• Nie Znaleziono Wyników

Życie Krzemienieckie. R. 6, nr 1/2 (1937)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie Krzemienieckie. R. 6, nr 1/2 (1937)"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

P rzew odniczący Komitetu R edakcyjnego: Stanisław Sheybal.

Sekretarz! S tanisław R ogow ski

C złonkow ie Komitetu R edakcyjnego; H alin a C zarnocka, Bornan Chrom iński,Kazim ierz Henryk Groszyński, B o g d a n Humnicki, Julian Kozłowski, Franciszek Mqczak, Franciszek Mleczko, Dr. Zdzisław O polski, mgr. Jerzy O sostow icz. Bronisław R o b ak, A lina Rusko- w a, Stanisław Sarek, Jan Sułkow ski, Robert S złapak, Mieezy-

Na m arginesie Zjazdu Byłych W y c h o w a n k ó w L. K. . str. ' Rewski Zbigniew: D aw n y o p is o b ec n eg o K ościoła Liceal­

nego w Krzemieńcu . . . . . . . str. ;•

Sułkowski J.: Trudności h a n dlu zie m io p ło d e m i n a W o ły n iu str. lo

Sekretariat czyn n y w d o m u Spo!. ZOS. codziennie z w yjątkiem dni św iąt, od godz. 18— 19.

sław Z ad ro żny .

TREŚĆ ZESZYTU

N auczyciel w terenie swej p ra c y

K ronika . . . .

Ze sziuki . . . .

K om unikaty nadesłane:

sir. 15 . str. II,' . str. ? t . str.

(3)

ŻYCI E R R Z G M I E N I B C R I B

D W U T Y G O D N IK S P O Ł E C Z N Y

R O K VI S T Y C Z E Ń 1937 N R 1— 2

N A M A R G IN E S IE Z J A Z D U B Y Ł Y C H W Y C H O W A N K Ó W LICEUM K R Z E M IE N IE C K IE G O

R o k rocznie ich oczekujemy... B y w ały lata, że się nie zjecha­

li. byw ały że gdy przyjechali, ożyw iali wygląd krzemienieckich u lic studenckimi i korporanckimi czapeczkami. Obradując, narzekali, żc m ało kto płaci składki do 'Zrzeszenia; stwierdzali, że w ich ge­

neralnym sekretariacie nie są przechowywane odpisy koresponden­

cji, potym oświadczali, że nadal kochają swoje Liceum; na za­

kończenie potańczyli i pozwolili ze sobą potańczyć i... odjeżdżali świadom i, że są nadzieją narodu i Krzemieńca. A nam, rodzicom i K rzem ieńcow i pozostawiali nadzieję, że tak może być naprawdę...

Jesteśm y cierpliwi. Nadziei, którą w iążem y z byłym i wycho­

w ankam i Liceum Krzemienieckiego nie tracim y i rok rocznie cze­

kam y ich w Krzem ieńcu z coraz większym zainteresowaniem; co ze sobą przywiozą?... Czy zechcą wiedzieć i rozumieć, czym jest W o ły ń i jak wielkie zadania ich na tym W o ły n iu czekają? Czy zechcą spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć nie to, co w idzieć by chcieli lecz prostą otaczającą nas i nieubłaganą zarazem rzeczywistość? Kiedyśm y słyszeli w sprawozdaniach, że podstaw ą spełnienia zadań Zrzeszetną m iało być życie tow arzyskie i ono stać się m iało oparciem dia kontaktu z Liceum, a po przez Liceum z W ołyniem ; kiedyśm y słuchali utyskiw ań, że nie w idzą dla siebie wolnych posad, choć już wielu z nich po 6 lat cierpliwie studiuje; kiedyśmy dow iadyw ali się od jednego z ośrodków akade­

mickich, że zadanie swoje spełnił bo ła w ą wszedł do zarządu brat- n iaka i zaopiekow ał się młodzieżą z K rzem ieńca— nie wierzyliśm y uszom swoim, chcieliśmy im krzyknąć, że albo oni nie są wycho­

w an kam i Liceum albo nadużyli naszej cierpliwości i zawipdli nadzieje.

W strzy m yw aliśm y jednak niecierpliwe słowa i w następnym roku oczekiwaliśm y ich znowu. Tak. każdy rodzic czeka swego dziecka, chociażby ono niejeden jego wysiłęk i ciężko zapracowany grosz zm arnow ało i niejeden przyniosło zawód Tak rok roczni©

czeka Krzemieniec swego młodego pokolenia, które w ychow ał w

(4)

2 9

m urach przesiąkniętych w ielką tradycją i tw órczą m yślą nowych

•obowiązków I my starsi, nie traciliśm y cierpliwości, tylko coraz

■czujniej natężaliśm y wzrok i słuch w ich stronę; ku ośrodkom aka­

demickim, ku rozproszonym po wsi wołyńskiej nauczycielom, ku w ychow ankom szkoły rolniczej w Białokrynicy, tu i ówdzie na W o ły n iu spotykanym w służbie rolniczej lub leśnej. I tam w ich środowisku, od paru lat zaczęliśmy dostrzegać drobne, ale wyraźne objawy niepokoju: — „Czy Zrzeszenie nasze służy swoim celom? Czy naprawdę przygotowujemy się do pracy na W ołyn iu ? Czy potrafi­

m y sami sobie tę pracę znaleźć? Czy wiemy, czym jest W ołyń?*

— Te objawy zrodziły w nas, starych społecznikach, większo jesz­

cze podniecenie niż w szeregach młodzieży. Poczuliśmy w sobie g o to ­ wość pośpieszenia z pomocą młodym, by wspólnie z nim i szukać odpo­

wiedzi na te pytania. Tak z chaosu projektów, które w życiu zawsze tow arzyszą narodzinom nowego ducha, p o w śtiła w ystaw a w ołyńska w W arszaw ie, w ystaw a krzemieniecka we Lw ow ie.

Takie źródło miało zebranie dyskusyjne na tematy wołyńskie i

•ogólnopolske w akadem ickim gronie w W arszaw ie Tak powstaje inicjatyw a współpracy koleżeńskiej nauczycieli — krzemieńczan w pow. Zdołbunow skim Taki cel m iały wyjazdy młodzieży akadem ic­

kiej z W arszaw y do U niw ersytetów Ludow ych na Wrołvniu, Tu tkw i Przyczyna, że na Zjazdach Z B W .L .K . coraz częściej słyszy­

m y referaty na aktualne tem aty życia wołyńskiego, wygłaszane przez czynnych pracow ników społecznych W ołyn ia. W takiej at­

mosferze dojrzewał tegoroczny W a ln y Zjazd Z . B . W .L K , który się odbył dn. 2 i 3 stycznia b. r.

Poprzedził go dodatek do naszego pisma w ydany w grudniu ub. roku w formie biuletynu Zrzes2enia B.W r.L.K., B ył on sam nagrodą za długie czekanie, był stwierdzeniem, iż cierpliwość n a ­ sza jest uspraw iedliw iona. Myśli tam wypowiedziane, to już nie szykowanie się do gotowej posady, to pełne zrozumienie rzeczy­

wistości. Młodzi wychodzą z założenia, że praca czeka ich wszędzie, że gdzie trzeba wyplenić ciemnotę i nędzę, staną gotowi i zn ajdą właściwe zatrudnienio. W Polsce, a zwłaszcza na W o ły n iu trzeba sam em u współdziałać w tw orzeniu warsztatu, któryby pasow ał do n o ­

wego życia a wówczas dopiero m ożna znaleźć odpowiednią pracę. T aką postawę zajęli autorzy artykułów „Biuletynu Zrzeszenia". A w arsztatów tych istotnie potrzebujemy i to tysięcy w arsztatów . Tylko sta nąć do nich m uszą ludzie, gotowi w ziąć na siebie odpowiedzialność i um iejący przy nich pracować W yrazem tego były referaty, które ukazyw ały drogi do n aw iązan ia realnego kontaktu z obecnym ży

(5)

ciem W ołynia: „R o la i znaczenie inteligencji zawodowej w pracy społecznej na wsi" i „Zagadnienie uniw ersytetów ludowych®. To te ż Zjazd ten w zbudził wielkie i zasłużone zainteresowanie. N ieza­

leżnie od w yjątkow o aktualnej treści jak a w ypełniła jego obrady, obfitow ał on w szereg znam iennych m om entów b. wielkiej wagi zarówno dla Zrzeszenia B .W .L .K ., jak i Krzem ieńca oraz całego W oły n ia.

Oto po wieloletnich naradach odbytych na zjazdach, Zarząd Zrzeszenia w ykonał konsekwentnie ich decyzję, iż Zrzeszenie m a jednoczyć tylko tych, którzy cenią sw oją organizację i spełniają w stosunku do niej obow iązki, oni bowiem tylko m ogą w sposób odpowiedzialny podjąć się pełnienia, czekających ich zadań społecz­

nych na W o ły n iu Z miejsca przystąpiono do konkretnej pracy.

Skreślono więc. ze składu organizacji członków nie płacących skła­

dek. Przez przyjęcie do Zrzeszenia b. w ychow anków uniw ersytetów ludowych i włączenie ich w liczbę członków Zjazdu, stworzono real­

ny kontakt z w sią W ołyńską,, rozpoczęto zasypyw anie przepaści niezrozum ień i nieporozumień, jakie dzielą inteligencję naszą od wsi wołyńskiej a zresztą i nie wołyńskiej. Poza tym,, dyskusje pełne ognia, niepozbawiorie zresztą przykrych niekiedy tarć ale przew aż­

nie szczere, ustaliły niezbity fakt, że większość młodzieży inteli­

genckiej, skupionej w Zrzeszeniu, rozum iejąc potrzebę swej pracy n a wsi, pragnie się jej poświęcić i że młodzież wiejska tej w spół­

pracy oczekuje

N a tężyznę młodzieży, skupionej obecnie w Z .B .W .L K ., i to zarówno akademickiej jak i wiejskiej z uniw ersytetów ludowych, wskazuje ich skupiona i rzetelna postawa, wobec ataków , jakie się n a nią posypały na Zjeździe. A tak i w postaci zarzutów „bezboż­

n ictw a* i „kom unizm u*, tak bardzo już dziś nadużytych i w ytar­

tych przez znany obóz polityczny, na skutek masowego i szablono­

wego stosowania, nie naruszyły ani poważnego . toku obrad, ani wytrw ałości i zapału w dążeniu do osiągnięcia współpracy in te li­

gencji ze wsią.

1 dlatego może po raz pierwszy po wyjeździe naszej młodzieży w łaśnie w roku bieżącym, zostaliśm y w Krzem ieńcu nie tylko z m iły m i w spom nieniam i wspólnej zabaw y, wspólnych rozw ażań i na­

dzieją, że nasza młodzież może być „nadzieją". Zostaliśmy z poczu­

ciem, że ci ludzie są wśród nas, że chcą w ytężyć wspólnie ?■ nam i swoje m yśli i siły nie po to tylko, żeby zaspokoić ambicje jednost­

kowe, ale także po to, by zm ienić codzienny tryb życia w ołyńskie­

g o na taki, w którym by dobrobyt, kultura i wszystko, co za n i­

(6)

4

m i idzie, przestało b jc przewilejem, a stawało się udziałem cora&

szerszych mas.

Rozum iem y, że chcą razem z nam i doczekać dnia takiego,, kiedy chłop wołyński nie w drodze w yjątku ale w całej swej m a ­ sie będzie czuł rodzącą się potęgę w spółdziałania tych dw u c zy n n i­

ków i obustronnie niszczycielski wpływ nieporozumień, jakie-w teji chw ili jeszcze istnieją. W idzim y już, m oglibyśmy nazw ać po imieniu, w arsztaty pracy; jakie na W o ły n iu na W as czekają, jeżeli w ytr­

wacie na tej drodze. Co więcej, jesteśmy pewni, że gdy do tych w arsztatów staniecie, m nożyć się one będą z dnia na dżień, bo rodzić się i rozpowszechniać będzie na wsi zrozumieuie, że jesteście jej potrzebni, a wśród waszych kolegów budzić się będzie poczucie^

że źródłem radości i szczęścia w życiu jest w łaśnie m ożność przet­

w arzania ży cia,! chociażby na najdrobniejszym odcinku.

I dlatego nie m artw i nas to, że zm alała ilość członków Zrzesze­

nia. Rzeczy o istotnie głębszej wartości nie zacżynają się od m a­

sów ki

Nie łam iem y rąk nad tym , &e znaleźli się wśród licealnych w ychow anków i tacy, którzy swym niew łaściw ym zachow aniem podczas zjazdu, stali się niegodnymi m iana w ychow anków ty c h uczelni.

Niejedno przysłowie polskie pociesza nas w tym bądź co b ąd ź zm artw ieniu.'

Tym mniej wzruszam y się tym , a szereg reakcyjnych brukow ­ ców zachłystuje się kłam stw am i o sensacyjnych tytułach na te m at Zjazdu Zrzeszenia Byłych W y ch o w an k ów . Im więcej piany w y stą­

pi na usta, im więcej kłam stw a wypłynie na szpalty, tym więcej będzie go m ożna sprostować, tym mniej tej piany i kłam stw a po­

zostanie w różnyc-h najtajniejszych zakam arkach, gdzie jak p isa liś­

my kiedyś, gnieździ się: głupota, słabość i podłość.

I nie przeżywamy, niepokoju, że szykując się do pracy i sta­

w iając pierwsze w niej kroki będziecie natrafiać na opór i, co jest nieuniknione, będziecie czynić błędy. W ażn e m jest tc, żeście speł­

nili n asze nadzieje, że jesteście już między nami, nie tylko dla miłego spędzenia ferii wakacyjnych, ale po to, by szukae-- właściwych dróg ku nowem u życiu. W iem y jak je trudno znaleźć, znamy dobrze ich wyboistość, po nich bowiem chodzimy, ale w ie­

m y także, że będą staw ać się coraz lepsze, gdyż W a s wychowała, juz Polska^ a na nas ciąży nieunikniona choroba psychiczna n a ­ byta w niewoli: niteumiejętność widzenia i w łaściw ej oceny w iel­

kości tego czym, jest wolność i szkodliwej małości tego, co n azy —

(7)

zaznali a w ychow aliście się w okresie odbudowanego P ań stw a w odrodzonym Liceum, abyście W y , stając do pracy, w yplenili ze sw ych szeregów to zło, które nam niew ola pozostawiła.

Z b ig n ie w R e w s k i.

D A W N Y O P I S O B E C N E G O K O Ś C IO Ł A L IC E A L N E G O W K RZEM IEŃCU

Przeszłość k u ltu ra ln a K rzem ie ńca oraz najw ażniejsze p o m n ik i je­

go architektury oczek ują na w szechstronniejsze opracow anie.1)

D otychczasow a literatura, ja k k o lw ie k zaw iera w iele p o w ażny ch pozycji, że w y m ie n ię prace M . R ollego, nie m o że b y ć u w a ża n a za w ystarczającą.

D o tąd niew yzyskane m ateriały historyczne b ą d ź zginęły , b ą d ź też są rozproszone po zbiorach p oza W o ły n ie m . P otrzeba in w enta­

ryzacji tych m a te ria łów oraz ich p u b lik o w a n ia w yd aje się być bez­

sprzeczna.

M ię dzy in n y m i z a słu g u ją n a opracow anie m ateriały, zbierane w c iąg u k ilk u d zie sięc iu lat przez za p om nian ego ju ż dziś w o ły n ia k a , w y ­ ch ow ank a L ic e u m K rzem ie nieckiego— A d a m a S łow ikow skiego, u rodzo­

nego w r. 1804. B ył to literat, którego interesow ały jednocześnie: h is­

toria i dzie je sztuki. L iczne a rty k u ły z tych dzie d zin zam ieszczał w ów czesnych czasopism ach. N a p rzy k ła d w w y d aw an y m przez K raszew ­ skiego na W o ły n iu „ A th e n e u m “ dru k o w a ł zebrane przez siebie „D u ­ m y i p io s n k i w ołyńskie, a w „T y g o d n ik u Petersburskim ,, z r. 1843 pracę na a k tu a ln y d o tąd tem at „ O zb ie ra n iu p o m n ik ó w historycz­

n y c h ”. Szczególnie bogate m a te ria ły m ia ł zebrać do historii L iceu m K rzem ienieckiego oraz życiorysu T . C zackiego2). „N otaty artystyczne"

S łow ikow skiego , zebrane w latach 1849— 1856 na tle w spółpracy i korespondencji z J. I. K raszew skim , przechow yw ane są obecnie w Bibliotece N arodow ej w W a rsza w ie 8). M ate riały te zostały tylko częś­

ciow o zu żytkow ane: w a rty ku łach Słow ikow skiego, w druk ow any m fragm encie pracy Kraszew skiego p. t. „Iconotheka”, oraz w Rastawiec- kiego „S ło w n ik u m alarzy p o ls k ic h ”. Z o sta ły przez to rozproszkow ane

') Pracę na temat dzieje budowy obecnych gmachów licealnych przygotowuje Dr* M. Muszyńaka-Krasnowolska.

2) j?ncykl. Powsz S. Orgebralda, t. XI, W-wa 1884, str. 26.

3) Biblioteka Narodowa, rkp. Nr. 1 41.

(8)

ó

H r a a m o B n i a B B n a B M H B B B n a B a n B n i nie stw orzyły ani ogólniejszego zbioru m ateriałów historycznych, a n i szerszego obrazu dziejów K rzem ieńca i jego kultury w 1-ej poło-

<wie X IX - go wieku.

Celem zachęcenia do dalszej zbiorow ej pracy nad p o zn a n ie m i utrw aleniem kulturalnego m ienia K rzem ieńca p u b lik u je m y w pierw szej kolei rękopis, przekazujący w yg ląd w X V lll- ty m w ieku n a jw s p a n ia l­

szej b u d o w li K rzem ieńca— obecnego kościoła licealnego4). P onadto d o ­ łącza m y k ilka innych w iadom ości zebranych przez Słow ikow skiego, a odnoszących się do tejże bu dow li. A to i z tego w zg lędu, iż teraź­

niejszy stan kościoła ró żn i się dość pow ażnie od opisu rękopisu oraz danych zanotow anych przez Słow ikow skiego, szczególniej co do de­

koracji i w yp o sażenia w nętrza kościoła.

B U D O W A K O Ś C I O Ł A A r t . V III.

A rchitektura K ościoła T ego jak jest przew yborna, tak też W s p a ­ niałość y W y n io sło ść G m a c h u K ażdego zastanaw ia, jest bow iem D łu ­ gości na Ł o k c i 84. Szerokości z K o p u łą Środkow ą y W ie ż a m i D w o m a od W ey ścia na Ł o k c i 180.— N a W ie ży od P ółnocy jest Z egar z K w a d ­ ransam i y G o d zin a m i, ale ju ż zruynow any, p o n ie w a ż: (jak zawsze byw ało:) z F undu szu Sarta Lectorum R ektor S z k ó ł niechce op ła ca ć .Zegarm istrza— Na D rugiej W ie ży do P o łu d n ia , są T rzy D zw o n y K o ś­

cielne, a Jeden S zk o ln y — O łta rz ó w w T y m Kościele jest 15. S k arb ie c y Z akrystya przy w ielkim O łta rzu um ieszczone są na D w a P ią tr a —- Facyata K o ścioła je3t przedziw ney piękności y W sp a n ia ło śc i. Lecz jak F acyata opada, tak zbotw iałe D achy, których Proboszcz d la niedostar- czającego F unduszu nie jest w Stanie otrzym ać, ru in ą y u p a d k ie m grożą — Przed K o ściołem jest G aleria z Ciosow ego K am ienia, ró żn em i P osągam i W a zo n a m i, y K ratą Ż e la z n ą przyo zdobio na, D łu g a na Ł o k c i 66. Szeroka na Ł o k c i 28.— W Środku T ey G aleryi jest H o lo p N aysw . P A N N Y N IE P O K A L A N E G O P O C Z Ę C IA , z K a m ie n ia tak o ż C iosow e­

go na Ł o k c i 30.

O z d o b y w e w n ę t r z n e W O łta rz u W ie lk im nie nadto do Struktury proporcyonalnym , y jeszcze nie m a lo w a n y m jest W ie lk i O b ra z S. Ignacego w Sposobie jak M u się za Ż y c ia w R z y m ie u k a za ł P an Jezus K rzy ż dw igający, na K tóry m jest zaw ieszona Wo- ty w k a Srebrna— N a M ensie raurow aney stoi T a bern ac u lu m , gdzie jest um ieszczone Sanctissm u m — T a b ern acu lu m to jest dosyć okazałe, n a G róń c ie b ia ły m polerow anym , prócz O só b e k F o ingu ltem w yzłacan y ch ,

4) tamże, rkp. Nr. 1140.

(9)

jest w iele R z e źb y Snycerskiey w p o d o b n y m sposobie złoconey — Po O b u Stronach są P u łk i P odw oyne, d la postaw ienia Św iatła, y in nych O z d ó b , po za T a b ern acu lu m jest obeyście d la schow ania niektórych S p rzę tó w do prędkiego u ży c ia —

Przed O łta rze m czyli w P rezbiterium P odłoga z T arcic u ło żo n a , y K ratki co W ie lk i O łta rz od G m a c h u o d d zielają, a w N acisku L u d u s łu ż ą dla w ygody K o m u n ik u ją c y c h za K ratk a m i po cały m K ościele jest K a m ie n n a P osadzka—

Z a P rezbiterium w Z a ła m a n ia c h po Praw ey y Lew ey Stronie, są D w a S toliki z W a z o n a m i, na K rzcie ln ą W o d ę y O le a Sacra z Z a m e ­ czkam i, na G róń c ie B iały m polew anym , jest m ieyscam i rzucana R z e ź ­

ba w y zła c an a —

Przy Filarze ad Cornu E w angie lij jest O łta rz y k S-ej A n n y O b ra z w R am ac h w yzłacanych, niżey na M ensie T u m b a , na T ey R e likw iarz, n a R e lik w ia rzu O s ó b k a na P ostum encie S: Józeffa, za K ratką D ru c ia n ą w 1 um bie, O b ra z Naysw. P an ny Częstochow skiey

W T ym sam ym Sposobie ad cornu E pistolae, O b ra z S. Jana Kan- tego: w T um bie , co stoi na mensie, O b ra z Salvatora, na R e lik w ia rzu O sob ka S-o Ł u k a sza , tak oż na P ostum encie -

W K a p lic y ad C o rnu E w angelij w O łta rz u N iebiesko m alo w a n y m z B iałe m i p o d P olor Lisztw am i, O s o b y rznięte, y Inn a Snycerska R o ­ bota w y zła c an a po B iały m T le rz u c a n a — W S a m y m O łta rz u Figura P a n a J E Z U S A U k rzyżow anego du ża , pod T ą O b ra z m a ły Naysw.

P A N N Y Bolesney, S u kie nka m ie d zia n a p od O g ie ń złocona, m ieczy ki Srebrne, R a m k i Srebrem p o w le k a n e — N a d M ensą na P ostum encie w O w a ł O b ra z P an a Jezusa M iłosiernego, Szata Srebrna, Serce y K o rona C ie rn io w a w yzłacane, F iran ki K ita y ko w e b ia łe Jed w abiem w yszyw ane, z T a k ą ż K o m p a n k ą, wszystko to garnizow ane S zy k o w ą Ż ó łt ą K o m p a n k ą .—

Po praw ey y po Lew ey Stronie dw ie M ensy drew niane m a lo w a ­ ne, nad T em i po Jedney Stronie w O k n ie S. B arbary w y zła c an a O so ­ b a rznięta, po D rug iey S. S zczepana, a O b ra z M ę k i Jego m alow any jest nad F ig u rą —

Ex O p p o s ito ad C o rnu E pisto lae p o d o b n ie ż m a lo w a n y O łta rz z S ztuk atery ą w y zła c an ą W O łta rz u O b ra z S. Tróycy, niżey O b ra z N aysw . P A N N Y Bolesney m a ły , n a N im S u k ie n k a m ie d zia n a w y zła c a ­ n a Dod O g i; ń , K o ron a C zeskie m i K a m y c zk a m i o z d o b io n a , R a m k i Snycerską R o b o tą w ysrzebrzane, gdzie zaw ieszone m ałe V o tu m Srebr­

n e — N a m ensie C y b o riu m , d la S c h o w a n ia S i m u m na W ie lk i P ią ­ tek, z S ztukateryą w ysrzebrzaną— T u ż jak w Pierw szey K a p lic y D w ie M ensy D rew niane, n a d M ensą w O k n ie O s o b a rzn ięta w y zła c an a S.

K a ta rzy n y — E x O p p o s ito przy M urze S. M ic h a ła Figura, na P łó tn ie za

(10)

8

N ią m alow ani SS. A n io ło w ie .—

P oniew aż K o ściół T en jest K rzy żo w y — A d Cornu E w angelij w K a p lic y K rzyżow ey jest O łta rz z A rchitektury Sw ey y w yniosłości ca­

le w spaniały, grzym sy y Lisztw y są Białe Polerow ane, w Inny ch zaś m ieyscach na T le Szafirow o-m alow anym jak O so b y y K o lu m n y , tak y Inna Sztukaterya w ybornie złocone— N a Z a su w ie W ie lk i O b ra z N IE P O ­ K A L A N E G O P O C Z Ę C IA nielada P ędzlem m a lo w a n y — W e w n ątrz O b ­ raz S — tae M A R I A E M ajoris, S u kie nką Srebrną p o zła c a n ą ozdo bion y*

p o d o b n ie ż czterey A n io łk o w ie p rz y b ra n i— D o Z a s ła n ia n ia O b ra z u F i­

ranki A dam aszko w e czerwone z ta k ąż F a lban ką, F a lb an k i K o m p a n k ą a F iranki G a lo n e m Ż ó łty m S zychow ym o b w ie d zio n e — N iże y n a Krok- sztynach O b ra z S-o Józeffa K rągły w R a m a c h w y złacanych D re w n ia ­ nych, za którym zgłąbsz O łta rza Statua Z a śn ie n ia N aysw . P A N N Y z ło c o n a — N ad m ensą T u m b a z D u ży c h T afli S zklannych, w k tó re y P an Jezus P ow ity na W e zg ło w k u m a le ń ki leży, gdzie zaw ieszona W o ty w k a Srebrna m a ła —

Ex A dverso ad Cornu Epistolae, tak też w s p a n iały y o k a zały niem niey co do M a lo w id ła , jako też Snycerskiey R o b o ty u P o z ło ty jest O łta rz S: S tanisław a Kostki N a zasuw ie jest m a lo w a na H is to ry a jak się T em u Św iętem u M atka Boska okazała, sk ła da jąc na Jego R ę ” k u do P iastow ania m aluchnego Syna S w ego— A d nitra jest coś w ię k ­ szy n iż A rk uszo w y w K w adrat O b ra z z Ł a sk a m i w sła w io n y — O b r a z m a jący na Sobie S ukie nkę Srebrną y R a m y D rew niane w y zła c an e , zaw ieszony jest na A x am ic ie K arm azy no w y m w p o d o b n y m sp oso bie ja k W o ty wki. W o ty wek w iększych K w adratow ych—-jest 1.7, M nieyszych 22, Serc w iększych 8. M nieyszych 20, R ę k ą po Ł o k ie ć, 1. M a ły c h 2 M a le ńk a 1. W górę n adob razem Im ię Jezus Srebrne z P rom ieniam i*

P od tym W o ty w k a kw adratow a p o złacana ćw iartkow a F iran ki z C hustki W ie lk e y Fiolettow ej przezroczystey z S z la k a m i y K o m p a n k ą

— P oniżey O b ra z S-o S tanisław a B iskupa krągły z ra m a m i wyzłacane- m i y S ztukateryą —W z g łą b s z O łta rza p o d o b n ie ż jak w ga rn itu ro w y m O łta rzu O so b a rznięta w yzłacan a T egoż świętego jak w R z y m ie Jego- Z w ło k i spoczyw ają, którą Figurę zdaje się nieco za słan ia ć O b ra z m a ­ ły S-o A loyzego, przybrany w S u k ie n k ą m ie d zia n ą w y zła c an ą z P ro ­ m ie n ia m i srebrnem i^-R am ki do Tego O b ra z u S nycerską R o b o tą w y z­

łac a n e —^Nadto jest w T ey K a p lic y po bokach O łta rz a D w a W iz e ru n k i ja k się S. K ostka u k a z a ł we Śnie Jm u X-u M a k o w sk ie m u Sup erio row i R ezydencyi K rzem ienieckey Jezuickiey. y W-u W ie lo b y c k ie m u w Czasie S łabości Śm iertelney Z o n y Jego; w R a m a c h O rze c h o w y ch te O b a W ize ru n k i.

W następney K a p lic y ad C ornu E w angelij, jest O łta r z w Pro-

(11)

p orcy ą W y n io sło śc i, szafirow o— M a lo w a n y , gdzie w L isztw ach Blado- R o żo w y c h S ztukaterya w yzłacan a, Osoba--i in n a R z e źb a tak w G ó rze ja k po b o k ach w p o d o b n y m Sposobie F aing ulte m okraszona, z Praw ey y Lew ey Strony są K o lu m n y , na których są niektóre M a lo w id ła , w y ­ jęte z P u n k tó w Ż y c ia S-o lndy iskie go A p o sto ła Xawerego-—W sam ym O łta rz u jest O b ra z w Figurze stojącey O s o b y na Postum encie, który w spiera się na M ensie, jest na K o m p a rd y m e n — R a k m orski w y złacan y trzy m a jący K ru c y fix —

Ex A dverso ad C o rnu E pistołde w p o d o b n y m we w szystkim O ł ­ tarzu tak do Struktury, jak y ozdób, jest O b ra z SS-ch Franciszka Borgiasza, y Franciszka R e g ia sa — W tym ró żn ic a że S-o Xaw erego j^.st F igura stojąca, tu O so b y Klęczące, tam na K o rdym eńcie R ak, a tu T ru p ia G ło w a K o ronow ana Izabelli.

Z b liż a ją c się ku C h órow i w ie lk ie m u ad C ornu E w angelij jest zno w u O łta rz w p o d o b n y m G a rn itu rze co do Sw ey B udow y y O z d ó b S-o O nufrego, niżey nad M ensą jest R e lik w ia rz Z w ie rc ia d la n y —

Ex adverso ad Cornu E pistołde w p o d o b n y m O łta rz u jest O b ra z S-o Jana N ep om ucen a w Figurze stojącey na N iey S u kie nka m ie d zia ­ n ą p o d . O g ie ń złocona, w p o d o b n e ż S u k ie n k i Czterey A n io łk o w ie p rzy bran i, m a jący S k rzydełk a Srebrne, jak też S. Jan Stołę y T rze­

w ik i— Przed S-m O n u frj'm m iasto K o m p a rd y m e n tu R e likw iarz, a tu n a K o m p a rd y m e n c ie m a lo w a n a historya M ęczęństw a y Śm ierci Jego—

P o d W ie ż ą od P o łu d n io w e y Strony: O b ra z W ie lk i S-o Ignacego p osza rp a n y m ocno, z R a m a m i O rzeeho w o- m alow anem i— .

E x A dverso p o d W ie ż ą ku P ółn o cy O b ra z M a tk i Boskiey Boles- ney, z W y o b ra że n ie m Jezuitów p od Jey O p ie k ę garnących się, R a m y

O rzechow o-m alow ane.

N a d D rzw ia m i z C o lle g iu m do K ościoła, p od T ą ż od P ó łn o c y W ie ż ą O b ra z S-o S ta n is ła w a K ostki, p rzy jm u jące g o z R ą k A n ie lsk ic h K o m m u n ią w R a m a c h O rze c h o w y ch —ggf

C h ó r : M ię d zy W ie ż a m i od P o łu d n ia y P ółno cy , w których są S c h o d y skręfcone, tak do Z egara jak do D z w o n ó w otw ierające weyście, jest C h ó r M u zy c zny , gdzie y co do Struktury y co do D oskonałości Instrum e ntu są Ślady, iż w iele m u s ia ł kosztow ać— O rg a n T en z P eda­

łe m m a m ie ch ó w Pięć, G ło s ó w 17. W s z a k że choć po D w akro ć b y ł reperow any, M iechy w ilg o ć psuje, a w nętrzną C notę S w y w ola S tude n­

tów , co się od P ółno ce y W ie ży , po m im o w szelką ostrożność w k ra d a ­ ją , a oso bliw ie gdy najęty C zło w ie k do n ak ręcania lub zregulow ania

Z e g a ru.

P o d C h ó re m na F ilarach K o ściała są D w a Portrety F u n d a to ró w w Figurze stojących O só b , J .O .O .X .X . Janusza i M ic h a ła W iszniow iec-

(12)

10

kich w R a m a c h w ielkich orzechowo-m alow anych, z L isztew kam i w y s rze b rzan e m i—

Ł a w k i : O d C hóru zw racając się ku W ie lk ie m u O łta rzo w i a idąc pośrodkiem jak po Jedney tak po drugiey Stronie są Ł a w k i p o rząd ne we trzy R zędy: Prócz T ych przy K a żd y m Filarze są P oje­

dyncze Ł a w k i N-ra 6 m nieyszych przy O łta rza c h N ayśw . P an n y y S-o Kostki, tudzież przy Z akry sty i y Skarbcu N-ra 4.

K o n f e s s y o n a ł y : W K a p licach P obocznych jest Kon- fessyonałów N-ra 9. Stolarską R o b o tą, p rzy o zdo biany ch R z e źb ą S n y ­ cerską y O b ra za m i, których jest N-ra 8. SS-ch Piotra y P aw ła N-ra 2.

S. M aryi M agdaleny N-ra 2. S-o D y zm y N-ra I. S-o D a w id a N-ra 1.

P a n a Jezusa M iłosiernego N-ra I. P ana Jezusa O b n a żo n e g o y U b ic z o ­ w anego N-ra I .

A m b o n a W Środku K ościoła przy Filarze Pierw szym , jest A m b o n a Stolarską robotą Snycerską R z e źb ą okraszona, na S am ey A m b o n ie są O soby rznięte SS-ch 4-ch F.wangelistów, w Ś ro dku A m b o ­ ny na T abulacie rznięta Figura Salvatora, nad A m b o n ą D U C H S. w p rom ieniach m iędzy A n io ła m i, ale to wszystko M a larskim p ędzlem nie jest tknięte —

Z a k r y s t y a N ad D rzw ia m i przy w eyściu do Z a k r y s ty i są Portrety pom ierne F u ndato rów w R a m a c h posrzebrzanych w O w ał J O O . X-cia Janusza, y Jego Z o n y W iszniow ieck ich .

Z akrystya m ająca D ługości na Ł o k c i 13, Szerokości na Ł o k c i 9 arcy— G ustow nie alfresco m alow ana, gdzie 3 Lustra du że w T afelki z R a m a m i w yzłacanem i, a Czw arte mierze, zasłaniające na D zie ń W ie lk o

— Czw artkow y A sservationem SS-mi z p o d o b n e m iż R a m a m i wideprzy- d a ją O z d o b y — W T ey są D w a O b ra zy W ie lk ie , od K ościoła, O b ra z P ana Jezusa U krzyżow anego, pod k tóry m SS. Z a k o n u Jezuickiego um ieszczeni, w R am ac h biały ch, z L isztew ką w y z ła c a n ą— E x O p p o s ito O b ra z S-o X aw erego, N ad to jak przy P ierw szym są D w a O b ra z y za S zk łe m Salvatora, y M atk i Boskiey, tak przy D ru g im p o d o b ne SS-ch A p o s to łó w Piotra y P aw ła—

N ad D rzw ia m i od K ościoła w K o m pardym e ncie W e ro n ik a nad D rz w ia m i od P ołnocy Serce Jezusow e— Co zaś należy do P o rząd k u y W y g o d y , są tróiste M ensy, pokryte S u kne m czerw onym , ale m ieyscam i p oszarpanym , w tych M ensach jest S zu flad w ielkich w N-ro 30 na A p p a ra ty , Srzednich Nro 5. m a ły c h S zufladek N-ro 40.— W sz y s tk o to m alow ane N iebiesko, a Lisztw y białe p o d G o lo r — nad M en sam i są jeszcze z Tey, y ow ey Strony schow ania czyli S zafk i w F ram u gach z P u łk a m i, zew nątrz p rzy o zd o b io n e S ztukateryą Snycerską w y zła c an ą

—-W pośrodku D w ó c h L a w aterzów C yn ow ych zaw ieszonych na ta­

(13)

k ic h że z K ruszczu T a b lic a c h jest O ratyrz, do C zy n ienia Preparacyi p rz e d e m s z ą, y D ięk czynie nia^—

S k a r b i e c N a d drzw iam i przy w eyściu do Skarbcu, p o d o b ­ n ie ż ja k n a d Z a k ry sty ą są Portrety J O .X .X . F undatorów , M ic h a ła y Jeg o Ż o n y w P o dob ny ch ram ach—

N aprzednieyszą C zęścią okrasy, y K leyhotem ńayszacow nieyszym S k a rb c u (p o lewej stronie w ołtarzę A . St:) tego jest C iało w ie le b ne y A n n y O m ie cińsk iey , k tóra od lat dzie cinnych św iątobliw ie żyjąc: jak Je y zaśw iadcza życie, byleby Z w ie rzc h n o ść du cho w na p o zw o liła je odd ać p o d prassę drukarską, tud zie ż łaski, których bardzo w ielu d o św ia d c zy ło przez Jej zasługę i przyczynę, co za św ia d c za ją vota do Jej ofiarow ane grobu, ra y św ięto b liw ie j też go dokor.ała r. 1731 d nia

JO G ru d n ia —

O d czasu śmierci m ia ły te Z w ło k i grób osobny z dekretu JW . B is k u p a Ł u ck ie g o K obielskiego do r. 1784-go d nia 8 Lipca, g d zią przy sw ej installacji dzisjejszy Probosz X . Ł u k a s z K anty Sw iebocki u p rosił J W . O ffic ia ta Bożydar-Podhorodeńskiego podów czas A rc h id ia k o n a K a ­ te d ry Ł u ck ie j, iż to cia ło p o z w o lił przenieść do Skarbca dla satysfak­

c ji odw iedzających i do Jej przyczy ny u dający ch się— I natychm iast d o p e łn ili: JW . N ie po m uce n Junosza P iaskow ski dzisiejszy Proboszcz w K a te d rze Ł u c k ie j, i W J m X ią d z W y h o w s k i Proboszcz Sielecki, J W m X ią d z M ioduszew ski dzisiejszy Scholastyk K atedralny i W Jm . X . Bossakow ski dzisiejszy K a n o n ik Ł u c k i niosąc na ram ieniach z grobu w ielebnej S ług i Bożej Z w ło k i, które, w p o zw o lo nem zło ży li m iejscu z w szelką przystojnością. C ia ło to spoczyw a w tum b ie dębow ej i tru m ­ nie m ającej w ieko szklanne obw arow ane pieczęcią" —

„V ota do grobu w ielebnej sługi Bożej A n n y O m ie cińsk ie j, z k tóry ch jedno sięga w ielkości A rk usza, drugie pom niejsze w form ę Serca dosyć duże, a d zie w ię ć pom n iejszych , jest ich w lic z b ie sztuk 11. N ie są w ażone, bo m o że jeszcze ży ją ci, co łask d o św ia d c zy li" —

P onadto z „n o ta t” Szow ikow skiego następujące w radow ski za słu ­ g u ją na przytoczenie: „Freski w K rzem ieńcu, W K ościele Po-Jezuickim n a pilastrach herby K s ię żąt K o ry b u tó w W isz n io w ie c k ic h i ro dów z n im i spokrew nionych, w y o brażo ne, na P alu d a m e n c ie K s iążę cy m z m itrą u góry. Z e w n ątrz tegoż k o śc io ła n a d g łó w n e m i d rzw ia m i op a trz­

no ść, n a d p raw em i d rz w ia m i do m u ró w S zk o ln y c h im ię M arya, nad le w e m i im ię Jezus w złocistych prom ieniach ,

N ie m n ie j zasługu je na w z m ia n k ę p ię k n y al-fresco portret Ś w ię­

to b liw e j A n n y O m ie c iń sk ie j, po praw ej stronie od w ejścia do kościoła

(14)

12

zna jd u jąc y się na dolny m korytarzu po-jezuickiego klasztoru w K rze­

m ieńcu, o k tórym p odałem w iadom ość w T y g o d n ik u Petersburskim r, 1843.— W dolnej bibliotecznej sali 6. W o ły ń sk ie g o L iceu m cztery w spaniałe k o lu m n y m ozaikow e, oraz nad oknam i, łęk am i: s z a fa m i sztukaterje gipsowe, i na tle cismno-żółtem ow alone w w ypukło-rzeźbie popiersia znakom itych lu d zi w liczbie przeszło 100 w ynoszącej, a m ię ­ dzy niem i popiersia: Jana K-ochanowskiego, M ik o ła ja K opernika, Her- cliusa, D antika, Sarbiewskiego, słow em te wszystkie utw ory sztuk i dla swej ślicznej roboty warte są w spom nienia. O popiersiu T adeusza Czackiego robionem w W ie d n iu za N ajw yższym R o zk a ze m postawio- nem w pysznej bibliotecznej sali, u czy n iłem w zm ia n k ę w p op rze dnich notach. W e trzy dni po śmierci A lo ize g o Felińskiego ob la n o o b lic z e zm arłego roztworem gipsow ym dla zrobienia wiernej fo rm u ły i w niej’

odlane popiersia tego zasłużonego literata bardzo dobrze się u d a ły “

„ W K rzem ie ńcu r. 1773 d. 10 grudnia po ogłoszonej K lem ensa X I V Bulli... Lustratorowie... przystąpili... do spisania K ościoła... T a księga Lustracji in fol., zaw ierająca 142 str... L ustracja K rzem ie niec­

kiego K o ścioła: Klasztoru Jezuitów przytacza szczegółow y rejestr obra­

zów; portretów znajdu jący ch się w gm achach klasztornych. T en Jezu ­ ick i Z b ió r zaw ierał w tedy m a lo w id e ł 105, w liczbie których by ło portretów b ą d ź czło nk ów tego Z a k o n u , b ą d ź osób m a jący ch z n im i zw iązk i lu b stosunki: M iano w icie poszczególniam y tu co do słow a w zm ia n k ę portretów krajow ców .

Portrety olejno— z ra m k am i także olejno m a lo w a n e m i:

1) m ające z ra m a m i długości po łok. 4.

a. P aw ła G iżyckiego; 2. Janusza ks. W iśn io w ie c k ie g o K a sztelan a U rabow skiego Starosty K rzem ienieckiego; 3. M ic h a ła ks. W iśn io w ie c k ie ­ go H et. W . X . Lit., W d y W ile ń s k ie g o — (F u nd ato ró w K rzem ienieckie­

go Kościoła i K lasztorów Jezuitów ). (N ota 2. piszącego) P aw eł G iż y c k i Je zu ita znak om ity A rchitekt, o k tórym w zm ia n k a w dziele: p rzesław na

góra Poczajow ska).

b) m ające z ram am i długości po łok ci 3.

4. A n d z e ja Boboli; 5. S. K azim ierza; 6. K a zim ie rza Borosickiego;

7. W a le n ty n a Kaweckiego; 8. T om asza D un in a ; 9. Ignacego M oszyńs­

kiego; 10. Laurentego Piekarskiego; 11. Jana M oraw skiego; 12. Stanis­

ła w a W arszaw skiego.

e) m ające z ram am i długości po łok ci ppłtora.

13. S. Jozafata Koncew icza; 14. M arcina Tyraw skiego; 15. Patri- ciusza Brodow skiego; 16. A n d rze ja Sm ażew skiego; 17. C orvinusa Nic- kiego i 18. T em eszw ara (Jezuity i fundatora w K rzem ie ńcu przy Kol- legiu m K o n w ik tu T em eszw arow skim zw anego)".

(15)

S u ł k o w s k i Jan

T R U D N O Ś C I H A N D LU Z IE M IO P Ł O D A M I NA W O Ł Y N IU

N asi producenci rolni dzielą się zasadniczo na dw ie kategorie:

pierw sza to w łaściciele w iększej w łasności w raz z częścią średniej, i druga to pozostała część w łaścicieli średnich oraz drobni rolnicy.

Pierw sza z tych kategorii, lepiej zorientow ana w k o niu k tu ra ln y ch ró żn ic ac h cen, potrafi w m niejszym lub w iększym stopniu, bro nić się od lokalnego w yzysku. Z re sztą ci rolnicy m a jąc du że ilości zb o ża na zbyt m o gą lo k o w a ć je bezpośrednio na giełdach zbożow ych w zględnie d o ­ cierać do w iększych solidnych h urto w ników . N atom iast druga część ro ln ik ó w — producentów absolutnie nie orientuje się w zm ian ach kon­

iu ktu ra ln y ch na rynkach św iatow ych, zdana jest całkow icie na łaskę drobny ch k u p c ó w pośredników , którzy w ykbrzystując k ażdy m o m ent nie p o m y ślny dla poszczególnych ro ln ików u p ra w ia ją w yzysk tak da ­ leko idący, że często w okresach dużej p o d a ży , ceny płacone w jak iejś za p a d łe j P ip idów ce nie sięgają 70°/0 cen p łaconych w du ży c h ośrod­

kach handlow ych . W y k o rzy stu jąc m om enty, w których ro lnik m u s i n ie o d w o łaln ie sprzedać zboże, by płacić p o d a tki, lu b d łu g czy też r o ­

b ić z a k u p y przedśw iąteczne, św iadom ie o b n iża ją cenę. Z e w zg lędu na to, że h a nd e l zbożem , szczególnie detaliczny, tkw i od w ieków niem al w rękach w ytraw nych, z d zia d a p ra d zia d a w d rożo ny ch do tego h a n ­ dlu sfer solidarnie strzegących swych interesów, drobny rolnik i część średniej w łasności jest bezsilna w obronie w łasnych interesów. G d y w danej okolicy nie m a du ży c h m ły n ó w — nic ju ż nie broni producen­

ta od nieuczciw ych pośredników . T a k i stan rzeczy isnieje na kresach w schodnich od lat w ielu. W najgorszych, p o d tym w zględem , warun- pach z n a jd u ją się p o łu d n io w e pow iaty W o ły n ia , p osiadające w iększą w łasność ty lk o w nieznaczn y ch odsetkach.

R o z p a trz m y teraz ja k ą drogą idzie zboże od producenta, dro b n e ­ go w łaściciela rolnego do konsum enta. Przedew szystkiem , ja k ju ż w y ­ żej p o w ie d zia łe m , trafia ono do. lokalnego pośrednika, od którego zb o ­ że k u p u je k up ie c z m iasteczka, po czym dostarcza je do lok alnej pro­

w in c jo n a ln e j centrali h a n d lu zb ożem , którą tw orzy p ro w in c jo n a ln y hurto w nik , ten p rzek azuje zboże p ra w d ziw e m u h u rto w nik o w i d la d a l­

szej odsprzedaży w ięk szym m ły n o m , dla w ew nętrznej k onsu m cji i eksporterom .

Jeżeli teraz zgóry p o p a trzy m y na ten łań c u ch p ośre dnik ów to z przerażenie m zobaczym y, że producent' za sw ą pracę o trzy m a ł w n a jle p s zy m w y p a d k u zaledw ie 65— 70°/o reszta zaś ugrzęzła w kiesze­

(16)

14

niac h plejady pośredników . N ie na tym się jednak k ończy w yzysk ro l­

n ik a — aby pow iększyć ąw ój zysk pierwszy z pośre dnik ów oszukuje go i na wadze. Jeszcze do niedaw na a gdzie niegdzie i dzisiaj, tranzakcje z producentem zaw ierane b y ły na pudy, które w przeliczeniu na k ilo g ­ ra m y k a lk u lu ją się oczywiście dla pośrednika dodatnio. Z re sztą sam a konstrukcja „w ag“ jest tego < rodzaju, że producent i tutaj jest k rzy w ­ dzony. P oza tym w ołyński drobny rolnik nie zadaje sobie w iele trudu, by przed sprzedażą ziarna oczyścić je od bezw artościow ych lu b ma-

•łowartościowych dom ieszek, o bn iżających znacznie w artość tow aru.

Czyszcząc, zboże m ó g łb y on pozostaw iać dla swej trzody m n iej w a r­

tościowe części p ro d uk tu , coby m u znak om icie u ła tw iło hodow lę.

R o ln ik , sądząc, że kup ie c nie zorientuje się w gatunk u zboża, traci na tym, gdyż kupiec albo o b n iży m u cenę z p o w o du zanieczyszczenia lub też odrzuci w w adze odsetek zanieczyszczenia, i tę ilość, która m o głab y p o słu ży ć jako karm dla b y dła rolnik darm o oddaje kup cow i.

Jaskraw ię w ystępuje to przy gryce, gdzie za k ażd y procent t. zw , pan- tarki kupiec odrzuca z ceny 8 — 10 gr. na kilogram ie. W ię c e j traci rol­

n ik z tego samego p o w o du przy fasoli, grochu, o b n iża ją c w artość to ­ w a ru nierzadko o 50% . G d y b y rolnik po przesortow aniu fasoli p o z o s ­ taw ił sobie dla w łasnego u ży tk u 50% tow aru w postaci ziarnek z p la m k a m i, p o łów ek i t. d. drugą zaś p o ło w ę sprzedał, to uzyskałby taką sam ą niem al cenę jak przy sprzedaży całości, a jednocześnie po­

zostałą część p rod uk tu m ó g łb y korzystnie z u ży ć w sw ym gospodarst­

w ie. W ieś nie d o jada i w łaśnie przez p ó ł roku rolnik jest bezrobotnym , ale n a tak niew ielki w ysiłek sortow ania w zim o w y m okresie nie chcs się zdob yć. D zieje się to najczęściej przez nieśw iadom ość, m ó w m y otw ar­

cie, ciem notę.

T a sam a ciem nota i w iejski konserw atyzm każe m u siać stale ga­

tu n k i zb ó ż, w łasnej p rodukcji. P ow oduje to zw yrodnienie ziarna, a za tym i obn iżen ie jego ceny handlow ej. N ajbardziej się to zw yrodnienie, o d b ija się na życie, które tak w yrodnieje, że k up ie c z 2ach o du przy pierw szym zetknięciu się z n im nie chce w ierzyć, że n a W o ły n iu trak­

tu je się je jak o tow ar handlow y. O d b ija się to oczyw iście n a cenie.

Z re sztą to zagadnienie nie jest tem atem tego a rty ku liku , jak k o lw i ek nie w ątp liw ie w p ły w a na w ydatne o b n iże n ie cen n a zboże w ołyńskie.

W o ły ń s k i producent rolny jest tak daleko od w szystkich k o m b i­

na c ji św iatow ego h a n d lu zbożem , że nie tylko nie p otrafi w n a jm n ie j­

szym stopniu z a w a ży ć na szali h a n d lu m iędzy narodow ego. W tej c h w ili jednak m a m y na uw adze fakt, iż bę d ąc niezorg anizow any u sie­

bie w pow iecie, nie jest w stanie przeciw staw ić się lo k a ln y m m a c h i­

na c jo m drobnych k u p c ó w , ja k ju ż w yżej staraliśm y się to u d o w o d n ić

(17)

n ie m y śli on dziś nie tylko w alczyć, lecz w ogóle nie wie, że taka

■walka m o że b y ć skutecznie p.odjęta.

T rze ba go z a p o z n a ć z n o w ą form ą w alki, która jest jedynie i -wyłącznie skuteczna t. j. spółdzielczością. R o ln ik w o ły ń sk i nie jest m a te ria łe m surow ym dla re alizacji idei spółdzielczej, i ju ż odd aw na sp o ty k a m y na wsi naszej pierw sze form y spółdzielczości sąsiedzkiej w postaci spółek m aszynow ych, przy których część wsi korzysta w k o le jn o śc i z [kupionych za w spólne p ie n iąd z e m aszyn rolniczych.

S p ó łd z ie ln ie spożyw ców ro z w ija ją się dzisiaj m niej lu b więcej p o ­ m y śln ie , są ośrodki sp ó łd z ie ln i kredytow ych, które p ra c u ją stosunko­

w o dobrze. Z ro zu m ie n ie korzyści spółdzielczej sprzedaży p ro d uk tó w Tolnych dotychczas jest jeszcze dla ro ln ika w ołyńskiego zbyt trudne, g d y ż zakres d z ia ła n ia takiej sp ó łd zie ln i nie m o że się ograniczyć tere­

n em wsi czy g m iny naw et i m usi sięgnąć conajm niej terenu całego p o w ia tu .

P rzedstaw ię w og ólny ch zarysach tak ą organizację.— Centrala w m ieście p o w ia to w y m przez swe k o m ó rk i spółdzielcze rozsiane na te­

re n ie p o w ia tu sk up uje od p ro d uc e n tó w — sw ych c zło n k ów w szelkie g a tu n k i p ro d u k tó w rolnych, p ła c ąc oczywiście ceny m o żliw ie n a j­

w yższe, dyktow ane nie w a ru n k a m i lo k a ln y m i lecz k o n iu n k tu rą ekspor­

to w ą czy też zap otrzebow an iem w ew nętrznym , regulow anym na gieł­

d a c h b ędący ch p o d o p ie k ą Państw a. Ju ż z tego zarysu w idać, że cała p le ja d a pośre dnik ów odp adn ie. S p ó łd z ie ln ia dok ład nie i ściśle zare­

jestruje kto z ro ln ik ó w i ile sw ych p ro d u k tó w d a ł do ogólnej sprzeda­

ż y i p o za m k n ię c iu roku gospodarczego część zysków , jakie pozosta­

n ą , o d d a tym sam ym producentom . W ten sposób pokryte b ę d ą tylko k o n ta h a ndlow e , nato m iast n ik t n a tym h a n d lu się nie w zbogaci. Jest to oczyw iście ideałem m o że b n y m do uzy skania tylko wów czas, gdy -wszyscy producenci p o w ia tu zgodnie staną do w spólnej pracy i wszyscy b ę d ą c zło n k am i spółd zielni. P rzy h a n d lu sp ółd zielczy m rów nież nie is­

tnieje d la producenta niebezpieczeństw o jak iek olw iek oszukania go na w a dze g d y ż s p ó łd zie ln ia b ę d ąc a w łasnością ogółu nie będzie stosować m etod oszukańczych. D o tych w ielkich w artości spółdzielczości d o łą ­ cza się w s p ó łd zia ła n ie sp ó łd z ie ln i z ro ln ikiem w doborze o dp o w ied­

niego m a teriału siewnego. Selekcyjne gatunk i zbóż, oleistych i strącz­

k o w y c h sprow adzi s p ó łd z ie ln ia w w iększych ilościach i rozsprzeda n a d og odny ch w aru nk ach ro ln iko m . Z a s p o k o i ich zapotrzebow anie na m aszy ny i naw ozy sztuczne. W p o ro zu m ie n iu z organizacjam i ro lniczy ­ m i s p ó łd z ie ln ia w skaże sw ym c zło nk om najkorzystniejsze, pod

(18)

16

w zg lędem h a n d lo w y m , prod uk ty do upraw y w n ajbliższych okresach.

N astępnie sp ó łd zie ln ia nauczy rolnika sposobów czyszczenia zbóż, d z ię ­ ki czem u ro ln ik nie będzie jak dotychczas od d aw ał za bezcen gorszą część swych plonów , a oddzieliw szy ją pozostaw i dla u ży tk u w ła s­

nego. W ó w c za s będzie m ó g ł dobrze zarobić, gotując fasolę czy to w łó k n o konop n e w okresie zim ow y m . D otychczas robotę tę w ykonuje robotnik m ie jsk i, gdy ż p rod uk ty dostarczane przez drobnych rolników dopiero po przesortow aniu stają się tow arem h andlo w y m i id ą do konsum cji czy przerób ki fabrycznej.

T a k p o m y śla na organizacja sp ó łd z ie ln i rolniczo-handlowej o za ­ sięgu całego p ow iatu w y m ag a du ży c h w k ła d ó w gotów kow ych i u tw o ­ rzenie jej m o żebne jest przy zap ew nieniu odpow iedniego k ap itału . T a ­ ki k a p ita ł m u szą zap ew nić sam i członkow ie przez skrupulatne w p ła ce ­ nie sw ych u d zia łów . Z a p e w n i to środki obrotow e oraz u m o ż liw i w y ­ korzystanie kredytów b a n k ó w państw ow ych, które go , chętnie dob rze p rosperującym i racjonalnie prow adzonych sp ó łd zie ln io m udzielają.

P oza tym sp ó łd zie ln ia m ocno finansow o stojąca m oże u zy sk a ć łatw o dla swych czło nk ów kredyty z b a n k ów państw ow ych w p,ostaci t. zw. kredytów zastaw ow ych i zaliczkow ych, które udzielane są ro ln i­

k om p o d zastaw zboża, co podw ala rolniko w i u n ik n ą ć konie czn ości sprzedaży zb o ża w okrssach niepom yślnej k o n iu n k tu ry np. zaraz p o żniw ach, i w yczekać na p o d w y żk ę cAiy, w yzy sku jąc w ten sposób n a sw ą korzyść różnicę cen. T o sam o m oże się dziać w odniesieniu d o m io d u , w łó k n a konopnego i t. d.

K o ńc ząc ten krótki artykulik, traktujący o za w iły c h d la wsi trudnościach h a n d lu zie m io p ło d a m i, a p eluję do w szystkich światlej- szych ro ln ik ó w i do tych, którzy m a ją m o żno ść bezpośredniego zetk­

nięcia się z ro ln ikam i, by zechcieli zainteresow ać się ideą s p ó łd z ie l­

czości rolniczo-handlowej i realizacją jej w pow iecie. W y ja śn ie n ie i w skazów ki łatw o u zy ska ć b ędą m ogli w istniejących na ich terenach sp ó łd zie ln ia c h rolniczo-handlowych.

R e d a k c ja i A d m in . dw uty god nik a społ. „Ż y c ie K rzem ie nieck ie"

po d a je do ogólnej w iadom ości, że posiada na sk ładzie

reki grafiki art. mai. Romana Tad. Wikanowicza, ilustrujące fragmenty Krzemieńca.

C e n a tego piękn ego zbioru, lic zące g o -8 drzew orytów w y n osi 35 zł.

w sprze daży detalicznej— a 6 zł. za poszczególny drzew oryt Z g ło sze n ia prosim y kierow ać do A d m in is tr a c ji

Dom Społeczny Z. 0 S. uudzienmts między 18— l9 g o d z . wiecż-.

(19)

Na marginesie 2-dniowych kursów naucz, odby- tyeh w dnia 3—4. XII. 1936 r. w szkole rolni­

czej w Wiśniowcu i w dniu 910. XII 1936 r- w szkole rolniczej w BiaJokrynicy.

K o m u n ik a t w ła d z szkolnych, w y d an y w m iesiącu listopadzie 1936 głosi, że celem zra c jo na lizo w a nia pracy nauczycieli w ogródkach szkolnych w zw iązk u z realizacją program u nauczania, u rządzane b ę d ą n a W o ły n iu w m iesiącu listop ad zie i g rudn iu 1936 r. dw udniow e k ur­

sy przygotow aw cze. K ursy te o db y w ać się b ę d ą w szkołach rolniczych w szelkiego typu.

Jeśli z w a ży m y , że „szkoła obecna z d tc y d o w a n ie zw raca się ku p otrzebo m życia, uczy i p rzysposabia do ży c ia takiego, w ja k im m ło d zie ż tkw i, oczyw iście z w id o c zn ą tendencją d źw ig a go na w yższy p o z io m '1, jeśli zw a ży m y , że wieś od w ieków tw orzy i tw orzyć jeszcze b ę dzie czas d łu żs zy z a m k n ię tą całość, której b ro n i w iekow a tradycja że w szelkie now ości p rzychodzące z zew nątrz, przyjm o w ane są na o g ół z niedow ierzaniem , szczególnie przez starsze p o k o le n ie — to zro­

zu m ie m y , z ja k im i trudnościam i nauczyciel w alczyć m usi, a by zadanie swoje m ó g ł należycie spełnić. Przygotow anie nauczyciela do pracy n a w si n ig d y nie b ę d zie zbyt d u że , w y m ag a stałej czujności ze strony sam ego nauczyciela i c zy nników do tego p ow ołanych.

Treść ży c ia i pracy na wsi, jak a się m ieści w pojęciu „zie m ia “, ta św iętość lu d u naszego m u si być nie m niej drogą i u m iło w a n ą przez nauczyciela, który m a przecież tak w iele do p ow iedzenia, jeśli chodzi o przy szłość i w artość sw ojego ośrodka. Z n a jo m o ś ć w ięc gruntow na lud zi, ich ży c ia i pracy, pracy przedew szystkiem na roli. p ozn a n ie w arstatu pracy w ieśniak a - rzec m o żn a — to podstaw ow e czynniki p o ­ w o d ze nia w szelkich in n y c h w y s iłk ó w nau czycie la. A utorytet n a u czy ­ ciela na w si często u za le żn io n y jest od ilości jego w iadom ości o zie­

m i, sposobu u p ra w ia n ia i otrzy m y w ania p lo n ó w z d z ia łk i szkolnej, sposobu p ro w a dzenia og ródka szkolnego, sposobu w y rażan ia się o pracy ro ln ik a i t. p.

Z ro z u m ie li to za gadnie nie o znaczeniu zasadniczym m in is ­ trowie: prof. W . S w iętosław ski i Jul. P oniatow sk i i po w spólnej naradzie p o sta n o w ili p rzyjść z p om o cą nauczycielstw u, m a ją c — oczy­

w ista— do dysp o zycji dobry aparat fachow y w postaci w ielkie j ilości s z k ó ł rolniczych. Z d e c y d o w a li, że kursy takie k ilku nasto godzinne od­

by w ać się b ę d ą w szk ołach ro lniczych w jesieni i na wiosnę,

D u m n i b ą d ź m y , ze tak p ię k n a m yśl d o jrz a ła w łaśnie w czasie ostatniego p o b y tu w y m ie n icn y ch m inistrów w pow iecie krzem ieniec­

Cytaty

Powiązane dokumenty

oferty Wykonawca Cz,I Łączna ilość pkt..

Egzaminy rzemieślnicze odbywają się raz na k w artał i odgryw ają bar­. dzo poważną rolę w życiu

Niech hołdy, dziś prochom Wielkiego Polaka składane, zamienią się w śluby dochowania wierności dla jego myśli w daleką przyszłość przenikających. Niech

W Łanowcach odbyło się zebranie pełnego Zarządu Oddziału pod przewodnictwem Prezesa Bergera.. Na zebraniu tym członkowie

gości, nie było widać. W takim stanie rzeczy przećzekaliśmy całe trzy godziny, które wydały się nam bezgranicznie długje, W ciągu tego, niemiłego oczekiwania

nienia widzom idei utw oru i intencji Poety. W yspiański stosuje w swoim dram acie technikę szopkową: postacie utw oru przesuw ają się najczęściej dw ie przez

Chcę stwierdzić, iż w o- becnym stadium, ważniejszym jeszcze od znikania niedomagać i n a ­ leciałości okresu powojennego z polskiego ruchu spółdzielczego jest

Ponieważ Krzemieniec staje się ośrodkiem sportów zimowych dla całego Wołynia—dlatego też przewi­1. duje się w planie prać na lata