• Nie Znaleziono Wyników

Zamiana z rodziną żydowską mieszkania w Lublinie na dom w Markuszowie - Celina Chrzanowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zamiana z rodziną żydowską mieszkania w Lublinie na dom w Markuszowie - Celina Chrzanowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

CELINA CHRZANOWSKA

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Markuszów, okres powojenny Słowa kluczowe Lublin, życie codzienne, Żydzi, mieszkanie

Zamiana z rodziną żydowską mieszkania w Lublinie na dom w Markuszowie

Z Żydem bodajże pierwszy raz po wyzwoleniu to zetknęłam się jak tato robił tą transakcję, że oddał mieszkanie Żydom, dwom Żydom czy rodzinie żydowskiej, też nie wiem dokładnie, w lutym czterdziestego piątego roku. I w zamian dostał od nich budynek, dom w Markuszowie. To wszystko było załatwione notarialnie, mam dokument jeszcze notarialny na tą zamianę. I w tym domu tato przez rok czasu prowadził restaurację. Potem wróciliśmy do Lublina z uwagi na to, że tam nie było możliwości kształcenia nas.

Karmelicka to była krótka uliczka, miała chyba pięć czy siedem numerów, bo to była boczna ulicy Staszica, a później tam był duży plac i na tym placu stały furmanki, które przywoziły produkty na targ. To była króciutka ulica. I myśmy mieszkali w oficynie, podwórko było taką dużą studnią. I myśmy mieszkali na parterze, dwa pokoje z kuchnią. Ten dom, to mieszkanie było skanalizowane, mieliśmy nawet łazienkę i ubikację w domu, co w ówczesnych czasach było nie takie oczywiste, i dlatego może ci Żydzi zaproponowali ojcu tą zamianę. Bo to było duże, przestrzenne mieszkanie na parterze, no i w centrum miasta. No dziwiłam się trochę, że tato się zgodził, ale mój tato to był takim właśnie ryzykantem, któremu same pieniądze szły do rąk, potrafił po prostu robić pieniądze.

[Skąd w ogóle wziął się pomysł na zamianę Lublin – Markuszów?] Właśnie nie wiem dlaczego. Dlatego, że w Markuszowie tato otrzymał dom, duży dom, w którym założył restaurację, na dole była masarnia, była winda, którą się wywoziło jedzenie na górę.

To było idealne miejsce na restaurację, i może dlatego to ojca skusiło. Nie wiem, nie wiem. Ten pomysł to był dla mnie beznadziejnie głupi, bo potem i tak po roku czasu wróciliśmy do Lublina, a te przeprowadzki dużo kosztowały, a mieszkania takiego jak to na Karmelickiej już nie można było znaleźć, no i zamieszkaliśmy w tym domu, róg Rusałki a Dolnej Panny Marii, który został rozebrany i tuż przed rozebraniem tato kupił właśnie ten domek jednorodzinny z ogródkiem na Nadbystrzyckiej, to się wtedy

(2)

nazywały Rury Jezuickie.

Data i miejsce nagrania 2006-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Monika Grzegorczyk

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A znowu druga pani u której kiedyś mieszkałam, taka lwowianka, która jak dowiedziała się, że wpadłam we Wrocławiu w kocioł zastawiony przez Urząd Bezpieczeństwa, to

I poszliśmy po prostu sprawdzić czy faktycznie dom się nadaje do użytku, bo za takie coś to oni dostawali premie, jak do użytku oddawali, a to po prostu pamiętam, że to był dom

Jak zaczęłam [głosować] w pierwszych wyborach do Rad Narodowych we Wrocławiu, tak w każdych wyborach uczestniczyłam, brałam udział, byłam zaangażowana, tak zakończyłam w

A jeżeli był jakiś, tak jak i w tej chwili, jak pan trafi na durnia, który się na niczym nie zna, a tylko udaje wielkiego urzędnika, to były problemy i sprawa opierała się wtedy o

Ale wiem, że robotnicy mieli pretensje do studentów, że po prostu ich lekceważą… ja mówię tak jak ja odbierałam to wtedy słuchając, że po prostu uczą się na koszt

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, wyzwolenie Lublina lipiec 1944 roku, Kijany, czołgi, Niemcy, Rosjanie.. Do Lublina wróciliśmy

Tam jeden był kolejarzem, drugi gdzieś tam w Warszawie, wszyscy grali na instrumentach, stryj Piotr skończył studia plastyczne w Petersburgu, ale dlaczego mój dziadek był

Podobały mi się właśnie te takie loże, to wszystko, ten wystrój tego kina na mnie zrobił takie wrażenie, bo zwykle, jak tato nas zabierał gdzieś tam do teatru, gdzie