• Nie Znaleziono Wyników

Niemcy zamknęli nam szkołę i profesorowie zaczęli organizować komplety tajnego nauczania - Maria Struzik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Niemcy zamknęli nam szkołę i profesorowie zaczęli organizować komplety tajnego nauczania - Maria Struzik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA STRUZIK

ur. 1920; Żyznów

Miejsce i czas wydarzeń Zamość, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Tajne nauczanie. Cisi bohaterowie, wybuch II wojny światowej, okupacja niemiecka, organizowanie tajnego nauczania

Niemcy zamknęli nam szkołę i profesorowie zaczęli organizować komplety tajnego nauczania

Nazywam się Maria Struzik, z domu Radlińska. Urodziłam się we wsi Żyznów, to była właściwie kolonia Żyznów, w roku 1920. Miejscowość Żyznów kolonia leży na południe od Kalinowic w kierunku Krasnobrodu. Odległość piętnaście kilometrów. Do chwili wybuchu II wojny światowej, do września 1939 roku, miałam już ukończoną Szkołę Podstawową w Suchowoli i trzy klasy Gimnazjum imieniem Marii Konopnickiej w Zamościu. Ten tragiczny finał kampanii wrześniowej przeżywałam będąc uczennicą klasy czwartej wyżej wymienionej szkoły. To znaczy czwartą klasę zaczęłam w październiku, ponieważ Niemcy zamknęli nam szkołę, bo jeszcze przez wrzesień i październik niecały chodziłam do czwartej klasy Gimnazjum. Oczywiście szkoła została przeniesiona z budynku, który był przy Akademickiej, do budynku - tzw.

Mickiewiczówki. Tutaj naprzeciw przychodni zdrowia. I tu właśnie chodziłam do klasy czwartej. Bodajże chyba miesiąc trwała ta nauka, przez październik, czy jeszcze może przez listopad, dokładnie nie pamiętam. Chyba w połowie listopada Niemcy w ogóle zamknęli nam szkołę. I potem właśnie profesorowie zaczęli organizować tak zwane komplety tajnego nauczania. Nauka w tych kompletach odbywała się w kilku domach, które pamiętam, bo może niektóre do dziś jeszcze są w troszkę zmienionej formie, troszkę inaczej wyglądają, ale jeszcze te miejsca pamiętam. Jeden dom był przy ulicy Partyzantów 46 chyba, tak w głębi. To był dom państwa Poźniaków. Tam właśnie była taka starsza pani, bodaj Zofia Poźniak. Miała też córki, które chodziły do Gimnazjum. Ona kiedyś była nauczycielką języka rosyjskiego i ona też nas uczyła.

Oprócz niej byli profesorowie, tacy jak pan od matematyki –pan Piotr Boguszewicz, od łaciny Pani Woźniakówna, później był jakiś Abramski czy Abramowski, który przybył tam i uczył nas trochę łaciny. Uczyliśmy się tych najważniejszych przedmiotów - polski, historia, łacina, matematyka, takie główniejsze przedmioty. Te komplety trwały bodaj jakieś trzy, cztery miesiące, też dokładnie nie pamiętam. W

(2)

czasie kiedy odbywała się ta nauka, jednak musiał ktoś pilnować i stać na straży, żeby Niemcy nie wykryli, bo to było tajne. I właśnie tej funkcji podjął się brat, najmłodszy tej Woźniakówny i on pilnował. Kiedy Niemcy zaczęli już aresztowania, wtedy [zabrali] pana Boguszewicza. Jest tablica, że zginał na Rotundzie. Profesora od matematyki. No i wobec tego, troszkę już pod strachem, rozwiązały się te komplety. Tak że już nie pobierałam nauki, no i przeniosłam się do domu.

Przyjechałam do domu. W domu znowu zaczęliśmy myśleć o zorganizowaniu podziemia. Jakiejś pracy dla kobiet w tajnej organizacji.

Data i miejsce nagrania 2008-09-15, Kalinowice

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Lubelski Lipiec 1980 roku, strajki, Politechnika Lubelska, Fabryka Samochodów Ciężarowych, zakłady Daewoo, ulica Krakowskiego, ulica Staszica.. Pamiętam

W czasie działań wojennych byłam w Lublinie i kiedy przyjechałam [do Puław] to uczyłam jeszcze, ale już tylko w mieszkaniu, ponieważ gimnazjum puławskie było zajęte, już

On skrył się u nas, bo taka stodoła była i tam była słoma, siano, i on tam sobie kryjówkę zrobił w tej stodole, i ja tam mu wynosiłam jedzenie.. Oczywiście to już pod

Stworzyli te getta żydowskie, i w Zamościu też stworzyli zdaje się, w mieście chyba było to getto, nie wiem dokładnie, bo ja potem już nie bywałam, bo już się bałam. Na

Bo było kilka kompletów tajnego nauczania, może Pani Kniaziowa polskiego uczyła, może uczyła na kompletach tajnego nauczania. Bo historii, to mnie uczyła w szkole, a w ogóle

Na przeciw zaraz internatu, ale tam płaciłam 35 zł, a internat 55 zł., a dla rolnika, to już było bardzo dużo, bo rolnikom się nigdy za dobrze nie powodziło, i te produkty

sąsiedzi tam ze Wschodu, spalili i nie pozostał ślad po tym „Sterze” Pamiętam z niego tylko bajkę o cesarzu chińskim, bo pani polonistka na tym tekście uczyła nas

Jednym słowem, przekraczałoby to już mój zasięg, żebym poznawał szerzej profesorów w różnych miastach, gdzie nie miałem bezpośredniego kontaktu z uczelnią – akurat z