• Nie Znaleziono Wyników

Próby zjednoczenia kościołów w 1848 roku a Słowianie Południowi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Próby zjednoczenia kościołów w 1848 roku a Słowianie Południowi"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

MILORAD EKMEĆIĆ

Próby zjednoczenia kościołów w 1848 roku a Słowianie Południow i *

Południowosłowiańskie odrodzenie narodowe miało oprócz aspektu politycznego i społecznego, również jeszcze jeden, mniej dostrzegalny as­

pekt religijny. Pierwsi przywódcy ruchu narodowego pozostawiali na ubo­

czu ten aspekt południowosłowiańskiego zjednoczenia, nie tyle dla braku chęci, ile raczej dla niemożności poruszania tej delikatnej sprawy. Zje­

dnoczenie kościołów spychano wciąż na ostatnie miejsce, chociaż w po­

tocznej świadomości politycznej sprawa ta zajmowała miejsce czołowe.

Różnice między kościołami były jednak tak głęboko zakorzenione w od­

czuciu współczesnych, że dla znacznej większości działaczy narodowych pozostawały nietykalne jako zjawisko naturalne.

Gdy jednak pod wpływem prądów europejskich przenikających na Bałkany zaczęto nieco dalej patrzeć poza własne partykularne interesy, z wolna kwestia ta zaczęła pojawiać się między wierszami politycznych wypowiedzi. Zdawano sobie przecie sprawę, iż różnice narzucone przez chrześcijaństwo wyznaczają zasadniczy podział narodów południowosło- wiańskich i terytoriów przez nie zamieszkałych. Na obszarze języka ser- bochorwackiego granica wyznaniowa jest także linią podziału między dwo­

ma narodami. Ci, którzy starali się zjednoczyć ten podzielony świat, w y­

chodzili z założenia, że nie ma mowy o prawdziwym zjednoczeniu Sło­

wian południowych, póki będzie istniała ta przepaść. Polityka przezwy­

ciężania tego podziału dojrzewała jednak późno i powoli. Jeżeli pominą i

stałe nawoływania działaczy krajowych do zacierania lub przynajmniej przemilczania różnic wyznaniowych na własnym terenie, prawdziwą i sy­

stematyczną pracę nad zjednoczeniem kościołów chrześcijańskich podjęła dopiero grupa polskich emigrantów, skupiona wokół ks. Adama Czarto­

ryskiego. Polacy mieli też podwójny powód do rzucenia hasła pojednania, gdyż popierając unię wśród wyznawców prawosławia na terenie Imperium Otomańskiego, chcieli pozyskać życzliwość kurii rzymskiej oraz jeszcze jednego sprzymierzeńca zamiast dwóch — i to słabych i skłóconych. Świat chrześcijański na wschodzie Europy był przeważnie prawosławny: na 80 milionów mieszkańców przypadało 60 milionów prawosławnych. Ta wspólnota wyznaniowa mogła zrozumieć ich idee polityczne dopiero po zjednoczeniu politycznym.

Gdy w swoim breve „Cum primum” z 1832 r. papież potępił rolę du­

chowieństwa polskiego w powstaniu listopadowym i w ogóle udział księży w zwalczaniu istniejącego państwa 1, obóz Czartoryskiego stracił oparcie

* A rty k u ł tłu m ac zy ła z ję zy k a serbochorw aokiego H alin a K a l i t a .

1 M. K u k i e ł , Czartoryski and European U nity 17701861, P rin c e to n 1955, s. 225.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X V I I , 1976, z e s z . 2.

(3)

w świecie katolickim. Rzym traktował jednakowo wrogo wszelkie ruchy narodowościowe, chociaż miał nieco większe zrozumienie dla oporu na­

rodów katolickich pod rządami innowierców. Polacy wielokrotnie usiłowali zainteresować papieża kwestią wyzwolenia swojego narodu, którego zmar­

twychwstanie łączyli z rozwojem kościoła katolickiego. Gdy uzyskano oparcie polityczne w Bośni, zwrócono na ten kraj baczniejszą uwagę jako na ośrodek katolicyzmu, który „mógłby zbawczo oddziaływać na trzy schizmatyckie prowincje w sąsiedztwie” 2. Rzecz jasna, polskich zainte­

resowań Słowianami Południowymi nie można sprowadzać wyłącznie do katolicyzmu i kwestii Wyznaniowych, ponieważ w ten sposób — jak i w każdym innym podobnym ruchu — pominiętoby czynnik wspólnoty et­

nicznej i szlachetność idei, która przez pewien czas przyświecała działa­

niom Polaków na Bałkanach.

Kwestia ta jednak pozostawała zasadniczo niezmieniona do conclave w 1846 r. i wyboru nowego papieża — Piusa IX. W Rzymie już od 1844 r.

znajdowała się polska agencja polityczna, którą kierował Ludwik Orpi- szewski. Spędził tam wiele lat w charakterze agent tacitement reconnu 3.

Do zakresu swojej działalności zaliczał również doprowadzenie do unii kościołów prawosławnego z katolickim na Bałkanach. Nie był to jednak cel dość wyraźny, ani też pierwszy i bezpośredni.

Walka o unię oprócz dalekosiężnych konsekwencji na przyszłość miała też pośrednie znaczenie: próbowano przy jej pomocy zaangażować papieża w sprawę polską i tym samym nadać jej rangę międzynarodową. Bałkany były główną sceną tego eksperymentu, tu zaś bardziej Bułgaria niż inne kraje. Bułgarzy w owym czasie byli bardziej skłonni do unii niż Ser­

bowie, których dawna okrutna tradycja nawracania na unię nauczyła stawiać jej opór. Natomiast bułgarski ruch narodowy wyrastał z oporu stawianego patriarchatowi carogrodzkiemu i dążył do usamodzielnienia bułgarskiej cerkwi prawosławnej. Gorliwy katolik Czartoryski upatrywał w tym pierwszy krok na drodze do prawdziwego katolicyzmu4.

Agent polski w Konstantynopolu Michał Czajkowski miał oparcie w klasztorze lazarystów w Stambule, z którym zawarł porozumienie o współ­

pracy 7 marca 1842 5. Przybywali tam na narady także niektórzy działacze bułgarscy, budząc podejrzenia u swych przyjaciół i przedstawicieli Rosji w Turcji. Czartoryski miał utrzymywać również swego agenta w Trno- wie (dr Stanisław Drozdowski). Do akcji włączyli się również dwaj dzia­

łacze bułgarscy Neofit Bozweli Hilendarski oraz Ilarion Stojanovic Maka- riopolski. Oskarżeni przez patriarchę fanariotów w Konstantynopolu oraz przez dyplomację rosyjską o utrzymywanie kontaktów z propagandą ka­

tolicką obaj zostali osadzeni w 1845 r. w jednym z klasztorów na górze Atos 6.

W 1844 r. zabiegano o otwarcie w Belgradzie kościoła katolickiego. W tym celu wybrał się tam zakonnik bośniacki Filip Pasalić. Domyślano się wówczas, że była to inicjatywa austriacka 7. Próba ta spełzła na niczym,

2 B C zart., r k p s n r 5386, „S łow iańszczyzna” 1847: N ote s u r les in té rê ts ca th o li­

ques de la B osnie, b ez d a ty i podpisu.

3 M. K u k i e 1, op. cit., s. 226.

.* + K i r i ł P a t r i a r c h B ä l g a r s k i , Katoliczeskata propaganda sred Bäl- gatite prez w t o r a t a p o ło w i n a na X I X w e k t. I, S o fija 1962, s. 84.

6 Tamże, s. 85. If

* M. E k m e ć i ć, M a r g in a lije o s r p s k o - b u ł g a r s k i m vezam a 18441851, „Godiśn- jak D rustva ästonicara BiH” XVI, s. 109.

7 K i r у ł P a t r i a r c h , op. cit., s. 30.

(4)

Z J E D N O C Z E N IE K O S C IO L Ö W W 1848 R . A S Ł O W IA N IE P O Ł U D N IO W I

ale ma znaczenie, gdyż Filip Pasalić był łącznikiem między belgradzkim ośrodkiem emigracji polskiej, a bułgarskimi działaczami w Konstanty­

nopolu — Neofitem i Ilarionem. Pasalić znalazł do nich dojście nawet po osadzeniu ich na górze Atos 8. Bez względu na to, jaka myśl kryła się za tą próbą otwarcia kościoła katolickiego w Belgradzie, w tych kontaktach zakonników bośniackich z Garaśaninem i jego współpracownikami zmie­

niły się zasady działania: zamiast głosić w Serbii ideę katolicką, stali się oni rzecznikami serbskiej i jugosłowiańskiej idei w Bośni. I to tak dalece, że w łatach 1843— 1844 uważali, iż w Bośni do „prawdziwych patriotów”

zalicza się 39 zakonników, do „renegatów” 13, podczas gdy Niemcom sprzyja tylko pięciu 9.

Ten stan propagandy katolickiej wśród prawosławia zmienił się gdy w 1846 r. na Stolicy Apostolskiej zasiadł nowy papież. Już po kilku miesiącach zaczęły napływać do niego projekty doprowadzenia do unii kościoła pra­

wosławnego z katolickim. Przeważnie projekty te łączy się z emigracją polską, z unitami Rusinami i może z niektórymi kołami katolików rosyj­

skich bez względu na to, co mogła o tym wiedzieć kuria rzymska, jak również III Oddział Kancelarii carskiej w Petersburgu.

Wszyscy, którzy dotąd zajmowali się problematyką zjednoczenia koś­

ciołów chrześcijańskich w 1848 r. pomijali fakt, że jeden z głównych rzeczników unii, ks. Hipolit Terlecki pozostawił krótki swój życiorys. Opu­

blikowano go dwukrotnie — w 1889 i 1891 r.; znajdujemy tu z pierwszej ręki wyjaśnienia pewnych szczegółów, które w innych źródłach nie wy­

stępują jasno lub nie rzucają się w oczy 10.

Terlecki opuścił Polskę po powstaniu 1831 r. i udał się przez Triest do Francji. W 1842 r. ukończył studia teologiczne w Rzymie i przyjął świę­

cenia kapłańskie. Musiał dochować wierności kościołowi unickiemu, choć­

by dlatego, że był żonaty i pozostawił syna w Krakowie. W Paryżu znalazł się wśród polskich emigrantów z obozu Czartoryskiego, chociaż w wielu sprawach nie zgadzał się z jego polityką bałkańską. Z pewną rezerwą zbliżał się do towiańczyków i wyznawcy ich Mickiewicza. Sekta ta jego zdaniem głosiła, że nie mają żadnego znaczenia różnice dogmatyczne istnie­

jące w wyznaniach chrześcijańskich, „chociaż katolicyzm przedkładali nad inne” lł. Mogło się to zdawać podstawą, by z samej sekty stworzyć w y­

lęgarnię idei o nowej unii z prawosławiem, pod prymatem papieża. Oprócz emigrantów polskich do sekty tej należeli również niektórzy Francuzi.

Jako towiańczyk Terlecki trafił do ścisłego grona rzeczników polskiej pro­

pagandy politycznej, usiłującej oddziaływać na papieża. Wobec Piusa IX bronił zapamiętale obrządku wschodniego i liturgii słowiańskiej unitów, opierając się ich całkowitemu zlaniu się z katolicyzmem.

Dostęp do papieża otworzył mu przypadek, gdy wśród polsHej emi­

gracji pojawiła się Makryna Mieczysławska, rzekomo zakonnica z kla­

sztoru bazylianek w Mińsku, opowiadając o prześladowaniu unitów przez carat. Papież powołał komisję dla przesłuchania Makryny, a jej zeznania zostały przetłumaczone na kilka języków. Rząd rosyjski co prawda stwier­

dził, że w Mińsku nie było żadnego żeńskiego klasztoru unickiego, ale to

8 M. E k m e c i ć , op. cit., s. 115.

8 D o k u m en t bez podpisu i d a ty [1843/44] w śród p ap ieró w G a ra śa n in a w A rc h i­

w um P ań stw o w y m S erb ii w B elgradzie.

10 P or. Z a p is k i a r c h im a n d r ita W ła d im ir a T e rlec kiego, b y w s z e g o grek o u n ia tsk o g o m i ssion era. 18081858, „R uss'kaja S ta r in a ” t. 63, 188Θ oraz t. 70 tego czasopism a z 1891 r. (Ł o ρ a t i n s к i j).

11 Tam że, s. 559.

(5)

nie położyło kresu całej akcji. Makryna utrzymywała łączność z Terleckim, który w tej sprawie znowu trafił do Rzymu.

Terlecki należał do tych emigrantów polskich, którzy chcieli wykorzy­

stać przychylność nowego papieża dla pogodzenia katolicyzmu z liberaliz­

mem zachodnim. W 1846 r. chciał zrealizować swoją „dawną ideę o zapro­

wadzeniu zgody między katolicyzmem i prawosławiem”. Na 15 dni zamknął się w klasztorze, aby swą ideę przenieść na papier. W końcu grudnia 1846 r. wyłożył papieżowi swoje myśli na wieczornej audiencji; papież za­

żądał od niego także projektu na piśmie 12.

Projekt Terleckiego zawierał 9 punktów: „1. Pod protektoratem papie­

ża kościół wschodni zachowa swój obrządek, obrzędy łacińskie zaś nie bę­

dą miały żadnej przewagi nad wschodnimi; kościół zachodni winien je uszanować; 2. w kolegium kardynałów winni się znaleźć też członkowie kościołów wschodnich, przede wszystkim obrządku grecko-słowiańskiegc;

3. wszystkie łacińskie misje wśród prawosławnych należy zlikwidować i zastąpić przez misje złożone z przedstawicieli narodów wschodnich. Na­

leży więc utworzyć w Rzymie wschodnie seminarium misyjne, w którym przestrzegano by zasady i kanony kościołów wschodnich; 4. najwięcej uwagi należy poświęcić Słowianom, którzy na wschodzie mają dominu­

jącą pozycję; w tym celu należy utworzyć patriarchat rosyjsko-słowiań- ski na prawach innych patriarchatów; 5. wszystkie innowacje, wprowa­

dzone pod wpływem Rzymu i na wzór obrządku rzymskiego w kościołach wschodnich, będących w unii z Rzymem, należy zlikwidować i przywrócić obrządek wschodni w jego pierwotnej, czystej postaci; 6. wszystkim, któ­

rych przodkowie przeszli na katolicyzm, należy pozwolić, by powrócili na łono kościoła pierwotnego; 7. należy przywrócić blask i splendor zjedno­

czonych z Rzymem kościołów wschodnich przez nadanie ich duchowień­

stwu takich samych przywilejów, jakie posiada duchowieństwo katolickie, jak również podnieść poziom wykształcenia duchowieństwa obrządku wschodniego; należy zatem założyć w Rzymie specjalną drukarnię dla ję­

zyków słowiańskich; 8. ponieważ bez łaski Bożej nie sposób liczyć na powodzenie, należy ustanowić bractwa dla modlitw za zjednoczenie koś­

ciołów, wzywając ogół katolików do uczestniczenia w tej akcji; 9. wreszcie, chcąc dzieło to pomyślnie prowadzić, prosiłem — powiada Terlecki — 0 zezwolenie na powrót do obrządku mych przodków, tj. do obrządku grecko-słowiańskiego” 13.

Memoriał, który doręczono papieżowi 26 stycznia 1847, był bez podpisu 1 pozostał dokumentem nieokreślonego pochodzenia 14. Punktem wyjścia jest tu Rosja. Przemoc polityczna — czytamy — nie będzie tam długo­

trwała. Częste przechodzenie na katolicyzm osób z wyższych sfer spo­

łeczeństwa rosyjskiego przygotowuje katolikom w imperium „słodszą przyszłość”. Chcąc pozyskać w prawosławnym wschodzie, a zwłaszcza w Rosji masy nieprzychylne dla Rzymu, a także chcąc zachować je w związ­

ku z papieżem, należałoby utrzymać istniejący tam obrządek prawosławny.

12 Tam że, s. 654, 565.

13 Tam że, s. 565.

14 A. T a m b o r r a , Pio IX, La lettera agli orien tali In S u p r e m a P e tr i A p o sto li Sedp d e l 1848, e il m o n d o ortodosso, „R assegna storica del R iso rg im en to ” LVI, fase.

I ll, luglio — s e tte m b re 1969, s. 350. Z daniem T a m b o r r y za tą e n c y k lik ą sta li k atolicy ru scy lu b rosyjscy-· Że była to in ic ja ty w a polska, św iadczy m;. in. to, że w 1846 r. otoczenie G a ra śa n in a o ra z polscy agenci w B elgradzie za m ie rz ali zwrócić się do papieża z pro śb ą o uzyskanie zgody n a litu rg ię sta ro sło w iań sk ą dla k a to li­

ków południow osłow iańskich.

(6)

Z J E D N O C Z E N IE K O Ś C IO Ł Ó W W 1848 R. A S Ł O W IA N IE P O Ł U D N IO W I

W istocie prawosławni nienawidzą kościoła katolickiego z powodu liturgii łacińskiej. W Rzymie należałoby powołać komisję dla opracowania

„przeglądu statystycznego” wszystkich elementów istniejących w obrząd­

ku kościołów prawosławnych, otworzyć „kościół rusiński” i klasztor ba­

zylianów (un convento basiliano) 13.

Terlecki przez trzy miesiące oczekiwał na odpowiedź na swój memo­

riał. Nie doczekawszy się, poprosił papieża o audiencję i zdumiał się, gdy papież zaczął szukać w stercie akt bez widoków, że uda mu się znaleźć właściwy dokument. Terlecki musiał sporządzić nowy memoriał, gdyż pierwotny gdzieś się zawieruszył i nie sposób było go odnaleźć — o ile nie wchodziła tu w grę dezaprobata dla radykalizmu niektórych jego po­

stulatów. W końcu papież udzielił błogosławieństwa całemu przedsię­

wzięciu. Szczegół ten zaczerpnięty z autobiografii Terleckiego daje od­

powiedź na sensacje wywołane przez historyków, którzy natrafili w ar­

chiwum watykańskim na dwie wersje odnośnego projektu 16.

Drugi memoriał przedłożył Terlecki 4 czerwca 1847 r. Wychodził w nim z założenia, że największe niebezpieczeństwo, które zagraża kościoło­

wi katolickiemu, to „schizma rosyjska”. Rzym powinien więc pozyskać sobie „herezję wschodnią”. Trudność polega na tym, że prawosławni oba­

wiają się, iż w ten sposób chce się zniweczyć ich słowiański obrządek kościelny. Ponieważ i lud, i kler schizmatycki jest bardzo zacofany, „należy pójść w teren” dla pozyskania ich sobie. Trzeba polemizować i pisać w ich języku, a księża katoliccy winni przyjąć ich obrządek. Należy też ustanowić kongregację dla obrządku słowiańskiego, odnowić zakon ba­

zylianów z siedzibą w Rzymie, nadać komuś tytuł kardynała grecko-sło- wiańskiego, mianować biskupów in partibus i ustanowić patriarchat grec- ko-słowiański17.

Jakkolwiek bliski obozowi Czartoryskiego Terlecki mu nie podlegał.

Niewtajemniczeni nie wiedzieli o tym, a gdy w 1848 r. zjawił się w Bel­

gradzie, na podstawie jego własnych wypowiedzi uważano go za agenta ks. Czartoryskiego18. Za jego przykładem niektórzy unici w Rzymie wrócili do dawnego obrządku, m. in. księżna Zinaida Wołkońska, bardzo wpływowa wówczas wśród katolików rzymskich. W jej rezydencji w Rzy­

mie Terlecki poznał Francuza, biskupa Luquet, w swoim czasie misjonarza katolickiego w Indiach. Przedstawił on Grzegorzowi XVI notatkę, że w Indiach należałoby wprowadzić kościół narodowy; zamierzał również przedstawić Piusowi IX plan unii kościelnej. Wspólnie z nim Terlecki postanowił założyć „wschodnie stowarzyszenie zjednoczenia kościołów”.

Kierowałby nim komitet złożony w połowie z przedstawicieli obrządku łacińskiego, a w połowie z wschodniego, pod przewodnictwem kardynała prefekta Kongregacji Propagandy Wiary. Komitet ten wkrótce został utworzony, jak również stowarzyszenie z kardynałem prefektem Franzoni na czele. Biskup Luquet został kanclerzem, Terlecki sekretarzem do spraw

15 Tam że, s. 351.

16 J a ta k ż e m yliłem się w in te rp re ta c ji Obu tych w e rsji. M. E k m e ć i ć, P o- kuśaji ujedinjenja hrisćanskih crkava 1848 i J u in i Sloveni, „R adovi F ilozofskog fa k u lte ta u S a ra je v u ” t. V I, 1970— 1971, s. 396; dopiero później p o p raw iłe m te n błąd w a rty k u le Rad Ipllita Terleckoga na ujedinjenju hrisćanskih crkava 1848 godine,

„P rilozi I n s titu ta za istordju rad n ić k o g p o k re ta ” t. V III, S a ra je v o 1972.

17 A. T a m b o -г r a, op. cit., s. 352 n.

18 M a tija B an do L ju d e v ita G a ja w Z agrzebiu, B e lg rad 17 lutego 1848. S p u ś­

cizna M a tija B ana w A rch iw u m In s ty tu tu H istorycznego w B elgradzie, sygn. V/1.

D ata roczna je s t m ało czytelna, m ożliw a je st też le k c ja 1849, a le treść lis tu to w yłącza.

(7)

wschodnich (w tym czasie przeszedł na obrządek słowiański), książę Lich­

nowski sekretarzem do spraw łacińskich. W skład komitetu wchodził także skarbnik.

„Société orientale pour l’union de tous les chrétiens d’Orient” utwo­

rzone 17 czerwca 1847 19 w dwa dni później odbyło swe pierwsze posiedze­

nie. Zdaje się nie miało trwałych podstaw, jako że sam Franzoni był mu przeciwny; Terlecki notuje, że go wybrano z myślą o pozyskaniu go dla tej idei.

Ludzie zbliżeni do kół propagandy polskiej w Belgradzie uważali to stowarzyszenie za organ emigracji polskiej zatwierdzony przez papieża.

Byli też przekonani, że papież zgodził się, aby katolikom słowiańskim zapewnić słowiański obrządek kościelny 20. Jednakże dla polityków bałkań­

skich miało to odwrotne znaczenie od tego, jakie leżało u jego osnowy;

miało umożliwić im pozyskanie katolików słowiańskich dla prawosławia.

Tak przedstawił im to później sam Terlecki, oczywiście uwypuklając nie­

które punkty swego memoriału z 1847 r. Celem jego stowarzyszenia miało być zabieganie o „ponowną unię wszystkich wyznań wschodnich w dawnej jedności wiary”, wydawanie książek w językach tych narodów oraz cza­

sopisma „Revue religieuse d’Orient”, zakładanie po całym wschodzie semi­

nariów duchownych i szkół ludowych, a także starania o „zachowanie daw­

nych obrządków narodowych” w kościołach, które pragnie się pozyskać 21.

Te polskie projekty unijne z 1847 roku oraz założenie stowarzyszenia dla ich realizacji, budziły w Rzymie przekonanie, że unia z prawosławiem wcale nie będzie trudna i że da się ją osiągnąć dzięki zręcznej organizacji.

Był to rezultat nierealnej egzaltacji polskiego szlachcica-emigranta, prze­

konanego, że właśnie on zostanie naturalnym pośrednikiem między katolic- Mm zachodem i słowiańskim wschodem. Terlecki po prostu uległ autosu­

gestii. Postawie takiej sprzyjała pozycja, jaką cieszył się na Bałkanach polski agent polityczny. Tam ranga jego nieproporcjonalnie rosła, gdyż wśród małych narodów bałkańskich był jedynym cudzoziemcem o pewnym znaczeniu politycznym, który mówił o niepodległości tych krajów. Po­

nadto zza polskiego agenta politycznego zawsze wyzierała dyplomacja francuska.

Nie sama jednak tylko emigracja polska nosiła się z myślą o unii.

Również papież był jej przychylny nie tylko dla bezpośredniego interesu ale i ze szczerego ekumenicznego zamiaru doprowadznia do solidarności chrześcijańskiej bez względu na dawne różnice. Niemałe znaczenie miała też okoliczność, iż filozofia ta narastała pośród rozkładu Świętego Przy­

mierza, które od 1815 r. głosiło braterstwo wyznań chrześcijańskich22.

Wraz ze Świętym Przymierzem zstępował z widowni dziejowej duchowy oręż, który można było przeciwstawiać niespokojnym prądom rewolucyj­

nym i demokratycznej ideologii. Również nie bez znaczenia jest fakt, że ta nowa orientacja papiestwa powstała w klimacie życzliwości dworu wiedeń­

skiego dla nowego papieża, którego chciano pozyskać dla realizacji założeń Świętego Przymierza z 1815 roku. Podczas konklawe w 1846 r. kanclerz Metternich opowiadał się za wyborem „dobrego papieża”, który w Austrii

19 A. T a m b o r r a, Catholicisme et m onde orthodoxe à l’époque de Pie IX>

„M iscellanea h isto ria e ec clesiasticae” X II I Congrès des Sciences Historiques à Moscou 1970, L o u v ain 1972, s. 182.

20 Z cytow anego lis tu M a tija B a n a d o L ju d e v ita G aja.

21 A. T a m b о r r a, Pif» IX..., s. 353.

22 A. T a m b o r r a , Catholicisme..., c y tu je F loryńskiego, k tó ry re p re z e n tu je ten pogląd.

(8)

Z J E D N O C Z E N I E K O S C IO Ł O W W 1843 R . A S Ł O W I A N I E P O Ł U D N I O W I

201

będzie widział opiekunkę kościoła i dotychczasowego ustroju społecznego.

Pius IX odpowiadał tym warunkom23. Sam Wiedeń po 1848 r. zacznie prowadzić inną politykę wobec prawosławnych, ale wówczas już rewolucja

europejska pomieszała wszelkie istniejące dotąd pojęcia.

Na nową orientację papieża wywarły też wpływ idee Mikołaja Tom- mase’a. Już w swoich „Iskricach” w 1844 r. Tommaseo przedstawił się jako orędownik solidarności i miłości, który „nie grozi, lecz prosi” 24, w imię koniecznej zgody prawosławnych i katolików: „Chrześcijanie czy latyni, wszyscy jesteśmy zbawieni krwią tego Człowieka chwały i żałoby, który umiał tylko miłować i dobrym odpłacać. Wszystkim przyświeca słońce, wszystkim ziemia daje chleb, kwiaty i grób. Tyle dzieli nas różnic w tym nędznym życiu, tyle czeka nas jeszcze mąk, że nie ma sensu wal­

czyć i zabiegać o te rzeczy, których nigdy nie zdołamy wyjaśnić, a które są nam dane jako rękojmia naszego braterstwa. Kochajmy się przede wszystkim, a wszelkie niezgody znikną jak mgła; módlmy się, by wszyscy nasi bracia ujrzeli prawdę; dopatrujmy się w synach innego kościoła tych, którzy służyć będą osobistym przykładem siły i chwały duchowej” 2S.

Południowosłowiańskie wydanie tego dzieła ukazało się w 1848 r.

W liście do nowego papieża z 11 października 1847 r. Tommaseo suge»- rował, by posłał prawosławnym na wschodzie „słowo pokoju”. Taki list papieża sprawiłby, że wszystkie narody słowiańskie „zwróciłyby swe oczy na Rzym z szacunkiem i miłością”. W przeciwnym razie pewien „północny władca” posłuży się kościołem prawosławnym, „żeby przyciągnąć ku so­

bie poważną część Azji i Europy” 26.

Było to zgodne z przekonaniami Tommase’a o konieczności pogodzenia interesów włoskich i słowiańskich, chociaż rewolucja 1848 r. przekonała go, że monarchom nie zależy na zgodzie. „Braterstwo narodów — pisał w marcu 1849 r. — nigdy nie zostanie osiągnięte przy pomocy królów, którzy jedynie kurtuazyjnie tytułują się kuzynami. Same narody muszą obalić bariery przesądów? i nienawiści, jakie wznoszą się między nimi. Jedynie zasada braterstwa międzynarodowego może zasypąć przepaść wrogości, dzielącą protestantów od katolików i chrześcijan obrządku greckiego od łacińskiego” 27. Gdyby nawet nie zaliczał papieża do monarchów, których tak trafnie przedstawia, filozofia ta konsekwentnie stosowana musiałaby i do niego się odnosić. Odpowiadały jej wcześniejsze wysiłki Torrmase’a

z 1847 r. w celu „pogodzenia interesów słowiańskich z interesami włoski­

m i”, praktyczne zabiegi o pogodzenie Słowian Południowych z Węgrami i Włochami28.

Do tych czynników, które wywarły wpływ na orientację ekumeniczną papieża, należy zaliczyć raporty legatów apostolskich napływające z róż­

nych stron Imperium Tureckiego. Uważano, że po proklamowaniu hati-

23 F. E n g e 1-J a n o s ii, Oesterreich und der Vatican t. I: 18461903, W ien 1958, s. 15.

24 N. T o m a z e о, Iskrice, B eograd 192Э, s. 8. C ytow any fra g m e n t pochodzi z przed m o w y do w y d a n ia zagrzebskiego z 1848 r.

25 Tam że, s. 29 m.

28 A. T a m b o r i a , Catholicisme... (ten lis t T o m m asea z n a jd u je się w B ib lio ­ te c e N arodow ej w e F lorencji).

27 L ist T om m asea z 27 m a rc a 1849 do „L a F ra te lla n z a de P opoli” w W enecji, cy to w a n y w „L a Pologne. J o u r n a l sla v e [...] de P a r is ” z 29 k w ie tn ia 1849.

28 B. Czart., rk p s n r 5388: T om m aseo do C zartoryskiego. W enecja, 12 m a rc a 1849.

T am że, rk p s n r 5387: „W yciąg z depeszy W ładzy” do C zajkow skiego, 27 g ru d n ia 1848 o raz rk p s n r 5426: C z arto ry sk i do T om m asea, P aryż, 30 k w ietn ia 1849. O p ro je k ­ cie w y sła n ia do R zym u M. T opolovicia por. niżej przypisy.

(9)

szerifu z Gülhane w 1839 r. kościół uzyska większe możliwości działania wśród tamtejszych narodów. Wspomniany G. F. Luquet, kanclerz dopiero założonego „Stowarzyszenia dla Unii z Chrześcijanami na Wschodzie” 11 sierpnia 1847 zaproponował, aby papież wystąpił z encykliką do prawo­

sławnych i przedstawił gotowy projekt. Miał on być sporządzony na pod­

stawie instrukcji Propagandy Wiary i podany do wiadomości kilku oso­

bom, które sądzą, że zawiera poglądy akceptowane w zasadzie przez pa­

pieża ...kilka miesięcy temu” 29. W istocie papież ogłosił 6 stycznia 1848 encyklikę „In suprema Petri Apostoli sede”, w formie „Listu do chrześci­

jan kościoła wschodniego” (Litterae ad Orientales). Zawierała ona wszyst­

kie główne elementy, wyłożone w poprzednich sugestiach i dokumentach, a przede wszystkim myśl, że tradycyjny opór stawiany przez prawosław­

nych kościołowi rzymskiemu wypływa z obawy, że dąży on do latynizacji kościołów prawosławnych oraz obyczajów narodowych. Chodziło tu więc 0 uznanie czynnika narodowego w kościele, dotąd negowanego przez pow­

szechny kościół katolicki. Wśród Słowian Południowych tępiono wszak w kościele obyczaj narodowy jako pozostałość pogańską.

Encyklika zwracała się przede wszystkim do biskupów i księży na wschodzie, którzy już uznawali zwierzchność papieża, a następnie do tych prawosławnych, którzy trzymali się z dala od papiestwa. „Prosi ich i za­

klina”, aby bezzwłocznie powrócili na łono stolicy Piotrowej, na której jedynie opiera się prawdziwy kościół Chrystusow7y. Od prawosławnych kościołów domaga się tylko zgody na unię i uznanie prymatu papieża.

Każdemu kościołowi gwarantuje się jego „święte obrzędy, odrzucić w y­

padnie to tylko, co zakradło się tam w okresie rozłamu, a sprzeczne jest z istotą wiary katolickiej i dążeniem do jedności. Po odrzuceniu tego wa­

sza dawna liturgia wschodnia zostanie wygładzona i otoczona opieką”.

Dostojnikom kościelnym i kapłanom, którzy wrócą do jedności kościoła, gwarantuje encyklika dawne tytuły i godności wszystkich stopni (gradus et dignitates), a tym samym utrzymanie hierarchii prawosławnej30.

Zanim ukazała się encyklika, Terlecki wybrał się do Turcji i Austrii dla nawiązania kontaktów z ludźmi, którzy by działali w tym duchu, oraz wytypowania uczniów, którzy udali by się na studia do Rzymu. Mógł mieć 1 inne zlecenia, o których w życiorysie nie wspomina. Z papieskim, misjo­

narskim paszportem w ręku wyruszył do Konstantynopola, odwiedzając po drodze Korfu, Smyrnę i Jerozolimę. Przed wyjazdem (25 lipca 1847) prosił ks. Adama Czartoryskiego o rekomendację do agentów w Turcji.

Zwrócił się też do hr. Montalemberta prosząc o wyrobienie dlań poparcia rządu francuskiego.

Terlecki znacznie więcej miejsca poświęca opisowi podróży po Bałka­

nach niż po Bliskim Wschodzie. W Konstantynopolu trafił do polskiej Agencji i ucieszył się z ponownego spotkania z Michałem Czajkowskim, przyjacielem z okresu powstania 1831 r. Czajkowski polecił go innym pol­

skim agentom na Bałkanach, jakkolwiek Czartoryski odmówił poparcia jego unickim zamysłom. Odpowiedź księcia nadeszła podczas pobytu Ter­

leckiego w Konstantynopolu; podkreślała, że jego ludzie walczą tylko o Polskę i pomogą mu tylko w tym sensie. Zdaniem Terleckiego w grę wchodził spór prestiżowy — tu jednak chyba nie miał racji. Nie tylko w tym, ale i w innych wypadkach Czartoryski upominał swych agentów, aby nie zapuszczali się w orientalne problemy, lecz pamiętali, że ich glow­

s’ A. Ta mbo r r a , Pio IX..., s. 353.

30 Tam że, s. 350.

(10)

Z J E D N O C Z E N I E K O S C IO Ł O W W 1848 R . A S Ł O W IA N IE P O Ł U D N I O W I

nym celem jest wyzwolenie Polski. Również Montalembert odpowiedział Terleckiemu, iż rząd francuski nie zamierza mieszać się do tej sprawy.

W Konstantynopolu Terlecki spędził dwa miesiące, przebywając u la- zarystów. Był to jeden z głównych ośrodków szerzenia unii, zwłaszcza w Bułgarii81. Można przypuszczać, że zetknął się tu z ludźmi z Serbii i Boś­

ni, gdyż później w drodze do Belgradu miał przewodnika Bośniaka.

Przed wyjazdem doszedł go tekst encykliki z 6 stycznia 1848 (z rąk nuncjusza Ferieriego). Prócz Bośniaka, który znał bałkańskie trakty i brody na wezbranych rzekach, towarzyszył mu też pewien Polak, najwy­

raźniej łącznik z agentami polskimi w Bułgarii i Serbii. Terlecki wystę­

pował jako lekarz, do czego miał pewne prawo z racji wykształcenia i kwa­

lifikacji.

Mimo oburzenia, z jakim prawosławne kościoły na wschodzie przyjęły encyklikę, Terlecki nie upadł na duchu. Do Serbii udał się z Konstanty­

nopola w pierwszych dniach lutego 1848 r. Granicę między Serbią i Turcją stanowił „zwykły płot” i duży drewniany krucyfiks z godłem Serbii u do­

łu. W Aleksinacu powitał go doktor, Dalmatyńczyk, z którym rozmawiał po włosku. W drodze do Belgradu zgubił swój bagaż, ale pocieszano go, że w Serbii nie ma złodziei, a rzeczy istotnie nadeszły w kilka dni później.

W Belgradzie przebywał tydzień, podobała mu się tu prostota i „patriar- chalny styl życia” 32. Chociaż miał listy polecające do agenta polskiego, ten przyjął go ozięble, Terlecki przypuszczał, że był to skutek instrukcji pa­

ryskiej Czartoryskiego. Mogła z tym łączyć się i negatywna reakcja oto­

czenia Garaśanina, a zwłaszcza Matija Bana. Encyklikę papieską oceniano w Belgradzie jako nową groźbę pogłębienia przepaści, dzielącej Serbów i Chorwatów.

Encyklika ukazała się drukiem, również w języku włoskim i nowo- greckim. Kolportowano ją po wszystkich krajach prawosławnych, zwła­

szcza podległych Turcji, dla których była specjalnie przeznaczona. Bez­

pośrednio po jej publikacji 16 stycznia 1848 udał się do Konstantynopola monsignor Innocenzo Ferieri, w podwójnej misji — nadzwyczajnego legata na dworze sułtana oraz wizytatora apostolskiego na wschodzie33.

Nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Wysoką Portą sugerował papieżowi również Czartoryski: 4 grudnia 1847 pisał do papieża doradza­

jąc, by ustanowił w Konstantynopolu nuncjaturę34. Sama Turcja zgadzała się na ten projekt — nie wykluczone, że pod wpływem polskich dorad­

ców. Idea ta nie była obca i dyplomacji francuskiej, której gwiazda lśniła coraz jaśniejszym blaskiem na wschodzie. Od razu po stłumieniu rewo­

lucji 1848 roku nowy rząd w Paryżu wznowił aktywność w Konstantyno­

polu, co miało po kilku latach uwikłać Francję w wojnę z Rosją.

Z pierwszej misji msgr Ferieri wywiązał się znakomicie. Wysoka Porta zgodziła się przyjąć legata apostolskiego, który by nie miał wyraźnie dy­

plomatycznego charakteru. Legat miał opiekować się interesami katoli­

ków, poddanych sułtana. Nie udała się Ferieriemu druga misja — w izy­

tatora. Instrukcja, w którą go zaopatrzono, zalecała mu wizytowanie za­

równo katolickich, jak i prawosławnych kościołów. Zwyczaj turecki, dzie­

lenia chrześcijan na narody według wyznań, reprezentowanych przez jed­

ną tylko osobistość, uniemożliwił legatowi nawiązanie bezpośredniego kontaktu z ośrodkami prawosławnymi. Kierowano legata do patriarchy

31 M. E k m e ć i ć, op. cit., s. 39-4.

32 „R u ssk a ja S ta r in a ” t. 70, 1891, s. 584.

33 A. T a m b o t r a , Catholicisme...

(11)

konstantynopolitańskiego, ten zaś nie dopuszczał do rozmów wysłannika rzymskiego z hierarchią prawosławną. Ponadto wybuch rewolucji we Wło­

szech przyspieszył powrót Ferieriego do Rzymu, tak że główny jego za­

mysł spalił na panewce. ,

Reakcja kościołów prawosławnych na encyklikę papieską była od po­

czątku negatywna. Pierwsze zapowiedzi dezaprobaty datują się z marca 1848 r., ale właściwa odpowiedź nadeszła nieco później. W maju t. r.

nadzwyczajne concilium czterech patriarchów (konstantynopolitański An- tim, aleksandryjski Jerotej, antiochijski Metody, jerozolimski Cyryl) opu­

blikowało odpowiedź na encyklikę. Wraz z nimi podpisało ją 29 władyków, członków synodu33. Encyklikę papieską nazwano „bezbożną i żałosną’', a misje katolickie na wschodzie — „frymarczeniem duszami”. Całe papie­

stwo utożsamiano z herezją arianską.

Tę gwałtowną replikę kolportowano na wschodzie w oryginale grec­

kim oraz w tłumaczeniu włoskim. Rozpętała się polemika teologów pra­

wosławnych, którzy w encyklice z 6 stycznia 1848 dopatrywali się napaści na prawosławie. Echa tego pierwszego zderzenia kościołów chrześcijańskich z początku 1848 r. pobrzmiewały w ciągu dziesięcioleci w polemikach uczo­

nych i nieuczonych teologów, w książkach i w prasie, w publikacjach róż­

nych instytucji, których zadaniem było wykazywanie słuszności jednej lub drugiej strony. Praktycznym skutkiem tej fali niezadowolenia była tendencja emigracji polskiej, aby nie psuć tego, co w poprzednich latach pomyślnie budowano.

Encyklika papieska z 1848 r. oraz odpowiedź patriarchów prawosław­

nych zachęciły słowianofilów rosyjskich do intelektualnego podbudowania swego antykatolickiego stanowiska. Bardziej jeszcze sprowokował ich w y­

buch rewolucji 1848 roku w katolickich krajach Europy. Chomjakow, jeden z duchowych przywódców słowianofilów rosyjskich, uważał owe lata za początek upadku katolicyzmu i protestantyzmu oraz za szansę dla prawosławia. „Upadek Austrii — pisał Chomjakow do Popowa 17 marca 1848 — albo raczej jej dezintegracja jest kompletna, względnie teraz się d op ełn ia--- Papież, ponieważ wstrząsnął Italią i wprawił w ruch siły, których sam już nie może kontrolować, siedzi w swym kącie smutny i bezradny. Papiestwo gregoriańskie w ślad za cesarstwem Karola Wielkiego schodzi do historycznego lamusa. Potem przyjdzie kolej na pro­

testantyzm i katolicyzm. Droga wolna. Prawosławie pojawia się na are­

nie dziejowej” 36. To słowianofilskie stanowisko będzie długo pokutować i próba zjednoczenia z 1848 r. pobrzmiewać jeszcze będzie w piśmie sło­

wianofilów moskiewskich do Serbów z 1860 r., które podpisał Chomjakow i Pogodin. Nienaruszalność serbskiego prawosławia pozostała jedną z głównych zasad słowianofilstwa rosyjskiego. Chomjakow w 1849 r. na­

pisał „Pieśń serbską”, a w r. 1852 poemat „Nie pysznij się przed Belgra­

dem”. Następstwa próby zjednoczenia kościołów z 1848 r. długo będą pogłębiać przepaść dzielącą Serbów i Chorwatów, i tak już rozdwojonych w następstwie upadku rewolucji 1848 r. Natomiast cerkiew prawosławna rosyjska rozmyślnie zignorowała wystąpienie papieża. W istocie Mikołaj I nie chciał komplikować sobie stosunków z papieżem, z którym prowadził rokowania o konkordat37.

< “ K i r y l P a t r i a r c h , op. cit., s. 85 η.

M T am że, s. 15. ,

3· Κ. С h r i s it о f f, l .n Introduction to N ineteenth-C entury Russian Slavophilism.

K om jakov, S -G ra v e n h a g e 1961, s. 94.

” E. W i n t e r , Russland und das P apsttum t. II, B e rlin 1961, s. 270.

(12)

Z J E D N O C Z E N I E K O Ś C IO Ł Ó W W 1848 R . A S Ł O W IA N I E P O Ł U D N IO W I 205

Nieudana konfrontacja dwóch kościołów chrześcijańskich ominęła w zasadzie ziemie jugosłowiańskie. Serbski kościół prawosławny jeszcze nie był autokefaliczny i formalnie podlegał patriarsze konstantynopolitańskie­

mu, który też w jego imieniu odpowiedział papieżowi. W świadomości współczesnych niewiele zostało śladów tego konfliktu, mimo że właśnie tutaj stykały się i splatały dwa chrześcijańskie wyznania, paraliżując po obu stronach dążność do zbliżenia. Jak płytka była świadomość owego kon­

fliktu, widać po historiografii, która w sto lat później nie wie na dobrą sprawę, co się wtedy stało.

Gdy w marcu 1848 r. nadeszły z Konstantynopola pierwsze ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem katolickim, nie wydaje się, by w Belgradzie wzięto je na serio. Świadczyć może o tym opieszałość w udzieleniu odpo­

wiedzi. Przyczynił się do tego też fakt, iż zalecenia patriarchy i synodu były zredagowane po grecku. W Belgradzie przetłumaczono je niedbale, o czym świadczy regest archiwalny. Patriarcha konstantynopolitański An- tim 13 marca 1848 w imieniu synodu przesyłał metropolicie „całej Serbii”

Petarowi drukowany list prosząc, by nie pozwolił swojemu narodowi przy­

jąć wpływów kościoła zachodniego 38. List ten zaopatrzony w 16 podpisów nie zawierał zasadniczej odpowiedzi na encyklikę, ale przesuwa o prawie dwa miesiące naprzód skomplikowaną genezę reakcji prawosławnej na wystąpienia papieża.

W serbskim tłumaczeniu tego listu zatracił się jego główny cel, nie ma tu mowy o encyklice katolickiej i o drukach, które bez kontroli prze­

rzuca się przez granicę turecką na tereny prawosławne, lecz ogólnikowo mówi się o książkach. Lojalność wobec sułtana konsekwentnie przewija się przez cały tekst i pozwala domyślać się, że ten okólnik był przezna­

czony raczej dla niewyzwolonych jeszcze prowincji Turcji (Bośnia, Ma­

cedonia, Bułgaria) aniżeli dla Serbii i Grecji. Sugerowano metropolitom, by umacniali wiernych w chrześcijańskiej pokorze wobec sułtana, żądając

„aby zanosili nieustanne modły do Wszechmocnego Boga za miłościwie nam panującego, Światłego cesarza Sułtana Abdul Medżida Efendi”. Wię­

cej miejsca poświęcono sułtanowi („którego cesarstwo niech będzie nie­

pokonane i zwycięskie na wieki”) niż zasadniczej sprawie: „Ponadto bę­

dziesz czuwać i nad tym, czego kościół w swoim czasie wymagał, nad ludźmi rzec można nieznajomymi i niewypróbowanymi, czy obecnie tam się znajdują, czy jeżeli potem się zjawią w Twojej eparchii, a którzy niepokoją ludzi, naruszając ład i porządek, natychmiast [o tym] donosić będziesz miejscowej wysokiej władzy, pisząc i powiadamiając jednocześ­

nie kościół o tym, by on też dopełnił swojego obowiązku na właściwym miejscu; książki podejrzane i sprzeczne z duchem chrześcijańskim i wier- nopoddańczym winien jesteś zakazywać, aby nie przywożono [ich] ani nie czytano w Twojej eparchii, słowem winien jesteś czuwać, by zarówno Ty, jak chrześcijanie w działalności swojej przestrzegali we wszystkim naka­

zów wiary i naszych obowiązków wiernopoddańczych” 3!). Tak ułożony list wyraźnie miał pozyskać fanariotom administrację turecką w razie konfrontacji z emisariuszami papieskimi. W samej Serbii natomiast to kwie­

ciste wielbienie sułtana mogło jedynie wzbudzić szyderstwo. Jeżeli cokol­

wiek z tego było to przyjęcia, to tylko ocena ludzi „nieznajomych i nie­

sprawdzonych”, którzy przyjeżdżają z książkami „podejrzanymi i sprzecz-

** A rc h iv S rb ije, B eograd [cyt. dalej: AS], M etropolija, n r 253.

38 Tam że.

(13)

nymï z duchem chrześcijańskim i wiernopoddańczym”. Dotyczyło to Ter­

leckiego i wielu doradców Iliji Garaśanina w Serbii.

Na ten list metropolita serbski Peter odpowiedział patriarsze po upły­

wie z górą trzech miesięcy (16 lipca 1848), kiedy już był w posiadaniu antypapieskiej rozprawy, odbitej w drukarni Patriarchatu w Konstanty­

nopolu. Zalecenia z Konstantynopola upewniły metropolitę serbskiego i je­

go otoczenie o głębszym antypapieskim znaczeniu również pierwszego li­

stu z 13 marca. Nie znamy powodu opóźnienia odpowiedzi, chyba że po­

łożymy to na karb opieszałości i niedbalstwa.

Sam metropolita usprawiedliwiał spóźnioną odpowiedź tym, że list pa­

triarchy nadszedł do Belgradu, „gdyśmy w eparchii byli na wizytacji i od razu potem musieliśmy udać się na sesję Zgromadzenia Narodowego”.

Pokonawszy wszystkie te trudności śle odpowiedź, w której główny na­

cisk kładzie na zapewnienie, że będzie swój naród „ochraniać przed wszel­

ką złą nauką i zarazą duchową”. Metropolita nie powoływał się na suł­

tana, poza elastycznym sformułowaniem o „poszanowaniu władcy”, nato­

miast stwierdza: „Nie omieszkamy oznajmić Waszej Świątobliwości naszej wdzięczności za tak pożyteczne zalecenia i jednocześnie złożyć zapewnie­

nie, że my po myśli napomnień wielkiego świętego kościoła i Waszej Świą­

tobliwości postępować będziemy i podług możności obowiązki swoje w y­

pełniać. Podobnie jak sami będziemy świętej wiary i przepisów kościel­

nych pilnie przestrzegać, tak samo powierzonych nam wiernych, przedkła­

dając im siebie na wzór wielkiego dobrego czynu, na drogę zbawienia na­

prowadzać i do bojaźni Bożej i poszanowania władcy przyuczać, by pocz­

ciwy chrześcijański żywot wiedli” 40.

Zanim serbska metropolia sformułowała niniejszą odpowiedź, nadszedł nowy list patriarchy wraz z 75 egzemplarzami rozprawy teologicznej, w y­

mierzonej przeciwko papieżowi, oraz 5 egzemplarzami innej rozprawy

„o podobnej treści przez jakiegoś gorliwego męża prawOsławnego sporzą­

dzonej, która też ostrzega przed złośliwą intrygą” 41. Główna rozprawa — to właśnie traktat przyjęty przez concilium konstantynopolitańskie w ma­

ju 1848 r.

Patriarcha Antim wyłożył metropolicie intencje tej broszury: „Na sku­

tek jakiegoś wydanego drukiem pisma papieskiego, rozpowszechnianego tu i w innych miejscowościach, a które w ogóle dotyczy nas — ludzi wschodnich, Święty Kościół Chrystusowy postarał się sporządzić i wydać stosowną odpowiedź na wspomniane pismo, obalając w imieniu Ducha Świętego bezzasadne wywody” 42. Egzemplarze broszury metropolita wi­

nien rozdać swojemu duchowieństwu i innym uczciwym chrześcijanom

„celem poznania i zwalczania tego podłego pisma”.

Na to wezwanie patriarchy metropolita serbski nie udzielił odpowie­

dzi; w protokóle zapisano tylko: „Do wiadomości — ad acta” 43. Być mo­

że nie miał ochoty reagować na następujący fragment odezwy swego zwierzchnika: „Ale jako że, miły Bracie, w wydawaniu tej w wielu egzem­

plarzach drukowanej odpowiedzi niemały koszt poniesiono, a nasza naro­

dowa drukarnia i tak skromna nie może go sama ponieść: przeto dla Waszego dobra i poczucia godności upraszamy, abyście dla ulżenia w kosz­

40 AS, M etropolija, n r 355.

41 AS, M etropolija, n r 654: tłu m ac ze n ie o ry g in a łu greckiego; załączniki nie za­

chow ały się w a k tac h . !

4ä Tam że. ·

43 AS, M etropolija, n r 654: „ P ro to k o ll E pisk o p aln ij za godinu 1848-mu” z 30 sie rp ­ n ia (15 w rześnia) 1848.

(14)

Z J E D N O C Z E N I E K O Ś C IO Ł Ó W W 1848 R . A S Ł O W I A N IE P O Ł U D N IO W I

tach i dopomożenia też innym dla prawosławia pożytecznym wydaniom z Waszym przyzwoleniem uczestniczyli” 44. Była to niedwuznaczna prośba 0 pomoc finansową.

W dniu 28 lipca 1848 patriarcha konstantynopolitański przesłał do Belgradu następnych 30 egzemplarzy antypapieskiego traktatu w języku greckim („Odpowiedź Prawosławnego Kościoła Wschodniego na encyklikę papieża Piusa IX do wiernych na wschodzie”). I to pismo w protokóle me­

tropolitalnym z 15 września zostało zaopatrzone w adnotację Ad. a c ta 4·5.

Było to drugie wydanie tego samego traktatu, którego 75 egzemplarzy me­

tropolita otrzymał przed miesiącem. Jedyny egzemplarz tego wydania, za­

chowany w Serbskiej Metropolii, zawiera 22 strony tekstu w języku grec­

kim. Czyżby w Belgradzie nie przydawano mu wielkiego znaczenia; skoro egzemplarz pozostał nierozcięty? Czytelników, znających język grecki, było sporo w miastach serbskich, zarówno pośród przesiedleńców — Gre­

ków, jak WłochówT, a także wśród wykształconych Serbów, którzy (jak np. Ilija Garaśanin) ukończyli szkoły greckie. Tę drugą partię metropolita serbski miał rozdać „podwładnym archijerejom i niższemu duchowieństwu 1 chrześcijanom Waszym do powszechnej wiadomości, wykorzystania i zbu­

dowania ich przeciwko gorszącemu i podle zmyślonemu pismu” 46.

Na pierwsze pismo patriarchy z 13 marca 1848 metropolita serbski od­

powiedział dopiero 19 lipca tegoż roku, nie potwierdzając odbioru rozpraw antypapieskich, których nie był skłonny finansować. Na następne z kolei pismo patriarchy odpowiedzi też nie udzielił. Nie wydaje się, by ta pow­

ściągliwość w wymianie korespondencji obu dostojników kościoła pra­

wosławnego była czymś niezwykłym, gdyż i później patriarcha Antim w y­

rażał nieraz życzenie, by „nadal rozwijała się obustronna koresponden­

cja” 47.

Skądinąd trzeba stwierdzić, że punkt ciężkości antypapieskiej posta­

wy w 1848 r. spoczywał w Serbii nie na kwestiach kościelnych, ani czysto teologicznych, lecz na politycznych. Dlatego kościół serbski nie odegrał głównej roli w kampanii prowadzonej na Bałkanach przeciwko encyklice z 6 stycznia 1848. Zanim kościół serbski zdołał zareagować na możliwe unickie zakusy ze strony papiestwa, politycy serbscy skutecznie im zapo­

biegali. Kościół orientował się w niebezpieczeństwie, ale wówczas go nie odczuwał w praktyce, tak że stanowisko jego nie przeczy solidarności koś­

ciołów wschodnich wobec katolicyzmu w 1848 r. W tej kwestii wszystkie kościoły prawosławne były jednomyślne, mimo że w innych sprawach się różniły 4S. Dlatego też cytowana korespondencja metropolity belgradzkiego z Konstantynopolem nie odsłania historycznego sensu tego zagadnienia.

To co było „zarazą duchową” dla oficjalnego kościoła serbskiego, kryło w7 sobie nadzwyczajną szansę historyczną dla polityki serbskiej.

Jak już wspomniano encyklikę z 6 stycznia 1848 posłano najpierw do Konstantynopola, skąd rozsyłano ją po ziemiach prawosławnych. Ale po­

słano ją i Serbom bezpośrednio. Do Belgradu przywiózł ją sam Terlecki,

41 P or. w yżej p rzy p . 41.

45 AS, M etropolija, n r 655.

4e T am że: p a tria rc h a A n tim do m e tro p o lity P e ta ra , K o nstantynopol, 16/28 liip- ca 1848.

47 AS, M etropolija, n r 711: p a tria rc h a A n tim do m e tro p o lity P e ta ra , K o n sta n ­ tynopol, 23 p aźd ziern ik a (4 listopada) 1848 i odpow iedź se rb sk a z 22 listo p ad a (4 grudnia) 1848.

48 Ch. A F r a z е е . Th e Orthodox Church and Independent Greece 18211852, C am bridge 1969, s. 109.

(15)

jeden z inicjatorów papieskiej polityki, już w lutym 1848 r . 49. Jego misja nie stanowiła niespodzianki dla ministra Garaśanina i samego księcia serb­

skiego. Kwestia unii kościelnej przewijała się w wystąpieniach agentów polskich w Serbii przed 1844 oraz po 1846 r. Ludziom Garaśanina przy­

świecała myśl, aby papież poszedł im na rękę przyznając Słowianom po­

łudniowym prawo wprowadzenia liturgii i obrzędów słowiańskich50. Ter­

lecki był w ich oczach raczej patriotą polskim niż emisariuszem religijnym, chociaż formalnie przyjmowano go jako wysłannika papieża. W liście Ma- tija Bana do Ljudevita Gaja z 17 lutego 1848 czytamy, że papież „wyprawił Terleckiego w nasze strony” w tej materii. Rozumiano, że Terlecki jest

„sekretarzem jakiegoś towarzystwa polskiego, które powstało w tym celu aby katolickim Słowianom przywrócić liturgię Cyryla, wschodnie para­

menty itp.” 51. Wysnuli więc z całej sprawy ten tylko wniosek, który sfor­

mułował Terlecki w memoriale przedstawionym papieżowi w 1847 r. Że Terlecki nie był osamotniony w tej akcji, widać po wzmiance o tej samej idei, którą spotykamy w „Składzie zasad” Legionu Mickiewicza, chociaż ta raczej zaciemniała niż rozjaśniała tę sprawę 52.

W Serbii nie pozwolono Terleckiemu ogłosić encykliki papieskiej. Gdy potem udał się do Zagrzebia, ostrzeżono Ljudevita Gaja, że nie należy pozwolić mu na rozpowszechnienie encykliki nawet w katolickiej Chor­

wacji, gdyż to niezmiernie zaszkodziłoby sprawie współdziałania ruchów narodowych południowych Słowian. „Jest w tym ·— donosił Ban — oczy­

wiście zwykła rzymska robota; papież chciałby zagarnąć pod swoją rewe- rendę prawosławnych braci. Skorzystajmy z tej iluzji, tym bardziej, ie Terlecki jest raczej patriotą polskim niż kościelnym. Przywiózł encyklikę papieską, ale nakłoniłem go, aby jej nie publikował, gdyż nie tylko nie byłoby stąd żadnej korzyści, lecz naród nasz poniósłby wielkie straty.

Proszę przeto, aby Pan w prawdziwym świetle przedstawił mu tę kwestię, aby encyklika ta w katolickiej Chorwacji nie dotarła do ludu; wśród Ser­

bów bowiem wznieciłoby to podejrzenia pod adresem Chorwatów, a to by zaszkodziło obu stronom. Za pomocą jednej encykliki nie sposób odwieść narodów od ich kościoła, zresztą nie trzeba ich odwodzić” 33. Matija Ban pochodził z Dubrownika i był katolikiem, podobnie jak większość dorad­

ców Garaśanina.

Bawiący w Belgradzie Terlecki nie miał pojęcia o politycznych oko­

licznościach swej jugosłowiańskiej wyprawy i nie wspomina o tym w swoich notatkach. Nie usunięto go też z Belgradu nie tylko dlatego, że uchodził tam za patriotę słowiańskiego, zwalczającego liturgię łacińską, chociaż zabierał się do tego z niewłaściwej strony, lecz również dlatego, że został przyjęty przez księcia serbskiego Aleksandra Karadżiordżiewicia.

48 Por, w sp o m n ia n y w przyp. 18 lis t M a tija B ana do L ju d e v ita G a ja z 17 lu te ­ go 1848.

50 A rc h iw u m In s ty tu tu H istorycznego w B elgradzie, spuścizna M a tija Bana, sygn. V/1: M a tija Ban do D ra g o lju b a G oluba w Pożedze, 2 sierp n ia 1848. G olub był profesorem Szkoły H an d lo w ej w B elgradzie.

61 Tam że. '

62 W jugosło w iań sk iej w ersji „S k ła d u z a sa d ” p ierw szy p u n k t b rzm iał: Duh Sla- vjanstw a u svjatoj, katolićeskoj, rim skoj vjeri im a pokazati se slobodnijem djelima.

P o r. H. B a t o w s k i , Mickiewicz Prema Ju źn im Slavenim a 18481849, ,.H istorijski z b o rn ik ” t. IX , 1956, n r 1—4, s. 73. W w e rsji o ry g in aln ej n ie m a m ow y o duchu S łow iańszczyzny, lecz „o d uchu c h rz e śc ija ń stw a ” (por. A dam M i c k i e w i c z , Dzieła t. X II, W arszaw a 1955, s. M\ P óźniej, w 1848 r. M ickiew icz zam ieścił w „L a T rib u n e des P eu p le s” o b szern y a rty k u ł o d uchu re fo rm y w kościele k ato lick im , k tó ry zga­

d załby się z o sta tn ią w e rsją jego odezwy.

53 Por. w yżej przyp. 49 i 18-

(16)

Z J E D N O C Z E N I E K O S C IO Ł O W W 1848 R . A S Ł O W IA N I E P O Ł U D N IO W I 209

Wręczył księciu na audiencji w imieniu papieża nieduży krucyfiks z heba­

nu, ze srebrnym Chrystusem i różańcem. Przed wyjazdem z Rzymu papież dał mu dwa takie krzyże, co dowodzi, że nie wylądował w Belgradzie przypadkowo, lecz według z góry ułożonego planu.

Koła zbliżone do Iliji Garaśanina z Matijem Banem na czele wykorzy­

stały jego przyjazd jako dowód gotowości papieża pójścia na ustępstwa na rzecz Słowian katolickich i zezwolenia im na odprawianie nabożeństw w języku słowiańskim. Można przypuszczać, że tak uzasadniał tę kwestię sam Terlecki — wielki zwolennik języka słowiańskiego w kościele. Hasło to przeniesiono do Zagrzebia, gdzie odegrało poważną rolę w uchwaleniu

„żądań narodu” z 25 marca 1848. W Zagrzebiu przebywał wtedy wybitny zwolennik iliryzmu Paja Ćavlović, rzecznik słowiańskiego kościoła naro­

dowego w Chorwacji; nie wiadomo, czy spotkał się z Terleckim — mo­

żliwe że minęli się w drodze.

Pobyt Cavlovicia w Belgradzie nie stanowił tajemnicy. Konsul angiel­

ski uważał go za „agenta panslawistycznego”, który przyjechał z Wiednia

„zaraz po obaleniu rządu ks. Metternicha i od razu nawiązał kontakt z tu­

tejszymi czołowymi osobistościami” 54. Z Belgradu Cavlovic udał się do Zagrzebia, gdzie rozwinął działalność na rzecz zniesienia celibatu księży i wprowadzenia obrządku słowiańskiego do kościoła katolickiego w Chor­

wacji. Nie sposób ustalić, czy działał w porozumieniu z Terleckim i kon­

tynuując jego akcję, ale można by wysnuć nie bez podstaw takie przy­

puszczenie 55.

Że działalność Terleckiego w Belgradzie nie miała widoków na powo­

dzenie, a papieski krucyfiks z różańcem mógł mieć jakieś znaczenie jedynie w wąskich kołach dworu, widać to z raportu konsula angielskiego, w któ­

rym powiada, iż mimo wielkiego entuzjazmu, z jakim głosi się pansla- wizm, „istnieje zjadliwy nastrój (a virulent feeling) przeciwko wyznaw­

com iliryzmu ze Śremu i Sławonii”, zatrudnionym w Belgradzie. Dlatego Aleksa Janković, minister sprawiedliwości, musiał podać się do dymisji, a inne wybitne osobistości związane z iliryzmem wkrótce tego się spo­

dziewają 56. Społeczeństwo serbskie było wówczas nastawione antyturecko.

Pasza Kalemegdanu powiadomił konsula angielskiego o gotowości bojowej wojsk tureckich, gdyż w każdej chwili liczy się z napadem na swoją fortecę. Chce unikać konfliktu do ostatecznych granic, ale w razie po­

trzeby puści Belgrad z dymem. W takiej atmosferze działalność emigracji polskiej Terleckiego i zwolenników iliryzmu oznaczała, że płyną z ogól­

nym prądem, ale wbrew jej celom.

Z Belgradu Terlecki udał się do Djakowaru, gdzie spotkał się z Matem Topaloviciem „którego znał ze słyszenia jako gorącego patriotę słowiań­

skiego”. Rzecz zdaje się była ukartowana, Topalovic bowiem należał od dawna do zaufanych Garaśanina. W Djakowarze seminarzyści przedsta­

wili mu „komedię chorwacką” i w antraktach śpiewali pieśni patriotyczne.

Tutaj też doszła Terleckiego wieść o wybuchu rewolucji we Francji.

W notatkach Terleckiego brak bliższych danych o jego pobycie w Za­

grzebiu; opowiada, że poznał unickiego władykę Smićiklasa z Krizevaca oraz zbierał datki na unickie seminarium w Rzymie. Znalazł też odpo-

54 P u b lic R ecord O ffice, London, F oreign O ffice [cyt. d alej: PRO FO] 78/739, n r 22: F o n b lan q u e de L o rd a C ow ley’a w K o n stan ty n o p o lu .

55 Nie m a o tym śla d u w biografii T erleckiego, ani w p a p ie ra c h G a ra śa n in a w

B elgradzie. W olno przypuszczać, iż w B elgradzie nie m iano specjalnego za u fan ia do działalności T erleckiego-w Zagrzebiu.

5· PR O FO 78/739, n r 7: F o n b lan q u e do P a lm e rsto n a , B elgrad, 26 m a rc a 1848.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wypada jednak cofnąć się jeszcze bardziej, do początku XIX wieku, czasów, kie- dy na fali rozwijającej się idei słowianofilskiej budziły się pierwsze zainteresowania

Tu chciałbym zaznaczyć, że żaden inspektor czy pracownik służby bhp nie jest w stanie wszystkich upilnować i dlatego trzeba postawić na ludzi, którzy chcą się

Wrześniowe posiedzenie rady odbyło się, zgodnie z zapo- wiedzią, w nowej siedzibie Delegatury WIL w Kaliszu.. Byłam tam drugi raz po otwarciu i muszę przyznać, że podo- ba mi

Dobrze się stało, że tematem tej książki jest religijność inteligencji, gdyż wydaje się, że to właśnie inteligencja najczęściej dość sceptycznie podchodziła

Tuż obok dwóch dębów rosła leszczyna, która obsypana była żółtym pyłkiem.. Niedaleko stawu usłyszał stukanie dzięcioła i piękny

Poja- wiają się też biura podróży, specjalizujące się wy- łącznie w turystyce medycznej (jednym z nich jest berlińska firma Denstour).. Po krótkim powitaniu w języku

- To było łatwiejsze niż się spodziewałam – zakpiła Złotka, a tygrysiczka rzu- ciła się na nią z wysunię- tymi pazurami. Ale,

Idziemy tak długo aż z prawej strony nie dojdzie droga asfaltowa, Goaveien, skręcamy w prawo i przechodzimy około 100m, po lewej stronie będzie kolejna stacja, VII.. Patrz