Jan Kuś
W dwudziestą rocznicę śmierci Ks.
Arcybiskupa Józefa Teodorowicza
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 2/1-2, 445-448
Ks. ARCYBISKUPA JÓZEFA TEODOROWICZA
A rc y b isk u p Józef T eofil T eodorow icz (1864 — 1938) n ale ż a ł do rz ę du ty c h n iew ielu w naszych d zieja ch k ościelnych osobistości czoło w y ch episkopatu, k tó re w ciągu w ielu d ziesiąte k la t i n a p rze jściu z je d n e j epoki w d ru g ą re p re z e n to w a ły K ościół w P olsce i p row adziły go jasno w ytyczoną drogą. Ż yw ot i dzieła a rc y b isk u p a T eodorow icza to c h lu b n a k a r ta d ziejów naszego K ościoła, a zarazem fra g m e n t dzie jó w n aro d u .
M inęło la t dw ad zieścia od d a ty śm ierci tego w ielkiego k sięcia K o ścioła, p rzy p o m in ająceg o ze w szech m ia r „h e tm a n ó w w ielkich w Iz ra e lu ”i. D ru g a w o jn a św iatow a, k a ta s tro fa Ojczyzny, zm iany po w ojenne, zupełny p rz e w ró t w sto su n k ach , odw róciły uw agę pow szech ności od k u lty w o w a n ia p am ięc i przew o d n ik ó w p o przedniego pokole nia.
N ie dziw w ięc, że i postać a rc y b isk u p a T eodorow icza zo stała z a s n u ta m głą o d d alen ia i z a n u rzo n a w oczach m łodszego pokolenia w le te jsk ie j w odzie zapom nienia. P rz esz ed ł je d n a k do historii, k tó ra za p ew n iła m u n ależ n e m iejsce, u ch ro n iła od n iepam ięci, w y m ierzy ła spraw ied liw o ść zasłudze i spuściźnie p isa rsk ie j.
Ż ył la t 74, z czego d o k ła d n ie połow ę p ia sto w a ł godność b isk u p ią. D ziałalność jego w y p e łn ia p e łn e pół w ieku. B y ła zaś ta k w sze ch stro n ną, że zb a d an ie je j i ocena w y m ag a ją dużej m o n o g rafii p rz y sk o n d e n sow anym n a w e t u ję c iu i bez szerszego tła , niezbędnego zre sztą dla lepszego u w y d a tn ie n ia p o staci c e n tra ln e j, je j p o w iązań z epoką.
A rc y b isk u p T eodorow icz był k ap łan e m , biskupem , głow ą O rm ian polskich, b y ł k az n o d zieją i p isarzem relig ijn y m , b y ł polity k iem i p u blicystą, b y ł uczonym i społecznikiem , a k a ż d a z ty c h dziedzin jego działalności to osobny rozd ział w jego długim , bogatym , błogosław io n y m i szczęśliw ym życiu, w k tó ry m n a w szystko zn a la zł się czas, z n a lazło się m ie jsc e i znalazł się to n w łaściw y, p ro p o rc ja i p ersp e k ty w a należyta, zaw sze pod k ą te m w ieczności.
S am a rc y b isk u p u w aż ał za z a d an ie swego życia „u jąć dw a p rą d y d ziała n ia Bożego i ludzkiego w naszym n arodzie, odzw ierciedlić, ze spolić w za jem n ie i potom ności p rz e k a z a ć ”2. C el sw ego k az n o d ziejstw a
1 Z m a rł 4IXII.1938, godz. 18,50 w e Lw owie.
446 K S . J A N K U S
[
2
]
stre ś c ił w słow ach: „W n a u k a c h m oich śledziłem w espół z w am i i o d chylałem w am p la n y Boże w zglądem w as. Mogę śm iało pow iedzieć, że głosząc w am ty le kazań, pow iedziałem w łaściw ie jedno ty lko k a z a nie — kazan ie o m y śli Bożej w zględem P o lsk i i w różnych z d a rz e n ia c h m ów iłem w am ty lk o o je d n y m zd a rzen iu , k tó re p rze d staw iłem k o le jn o to n a tle nocnych cieni, to w p ierw szy m b la sk u św itu, to w św ie tle p o ra n k u , to ja k dziś w pełn y m słońca po łu d n iu . W iecie 0 ja k im ja m ów ię zd a rzen iu — o z m a rtw y c h w sta n iu P o lsk i”3.
Ja k o k a p ła n p raw dziw ego p o w o łan ia był T eodorow icz p rze d e w szy st kim m ężem m odlitw y. Jego u lu b io n e hasło to „żyć z Jezusem , dla Jezu sa 1 w Je z u sie ”. M e d y tac je jego są szkołą m o d litw y ta k p ro stej, a ta k głębokiej, że czy teln ik w g łę b ia ją c się w n ie odnosi w ra że n ie w sp ó ł u cz estn ictw a w ty m sp e cja ln y m d a rz e D ucha Sw., ja k im je st d obra m o d litw a. W iodą one do tego s ta n u m istycznego, „gdy dusza n azb y t pozbaw iona siebie, n az b y t m ilczeniem u n ic estw io n a w sobie, a nazb y t ro zp rze strzen io n a w p rag n ie n iac h , ażeby je j w je j pochodzie w ew n ę trz n y m cokolw iek w drodze sta n ą ć mogło. N ie szuka przyjem ności, nie zra ża się oschłościam i, nie chce osiągnąć żad n y ch re z u lta tó w dosko nałości, chce ty lk o : k ochać i m ilczeć — m ilczeć i k o ch a ć” .4
Ja k o n ie zró w n an y k ie ro w n ik dusz w iódł n a szczyty życia d u ch o wego, pociągał intelig en cję, pociąg ał m łodzież. Ileż to osób pod su g e stią jego słow a naw róciło się, zapaliło do służby Kościołow i, ilu r z u ciło św iat, by pośw ięcić się z u p e łn ie Bogu. Z ogrom ną p o k o rą i czcią odnosił się do ła sk i w duszach, nęciły go w yższe sta n y m isty czn e i d la tego ta k żywo in te re so w a ł się n im i ja k o sp o w ied n ik i ja k o kazn o d zie ja, a rów nież te o re ty cz n ie ja k o teolog.
T ra fia ł do dusz n ie ty lk o przez słowo pisane, k ie ro w a ł nim i i przez słow o żyw e ja k o spow iednik, k ie ro w n ik so d a lic ji i rek o lek cjo n ista. O dznaczał się sp e c ja ln ą w rażliw o ścią n a sta n y duchow e p e n ite n ta , n iezw y k łą subtelnością, tra fn o śc ią i ro ztro p n o ścią w radzie. T rzeb a znać łatw ość, dostępność, łaskaw ość, z ja k ą pochylał się n a d duszam i, by zrozum ieć p otęgę jego w pływ u, czar jego o d działyw ania.
N ajw ięk szą p o p u larn o ść zy sk ał sobie ja k o k aznodzieja. N ie m ów ił w cale ła tw o a n i lekko, an i efektow nie, zw ykłych chw ytów re to ry c z n y ch raczej u n ik a ł, z p rze cię tn y m poziom em um ysłow ym słuchaczy m ało się liczył, w y m ag a ł dużej, w y trw a łe j u w ag i i skupienia, w y m a gał w sp ó łp racy m yślow ej p rzy słu c h a n iu jego k azań. S pisyw ał je zaz w yczaj dopiero po w ygłoszeniu. W d ru k u za ch o w u ją w szystkie sw e n ie p rz e m ija ją c e w arto ści, co n a ogół w ziąw szy n ie d a się pow iedzieć o w ielu k azan iach .
3 T e o d o r o w i c z J., N a P rzełom ie, 136 i l ,
4 T e o d o r o w i c z J , Z C h r y stu s e m Je zu se m , K ra k ó w 1947; T e o· d o r o w i с z J., O k ru c h y ew angeliczne, Lw ów 1923, 67, 88, 128, 160.
D orobek k az n o d ziejsk i T eodorow icza w m a łe j zaledw ie części został w y d an y d ru k iem . M am y w łaściw ie ty lk o je d en zbiór jego k azań, głów n ie p atrio ty cz n y ch , za ty tu ło w a n y : „N a przełom ie. P rz em ó w ie n ia i k a za n ia n a ro d o w e ”. (Poznań 1923). P e rła to naszej lite r a tu r y k az n o d ziej skiej, u m o ż liw ia jąc a stu d iu m w alo ró w T eodorow icza pod ty m w zglę dem . P rz y cz y n ek to zarazem n a d e r cenny do historiozofii p olskiej.
K a z a n ia T eodorow icza m ożna podzielić n a trz y głów ne g ru p y : dog- m a ty cz n o -m o ra ln e, p a trio ty c z n e i okolicznościow e.
P ie rw sz e są d o jrzały m owocem jego sta ły c h codziennych rozm yślań i m e d y tac ji, w k tó ry c h o k az ał się p raw d ziw y m m istrz em i k tó re z a w a rł w dw óch specjalnych, n ie sły c h an ie w arto ścio w y ch zbiorkach. „M nie żyć je st C h ry stu s” (1919) i „O k ru ch y ew an g eliczn e” (1923). T rz e ci p o śm iertn y nosi ty tu ł: „Z Jezu sem C h ry stu se m ” (1948).
C o n tem p la ri e t co n tem p la ta aliis tra d ere o to o k re śle n ie bodaj n a j
w iern ie jsz e n a ty m odcin k u działalności, je j m yśli przew odniej. K a z a ń p a trio ty c z n y c h w ygłosił sto sunkow o n ajw ięc ej i w n ic h też w zniósł się n ajw y żej. D w aj zaledw ie ów cześni w y b itn i prze d staw ic ie le ep isk o p atu polskiego d o ra sta li do jego m ia ry : b isk u p B a n d u rs k i i S z la gowski. Ogół k a to lic k i p rz y z n a w a ł w każd y m ra z ie palm ę p ie rw sz e ń stw a w te j tró jc y k az n o d ziejsk iej T eodorow iczow i.
Do k a te g o rii k a z a ń okolicznościow ych zaliczyć by n ależało m ow y pogrzebow e, gdzie chodziło m ów cy o p rz e d sta w ie n ie życia ch rześci jań sk ieg o zm arły ch osób, o zbudow anie słuchaczy, o u w y d a tn ie n ie m om entu historycznego.
„P ogląd szerszy z w yżyn k ato lic k ic h n a sto su n k i relig ijn e, p o lity cz ne i społeczne, jasność i obfitość m yśli, sty l doborow y i gładki, o d d a n ie p ow ażne i spok o jn e — oto głów ne zalety w ym ow y arcyb. T eodo row icza, k tó ry p rzy p o m in a ją c d aw n y c h k o n feren c jo n istó w f ra n c u s k ich , zw łaszcza ta k ieg o F ra y ssin o u s albo O. F elik sa T. J., raczej ośw ieca i p rze k o n y w a , niż w zru sza i poryw a, a zw rac a się przew ażn ie do lu d zi w y k ształc o n y ch i m y śląc y ch ”».
W ycofaw szy się z a re n y polity czn ej, ty m g o rliw iej pośw ięcił się T eodorow icz p rac y piśm ienniczej, okazał się p isarzem relig ijn y m p ie r w szej ra n g i i w d zieja ch teologii k ato lic k iej w P olsce zapisał w ła sn ą k a rtę , m ian o w icie ja k o bib lista.
T rzydzieści la t przy g o to w y w ał się do n a p isa n ia w ielk iej m o n o g ra fii o Jezu sie C h ry stu sie. D la p ogłębienia sw ej w iedzy pod ty m w zglę dem o dbył n a w e t podróż do P a le sty n y (1913). Z dzieła zakrojonego na 12 tom ów zdążył pod k o n iec życia ogłosić zaledw ie trzy : „Od B e tle jem do N a z a re tu ” (1932). „O d J a h w y do M esjasza” (1936) i „H erold C h ry stu sa n a tle epo k i” (1937).
A u to r p ra g n ą ł połączyć n au k o w e b a d a n ie z p o p u la ry z ac ją, apolo- g ety k ę z rozm yślaniem , a zach ętą czytelników do m iło w a n ia i n aśla
448
K S . J A N K U S[4]
d o w an ia Z baw iciela. P ierw szy to m o b e jm u je ew an g elię dziecięctw a, d ru g i z a w ie ra p o lem ikę z prof. T. Z ieliń sk im o w a rto ść re lig ijn o -m o ra ln ą ju d a izm u w p o ró w n a n iu z hellenizm em , trz e c i pośw ięcony został J a n o w i C hrzcicielow i. W szystkie m a ją niep o śled n ią w a rto ść literac k ą.N iek tó re ro zdziały z to m u IV, k tó ry m ia ł nosić ty tu ł: „B rzask E w an g e lii”, u k az ały się w p iśm ie diecezjaln y m : „ G reg o ria n a” w la
ta c h 1935 — 1938.
P ra c y n a d ty m dziełem życia przeszkodziło n ie ste ty za ję cie się, z ra zu polem iczne, potem sy stem aty czn e, zagadkow ą p o stacią sty g m a- ty c zk i T eresy N eu m a n n z K o n n e rs re u th w B a w arii. Z ty c h z a in te re sow ań w y ro sły trz y k siążk i: „Z jaw isko m isty cz n e i ic h tłu m a c z e n ie ” (1933) „ K o n n e rsre u th im L ic h te d e r M istik u n d P sychologie” (1936), „T ru g o d er W a h rh eit? N eues ü b e r K o n n e rsre u th ” (1938).
D ow iódł w n ic h a u to r im p o n u jąc ej znajom ości m is ty k i i zw ycięsko s ta rł się z n ie b y le ja k im an tag o n istą, prof. P . S iw kiem T. J.
N ależy je d n a k żałow ać, że pro b lem ów (nie d ając y się zre sztą roz w iązać) o d e rw a ł a rc y b isk u p a od w łaściw ego jego zadania, ja k im było n a p isa n ie choćby k ró tsze j, ale pełnej, w ykończonej m on o g rafii o C h ry stu sie, k sią żk i w ro d z a ju po w o jen n ej w łoskiej prof. J. R ic c io tti’- ego „V ie de Jesu s — C h rist avec in d ro d u c tio n c ritiq u e ” (tłum . fra n c. 1947).
N ajdonioślejsze przełom ow e chw ile w życiu K ościoła i n aro d u , w ielkie procesy h isto ry czn e n a przełęczy czasów znalazły w arcyb. T eodorow iczu n atchnionego rzeczn ik a i złotoustego k o m e n ta to ra .
W aga jego ro li dziejow ej, ta je m n ic e jego w p ły w u tłu m ac zy się tym , że u m ia ł uchw ycić ry tm chw ili, tra f ić do p sy c h ik i zbiorow ości, przem ów ić do se rc a n aro d u , zaapelow ać do woli, spleść przeszłość z teraźniejszością, rozeznać now e drogi.
Z t ą sa m ą m ocą i odw agą, z ja k ą czasu niew o li w ołał o p raw o n a ro d u do w olności, dom agał się po z m a rtw y c h w sta n iu p a ń s tw a o p r a wo d la K ościoła w życiu P o lsk i w skrzeszonej.6
P o stać arcyb. T eodorow icza p rze szła ju ż do h isto rii. I z h isto rii ty l ko m oże ją poznać pokolenie, k tó re d o jrzało podczas o sta tn ie j w ojny. O bow iązkiem starszych, tych, k tó rzy zn a li i słyszeli go oraz b y li św ia d k a m i jego w pływ ów , p o p u la rn o śc i i m iłości, ja k ą o taczał go naród, św ię ty m o b o w ią zk ie m ich je s t strzec tę je d y n ą w sw oim ro d za ju p o sta ć od zap o m n ien ia i zachow ać jego coraz tr u d n ie j dziś dostęp n e p is m a od z a tra ty . W p ism ac h ty c h bow iem m ieści się duchow y te sta m e n t jednego z n a jw ięk sz y ch w ciągu ty siąc lecia ch rz e śc ija ń stw a w P o l sce b isk u p ó w polskich i zarazem jednego z n a jzn a k o m itsz y ch k az n o dziei, a ty m sam ym w ychow aw ców naro d u .
,v K s. J a n K u ś
s T e o d o r o w i c z J., N a P rzełom ie, P o zn ań 1923, 282. 282.