• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1926.09.30, R. 3, nr 39

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1926.09.30, R. 3, nr 39"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Bezpłatny dodatek do „Głosu Wąbrzeskiego"

Nr. 39. Wąbrzeźno, dnia 30. września 1926. Rok III.

Z. Morawska.

Podsyć ogień na kominie, niech rozjaśni izbę nieco, niechaj smutna myśl zaginie, czarne troski niech odlecą!

Otwórz okno, niech powietrze do tej izby wniknie świeże, niechaj co złe ze ścian zetrze, smutne myśli niech zabierze.

Nowe dźwięk

Dość już myśli tej bezczynnej, dość już z troską borykania dziś nam trzeba pieśni innej, co świat nowy nam odsłania.

Niechaj dzwony jasno grają pieśni świętej tej jutrzenki, co z nią razem serca drgają, co z nią idą nowe dźwięki.

i.

Nowe dźwięki, nowe myśli w sercach młodych młode drżenie, niechaj czynu krąg się kreśli, w czyny zmienia się marzenie.

Takiej pieśni nam potrzeba, takich dzwonów kołysania co świetlany rąbek nieba

z chmur i zwątpień nam odsłania.

Zachód, różanych zórz ostatnie błyski Na jasnem niebie; tam z obłoków wianek...

Oto jest wieczór życia,.. Kres tak bliski Wszystko minęło... Pogodny był ranek, Uniesień pełne młodości południe.

Dusza po stokroć szczęsna — ta z wybranek Co noszą stygmat wykreślony cudnie Perłami myśli górnych... Niepojęta

Moc, co przetwarza wiosnę życia Grudnie.

Oto nadchodzi — cicha — targać pęta, Od łez zczerniałe i od westchnień rdzawe...

Myśl, któia tęskni, ta myśl co pamięta Przez długie lata — woła tobie — „Ave*4.

gwiezdnych po tęczowym szlaku Do istnień

Dąż skrzydłem lotnem po nową oprawę W złoto Miłości potężnej — leć ptaku W przestrzeńwolności płomiennej — dosłońca.

Ziemskiej wędrówki nie będzie — ni znaku.

Trwać będzieszduszo— ptaku,trwać bezkońca, W tęczowej szacie cichych przeobrażeń, Dziś — kropla rosy — gdzieś na listku drżąca Jutro — łza czysta, zbędna wszelkichskażeń, W tonie wieczności krysztalne wsączona, Dalej — mistyczna róża świętych marzeń, Nieskończoności sięgająca łona...

Przez fale zwątpień, pokus i mamideł Głosy potężne słyszę... Niezwalczona Harmonja boska — archanielskich skrzydeł!...

(2)

Wspomnienie z wyprawy słynnego podróżnika angielskiego.

Walka z rekinem.

Słynny podróżnik angielski, Armstrong Sperry, powróciwszy niedawno z wyprawy do mórz południo­

wych, opowiadał następujący niezwykły epizod.

Po kilkutygodniowej żegludze, podczas której za­

witaliśmy do niejednego portu, w końcu zawinęliśmy do Tahiti, gdzie okręt nasz „Kaimiloa" wysadził nas na ląd, sam udając się do Hawai po prowiant i dla uskutecznienia pewnych reparacyj. Przy najpiękniejszej pogodzie spędziłem parę miesięcy na tej uroczej wyspie.

Tam, podczas mego pobytu, który sobie uprzyjemnia­

łem ulubionym sportem wodnym, miałem najstraszniej­

sze w życiu wydarzenie, jakiego nie chciałbym po raz drugi przeżyć!

Pewnego dnia wyruszyłem w maleńkim kajaku t. zw. „kanoe", w towarzystwie mego czarnoskórego przyjaciela, Terri’ego, na połów olbrzymich ryb morskich, zwanych „srebrne Ahiahi", które w dużych stadach pojawiały się w oddaleniu kilku mil angielskich od brzegów wyspy. Nasze kanoe, kierowane wprawną ręką tubylca, kołysało się lekko na falach oceanu, ciągnąc za sobą na lince błyszczący hak z perłowej masy, stanowiący przynętę dla ryb Ahiahi. Te ostatnie, migocące w słońcu srebrnemi łuskami, pluskały wesoło dokoła naszego kajaku.

Nagle, w odległości kilku metrów, woda się za­

kotłowała i wzbiła w górę fontanną; równocześnie wyprężyła się linka, trzymana w mem. ręku i łódka targana przez ogromną rybę, rozpoczęła szalony taniec.

Jeden ruch niewłaściwy — zanim zdołałbym popuścić linę — a znaleźlibyśmy się w mokrym żywiole. Ale jakoś się poszczęściło. Pojmana ryba, chwilami niby przyczajona, zachowywała się spokojnie, to znów wy­

skakiwała z wody, wijąc się ruchami węża w powietrzu i* zapadając z głośnym pluskiem ponownie w głębię.

Walka 'trwała już prawie godzinę i „ofiara" zdawała się być zmęczoną i dawać za wygraną. Woda się uspokoiła i łup mój zdołałem już przyciągnąć tak blisko łódki, że ogromny, srebrem połyskujący kadłub ryby był w przezroczystej, jak szkło wodzie dokładnie widoczny.

Wtem — nieoczekiwanie, jak grom z jasnego nieba, ze szybkością błyskawicy, z pod łódki naszej wyłoniła się jakaś ciemna masa i nagle, złowiona ryba zniknęła, niby pochłonięta przez czarną chmurę.

Szarpnąłem linkę i z wody wynurzyła się ociekająca krwią głowa Ahiahi — tułów jej został odcięty ostremi zębami — rekina! W chwilę potem, straszny potwór morski, kołysząc się lekko na grzbiecie, przepłynął tak blisko naszego kanoe, że mogliśmy wyraźnie dostrzec biel jego brzucha i rozwartą paszczę. Wy­

dając krzyk zgrozy, Terri, uniósł wiosło i uderzył z całej siły okropne zwierzę w brzuch. Nieszczęsny! po co on to uczynił!! Tygrys morski nie pozostał dłużnym odpowiedzi. Gwałtowne uderzenie potężnego ogona i — jak z procy wyrzucony, znalazłem się o kilka­

naście stóp od wywróconej łodzi — w odmętach wodnych. W pewnem oddaleniu ujrzałem Terri’ego, płynącego pospiesznie w moim kierunku i usiłującego przekrzyczeć szum fal morskich. Intuicyjnie odwróciłem głowę i — krew ścięła mi się w żyłach: Nad po­

wierzchnią wody spostrzegłem stalowo-błękitną płetwę rekina, okrążającego nas w oddaleniu najwyżej 25 met­

rów! Raz poraź dochodziło mnie przechodzące w wycie, wołanie Terri’ego: „Bij wodę, Tamai, bijwodę!"

To mnie wyrwało z chwilowego odrętwienia. Jak warjat począłem wzburzać wodę, myśląc równocześnie:

czy ratunek prędko się zjawi? Przecież opodal są jeszcze dwa kajaki!

Tymczasem, nieubłagany wróg, powoli, lecz stale koła swe zacieśniał. Widoczny doskonale w kryszta­

łowej wodzie kształt morskiej bestji zbliżał się z każdą chwilą. Z niewymowną ulgą spostrzegłem szybko podpływającą łódź, skąd dochodziły mnie głosy, wzy­

wające do odwagi. Równocześnie dopadł mnie Terri, który, odsunąwszy mnie poza siebie, rozpoczął gwał­

townie „bić wodę" i wzywać pomocy bogów. W tym czasie nasi wybawcy zbliżyli się na kilkanaście metrów.

Rekin, jak gdyby rozważając sposób mającej być zastosowanej taktyki, wstrzymał na chwilkę swoje okrążenie — lecz mój instynkt przeczuwał dobrze, co się niebawem stanie: Zakipiała woda, wzbiła się fala piany i z głębin morskich runął potwór... Straszny krzyk pożeranego człowieka wstrząsnął powietrzem. — Kiedy po pół godzinie odzyskałem przytomność, leżałem w łodzi moich towarzyszy. A Terri, mój biedny Terri?

Odtąd zrozumiałem dopiero w całej pełni głęboką treść sentencji: „Niemasz większej miłości nad tę, ' kiedy kto życie odda za przyjaciela".

Kto żyje prosto, cierpi cicho i spełnia obowiązki, ten służy Ojczyźnie.

Rozmaitości.

Wędrująca Niagara.

Wodospad Niagary, ten wspaniały cud natury, od­

wiedzany rok rocznie z górą przez pół miljona osób, zagrożony jest katastrofą, nad odwróceniem której pra­

cuje obecnie specjalnie do życia powołana komisja in­

żynierska, złożona z inżynierów wydelegowanych przez Kanadę i Stany Zjednoczone.

W ostatnich latach w środkowym punkcie górnej części wodospadu pojawiła się rysa, która rozszerzała się coraz bardziej, tworząc cóś w rodzaju leja. Do leja tego wlewały się z wielkim szumem masy wody.

Wskutek tego zmniejszyła się ilość wody na obu skrzydłach wodospadu, tak, iż poziom wody wodospadu się obniżył. To podmycie górnej części wodospadu stale zmieniało jego wygląd zewnętrzny. — Przed 80 czy 90 laty, główna masa wody znajdowała się jeszcze na terenie Stanów Zjednoczonych. Obecnie przesunęła się ona i przesuwa stopniowo ku stronie kanadyjskiej.

Wspomniana powyżej komisja inżynierska wypra­

cowała dwa projekty zapobieżenia temu procesowi.

Według jednego projektu ma być zbudowana podwod­

na grobla, a według drugiego — planowane jest zbu­

dowanie powyżej wodospadu małej sztucznej wysepki, dzięki której główna masa wody przesunie się od środ­

ka ku obu skrzydłom.

9*letnia wirtuozka japońska.

Nietylko Europa i Ameryka posiada t.zw. cudowne dzieci; rodzą się one także na kontynencie azjatyckim i na wyspach japońskich.

W krajach Wschodzącego Słońca odkryto niedawno fenomenalny talent muzyczny u 9 letniej Sohonko Inoue, Dziewczynka grała na wielkim koncercie Towarzystwa Symfonicznego w Tokio kilka utworów Mozarta i zy­

skała sobie entuzjastyczne pochwały ze strony miej­

scowych krytyków, którzy wróżą jej najwspanialszą przyszłość.

(3)

Koszyk kwiatów.

A

--- (C ią g d ils z y ).

J e d n e g o d n ii p rz y b iła ta m m ie szc zka k a p o w a ć w o s k o d g o s p o d y n i i p rzy p ro w a d ziła z s o bą m a łe g o s y n k a . N im O be jrza ły, zw a ży ły i zg o d ziły się o c e nę , w s zed ł c h łop ie c d o o g rod a o tw a rte m i d rzw ic zk a m i i o bie m a rę k a m i za c zą ł c h c iw ie rw a ć ro zk w itłe ró że i za k ó ł się a ż d o k rw i. N a p ła c z c h ło pc a w y b ie g ły m a t­

ka i g os p od y ni d o o g rod a , to ż sam o n c zy n ił J a k ó b i M a ­ ry n k a. C h ło p ie c s ta ł k o ło ró ży z za k rw a w io ne m i rę k a ­ m i, p ła k a ł i k lął zw o d n ic ze k w ia ty . Z te j o k a zji rze k ł J a k ó b : .P o d o b n ie i m y , d u że d zie c i, n ie kie d y s o b ie p o s tę p n je m y : k a żd a p o c ie c h a ta k je s t o to c zo na w o k o ło k o lca m i, ja k te k w ia tki ró żo w e . C h w y ta m y p o n ie je d ­ n a k c h c iw ie o b iem a rę k a m i i g u b im y się. J e d e n p rze z ta n ie c i g rę , d rug i p rze z p ija ń s tw o la b p rze z je s zc ze c o g o rs zeg o g in ie . W te d y p ła cze , la m e ntu je , n a rze ka n a o w ą u c ie c hę , a le p o c za s ie . N ie c h w a s w ię c p rzy ­ w o dzą d o o s tró żno ś ci te p ię k n e ró że . W s za k c zło w ie k n ie n a p ró żn o m a ro zu m o d B o ga . N ie p o w in ie n w ię c ilć ile p o za s w o ją s k ło n no ś c ią , a le za w s ze p o s tę p o w a ć z u w a g ą i p rze zo rn o ś c ią ".

J e d n e g o p ię k ne g o p ora nk u w n ie d zie lę p o d w u d n io­

w y m d e szc zu w y s zła M a ry n k a z o jc e m d o o gro du i zn a le źli ju ż ro zw in io n ą p ie rw s zą lilią, k tó ra p rzy ś w ie tle w s c h o d zą c e g o sło ńca w y d a w a ła się b a rdzo ilic z n ie p o ­ m ię d zy in n e m i k w ia ta m i. Z a w oła ła lu d zi z izb y , b o w s zy s c y o d d a w n a b y li c ie k a w i zo ba c zy ć k w ia t lilji, k tó re g o n ie zn a li. W s zy s c y m u się d z iw ili. N a jp ie rw g o s p o d y n i rze k ła : „ja k ś lic zn y , ja ś n iu te n k i, ta k b ia ły ja k ś n ie g, a ja k c zy s ty ! b e z n a jm n ie js ze j p la m k i!,. T o p ra w da — o d p o w ie d zia ł J a k ó b ro zrze w nio n y . — O g dy ­ b y ta k serce k a żd e g o c zło w ie k a b y ło c zy s te i b e z z m a z y! c o b y to b y ł za m iły w id o k d la B o ga i A n io łó w J e g o l B o ty lk o ci b ę d ą o g lą d a ć B o ga w n ieb ie, k tó rzy c zy s te g o s e rc a ." K m ie ć zaś rze k ł: „a ja k p ię k n ie s toi, w y s m u k ło i p ro sto t* N a to o d p o w ie d zia ł J a k ó b : J a k p a lec , k tó ry m w s k a zu je m y w n ie b o ! M o c n o m n ie c ie s zy , że ją m a m w o g ro d zie . K a żd y g o s p od a rz p o w i- n ie n b y m ie ć lilję w s w o im o g ró d k u. M y lu dzie s k a za n i n a c ią głą p ra c ę i u p ra w ę zie m i, za ję c i n ią , ła tw o za p o ­ m ina m y o n ie b ie . T e n zaś p ię k n y k w ia t, p ro s to w n ie ­ s ion y k u n ie b u, p rzy po m in a n a m , iż p rzy w s ze lk ic h m o zo ła c h i p racach p ow inn iśm y w g órę o c zy i serce w zn os ić i s zu k a ć c ze g oś le p s ze g o n a d to , co n a m zie ­ m ia d ać m o że ." D a le j c iąg n ą ł m o w ę w ś w ięte m u nie ­ s ie n ia : » w s zy s tk ie ro ś lin y , n a w e t n a jd ro b n iejs ze źd źbła tra w k i w zn o s zą się d o g ó ry , a k tó ra n ie m a tyle s iły , a b y się sam a w znio s ła , ja k o to : fa s o le , g roch lu b te n ta m w k ą c ie c h m ie l, to się o krę c a i p n ie p o ty c zk ac h d o g ó ry . B y łob y to b a rd zo źle , g d y b y ty lk o sam c zło ­ w ie k w s w oic h m y ś la c h, p ra g nie n ia c h i n a d zie ja c h p o zie m i za w s ze c h cia ł się c zo łg a ć *.

P e w n e go d n ia g d y J a k ó b s a d ził m ło d e ro zs a d ki n a ś w ie żo s k o pa n y m za g on ie , M a ry n k a tu ż o b ok p e ła zie ls k o . „ T o d w o ja k ie za tru d n ie n ie , k o c h a n a c ó rk o , rze k ł d o n ie j o jc ie c p o w in n o b jć za tru d nie nie m n a s ze g o c a łe go ży c ia . N a sze serce je s t ta k że o g ro de m , k tó re g o u p ra w ę B ó g n a m p o le c ił. Z a w s ze ś m y ta m p o w in ni za s zc ze pia ć co d o bre g o , a co złe w y ry w a ć , ja k się ty lk o p ok a że , b o in a c ze j zd zic za ło by . K to zaś te p o dw ó jn ą ro b o tę d o b rze o d b y w a , i u s ta w ic znie o b ło go s ła w ień s tw o p ro s i B og a , o d k tó re g o p o c h o d zi s łoń c e , ro sa, d e s zc z, w zro s t i p lo n, te n s o bie n a jle ps zy o g ród za k ła d a , te n w sercu w ła s n em raj zn a jd u je*.

J a k ó b z M a ry n k ą ju t trzy w io s n y i la ta b a rd zo p rzy je m n ie p rze p ę d zili w J a b ło nc e w ś ró d c ią g łe j p ra c y , ro zm ó w zb a w ie n n y c h i n ie w in n y c h p oc ie ch , ta k, że

p ra w ie zu p e łn ie za p o m n ie li o d a w n ie js zyc h c ie rpie nia c h.

L e c z g d y n a d e s zła c zw a rta je s ie ń, g dy s ło ń c e p o łu d n io­

w e ju ż w ię k s zy c ie ń rzu c a ło , g d y ju ż o s tatn ia o zd o b a o g ro d u : c ze rw on e i n ie b ie s k ie a s try k w itły , liś c ie p o d rze w a c h żó łkn ą ć p o c zy n a ły i c a ły o gró d m ia ł się k u s p oc zy n k ow i zim o w e m u ; J a k ó b w ido c zn ie u c zu w a ł u b y w a n ie s ił, c zę s to m u b y ło n ie d o b rze . T a ił to i u k ry ­ w a ł p rze d M a ry n k ą , a b y je j n ie za s m u c ić; a le w je go u w a g a c h c zy n io n y c h n a d k w iata m i za w s ze b y ło co ś s m u tn e go , co c zę s to p o s ę pn e c zy n iło w ra żen ie n a u m y ś le i sercu M a ry n k i.

G d y ra z M a ry n k a s p o s trze g ła ró żę , k tó ra się o p ó ź ­ n iła i d o p ie ro w je s ie n i za k w itła, c h c ia ła ją u rw a ć , le c z le d w ie c o n a gię ła k w ia te k , w m o m e nc ie o b le c ia ły z n ie g o w s zy s tk ie lis tk i i ro zle c ia ły się p o zie m i. W i­

d zą c to o jc ie c rz e k ł: „o to p ię k n e w y ob ra że nie ży c ia lu d z k ie g o ! W m ło do ś c i je s teś m y p o d o b n i d o w c ze ś nie k w itn ą c e j ró ży . A le i m y w ię d n ie je m y ja k ró ża , a czas n a s ze g o k w itn ie n ia je s t b a rd zo k ró tk i i p rę dk o u p ły w a . N ie w ie le w ię c s o b ie b ud uj, d zie c ię k o c h a n e , n a p różn e j zm ie n n e j p ię k n o ś c i c ia ła . S ta ra j się ra c ze j o p ię k n oś ć d us zy , o n ie w in n e s u m ie n ie , o c n otę , k tó ra n ig d y n ie w ię d n ie je .*

In n eg o zn ó w ra zu g dy n a d w ie c zo re m za p o m o c ą d ra b e c zki o b ry w a ł ja b łk a z d rze w a i p o d a w a ł M a ry n c e , k tó ra je tro s k liw ie u k ła d a ła w k o s zu, m ó w ił: „ja k te n je s ie nn y w ia tr p rze ra źliw ie w ije i n iw e c zy ! ty lk o s o bie ta k igra z p o żó łk łe m ! liś c ia m i i m o je m i s iw e m i w łos a m i!

M o ja je s ie ń ju ż je s t tu ż, k o c h a n a M a ry n k o ! i tw o ja ta k że n a d e jd zie ! S ta ra jże s ię , a b y ś w te d y ta k b y ła b og ata w d ob re u c zy n k i, ja k to d rze w o w o w o c , a b y P a n w ie lk ie g o o gro du — te g o c a łe g o ś w iata — m ó g ł się z c ie b ie u c ie szy ć *.

G d y M a ry n k a n ie któ re n a s io n a i c e b u lk i s a d ziła n a zim ę , a b y n a w io s n ę m o g ła m ie ć k w ia tk i, rze k ł o jcie c : „ta k i n as, k o c h an a c ó rk o zło żą i p o k ry ją zie m ią , ja k ty te n a s ion a s k ład a sz. A le się p o cie s z. J a k te n a s io n a p o k ró tk ie j zim ie w y n ijd ą z n ie j n a w io s n ę i ży ć za c zn ą ja k k w ia tk i u no s zą c się n a d zie m ią , try u m fu ją n a d g ro b e m ; ta k p rzy jd zie czas, k ie d y i m y p od ob nie z g ro b ów n a s zy c h try u m fe m w y jd zie m y . P o ­ m n ij n a to , k o c h an a c ó rk o, w te n c za s , g d y m n ie w g ro b ie s k ła d ać b ę d ą . T e k w ia tk i, k tó re za s a d zis z n a m o im g ro bie , n iec h ci s łużą za o b ra z zm a rtw y c h w s ta n ia i n ie ­ ś m ie rte ln o ś c i*. M a ry n k a s p ojrza ła n a o jc a i s p o s trze g ła łz y w je go o c zac h . Z a trw o ży ła się i s m u tne p rze c zu c ia n a p e łn iły je j s e rc e .

Choroba Jakóba i ostatnie napomnienia dane Marynce.

Z a ra z n a p o c zą tk u zim y , k tó ra za c zę ła się m ro źn o i w c ze ś n ie g ru b y m ś n ieg ie m o k ry ła p a gó rk i i d o liny , c ię żk o za c h o ro w a ł J a k ó b . M a ry n k a p ros iła g o, a b y p o zw o lił za w ezw a ć d o s ie bie le k arza z p o b lis k ie g o m ia­

s te c zk a . U c zyn n y k m ie ć sam p o je c h a ł p o n ieg o s a n e c zk a­

m i. L e k arz za p is a ł c h o re m u le k a rs tw o . W y p ro w a d za ­ ją c g o M a ry n k a d o p ie ro za d rzw ia m i się s p y ta ła : c zy m o że m ie ć n a d zie ję , że o jc ie c je j w k ró tc e p rzy jd zie d o zd ro w ia ? L e k arz o d p o w ie d zia ł: „że n a te ra z n ie m a s z n ie b ezp ie c ze ńs tw a , a le c h o ro b a m o że się za m ie n ić w c h o ­ ro bę p ie rs io w ą , a w te d y w s ę d ziw y m je go w ie k u ju ż b y n ie b y ło n a d zie i*. N a te s ło w a za trzę s ła się c a ła i za c zę ła rze w no p łak a ć . P rze c ie ż o ta rłs zy łz y , s ta ra ła w y g o d zić o b lic ze , za n im w e s zła , a b y n ie za s m u c ić o jc a.

(C ią g d a ls zy n a s tą p i).

C ze g o n ie p o trze bu je s z, to c h o ć b y ś za g ros z k u p ił,

d ro g ie je s t. D , P ilc h o w s k i,

(4)

Okolice najbardziej nawiedzane przez częste burze.

ONMLKJIHGFEDCBA

N ie k tó re o k o lic e n a s z e j k u li z ie m s k ie j n a w ie d z a n e s ą p rz e z b a rd z o c z ę s te b u rz e z g rz m o te m i b ły s k a w ic a m i.

W ię c e j n i2 s to d n i b u rz liw y c h w c ią g u ro k u m a ją : p o łu d n io w y M e k s y k (1 4 0 d n i), P a n a m a (1 3 5 d n i), ś ro d ­

kowa B ra z y lja (1 1 0 d n i), ś ro d k o w e K o n g o (1 5 0 d n i),

Jawa (2 2 0 d n i). U b o g ie w b u rz e s ą s tre fy p o d b ie g u ­ n o w e i o k o lic e p o d z w ro tn ik o w e o W y s o k ie m c iś n ie n iu p o w ie trz a (S a h a ra , p u s ty n ia A ra b s k a itd .) T u ta j m a m y

w c ią g u ro k u n a jw ię c e j c z te ry b u rz e . B a rd z o u b o g ie

w b u rz e je s t ta k ż e p ó łn o c n o -a m e ry k a ń s k ie w y b rz e ż e z a c h o d n ie a ż d o 3 2 s to p n ia s z e ro k o ś c i p ó łn o c n e j, tu d z ie ż A u s tra lia i ś ro d k o w a c z ę ś ć C h ile . T u ta j n ie ra z c a ły ro k m ija b e z b u rz y . N a c a łe j k u li z ie m s k ie j m a m y w

p rz y b liż e n iu c o d z ie n n ie 4 4 .0 0 0 b u rz , c o s ta n o w i ro c z n ie o lb rz y m ią c y frę 1 6 m iljo n ó w .

J e ś li c h o d z i o P o ls k ę , to , ja k z a u w a ż o n o , n a w a łn i­

c e i b u rz e s z c z e g ó ln ie c z ę s to n a w ie d z a ją , m ię d z y in - n e m i, o k o lic ę N a k ła n a d N o te c ią , p o w o d u ją c ta m w ie l­

k ie s tra ty w o g ro d a c h o w o c o w y c h . N ie m a l c o ro k u g in ą ta m lu d z ie , z w ie rz ę ta d o m o w e lu b b u d y n k i o d u d e rz e n ia p io ru n ó w .

Najlepsza strzelczyni francuska.

F ra n c u s k a , p a n i C a th e rin e t, o trz y m a ła n ie d a w n o p ie rw s z ą n a g ro d ę n a k o n k u rs ie s trz e le c k im . D o k o n ­ k u rs u te g o s ta n ę ło k ilk u d z ie s ię c iu m ę ż c z y z n i je d n a ty lk o k o b ie ta , ta k o b ie ta je d n a k p o k o n a ła w s z y s tk ic h

swych w s p ó łz a w o d n ik ó w c e ln o ś c ią s trz a łó w . A z a te m i w te j d z ie d z in ie k o b ie ty n ie u s tę p u ją m ę ż c z y z n o m .

3 . M in e ra ł.

4 . W u lk a n n a m o rz u T y rre ń s k ie m . 5 . G ó ry w C h in a c h .

6 . M ia s to w C h in a c h . 7 . W y s o k o p a n u ją c a o s o b a . 8 . Im ię m ę s k ie .

9 . K ra j w E u ro p ie n a l. d o R o s ji.

1 0 . Z w ie rz ę d o m o w e . 1 1 . Z w ie rz ę d o m o w e . 1 2 . Im ię m ę s k ie .

1 3 . M ia s to n a d B a łty k ie m . 1 4 . Ż o łn ie rz c ię ż k ie j k o n n ic y . 1 5 . In a c z e j w y ś w ie tla n ie o b ra z ó w . 1 6 . M ie s z k a n ie c A m e ry k i p ó łn o c n e j.

1 7 . M ia s to n a U k ra in ie .

1 8 . C h o rą ż y z try l. S ie n k ie w ic z a . 1 9 . P ta k d o m o w y .

2 0 . P la n e ta .

2 1 . K ra j w E u ro p ie . 2 2 . D z ik ie z w ie rz ę . 2 3 . P o e ta s ta ro ż y tn y . 2 4 . P y ta jn ik .

2 5 . M in e ra ł.

2 6 . T k a n k a z ro g o w s c ia ła c ia ła lu d z k ie g o . 2 7 . D rz e w o .

2 8 . S p rz ę t d o m o w y . 2 9 . S p rz ę t d o m o w y .

Wizytówka

u ł. „G e n o w e fa “ z N o w e g o m ia s ta .

Przenoszenie obrazów na odległość?

P is m a z a g ra n ic z n e d o n o s z ą , o w y n a la z k u d o k to ra K a rls lu s a , p o le g a ją c y m n a p rz e n o s z e n iu o b ra z ó w n a o d le g ło ś ć , c o u m o ż liw i rz e k o m o p rz e s y ła n ie z a o c e a n o d b ic ia n p . s tro n y g a z e ty w c ią g u d w u m in u t. P u ­ b lic z n o ś ć , s ie d z ą c a w k in ie z a A tla n ty k ie m , b ę d z ie m o g ła o g lą d a ć o b ra z y rz u c o n e ró w n o c z e ś n ie n a e k ra n w B e rlin ie , a .te le g ra fic z n ie " p rz e s ła n e d o A m e ry k i. P ra k ty k a i d o ś w ia d c z e n ie w y k a ż ą , c z y n ie s ą to p rz e d w c z e s n e o b ie tn ic e , k tó ry c h w y n a la z c a s p e łn ić n ie z d o ła ? !..

Krzyźykówka.

U ło ż y ł G . H e k to r z W ą b rz e ź n a .

L ic z b y p a rz y s te p o rio m o . L ic z b y n ie p a rz y s te p io n o w o .

1 . M in e ra ł.

2 . P o ru c z n ik z try lo g ji S ie n k ie w ic z a .

Komvalje

Z lite r te j w iz y tó w k i u tw o rz y ć n a z w ę in n e g o k w ia tu .

Dobre rozwiązanie łamigłówki kratkowej z Nr. 31.

n a d e s ła li: „A m e ry k a n k a " z T o p ó ln a p o w . Ś w ie c ie ,

„A w ia to rk a " z N o w e g o m ia s ta , „B a lla d y n a ", „C y g a n k a "

z N o w e g o in ijH ta , „C z e rw o n e ja b łu s z k o " z W ie lk . B a - łó w e k , „D z ik a ró ż a n a u s tro n iu ", E d m u n d G a w iń s k i z Ł ą ż k a , „G e n o w e fa * z N o w e g o m ia s ta , „J a g ie n k a "

z W ie lk . B a łó w e k , J a n K ra je w s k i z L ip n ic y K o l. p o w . W ą b rz e ź n o , M a rja n n a K ra s z m e w s k a z W ie lk . B a łó w e k , .K u m a " z L u b a w y , „L a d y " z W ą b rz e ź n a , „M a rk iz "

z B ro d n ic y , M a rja P ło tk ó w n a z M ik o ła je k , „S ło ń in ­ d y js k i" z N o w e g o m ia s ti, A n to n i T o m a s ik z J a n ie j G ó ry , p o w . Ś w ie c ie , „W o ln o p ró ź n ia k " z W ie lk . B a łó w e k ,

„Z ło te s e rd u s z k o " z N o w e g o m ia s ta .

Dobre rozwiązanie pytania geograficznego z Nr. 34.

N is k o

(w e w o je w ó d z tw ie S a n d o m ie rs k im )

n a d e s ła li: „B a lla d y n a ", „J a p o n k a ", S ło ń in d y js k i"

i „Z ło te s e rd u s z k o " z N o w e g o m ia s ta .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Otóż faktem jest, że w piśmie francuskiem „Illustration* z dnia 26 sierpnia 1854 roku (a więc 22 lata przed wynalazkiem Bella) pojawił się artykuł pod tyt. „La

nice różańca bolesnego wykazują najokropniejsze bóle duszy, które raz kiedyś serce macierzyńskie odczuwało i słusznie tu mowa o siedmiorakim mieczu boleści, który

Gdzie przewiała burka siwa, Gdzie koń zarżał biały, Biją serca, rwą się dłonie, Do oręża i do chwały!. Zbudził męstwo, zbudził dusze, Co zakrzepły w trwodze,

Samoloty zrobiły zdjęcia kraterów w czasie wybuchów, co było połączone z dużem niebezpieczeństwem ze względu na gorąco, panujące w regjonach powietrznych ponad wulkanem..

Była pewną, iż skradają się do niej murzyńscy młodzieńcy, od których nie mogła się opędzić, posta­.. nowiła więc spróbować ostatecznego środka i przy ich pomocy

Jakkolwiekbądź rzecz się przedstawia, od Boga się to stało i dziwne jest w oczach naszych, bo Skutki nawróceń i ożywienia pobożności w narodzie zawsze wiernym Chrystusowi,

Źle robi człowiek, który dopiero wtedy zaczyn, się uczyć żyć, gdy się życie końęzy... Nowy rodzaj

Gdy są zupełnie dojrzałe purchawki rozsypują się na proszek same przez się lub za uderzeniem: zewnętrzna ich skórka pęka, a zawarte wewnątrz zarodniki rozla ­