• Nie Znaleziono Wyników

Adama Mickiewicza pisma. T. 1 / wydał, objaśnił, wstępami poprzedził Józef Kallenbach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adama Mickiewicza pisma. T. 1 / wydał, objaśnił, wstępami poprzedził Józef Kallenbach"

Copied!
256
0
0

Pełen tekst

(1)

- m •.. *

w t ó r

i*. *»*. :

i' V i:*:

s - •

\ . ł

A ~ 353

Xs .W ,*^ }9

- C ; -

- •‘•• '-•i: i.-.

* - • •

. . , r .

^ iu4 T ,

• -i* !

/ %

j* * #

*

W %

• . * v ; \ % *1 )f , •

W*' }\+ '

jnc ■

■ M r t 5r4T Cl

<v*j- Y;:

.

' ; v : i* *} • * : •:

w *4 ' 4 :r.<

V L * • •

- -

; *r fi* / .

i ,

e . .# , « • . «

•’ V

; 'i

» • • •

u>-;

f : i • 9 ' v

■Sij - i

2; tM

/>H .*

. •• ••

* * < >

. 1 f

.

♦ •u:

,

»5jj

1 • * • 4^ ^ i

^

Z 1 * * • « * * • » » *

\

: - .

%

9 1

• ^ ^ # « # 4 • • » i ; « . *

• » v « * *

- f

;*r.

- f - :Z‘ * -

(2)

Biblioteka Uniw ersytecka K U L

1 0 0 0 8 3 5 0 7 4

(3)

oi/scr

(4)

NASI

W IELCY PISARZE

AD AM M IC K IEW IC Z

N A K Ł A D E M K S IĘ G A R N I

FELIKSA W E S T A W B R O D A C H .

(5)

A D A M A M I C K I E W I C Z A

PISMA

W Y D A Ł , O B J A Ś N I Ł , W S T Ę P A M I P O P R Z E D Z I Ł

J Ó Z E F K A L L E N B A C H

T O M I.

N A K Ł A D E M K SIĘG A R N I F. W E S T A

W B R O D A C H 1911.

(6)

W szelkie p r a w a co do w s t ę p ó w , o b ja ś n ie ń i układu z a s trz e g a ją s o b ie W y d a w c a i K s ię g a rn ia N a k ła d o w a .

O z d o b y w e d l e r y s n k ó w S ta n is ła w a P ic h o ra

(7)
(8)

A D A M M I C K I E W I C Z

(1820 r.)

(9)

P I S M A

T O M I.

(10)
(11)

Od W ydaw cy.

W y d a n i e z b i o r o w e p ism A d a m a M ickiew icza, k tó r e g o to m p ie r w s z y o d d a j e m y do u ż y tk u p o w s z e c h n e g o , p r a g n i e być w d o ­ b r e m te g o s ł o w a z n a c z e n iu p o p u l a r n e m , t. j. c h c e być d o - s t ę p n e m d la o g ó łu n ie z a m o ż n e g o , a m im o niskiej swej ceny da on o , nie jak w y d a n i a d o t y c h c z a s o w e „ p o p u l a r n e " lichy i n i e k r y ­ ty c z n y p r z e d r u k , ale b ę d z i e w y d a n i e m s t a r a n n e m , o p a r t e m b ą d ź -

to n a a u t o g r a f a c h M ick ie w ic z a , b ą d ź też n a p i e r w s z y c h w y d a n ia c h z u w z g l ę d n i e n i e m b a d a ń k ry ty c z n y c h te k stu .

W s t ę p z w ię z ły do k a ż d e g o t o m u o b j a ś n i n a j w a ż n ie js z e k w esty e , d o t y c z ą c e tre śc i i c z a s u p o w s t a n i a u t w o r ó w , d a n y m t o m e m ob jęty ch .

W y d a n i a d o t y c h c z a s o w e M ic k ie w ic z a n ie d a w a ły w ie r n e g o i ja s n e g o o b r a z u , jak się r o z w i j a ł a t w ó r c z o ś ć P oety. W y d a w c y nie z a c h o w y w a l i ani p i e r w o t n e g o n a s t ę p s t w a u t w o r ó w M ic k ie ­ w ic z a , ani u k ła d u p r z e z e ń d a n e g o . O d r y w a n o n ie raz p r z e d m o w y dla te g o , że p r o z ą p is a n e , o d w ie r s z y ; o d d z i e l a n o o d siebie, n i e ­ raz kilku to m a m i, u tw o r y niniejsze, ja k k o lw ie k z b liż o n e o n e były tak c z a s e m p o w s t a n i a jak i n a s tr o j e n i w s p ó l n y m ; t w o r z o n o g r u p y n i e o r g a n i c z n e na p o d s t a w i e krótkiej zm ia n y m ie js c a p o ­ b y tu P o e t y ; z r z u c a n o w r e s z c i e r a z e m n p . im p r o w i z a c y e , bez w z g lę d u n a to, czy p o w s t a w a ł y w r. 1824 czy w r. 1829 czy w r. 1840. — N a j w y g o d n i e j s z y m o k a z y w a ł się dział t. zw . W ie r­

szy różnych. T u istotnie, b e z b ra k u i sm ak u , s k ł a d a n o w ie r s z e n a j r o z m a i t s z e p o d w z g l ę d e m n a t c h n i e n i a i c z a s u p o w s t a n i a i t w o r z o n o c h a o s , w k t ó r y m b y się s am M ic k ie w ic z z a le d w ie o d ­ s z u k a ł : s z e d ł n p . w ie r sz M a zu r p r z e d s tu d e n c k i m i W arcabam i, w ie r s z d o K. R z e w u sk ie j p o w ie rsz u d o Ł e m p ic k ie j itp. itp.

N in ie jsz e w y d a n i e z r y w a z d o w o l n o ś c i ą i d o r y w c z y m b e z ł a d e m „ p o p u l a r n y c h " p r z e d r u k ó w . D aje o n o p i s m a M i c k i e ­ w i c z a w ich c h r o n o l o g i c z n e m n a s t ę p s t w i e, o s ią g a ją c p r z e z to n a tu ra ln y i z g o d n y z r z e c z y w i s t o ś c i ą o b r a z d u c h o w e g o

r o z w o j u Poety, t. j. e w o lu c y i je g o n a t c h n i e ń i je g o techniki

(12)

II

artystycznej, j ę z y k o w o - s t y l o w e j . W y d a n i e niniejsze ro z to c z y p rz e d u m y słem te g o , k tó ry p o raz p ie rw s z y całeg o M ic k ie w ic z a czyta, o b r a z p r a w d z i w y p o w o l n e g o w z r o s tu g en iu sza, o d p r ó b s t u ­ d e n c k ich p o c z y n a ją c i d o c h o d z ą c p r z e z m ło d z i e ń c z e w zloty aż

do arcydzieł. — C h r o n o l o g i c z n y układ je s t tu p r z e s t r z e g a n y ściśle z te m z a s trz e ż e n ie m , że u k ła d p i e r w o t n y u t w o r ó w , d o k o n a n y p r z e z s a m e g o P o e t ę , jest j e d n a k z a c h o w a n y n a w e t tam, g d z i e n o w s z e b a d a n i a w s k a z y w a ły b y in n y p o r z ą d e k . D o ty cz y to n a przykład B a lla d , k tó re są t u p o d a n e w p o r z ą d k u u ło ż o n y m w r. 1822 przez M ick ie w icza, jakkolw iek w iem y dziś, że c h r o n o ­ logiczne ich n a s t ę p s t w o było w istocie inne. T u należało u s z a ­ n o w a ć p o r z ą d e k , w p r o w a d z o n y przez P o e t ę ; zależało ta k ż e i na tem , aby w y d a n ie n in iejsze o d t w o r z y ł o w iern ie układ i n a s t ę p s t w o

p i e r w s z e g o w y d a n i a u t w o r ó w d a n y c h .

Nie ro s z c z ą c s o b ie p re te n s y i w w y d a n iu p o p u l a r n e m do t. zvv. krytyki tek stu , w y d a w c a dołożył j e d n a k m o żliw y ch stara ń , a b y te k st był jak n a j p o p r a w n i e j s z y z z a c h o w a n i e m w szelkich w ła ś c iw o śc i f o n e t y c z n y c h języka M ick ie w icza. P is o w n i a b o ­ wiem je g o zm ieniała się z latam i; p i s o w n i a z a ś p ie r w s z y c h w y ­ d a ń o tyle nie m o g ła b y ć d e c y d u j ą c ą , że korektę p r z e p r o w a d z a l i najczęście j prz y jac iele P o e t y (J. C z e c z o t, E. J a n u s z k i e w i c z , A.

C h o d ź k o i i.), s to s u ją c w niej w ła s n e s w e , nie M ick iew icz a, z a p a ­ tryw ania.

Dzięki p o r o z u m i e n i u k sięgarni n a k ł a d o w e j z w y d a w n i c t ­ w e m „ N i e z n a n y c h Pism A. M i c k ie w ic z a " (K ra k ó w 1910.) m ó g ł d o n in ie js z e g o w y d a n i a legalnie w e jś ć w y b ó r n a j b a r d z i e j c h a ­ ra k te r y s ty c z n y c h u t w o r ó w m ło d o c ia n y c h Poety, w y d a n y c h z A r ­

c h i w u m F i l o m a t ó w .

K sięgarnia n a k ł a d o w a nie sz c z ę d z iła z a b i e g ó w i k o s z t ó w , b y le b y w y d a n i e n in ie js z e stan ęło n a w y s o k o ś c i s łu s z n y c h w y m a ­

g ań w y k s z t a ł c o n e g o o g ó łu . O d p o p a r c i a z a ś ogółu zależeć b ęd z ie , czy w y d a n ie n in iejsze s p e łn i sw ój cel i d o t r z e d o n a j d a ls z y c h i n ajn iższy ch w a r s t w n a s z e g o s p o ł e c z e ń s t w a , s z e r z ą c u m i ł o w a ­ n ie id e a łó w d u c h o w e g o W o d z a N a r o d u .

W e L w o w i e w p a ź d z i e r n i k u 1910 r.

J ó z e f Kallenbach.

(13)

Wstęp.

Z a ran ie t w ó r c z o ś c i m ło d z ie ń c z e j M ic k ie w ic z a było d o n i e ­ d a w n a z a s ło n ię te g r u b ą mgłą. Kilka z a le d w ie u t w o r ó w m ł o d o ­ cianych p o z w a l a ł o się d o m y ś la ć , że s t u d e n t u n iw e r s y te tu w i l e ń ­

skiego p r ó b o w a ł w c z e ś n i e sił s w o ic h p isarsk ich , k tó re w e d l e i o p o w i a d a n i a _Ęr a n c i s z k a M ickiew icza, b r a ta P oety, miały ju ż j w K o w o g r ó d k u się o b j a w i ć o p ise m r y m o w a n y m p o ż a r u tego- m ia sta w r. 1810. Nic się nie d o c h o w a ł o z tych p i e r w s z y c h p r ó b

d zie cin n y c h p r ó c z w s p o m n i e ń o nich. Z d a w a ł o się p r z e z długie lat dziesiątki, że z wileńskiej, u n iw e rsy te c k ie j t w ó r c z o ś c i M ic k i e ­ w ic z a p r z e c h o w a ł a się tylko Z im a M iejska i w iersz f i l o m a t y c z n y : J u ż się z pogodnych niebios....', naraz, p r z e d kilku laty, w yszło z u k ry cia A r c h i w u m F i l o m a t ó w , p r z e c h o w y w a n e z p i e t y z ­ m e m w ro d z in ie ś. p. O n u f r e g o P ie tr a s z k ie w i c z a p r z e z lat o ś m - dziesiąt. W p a p i e r a c h t e g o A r c h i w u m z a w a r t a je s t nietylko hi- sto ry a ta jn a T o w a r z y s t w a F ilo m a tó w i F ilaretó w , ale ta k ż e dzieje t w ó r c z o ś c i s tu d e n c k ie j M ickiewicza.

T w ó r c z o ś ć ta d w o j a k o śię w t e d y o b jaw iała: ra z jako t w ó r c z o ś ć p o e t y c z n a w w ie r s z a c h , b ą d ź o ry g in a ln y c h , b ą d ź

n a ś l a d o w a n y c h , lub t ł ó m a c z o n y c h ; p o w t ó r e jako t w ó r c z o ś ć o r ­ g a n i z a t o r s k a p rz y z a k ła d a n iu i u d o s k o n a l a n i u T o w a r z y s t w a filo m aty c zn eg o , p r z y c z e m k o n ie c z n e były liczne referaty i p rze ­ m ow y M ic k ie w icz a, k tó re w d o ś ć zna cz n ej liczbie z a c h o w a ł y się

w A r c h i w u m F ilo m a tó w . O b j a w y tak jed n ej jak i drugiej t w ó r ­ czości rzuciły n o w e , p e ł n e św ia tło n a ro z w ó j d u c h o w y P o e ty w latach je g o u n iw e r s y te c k ic h .

Z p r o t o k o ł ó w p o s i e d z e ń T o w a r z y s t w a F ilo m a tó w d o w i e ­

dzieliśm y się, jak pilnym i e n e r g ic z n y m w s p ó ł p r a c o w n i k i e m ,

c z ło n k ie m t e g o T o w a r z y s t w a był 19-letni M ickiew icz. P o c z y n a ją c

(14)

IV

o d jesieni 1817 roku, m o ż e m y s z c z e g ó ł o w o ś le d z ić p r a c ę lite ­ ra ck ą i o r g a n i z a t o r s k ą P o e ty aż p o r. 1820.

O d s a m e g o p o c z ą t k u T o w a r z y s t w o F i l o m a t ó w e g z y s te n c y ą s w ą z a w d z i ę c z a p r z e d e w s z y s t k i e m t w ó r c z o ś c i i en e rg ii M ick ie-

^ k i e w i c z a . O n jest s t a n o w c z o n a jcz y n n ie jszy m T o w a r z y s t w a c z ło n - kiem. Nie tylko je g o u t w o r y p o e t y c z n e i w o g ó l e literack ie z a ­ pełn iają p o s i e d z e n i a t y g o d n i o w e F ilo m a tó w , a le o n też n a j g o r - liwiej tr o s z c z y się o ro z w ó j o r g a n ic z n y T o w a r z y s t w a , p is z ą c p r o je k ty s t a t u t ó w r o z w o j u w e w n ę t r z n e g o itd . R ó ż n e k a te g o ry e działalności jego p r z e p l a t a j ą się w'tedy w s p ó ł c z e ś n i e ; n ie raz na j e d n e m i t e m s a m e m p o s i e d z e n i u w y s t ę p u j e M ic k ie w ic z jako a u -

a

tor, jako r e c e n z e n t i jako o r g a n i z a t o r . 1

P o c z ą t k o w a t w ó r c z o ś ć s t u d e n c k a M ic k ie w ic z a była b a r d z o w y r a ź n ie z a b a r w i o n a w p ł y w a m i francuskim i. Był to o k r e s gallo- m anii, p o którym p r z y j d z i e czas, p r z e z n ie g o s a m e g o o z n a c z o n y m ia n e m „ g e r m a n o m a n i i “ , w r e s z c i e „b ry ta n o m a n ii* . W p ł y w y f r a n ­ c u sk ie są n a jsta rs z e i s ię g a ją c z a s ó w szkolnych, j e s z c z e n o w o ­ g ro d z k ic h . W ó w c z a s ju ż bajki Lafontena, p o w i a s t k i F lo ry a n a i p o e z y e Delilla kształciły w nim z n a j o m o ś ć języka p o e ty c k ie g o i p o b u d z a ł y c h ł o p ię c ą fantazyę. W p i e r w s z y c h Jatach u n i w e r s y ­ te c k ic h najsilniej je d n a k o d d z i a ła ł d o w c i p n y i s z y d e rs k i W o lter.

Były to ostatnie fale p r ą d u , id ą c e g o je sz cz e z e p o k i S ta n is ła w a A u g u s t a za p o ś r e d n i c t w e m p o ezy j K rasickiego, T r e m b e c k i e g o i N iem cew icza. M ic k ie w ic z p r ó b u j e sił p o e ty c k ic h b ą d ź - t o n a ­ ś la d u ją c , b ą d ź p a r a f r a z u j ą c u t w o r y W o l t e r a . T u n a le ż ą :

1. M ieszko , X ią ź e Nowogródka. J e s t to s w o b o d n a p r z e ­ r ó b k a p o w ia s tk i w ie r s z e m W o l t e r a p. t. L 'e d u c a t i o n d ’u n p r i n c e .2

2. Pani A niela. K ró tk a t a w i e r s z o w a n a h isto ry jk a z a b a w n a je s t c z ęś cią d o s ł o w n e m t ł ó m a c z e n ie m , c z ę ś c i ą p r z e r ó b k ą , do p o l ­

skich o k oliczności z a s t o s o w a n ą , p o e m a t u W o l t e r a p. t. G e r t r u d e , ou T e d u c a tio n d ’u n e filie3.

1 S z c z e g ó ł o w e w y l i c z e n i e ó w c z e s n y c h z a t r u d n i e ń i p r a c M i c k i e w i c z a w T o ­ w a r z y s t w i e F i l o m a t . p o d a ł e m w s t u d y u m L a ta uniw ersyteckie M ickiew icza. ( Bi bl iot . W a r s z a w s k a z r. 1910 t o m . I. st r . 229— 241 i 457— 473.

2 W y k a z a ł e m t o s z c z e g ó ł o w e m p o r ó w n a n i e m t e k s t ó w w r o z p r a w i e p. t . O n ie­

znanych utworach A . M ickiew icza (1817— 1820). W e L w o w i e 1909. str. 8 — 12.

* O b . t a m ż e s t r . 13— 14.

(15)

3. K artofla. Poetnko we czterech pieśniach. D o c h o w a ł a się tylko pieśń p i e r w s za, o d c z y t a n a n a p o s i e d z e n i u T o w . F ilo m a tó w

•HrrfegćT 1819 r. N i e k t ó r e szc z eg ó ły d o w o d z ą w y ra ź n ie w p ły w u W o lte ro w s k ie j L a Pucelle d’Orleans. M ic k ie w ic z jeszcze n a w i o s ­ nę 1817 roku r o z p o c z ą ł t ł ó m a c z e n i e w ie r s z e m t e g o d u ż e g o , h e - r o ik o m ic z n e g o u t w o r u W o lte r a . D u ż o p r z e k ła d u g o t o w e g o miał on ju ż w m a r c u 1817 r., a 16 g r u d n i a 1817 r. o d cz y tał na p o ­ sied z en iu F ilo m a tó w W iadom ość o p o e m a c i e tym w raz z p r ó b ą s w e g o tłó m a c z e n ia . Z a n i e c h a ł p o t e m tej p ra c y i d o p ie ro kiedy F ilo m ato m z a b r a k ł o w ro k u 1820 o d c z y t ó w na p o s ie d z e n ia , posłał im M ickiew icz z K o w n a p r z e p i s a n ą ze sta ry c h s k r y p t ó w p ieśń p iątą D ziew icy D a r c z a n k i ( n a z w a o d J e a n n e d 'A rc), k t ó r a w y ­ pełniła p o s i e d z e n i e filo m a ty c z n e z d. 13 lu te g o 1820 r.

Z u t w o r ó w ty c h p o d u r o k ie m W o l t e r a n a p i s a n y c h m o ­ ż e m y dziś p o d a ć P a n ią Anielę. Inne, z p r z y c z y n o d n a s n i e z a ­ leżnych, m u s z ą j e s z c z e do c z a s u p o z o s t a ć w rę k o p isie .1 N i e o m a - w ia m y ich z a te m tu ta j, p o n i e w a ż tre ś ć M ieszka i Kartofli jest już

dzisiaj d o k ł a d n i e z n a n a . 2

R ó w n o c z e ś n i e z tem i p o e z y a m i , w d u c h u W o l te r a s k r e - ślonem i, d a w a ł się M ic k ie w ic z p o z n a ć k o le g o m F ilo m a to m jako b y stry i d o w c i p n y krytyk. N ie w s z y s tk ie k r y t y k i i r e c e n z y e

M ickiew icza, w y m i e n i o n e w p r o t o k o ł a c h T o w . F ilo m a tó w d o c h o ­ wały się w ich A r c h i w u m . Z ty c h , co się p r z e c h o w a ł y , d a j e m y w y b ó r c ie k a w y i c h a r a k t e r y s ty c z n y d la p o z n a n i a ó w c z e s n e j e r u -

dycyi P o e t y i jego h o r y z o n t u e s t e t y c z n e g o . Z w r a c a o n p r z e - d e w s z y s tk ie m u w a g ę na styl i język o c e n i a n y c h u t w o r ó w filo- m a t y c z n y c h ; z u w a g d w u d z i e s t o l e t n i e g o M ic k ie w ic z a m o ż e m y w y ­ s n u w a ć w n io s k i o te m , co on sam u w a ż a ł w t e d y za id e ał języka

i stylu. Był

011

w ó w c z a s p o d u r o k ie m zw ięzłej i d o s a d n e j m o w y T r e m b e c k i e g o ; nic z a te m d z i w n e g o , że zalecał p rz y ja c io ło m sw y m u ż y w a n i e w p o ez y i z w r o t ó w silnych, i ż e z d a n ie m jego

„język p o w i n i e n b y ć ile m o ż n o ś c i, z m y s ł o w y m “ a „ p i e r w s z ą p o ­ ety p o w i n n o ś c i ą r z e c z z m y s ło w ie m a l o w a ć ." T y p o w y m p o d tym

1 O h . s t u d y u m O nieznanych utw orach A . M . j. w. st r . 6 ( p r z y p i s e k ) . 14 O b . t a m ż e , t u d z i e ż w L a ta ch uniw ersyteckich j . w. str. 244 i 457.

(16)

VI

w z g lę d e m litw o re m była Z im a m iejska ( d r u k o w a n a w T y g o d n i k u W ile ń sk im 31. p a ź d z ie r n ik a 1818 r.), t r e ś c i ą *i formą n a j w i d o c z ­ niej z a le ż n a o d T r e m b e c k i e g o . C e le a r ty s ty c z n e z u p e łn ie tu p o ­

ch ło n ę ły p o e t ę i przesłoniły p r z e d w z ro k ie m filom atycznym m o ­ ralną p u s tk ę t e m a t u ; nie w e sz ła te ż Z im a miejska na p o s i e d z e ­ nia T o w . F ilo m a tó w . Inne tam r o z b r z m i e w a j ą h asła : J u t się z pogodnych niebios oćma zclarla sm u tn a , ju ż d o p ra c y n a d o d ­ r o d z e n ie m s p o ł e c z n e m i u m y s ło w e m z a b ra ło się b r a te r s k ie g r o n o filom atów, a N ac ze ln ik W y d ziału la p id a rn y m i u r o c z y s t y m stylem u k a z y w a ł b r a c i o m - t o w a r z y s z o m d ro g i, p o k tó ry c h k r o c z ą c mieli się stać w z o r e m dla inn y ch , „sobie s am y m c h l u b ą 14.

U silna p r a c a k r y ty c z n o - l i t e r a c k a p r o w a d z i ł a k ie ro w n ik a W y d ziału T o w . Filomat. o d d r o b n y c h k o le że ń sk ic h re c e n z y j do g r u n t o w n y c h Uwag n a d Jagiellonidą , ś w i a d c z ą c y c h o rozległem o d c z y ta n i u m ł o d e g o M ickiew icza. Z n a ć tu ta k ż e w p ł y w e s t e ­ ty c z n y c h z a p a t r y w a ń u n i w e r s y t e c k i e g o n a u c z y c ie la p o e ty , prof.

L eona B o ro w s k ieg o . H o r y z o n t literacki m ł o d e g o krytyka Jagiel- lonidy był już w c a le s z e ro k i; w re c e n z y i s w e j p rzy tac z ał on Iliadę, O d y s s e ę , Eneidę, T a s s a , K am o e n sa , M iltona, W oltera, F en elo n a, K rasickiego, Floriana, T r e m b e c k i e g o i in., a jakkolw iek p u n k t w id z e n ia c z ę s to był w Uwagach zbyt s z k o ln y jeszcze, to j e d n a k r o z c z y t y w a n i e się w Ja g ie llo n id z ie m ia ło ten d o n o ś n y dla s a m e g o krytyka skutek, że p r z e n io s ło go w ry cersk ie czasy u k o c h a n e j Litwy, k tó re lepiej, niż D. B. T o m a s z e w s k i , o d c z u w a ł m ło d o c ia n y re c e n z e n t, ro z c z y tu ją c się w k ro n ic e S try jk o w s k ieg o . O w o c e m te g o r o z m i ł o w a n i a się w d a w n y c h dzieja ch Litwy była

„ p o w i a s t k a z d z i e jó w litew skich „ Ż y w iła **, r z e k o m o „ w y ją te k ze s ta r o ż y t n y c h r ę k o p i s ó w * , w istocie z a ś z n a k o m i t e i je d y n e w s w o im czasie o d t w o r z e n i e języ k a s ta r o p o ls k ie g o , g ł ó w n i e z a ś stylu S try jk o w s k ieg o . P o d w z g lę d e m tre śc i była zaś Ż y w iła dal-

szem p r z e o b r a ż e n i e m w ą tk u , z a w a r t e g o w M ieszku , k t ó r e g o h e ­

ro in a Zyla w p ł y w a s w ą m iłością kraju r o d z i n n e g o n a o d r o d z e ­

nie m o r a ln e księcia N o w o g r ó d k a . W Ż y w ili p r o b l e m jest już

b ard zie j s k o m p lik o w a n y : P o raja, k tó ry w ięcej k o ch ał Ż yw ilę, niż

Litwę, p a t r y o t y c z n a Ż yw iła jako z d r a jc ę kraju przebija. D alszą

(17)

p r z e m i a n ą idei z a s a d n ic z e j try u m fu miłości ojczyzny n ad m i ­ łością je d n o stk i b ę d z ie n i e b a w e m G rażyna.

P r z y p i s y w a n a d a w n ie j M i c k i e w i c z o w i K a r y lla , b ła h y u tw ó s e n ty m e n ta ln y , nie w c h o d z i d o n in ie js z e g o z b io ru . Z u p e ł n e m il­

czenie o Karylli tak w p r o t o k o ł a c h T o w . F ilo m a tó w , jakoteż w k o r e s p o n d e n c y i filom atycznej, z m n ie jsz a do m in im u m p r a w d o ­ p o d o b i e ń s t w o a u t o r s t w a M ickiew icza.

A r c h i w u m F ilo m a tó w w ś r ó d licznych n i e s p o d z i a n e k dało n a m ta k ż e o k o l i c z n o ś c i o w e wiersze żartobliwe Mickiewicza. P i ­ s a n e p r z e w a ż n i e na o b c h o d y i m i e n i n o w e g łó w n y c h F ilo m ató w , na ich c z e ść i r o z w e s e le n ie , o d z n a c z a j ą się w ie r s z e t e sz c ze ry m s t u d e n c k i m h u m o r e m , k tó ry n i e b a w e m c o ra z r z a d s z y m b ę d z ie g o ś c ie m w K ow nie. M ic k ie w ic z w w ie r s z y k a c h tych nie o s z c z ę ­ dzał ani sie b ie ani s w y c h p rz y ja c ió ł, nie p rz e b ie ra ł w w y r a z a c h , bo nie p r z y p u s z c z a ł w ó w c z a s , że te o b j a w y p rz y jacielsk ic h p o ­ ufnych k o n c e p t ó w p r z e j d ą p o tylu latach do d r u k u . W i e r s z e te m o g ą dziś w y d a w a ć się j a ł o w e ; m n ó s t w o alluzyj, p r z e k ą s ó w , d o c i n k ó w , k tó re ich p r z e d laty 9 0 - u d o łez ro z śm iesza ły , dla dzisiejszych czytelnikóvv na o g ó ł nie m ają w a rto ś c i. Ale w r o z ­ w oju d u c h o w y m P o e ty spełniły o n e s w e g o c z a s u d o d a t n i ą rolę:

ś w i a d c z ą o w y ją tk o w e j, ciepłej a t m o s f e r z e u c z u ć s e r d e c z n y c h , k tó ra p rz y s p ie s z y ła o b j a w y ż y w io ło w e j t w ó r c z o ś c i M ick ie w icza.

N a t y c h - t o b o w i e m o b c h o d a c h i m i e n i n o w y c h w y b u c h a j ą n a g le w u lk a n icz n ie, ku z d u m i e n i u i z a c h w y t o w i filo m a tó w p i e r w s z e i m p r o w i z a c y e M ic k ie w ic z a . C z e c z o t s p i s u j e je d o r y w c z o ,

nie z a w s z e d o k ł a d n i e ; w k o p ia r y u s z u s w y m z a ­ pisał s w y m o ry g in a ln y m s ty le m : „od te g o to c z a s u (g ru d z ie ń

1818 r.) z a c z y n a się karyera(!) A d a m o w e j i m p r o w iz a c y i, obfita

n a jb a rd z ie j w tryolety ś p i e w a n e , g in ą c e n a m p o łą k a c h i lasach,

g d z ie ich s p is a ć nie było p o d o b n a . " C o się u d a ł o C z e c z o to w i

p r z e c h o w a ć , z n a jd z ie czytelnik w tym tom ie. K to k o lw ie k głębiej

w n ik n ie w tre ś ć i formę o k o lic z n o ś c io w y c h wierszy, z n a jd z ie

w nich n ie je d e n rys c h a r a k t e r y s ty c z n y c z ło w ie k a i artysty. Z u ­

p e ł n a s z c z e r o ś ć i n a i w n o ś ć tych w ie rsz y b ę d z ie dla p r a w d z i w e g o

z n a w c y d u szy ludzkiej nieraz d r o ż s z a od w y g ł a d z o n y c h i w y ­

rz e ź b io n y c h z w r o t ó w poezyi p r z e z n a c z o n e j do d r u k u . P o m im o

(18)

VIII

b a r d z o nieraz r u b a s z n e j i n i e p o p r a w n e j formy, w y o b r a ź n i a n i e ­ d alek ieg o ju ż t w ó r c y D z ia d ó w s z u k a ju ż tu d ro g i sa m o d z ie ln e j, w y k w ita p r z e d w c z e s n y m , n a p o z ó r w p ą c z k u z w a r z o n y m p o ­ m ysłem ; b ę d z i e on j e d n a k tak silnym, tak życia c h c iw y m , że n a w e t po latach wielu o d ż y je u s z l a c h e t n i o n y c ie rp ie n ie m i a r ­ ty z m e m . P o d ty m w z g l ę d e m u w a g i są g o d n e : D ialogus M usarum i J a m b y powszechne. K o ń c z ą o n e c h r o n o l o g i c z n i e t w ó r c z o ś ć lat u n iw e r s y te c k ic h (c z e r w ie c 1819 r.)

O d jesieni 1819 r. r o z p o c z y n a się o k r e s k o w i e ń s k i tw ó rc z o ś c i, z raz u niejako c ią g dalszy p o m y s ł ó w w ileńskich o n i e ­ z m ien io n e j formie. N ie u s ta ją , p o m i m o b a r d z o ciężkich o b o w i ą z ­ ków n a u c z y c ie ls k ic h , p r a c e p o e t y c k i e dla p o s i e d z e ń filo m aty cz- nych. O d p o w i e d n i o d o z m ie n io n y c h w a r u n k ó w o t o c z e n i a t w ó r ­ c z o ś ć M ic k ie w ic z a uległa z ra zu w p ł y w o w i zajęć szkolnych: p o e c i łacińscy stali się n a k rótko u l u b i e ń c a m i j e g o ; w e r t o w a ł ich w t e d y nocturna et d iu rn n m a n n i tłó m a c z y ł m ałe wyjątki z Horacego i Owidyusza. J ak k o lw ie k o b o w i ą z k i n a u c z y c ie ls k ie n ie p o z w a la ły m u w y je c h a ć do W iln a na im ien in y M a le w sk ie g o , p r z e c i e ż wziął w nich d u c h o w y ud ział p o s y ła ją c ( w k o ń c u p a ź d z i e r n i k a 1819 r.) z n a n ą p i e ś ń : H ej radością oczy błysną, z w y r a ź n e m i aluzyam i do c e ló w i nadziei T o w . F ilo m ató w .

N a p o z ó r w s z y s tk o szło w ile ń s k im je s z c z e t r y b e m lite­

ra c k im : T r w a ł y zam iary w y k o ń c z e n i a w W iln ie r o z p o c z ę t e j K a r­

tofli, t u d z i e ż t r a g e d y i p. t. Demostenes, której u s t ę p y tw o rz y ł p o e t a w lis to p a d z ie 1819 r. z p o s t a n o w i e n i e m d o k o ń c z e n i a tego u t w o r u ; niestety, zbyt s u r o w e w y m a g a n i a w o b e c s a m e g o siebie nie dały m u w y k o ń c z y ć tej t r a g e d y i . R ó ż n o r o d n o ś ć z a t r u d n i e ń szkolnych i w i d o c z n a c h ę ć r o z s z e r z e n ia s w e g o w i d n o k r ę g u u m y ­ s ł o w e g o w p ł y w a ł a h a m u j ą c o na t w ó r c z o ś ć i n ie p o z w a la ła p o ­ k o ń c z y ć z a c z ę ty c h w W ilnie u t w o r ó w . W K o w n ie o b u d z i ł a się o c h o t a do j ę z y k a n i e m i e c k i e g o (p a ź d z ie r n ik 1819 r.) w k t ó ­ rym p o e t a p o c z y n ił z n a c z n e p o s t ę p y w ciągu zimy (1819/20 r.) Była to z a p o w i e d ź germ an o m a nii. W z w ią z k u z te m słyszym y o p i e r w s z y c h b a l l a d a c h : To lubię, o d c z y ta n a 27 g r u d n i a

1819 w W ilnie na feryach B o ż e g o N a r o d z e n i a w p i e r w o t n e m

b r z m ie n iu t. j. ze w z m ia n k ą c z ę s tą o niejakiej Joasi, dla której

(19)

IX p o e t a balladę tę napisał. C o r a z częściej w listach d o p rzyjaciół d o n o sił p o e t a to o „ b a l l a d a c h t o n a w e t o „Szyllerowskiej b a l ­ la d z ie 4 ; ale r ó w n o c z e ś n i e za m ie rzał p rz e c ie ż je s z c z e d o k o n a ć p r z e k ł a d u W o l te r o w s k i e j Pucelle, c h o c i a ż b y d o w s p ó łk i z C z e ­ c z o te m . T a k - t o m o c o w a ł a sie w nim w t e d y je sz cz e g a llo m a n ia z g e r m a n o m a n i ą . W k o ń c u Szyller zw y c ięży ł W o lte ra .

P o d w p ł y w e m c o r a z - t o lepszej z n a jo m o ś c i n ie m iec k ieg o języka p r a c o w a ł M ic k ie w ic z na w io s n ę 1820 r. go rliw ie n a d p r z e k ła d a m i z Schillera ( H an d schu h , L ic h t u n d Wcirme , R esig na - tion). R ó w n o c z e ś n i e p o w s t a ł y b allady T u k a j i Lilie, nie o d r a z u

g o to w e , ale p r z e r a b i a n e i d o k a ń c z a n e , b a r d z o w a ż n e w rozw^oju te ch n ik i a rty sty czn e j Poety.

C o r a z - t o r o s n ą c e z a m i ł o w a n i e w S chillerze d o k o n a ł o o s t a ­ t e c z n i e p r z e ło m u i d e o w e g o i a r t y s t y c z n e g o w M ick iew icz u .

W' c z e r w c u 1820 ro k u d o n o s ił J e ż o w s k i e m u : „Szyller jest od d a w n a j e d y n ą i n a j m i l s z ą l e k t u r ą . O tr a g e d y i R d ub er nie u m ie m p isać . Ż a d n a ani zrobiła, ani z ro b i n a m n ie tyle w r a ż e - żenia... J u ż b o j ę s i ę w s p o m i n a ć o D em ostenesie.u

W a k a c y e 1820 r. u p a m ię tn ił y się ta k ż e p r z e ł o m e m p o d w z g l ę d e m u c z u ć m iło s n y c h . P o p r z e lo tn y c h w ile ń sk ic h i k o ­ w ie ń s k ic h ro je n ia c h i r o z m a r z e n i a c h w y b u c h ł a p ł o m i e n n a i n i e ­ s z c z ę ś liw a m iłość dla Maryli W e r e s z c z a k ó w n y , n a r z e c z o n e j W.

P u ttk a m e r a . P o g o d n y d o t y c h c z a s h o r y z o n t n a u c z y c ie la k o w i e ń ­ skiego z a s n u w a się n a d łu g o „ o ć m ą s m u t n ą 44. D rugi rok szkolny

(1820/21) w c a l e nie p o d o b n y d o p i e r w s z e g o . K u rh a n ek M a ryli (p o sła n y w lis to p a d z ie 1820 r. z K o w n a ) c m e n t a r n y m n a s t r o j e m ś w ia d c z y w y m o w n i e o d o k o n a n e j ża ło b ie s e r c a : „N iem asz, nie- m a s z M a r y l i !“ N a d o m i a r n i e s z c z ę ś c ia ś m ie r ć M atki P o e ty (9.

p a ź d ź . 1820 r.), z a t a j o n a p r z e d n im aż d o s p o t k a n i a z F ilo m a ­ tami na B oże N a r o d z e n i e 1820 r. d o p e łn iła m ia ry żalu i bolu.

T o w a r z y s t w o F ilo m a tó w p r z e c h o d z iło w ó w c z a s p rz e sile n ie k tó re M ick iew icz określał z w ię ź le : „w T o w a r z y s t w i e m ró z i s e n . 4*

I w t e n c z a s o k a z a ła się w całej p e ł n i m o c o ż y w c z a P oety. W t r u ­

d n y c h o k o lic z n o ś c ia c h , w jak ich się wówrczas Filomaci i w o g ó le

m ło d z ie ż u n i w e r s y t e c k a w i l e ń s k a z n a j d o w a ł a , p o t r z e b a było

k o rd y a łu w z m a c n i a j ą c e g o : b a lla d y n a jp ię k n ie js z e , ani r o m a n s e

(20)

X

nic wystarczały. F ilo m ato m i F ilare to m t r z e b a było w t e n c z a s pieśni p ło m ie n n e j, od której ż a ru s ta ja łb y „ m r ó z " , n a której

dźw ięki p ie r z c h n ą łb y najcięższy „ s e n “. I ta k ą p ie ś ń d o b y ł z p o ­ tężnej s w e j ' m i ł u j ą c e j piersi m łody M ic k ie w ic z : W p o ł o w i e g r u ­

dnia 1820 roku p o s ła ł z K o w n a sw ój w i e k o p o m n y H y m n do Młodości , z w a n y p óźniej O d ą d o M ł o d o ś c i . S p a d ł a o n a jak p ta k rajski z nieba, n i e o c z e k i w a n a i n i e s p o d z ia n a . N a w e t dla

F ilo m a tó w , n a w e t dla Z a n a i C z e c z o t a , n ajb liższy c h P o e c i e d u ­ c h e m i s e rc e m była o n a jakby a p o k a l i p t y c z n e m o b j a w i e n i e m , p r z e - r a s t a j ą c e m ich siły d u c h o w e . 1

W s t r z y m a n a p rz e z ó w c z e s n ą c e n z u r ę w ile ń s k ą nie m o g ła O d a do M ło d o ś ci w ejść do p i e r w s z e g o to m ik u P oezyj w r. 1822 ale krążyła w ś r ó d m ło d z ie ż y w licznych o d p i s a c h , b u d z ą c z a ­

p ał do czynu ofiarnego.

W m iesiąc p o H y m n ie do Młodości p o w s t a j e w K o w n ie e p o k o w y dla p o ez y i polskiej w ie r sz p. t. Rom antyczność.

Lata u n i w e r s y te c k ie M ic k ie w icz a m inęły b e z ś la d u ja k ic h ­ k o lw ie k z e s t r o n y filo m a tó w z a m a c h ó w na k la s y c z n o ś ć poezyi polskiej. Ani Z a n ani C z e c z o t s w e m i p r ó b a m i p o e ty c k ie m i nie w y łam y w a li się o d s p o s o b ó w pisania, u z n a n y c h b ą d ź p rz e z P a ­ m iętnik W a rs z a w s k i, b ą d ź p r z e z D z ie n n ik W ileński. W p r o t o ­ kołach p o s ie d z e ń f ilo m a ty c z n y c h i w k o r e s p o n d e n c y i K o w i e ń ­ skiej do roku 1820 g łu c h o było o r o m a n t y ź m i e , k tó ry od lat już kilku o b u d z a ł był ż y w e d y s k u s s y e w s a lo n a c h W a r s z a w s k i c h . Z n a n a r o z p r a w a B r o d z iń s k ie g o w y w o ła ła artykuł o s tr y Ś n i a d e c ­

kiego O pismach klasycznych i rom an tycznych w D z ie n n ik u W i ­ leńskim (sty czeń 1F19 r.) M im o to M ic k ie w ic z z F ilo m a ta m i nie

d y s k u to w a ł w k o r e s p o n d e n c y i o k w e sty i r e m a n t y c z n e j p r z e z cały r o k 1819 i 1820. I d o p i e r o w s t y c z n i u 1821 r., a zatem w d w a lata p o a rty k u le Ś n ia d e c k ie g o n ap isał R om antyczność z w y ra ź n y m w a u to g r a f ie d o p i s k i e m : obacz rozpraw ę w D z ie n ­ niku, W ileńskim . W i e r s z M ic k ie w ic z a był o w o c e m d o jr z a łe g o n a t c h n ie n ia , z d a j ą c e g o s o b i e i filo m a to m sprawrę z r o z p o c z y n a ­ jącej się walki m iędzy tymi, którzy ufali tylko „oku i szk iełk u ",

1 O b . list n i e z r ó w n a n y C z e c z o t a d o M i c k i e w i c z a z d. 20 G r u d n i a 1820 r. ( O ni ezn. utw. A. M. s t r . 4 9 - 5 0 . )

(21)

a tymi, co o b o k „ p r a w d martwych®, d o s t ę p n y c h r o z u m o w i, d o ­ myślali się p r a w d ży w y c h , o d c z u w a n y c h sercem . R om antyczność u j m o w a ł a w s p o s ó b gienialny z a s a d n i c z e z n a m i o n a n o w e j p o ­ ezyi, która p r z e c i e ż w p r o w a d z a ł a p r a w d y stare , z n a n e ju ż

9

S zekspirow i, z jego w ie r s z e m na czele, w y ję ty m z H am leta. Świat z a p o z n a w a n y p r z e z k la sy k ó w , ś w i a t d u s z y ro z to c z y ł s w e tajnie p r z e d o c z y m a M ickiew icza. Czucie i w iara stały się h a s łe m n o ­ wej p o ezy i polskiej. Jej s z t a n d a r e m b o j o w y m Rom antyczność.

Zw yciężył ten, który w o ła ł: M ie j serce i p a tr za j w serce !

Z n a c z e n i e R om antyczności było dla s a m e g o M ick ie w ic z a d o n o ś n e na całe jego życie. W lat kilkadziesiąt p o t e m w r o z ­ m o w i e z A le k s a n d r e m C h o d ź k ą p o w i e d z i a ł : „ M o ja ró ż n ic a od in n y c h w te m , ż e o d razu s t a n ą ł e m p o za o b r ę b e m starej szkoły.

W Rom antyczności je s t ju ż z iarn o przyszłej p o e z y i: czucie i wiara.

S zu k ałem , w id ziałe m coś, jak t a m d z ie w e c z k a , i w d alsz y c h po- ezyach n ig d y się z b y t nie z b iłe m z tej d r o g i 1..."

R ó w n o c z e ś n i e z Rom antycznością p o sy ła ł M ick iew icz z K o w ­ n a p r z y ja c io ło m p r ó b ę p r z e k ł a d u o d y olim pijskiej P i n d a r a ; do t e g o s t o p n i a tkwił je s z c z e w filologii klasycznej. W s z e la k o było to już jakby p o ż e g n a n i e greckiej i łacińskiej poezyi.

W t e c e n a u c z y c i e l a K o w ie ń s k ie g o z b iera ły się w ciągu roku 1821 c o ra z lic zn ie jsze w ie r s z e o ry g in a ln e , k tó re m i dzielił się z p rzy jac ió łm i. P o w s t a ł w ó w c z a s w ś r ó d F ilo m a t ó w z a m i a r w y ­ d a n i a z b i o r o w e g o poezyj M ickiew icza, Z a n a , C z e c z o t a i i. w t o ­ m iku p o d ty tu łe m Hebe. Z a m i a r ten, z d a je się dla bra k u n a ­ kładcy, sp ełz ł na n iczem . W yłonił się p o t e m z a m i a r inny: w y ­ d a n i a o s o b n o poezyj M ickiew icza. Dzięki tej o k o lic z n o ś c i, że p o e t a dla p o r a t o w a n i a z d r o w i a o trz y m a ł u r l o p na rok szkolny 1821/22 i m ó g ł w W ilnie zająć się w y d a n i e m s w y c h p o e z y j:

dzięki energii C z e c z o t a , który n ie z ra ż o n y o d m o w ą księgarza Z a w a d z k i e g o z a k rz ą tn ą ł się w r a z z F ilom atam i ok o ło z e b ra n ia p r e n u m e r a t y na d ru k i p a p ie r , w y s z e d ł w c z e r w c u 1822 r. tom p ie rw s z y P oezyi A d a m a M ic k ie w ic z a (W iln o , w małej 8 - c e , stro n XLIl + 142.

1 K o z m d w a z d. 3 G r u d n i a 1847 r.

(22)

XII

H is to ry c z n y w dziejach literatury po lsk iej t o m p ie rw s z y poezyj M ic k ie w ic z a dzisiaj je sz c z e z d u m i e w a o b fito ś c ią i r ó ż n o - b a r w n o ś c i ą p o e t y c k i e g o kwiecia. T a r ó ż n o r o d n o ś ć r a z e m i n ara z p o d a n a , była s a m a w s o b i e istnym tr y u m f e m m ł o d e g o g ie n iu szu , była te ż z a p o w i e d z i ą b o g a c t w a i r o z m a ito ś c i n ie d a le k ic h już a r c y -

dzieł. — Czucie \ w ia ra , te sam e, co s t w o r z ą D ziad y , a p o latach t y t a ­ n ic z n ą I m p r o w iz a c y ą , p r z e w o d n i c z ą R om anłyczności, D u d a rzo w i,

H y m n o w i do N. P. M a r y i ; ludowość p r z e n i k a n i e z r ó w n a n e , n ie - p r z e ś c i g n i o n e p o d ziś Lilie, o w i e w a t y p o w e g o litw ina T u ka ja i s m ę tn y jak u r o c z y s k o litewskie Kurlianek M a r y li ; w łasn a , p e łn a żaru i b o lu m i ł o s n e g o i n d y w i d u a l n o ś ć p r z e m ó w i w Ż egla rzu , p o d k o n ie c Warcabów, w w ie rsz u D o P rzyja c ió ł...

Jakież n ie z w y k łe na o w e czasy z ja w is k o ! Mały, n i e p o z o r n y tom ik, z a w ie ra ją c y z a le d w ie s i e d m n a ś c i e niew ielkich u t w o r ó w — jak n ie p o ż y ty d y a m e n t, załam ał kilkanaście p r o m ie n i n ie ś m i e r te l­

n e g o d u ch a ; p r o m i e n i e te dziś, tak s a m o jak p r z e d 9 0 - u laty, t ę c z o w ą b a r w ą m ienią się w s ło ń c u w i e c z n o t r w a ł e g o Piękna.

D o ł ą c z o n a d o z b io r u Ballad Przem ow a b y ła o w o c e m p i l ­ n y ch k o w ie ń s k ic h s t u d y ó w w z a k r e s ie z w ła s z c z a estetyki n i e ­ mieckiej. C a ła k w e s t y a r o m a n t y c z n a r o z w i n ię ta je s t ta m n a o b - s z e r n e m tle p o r ó w n a w c z e m i p o s t a w i o n a b e z n a m i ę tn ie , po a k a d e m i c k u , na p o z ó r b e z r e w o l u c y j n y c h z a m ia r ó w . S a m o jej z a k o ń c z e n i e o g ó ln ik o w e , ściśle t e o r e t y c z n e , ja k b y b e z ja s n e g o

w y n ik u , n ie p o z w a l a ł o n a w e t p r z e c z u w a ć o lbrzym iej n i e s p o ­ dzianki, w s a m y m t o m i e z a w a r t e j : z u p e łn e j ś w ie ż o ś c i n a t c h n i e ń g ie n ia ln e g o m ło d z ie ń c a . Ł ą c z n ie z P rzem ow ą ś w ia d c z y ł w s p ó ł ­ c z e ś n ie z nią p is a n y W iersz do Lelewela o n ie p o s p o li te j eru d y c y i n a u c z y c ie la K o w ie ń s k ie g o . P o d w z g l ę d e m z a ś fo rm a ln y m w ie r sz ten był d o w o d e m , że p o m i m o Ballad i r o m a n s ó w , p i e w c a R o - m antyczności j e s z c z e n ie z a r z u c a ł d a w n i e j s z e g o , k la sy c z n e g o r y n s z t u n k u , p r z e j ę t e g o p o T r e m b e c k i m .

J ó z e f K allenbach .

(23)

l'

O organizacyi Filomatów.

P r o j e k t c z y t a n y na p o s i e d z e n i u T o w . F ilo m a t ó w .1 7. p a ź d z ie r n ik a 1817 roku.

R o z b ie ra ją c z ro z k azu s z a n o w n e g o T o w a r z y s t w a w a ż n y p r o je k t u t r z y m a n i a w p ły w u w yższej klasy na c z ł o n k ó w n o w o

p r z y j m o w a n y c h , u z n a łe m za rz ecz p o t r z e b n ą w r ó c i ć się d o z a ­ s a d p i e r w s z y c h naszej u s ta w y i z e b r a ć ich t r e ś ć w n a jk ró tsz y c h

w y r a z a c h ; p r z e z co o b ja śn ić m o g ę p rz y cz y n y u s t a n o w i e n i a p r a w n ie k t ó r y c h i u k a ż e się d ro g a d a ls z e m u ich s t a n o w i e n i u ; p r ó c z te g o , m a ją c p r z e d o c z y m a d u c h p r a w a , łatwiej b ę d z ie s t o s o w n i e d o t e g o r o z b i e r a ć inne projekta, ażeby, albo r z e c z b a r d z o p r o s t ą b io rą c , is to tn y c h nie o p u ś c i ć ś r o d k ó w , albo n a d t o zaciekłszy się w m is ty c z n o ś ć , o d p r a w d z i w e g o celu n ie z b o c z y ć . Dla k ró tk o ści

czasu o g r a n ic z y łe m się r o z e b r a n ie m n ie k tó ry c h do m o je g o p r o ­ jektu s t o s o w n y c h ; — 1. Z e b ra liśm y się z p o c z ą t k u w celu lite ­ rackim , a bliżej m ó w i ą c , w celu u c z e n i a się; za s p o s ó b do te g o

w p o r z ą d k u i ła tw o ś c i, u s ta n o w iliśm y T o w a r z y s t w o . C e le m w ięc n a s z y m je s t : U czyć się. C elem T o w a r z y s t w a jest u d z ie la n ie s o ­ l n e w z a j e m n e ra d i p rz es tró g ; szc z eg ó ły te są w a ż n ie js z e aniżeli

się być z d a ją , b o jeśliby celem T o w a r z y s t w a było...2 każdy m ó g ł ­ by d o n ie g o n a l e ż e ć ; ale kiedy idzie o k o m u n i k o w a n i e w i a d o ­ m o ści, w y b ie r a ją się c z ło n k o w ie tacy, k tó rz y b y je w p e w n y m s t o -

1 N a t e m ż e p o s i e d z e n i u o d c z y t a ł T o m . Z a n u t w ó r p o e t y c z n y M i c k i e w i c z a :

M ieszko K siążę N o w o g ró d k a. ( J t w ó r ten, j a k k o l w i e k p r z e c h o w a ł s i ę w k o p i i ws pó ł*

c z e s n e j , nie m o ż e b y ć j e s z c z e w c a ł o ś c i o g ł o s z o n y d r u k i e m . O b . s t u d y u m J . K a 1- l e n b a c l i a r O n i e z n a n y c h u t w o r a c h A. M i c k i e w i c z a [1817 — 1820.] L w ó w , 1909.

s t r . 6 — 12.

o b ra liś m y u d z ie la n ie w z a j e m n e ra d i p r z e s t r ó g . Ż e b y z a ś t o szło

- W y r a z , w p o s p i e c h u o p u s z c z o n y w a u t o g r a f i e .

(24)

2

pniu p o s ia d a li; s tą d w y p a d a je s z c z e , że im w ięcej b ę d z i e c z ł o n ­ ków, t e m cel T o w a r z y s t w a lepiej d o p e łn ić się m oże. — 2. C z ł o n ­ ko w ie u c z ą c się, p o w in n i czynić p o s t ę p y ; o ś w i e c a ich T o w a ­ rz y stw o , o n o w ięc jest u w a ż a n e za u c z ą c e , a k a ż d y członek za u c z ą c e g o się. Ażeby się u trz y m a ł b y t T o w a r z y s t w a , p o d p i s a l i ś m y p r a w a ; d o t ą d działał każdy z o c h o ty , t e r a z w s z y s c y działają z o b o ­ wiązku. P r a w a p o w i n n y być z a c h o w a n e ; jakie d o t e g o środki?

W p o j e n i e u s z a n o w a n i a ku p r a w o m i kara za p r z e s t ę p s t w u - C o do p i e r w s z e g o : w p a j a s ię ^ u s z a n o w a m e , u k a z u j ą c cel d o b r y i z b a ­ w ie n n y p r a w a , ale t e n ś r o d e k nie z a w s z e je s t d o s t a t e c z n y ; nikt więc za złe nie p o c z y t a , kiedy p r z y t o c z ę tu z d a n ie P . ł C F ila n - giery1: „ p r z y g l ą d a j ą c dzieje k a ż d e g o n a r o d u , m ó w i t e n Pr. Wł.2 s p o s t r z e ż e m y , że z a w s z e u s i ł o w a n o w p o i ć u s z a n o w a n i e p r a w o m i....3 ich p rz e s tą p ie n ia ...3 śro d k i, s t ą d M in o s co d z ie w ię [ć ] lat r o z ­ m aw iał z J o w is z e m , s t ą d Z e l e u k u s i C h a r o n d a s o d B o g ó w p r a w a wzięli, s t ą d relig ijn e o b r z ą d k i w R zym ie ich s t a n o w i e n i u t o w a ­ rzyszyły, to było d o d a j e G r a w i n a 4 p r z y c z y n ą , d l a c z e g o lud R z y m ­ ski tak ś w i ę c i e p r a w a z a c h o w y w a ł . Jeśli w t o w a r z y s t w a c h , g d zie siła z b r o j n a g w a r a n t u j e i z a p e w n i a p r a w p r z e s t r z e g a n i e , religijne śro d k i są p o t r z e b n e , w s t o w a r z y s z e n i u , n a w o li z a s a d z o n e m , jakże są p o t r z e b n e ! — O b r a liś m y h o n o r , k t ó r e g o , m o c od O p in ii zależy, kiedy religia działa p r z e c iw n ie .

C o do d r u g i e g o p u n k t u , kara m o ż e być j e d n a tylko, to jest: nie p rz y ją ć więc[ej] n a członków . — 3. A ż e b y p r a w a p r z e ­ strze g ać , m u s z ą być u rz ę d n ic y , którzy są w ł a d z ą w y k o n a w c z ą ; gdyż p r a w o d a w c z a jest p rzy to w a r z y s tw ie . U r z ę d n i c y m ają mieć p o w a g ę sw oją. 4. T o w a r z y s t w o m a p o t r z e b y ciągłe i n i e p r z e w i ­ d z ia n e ; m u si m ieć kasę p e w n ą . — 5. U r z ą d z e n i e R e p u b l i k a ń s k i e ] ; w s z y s c y m u s z ą mieć w ła d z ę , ale t ą w ła d z ę m a r z ą d o g ra n iczać, co w ię k s z e : nią k ie ro w a ć . C z ł o n k o w ie nie p o w i n n i o w szy stk im w i e d z ie ć ; n ie p o w i n n i r a z e m działać. Jak t e g o d o k a z a ć ? je d e n jest ś r o d e k ; r o z w i ą z a n i e T o w a r z y s t w a na wydziały.

* K a j e t a n F i l a n g i e r i , a u t o r d z i e ł a N a u k a Praw odaw stw a. T ł ó m a c z e n i e p o l s k i e w y d a ł W . R, K a r c z e w s k i . W a r s z . 1791— 93.

2 P r a w o d a w c a w ł os ki .

3 N i e c z y t e l n e w a u t o g r a f i e .

4 W i n c . J a n G r a v i n a , h i s t o r y k p r a w a , k a n o n i s t a .

(25)

i

Uwagi nad

D um aniem u rozwalin Zamku G iedym ina .

C z y ta n e na p o s i e d z e n i u F ilo m a tó w 11. l i s t o p a d a 1817 r.

P o n i e w a ż jest w o lą T o w a r z y s t w a , a ż e b y k a ż d y z c z ło n k ó w o p r ó c z w p r a w y w p is an iu p r z y z w y c z a ja ł się r a z e m do z d r o w e j

krytyki, o c e n i a j ą c p is m a o b c e , m a m dzisiaj z kolei r o z e b r a ć p o ­ ety ck ą n a s z e g o k o le g i1 r o b o t ę , której imię d u m y n a d a ć b y m ożna.

Nim się u k a ż ą s z c z e g ó l n e u c h y b i e n ia i p ię k n o śc i, które p o k r ó t c e w ym ienię, g d y ż s u r o w e r o z e b r a n i e k a z ało b y p i s m o n in iejsze n a d t o ro z c ią g n ą ć , n ie o d rzeczy b ę d z ie c o k o lw ie k w o g ó ln o ś c i o u k ł a ­

dzie r o b o ty i o jej treści p o w ie d z ie ć .

P o t r z e b a n a p r z ó d p o w i e d z i e ć , ż e ro d z a j p o ez y i w którym a u t o r p r a c o w a ł , jest p r z y - t r u d n y i w y m a g a w p r a w n e g o p is a r z a ; są to b o w ie m o b r a z y z n a tu ry w zięte, w s z y s tk im ś w i a d o m e , a s tą d n o w o ś c i p o w a b ó w nie mające. C ała z a te m s z tu k a zależy na u w a ­ ża n iu ze s t r o n y najpiękniejszej i n a b ie g ły m ich m a lo w a n iu , c z e g o

P o e c i e m ł o d e m u d o k a z a ć t r u d n o , a n a w e t n i e p o d o b n a . Są to d u m a n i a , w k tó ry c h c h c ą c czytelnika p o r u s z y ć , tr z e b a myśli n o ­ w y c h , z w r o t ó w n ie p o s p o li ty c h , co ta k że , ile do w y k o n a n i a jest t r u d n e m , każdy c z u je z a p e w n e . Lepiej w ię c b y ło b y m o je m z d a ­

niem, ż e b y P o e t a w m ie jsc u klejenia myśli i o b r a z ó w , mały z s o ­ b ą m a ją c y c h z w i ą z e k , w y b r a ł raczej d o o p i s a n i a jaki w y p a d e k h isto ry c z n y , g d z i e p o u ło ż e n iu akcyi o p o w i a d a n i e d alek o łatwiej iść zw y k ło . P r a w d a , że i tu z n a j d u j e m y z d a r z e n i e h isto ry c zn e , ale tylko w s p o s o b i e w s t ę p u , czyli e p i z o d u w-trącone.

T y le o u k ła d z ie dzieła: p r z y s t ą p m y te raz do p o w i e r z c h o w ­ n e g o w y d a n ia , d o te g o , iż tak rz e k ę , stylu poezyi, s t a n o w i ą ­ c e g o n a j w i ę k s z ą r o d z a j u D u m y zaletę.

N a p r z ó d w p ie r w s z e j, d ru g ie j i p o ł o w i e trzeciej strofy m a ­ luje p o e t a n o c b la d y m k się ż y c a o ś w i e c o n ą p r o m i e n i e m ; o b r a z m ię d z y in n e m i p r z e p y s z n i e ' w D u m i e T y m o w s k i e g o m a lo w a n y ,

1 O . P i e t r a s z k i e w i c z a , k t ó r y b y ł a u t o r e m w i e r s z a p. t. D u m a n ia u rozw a­

lin za m ku G iedym ina.

2 D u m a n i a Ż o ł n i e r z a p o l s k i e g o w H i s z p a n i i . O b a c z P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i 1815. S t y c z e ń st r . 80. (P rzyp isek A . M ickiew icza.)

1*

(26)

4

P o e ta n asz n ie c o n a d p o t r z e b ę ro zcią g n ął, co p rz y żywej im a - ginacyi p o s p o litą b y w a m ło d y c h p isarz y w a d ą ; myśli je d n a k i o b razy , c h o c ia ż piękne, p o w t a r z a n e t r a c ą z w y k le na mocy.

T a k w pierw szej zaraz, w ie r s z p ie r w s z y i trzeci, w drugiej strofie w iersz trzeci to ż s a m o w y r a ż a ją ; dalej często się to p r z y ­ trafia. W p ie rw sz e j tak że z w r o t c e nie jestem z a w y r a ż e n ie m z b y t ­

nie fiz y c z n e m i p o d ł u g m n ie c ie m n e m

O d ż y w i a kwiaty, k ł o s plenny W o d a , r z u c a j ą c l o t dzienny.

T r z e b a pam iętać, ż e p i e r w s z ą P o e ty p o w i n n o ś c i ą jest rzecz zm ysłow ie m a l o w a ć , nie z a p u s z c z a j ą c się w r o z u m o w a n i a n a u ­ k o w e ; s t ą d c z ę s to P oeci n a j o ś w i e c e ń s i z d a j ą się b y ć nieukam i, p o w t a r z a j ą c g m i n n e w y o b r a ż e n ia , s t ą d n a z y w a ją oni gw iazdy ś w ie c z n ik a m i nocy, p rz y k u te m i d o N ieb a , m o r z e n ie z g łę b io n ą p r z e p a ś c ią , p i o r u n y strzałam i B o g ó w . N a w e t w t r a k t o w a n i u d y -

d a k ty c z n e m , g d z ie się m o g ą w y k ła d a ć p r a w d y filozofii n atu raln e j, język p o w i n i e n być, ile m o ż n o śc i, zm y sło w y m .

1 tak T r ę b e c k i , m ó w i ą c o o b r o c i e ziemi, nie r o z w o d z i się, jakie siły ją d o te g o zm uszają, m ó w i tylko Ziem ia potrójnyyn w ła ­ d a n a obrotem , w L u k re c y u s z u m n o g ie t e g o m o ż n a znaleść p rz y -

kłady. — R ó w n ie ż to w y ra ż e n ie :

N i e b i o s w y g i ę t e błękity I Wilii n u r t p r z e j r z y s t y

P r z e c i n a ł k s i ę ż y c s r e b r z y s t y

nie b a r d z o je s t jasnem .

N a s t ę p u j e z w r o t k a c z w a r ta , g d zie w ie r s z trz e c i i c z w a rty n ie w i a d o m o , czy d o p o p r z e d z a ją c e j myśli o d n i e ś ć n a leż y ; prócz te g o d w a w yrazy po so b ie ' d ą c e : zagony i n a p a d y są synonim am i, nic w p o e z y i nie m alującem i. — G m a c h y s t a w i a n e dumnego na- jezdcy dłonią, m a to znaczyć, że n i e w o l n i c y wzięci n a n i e p r z y ­ jacielu, do ich b u d o w a n i a użyci byli; myśl, której bez s ł o w n e g o a u t o r a o b ja śn ie n ia n ig d y b y m nie zrozum iał.

R ó w n ie ż w z w r o t c e n a s tę p u ją c e j, a piątej z p o r z ą d k u w iersz trzeci i c z w a r ty źle się z s o b ą łączy,

Z w r o t k a szósta, o p i s u j ą c a zmiany, jakie c z a s w-yrządza, jest

p ię k n ą , _wiersz tylko o statn i nie p o t r z e b n y . T e n ż e sa m o b ra z,

inaczej tylko m a lo w an y , z a jm u je z w r o t k ę sió d m ą.

(27)

N a s t ę p n e w ie r s z e s ą s j e d n e z n ajp ięk n ie jszy c h w całej r o ­ b o c i e ; ż y c z y ć b y n ale ża ło , b y je P o e t a z a r a z po o p isie n o cy u m i e ­ ścił, p o s u n ą w s z y ku k o ń c o w i u w a g i n a d p o t ę g ą czasu . — Dalej o b r a z n o c y z n o w u się p o w t a r z a z tą tylko ró żn icą, że piękniej aniżeli w s tro fie p i e r w s z e j k reślo n y . — N a s t ę p u j e e p i z o d h i s t o ­ ryczny, d o s y ć tra fn ie z r z e c z ą d u m y p o łą c z o n y . W y r a ż e n i e ziać grom y nie z d a je się sz c z ę ś liw e m . L a s m asztów p i ę k n a m etafora,

użyta p i e r w s z y ra z p r z e z T r ę b e c k i e g o w opisie b i t w y m orskiej, g d z ie je st: las m asztów rżn ie powietrze. T u t a j j e d n a k nie je s t b a r ­ d zo s t o s o w n ą , g d y ż i Wilija m a s z t ó w n ie d ź w i g a i H is to ry a S try j­

k o w s k i e g o o tr z e c h tylko n a w a c h krzyżackich w s p o m i n a . N ieraz źle o d p o w i a d a p o w y ż s z e m u długo.

L u b u s t a l a ć c i ą g n ą ł w p o l e C h w i e j ą c e si ę s ą s i a d d o l e

myśl p i ę k n a i s z c z ę ś liw ie o d d a n a .

M oże się światło odchm urzy. Św iatło nie m o ż e się z a c h m u ­ rzać, a o w y r a z i e odchmurzać n ig d y nie słyszałem.

N ie w idać podwoi.... myśl p o w t ó r z o n a , w ie r s z s ła b y i n i e ­ s t o s o w n y , n a s t ę p u j e b o w i e m ; Może te szczątki zmieni. Jakie s z c z ą t ­ ki? kiedy ich n ie w id a ć !

Czas , g d y się w gro m y uzbroi — czasu d o t ą d nikt w g r o m y nie uzbrajał, g d y ż g ro m o z n a c z a n a g ł e z n isz c z e n ie , p r z e c i w n i e czas zw ykle p o w o l i traw i. P r ó c z t e g o n a z a m ie n ie n ie szczątków w pył nie p o t r z e b a g ro m u .

P ię k n a s tro fa o s t a t n i a n iezrę czn ie, jak mi się zdaje, p r z y ­ pięta.

D o d a m je s z c z e , że P o e t a nie w ie m d la c z e g o ochrzcił Li­

t w i n ó w S a rm a ta m i, kiedy te n a r o d y z w ła s z c z a w t a m ty c h w i e ­ kach nic z s o b ą w s p ó l n e g o n ie miały.

Pani Aniela.

N a ś l a d o w a n i e z W o l t e r a 1.

P rzyjaciele! n a d e s z ł a s ło tn a p o r a G r u d n i a ,

Z b ie g ło s ło ń c e s z c z ę ś liw s z e o g r z e w a ć p o łu d n ia .

1 W i e r s z t e n M i c k i e w i c z a c z y t a n y b y ł n a p o s i e d z e n i u F i l o m a t ó w 25 l i s t o p a d a 1817 r.; n a l e ż y z a t e m d o n a j w c z e ś n i e j s z y c h , z n a n y c h n a m w i e r s z y Mi c ki ewi cz a. C o d o n a ś l a d o w a n i a z W o l t e r a , o b . K a l l e n b a c h : » 0 niezn. u t w o r a c h A. M«. L w ó w ; 1909.

[ A l t e n b e r g ] str. 13.

5

(28)

A byście przy k om inie s m u t n o nie siedzieli, Z a c z y n a n i a n e k d o t ę o pani Anieli.

T a p ię k n o ść , w m ło d y c h la ta c h d z i w o N o w o g r ó d k a , T r z y d z ie s te jabłko z s w e g o z ja d ła już o g ró d k a .

J e d n a k czas, p r z e ś l a d o w c a niew ieściej u ro d y ,

L e d w o d r o b n e jej w d z ię k o m śmiał w y r z ą d z ić s z k o d y ; Z a w s z e miła, p o w a ż n a , ale nie n a d ę ta ,

Przy ziemi ognia p e ł n e tr z y m a ła oczęta.

G o r s śnieżny, jak a la b a s tr, s z t u k ą utajony,

G d z ie n ie g d z ie z p o d z a z d r o ś n e j w y g lą d a ł zasłony.

Lice, jeżeli skaził lat w io s e n n y c h schyłek,

Jest n a to s z tu c z n a białość, jest k a r m i n ó w pyłek, T e n zb la d łe żywi róże, t a m t a bieląc cienie,

O k r a s z a s a m o z sie b ie k ra sn e p rz y r o d z e n ie .

Aniela, choć na wielkim n ie z n a jo m a św iecie, Długi j e d n a k tr a w iła czas p rz y toalecie.

T a m - t o były i o z d ó b i ś w i ę t o ś c i składy, T a m S k a rg a s ą s i a d o w a ł sło ik o m p o m a d y . W p u d r z e leżał A k w i n a t 1, herezyi p io ru n ,

A w ś r ó d p e r u k o b r a z e k c u d n e j M atki z B o r u n .2

Lecz co ja w rz ę d zie p ie r w s z y c h c n ó t Anieli m ieszczę,

f

C n ó t z b y t rz a d k ic h w k o b ie cie , w Św iętej r z a d s z y c h jeszcze, Ż e c h o c ia ż ją m o d litw y o d b ł ą d z e n i a strzegły,

Wiedziała, jak r ó d ludzki u p a d k o m p o d le g ły ;

W ię c m ę ż c z y z n o m p o w o l n a , k o b i e t o m niesroga, G r z e c h bliźni o d p u s z c z a ł a dla m iłości Boga.

R ó w n a Anieli w d z ię k ie m i ż y w o ś c i ą oczek, Zuzia, córka, liczyła s i e d e m n a s t y roczek.

U matki, jak p o d sk rz y d ły u Anioła stróża, S w o b o d n i e ta p r z e ś lic z n a w y w iła się róża.

Nie skaził jej z g u b n e g o ś w ia ta d e c h zatru ty , Nie znała, co są maski, baliki, red u ty .

1 S w . T o m a s z z Akwinu.

a B o r u n y , m i a s t e c z k o w p o w i e c i e o s z m i a ń s k i m n a Litwie, s ł y n n e z o b r a z u c u d o w n e g o M a t ki B o s k i e j .

(29)

Lecz A niela n a t o m i a s t m iała w s w o i m d o m u Z a k ry sty jk ę p r ó c z sa m e j n i e z n a n ą n ikom u.

T a m był r e j e s t r s u m ie n i a , krzyże, dyscypliny, T a m , c o n o c b r a ła o d p u s t o d kary i w iny,

T a m i w ś r ó d d n ia u okien s p u ś c i w s z y zasłonki T r z e p a ć z w y k ła s trz e lis te akty i koronki.

" '''''P o f c tf tin e n , w o z d o b n e p r z y s t r o j o n y m e b le ,

Z d z i e d z i ń c e m p r z e z u k r y te p o łą c z a ł się s z c z eb le , A m a łe d rz w icz k i, o b c e dla św ieckiej źrenicy,

W i o d ły z t a m t ą d d o s a d u , z s a d u d o ulicy.

W i a d o m o , jak nas latem s k w a r u d r ę c z a srogi,

%

G d y s ło ń c e ciężkie sy p ie n a ziem ię p o ż o g i, y W t e n c z a s n o c z w y k le m ł o d e k o b ie ty z a c h w y c a ,

L u b ią o n e o g l ą d a ć b l a d ą t w a r z księżyca.

I Z u z ia, jak to b y w a w s i e d e m n a s t y m roku, Nie d a ła o d p o c z n i e n i a s t r u d z o n e m u oku.

S u ty c h k o t a r indyjskim o s ł o n i o n a cieniem ,

P r z e w r a c a się, p ie r ś c z ę s t e m m o r d u j e w e s tc h n ie n ie m , W r e s z c i e z r y w a się, w s ta je , b ł ę d n e p l ą c z e stopy,

Ni księżyc, ni g w i a z d z i s t e nie b a w i ą jej stro p y . D o o g r o d u w y b ie g a , b e z chęci, b e z celu,

Nic nie m yśląc, c h o c i a ż b y r a d a m y ś lo m wielu.

W t e m s z e l e s t z m a t c z y n e g o słyszy p okoika, T o ją w raz z a d z iw ie n ie m c ie k a w e m p r z e n ik a ; L u b o je s z c z e t a j e m n i c i z d r a d c z u ć n ie z d o ln a , J e d n a k drży, p o w ą t p i e w a , p r z y s u w a się zw o ln a.

N a p r z ó d słyszy sk rzy p jakiś, jakiś s z e le s t głuchy, W e s tc h n i e n i a , r w a n e s łó w k a , jakieś lekkie ruchy,

W ię c p r z e lę k ła b le d n ie je i łzy lejąc rz e w n e ,

A ch! — r z e c z e — m a t k a m o ja c h o r a jest z a p e w n e . J u ż c h c e w o łać , w t e m in n e o z w a ły się to n y :

„ F r a n u s iu , a c h ! F r a n u s iu , d r o g i u lu b io n y .

„ N i e d b a m o r e s z tę ś w ia ta , gdy c ie b ie dziedziczę,

„T y mi n a ziemi s p r a w i a s z n ie b ie s k ie słodycze*.

Z u z i a to słysząc, s m u t n e w y p o g a d z a czoło:

„ M a tk a m oja, jak w id z ę , d o s y ć je s t w esołą*.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dały mu się tylko ułamkiem wielkiej całości, o której przed dziesięciu laty nie roił, a która miała wypowiedzieć treść jego ducha, syntezę jego

czem wylewu żółci, „dał Śniadecki, że nie dostrzega obecności Mickiewicza w towarzy­ stwie. Ale do gospodarza domu należało zapo­ wiedz owym szyderczym

traktat dziewięciu mocarstw (jap. 九カ国条約, Kyūkakoku Jōyaku, ang. Nine Power Treaty), zawarty 6 lutego 1922 roku, potwierdzał, że jego sygnatariusze: Stany Zjednoczone,

(1).doborze optymalnych parametrów procesowych niskociśnieniowego zgazowania parowo-powietrznego (para przegrzana) rozdrobnionych odpadów drzewnych o różnej

KODEKS KARNY WOJSKA POLSKIEGO I PRZEPISY WPROWADZAJĄCE KO­ DEKS KARNY WOJSKA POLSKIEGO WRAZ ZE SKOROWIDZEM RZECZOWYM, TABELAMI PORÓWNAWCZYMI DAWNEJ I NOWEJ

Przew idziany w art. rzecz, stan faktyczny daje posiadaczowi nie własność, lecz roszczenie o przeniesienie własności nieruchom ości lub jej części za zapłatą

W rozważaniach tych zwraca się też uwagę na kwestię roszczeń regresowych zakładu ubezpie­ czeń w stosunku do sprawcy szkody (§ 33 rozp.) oraz na terminy

Naczelna Rada Adwokacka zmienia sposób obliczania składki ną Fundusz Administracyjny Naczelnej Rady Adwokackiej z dotychczas stosowanej skład­ ki procentowej od wpływów