• Nie Znaleziono Wyników

Cmentarz żydowski w Turobinie - Mieczysław Fik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cmentarz żydowski w Turobinie - Mieczysław Fik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIECZYSŁAW FIK

ur. 1923; Turobin

Miejsce i czas wydarzeń Turobin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Turobin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna

światowa, PRL, współczesność, Żydzi, cmentarz żydowski, macewy, wykorzystanie macew

Cmentarz żydowski w Turobinie

Kirkut znajduje się niecały kilometr w kierunku zachodnim od mojego mieszkania. Tu był stary cmentarz żydowski, miał paręset lat. Poza tym był nowy cmentarz. Stary był zabytkowy. Było tam dużo starodawnych nagrobków żydowskich, różnych kapliczek.

Tak było do wojny. Jak wybuchła wojna, to Niemcy zabrali wszystkie te macewy, pomniki powywozili, i tam, gdzie były błota, na główniejszych ulicach, robili sobie z nich chodniki. Tam, gdzie się kwaterowali, gdzie mieli podjazd, też sobie nakładli tych macew. Jak ścigali, na roboty do Niemiec łapali, to tam, gdzie był kirkut – były łąki i przy cmentarzu stała chałupka dozorcy kirkutu, obok była kapliczka czy dzwonnica – zrobiliśmy sobie taki punkt, gdzie się ukrywaliśmy. Tam się schodziliśmy i śmieliśmy się, było nas paru. Niemcy potem składali tam zabitych; zabijali wtedy dużo. Kiedyś przyszedłem tam wcześniej – jeszcze nie było moich kolegów – ale nie patrzyłem na nic; położyłem się. Rano się przekręcam, patrzę, a tu nieżywy człowiek leży! Jak się zerwałem, to tak nieprzyjemnie…

Później wszystko, co rosło na kirkucie – przeważnie drzewa owocowe, krzaki – zostało wycięte i został tylko taki kawałek, symbol cmentarza. Jeden kamień z tego cmentarza jeszcze do niedawna leżał koło kościoła. Chłopi też sobie dużo tego pobrali, na podwórko położyli czy coś.

Za komuny był ogrodzony, ale ludzie, jak to ludzie, rozkradli. Później przejęła go gmina i odsprzedała za grosze synowi tego, który był dozorcą na tym cmentarzu, nazywał się Błaszczak. Potem on stąd wyjeżdżał i znowuż sprzedał komu innemu.

Teraz, już od dziesiątek lat, jest tam pole. Zboże tam rośnie może od 30-40 lat.

Jakieś dwa lata temu przyjeżdżali tu z Ambasady Izraelskiej, z chorągiewką; ja tego nie widziałem, tylko opowiadał mi znajomy, bo go zatrzymali, jak jechał z pola.

Rozmawiał z nimi, interesowali się tym cmentarzem, mieli mapy, gdzie ten cmentarz się mieści, i inne rzeczy.

(2)

Data i miejsce nagrania 2009-03-02, Turobin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Śliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A ten Sowiet, może to też był Żyd w mundurze, wyjął pistolet i już chciał go zastrzelić, ale podskoczył drugi Żyd, taki stolarz, i mówi: „Nieprawda, ja też jestem Żyd, to

Oni mieli takie mary, jakby stół i po dwie rączki; kładli na to zmarłego i przykrywali jakimś płótnem. Jak nie miał kto płakać, to były wynajęte specjalne

Patrzymy, a z zachodu idzie masa ludzi piechotą – uciekali: policja, cywile, całymi dniami, może i nocami – uciekali przed Niemcami. Ktoś mówi: „O, jakieś wojsko idzie” –

Jeden ksiądz przed samą wojną chodził po domach i mówił: „Nie bójcie się Niemców, bo Niemcy to nie są źli ludzie”, dawał jeszcze jakieś obrazki.. A posterunek policji przed

To była mała miejscowość, wszyscy się znali, oni też przychodzili, przyglądali się, jak to się odbywa.. Był kiedyś taki ksiądz, co ich wypraszał, ale przeważnie

Nieprzyjemne było patrzeć, jak ci Żydzi idą, dzieciowiny za ręce prowadzą – czego to dziecko było winne.. To

Młody człowiek tak specjalnie się nie interesował tym, co było w środku; wiedzieliśmy tylko, że kult tu był, bo Żydów była duża masa. Data i miejsce nagrania

Słowa kluczowe Turobin, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, święta żydowskie, Kuczki, szabas..