• Nie Znaleziono Wyników

Zima : czasopismo poświęcone sportom zimowym i turystyce zimowej. 1929/1930, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zima : czasopismo poświęcone sportom zimowym i turystyce zimowej. 1929/1930, nr 3"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

V** :> »>Y M ? ' ■•'•'i,-'-- ;■■■■ •■•••

. u v ;:

■■■.■ : ą L Y T Y i k -

T -w;:;;., , . ; T v . ' •

■ . . t .

l ' . T ; ; •■ ;

> ■ • i~..' ", • . . . ' . Ytfr-Jy fisSl LA'.*!;)?' . :- Ł Ę- /; ■<••■■ ■•

&s8#?h ■* •■ ',V .T .

■-•

' ' - •/- .

• ■■*>: • fv

;vV/

j**iSfcSAjii

>■» ‘> y 1

&'Y*ęfeL?«

,Nr - 'V v

f & M

JSŚM Sifetf

(2)

Z I M A

C Z A S O P I S M O P O Ś W I Ę C O N E S P O R T O M Z I M O W Y M I T U R Y S T Y C E Z I M O W E J W Y C H O D Z I K A Ż D E G O 15 W G RU D N I U , S T Y C Z N I U , L U T Y M I MARCU.

C e n a p o j e d y ń c z e g o e g z e m p l a r z a r zł. C e n a p o j e d y n c z e g o e g z e m p l a r z a z a g r a n i c ą i ' 2 5 zł.

W A R U N K I P R E N U M E R A T Y :

P r e n u m e r a ta w k r a ju z a 4 z e s z y t y w r a z z p r z e s y ł k ą p o c z t o w ą 3'50 zł. --- ■ P r e n u m e r a ta z a g r a n i c ą 4'5o.

Z g ł o s z e n i a n a p r e n u m e r a tę n a l e ż y p r z e s y ł a ć d o A d m i n i s t r a c j i « Z im y » w K r a k o w i e , ul. S t u d e n c k a N r . 27. I. p. tel. 38 55. N a l e ż n o ś ć za p r e n u m e r a tę w p ł a c a ć n a l e ż y na k o n t o P. K . O. N r. 4 1 0 0 7 5 . P r e n u m e ­ ratę u s k u t e c z n i a się t y l k o z a u p r z e d n ie m n a d e s ła n ie m n a le ż y t o ś c i.

C E N N I K O G Ł O S Z E Ń W « Z I M I E » :

W t e k ś c i e : c ała s t r o n a ... 3 5 0 '— zł. N a o k ł a d c e : c a ła s tr o n a z e w n ę t r z n a . . . . 8 o o - — zł.

p ó ł s t r o n y ...1 9 0 '— zł. » c a ła s tr o n a w e w n ę t r z n a . . . 500 '— zł.

ć w i e r ć s t r o n y ...i o o 1 zł. » p ó ł s t r o n y w e w n ę t r z n e j . . . 30 0’— zł.

ó s e m k a s t r o n y ... 6 o - z ł

Adres Redakcji i Administracji: Kraków, ul. Studencka 27. I. p. tel. 3855. Konto P. K. O. 410-075.

Z I M A N A J P I Ę K N I E J S Z A P R Z Y M O R S K I E M O K U

SCHR ONISKO-HO TEL

P R Z Y MORSKIEM OKU W TATRACH

P O D Z A R Z Ą D E M ' Ęb O F I L A J A N I K O W S K I E G O

T E L E F ( t f m & A M I E J S C U — W Y G O D N E N O C L E G I R E S T A L R A C I A

D R O G A Z A K O P A N E — M O R S K I K O K O Z I M Ą S T A L E O T W A R T A D L A R U C H L J S A M O C t 1 O D 0 ’W E G O

P R Z E P I S Y H O K E J O W E

w y d a w n i c t w o oficjalne P. Z. H.

obejm u ie statuty, r e gu la m in y , prawidła g r y , polskie i m ięd zyn a ro d o w e

C e n a 5

Do nabycia w Adm inistracji « Zim y»

Z A K Ł A D N O W O C Z E S N Y F O T O G R A F I I W Y T W O R N E J

H. S C H A B E N B E C K

Z A K O P A N E , K R U P Ó W K I 5 7 , T E L . 4 5 6

S K Ł A D A P A R A T Ó W I P R Z Y B O R Ó W F O ­ T O G R A F I C Z N Y C H - W Z O R O W E W Y ­

K O N A N I E : R 0 B Ó J A M A T O R S K I C H

(3)

# # $ ,X

3

« •»

P O C Z T O W A

s-

«■ KAS A

O S Z C Z Ę D N O Ś C I

T>

•9

O

«•

P i l

a

A

a ż d y s p o f

H

o w i e c

«■

W INIEN POSIADAĆ KSIĄŻECZKĘ OSZCZĘDNOŚCIOWĄ P. K. O.,

* DZ I Ę KI KTÓREJ M ° z E J L Ł A c A £ j D N O SIĆ P I E N I Ą D Z E W K A Ż D Y Mu r z ę d z i e p

0

C Z T OWY I | NA TERENIEiRZPLITEJ POLSKIM

«■

J

|

1

*

K

a ż d y s p o r t o w i e c

WINIEN SIĘ UBEZPIECZYĆ w p R Q *

NA ŻYCIE BEZ B A NI a |

M r

s g L o , ze

M

ADKĄ POCZĄWSZY JUŻ OD I - ZŁ., pp^ZYj jyfUJE C E NT R A L A

V

|

1

I ODDZIAŁA P. K. O. ORAZ WSZYSTKIE URZĘDY POCZT.

#

(

«■

i ---

JT

t » ' ' T O p *

» #

»

#

(4)

.F R A G M E N T D R U G I D O L E T N I S K A C Z O R S Z T Y N - N A D Z A M C Z E

C Z O R S Z T Y N - N A D Z A M C Z E

N

o w o p ow stające letn isk o C zo rsztyn -N ad za m cze w jedn ej z n ajp ię k n ie jszy ch o k o lic P o lski, bezpośrednio p o w y że j ru in za m k u czorsztyń skieg o, p rzy le g a jące do P a rk u N a ro d o w e g o w P ien in a ch . — W y s ta w a ty lk o p o łu d n io w a, kąpiele w .D u n a jcu , bliskość lasów , id ealn e w a r u n k i k lim a ­ ty c zn e zim ą, z n a k o m ite te r e n y n arcia rsk ie i san eczkow e. — P o ło żo n e p rzy szosie Z ako pan e— K ry n ica z ro zle g ły m w id o k ie m ob ejm u jącym Spisz, ca ły ła ń cu ch T a tr , pasm o G o r c ó w i B ab ią G órę. W z n ie s ie n ie 600-700 m . n. p. m., w z o r o w o ro zp lan o w an e, w łasn a e le k tro w n ia i ce g ieln ia ja k o te ż w s z e lk ie m a te rja ły b u d o w lan e n a m iejscu. D o n ab ycia d z ia łk i pod b u d o w ę w i ll i h o teli. Cena d zia łek 5 zł. za m - spłacać m ożn a ra ta m i m iesięczn em i z o p ro cen to w a n iem . Z A R Z Ą D L E T N I S K A C Z O R S Z T Y N - N A D Z A M C Z E .

NAJSTARSZA I NAJWIĘKSZA W POLSCE

W Y T W Ó R N I A N A R C I A R S K A

B R A C I A S C H I E L E I S R A

TEL. Nr. 347

Z A K O P A N E — K A S P R U S I E 46

P O L E C A

WSZELKI S P R Z Ę T NARCIARSKI P IE R W S Z O R Z Ę D N E ! JAKOŚCI H U R T . I D ETA L W YPOŻYCZALNIA NA R T I W ARSZTATY R EPER A C Y JN E

Z N A K O M I T E W I Ą Z A N I A . „ W U J E K "

Skrytka poczt.

Nr. 5

ULEPSZONY M O D E L 1930 R.

POL. PAT. NR. 9370

*

Z N A K O M ITE WIĘZRY DO C ELÓ W T U R Y STY C ZN Y C H I SPA C ER O W Y C H

*

O R Y G I N A L N E W I Ę Z B Y M A J Ą N A S K Ł A D Z I E J E D Y N I E F I R M Y :

B R A C I A S C H I E L E , Z A K O P A N E J. W U R M , K R A K Ó W , S Z E W S K A 9

(5)

R o c z n i kI

W A R S Z A W A . — K R A K Ó W . L U T A 1930 Nr. 3

Z I M A

CZASOPISMO POŚWIĘCONE SPORTOM ZIMOWYM I T U R YSTYC E ZIMOWFJ

W Y D A W C Y : P O L S K U Z W I Ą Z E K N A R C I A K S K I , P O L S K I Z W I Ą Z E K H O K E J A ' N A L O D Z I E , P O L S K I Z W I Ą Z E K Ł Y Ż W I A R S K I Ż i Ą ; K O M I T E T W Y D A W C Ó W : P P Ł K . D Y P L . i N ż . A . B O B K O W S ' Ę I , D r. S . P O L A K I E L I - C Z , G E N . S . W I T K O W S K I

R E D A K T O R : S T A N I S Ł A W F A E C H E R

A D R E S R E D A K C J I I A D M I N I S T R A C J I : K R A K Ó W " , U L . S T U D E N C K A L . 27, I. P . ! E E L E F O N N r. 3855. P . K . Ó Ć '410.075 G O D Z I N Y U R Z Ę D O W E W P O N I E D Z I A Ł K I , Ś R O D Y I P I Ą T K I ( Z W Y J Ą T K I E M Ś W I Ą T ) 'O D 7— 8 W I E C Z O R E M

P R A W A P R Z E D R U K U I R E P R O D U K C J I Z A S T R Z E Ż O N E

C E N A P O J E D Y N C Z E G O E G Z E M P L A R Z A W K R A J l S i - — Z Ł . , Z A G R A - N IC Ą 1-25 Z Ł . — P R E N U M E R A T A 4 Z E S Z Y H jO W W K R A J U 3-50 ' Z Ł . , Z A G R A N I C Ą Z Ł . p E N Ą P R E N U M E R A T Y O B E J M U J E T A K Ż E K A S Z T A P R Z E S Y Ł K I

N A G R O D A T U R Y S T m U l N A K ilk a lat temu po- RIIN. R OB. R U B L I C - Z ^ Y ą H . wstał projekt zor-

ganizowania raidu turystycznt||o pcl Beskidach na przestrzeni Cieszyn- K ryn ica (patrz artyk u ły p. St. Faechera w P rze g lą ­ dzie Sportowym £$24). Jako nagrodę dla zwycięskiego klubu w tym raidzifr. uzyskancr-z Ministerstwa Rob.

iTubl. dość poważną kwotę, za którą." zakupfano piękną rzeźbę., dłuta znanej artystki p H U g i Niewskiej, przed­

stawiającą narciarza z plecakiem w marszu.

Niestety r a :d projektowany się nie odbył, wobec cze'go dla zużytkowania n agrod y postah&Wiono, w .zg o ­ dzie zresztąjz ofiarodawcą1) nadawać ją jako przechod­

nią klubowi) któregi? członkowie odbędą największą w ciągu se£$hu wycieczkę turystyczną. W tym cha­

rakterze nagjiodę uzyskała dwa razy w r. 1926 i 1927 Sekcja N arciarska A Z S . W arszaw a za w y p ra w y je członków w jfC^rpaty Wś.ęffodnie. W następnych se­

zonach nagroda nie ftyła więcej nadawana, mimo szans 'zdobycia jej przez’ S N A Z S . L w ó w , wobec dokonanego przejścia prz^fżrjej członków całych Karpat. W ciągu PowSZechnej W yst. K rajo w ej w Poznaniu zdobiła rzeźba ta stoisko P. Z. N.

Z a c h o d z i p y t a n i e , c z y w p r z y s z ł o ś c i n a g r o d a p o ­ w i n n a b y ć d ale j r o z g r y w a n a . Z d a n i a b o w i e m co d o c e l o w o ś c i n a g r a d z a n i a w y c i e c z e k ® r ® t j3g«tyich są p o ­ d zie lo n e . C z y s t e j k r w i t u r y s t a z d a ł a stoi o<l w s z e l k i c h r-ekordów. ,VDia p o w o d z e n i a w ypra\\fyj m i a r o d a j n e są c z y n n i k i j i s y c h i c z n e je j u c z e s t n i k ó w / . p o l e g a j ą c e na ch ęci r o z w i ą z a n i a p r o b l e m u t u r y s t y c z n e g o , p r z e z w y ­ c ię ż e n ia t r u d n o ś ć - t e r e n o w y c h i a t m o s f e r y c z n y c h , na chęci p o z n a n i a n i e z n a n y c h t e r e n ó w , p r z e ż y c i a p e w n e j

;$.imy w r a ż e ń n a t u r y , r a c z e j e s t e t y c z n e j , p o n a d t o w d z i k s z y c h Gykolicach K a r p a t n a z a d o w o l e n i u , w y n i k a j ą c e m z [ ^ p k r z e p i a ją c e j ^ ś t w a - d o m o ś c i, p ełn ej Sarno­

w y s t a r c p i l n o s ‘ei w n i e z a g o s p o d a r o w a n y m k r a j u . Z u ­ p e łn ie z a ś nie g r a roli c z y n n i U t y p o w y d la S p o r t o w c a — w s p ó ł z a w o d n i c t w o . R a s o w y t u r y s t a nape!$mo t a k u r z ą ­ d z i w y c i e c z k ę , a b y m i a ł n a j p i ę k n i e j s z y widiśfe n a j d ł u ż ­

s z y z j a z d n a r c i a r s k ’ itp. — i chętnie, d la t y c h - w z g l ę d ó w j w ś w i ę G w z g l ą d n a il ość d z i e n n i e ^ p r z e b y w a n y c h k i l o ­ m e t r ó w , n a s z y b k o ś ć m a r s z u itp. G d y , d a j m y n a to, w a r u n k i t a k się ulo%ą, że r o z t r o p n e m b y ł o b y p r ze r w a * w y c i e c z k ę , c e c h ą w y t r a w n e g o t u r y s t y b ę d z ie d e c y z j a p o w r o t u , a nie p o ś w ię c a n i^ się d la u r o j o n e g o « p a t r j o - .S yzm u k I u l io w e g o » .

f s p j p d r u g i e j s t r o n y b r a k je s t z u jie łnie j a k i e j k o l w i e k ska li p o r ó w n a w c z e j m i ę d z y p o ^ c z e g ó l n e i m r o d z a j a m i w y p r a w . J a k z e s t a w i ć z s o b ą np. ta k ie d w a w y c z y n y , j a k p r z e b y c i e w c i ą g u j e d n e g o d n i a z R o z t o k i p r z e z 5 S t a w ó w , K i c h ą , I w a n i a c k ą prz., d o lin ę C h o c h o ł o w ­ s k ą d o Z a k o p a n e g o i np. d w u t y g o d n io w ą !!; w ł ó c z ę g ę z n a m i o t a m i w n a j n i e d o s t ę p n i e j / z e j c z ę ś c i K a r p a t , j e d ­ n a k o z u p e ł n i e m a ł y c h w o b e c w i e l k i e g o o b c i ą ż e n i a m a r s z a c h d z i e n n y c h ?y-’A n i k r y t e r j u m d ł u g o ś c i c z a s u s p ę d z o n e g o n a w y c i e c z c e , an i d ł u g o ś ć -p r z e b y te j d r o g i n ie s t a n o w i ą w y ł ą c z n i e o w a r t o ś c i w y c i e c z k i .

Z w o l e n n i c y n a g r o d y w y s u w a j ą j a k o m o t y w — m o ż - hwjwśe u z y s k i w a n i a p e w n e g o m a t e r j a l n e g o p o p a r c i a d la t u r y s tó ą f l jt j d k l u b ó w c z y s t o s p o r t o w y c h , k t ó r y c h c z ł o n k a m i , g d y Z a r z ą d o m t y c h k l u b ó w m o ż n a o ś w i a d c z y ć , ź.e c h o d z i o z d o b y c i e n a g r o d y , n a c o c z u ł y j e s t k aż.d y s p o r t o w y kl u b , w p o g o n i z a p o d o b n e m i t r o ­ f e a m i. J e st to j e d n a k ż e w z g l ą d , p o z b a w i o n y w s z e l k i c h m o d s t a w i d e o w y c h

Z d a j e się, że >'słu szm ejszem b y ł o b y n a g r o d ę z p o - w r o t e m p r z e z n a c z y ć n a p i e r w o t n y cel, t. j. n a w y r ó ż ­ n ie n ie n a j l e p s z e g c g k l u b u , b i o r ą c e g o u d z i a ł w r a id zie , k t ó r y b y t m o ż e , m i m o w s z y s t k o d o j d z i e k i e d y ś d o s k u t k u ( c h o ć n i e w i a d o m o , c z y w e z m ą w n i m u d z i a ł z a w o d n i c y , c z y t y l k o t u r y ś c i ) — i s t a n o V i ć b ę d z ie u s t a ­ lone r e g u l a m i n e m r a m y d la tgceny p o s z c z e g ó l n y c h w y - J a ł k ó w — albl| te ż n a d a w a ć j ą z a i n n e g o r ę d z a j u b a r ­

d z i e j o k r e ś l o n e w y c z y n y S c o d o k t ó r y c h p o ż ą d a n e m b y b y ł o , a b y i n t e r e s u j ą c y się t u r y s t y k ą n a r c i a r s k ą z g ł a ­ s za li s w e p r o j e k t y , n a d k t ó r e m i r o z w i n i ę t o b y d y ­ s k u s ję

Bobsm.

3

(6)

W S P R A W I E ' C Z Ł O N K Ó W Ostatni W a ln y W S P I E R A J Ą C Y C H P. Z. N ; Z jazd Delegatów

P Z N . w W ilnie uchwalił poprawkę do B atutu PZtN.,- stwarzając prócz dotychczasowych członków zbiorowych (klubów) nowlt kategorję członków indywidualnych P Z N . Są to t. g w i członkowie wspierający. Opłacając rocznie 20 zł., lub w Biiąrle uznania więcej; uzyskują członkowie wspie­

rający bardzo duże korzyści — o tr z jm u ją bowiem bezpłatnie, prócz legitymacji P Z N ., także wszystkie wydaw nictw a Związku. W bieąkcym $&z"onie Ó.Lrzyma zatem członek wspierający: rocznik P Z N . tom ILI, ka­

lendarzyk informacyjny, całkowity abonament «Zimy», nowy statut P Z N ., komunikaty Zarządu Gl., regula­

min zawodów, teliS. Pónadto członkowie wspierający mają prawo wolnego wśtępu na zawody, o r^ n rżó w a n e przez P Z N .

Z niektórych Iśtron BSjychać było )j|łos.y ljSŁytyki w s t S u u k u do i^akfiucji członków wspierających. O po­

zycja powstaje gdównie pod hasłem obrony interesów klubów, do których jakoby 'nikt nie będzie chciał na­

leżeć, m ogąc być bezpośrednio członkiem wspierają­

cym P Z N . W y s u w a n o przytem peStulat — jeśb nie skasowania z u p e ł n e j tej kategorji członków, to pod wyż-lgenia składki z 20 S . do 200 zł. (&tobrwiedż na te propozycje jest prosta: nie chodzi tylko o uzyskanie dwóch, trzech bogatych ^protektorów Związku, łożą­

cych na jego cele znaczne kwoty. Natomiast myślą przewodnią przy stwarzaniu kategfflrjj członków wspie­

rających była chęć uzyskania jak największej liczby odbiorców w yd aw nictw PZN.WGdy Związek mieć bę dzie 1000 członków wspierających — o ileż łatwiej przedstawi się kalkulacja wydawnictwa, które m aiza- pewniony zbyt 1000 egzemplarzy! Dlatego, minimalna '^kładka członka wspierającego nie może byt w yższa od istotnej ceny w yd aw nictw jemu dostarczonych g d y ż chodzi o tel by być członkiem wspierającym k a ż­

demu się opłaciło. W biczem nie zagraża to -jednak klubom, przeciwnie klub uzyskuje za karnego swego .„Członka, który jest zarazem członkiem wspierającym, zwrot składki klubu d o -P Z N . od tego [członka (w f o r ­ mie bonu na 1.50 zł.). Coi-sję zaś tycgar przywilejów, jakie posiada właściciel jlegitymacji P Z N ., wydawanej nie przez klnlHlecz bezpośrednio przez Zarząd Głó-yH ny — pamiętać należy, że przywileje te zdobył P Z N ., a nie poszczególne klulw, że więc ma zupełne prawo nadabyać możność korzystania z nich nietylko czlom kom klubów. Szczególnie jgp W o ważndrn, gd y chodzi o wciągnięcie w obręb P Z N . narciajjky z miejscowó- ściĄgdzie niema kluliów narciarskich 1 umożliwienie im korz5|Stan;a z)praw członków P Z N .

Rola klubów P Z N . nie powinna być tylko rolą nie­

produkcyjnego pośrednika międay 'Związkiem a po- sźggffigólnymi narciarzami. Sprzedawać narciarzom !e- gitymacjejH?ZN. z pewną dopłatą na cele klubu, to me sztuka. Chodzi o to, by kluby dawały ponadto swym członkom różne udosgdnienia i atrakejt w jbsstaci np.

wypożyczalni nart i książek sportowych, urządzaniu zawodów, wycieczek, kureów, wieczorów klubowych, odczytów itp. G d y kluRyJEipełniać będą tego rodSaju zadania nie groźn ą dla nich będzie instytucja człon ków wspierających. I wtedy wierzyć będzie można, że g d y by nawet pewnego dnia cofnięto Zarządowi Gł.

wszystkie uzreagane przez niego przywileje (ulgi kiglę- jowe, schrouEkowe, ^onweucja turystyczna 3 0 .), nie zamrze organizacyjne życie narciarskie.

Zakończyć chciałbym apelem do wszystkich, któ­

r z y ’ -się in te rn u ją narciaiĄt\®ni£; jeśli chcecie otrzy­

mywał; w ydaw nictw a PZLnj., mieć peifne prawa człon­

ków P Z N Ą i wszystko to uzyskać za, niedrogie pienią­

dze — zapiszcie:'Się jak najprędzej na członka Wspie­

rającego. Informacji udziela i zgłoszenia przyjmuje Sekretarjat. W arszaw a , Zórawia 25 111 5.

3 B[obsm.

P O L S K I S P R Z Ę T Z I M O W Y . W łaściw ie należa­

łoby pisać: ggeudze jajliwalicie1 — ąjyego nie znacie». N ie m yślim y jednak o projiagowaniu na tem miejscu jakiejkolwiek polskiej wytwórni sprzętu narciarskiego. Od tego ostatecznie mam y dz.al oglefezeń. ©ważamy jednak za rzecz spra­

wiedliwą, w imięjórfflaly i isfotnego pożytku polskich narciarzy, dobitnie stwierdzić, że nasza własna wy- twóiaszosć sprzętu narciarskiego od kilku lat już sta­

nęła) na światowym poziomfe* i polskie w yro b y p rze­

wyższają, wiele, najhardziej nawet rennntiwanych pro­

duktów zagranicznych.

N ic w b t e m zresz® dziwnego. Zapotrzebowanie rynku Wewnętrznego jest znacznćbi rośnie z roku na Bok, wytwórczość nasza ma już swą tradycję i lata pracy, w bezpośredniej produkcji zatrudnieni są znawcy stawiający wysokie wym agania, a konkuren­

cja kilku najważniejszych fabryk ze .Spbągprawiła, że finezja wyHjnania osiągnęła bardzo wysoki poziom.

'/Dla w,ielu czytelników będzie zapewne nowością, że, najlepsi nasi ..zawodnicy i m istrzowie startują

biegu i listku na polskich nartach, że polski bucik narciarski ma wiele przejwag nad fabrykatem obcym, ż^. niektóra-sm ary nasze są doskonale. T o saniri do­

tyczy ekwipunku, a zwłasz.ęża odzienia, którego kro­

jem nieklamani“|S[chwycali się przybysze podczas m- szłoroczrlych zawodów F. I . N a w o 1 u j e 1 n y więc do jiopierania sprzętu polskiego. Nawołujemy, nietylko w imię interesów rozyyofu rodzimej produkcji, lęez także dlategdmrę polski spnzet bez żadnych Badta'zeżeń na to zasługuje. (Statecznie dajemy tylko najlepszą radę, na jaką njjS stac.

Praw d a .5* polskim sprzęcie znaną już jest w sze­

rokich kolach naszych zawodników których w y m a ga ­ nia rzecz jwOsta muszą być bardzo wysokie. W śród ogółu narciarz}' pokutuje jednak mniemanie, żaFzagra- niczne narty i zagraniczne M ę ź b y są odtatniem słowem wypośążejida. Tym czasem tak nie jest, g d y ż polska narta w najlepszej swej klasie bije k.ażdy jirodukt za­

graniczny, a polska więźbaj np. znany powszechni^.- pa- fent «wujek», znakomicie spełnia swe zadanie uniwer­

salnej i turystycznej więźby.

Podobnie będzie niewątpliwie z pcf l s l iemi łyżwami.

Na ostatniej konferencji katovdckiej, w.-której brał udział takżjl przedstawiciel P. Z. Ł., omawiana była także kwestja fabrykacji łyżew w kraju. Ostateczna de­

cyzja hut żelaznych j g p c z e nie zapadła, istnieją jednak-' wązslkiejjj^anse.ijfee ; j a sprawa doczekajgię pomyślnego załatwienia.

t

(7)

f T A T R . U b iegły okres świąteczny zaznaczył się w f g ó r a c h dość żyw ym ruchem -•tater­

nickim. (ilównie ilościowo, gd yż pod względem ja ­ kości dokonywanych u yjśe zawiódł niewątpliwie na­

ci 'ieje. Dyćtajniy: niekiedy zbyt wybujałe. One to pchnęły niektórych taterników do atakowania pi-obteP mów — alhiM-maźignie przewyższajaeSch ich aktualny możliwości — albr.8 nj|5 będących wogóle problemami Urnowej turystyki.

Sport w ym aga stopniow ego rozwoju. K a ż d y nar­

ciarz wie, że nie można przejść z dnia na dzi.&ń od kilkumetrowych skoków w terenie do sześćdziesiątki na K ro k w i. t\ażd) taternik pov, imen uwierzyć, że — mufafis mutandis — stosuje >ię to i do zimowego ta­

ternictwa. T o jedno. \ po drugie: taka np. zachodnia ściana Kośbielca jest mpżliwa do zrobienia w zi­

mie (t. zn. między l. grudnia a 31. kwietnia^* aUjfylksp w warunkach podobnych do letnich — bez śniegu i ob- lodzeji. AVówczas zaś pokonanie ej będzie cl 1 a z i m o- v\ e g o taternictwa bez znaczenia, mimo że «w zimie»

dokonane.

T e 1 t. p. nieporozumienia sprawiły, iżE tr a c o n o mnóstwo dni na próby zg ó ry na niepowodzenie ska­

zane. Dni odznaczających się w dodatku bardzo (jąk­

ną grudzień) . sprzyjającemu warunkami atmosferycz­

nemu i śnieżnemu, Z dokonanych w yjść najwyhitniej- szem jest T. w. zimowe zach ścianą na bTrubyęWierch (S. K . Zaifemba k m XTT. 1929). JPozatem tytykonarm T. w. zimowe na C ienmosmreczyńską Turnię, a z-cie­

kawszych powtórzeń takie wyjścia. jak na. Niebieską .PrzełęczE g pn., Zaw ratow ą Turnię, Niżnie R y sy/ Ż a b i Szczyt Niżni, M l) n a rx i t. d.

* *

*

\Y styczniu ruch tampnicki był znacznie słabszy, lec-z zato uwieńdfcotiy hardzó pięknym sukcesem: wyj- ściem na jgierlach z .Doliny Kaczej dokonanem p r z f a

\. K e n a ra i W . Stanisławskiego^ (1. wyjście zimowe, zarazem Y -tę przejście drogiISProblem ten od paru lat byl cele.m w ypraw zimowych wielu taterników. Zda­

wało się jednak, że jakaś Ula w yższa broni "ściany,, za wszć Kćjw iem t r a fi a n e n a tak fatalne warunki śnieihe.

że nieraz nawet dostęp na górne piętro Doliny N n c S j okazywał się niemożliwym. Obecni zd<>by/vcy byli Szczęśliwsi od sw ych poprzednikom Tak warunki atmósferycziib {d ługotrw ała pogoda i iiięzwyk^.’ w tej piórze, roku w ysoka temperatura), jak i warunki śnię-jne (bard/O Ską]jg[ w pierwszej połowie stycznia ośnieże­

nie) sprzyjały ich przedsięwzięciu. Temmemmej czyn ich jest najpiękniejszym z pośród przej.ŚŁdotąd w sk cż-- niu u skonanych.

jkd.

C Z Y M O Ż N A AA^yPOŻY- AY hokeju lodowym od CZ.AĆ G.RACZAT N \ A\rY - dawien dawna utarł się IAZDÓ ŚA G R A N K / N P ? zwyczaj, sankcjonowany

przez związki, zarówno w Polsce, jak i Zagranicą, że klub) w spotkaniach mię- dynay.odowych uciekają Sfę do zasilania’ swych drużyn zawodnikami innych towarzystw.

P/r,zeciwko próbom takiej praktyki w piłce nożnej występowano'Aawsze bardzo ostro, uważając ją za po­

most dla profesjonalizmu. -.Ciffiawy te -w hokeju są płonne. Jeżeli bowiem gracz ob ćegS k lu b u , oddaje to­

warzystwu urządzającemu ekspedycję pewne usługi, to przecież wzamianśzato mMpewną dozę sąprejfakcji, jaką sprawia każdemu wyjazd zagranicę, i nie należy obawiać się. by za -yNugi |te mini klub w yjeżdżający odwdzięczać mu g ię wy-inny j e ^ c z i .^pffiSÓb, znany v śniecie od czasu, kiędy Ńenicjanie wynaleźli pie­

niądze,

AA naszych warunkach hokejowych, takie w yp o ży ­ czanie gra czy Yśt nawet pewną klapą bezpieczeństwa przeciwko niezdrowemu «kaperowaniu» zawodników.

Naji joważniejszym fflw iem haczykiem, na jaki kluby większy iówtą dobrych solistów z klubów małych, są w yjazd y czy to zagranięzne, czy to ch ich y tylko do K ryn icy. Jeżeli warunkiem sine qua non wyjazdu, bę­

dzie zmiana barwą kaperowanie będzie łatwe. Z chwilą :gdv jednak dzięk: zasadzie w yp om in an ia możliwrem będzie przejechanie się. zagranicę (nietylkó przyjemne, ale i potrzebne dla podniesienia formy), przy jedno- ę&snem dochowaniu wierności klubowi m acierzyste­

mu, łatwiej będzie klubom mniejszym uchronić się od wyciągania im wszystkich lepsż^ch sił przez stołecz­

nych potentatów,

R Awnież p®ez w zgląd na wyniki naszych drużyn klubowych zagranicą, wypożyczanie g raczy jest w sk a ­ zane. Bez tego bowdem najlepsze nawet kluby w P o l­

sce fpoza A Z S e m ) musiałyby wozić zagranicę za­

wodników nieraz nawet trzeciorzędnych.

W reszcie z&znacayęitrzeba, żę w ypożyczanie takie nie stanowi żadnego nadużycia względem zagranicz­

nych kontrahentów, gd yż w h nkeju każdy o tem do­

brze wie i patrzj- na to przez palce. A ustrjai^ chęt­

niej zobaczą u siebie L e g ię czy Pogo: nieco w zm oc­

nioną, która tem samem będzie godniejszym uwagi przeciwnikiem i łatwiej uzyska popularność, aniżeli te same dru żyn y w czystym składzie, ale z poważnemi brakami. Zresztą ci sami A u striacy n,e inaczej po­

stąpią. g d y prgyjadą dobjŚplski.

AYszy.stkigfjte względy wgtdają się dostatecznie w a ż ­ kie, by tolerować wypoży.ezfime graczy,; na razie, w najbliższych jó^Śzef latach. SYŁtem ten posiada jednak poważne minusy. Przedeiwszystkiem stwarza pewien chaos. N ig d y nie można poczynić miarodaj' nych porównań sil klubów, g d y nie występują dru­

żyn)- czyste,.lecz kom binow ane.-

D rugim minusem systemu wypożyczań a graczy jest to/ że w yjeżd żać będą zagranicę wcifrc ci sam zawodnicy, pndczaś^gdy tendencją Związku jest, by jak największa liczba hokeistów szkolna się co roku na boiskach zagranicy. Tm więcej zawodników mieć będziemy w stałym kontakcie z zespołami innych k r a ­ jów, tem silniejsze będą podstawy, na których o p i ;- raćflgię będzie siła hokeja polskiegrj»AW

AAr warunkach normalnych, przy należytym roz­

woju liczbowym hokeja w Polsce, przy posiadaniu szeregu równorzędnych i kompletnych drużyn do­

brych, czego spodziewać się m usim y już za lat parę.

system wypożyczania gra czy trzeba będzie zarzucić i wyplenić. Dobrę£ to jest dziś, ale tylko jako p row ’

zorpim P .

;

(8)

M I S T R Z O S T W A K R A K O W S K O - Ś L Ą S K I E W Z W A R D O N I U

f o t . K o rftiick i S.

B ieg 1 5 km w Zwardoniu. Walka na trasie

J

eżeli z szeregu okręgowych mihrzo-stw narciarskich, w ybieram y celem szerszego omówienia odbyte w Zwardomu, to bynajmniej nie dlatego, że pobite tam zastały rekordy w ilości startujących zawodników.

Chcem y mówić o Zwardoniu dla niego samego, chce­

m y tych, k tó rzy dotychczas około rozwoju jego dzia­

łali, umocnić w j^racy i pragniemy ogółowi narciarzy polskich zwrócić uwagęjn a nieznany szerzej teren, ma- ją d y wspaniałe warunki i dane na wielką stację nar­

ciarską.

Zw ardoń jest dziś j e m i e j s c o w o ś c i ą niezepśutą.

Niezep6utą?£w] tern znaczeniu, żę*niema jeszcze tam poza wspaniaiem - otoczeniem górskiem i połączeniem kolejowem, prawie niczego większego, że ludność ro­

z u m ie , że przez ruch turystyczny i sportowy m ogą poprawić 'się jej warunki bytu, że wszelka praca, m a­

jąca na celu podniesienie Zwardonia na poziom więk- szeg-o uzdrowiska i pęAyażnego ośrodka sportowego może liczyć na poparcie. Słowem w Zwardoniu można pracować ocl podstaw, według z g ó ry ułożonego planu i myśli przewodniej i można w krótkim czasie mieć pierwszorzędne rezultaty.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, żę Zwardoń na taką pracę zasługuje. Dane przypędzone Zw ard o­

nia są tale znakomite, że nie trzeba powoływaóiśię ani na jego wtijjokie połozerie (ok. 700 m p. m .łk a n i na dóskonale warunki śniegu, który w'-:tvm osłoniętym kącie Beskidu Zachodniego nigdy nie zawodzi, ani na jego dogodne położenie Względem K atow ic, Bielska i K rak o w a. Rzfeźba terenu kształtujey^kolicę w w ym a ­ rzoną krainę narciarza hojnie obdarzoną ręką Stwórcy, malowniczy, pełen beskidzkiego uroku pejsałż czaruje,

a niezliczone szlaki wspaniałych wędrówek niosą ra­

dość turyście.

Zwardoń znajduje się dziś w tem położeniu, w któ- rem przed laty znajdowało się Sławsko, g d y odkry wało je Karpackie T o w a rzy s tw o '--Narciarzly. Stary problem, czy mjtfgna z nieznanej miejscowości Ptw o- rzyć odrazu stację n a rcia rsk ą ; o ■ większem znaczeniu wyrasta i przed Zwardoniem. W Sławsku na początku zbudowało K . T. NńPschronDko i schronisko to w cza­

sie w o jn y zniszczało. P o wojnie K . T. N. odzj^skało swą placówkę turystyczną, ale Sławśko hi-Orąc pod uwagę wielkie zubożenie tamtej części krapi, rozwiia się nrimo wielkich wysiłków powoli, jasńem jest, że przez schronisko tw£>rzy się w ażn y nieraz punkt tu­

rystyczny, ale do większej narciarskiej stacji droga jeszcze daleka i trudna. T rudn a też droga leży puzed

Zwardoniem.

Zapytać® ię god u jednak. czy należy dążyi do tw o­

rzenia nowy-ch wielkich jśjaCyj narciarskich, czy istnie- ,ące dziś ważniejsze ośrodki nie wystarczają^Mie ulega wątpliwość że ruch narciarski jest dziś^ogromn-y Propaganda Hsat-figeh lat, zainteresowanie zeszłorocz- nemi zawp.dami, odznaka z aB p raw jao j^ nacisk P. U.

W . F. itd. sprawiły, że powszechność -jj^rciarttwB jest dziś olbrzymia. .Rucli narciarski, który ma ^ S e l k i e cechy masowego, w-yzwala się przy każdym opadzie śniegu i ogrómnemi strumieniami płynie w Mjfory.

D ziw n ą pozornie jest )ednak rzeczą, że w największych naś£:ych gtacjach narciarskich, jakiemi są Zakopane czy K ryn ica lub W o ro ch la niema bynajmniej przepełnie­

nia, a r ó w n o c ze śiiig jaK a to w ic, Bielska ę ™ Krakoryą.

może i Iwkowa odchodzą całe narciarskie pociągi...

Ekspansja ruchu narciarskiego sięga® jednak teraz wszędzie, szuka bliższych, a przedewszystkiem tań­

szych w arunków istnienia — zjawisko to przy po­

wszechności ruchu jest Oczywdstem. Poza tem odgryw a rolę chęć poznania nowych okolic. Oto dlaczego tw o ­ rzenie nowych stacyj narciarskich wydaje się potrzeb- nern, oto dlaczego' na centralnie w Beskidach położo­

nym Zwardoniu Śskupić się musi uwaga narciarzy, przynajmniej tej części kraju.

Budowa w Zwardoniu wielkiego hotelu turystycz­

nego o znacznej pojemności, przy równoczesnej roz­

budowie urządzeń sportowych, zimowych i letnich ("skocznia, tor lodowy, tor sanecykowy. względnie boh- sleighowy itd.), usprawnienie połączeń kolejowych, zwłaszcza z K ra k o w a , turystyczne zagospodarowanie okolicy, w szystko to przy odpowiedniej propagandzie, mogłoby sprawić zupełny przewrót w, losach Z w ard o­

nia. Zdajemy*k>bie sprawę, że nie jest to rzecz łatwa, nie jest łatwą zwłaszcza teraz, uważać jednak trzeba, że nie znajduj^si.ę poza sferą możliwości.

Wielkie.zainteresowanie, jakie dla Zwardonia oka­

zują sfery górnośląskich narciarzy przy dużej dobrej woli przejawianej stale przez żywieckie towarzystwa, oraz zrozumienie dla .sprawy ze strony dowództwa 21 D. P. G. składają się już teraz na najlepszy zaczą­

tek poważnej pracy. P r a c y tej należy życzyć najpeł­

niejszego powmdzenia.

M istrzostw a okręgowe wr Zwardoniu b yły wspa- 6

(9)

niałą manifestacją. 150 uczestników biegu głównego, ponad 100 w biegu zjazdowym, kilkadziesiąt pań, kil­

kudziesięciu skoczków — c y fr y te mówią za siebie.

Okazało się, że utworzenie okręgów ma olbrzymie znaczenie, zwłaszcza dla słabszych sportowo środowisk (w porównaniu z najlepszą klasą polską), pobudza to­

w arzystw a do pracy i przynosi wyniki, których pod względem sportowym wstydzić się nie można.

Zaw ody odbyły się w trudnych warunkach. D uży opad śniegu, przy zadymce i mrozie utrudnił nieco przeprowadzenie imprez, które jednak mimo tego od­

były się sprawnie i szybko. Bezpośredniemu organiza­

torowi, K ołu N a rcia rzy w Żywcu, należy się uznanie za przygotowanie zawodów, których odbycie oznacza niewątpliwie moment zw rotn y w historii Zwardonia.

Ze względu na olbrzymią ilość startujących i brak miejsca nie możemy podać wyczerpujących wyników.

Czołowe wyniki są następujące:

B i e g d y s t a n s o w y 25 km: 1) Klim ow ski W . 3 psp. 2:09:42; 2) Ficek B. 3 psp. 2 :10 :3 1 ; 3) W o j ­ nar J. 3 psp. 2:10:31.

B i e g 15 k m . K lasa Starszych: 1) Dr. Załuski S K N 1:21:40. K lasa II: 1) Elerhard W S C 1:13 :5 6 ; 2) W a ­ gner F. W . S. C. 1:14:49; 3) Alberti T. T . N. 1 :i6:09- K lasa I I I : 1) Legierski J. S K N . 1:10:52. (Najlepszy czas dnia — bardzo obiecujący zawodnik); 2) W o j ­ tas A. S K N . 1:13:00; 3) H erm a W S C . 1:13:29.

B i e g p a ń: K lasa I. Dubieńska W . W isła 1 :29pi6;

K lasa II: 1) M akówna K . N. Żywiec 27:42; 2) Mti- sialikówna S K N . 28:18; 3) K u czk o w sk a S K N . 28:19.

P oza konkursem, najlepszy czas dnia uzyskała Fól- sche G. W . S. C. 27:36.

f o t . F u lle rŻyw iec

Tereny narciarskie Zwardonia. głębi B arania Góra B i e g z j a z d o w y : 1) H erm a W S C , 4:50;

2) Świątek, W isła 4:53; 3) Gajduszek L. W S C . 4:57.

S k o k i : K lasa starszych. 1) Inż. Kaliciński S K N . 241:60; 2) Kpt. Stiller 3 psp. 216:50; 3) Dr. Załuski S K N . 108. K la sa I: 1) Roer J. S K N . 165. K lasa II:

1) W a g n e r F. W . S. C. 292:60; 2) Gajduszek L. W . S. C. 240:30; 3) Mikler T . W . S. C. 213:50. K la sa I I I : 1) Głodkiewicz K . T. T . N. 238:30; 2) Gasz R. S. IC.

N. 203:40; 3) Micherdziński T. T . Biała 199:40.

B i e g z ł o ż o n y: 1) W a g n e r F. W . S. C. 641 '.35;

2) Gajduszek L. W . S. C. 553:03; 3) H e rm a W . S.

C. 551:80.

St. Faecher.

I M P R E Z Y Z I M O W E K R A K O W S K I E G O K L U B U A U T O M O B I L O W E G O

\ utomobiliści są tymi z najwięcej w rażliw ych i sen-

•Ck tymentalnych miłośników piękna natury, którzy zbliżają się do niej przy pomocy jednego z najbardziej imponujących w yrazów techniki i ludzkiego genjuszu, jakim jest automobil. Niema zdaje się jednego pięk­

nego zakątka naszego kraju, któryby nie był znany polskim automobilistom.

D o niedawna zdawało się, że samochód jest nie­

wolnikiem w arunków atmosferycznych i istotnie sport i turystyka automobilowa zamierały w zimie. Znaleźli się jednak wśród członków K rak o w sk ie go Klubu A uto­

mobilowego inicjatorzy automobilowych imprez zimo­

wych, którzy w roku ubiegłym w czasie najsroższej z zim, jakie w ostatnim lat dziesiątku przeżywaliśmy, zorganizowali «jazdę Zimową» do Zakopanego.

Zaw odnicy nie ulękli się 40° mrozu, ani zwałów śniegu, który ze szczególną obfitością pokrył górskie okolice. Z 18-tu startujących w ozów niemal w szyscy znaleźli się na mecie w przepisanym czasie.

W roku bieżącym zuchwałość organizatorów zimo­

wych imprez poszła dalej, bowiem poza «Jazdą Z i­

mową* urządzono «Zjazd Gwiaździsty* i «Gymkhanę»

w Zakopanem.

D o ostatniej chwili nie mieliśmy w bieżącym roku

zim y , k t ó r a an i m r o z e m , an i o p a d a m i ś n ie ż n e m i nie z a z n a c z y ła s w e g o is tn ie n ia i n ie w ia d o m o , czy z d e t r o ­ n i z o w a n y św. K r z y s z t o f , czy też p r o p a g o w a n a n o w a p a t r o n k a a u t o m o b i l i s t ó w św . T e r e s a p r z y c z y n iła się d o teg o , że w p r z e d d z i e ń z a w o d ó w , a więc w c ią g u d n i a 7 -go i w n o c y z 7 -go n a 8 -g o b. m. p o k r y ł a się cała P o l s k a w s p a n i a ł y m ś n ie g ie m , k t ó r y s t w o r z y ł dla u c z e s tn ik ó w « J a z d y Z im o w e j* n i e z m ie r n ie ciężkie, ale i d a ją c e pełnię w s p a n ia ły c h z im o w y c h w r a ż e ń w a r u n k i k o n k u r s o w e j ja z d y .

S t a r t w o z ó w r a i d o w y c h o d b y ł się o g o d z in ie 5-tej r a n o w d n iu 8 l u te g o i p o p r o w a d z i ł n ie k tó r y c h , a w szczeg ó ln o ści p rz y s z ły c h zw y cięzcó w , p rz e z Z a ­ t o r — O ś w ię c im — W a d o w i c e — I z d e b n ik i M y ś l e ­ nice d o Z a k o p a n e g o . I n n i zaś, k t ó r z y n a w y ty c z o n y c h p rz e z się t r a s a c h n a p o tk a li p o w y w r a c a n e w i c h u r ą słu p y t e le g r a f ic z n e i z w o je d r u t ó w , zm ienili p la n y , u d a j ą c się n a j k r ó t s z ą d r o g ą b e z p o ś r e d n io z K r a k o w a do Z a ­ k o p a n e g o .

A b y dać pojęcie, w ja k ic h w a r u n k a c h «Tazda Z i­

m o w a * się o d b y w a ła , w y s t a r c z y n a d m ie n ić , że p r z e b y ­ cie d r o g i z K r a k o w a do M y śle n ic , t r w a j ą c e w lecie o ko ło 35-ciu m i n u t , z a b r a ło p i e r w s z y m w o z o m t r z y g o ­ d z i n y czasu. T o też m im o , że u d z ia ł w « je ź d z ie Ż im o-

7

(10)

wej» zdeklarowało 18-tu zawodników, na starcie sta­

wiło się jedynie 13-tu, g d y ż kilku nie mogło dojechać ze swoich siedzib do K rak ow a.

Z wystartowanych 13-tu przybyło do Zakopanego 10-ciu, a trzech z powodu defektów maszyn, w y w o ła ­ nych zmaganiem się z niezmiernemi trudnościami, od konkurencji odpadło.

Jazda po drogach, pokrytych metrowym śniegiem, nietkniętym stopą ludzką, była dla zawodników istot­

nie ciężkiem, w ym agającem wielkiej rutyny, wysiłku nerwów i sił fizycznych zadaniem, ale każdy, gdy osiągnął szczyt g ó ry Luboń, nabierał nowe siły i za­

pominał o pokonanych trudnościach. Niezapomniane piękno roztaczającej się panoramy śnieżnych Tatr ujarzmiło wszystkich, budząc bezcenną radość życia i optymizm.

N ajcięższy odcinek drogi, prowadzący przez Obi­

dową nie stworzył dla zawodników niemal żadnych trudności, ponieważ od rana pracował na tej drodze wielki pług m otorowy, który z imponującą siłą krajał powierzchnię śniegu, rozpierając jego zwały, zda się lekko i bez wysiłku na obydwie strony. E ntuzjazm dla

ludzkiej techniki przyćmiewał wrażenie gwałtu, zada­

wanego przez nieubłaganą maszynę naturze.

Kom itet Imprez Sportowych w Zakopanem witał przybywających automobilistów, dla których pod kie­

runkiem członków K om isji Sportowej K rak o w sk iego Klubu Automobilowego p rzygotow ał na stadionie tor, na którym nazajutrz odbyła się «Gymkhana». W ie ­ czorem w Hotelu «Bristol» po przemówieniu Prezesa K rak o w sk ie go Klubu Autom obilowego p. Piotra hr.

R ostw orowskiego i Prezesa K . I. S. Dyr. Jamontta wręczono uroczyście nagrody zwycięzcom obu imprez, zachęcając zawodników do przybycia w dniu 23 lu­

tego, w którym odbyć się ma niezmiernie interesujący, pierwszy w Polsce, automobilowy «W y ś c ig Torowy»

na śniegu.

T a ostatnia impreza da nam prawo do stwierdze­

nia, iż inicjatywa K rak o w sk iego Klubu Autom obilo­

w ego doprowadziła w krótkim czasie do stworzenia pełni zimowego sezonu automobilowego w Zako­

panem.

A . D.

K rak ó w , dnia 14 lutego 1930 r.

POR. Z A G Ó R S K I W I L H E L M

C Z A R N O H O R A

(WSPOMNIENIA INSTRUKTORA WOJSKOWEGO KURSU NARCIARSKIEGO)

fot. W. Zagórski

Karpaty Wschodnie. Kozły pod Szpyciami (1866)

W

stał piękny zim ow y poranek, promienie wscho­

dzącego słońca zaróżow iły okoliczne wzgórza, białe, nikłe obłoczki m gieł pełzną leniwie z szafiro­

wych dolin, by wkrótce rozpłynąć się i zniknąć w prze­

stworzu seledynu nieba. Trąbki g ra ją w tej chwili zbiórkę.

Jeszcze nie przebrzmiały, jeszcze tysiąckrotnie po­

wtórzone ich echo nie wróciło, g d y jak na znak różdżki czarodziejskiej zaczęły się wyłaniać jedna po drugiej sylwetki uzbrojone w kije i narty, obciążone

ogromnemi plecakami, dążąc żw aw y m krokiem na w yznaczony punkt zborny. Instruktorzy i komendant już są na miejscu; stare w yg i spoglądają pobłażliwym okiem na zbierających się «frekwentantów» i jak tro­

skliwe niańki usuwają wszelkie usterki i braki, nie szczędząc doświadczonych rad i wskazówek. Nie pierwszy to raz i nie pierwsza to falanga nowicjuszy, którą prowadzą w góry, boć rokrocznie na każdym kursie, kilka razy w ciągu jednej zim y odbywa się ta ceremonja: w yjazd oficerskiego kursu narciarskiego na Czarnohorę lub w Gorgany.

T y m razem jedziemy na Czarnohorę, która obfi­

tuje w najwspanialsze tereny narciarskie, a których pozazdrościć nam może cała Europa.

P o dokonanym wreszcie generalnym przeglądzie ekwipunku i sprzętu naszych pupilów, w ypraw a rusza, i faktycznie jest to swojego rodzaju wyprawa, bo kto się wybiera w K a rp a ty Wschodnie, musi być we wszystko zaopatrzony, co narciarzowi do naprawy sprzętu potrzebne, jakoteż noclegowania i wyżywienia.

Oprócz jedynego schroniska Oddziału Stanisła­

w ow sk iego P. T . T. na Zaroślaku (1300 m.) pod H o ­ werlą, które jest zagospodarowane, jest się zmuszo­

nym do nocowania w kolibach pasterskich, których szczęściem na Czarnohorze jest bardzo wiele i to do­

syć solidnie pobudowanych.

A le z W o ro e h ty na Czarnohorę to nie tak blisko, dzieli nas przestrzeń 24 kim., jeżeli się ma wiele czasu można dla urozmaicenia i pięknych w idoków wybrać drogę przez Ku kul, skąd roztacza się piękna panorama górska na Czarnohorę, interesującą grupę Świdowca i Bliźnicy, Gorgany, oraz Liszniów i Kostrycz. M y

(11)

w ybieram y wygodniejszą, bo kolejką wąsko-torową, prowadzącą przez Ardżeludżę do Zawojeli.

K o rzysta ją c z uprzejmości zarządu miejscowego tartaku, wsiadam y do kolejki, która nas uwozi w głąb gór. Za nami zostaje coraz dalej W orochta a nad nią malejący z każdą chwilą w sinej oddali Chomiak (1544) przypominający głowę cukru.

W reszcie powoli zaczynają przed nami ukazywać się kopulaste szczyty Czarnohory, które coraz w y r a ź ­ niej występują w złotych promieniach słońca. K olejka staje, wysiadamy, przypinamy deski i wędrujemy w świat, świat dla narciarza pełen uroku i rozkoszy, życia wesołego, bujnego, pełnego swobody i niespo­

dzianych przygód, które niezatarte pozostawiają wspo­

mnienia.

P o godzinnej wędrówce, drogą wijącą się m alow ­ niczo nad Prutem, którego źródła w yp ływ ają pod H o ­ werlą, docieramy do schroniska na Zaroślaku, skąd roztacza się wspaniały widok na Howerlę (2058), naj­

w y ż s z y szczyt Czarnohory. Podejm uje nas tutaj g o ­ spodarz schroniska, pan Wesołowski, — nazwisko godne osoby, — zawsze w dobrym humorze, pełen dowcipu sypie na wszystkie strony konceptami, zre­

sztą zna swoich gości-narciarzy.

P o krótkim wypoczynku i posiłku, każdy instruk­

tor zabiera powierzone sobie owieczki i w pewnych odstępach czasu odpływa jedna grupa za drugą w kie­

runku Howerli.

P oczątkowo wejście nie przedstawia większych trudności, dopiero w górnej partji szczytowej, zw ła ­ szcza jeżeli jest silny wiatr i śnieg zwiany, a ze spodu w ygląd a szreń, jest się zmuszonym narty odpiąć; na szczęście pogoda cudowna, słoneczna i śnieg pod nar­

tami doskonały.

W dwie godziny po opuszczeniu schroniska osią­

g am y partjami szczyt, ze szczytu rozległy i wspaniały

&

A?* ~ <r,X. " ' O '

I

f o t . W . Zagorski

Worochta, zjazd z «.Perechrestu» do Worochiy, w głębi widać Ko- strycz (1585)

widok roztacza się wokoło, słońce g ra skalami w szy st­

kich barw na otaczającem nas ze wszystkich stron mo­

rzu wierzchołków i szczytów, absolutna cisza, której najlżejszy szelest nie mąci, słychać dokładnie bicie w ła­

snego serca, w szyscy milkną wpatrzeni i oczarowani cudowną panoramą górską.

N agle wśród tej ciszy z pięćdziesięciu piersi w y ­ ryw a się pieśń. Płynie uroczyście, odbita tysiącznem echem wśród grani i wierchów, ginie i wraca i idzie w świat daleki i szeroki hen, hen, głosząc, że nie od­

damy tej ziemi, która była, jest i będzie po wieki naszą.

N E H R I N G W A R S Z A W A

Ł Y Ż W I A R S T W O W Y Ś C I G O W E

Ł

yżw iarstw o uprawiane jest u nas oddawna. Czysto sportowy jednak kierunek łyżw iarstw a rozwija się powoli, przyczem do ostatnich lat pracowano g łó w ­ nie w jeździe figurowej, w zorując się na metodach i programach międzynarodowych.

Natomiast jazda w yścigow a, w ścisłem pojęciu, prawie zupełnie nie była u nas uprawianą. U rządzano wprawdzie w yścigi na łyżwach, ale przeważnie były to zwykłe łyżw y, a chociaż stopniowo wprowadzono ł y ż w y w yścigo w e typu A x e l Paulsen (niesłusznie zwane panczenami), to w yścigi odbywały się na to­

rach, nie nadających się do szybkiej jazd y i uniemożli­

wiających rozwinięcie szybkości. W braku odpowied­

nich torów nie mogło być m ow y o treningu, a chętni jeździli pomiędzy publicznością, kalecząc i roztrąca­

jąc innych i siebie. Nieznanemi były metody jazdy, stylu, treningu, wiadomości o łyżwach, bucikach i ostrzeniu łyżew. Nie zawsze umiano zmierzyć tor łyżwiarski, tak, że uzyskane przez zawodników czasy

w ypadały na ich niekorzyść, a nierzadko prasa nasza nie wchodząc w istotę rzeczy, na podstawie porówna­

nia naszych w yn ik ów z zagranicznymi jeszcze bar­

dziej obniżała wartość w ysiłków naszych łyżw iarzy, nic nie robiąc, aby im dopomóc. N ic więc dziwnego, że stoimy obecnie o kilka klas niżej od łyżw ia rzy za­

granicznych.

Zasadniczy zw rot w naszem łyżw iarstw ie w y śc i­

gów em nastał z chwilą, g d y W arszaw skie T o w a r z y ­ stwo Ł y ż w ia r s k ie założyło w sezonie 1927/28 tor w y ­ ścigowy, a w rok potem wybudowało pierwszy w P o l­

sce, według międzynarodowych prawideł założony, tor zamknięty podwójny, 400 m długi. F a k t ten odrazu przysporzył ły żw ia rzy i wpłynął na poprawę polskich wyników, uzyskiwanych w kraju.

A u to r niniejszych u w ag został w sezonie 1928/29, w ydelegow an y przez W . T . Ł. do Oslo, kolebki kla­

sycznego łyżw iarstw a w yścigow ego, celem obserwacji i zbadania, gdzie leżą przyczyn y wielkiej różnicy

(12)

f o t . N e h r in g

Widok ogólny na wyścigowy tor łyżwiarski w Oslo

w klasie naszych i zagranicznych łyżw iarzy. W yn ik i tych badań dają się następująco streścić:

Główna różnica polega w jakości toru. zarówno pod względem jego wykreślenia jak i przygotowania powierzchni lodu. T o r m ierzy na podwójnej bieżni 400 m i posiada k r z y w iz n y odpowiednie dla osiągania największej szybkości. Powierzchnia lodu jest zupeł­

nie gładka (lecz nie szklista!) bez najmniejszych nie­

równości i w takim stanie u trzym yw an a jest zawsze, również dla treningu, tak, że zawodnik p rzyzw yczaja się do jazd y w jednakowych warunkach. N a bieżni tej wolno jeździć tylko na łyżwach wyścigowych.

W a ż n y m plusem dla N o rw e gó w jest także sprawa łyżew, g d y ż w Oslo znajduje się najlepsza fabryka ł y ­ żew w yścigow y ch (L. H. H agen i Ska), dostarczająca łyżew w raz z odpowiedniem obuwiem. Ł y ż w y nasta­

wia się odrazu odpowiednio na bucikach, na każdą stopę inaczej, zastosowując się zawsze do indywidual­

nych w arunków odchylenia stóp u poszczególnych łyż­

wiarzy.

Pierwszorzędne znaczenie dla szybkiej jazdy ma prawidłowe ostrzenie łyżew, co dla norweskich zawod­

ników jest łatwem do osiągnięcia, ponieważ fabryka ostrzy ł y ż w y za niewielką opłatą. Fabryczn ego ostrze­

nia nie zastąpi żadne ostrzenie na różnych maszynkach i t. p. U nas dopiero od kilku lat wogóle, w p ro w a ­ dzono maszynki do ostrzenia łyżew, przyczem niektó­

rzy tylko łyżw iarze je posiadają.

T rzecią sprawą zasadniczą jest sposób i styl jazdy.

Sposób jazd y na łyżwach w yścigow ych przystosowany jest tam ściśle do w yżej opisanych w arunków toru i ł y ­ żew. Sposób ten, na nasze bieżnie, zwłaszcza zbyt małe i o chropowatych powierzchniach, nie nadaje się.

O istotnym postępie naszego łyżw iarstw a w yśc igo ­ wego będziemy mogli pomyśleć dopiero wtedy, je ż e li:

urządzim y we wszystkich — przynajmniej najwięk­

szych ośrodkach — odpowiednie tory wyścigowe, je­

żeli zapewnimy łyżw iarzom odpowiednie ły ż w y i obu­

wie, oraz możność ostrzenia łyżew, g d y okres trenin­

g ó w na bieżniach o sztucznym lodzie odpowiednio przedłużym y i g d y łyżw iarze nasi opanują właściwą technikę jazdy.

Przeprowadzenie takiego programu w ym aga du­

żych wkładów, zwłaszcza dotyczy to urządzenia i u trzy­

mania torów wyścigow ych. W próżnię trafiają nawo­

ływ ania prasy pod adresem tow arzystw łyżwiarskich, g d y ż żadne z nich nie może sobie pozwolić na wydatki, związane z urządzeniem torów w yścigow ych i to na dzierżawionych gruntach. O założenie takich torów starać się winno państwo lub gminy. T a k że w Oslo są trzy tory wyścigowe, według w ym iarów między­

narodowych, urządzone i utrzymywane przez mia­

sto — a co najważniejsze wejście tam jest bezpłatne (!) a płaci się jedynie za użycie szatni (o ile się z niej ko­

rzysta), bardzo niewiele, bo 15— 20 groszy.

O ile T o w a rzy s tw o Ł yżw iarsk ie w Oslo mogło so­

bie pozwolić na wybudowanie wspaniałego stad jonu lodowego, to przedewszystkiem dzięki dochodom, ja ­ kie czerpie z w yścigów łyżwiarskich przy olbrzymiej frekwencji widzów. N a zwykłe zawod y przychodzi tam 10.000 w idzów z niewielkiego bądź co bądź m ia­

sta, jakiem jest Oslo (300.000 m.), co w rezultacie przynosi około 30.000 koron, a więc około 60.000 zło­

tych. Dzięki takim sumom niejedno można inwesto­

wać tak na torze jak i w towarzystwie.

U nas trzeba dopiero wyrobić zamiłowanie dla tego rodzaju sportu, a w tedy będzie można iść o własnych siłach. Żeby jednak dojść do tego, trzeba we w szy st­

kich ośrodkach łyżw iarstw a w Polsce stworzyć tory wyścigowe. Będzie w tedy gdzie pracować, osiągniemy wtedy lepsze wyniki i będziemy mogli współzawodni­

czyć poważnie z innemi narodami także na polu w y ­ ścigowego łyżwiarstwa.

Królowie długiej łyżwy:

Ivar B allagrud Clas Tkunnberg

N orw eg ja F in lctn d ja

1 0

(13)

Z T E K I

F O T O G R A F I C Z N E J

« Z I M Y »

fo t. D r . A . W ieczorek, Zakopane

Ś N I E G

1 1

(14)

Norwegja Romsdalshorn

N. R. O E S T G A A R D

P r e z e s N o r w e s k i e g o Z w i ą z k u N a r c i a r s k i e g o .

Z I M A W N

Ż

yjem y teraz wśród «,czarnej zimy». L ud nasz mówi zwykle o «czarnej zimie», mając na uwadze krót- kotrwałość dziennego światła. M y jednak 1— mie­

szkańcy niskich okolic N orw egji, — m ożem y mówić o «czarnej zim ie» raczej ze względu na barwę po­

wierzchni ziemi, jaką w id zim y dokoła.

W innych latach, o tej porze, prawie zawsze w id y ­ wać m ogliśm y białe pola, w y ż y n y i góry. T e ra z zaś wznosić się musimy przynajmniej 400— 500 metrów w górę, aby znaleźć się wśród prawdziwej zimy i na­

być pewności, że ona właśnie króluje, nie zaś dziwna, przez nas teraz przeżywana jesień.

C zy ż b y oś ziemska zmieniła położenie, a z nią wszystko, co nazywa się klimatem, stanęła na głowie?

W Zakopanem, zeszłego roku przyżyliśm y tak po­

kaźną ilość stopni mrozu, jakiej w N orw egji bodaj n igdy nie mieliśmy. W Oslo zaś, w tym roku ty go d ­ niami całemi panuje łagodna pogoda, jest 3— 6 stopni ciepła i częste padają deszcze.

M ó głb y ktoś przeto przypuszczać, że zagraża nie­

bezpieczeństwo odwołania, wielkich m iędzynarodo­

wych zawodów narciarskich, mających odbyć się w Oslo podczas tygodnia sportowego od 23 lutego do 3 marca 1930 r. Niebezpieczeństwo takie bynajmniej nie zagraża. M iasto leży wprawdzie prawie tuż nad

fot. W ilseOslo, N orw eg ja

O R W E G J I

powierzchnią morza, ale właściwe tereny narciarskie (w N ordm arka) rozciągają się już na w yżyn ie około 500 metrów. N a w yżynie tej w każdym razie leży te­

raz pół metra śniegu i m am y nadzieję, że śnieg ten dotrwa do czasu zawodów. Najchętniej zresztą pragnę­

libyśmy otrzymać jeszcze więcej śniegu, a zresztą pra­

wie miesiąc dzieli nas od czasu, w którym m ają się rozpocząć zawody.

W innych okolicach kraju niema już w najmniej­

szym nawet stopniu obrazu lata. L e ż ą tam m asy śniegu, dwu i pół metrowemi pokładami, tak że 34.000 człon­

ków N orw eskiego Zw iązku N arciarskiego nie może uskarżać się na brak sposobności do uprawiania uko­

chanego sportu.

N orweski Zw iązek Narciarski, podzielony na 37 okręgów i obejmujący 702 tow arzystw a narciarskie, założony został w roku 1909 z inicjatywy T o w a r z y ­ stwa K rzew ienia N arciarstwa. T o w a r zy s tw o to (Fo- reningen til Skiidrettens Fremm e), liczące swe istnie­

nie od 1883 roku, słynie z organizacji bogatych w tra­

dycję zawodów w Holmenkollen.

Członkami N orw eskiego Z w iązku N arciarskiego są prawie wyłącznie mężczyźni.

D o najważniejszych zadań związku należy: ukła­

danie sportowych regulaminów zawodów, rozdzielanie 1 2

(15)

Norwegja Tereny narciarskie Gausdal

nagród, nadzór nad budową skoczni narciarskich, mia­

nowanie sędziów i przydzielanie ich na rozmaite za­

wody, ustalanie program u zawodów, rozdawnictwo nart wśród młodzieży szkolne] i t. d. Ruch sportowy unormowany jest w ten sposób, że w każde] zimie okres do pierwszego lutego pozostawiony jest na zawody klubowe i okręgowe. W czasie późniejszym, to jest od [ lutego do połowy mniej więcej marca, odbywają się tak zwane zaw od y krajowe, w których startują za­

wodnicy z całego kraju lub z większej jego części. Na- przykład w ubiegłym roku (1929), w czasie od 2 lutego do 24 marca, urządzono u nas 61 imprez krajowych, co rozliczone na ośm tygodni dało przeciętnie po ośm zawodów w każdą niedzielę.

N arciarstw o uprawiają u nas w szystkie w arstw y ludności i ludzie każdego wieku liczą się do jego g o ­ rących zwolenników. Najw iększa siła tego pięknego sportu leży w tem właśnie, że z równą mocą pociąga

fo t. W ilseOslo, N orw egja

on wszystkie klasy społeczne do szlachetnej i zdrowej rywalizacji. W sp an iały ten sport w zwycięskim po­

chodzie przeszedł Europę i cały świat i gdziekolwiek dotarł, wszędzie nawiązał nici przyjaźni między na­

rodami.

W ostatnich latach zadzierzgnęły narty węzły trw a ­ łej przyjaźni między polskimi i norweskimi narcia­

rzami. W zeszłym roku, biorąc udział, w urządzonych pod każdym względem znakomicie, międzynarodowych zawodach narciarskich w Zakopanem, wynieśliśmy z Polski niezatarte wspomnienia polskiej gościnności.

M a m y nadzieję, że jeśli tego roku będziemy mogli z radością powitać u siebie oficjalnych reprezentan­

tów narciarstwa polskiego na międzynarodowym kon­

gresie narciarskim i zawodników polskich na zaw o­

dach w Holmenkollen, to przynajmniej częściowo bę­

dziemy mogli w yw dzięczyć się za gościnę, która ze­

szłego roku przypadła nam w Zakopanem w udziale.

Typowy norweski pejsaż zimowy fo t. W ilse - Oslo, N orw egja

n

Cytaty

Powiązane dokumenty

tekarz potrafi w sk azyw ać czytelnikom te zagadnienia, które w iążą się najbliżej z ich w łasnym i sprawami ży ­ ciowym i, potrafi wzbudzać zainteresow anie. To

Wzdłuż grzbietu gór Hinganu na przestrzeni setek kilometrów ciągną się lasy, prze­. ważnie liściaste: dąb, olcha,

wych, mapy gospodarczej Kraju, szkolnictwa mierniczego, organizacji zawodu i tp... będzie niewątpliwie z wielu przy*.. czyn trudny, ale pokonanie tych trudności

Nie należy .się cofać przed wprowadze­ \ , Zaznaczam również, że ze względu na temat, niem do programów i projektów urządzeń rol­ , -którym jest scalenie gruntów,

Zwierzał mi się już wtedy ze swoich przeczuć, że może być zlikwidowany przez wydział po­. lityczny, ponieważ zna tajemnicę tego

W id ać to już choćby po tem, że jako jedyny rezerw ow y w drużynie mistrza Polski pokazywał się na boisku starzejący się kierownik sekcji, gracz niezdolny

skiego: rozwiązania pozytywne padają zawsze w lirycznych partiach utworów, partie dramatyczne są z reguły tylko negacją i pesymizmem. Chodzi mianowicie o to, że

W korespondencji Schopenhauera, wydanej przez Gwinnera, znajduje się jego list pisany do jakichś studentów a tłumaczący im właśnie ów akt zaprzeczenia woli jako