. Μ θ ά a w a r , In d u ctio n and In s titu tio n in sc ien tific T hought, London 1969, s. 1—21.
232 J O Z E F M Y S X O W [12]
potrzebę posłużenia się określonym i m etodam i roboczymi. Użyto tu liczby m nogiej m. in, z tego względu, że „każdy problem n au kowy w ym aga m etody roboczej swoistej, sobie tylko w łaściw ej” 19. W ynika z tego, że istnieje ty le m etod roboczych ile jest odrębnych przedm iotów bad ań naukow ych. N iem niej należy mówić o kilku zasadniczych, jakościowo odrębnych, rodzajach m etod roboczych, takich jak: m etody: obserw acyjne, eksperym entalne, statystyczne, k ry ty k i źródłow ej, analizy logicznej oraz m etoda -porów naw cza20. W dziedzinie n a u k hum anistycznych najczęściej stosuje się m etodę k ry ty k i źródeł oraz m etodę porównawczą. M etoda k ry ty k i źródeł zm ierza „do poznania w aru n k ó w pow stania i przebiegu czy to m i nionej działalności ludzkiej... czy to jej w ytw orów ” 21. Pierw szym postulatem w ynikającym z zastosow ania tej m etody jest stw ie r dzenie „autentyczności i właściwego sensu śladów po działalności ludzkiej” , n astępnym zaś ich w yjaśnienie, czyli in te rp re ta c ja 22. Celem sprostania obu ty m postulatom w ypracow ano dotąd w iele różnych m etod pomocniczych, przy czym n iek tó re z nich stanow ią już dzisiaj w yodrębnione dyscypliny naukow e, jak np. paleografia, czy s fra g is ty k a 23. Pochodną m etodą k ry ty k i źródłow ej jest tzw. m etoda porów naw cza. „Jej celem jest stw ierdzenie — poprzez porów nanie „źródeł” — zależności jednych w ytw orów działalności ludzkiej, np. mowy lub dzieł tw órczych od in n y ch ” 24.
N iezależnie od w spom nianych m etod roboczych należy z reg uły posługiwać się jedną m etodą jako wiodącą. N ajzw yczajniej jest to jedna z m etod ustalonych w danej dziedzinie wiedzy. Np. gdy idzie o apologetykę ze stosow anych dotąd około dziesięciu m etod w spół cześnie ku lty w u je się obok ciągle ak tu aln e j m etody historyczno- -fenom enologicznej, a w jej ram ach b ib lijn ej i eklezjologicznej (em pirycznej) rów nież dośw iadczalną w specyficznym tego słowa
znaczeniu oraz m etodę oglądow ą 2S.
Jest zrozum iałe i powszechnie przyjęte, że n au k i teologiczne po sługu ją się sw oistym i m etodam i. Zważywszy iż „Teologii przypada rola pośrednika m iędzy pew nym środow iskiem k ultu ro w ym a w aż nością i rolą, jaką w ty m środow isku spełnia relig ia” 26 oraz to,
13 Por. tamże; J. P i e t e r , dz. cyt., s. 81. 20 Tamże, s. 82.
31 Tamże, s. 99. 32 Tamże. 33 Tamże.
34 Tamże, s. 100—101.
25 Por. J. M y ś к ó w, A p o lo g e tyk a stosow ana w zarysie, Warszawa 1973, s. 30—52, zwł. 35—37 oraz 50—5.2.
26 B. J. F. L o n e r g a n,, M etoda w teologii, tłum. z ang. A. Bronk, Warszawa 1976, s. 9.
[13] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 23 3
iż p rzyjm uje się dw a ujęcia k u ltu ry : norm atyw ne i em piryczne, o m etodzie w teologii będzie się mówić stosownie "do tych u jęć k u ltu ry . I ta k „W ram ach klasycznego ujęcia k u ltu ry teologię u w a ża się za trw a łą zdobycz i d y sk u tu je się mad jej n atu rą . G dy k u l tu rę pojm uje się em pirycznie, teologię tra k tu je się jako ro zw ija jący się \proces i pisze się o jej m etodzie” 27.
Inaczej m ówiąc współcześnie zauw aża się funkcjonow anie dw u kierun ków w om aw ianym zakresie. Jeden, opow iadający się za aksjomaityzacją nau k i 2S, drugi p re fe ru ją c y dośw iadczenie d fakty. Je st zrozum iałe, że n au k i teologiczne m uszą być zaksjomatyzowame w pew nym stopniu, przez co należy rozumieć, że dowód teologicz ny m usi się opierać n a jakim ś aksjom acie, a za ta k i należy tu rozumieć tw ierdzenia nie ulegające w ą tp liw o ści29. A ksjom at m usi być praw dziw y, a jest taki, gdy jest op arty na racjach, które stw ierd zają jego zgodność z rzeczywistością.
W n au kach teologicznych aksjom atem jest objaw ienie Boże, przy czym w szystkie dyscypliny teologiczne w ychodzą ze stw ierdzenia, że objaw ienie Boże jest faktem historycznym , a co za ty m idzie, że p ra w d y w nim zaw arte są aksjom atam i. T w ierdzenie to jest natom iast przedm iotem b adań apologetyki, czy teologii fund am en taln ej 30.
27 Tamże. Według autora „Metoda jest normatywnym wzorcem po wtarzających się i wzajemnie powiązanych czynności, które prowadzą do gromadzenia i postępu wyników nauki” — tamże, s. 14. Do określe nia metody w teologii autor dochodzi na drodze analizy metody trans cendentalnej, o której mówi m.in., że jest ona „konkretnym i.-dynami cznym rozwinięciem ludzkiej uiwagii, inteligencji, rozumności i odpo wiedzialności.” — Tamże, s. 33. Dalej autor stwierdza, że metoda ta „pokrywa się... w znacznej mierze z tym, co uchodzi za filozofię,, lecz nie jest jakąkolwiek filozofią ani też całą filozofią. Mówiąc ściślej jest wysubtelmeniem świadomości, ujawniającym nasze czynności ; wiadome i intencjonalne...” — tamże, s. 34, by wreszcie powiedzieć, że ' „metoda transcendentalna stanowi tylko część metody teologicznej”, o ile m ia nowicie „dostarcza ona podstawowego elementu antropologicznego”, ale zarazem „nie dostarcza... swoistego elementu religijnego” — tamże, s. 35.
28 Por. W. K w i a t k o w s k i , Próba aksjornatyzacji materiału bib lij nego w apologetyce trady cy jn ej, CT 22(1950·—51), s. 86—97.
23 „Aksjomat (gr. axioma godność, postanowienie, wartości), ogólnie ·— założenie, czyli bazowe zdanie nie dowodzone w jakiejś nauce, a zwła szcza w teorii dedukcyjnej”. — EK, t. 1., s. 261.
30 Literatura na temat przedmiotu badań apologetycznyeh jest zbyt bogata, ażeby móc ją tu przytoczyć. Znane są stanowiska w tym za kresie takich autorów, jak W. K w i a t k o w s k i , W. H 1 a d o w s к i, E. K o p e ć i inn. Tutaj zacytujemy właśnie nie apologetyka, ale dogmatyka i metodologa: „Zasadą powodującą .przynależność sądu do teologii jest oczywistość wynikania z przesłanek objawionych. Zasadą
23 4 J Ô Z E Î ' M Y S K Û W [14]
M ając na uw adze rolę M agisterium Kościoła w dowodzeniu teo logicznym, a także apologetycznym , można powiedzieć, że m etoda teologiczna, k tó ra polega na arg u m en tacji z danych pochodzących z objaw ienia Bożego, de facto wychodzi z u staleń U rzędu N auczy cielskiego Kościoła celem doprow adzenia do w ynikających z nich w niosków 31. M etodę tę m ożna uznać za naczelną w teologii. Obok niej jed nak rozw inęły się m etody szczegółowe, jak już wyżej w spom niano w odniesieniu np. do apologetyki. I ta k w yróżnia się zasadniczo dw a rodzaje m etod szczegółowych stosow anych w teo logii, m ianow icie m etodę pozytyw ną i scholastyczczną.
M etoda pozytyw na, stosow ana głów nie w n au kach biblijnych, apologetyce, teologii dogm atycznej i m oralnej, zw ana też m etodą historyczną, wychodzi z danych rzeczowych, faktów i dokum entów i poprzez ich analizę prow adzi do odpow iednich wniosków. M etoda
przynależności sądu do apologetyki wprawdzie jast objawienie Boże, ale stosunek twierdzeń apologetyki do tej zasady jest zupełnie różny niż w teologii: do fundamentalnej należy jakiś sąd o tyle, o ile w sposób oczywisty dla rozumu dowodzi wiarygodności objawienia, przedstawio nego przez Kościół katolicki. Zbiór sądów zatem, którym jest apolo-
getyka, jest rzeczowo różny od zbioru isądów, którym jest teologia właś ciwa. — I. R ó ż y c k i , D ogm atyka, t. ,1„ Ks. 1. M etodologia teologii d o g m a tyc zn e j, Kraków 1947, s. 60.
31 „Ergo Theologia apologetica agit sub ductu fidei et Magisterii Ecclesiae, non tamen arguit ex fide aut ex Magisterio Ecclesiae.” — M. N i с o 1 a u, Sacrae T heologiae summa,, t. It, T heologia fu n d a m e n talis, Matniti l!96i8i, s. 44; W kwestii stosunku teologii d apodogetyki do Magisterium Kościoła W. K w i a t k o w s k i wypowiada się następująco: „Oczywiście apologetyka, jak każda nauka, czerpie swój m ateriał z po znania przednaukowego i posługuje się zarówno samoobroną chrystia- niizmu, jak i związaną z nią terminologią (pojęcie objawienia, tajemnic, cudu, wiarygodności itd.) na podstawie relacji magisterium Kościoła, jako źródła jedynie miarodajnego w znaczeniu historycznym. Stąd wi dać, że zespolenie apologetyki katolickiej z magisterium kościelnym, jako źródłem historycznym, nie może nigdy ulec rozluźnieniu, ponie waż wszelkie oddalenie się badań od swego źródła podważa ich nau kowość i wpływa ujemnie na krytyczną ocenę materiału. Zespolenie przynajmniej zewnętrzne (bądź pozytywne, bądź negatywne) apologe tyki z magisterium Kościoła różni się jednak od łączności, jaka istnieje między teologią a magisterium kościelnym, ponieważ w teologii orze czenie magisterium, ze względu na większy lub mniejszy ich udział w charyzmacie nieomylności, mają charakter dogmatyczny, gdy nato miast nie można tego powiedzieć o orzeczeniach magisterialnych w apo- logetyce, gdzie ich rola nie przewyższa znaczenia świadectw historycz nych i dlatego zespolenie ich z apologetyką, tak odmienne od zespole nia z teologią, nie jest wewnętrzne, lecz zewnętrzne.” — W. K w i a t k o w s k i , A p o lo g e tyk a totalna, t. 1, Przedmiot i metody apologetyki nowoczesnej, Warszawa3 1961, s. 39—40; por. J. M y ś k ó w , A p o lo g e ty k a a teologia, SW 2 (1965) s. 189 nn.
[15] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 235
scholastyczna natom iast, zw ana inaczej m etodą spekulatyw ną, p ro wadzi do szczegółowych w niosków na drodze analizy i porów na nia pojęć, sądów i zdań, a n ie faktów i dokum entów . Obie te m etody zresztą zw ykle są ze sobą łączone, do tego bow iem stopnia w dzisiejszym stanie w iedzy teologicznej nie sposób jednej od dru g iej odryw ać, przy czym większy akcent kładzie się n a m etodę pozytyw ną, k tó ra um ożliw ia ta k w ażną dla n auk i czynność jaką jest spraw dzanie, poprzez zestaw ienie w yników z dokum entam i. Spraw dzanie w yników osiągniętych w następstw ie zastosow anej m etody jest najlepszym spraw dzianem w artości zastosow anej m e tody, a ty m sam ym rów nież istotnym elem entem naukotw órczym . O k r e ś l e n i e l i t e r a t u r y p r z e d m i o t u j a k o t w o r z y w a n i e z b ę d n e g o d o z r e a l i z o w a n i a t e m a t u p r a c y . A u to r pracy naukow ej jest obow iązany jeszcze we w stę pie po raz dru g i skonfrontow ać swój tem at z lite ra tu rą przedm iotu. K o nfrontacja pierw sza, nazw ana k ry ty k ą lite ra tu ry przedm iotu, stanow iąca p u n k t w yjścia dla całej pracy, a zarazem pierw szy elem ent om aw ianej tu konstru k cji w stępu, w a ru n k u je wręcz, co już w5?kazano, praw idłow e postaw ienie problem u. P ow tó rne zaś ustosunkow anie się autora do lite ra tu ry przedm iotu na ty m etapie w stępu posiada inny ch arak ter. Nie nosi już znam ion k ry ty k i, ko niecznej do uzasadnienia podjętego tem atu, a co się z tym też wiąże, dotyczy częstokroć różnych pozycji bibligraficznych, lecz stanow i raczej inform ację au tora o te j „bazie m ateriało w ej”, m owa oczywiście o lite ratu rz e, w oparciu o którą, po w skazaniu zasto sow anej m etody (metod) zam ierza się tem at pracy zrealizować 32. Na ty m m iejscu należy z całą ostrością podkreślić konieczność w ym aganej orien tacji auto ra p racy co do w aloru tego tw orzyw a, k tó ry m się posługuje w realizacji podjętego tem atu. W szczegól ności bezw zględnie konieczna jest w iedza pozw alająca w yraźnie odróżnić tzw. m ateria ły pierw otne, inaczej zw ane źródłam i, od po glądów i opinii dotyczących om awianego tem atu, w yrażonych w publikacjach, zw anych tu opracow aniam i. U w zględnienie w y m aganej tu selekcji w lite ratu rz e jest dlatego ta k niezbędne (co zresztą w inno znaleźć swój w yraz w w ykazie bibliograficznym ), że bez niego nie sposób ustalić stopnia oryginalności pracy, a tym sam ym jej w aloru naukow ego.
W spom niana tu „źródłowość” pracy jest podstaw ow ym w a ru n 32 Ten powtórny „kontakt” autora z literaturą przedmiotu ukazywany we wstępie pracy może mieć miejsce wcześniej, tj. po omówieniu pro blematyki, a przed określeniem zastosowanej metody (metod). Przyjętą jednak tu kolejność uznaje się za słuszniejszą z uwagi na związek przyjętej metody (metod) z „doborem” tzw. bazy materiałowej.
23.6 J O Z E F M Y S K Û W
[ 1 6 ]
kiem jej n au k o w o śc i33. W skazując na konieczny w nauce obiekty wizm, -wykluczający wszelkie subiektyw izm y, W. K w iatkow ski ta k określa zw iązek istniejący pom iędzy t y m i dwom a k ry teria m i: „T a kie zasadnicze ujęcie m yślenia naukow ego w skazuje nie tylko na jego c h a ra k te r obiektyw ny lecz także n a jego ch a ra k te r źródłow y w skutek ścisłego zespolenia z rzeczywistością jako swoim p rzed m iotem m aterialnym . Żródłowość bow iem m yślenia naukow ego polega n a w yłączeniu jakiegokolw iek pośrednictw a obcej m yśli jako osłony subiektyw nej m iędzy badaczem a rzeczywistością b a d an ą stanow iącą przedm iot m ateria ln y jego badań. Poznać k ry tycznie, że jest ta k a nie inaczej, nie jest rów noznaczne z pozna niem : ktoś m yśli, że jest ta k a nie inaczej” 34.
K ry te riu m źródłowości (dotyczy to w podobnej m ierze całego tw orzyw a, czyli m ateria łu naukow ego) wiąże się nieodłącznie z dw iem a cechami, tj. autentycznością i kom pletnością (zupeł nością).
O bow iązują w ty m względzie dwie zasady. M ateriały pierw otne gotowe (nie w ynikające z w łasnych badań) m uszą być w iarygodne oraz odpow iednie i zupełne. M ateriał w iarygodny to, oceniając n e gatyw nie, nie niew iarygodny. N iew iarygodny zaś to nie tylko n ieauten tyczny pod w zględem literackim , czyli falsyfikat, ale i pod względem historycznym , gdy m am y do czynienia z b ard ziej czy m niej św iadom ym i tendency jnym zniekształceniem przez autora refero w anej rzeczywistości. M ając n a uw adze, że jednym z istot nych k ry terió w naukow ości jest obiektywizm , należy się w sposób 23 Ks. W. K w i a t k o w s k i pisze: „Na podstawie 43-letniiego do świadczenia mogłem w sposób dostateczny zaobserwować, że myślenie naukowe wykazuje cztery zasadnicze cechy: obiektywność, źródłowość, ścisłość, i wszechstronność.” — Metoda myślenia naukowego, art. cyt., s. 13. Wszystkie te cechy jednak wzajemnie się implikują, tak, że nie sposób zweryfikować którąkilwiek z nich z pominięciem pozostałych, a mówiąc jeszcze dokładniej wszystkie sprowadzają się do cechy pierw szej: obiektywności, która jest uwarunkowana pozostałymi. Wszystkie one winny być zrealizowane właśnie dla osiągnięcia obiektywności, która jest zarazem celem naukowego poznania i z tym poznaniem się utoż samia.
34 Tamie, s. 15; J. P i e t e r tak ujmuje omaiwiamą tu dystynkcję: „Na podstawie podawanych rozróżnień ustalić można dwa rzeczywiście odręb ne pojęcia materiałów naukowych, mianowicie pojęcia „materiałów wła ściwych” i „materiałów pomocniczych”. Materiały właściwe obejmują o- gół zapisków, wykonanych w toku badań właściwych w trakcie posługi wania się odnośnie danego przedmiotu badań określoną metodą roboczą. Wszelkie inne zapiski i rzeczy, pozostające w związku z danym proble mem i służące lub mogące służyć pośrednio do naukowego opracowania tegoż, stanowią materiał pomocniczy, materiał mniej lub więcej warto ściowy, zależnie cd układu konkretnych warunków.” — Dz. cyt., s. 136.
[17] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 237
w yjątkow y uczulić na punkcie elim inow ania z bad ań i ocen ele m entu tendencyjności, stronniczości i wszelkiego ty pu su b iek ty - wizmów w tak im stopniu jak to tylko jest możliwe.
Zgodnie z zasadą drugą m ateriały w inny być odpow iednie i zu pełne. Przez m ateriały odpowiednie rozum iem y takie i tylk o takie, które są niezbędne oraz potrzebne do adekw atnego rozstrzygnięcia podjętej kw estii. Odpowiedniość m ateriałów pociąga za sobą ich zupełność. Dopiero wówczas bow iem m ożna mówić nap raw dę o odpowiedniości w ykorzystanego m ateriału gdy w pracy nie po m ija się żadnych danych m ogących służyć do pełnego naśw ietlenia badanego przedm iotu. Ta zasada z kolei w yraźnie w ynika z innego k ry te riu m naukow ości, jakim jest wszechstronność 35.
P ow racając do kw estii kom pletności, czy zupełności lite ratu ry , co inaczej określane jest jako po stulat „w ykorzystania” czy „w y czerpania” lite ra tu ry , należy stw ierdzić, iż k ry te riu m to jest tak istotne, że nie zrealizow anie go stanow i uzasadnioną podstaw ę do zakw estionow ania naukow ości pracy. W zw iązku z tym pow staje , pytanie z jakiej lite ra tu ry m usi się korzystać, względnie też z ja
kiej korzystać można. Nie może ulegać żadnej w ątpliw ości, że istnieje obowiązek całkow itego w ykorzystania tzw. m ateriałów
85 Por. M. Ś w i ę c i c k i , dz. cyt., s. 177 п.; O wszechstronności jako czwartym sprawdzianie naukowości (po obiektywności, źródłowości i lo giczności) W. Kwiatkowski pisze co następuje: „Myślenie naukowe, dą żąc do ujęcia całości, .nie' może jej ograniczać przez dowolne rozważanie niektórych tylko części badanego przedmiotu, ze świadomym pominię ciem jego części. Ze względu na powstające zagrożenie wszechstronności wskutek podświadomego wprowadzenia subiektywizmu, który się prze jawia w jednostronności, należy omówić główne jej formy. Do takich należą podświadome supozycje lub założenia... Poza założeniami świato poglądowymi, które, w razie gdy są krytyczne, wpływają na myślenie naukowe, nie naruszając jego wszechstronności, trzeba przyjąć cały szereg innych założeń, jako zdań zupełnie zrozumiałych,, lecz koniecz nych dla naukowego myślenia jak np. istnienia poznania w ogóle, istnienia przedmiotów i poznającej świadomości, istnienia relacji między poznającą świadomością a przedmiotem, nienaruszalności kategorii my ślenia,, stałości .zjawisk w świeeie. Tego .rodzaju zrozumiałe i konieczne założenia nie naruszają bynajmniej wszechstronności w myśleniu nau kowym, lecz dobitnie stwierdzają, że całkowity soeptyzm i anarchizm intelektualny nie mogą być podłożem dla myślenia naukowego.” Z ko lei autor stwierdza, iż „Do konkretnego uwzględnienia wszechstronności w myśleniu naukowym przyczynia się w wielkiej mierze: a) możliwie rozległa znajomość literatury naukowej, która zwykłe rzuca światło na różane strony poznawanego przedmiotu; b) zapoznanie się z poglądami odmiennymi w danej kwestii, względnie przeprowadzenie obszernej dyskusji rzeczowej pro i contra na ten temat; c) unikanie tematów specjalistycznych, które przy ich opracowaniu prowadzą do zerwania kontaktu z całością.” — W. K w i a t k o w s k i , art. cyt,, s. 18—20.
238 J O Z E F M Y S K Ö W [18]
pierw otnych, czyli źródeł, jak też lite ra tu ry bezpośrednio zw ią zanej z tem atem pracy. O konieczności rozeznania się co do k ate gorii lite ra tu ry przedm iotu i konsekw entnie w yodrębnienia w niej źródeł i opracow ań była już mowa. Obecnie nasuw a się kw estia n a tu ry technicznej, czy praktycznej, sprow adzająca się do pytania, k tóre prace są ściśle zw iązane z podjętym tem atem i jako takie m uszą być w ykorzystane w realizow anym tem acie. Istotnym w skaźnikiem pow inien tu być ty tu ł pracy, ale zważywszy, że nie zawsze odpow iada m u treść, należy kierow ać się w ty m zakresie w łaśnie raczej w skaźnikiem rzeczowym, tj. treścią pracy, o k tó rej adekw atn ie orien tu je nas spis treści danej pracy. ,
P rak ty czn a strona p ostulatu w yczerpania, czy w ykorzystania lite ra tu ry , to także kw estia możliwości dostępu do koniecznego m ateriału naukow ego. Owa możliwość może być zakw estionow ana z różnych powodów. W ym agane pozycje bibliograficzne mogą być niedostępne albo dlatego, że a) zaginęły (nie m a ich ani w biblio tekach ani antyk w ariatach); b) niem ożliwe jest ich sprow adzenie (co jest ak tu aln e tylko w w yjątkow ych w arunkach) i w reszcie, c) napisane są w języku niedostępnym . O statni w aru n ek jest nie- . realny, poniew aż nie podejm uje się tem atów bez znajom ości języ ków, w jakich utrzy m y w ane są p rzynajm n iej m ateriały pierw otne, czyli źródła. Podobnie w odniesieniu do możliwości dotarcia do obowiązkowej lite ra tu ry należałoby powiedzieć, iż rozw ażanie tej możliwości w inno poprzedzić w ybór tem atu. Z tego w ynika, - że z w ym ienionych trzech możliwości, dla k tóry ch lite ra tu ra zw ią zana z opracow yw anym tem atem m ogłaby się w ydaw ać niedostęp ną, jedynie pierw sza jest realną', tzn. pozycje bibliograficzne zagi nione tra k tu je się jako nie istniejące i stąd wobec nich upada om aw iane kry teriu m .
Pow iedziano w yżej nie tylko o konieczności, ale i możliwości korzystania z lite ra tu ry w celu zrealizow ania podjętego tem atu. Innym i słow y po w y jaśnieniu z jakiej lite ra tu ry m usi się korzy stać, względnie jaka pow inna być w ykorzystana, należy odpowie dzieć na pytanie z jak iej lite ra tu ry można korzystać. G eneralna odpowiedź brzm iałaby: w łaściw ie z w szelkiej, tj. nie tylko z po zycji bibliograficznych ściśle naukow ych, ale np. także p op u lar no-naukow ych, z lite ra tu ry pięknej, b eletry sty k i oczywiście w ty m ostatnim p rzypad ku nie w sensie przeprow adzonej arg u m entacji, ale w form ie ilustracji, czy przykładu, bow iem rzeczy w iste arg um en ty mogą być zaczerpnięte jedynie z prac nau ko w ych sensu stricto.
T rzeba też powiedzieć, że wolno korzystać nie tylko z prac ściśle zw iązanych z opracow yw anym tem atem , ale rów nież — i to w*
sze-[19] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 239
rokim zakresie — z prac takich, jak podręczniki, m aszynopisy, rę kopisy itp. Obowiązuje tu wszakże naczelna zasada, że nie wolno korzystać z niczego w sposób anonim ow y, bezim iennie, tj. nie wolno kraść.
Jeżeli w yżej powiedziano, że wolno korzystać rów nież z podręcz ników to dlatego, że podręczniki z reg u ły nie są,· a w każdym r a zie nie m uszą być, rezu ltatem w łasnych bad ań czy przem yśleń autora, jak to m a m iejsce w p rzypadku m onografii. W łaśnie mo nografie, k tó re m usi cechować oryginalność, stanow ią m ateria ł dla podręczników, których au to r może być jedynie k oordynatorem ze staw iającym określony m ateriał. Można też powiedzieć, że jeśli n au k a polega na tw orzeniu, to podręcznik może ograniczyć się do odtw arzania, ale też w m iarę, jak to m a miejsce, nie m ożna oce niać podręcznika jako pozycję ściśle naukow ą. Z tego też w ynika, iż podręcznik może może być dziełem naukow ym w zależności od twórczego w kładu autora, czy odw rotnie, że dzieło naukow e może niekiedy być jednocześnie podręcznikiem . T rzeba naw et pow ie dzieć w ięcej, m ianowicie, że p rzynajm niej w niek tórych przyp ad kach fakt, iż jakaś praca naukow a może być rów nież podręczni kiem nie tylko nie deprecjonuje jej, ale przeciwnie, p rz y d a je 'je j dodatkow ego w aloru 3e.
Na tym też m iejscu należy powiedzieć słów kilk a o tłum acze niach, k tó re z n a tu ry rzeczy kolidują w jakiś sposób głównie ze źródłowością pracy jako jednym z istotnych k ry terió w jej n au kowości. Dlatego też zasadą naczelną jest, że należy korzystać z oryginału. K orzystanie z tłum aczeń m usi więc należeć do w y jąt ków, bow iem tłum aczenie bardzo rzadko może zastąpić oryginał. Je st ta k głów nie dlatego, że często niem ożliw e jest oddanie specy ficznej, obcej term inologii w języku ojczystym "w sposób ade k w atny. W y jątek może stanow e konieczność n ie p o k o n a ln a 37, np. w przy p ad k u kiedy oryginał zaginął, w ogóle nie istnieje, lub jest po prostu z różnych racji niedostępny. Ponadto dopuszczalne jest
36 Np. Apologetyka totalna jest bezspornie dziełem naukowym w ści słym znaczeniu, a jednocześnie przez dziesiątki lat służyła ona i jeszcze służy studentom jako niezastąpiona pomoc w dogłębnym opanowaniu przedmiotu. Zresztą powstała ona nie na zasadzie zestawienia istnie
jących opinii w omawianym zakresie, ale w wyniku pracy twórczej, która znamionuje pnacę naukową, chociaż badana problematyka stano wiła jednocześnie przedmiot wykładów. Można więc powiedzieć, żć przygotowanie tak rozumianego wykładu, a z mich właśnie powstała ,,Apalogetyka totalna”, było każdorazowo' niejako przygotowaniem arty kułu do druku, czy przygotowaniem kolejnej publikacji naukowej. W tym kontekście zrozumiałe jest wyznanie W. K w i a t k o w s k i e g o , że na przygotowanie wykładu poświęcał z reguły około 7-u godzin.
240 J Ô Z E F M Y S K Û W
[20]
posłużenie się tłum aczeniem jako pomocą przy równoczesnym ko rzystaniu z oryginału, co jednak wolno czynić jedynie pod w aru n kiem, że oryginalna w ersja danej pracy n a tym nie „ucierpi” i że być może tw orzona praca na tym „zyska”. N asuw a się tu uw aga tak a, że w iele zależeć może od w artości tłum aczenia. Pam iętać jed n ak należy i o tym , że jeśli się chce wiedzieć ile w arte jest tłum aczenie, trzeb a znać o ry g in a ł3S.
W reszcie wspom nieć też trzeba o specyficznym rodzaju lite ra tu ry jakim są życiorysy. Konieczność uw zględnienia tego typu lite ra tu ry zachodzi wówczas, gdy po djęty tem at jest zw iązany bezpo średnio z określonym autorem względnie autoram i, a zarazem gdy zm uszają do tego jeszcze in ne okoliczności. Do tak ich należy fakt, iż opracow yw any au to r jest mało znany, jak też gdy jest on o pra cow yw any m onograficznie. Ponadto w niektó ry ch przypadkach zamieszczenie życiorysów jest konieczne dla odpowiedniego p rzed staw ienia i w yjaśnienia opinii om awianego autora.
P rzy założeniu, że powyższe w a ru n k i się urzeczyw istniają, n a leży przestrzegać zasady, że pow inien to być życiorys „naukow y”, przez co należy rozumieć, że odnośne opracow ania poddane są od pow iedniej analizie, której rezu ltatem są w nioski w skazujące na zależność prezentow anej przez au to ra d o k try n y od jego życiorysu.
Pozostaje jeszcze kw estia: gdzie?, tj. w jak iej części pracy po w inien czy może się znaleźć ew entualny życiorys. Obowiązują w tym względzie trzy zasady. P ierw sza głosi, że jeżeli au to r jest mało znany należy podać jego biografię w e w stępie i to raczej „in extenso”. W edług zasady drugiej życiorys stanow i pierw szą część pracy w opracow aniach m onograficznych, w których wów czas druga część dotyczy prezentow anej nauki. Zasada trzecia ma na uw adze proporcje istniejące m iędzy biografią i d ok try n ą i głosi, że życiorys au to ra dotyczy jedynie fragm entów jego nauki, wów czas odpow iednim dla niego m iejscem jest odnośnik, jeżeli n ato m iast dotyczy on całości prezentow anych poglądów, pow inien być zamieszczony we wstępie.
Z a p o w i e d ź u k ł a d u p r a c y . Końcowym elem entem w stępu jest propozycja u k ład u pracy, k tó ry jest w ynikiem za rów no podjętego tem atu im plikow anej przezeń problem atyki, jak też p rzy jętej m etody. U kład p racy p rzed staw iany jest w e w stępie w form ie ogólnikowej i jako plan opracow ania tem atu odzw ier
38 Pozostałe dane dotyczące literatury przedmiotu omawiane są z for malnego punktu widzenia w kolejnym fragmencie pracy dotyczącym strony formalnej. Dotyczy to również układu pracy, który, jak wia domo, może być rozpatrywany zarówno od strony merytorycznej, jak i formalnej.
[ 2 1 ] E L E M E N T Y M E T O D Y K I P R A C Y N A U K O W E J 241
ciedla układ szczegółowy zamieszczony w spisie treści. Nie m usi on np. uw zględniać tem atów w chodzących w zakres poszczegól nych paragrafów , ale może się ograniczyć do zasygnalizow ania ty tułów rozdziałów, przy czym rów nież nie m usi przestrzegać ko lejności rozdziałów, jeżeli określone k ry teriu m dostatecznie uza sadnia takow ą zmianę.
P recyzując bliżej wymogi staw iane wobec u kład u pracy na czoło w ysunąć należy p ostulat logiczności, którego zastosow anie zm ie rza do tego, ażeby poszczególne jednostki pracy realizow ały w ła sne, nakreślone im zadania, a w szystkie łącznie w yczerpyw ały swoim zakresem problem atykę w y nikającą z podjętego tem atu. Nie może więc żadna jednostka pracy ani zaw ierać kw estii, która w ykracza poza tem at, ani tak iej omijać, k tó ra z tem atu w ynika, jak też nie może zaw ierać kw estii, k tóra jest form alnie przedm io tem innej jednostki pracy. Inaczej m ówiąc zakres tem atyczny rozdziałów i podrozdziałów m usi być skoordynow any, zbudow any ta k harm onijnie, ażeby w całości 'były one adekw atne do tem atu, a w poszczególnych częściach adekw atne do ich tytułów , przy po zostaw aniu tych tytułów we w łaściw ej relacji do tem atu i do sa m ych siebie. Nie może np. jeden z ty tu łó w rozdziałów pokryw ać się z brzm ieniem ty tu łu pracy, alb;o z ty tu łe m innego rozdziału. 3. Ko n s t r u k c j a p o z o s t a ł y c h j e d n o s t e k p r a c y 39
W pew nej analogii do k onstru k cji całej pracy (wstęp, rozdziały, zakończenie) rów nież każda jednostka p racy taka, jak np. rozdział, pow inna posiadać coś w rodzaju w prow adzenia, właściwego w y wodu oraz zakończenia. P o stu lat ten w ynika z faktu, że poszcze gólne jednostki p racy p rzejm ują na siebie stosownie do przydanej im in ty tu lac ji określone zadania realizując łącznie cel pracy w y nikający z podjętego tem atu. P rzez w prow adzenie do rozdziału rozum ie się zapowiedź tem aty k i stanow iącej jego treść. N ajlepiej, jeżeli zaw iera ono k ilka zdań, któ ry ch sform ułow anie jest zbliżone do podtytułów rodziału, czyli tytułów np. paragrafów . Tak rozu m iane w prow adzenie jest jednym z elem entów operacji naukow o- tw órczej zw anej system atyzacją m ateriału naukow ego. Podobnie jak owo w prow adzenie jest w pew nym sensie odpow iednikiem w stępu do całej pracy, ta k też podsum ow anie osiągniętych w y ni ków, jakie winno mieć m iejsce pod koniec każdego rozdziału, jest niejako odpow iednikiem zakończenia, w łaściw ie koniecznego, pod koniec całej pracy. Podsum ow anie to m a najczęściej ch a rak ter uogólnienia, czyli w niosku ogólnego, konkluzji zespalającej, łączą
39 Niie dotyczy to zakończenia.