• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 26 (1817)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 26 (1817)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

i g 1 7 - . - x ' V ' ”'; . . ==

vr T A D O MO SC B RU K O t E.

W iln o w Sobotę ~ Ż)nia

2

Czerwca.

' : N ałfożnik P a w e ł t r z e c h m szy - słu ch ał '.Zm ówił c z te ry ró ż a iic e .. ctc.

Kr cisi chi Sal. II.

,W ypis z a lę g i KUfioŃsi “NA Ł o to c z k u . D y a ry u sz p o d ró ży do W a rsza w y . -

W ybrany Pósi.ęrh* wyjechałem do W a rsza w y dnia

27

presentis z żoną, ćórką i X . Baką spo^tiednikiefri, ka­

retą pósz.óstpą otwartą , suknem pą­

sowym wybitą , za którą zapłaciłem

\v G dańsku tynfó\v 4oa. W kolasce fechała siostra żony ritojey , ' dwie rezydentki i Xiądż Dominikan nasz kapelan J Za nami marszałek

<lworu i koniuszy i pokojowcy J j)oteni wóz saski, kuchenny i dwie tr y k i z winem wegierskiem j na o- statek masztalerze i.jpachóliki, pro-- Wadzący konie powodne. Ledwo-*

smy minęli stawek konie ulękły si<s kuca , rzuciły się w stronę i' wywró­

ciły ftaś* Szężęścierri zatrzymano je żaraz; dziękotvaliśrtjy więc Panu BoJ g ii, źe się tego' razu beż śzwankii obeszło. Zona trttfja jednak'moeno' tym przypadkiem zo&tała zmairtwio- iha, fokująd ż tegcf niepomyślny dalsżey drodze sukces. Cieszyłem ile mogłem i sani nie pomału po-

alt erow any, ie m , mimo przestrogi Babki m ojey, dzień poniedziałkowy obrał do drogi. ' Gdy smutne zaymo- wały

1

nas myśli* ńieoszacowany X . fia k a , ńł.ąź pełen jóvialitatis, wnet Wszystkich swojemi żartami do śmie­

chu pobudził. Zona moja zapomnia­

ła., o smutku y śmiała się razem z na*

rqi, a on

2

przypadku w ywrotu na­

stępujące złożył wierszyki:

. Pa t r z matuniu 11 córiiniU j ,

C o to zrobił czarn y kuc i Oto konie nr jed en m ik B ryk. i . . bryk. . • . bryk * A ) n y w s z y s c y , pud, puc,'puc.' '

Podziękowawszy autorowi* za pię*

kńe wiersze* e x p rom piu

1

ad casum skomponowane, zapisałem do pugi­

laresu w intehcyi kommunikowania ich Panu Wojewodzie. Zbliżała się godzina piąta , X- Bakń wziął się za brewiarz j a tny dó różańca. Około

"godziny ósmey przybyliśmy do au-

stery i, we wsi mojey dzićdziczney

położofiey,

0

mil 4 ode dworu odle-

głejY

(2)

107> —

rD nia a8 zra n a , po odprawionych p acierzach , kazałem obić; szynką rz a, zk co mi nie jłonosił., że chłopi bio­

rą na stroąie w ó d k ę , dla tego tylko, źe tańsza, 2Jwołano wszystkiph męź- ęży zą . nastąpiła ścisła inkw izycyą, po tym ściśleysza jeszcze exekucya ; *że zaś to w iele miało czasu zająćj upro­

siłem X . Bakę i X . K apelan a, aże­

b y tym czasem udali się do c h ą t, i

\yyexam in owali kobiety i dzieci z ka­

techizm u i pacierza. K ied y się je­

dnych karze, jako występnych; dru­

gich obrokiem duchownym zasilać należy.

Dnią $

9

, rano ze św item , gd y ju^

wszystko do wyjazdu było gotowe , przybiegł posłaniec z listem od Kom - missarza. Z podziwieniern w yczyta­

łem , ze P. Czośnik, który, jak widać, czatow ał tylko na m óy w yjazd, sko­

sił mi cały p oletek źytp i; oprócz te ­ go doniósł, ze chłopi m oi starościń­

scy w ybrali trzech, w oytów do K.

Im ści z supliką na m n ie, skarźąp o przepęd pańszczyzny nad inw entarz dw orzański, o zdubeltow anie ęzyn- szów i zaĆAviczenie dwócłi gospoda-:

rzy. Ponieważ taka okoliczność z

w ió r

k i nie c ier p i, odpisałem krótko do Komm issarza , dysponując prijno t P ozw y Cześnikowi eo instahti do Grodu wydąć ;

2

do : W ioskę jego , naybliźey rimię położoną , znieść z gruntu ; 3tio : K ied y Cześaik „ńa Rugi przyjedzie do W iln a , |>rzez

mojego siostrzana podbudzić stijden- tóWj ażeby mu \y skurę d a li: b° je­

śli ci bliźni t\yóy c o ,u c zy n i, odd&y n>U w d\yóyna$ób i jeszcze nadday;

tak jest napisano. . Co się zaś tycze chłopów ,' te oham y nayw ięćey mi Jkcwi .popsuły. W iem , ,źe będzie kom m issya; stracę drugie t y le , ile w czasie pierw szey sprawy,. Posłałem w ięc naprzód jak nąyśpiesznićy mo­

jego dworzanina z listem do J W ..

Protektora mojego, pfiarując m u , ę.fi- ticipaljve 3oo czer: złotych , ażeby mię prótekcyą swoją, jak dawriiey zaszczycać raczył , ą ty m czaseni żeb y blizko konsystującą chorągiew dziewiątkoWą lub pancerną dla uspo­

kojenia chłopow wykom eńderować.

Dnia 3 o , na dró^że-do G ro d n a , zona moja zakupiła całą króbkę od W ęgrzyna rozm aitych maści, essen- p y y , ziół i oleyków dó 5wojey a- pteczki. '

N B , Ż eby nie zapom nićć, trze­

ba będzie *w W arszaw ie kupić dla nipy Compendium M ed icu m , na Ja*

siiey Górze drukowane,

Dnią 3

1

stanęliśmy w Grodnie. Lu*

bo właśnie w czacie przyjazdu mego przypadła śprawa z jkalwinami, nie m ogłem jednak nad dzień jeden ba- wićj Oddawszy tylko w izy ty PP.

Sędziom i po krótkiey konferencyi ż X iędztm Prokuratorem, zostawiłem do Palestranta list następujący :

« M ości Panie P o d stoli m óy ka-

(3)

*» lo fl - *

ghany/Dobrodzieju i Obrońco! Z p r z y ­

c z y n y nagiego m ojego o d ja zd u , nie m ogąc się osobiście z IVM Panem roz- fnóuJię , uw iadam iam go, że w szystko

<po cośn&yiUradzilij wyeocękwofudłem, Dniai jejzajze w azorayszego upiiem'.siĄ

0

P rokuratorem , idąc; do poduszki:

P rzyrzek ł m i i że dwóch^Sędizióto (So- dalisótu) bierze na siebie; tepti naw et dniami, a eon to sp ra w y rnojey p r z y ­ ję c i zostali do zasłu g zg ro m a d zen ia ,

fZęgo

od daw na ta k gorąco pragnęli) w w ig ilią zaś oddania sp ra w y do n a ­

m o w y , p r zy sz łą się im p a te n ta ; p r z y te y okazyi w yciągnie ic h znow u X , p ro k u ra to r na n ow y p a ro l. Parnię- ta y tylko W P fin , codzie/i, równie ja k P /ii, byw ać' ną p r im a rii , są po m $ żf p ro w a d zić ich na śniadanie do RektO- pa. P o d sta ro śei, człow iek skrupulo- pus , nie obojętniej jed n a k p r z y j ą ł \ Jiiedym deklarow ał w yjedn ać mu p r z y w ile y od K. JflfSci ha Starostw o, w sąsiedztw ie je g o położone; ofiaro­

w aną za ś funkeya D eputata na p r z y ­ szłych seym ik a ch , bętrdio sam ey Jey-

m ó ść tp rzy p a d ła do sm aku. Dzięko­

w ała m i p o k ilk a k ro ć, u p ew n ia ją c, Że m ąż w szystk o zrobi czego żą d a m . W iedząc d o b rze , że ona m ężem rzą ­ d zi, żeby ją le p ie y jeszcze zobowiązać, poniew aż ma upodobanie w p ię k n y m gatu n ku bydła, obiecałem j e y zp b o ry m o je y O drw iopolskiey Brandeburskie- go, jakiego tylk o sam a sobie w ybierze.

& Pisarzem trzeba się codzień upić. . . .

calculandis calculand«.. . . nie m a in­

nego sposobu. B ierz JV P an na m ó y rejestr u Judela wino ,- którem u

m l

to szczególną w yd a łem assygn ący Polecam mnie łasce i obronie je g o .

Uniżony słu g a . * . ;

Upfewniony od przyjaciół, spokoy- n y .i w esół ynzostawiszy na

20

m sz y , źehy. Bóg Sędzio w'natchnął i ośw ie­

cił, opuściłem Grodno. i (dal. cią g późĄ

IifraoBUKCYA ido S

rebrnkt

S

ałje

. Spęd ziłem 'dzień cały na kłopo*

tłiw ych zatrudnieniach; u m ysł,i cia­

ło potrzebow ały odpoczynku ; ą i©

przechadzka dodaje ezerstWości zdro­

w iu ifc wypogadza zasępione m yśli puściłći&i się na w łoćzęgę. a O biegłszy połowy miasta^ w łaśnie, gdym liczy ł

9

*

4

. k rok

1

<kł{płQbu , spotykam dawne*

go tów arzy

6

z a { szkolnego. , Chociaż jpo Jkilkmiastoletniem nięw idzieniu się^ poznałejn go od razu ; lecz po­

strzegłem > źe daw ny m óy k o łle g a , nie ,dla przechad zki, ale jakby za' nay pilniejszym ihtóresem c zwałował.

<Z tem w szystkiein, odłożyw szy n ie­

wczesną między przyjaciółm i ety k ie­

tę ,'“^Zatrzymałem ‘ go ną ulicy ; a po przypom nieniu się i serdecznem przyw itaniu, naturalne nastąpiło za­

pytanie : dokąd tak śpieszno d ą ż y s z ?

Odpowiedź;: „ N a srebrną Salę „

Zastanowiła mnie n ie mało. P rzyjaciel

(4)

m óy edziwiony tak grubą niewiado- m ością: Cóż to , rzecze ,' ąibo to zza granicy jesteś , riie ■wiesz f ze tu Srebrna sala od dawna juź ęsyętuje ; Łe ten zakład w y r ó w n y w a , a może

i

przechodzi „.starożytnością - swoją w szystkie zakjądy nlasłkjłwe i i; dobro­

czynne, jakićmi.się. to miasto zaszćzy-*

c a ; ż tą jedriak różnićąV^ife w pierw­

szym dzień je d e n , cdTnówię^ godzi- na jedna, w yw yższa człow ieka dale­

ko w ię c e y , ańiżeli uczone zakłady w długijn przeciągu tjlafc zdolne śą u- ezynić. Sam b yłem świadkiem, przy­

jacielu ,-.,j,ak jeden Jegomość* którego c i dzisiay, je^zctze pokaże, z człowieka m ało zjij»ueig<Xj\

8

}f

9

Zedł na stopień łudzi aa y łep iey Aysz^dzie przyym owanycji,

£ .: zjednał sobie uczęszczaniem ■ do

©rebrjiefjn sali Ł o^oo zowią • fafysyde- r a c y ą , ■ a później^, gdy iatsbej^a jego do kwitnącego,; p o d n i e t y s t a n u , przyznano mu n a w e t, rie posiada nie

p o s p o l i t y r o z u m ' i z n a jo m o ść ś w i a t a ; są d ź w i ę c ż tego,yV jak z a k ła d , t e n j e s t u ż y te c z n y /,', S io v v a .te m o je g o p r z y ja ­ c i e l a , w z b u d z i ły w e , m n ie c h ę ć o d ­ w ie d z e n ia t e g o ź r ó d ła u s z c z ę ś liw ie n ia l u d z k ie g o ; le c z l o s , jsa w stferm i p rze*

c i w n y i ^ a w ió d ł i m o j e . i m a j e g o p r z y . ja c ie la ftatfeSieje^ B )rł a i o , god żina- ó s m a wieczorna-^ o której- , _ iak- nniiiAslniący ną wschodach powiadał, uikt się w sa.ll nię ajnay- Saje , radzu rfam p tź y iio d , ifa k lo- rąkcrlwiek przedobiednia godzinę eiekaWóść naszę odłoz^i. -— , Powracajac., od \podsyoji6w śa li, zapytywałem przyj aciefa, dla'czego do"

rnieysćft tegd tak śpieszył? Nie chciał frii na£

tor od pow iedaiećile’, że mnie Zawsze. mważał za gderacza i hipokondryka surowych, oby*

cźajówj przyrzekł ml tylko Wrzuciwszy wprzód okiem na napję kieszeń ) , ze za zeyśeierrt się na sąli^, »>,'>ys2jjr«tkiein mnie dokładnie tiwia­

domi. Zbljżaj^Gą.sig nocna, pora rozłączyła ńas; udałeni si^ ‘na spoczynek do domu, ź tern -atoli postanowieniem* •£? odwiedzać będ^ wy-r iey, pomi^ł>.ioĄą^salę j yv.yśtedziw szy wszyst­

kie okoliczność*, które jak .móy przyjąciej pam^dalł,' WidKfc^ty^brżę ludzi, ńie orfiiftśz'- kam one podadź do Wiadomości Brukowych:

Orebur Sonika. '

i i i n l i l .__ < t<

11 j ‘ i ' - C e n a N u m e r k u g r o s z y 10.

. . w. L , •, >. • ił &!i. ; ~ t y, ;;'! >

» ■ — 1 , i ; " ■■■ 'f r - ^ --- - ' i V , ' . . ■.

Dozwala się drukować * warunkiem dostaw ienia do Komitetu Cenzury siedmiu exem

■plarzy dla mieysc prawem wyznaczonych,.- Dnia 1 Czerwca roku.

A u g u s t Becu Prof Ord. Czt< Kom. Cenz*

w Wilnie tu Drukarni XX. Pijarów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

lik, czyli Symboliką nazywają, zapasi- łaby się w ważne odkrycia: a moźeby 3 czasem wyszła na oddzielną naukę i stanęła w rzędzie umiejętności “do­..

Jednak nici ZUpełnie opuściła mnie odwaga i męstwo:, szedłem pros- (*) Rosa, jest nazwiskiem mićysca , w górzystych okolicach^Wilna położonego^... Aliści jed n ym

Tacy&#34;, chociaż pod nędzną strzechą życie prowadzą, nie mńiey- szą jednak miarkę próżności m ająćd innych: gdy niel mogą dla ubóstwa głowy i kieszeni,

dziwie pożytecznie z&amp;spokoiłem mo- ję piełtawość.. YcZahłli Tfijkjitinety- ńótn bie- głośęt jego iv Fp^dWaćh Sta-ius odda- jem y , p6rućzająe tó ilszystkó

ĄJe zastanowić się proszę: czy oszczędzenie w tym zawodzię pracy elconorpskiey jest naywąźnieyszym przedmiotem- Czy nie ma inszego, któryby zasługiwał

mnóstwo innych, badających przyró- dzefiie źwierząt i roślin: gdyż ja nie skończenie badania tego rodzaju lu­?. bię.- Ale nadewszystko przenoszę

Pari D obrodziey do rąk SSvoich p fzyjąłeś, a masz p rzysłać regestrzyk wydatkÓAV ńa m ałoletnich &lt; k tó ry to deficit zastąpi- Chociaż mi listy poka­.. zy

Dozwala się drukować z, warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury siedmiu exemr plarzy dla mieytc prawem