• Nie Znaleziono Wyników

WARSZAWSKIE CZASOPISMO LEKARSKIE

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "WARSZAWSKIE CZASOPISMO LEKARSKIE"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

V oir resum e a la fin du num ero. PfzedruK artykułów bez zEZWoienia feoaKcIi wzproniony.

WARSZAWSKIE

CZASOPISMO LEKARSKIE

W Y C H O D Z I 4 R A Z Y N A M IE S IĄ C W E C Z W A R T K I

R E D A K T O R Z Y G M U N T SR E B R N Y 1 W Y D A W C A W IL H E L M K N A P P E

AD R ES RED AKC JI: Widok 9, m. 6 tel. 652-51. I ADRES ADMINISTRACJI: Towarowa 2/4, tel. 3.34-87.

Rok X IV

W A R S Z A W A , 16 G R U D N IA II937 R. N r > 4 7

P R A C E O R Y G I N A L N E . W ykłady kliniczne.

15 lat stosowania w lew ań oliw y do dw unastnicy w schorzeniach żółciow ych .

Podał

Dr. W . RÓBIN (Warszawa).

W ro k u 1921 (19 stycznia) m iałem zaszczyt p rze­

m aw iać na posiedzeniu S e k c j i G a s t r o l o g i c z - n e j W a r s z a w s k i e g o T o w a r z y s t w a L e ­

k a r s k i e g o „O stosowaniu zgłębnika dwunastni­

czego w celach leczniczych i o w prow adzaniu leków , a specjalnie oliw y, w leczeniu kam icy ż ó łc io w e j14.

P o u p ły w ie rok u (18 stycznia r. 1922) przedsta­

w iłem w tejże S e k c j i Ga s t r o l o g i c z n e j k il­

ku ch orych z kam icą żółciow ą, leczon ych tą metod ą z d obrym w ynikiem .

W literaturze zagranicznej ani k rajow ej w zm ianki o tym nie znalazłem. B y ły już w praw dzie i przedtem p rób y stosowania zgłębnika dw unastniczego w celach leczniczych, np. karm ienia ch orych na w rzód żołądka przez zgłębnik a dem eure, t. zw. opatrunki dw unastni­

cy (pansem ent) przy p om ocy wpuszczania przez zgłęb­

nik zawiesin z bizm utu i t. p. lek ów (E i n h o r n ) . P o p ew n ym czasie prof. S i n g e r w broszurze „O leczeniu kam icy żó łcio w e j44 zalecał pom iędzy innym i środkam i rów n ież oliw ę w postaci w lew ań. A le o m etodyczn ym w lew aniu oliw y, jak o m etodzie leczniczej, stosowanej planow o, nie czytałem .

A priori m etoda ta miała teoretyczne uzasadnie­

nie. P er os b ow iem oliw ę zalecano oddawna. R e j c h - m a n naprz. w p racy swej „O leczeniu k am icy ż ó łcio ­

w e j44 (Gazeta Lek. 1900) pisze: „D łu ższe i dokładne spostrzeganie ch orych, którym zalecać zacząłem oliwę, przekonało m nie, że rzeczyw iście posiadam y w oliwie dzielny środek, k tóry niew ątpliw ie ułatw ia przechodze­

nie z ło g ó w przez p rzew od y żółciow e. Z d a je się, że tutaj dw ie okoliczności tak skutecznie w p ływ ają, m ianow icie dow iedzion e żółciop ęd ne działanie oliw y i dostawanie się tego środka do p rzew od ów żółciow ych , czyli, że się tak w yrażę, sm arowanie tłuszczem drogi, przez którą skutkiem tego łatw iej, w ięc bez podażnienia, kam ienie

p rzech odzą44.

Inni autorzy ( C h a u f f a r d , H o f f m a n n , S e n a t o r ) chw alą skuteczność innych gatunków olejów : m igdałow ego, drzew nego, sezam owego.

W praktyce utrzym ała się jedyn ie oliw a nicejska, jako

najłagodniejsza w działaniu, stosunkow o najlepsza w smaku i w m ałych ilościach niedrażniąca jelit.

Pom im o to jednak oliwa, zalecana p er os, spotyka się nieraz z protestem i niechęcią ze strony chorych.

A niektórzy w ręcz jej nie znoszą, bo p ow od u je niesmak, nudności, przykre odbijania, a nawet w ym ioty.

Dlatego w ydaw ała mi się właściw sza m etoda w le­

wania oliw y przy p om ocy zgłębnika bezpośrednio do dwunastnicy. D ziałanie ciepłej oliw y bezpośrednio na b łon ę śluzow ą dwunastnicy i ewent. dróg żółciow ych pow inno b y ć skuteczniejsze, bo oliw a nie podlega zmia­

nom chem icznym w żołądku, jak to ma m iejsce przy pi­

ciu. Poza tym , wlana do dwunastnicy, nie w y w o łu je p rzyk rych sensacji, o których w yżej m owa.

Te przesłanki teoretyczne okazały się w praktyce słuszne. O d 15 lat m etodę tę stosuję i na zasadzie setek przypadków m ogę z całym przekonaniem stwierdzić, że jest celow a, pożyteczna, a w niektórych przypadkach okazała się zbawienna.

Z e w spółpracow nikam i swoim i, a głów nie z D -rem R e i c h e r t e m , k tóry od 10 lat dokonyw a w lew ań oliw y u m oich i sw oich ch orych, spostrzegaliś­

m y w yniki dodatnie: ustępowanie bólów , zmniejszanie się obrzęku pęcherzyka żółciow ego i p ow rót do zdrowia ch orych, u których inne m etody lecznicze do celu nie doprow adziły.

M am y w obserw acji cały szereg ch orych, którzy 2 razy do roku zjaw iają się, dom agając się w lew ań oli­

w y, gdyż po takiej serii mają spokój na kilka m iesięcy i dłużej.

Jeśli stosujem y wlewania w okresie podostrym , kiedy pęcherzyk żółciow y jest jeszcze obrzm iały i b o ­ lesny — następuje nieraz nasilenie spraw y zapalnej, większe bóle, dochodzące naw et do ataku bólow ego z podniesieniem ciep łoty ciała. P o 1— 2 dniach jednak ostre ob jaw y p ow oli znikają, i najczęściej sprawa uci­

cha na dłuższy okres czasu.

R eakcja ta przypom ina odczyn białk ow y. Chorzy, którzy już tej reakcji dośw iadczyli, cieszą się z niej, jako że potem nastąpi okres b ezbólow y.

W stanach żółtaczkow ych , zależnych od kam icy żółciow ej, w zatkaniu przew odu żółciow ego w spólnego, otrzym yw aliśm y nieraz efekty niespodziewane: chorzy tracili gorączkę, żółtaczka p ow oli znikała, i sprawa u le ­ gała w idocznej poprawie.

R ów nież w stanach zapalnych dróg żółciow ych

(2)

890 W A R S Z A W S K IE C Z A S O P IS M O L E K A R S K IE — Nr. 47 16 gru dn ia 1937 r.

niekam icznych, przebiegających z żółtaczką, spostrzega­

liśm y w ybitną popraw ę.

P ró b y kontrolne: w lew anie siarczanu magnez j ; wg. M e l t z e r - L y o n a , w o d y K arlsbadzkiej per se lub odpow iednich roztw orów alkaliczno - słonych, gli­

ceryn y, lek ów żó łcio p ę cn y ch i t. d. — tak dobrego efek ­ tu nie dawały.

Najbliższa p'cd względem skuteczności jest po oliw ie g l i c e r y n a z dodatkiem T-rae B o 1 d o. Tę mieszankę stosujem y od w ielu lat specjalnie w porze letniej, kiedy oliwa jest źle znoszona i w y w o łu je często ferm entacje brzuszne i biegunkę.

O l i w ę stosujem y w ilości 50— 100 cm 3 — cie- | płą — m ożliw ie na czczo lub po herbacie z m lekiem , — przez zgłębnik dw unastniczy cienki, za pom ocą strzy­

kawki. S e r i a składa się z 5— 6 w lew ań w odstępach 2— 3-dniow ych. R ozpoczyn am y od 50 cm 3 i stopniow o dawkę powiększam y.

T e c h n i k a w prow adzenia zgłębnika jest ła ­ twiejsza, jeśli używ am y zgłębnika dwunastniczego b e z m e t a l o w e j g a ł k i , która trudniej przez odźw iernik przechodzi. Z głębn ik taki, m ojego pom ysłu, w yrabiany jest Pd kilkunastu lat w B erlinie pod nazwą

„ D u o d e n a l s o n d e n a c h Dr. R ó b i n“ , jest w W arszawie w sprzedaży w firm ie A m b e r. M etalo­

w ą gałkę zarzuciłem i z tego p ow odu , że nieraz odryw a się i pozostaje w żołądku lub w dwunastnicy...

Ostatnio M. R e i c h e r t stosuje w przypadkach nadw rażliw ości zgłębn ik n o s o w y , k tóry ma tę przewagę, że nie drażni gardzieli. W ielu ch orych w oli zgłębnik n osow y.

Nie chcąc n u żyć czyteln ików szczegółow ym i opi­

sami spostrzeżeń, pragniem y w tym krótkim artykule podkreślić jedyn ie w artość kliniczną w lew ań oliw y do dw unastnicy w sprawach ż ółciow ych i p olecić ją szer­

szemu ogółow i lekarzy.

Dotąd b ow iem zarów no kliniki, jak i lekarze praktycy trzym ają się uparcie m etody M e l t z e r - L y o n a z siarczanem m agnezji, która w niektórych razach przynosi pożytek jako derivans i sprow adza lek­

kie w ypróżnienia, ale często p ow od u je zbyt silne p o­

drażnienie jelit, które m oże b y ć szkodliw e w sprawach zapalnych. Jeszcze E i n h o r n , w ynalazca zgłębnika dwunastniczego, p róbow ał działania 2 5 % roztw oru , siarczanu magnezji, 2 5% siarczanu sodu, glukozy, 5 % roztw oru peptonu, ale z w y n ik ów pozostał niezadow o­

lony. D o y o n już przed 30 laty wskazał, że, zastrzy­

ku jąc psu do dwunastnicy p łyn drażniący, w y w o łu je m y w zm ożone ciśnienie w pęcherzyku żółciow ym i osła­

bienie skurczu zwieracza.

Oliw a, jak w yżej w zm iankow aliśm y, rów nież nie­

raz w y w o łu je podrażnienie jelit, ale w nierównie m niej­

szym stopniu i tylk o w spraw ach zapalnych ostrych lub podostrych.

Jakież są w s k a z a n i a ś c i ś l e j s z e do sto­

sowania tej m etod y?

1. Przede w szystkim spraw y p r z e w l e k ł e , niereagujące już na ciep ło, diaterm ię, kąpiele i t. d.

W tych przypadkach w ynik i są bodaj najpom yślniejsze.

2. Spraw y p rzew lek łe w okresie r e m i s j i , k iedy żadnych dolegliw ości p odm iotow ych nie ma, ale ch orzy oczekują n ow ego obostrzenia, zjaw iającego się okresow o. Tu rów nież popraw a jest częsta.

3. W okresach ostrych i p odostrych zasadniczo należy w lew ań unikać, podobnie jak innych podrażnień, np. leków czyszczących. W tych razach zalecam y, jak w iadom o, raczej środki uspokajające. Jednakże w y ­ jątek stanowią te ostre i podostre przypadki, w k tórych sprawa się zbytnio przeciąga, żółtaczka trw a, w ysoka ciepłota utrzym uje się, ch orzy słabną, krzep liw ość krw i pogarsza się, i pow staje obawa cholem ii. W tych razach o s t r o ż n e zastopowania w lew ań jest wskazane.

Przeciw w skazania: spraw y ropne z w ysoką cie­

płotą, dreszczami (em p y em a vesicae felle a e ), b o grożą pow ikłaniam i: pęknięciem p ęch erzyka żółciow ego, prze­

dziurawieniem dwunastnicy i ostrą sprawą 'otrzew­

nową.

Czy działanie w lew ań jest żółciop ęd n e? Czy lek ­ k o czyszczące? C zy m echaniczne?

Spostrzegaliśm y przypadki pom yślne bez działa­

nia czyszczącego. W niektórych razach w lew ania p o­

w o d o w a ły z a p a r c i e , a tym niem niej efekt p o­

m yślny w ystępow ał. W idyw aliśm y z drugiej strony w y ­ raźne pogorszenie się po zbyt silnym działaniu czysz­

czącym .

Stąd m ożna w yciągnąć w niosek, że nie w samym działaniu czyszczącym upatryw ać należy dodatni w y ­ nik tej m etody. N aszym zdaniem, należy w ziąć pod uw agę w m niejszym stopniu działanie żółci*opędne, ale w w iększym stopniu n a o l i w i e n i e d w u n a s t ­ n i c y c z y l i d z i a ł a n i e m e c h a n i c z n e o l i w y . U suw am y w ten sposób gęsty śluz, obm y­

w am y ściany d róg ż ółciow ych i ewent. ułatw iam y prze­

sunięcie się złogów .

Tak, czy inaczej, m etoda zasługuje na uw agę i winna b y ć w każdym odpow iednim przypadku w y ­ próbow ana — b o jest celow a, bezpieczna i posiada nie- 1 wątpliwą w artość kliniczną.

Z klinik, szpitali i pracowni.

Z Domu Starców w Warszawie przy ul. Górczewskiej 9.

(Lekarz Naczelny: Dr. M. B i r o ) .

Przypadek przepukliny otworu przełykowego przepony (Hernia hiatus oesophagei).

Podali

Z. GRYNBERG i J. BRAND (Warszawa).

Przepuklina przepony należy do spraw ch orob o­

w ych nader rzadkich.

M o u s s o n na 3.500 badań rentgenologicznych przew odu pokarm ow ego znalazł 42 przypadki przepukli­

ny przeponow ej, P a n c o a s t e B o l e s na 9.000 ba­

dań — tylko 16 przepuklin przeponow ych.

| Pierw sze przepukliny przeponow e zostały opisane przez A m broise P a r e , a dotyczą p rzyp ad k ów A n z e l - 1 y z 1842 r. i D u ą u e t a z 1886 r.

R ów n ież w piśm iennictw ie polskim przypadków przepukliny przeponow ej nabytej i nieurazow ej jest bardzo niew iele. Pierw sze dw a przypadki zostały opisa­

ne przez D oc. Z a w a d o w s k i e g o , jed en przypa­

dek — przez J. G 1 a s s a, należy nadm ienić jednak, że jeszcze przedtym P ł o c k i e r i K r y ń s k i dem on­

strow ali 4 podobne przypadki, a S c h l a g e r jeden. Nasz przypadek b y łb y zatem 9-ty w piśm iennictw ie polskim.

Przepuklina przeponow a nabyta nieurazowa p o w ­ staje najczęściej pom iędzy 40 a 50 rokiem życia. W rota przepuklinow e stanowi otw ór p rzełyk ow y, gdyż z na-

(3)

16 gru dn ia 1937 r. W A K S Z A W S K IE C Z A S O P IS M O L E K A R S K IE — Nr. 47 891

tury rzeczy otw ór ten w skutek w ydatn ych ru ch ów w p u ­ stu żołądka jest najbardziej narażony, stąd też w m iej­

scu tym najczęściej dochodzi do zw iotczenia m ięśniówki przepony ( B r u z z i ) . M ożliw e jest rów n ież istnienie w p ew n ych przypadkach w rodzonej w iotk ości brzegów tegoż otw oru . Zniekształcenie części piersiow ej k ręgo­

słupa, rozedm a p łu c i wzm ożona tłocznia brzuszna um oż­

liw iają pow staw anie przepukliny otw oru p rzełyk ow ego przepony. Słusznie podkreśla D oc. Z a w a d o w s k i , że cierpienie to w ystępu je najczęściej u osobn ików o nis­

kim w zroście, krótkiej szyi, beczkow atej klatce piersio­

w ej, u k tórych stwierdza się ponadto m ałą odległość m iedzy łukam i żebrow ym i a grzebieniam i kości b iod ro­

w ych .

Zaw artość takiej przepukliny stanowi zazwyczaj żołądek. W przypadkach przepukliny w rodzon ej (I typ A k e r l u n d a ) , na skutek krótkości p rzełyku , żo­

łądek zostaje w ciągnięty do klatki piersiow ej. P rzepu k li­

na nabyta praw dziw a (II typ A k e r l u n d a ) , posiada­

jąca swój w orek otrzew now y, przedstawia się w postaci niew ielkiej części żołądka, um ieszczonej w otw orze prze­

ły k o w y m o b ok przełyku . O becność takiej przepukliny 1 rentgenologicznie stw ierdzić m ożna w p ozy cji poziom ej i chorega. D o Iii-g o typu A k e r l u n d a , typu, k tóry nas I najbardziej interesuje, zaliczyć należy w ielką przepukli- I nę żołądka. Przepuklinę tę należy uważać za rzekom ą, albow iem nie posiada ona torebki otrzew nej z otrzew nej ściennej; jest to zrozum iałe ze w zględu na w ielkość przepukliny, która p ow od u je stopniow e scieńczenie i ro ­ zerwanie b ło n y zew nętrznej. R entgenologicznie stw ier­

dza się zazwyczaj długi przełyk w dolnym odcinku, o przebiegu w ężykow atym , obok zaś niego w klatce p ier­

siow ej znaczną cześć żołądka wraz z jego pęcherzem p o­

w ietrznym . Część ta żołądka przedstawia się w łaściw ie w postaci od w rócon ej litery U, która w pukliła się ru ­ chem ja k b y ob rotow y m do klatki piersiow ej. O dźw ier- nik pozostaje na m iejscu, podprzeponow a część żołądka jest zazw yczaj mała, brak rów nież pęcherza pow ietrz­

nego żołądka pod przeponą.

Przepuklina przeponow a rozpoznawana b yła d o­

tychczas przypadkow o, i to w yłączn ie przez ren tgen olo­

gów , nagrom adziło się jednakże sporo o b ja w ó w klin icz­

nych, które, przy ich znajom ości, m o g ły b y naprow adzić klinicystę na m ożliw ość istnienia tego cierpienia. Już w yżej w spom nieliśm y o p ew n ym typie k on stytu cjonal­

nym , jak rów n ież o wadach b u d ow y, które sprzyjają pow staw aniu przepukliny przeponow ej. Z ostały ju ż na­

w et w y od rębn ion e 3 odm iany kliniczne tego cierpienia:

1) brzuszna, 2) piersiow a i 3) mieszana.

Postać I charakteryzuje się bólam i brzucha, w y ­ miotami, zaparciem , w ystępu jącym na przem ian z b ie­

gunkami, n iek iedy o b ja w y przypom inają w rzód lub ra­

ka żołądka, jak to m iało m iejsce w naszym przypadku.

Postać piersiow a posiada ju ż bardziej charaktery­

styczne objaw y. N ależy do nich przede w szystkim dys- phagia yaradoxa L e i c h t e n s t e r n a , polegająca na tym , że ch ory łatw iej przyjm u je pokarm y stałe, aniżeli płyn n e. T w ardy kęs podczas przechodzenia przez wpust w ym aga od niego zw iększonej pracy, która w postaci w zm ożon ej fali perystaltycznej udziela się w orkow i przepu klin ow em u i p ow od u je jeg o opróżnienie, nato­

miast p okarm y płynne zalegają długi czas. N apady dła­

w icy piersiow ej, często spotykane (rów n ież i w naszym p rzyp a d k u ), powstają na drodze od ru ch ow ej, na skutek u cisku, w yw ieran ego przez w orek przepu klin ow y w otw orze przełykow ym . D ośw iadczalnie na zwierzętach

m ożliw ości powstawania na tej drodze d ław icy piersio­

w ej dow iedli D i e t r i c h i S c h u r i g k z kliniki von B e r g m a n n a . P rzy badaniu fizykalnym można n ie­

k iedy stwierdzić scieńczenie części kostnych klatki pier­

siow ej na skutek istnienia dość dużego w orka przepukli­

now ego.

P rzy opukiw aniu klatki piersiow ej stwierdza się n iekiedy ob jaw y charakterystyczne dla odm y, albow iem pęcherz pow ietrzny żołądka znajduje się w klatce pier­

siow ej. W naszym przypadku stwierdzaliśm y zm ien­

ność op u k ow y ch granic serca w zależności od stopnia w ypełnienia w orka przepuklinow ego żołądka i jego ucisku na serce. U cisk ten należy uw ażać za przyczynę częstoskurczu napadow ego, m iarow ego i niem iarow ego u naszej chorej.

Przy osłuchiw aniu stwierdza się rów nież ob jaw y charakterystyczne dla obecności powietrza, w zględnie pow ietrza i płyn u w klatce piersiow ej. Patognom onicz- nym nieom al objaw em jest dźw ięk „glu -g lu “ , słyszalny podczas każdego w dechu, a pow stający skutkiem wstrzą­

sania w orka przepuklinow ego, zaw ierającego p łyn i p o­

wietrze, przez rozszerzające się płuco. N iezbyt częstym objaw em jest s z m e r t a r c i a , w naszym zaś przy­

padku stwierdziliśm y zjawianie się jego po obfitych p o­

siłkach. Niem niej w ażnym objaw em fizykalnym jest za­

chow anie ruchom ości dolnej granicy płuca po stronie chorej.

Przypadek nasz jest przykładem postaci mieszanej, pier- siowo-brzusznej. Dotyczy 64-letniej pensjonariuszki Domu Star­

ców, która znajduje się w Zakładzie od czerwca 1934 r. W 1916 r.

suche zapalenie opłucny bez gorączki; która strona była zaata­

kowana, nie pamięta. Od szeregu lat skłonność do wymiotów;

niewielki błąd dietetyczny powoduje biegunki. Rodziła trzykrot­

nie; dzieci żyją, zdrowe.

S t a n o b e c n y : (czerwiec 1934 r.) w z r o s t n i s k i . Powłoki skórne i błony śluzowe bladawe. Odżywianie mierne.

S z y j a k r ó t k a . K l a t k a p i e r s i o w a b e c z k o w a t a ; k ą t m i ę d z y ż e b r o w y r o z w a r t y ; k r ę g o s ł u p w y ­ g i ę t y k u t y ł o w i , s z c z e g ó l n i e w c z ę ś c i o d p o ­ w i a d a j ą c e j p r z y c z e p o w i p r z e p o n y .

Płuca: granice obniżone, ruchomość ich zachowana. Wypuk jawny z odcieniem pudełkowym; u podstaw nieliczne rzężenia drobnobańko we.

Serce rozszerzone w wymiarze poprzecznym; tony głucha- we, nad wszystkimi zastawkami podmuch skurczowy.

Jama brzuszna: o d l e g ł o ś ć m i ę d z y ł u k a m i ż e ­ b r o w y m i a g r z e b i e n i a m i k o ś c i b i o d r o w y c h — 2 p a l c e . Wątroba wystaje spod łuku żebrowego na I/2 palca.

Układ nerwowy: b. z.

Przez cały miesiąc listopad 1934 r. chorej dolegały nie­

określone bóle w okolicy mostka.

W grudniu 1934 r. znaczne osłabienie, stan podgorączkowy.

Objektywnie: niestałe tarcie opłucnowe przykręgosłupowo u pod­

stawy lewego płuca, przy zachowanej ruchomości dolnej granicy płuca po tejże stronie. Bladość powłok nasiliła się. Po kilkuna­

stu dniach leżenia w łóżku — poprawa. W e wrześniu 1935 r.

nawrót choroby. Bardzo często omdlenia. Od czasu do czasu w y­

miotuje treścią pokarmową bez widocznej domieszki krwi. Cie­

płota do 37,5°. Chudnie. Częste napady częstoskurczu niemiaro­

wego i miarowego. Przy badaniu stwierdza się wybitną bladość powłok oraz tarcie opłucnowe. Na skutek tego zespołu objawów zaproponowaliśmy szereg badań dodatkowych, na które chora nie zgodziła się. Wezwany podczas naszej nieobecności lekarz ba­

dał chorą bezpośrednio po spożyciu obfitego posiłku (obiadu).

Stwierdził wówczas przyśpieszenie czynności serca i znaczne po­

szerzenie wymiarów. Sądził, że główną przyczyną niedomagań

(4)

chorej jest zwyrodnienie mięśnia sercowego, połączone z jego rozstrzenia.

Gdy zalecone leczenie nasercowe nie odniosło pożądanego skutku, chora wreszcie zgodziła się na przeprowadzenie badań dodatkowych.

Badanie kału wykazało dwukrotnie obecność sanguinis occultae. We krwi: Hbg. 4 3 % , C. czerw. 2.470.000, Index 0,91, C.

biał. 6,200 — w tym zas. 0 % , kwas. 3 % , obj. 63% (pał. 5 % ) , L. 2 6 % , M. i P. 9 % . Odczyn WR. we krwi ujemny.

Pierwszy rentgenolog, który prześwietlał przewód pokarmo­

wy chorej, rozpoznał nowotwór złośliwy części przedodźwierni- kcwej na dużej krzywiźnie żołądka. Po miesiącu chora została j skierowana na kontrolne badanie przewodu pokarmowego do jednego z nas (J. B r a n d a), który rozpoznał przepuklinę otworu przełykowego przepony (obraz rentg.). Rentgenogram klatki pier­

siowej wykazał poza tym rozedmę płuc, powiększenie nieznaczne wszystkich wymiarów serca oraz łuku tętnicy głównej.

Dopiero wówczas mogliśmy sobie wytłumaczyć wszystkie objawy kliniczne u naszej chorej. Krwawienia pochodziły naj­

prawdopodobniej z części przepuklinowej żołądka, albowiem ba­

dania anatomo-patologiczne podobnych przypadków wykazują zazwyczaj liczne drobne wybroczyny w ścianie żołądka w związku ze zmianami zapalnymi i zastojem. Sprawy te mogłyby również spowodować stan podgorączkowy u naszej chorej. Niestały objaw tarcia po stronie lewej klatki piersiowej zależał zapewne od od­

czynu zapalnego opłucny, sąsiadującej z wypełnionym workiem przepuklinowym, ucisk zaś mniej lub więcej wypełnionego wor­

ka przepuklinowego na serce był bezpośrednią przyczyną wiel­

kiej zmienności objawów wypukowych serca, przyśpieszenia jego akcji, niemiarowości oraz objawów dławicy piersiowej.

W rozpoznawaniu różniczkowym należałoby uwzględnić również uchyłek dolnej części przełyku. Przeczą temu rozmiary

jamy pokarmowej, znajdującej się nad przeponą, wężykowaty przebieg przełyku, brak komory powietrznej pod przeponą, ma­

łe rozmiary żołądka w jamie brzusznej: dolna część żołądka znaj­

duje się na wysokości X II-c y (cały żołądek podciągnięty w górę).

Wysokie ustawienie przepony (relaxatio diaphragmae) daje się wyłączyć bardzo łatwo za pomocą prześwietlenia przewodu po­

karmowego. W ten sam sposób można wyłączyć wrodzoną prze­

puklinę, która z reguły należy do I typu A k e r l u n d a . Do najczęstszych powikłań przepukliny przeponowej na­

leżą sprawy zapalne opłucnowo-płucne, uwięźnięcia, niekiedy przebicia żołądka.

Leczenie jest czysto objawowe i w naszym przypadku po­

legało na podawaniu diety łatwostrawnej z małą ilością płynów, środków przeciwskurczowych i przeciwbólowych. Wynik tego le­

czenia był u naszej chorej bardzo dobry, i od 2-ch lat ma ona tylko minimalne dolegliwości; na powtórzenie zdjęć nie, zgadza się.

Uwięźnięcie przepukliny przeponowej wymaga, naturalnie, zabiegu chirurgicznego. Z wielkiej statystyki H e b l d o n a z kliniki M a y o (378 przypadków) w y­

nika, że śmiertelność pooperacyjna w przypadkach z uwięźnięciem wynosiła 53% , bez uwięźnięcia 23% .

Podkreślić należy objawy, które winny skierować myśl klinicysty na istnienie przepukliny przeponowej, a mianowicie;

1) budowa ciała, powodująca rozciąganie przepony i wzmożone parcie na nią, przy współistnieniu niskiego wzrostu, skrzywienia kręgosłupa, szczególnie w okoli­

cach przeponowych, oraz małej odległości pomiędzy lu­

kami żebrowymi a grzebieniami kości biodrowych;

2) dysphagia yaradoxa (mniejsze dolegliwości pod­

czas przyjmowania pokarmów stałych, aniżeli płyn­

nych) ;

3) dźwięk „glu-glu“ , zgodny z rytmem oddecho­

wym;

4) zmienność wypukowych granic serca, zależna od przyjmowania pokarmów;

5) niestałe tarcie opłucnowe;

6) napadowy częstoskurcz miarowy i niemiarowy.

Ostateczne słowo ma rentgenolog.

Na zakończenie pozwolimy sobie podziękować WP.

Ordynatorowi, Dr med. B. J o c h w e d s o w i, za ła­

skawe przejrzenie pracy przed drukiem.

PIŚMIENNICTWO.

1) Zawadowski. Medycyna 33-34. 2) J. Glass. Polska Ga­

zeta Lekarska. 3) Tremolieres, Tardieu, Cagnot. Arch. des Mai.

de l‘app. dig. Tom 23, Nr 3, 1933 r. 4) Huber. D. Med. Wchschr.

1925 r. 5) Akerlund. Acta radiol. Tom 6, 1926 r. 6) E. Key. Acta radiol. Tom 6, 1926 r. 7) H. Ochnell. Acta radiol. Tom 6, 1926 r.

8) H Berg. Rentg. praxis Tom III. stronica 443. 1931 r. 9) Leon T.

Le Wald. Am Journ. of rentgen. Tom 20, 1928 r. 10) R. E. Roberts.

Journ. of radiolog. Tom 32, 1927 r. 11) M. Mahoń. Buli. et Mem.

de la soc. de rad. Rocznik 21, lipiec 1933 r. str. 469.

Z teki Lekarza Praktyka.

P om oc doraźna w napadach duszności u chorych na serce.

Podał

Józef TYPO G RAF (Warszawa).

Napady duszności są stosunkowo częstym objawem chorób serca. Najbardziej usposabiają do napadów dusz­

ności: nadciśnienie tętnicze, zwyrodnienie mięśnia serco­

wego, przerost serca, wady serca, stwardnienie tętnic wieńcowych. Napady te mogą występować zupełnie nie­

spodziewanie. Pacjent, dotknięty takim jawnym lub uta­

jonym schorzeniem narządu krążenia, nagle, pod w pły­

wem nadmiernego wysiłku, a często również bez żadne­

go uchwytnego powodu doznaje napadu gwałtownej duszności. Stan pacjenta wymaga tu doraźnej i energicz­

nej interwencji, która by usunęła niebezpieczeństwo, bezpośrednio zagrażające życiu, i uśmierzyła dotkliwe cierpienia chorego. Zaniepokojone otoczenie pacjenta zwraca się zwykle w pośpiechu do pogotowia lekarskie­

go lub do najbliżej zamieszkałego lekarza. Otóż, na pod-

(5)

16 grudnia 1937 r. WARSZAWSKIE CZASOPISMO LEKARSKIE - Nr 47

m

stawie w łasnego dośw iadczenia, m iałem w ielokrotnie sposobność przekonania się, że ta doraźna pom oc nie zawsze stoi na w ysok ości zadania. W ezw any lekarz, przeważnie nie specjalista-kardiolog, rozpoznaje trafnie

„atak se rco w y “ , lecz ogranicza najczęściej swe postępo­

w anie lecznicze do w strzykiw ań kam fory, koram iny, kar- diazolu, zapisuje różne krople, zaleca um ieścić nogi w g o ­ rącej w odzie z gorczycą i t. d.; wszystkie te zabiegi nie w yw ierają zw yk le w yraźniejszego w p ły w u na przebieg napadu. W idziałem w ielu ch orych, k tórzy dusili się w prost z p ow odu ciężkiego napadu d ych a w icy sercow ej lub obrzęk u p łu c i którzy dla „w zm ocnienia serca“ otrzy­

m yw ali co p ół godziny w strzyknięcie k am fory na prze­

mian z kcram iną. Taki rozpaczliw y stan m ógł trw ać naw et 5— 6 godzin, gdy tym czasem moŻ(na go b y ło d o­

raźnie przerw ać w ciągu kilku minut.

P ozw olę w ięc sobie opisać tu w krótk ości sposóo postępowania w przypadkach nagłego napadu duszności u ch orych na serce, pow stającego na podłożu d ych aw icy sercow ej (asthm a cardiale) lub obrzęku p łu c (oed em a p id m o n a m ).

Napady astmy sercow ej b yw ają często pierw szym pow ażnym objaw em istniejącej utajonej ch orob y serca.

D ych aw ica sercow a w ystępu je przeważnie nagle, bez żadnych zw iastunów , najczęściej w porze nocnej. C h ory budzi się z uczuciem lęku, ma wrażenie, że się dusi, oddych a g łęb ok o i z trudem, nie m oże leżeć, siada na łóżku. S kóra jest blada, pokryta zim nym potem , wargi sine, tętno przyśpieszone, drobne. W dolnych częściach p łu c stwierdza się o b ja w y rozpoczyn ającego się obrzęku

(rzężenia drobno- i g ru b o b a ń k o w e ).

R ów n ież i obrzęk płuc, patogenetycznie zbliżony do d ych aw icy sercow ej, zaczyna się przeważnie w ieczorem lub w nocy. C h ory czu je ucisk w piersiach, kaszle i w y ­ krztusza obfitą plw ocinę. P lw ocin a jest pienista, r ó ż o ­ wa, zawiera wyraźną dom ieszkę krwi. Duszność jest bar­

dzo silna. C h ory blednie, poci się. K oń czy n y są zimne i sine. C harakterystyczne rzężenia są tak głośne, że s ły ­ chać je naw et z daleka. Rzężenia te sprawiają wrażenie, ja k by tchaw ica ch orego b yła w ypełniona płynem , k tó­

rym ch ory się krztusi i którego nie m oże odpluć. T on y serca są głuche, często trudne do w ysłuchania, tętno drobne, niem iarow e. Szm er od dech ow y jest ca łk ow icie p ok ryty głośnym i rzężeniami. P om iędzy napadami d y­

ch aw icy sercow ej i obrzęku p łu c istnieje szereg postaci przejściow ych .

W rozpoznaw aniu różn icow ym najw iększe znacze­

nie praktyczne ma odróżnianie napadów duszności ser­

cow ej od d ych a w icy oskrzelow ej. O dróżnienie to nie sprawia zw yk le w iększych trudności. W napadach ser­

co w y ch zarów no w dech, jak i w ydech są krótkie i przy­

śpieszone; częstość o d d ech ów w ynosi 30— 40 na minutę.

W dychaw icy oskrzelow ej w d ech jest krótki, a w ydech w y dłu żon y, 3— 4 razy dłuższy, niż w dech (duszność w y ­ d e ch o w a ); częstość od dech ów jest p raw idłow a lub na­

wet zw olniona i w ynosi 12— 14 od dech ów na minutę.

O ddech pokryty jest rozlanym i furczeniam i i świstami (nie rzężeniam i). Tętno pozostaje zw yk le pełne i m ia­

row e.

R ozporządzam y trzema bardzo skutecznym i zabie­

gami leczniczym i, które m ogą z p ow odzen iem i szybko p rzezw yciężyć zaburzenia krążeniow e, w y w ołu ją ce duszność o typie d ych aw icy sercow ej lub obrzęku płuc.

Zabiegam i tym i są: dożylne w strzyknięcie ouabainy lub strofantyny, upust krw i i zastrzyknięcie m orfiny.

W przypadkach ostrego osłabienia mięśnia serco­

w ego, które jest bezpośrednią przyczyną d ych aw icy ser­

cow ej lub obrzęku płuc, nie ma poza ouabainą lub stro- fantyną innego preparatu, który by zapewnił chorem u w chw ili najw iększego niebezpieczeństwa natychm iasto­

w y dobroczyn n y w p ły w glu kozydów kardiotonicznych.

N awet dożylnie podane preparaty naparstnicy działają dopiero po u pływ ie pew nego czasu, strofantyna zaś oka­

zuje swój zbawienny w p ły w częstokroć już podczas sa­

m ego aktu wstrzykiwania. W przypadkach dychaw icy sercow ej lub obrzęku płu c w ciągu kilku minut może nastąpić doraźna poprawa niebezpiecznego stanu pacjen ­ ta, i jedno jedyn e w strzyknięcie strofantyny, przezw y­

ciężając doraźnie osłabienie krążenia, uratować m oże życie chorego. Chorzy bladzi i sini, pokryci lepkim zim ­ n ym potem , odplu w ający krw aw ą pienistą plw ocinę, nie m ogący złapać tchu, pow racają po prostu do życia po w strzyknięciu strofantyny (lu b ou abain y). Sam opoczu­

cie się poprawia, duszność ustępuje, czynność serca p o­

wraca do norm y. W strzykujem y strofantynę lub ouaba- inę w daw ce 0,25 — 0,3 mg w 10 cm 3 1 0 -% -ow ego roz­

tw oru cukru gronow ego, najlepiej z dodatkiem 0,2 k o fe ­ iny. W razie potrzeby m ożna daw kę 0,25 po 12 godzinach pow tórzyć. W strzykiw ać należy pow oli, czas w strzyki­

wania pow inien w ynosić o k oło 1 minuty.

W przypadkach, w których ch ory zażyw ał uprzed­

nio naparstnicę, strofantyny zasadniczo stosować nie na­

leży. Jednakże w przypadkach groźnych, w ym agających natychm iastowej energicznej interw encji, jeżeli uprzed­

nio nie podaw ano w y jątk ow o du::ych daw ek naparstni­

cy, m ocna i należy w strzyknąć 0,2 — 0,25 mg strofan­

tyny lub ouabainy z kofeiną lub kardiazolem.

W znacznej większości przypadków ostrego osłabie­

nia serca strofantyna sprawia ch orym znaczną ulgę, uśmierza duszność i usuwa grożące niebezpieczeństwo.

Jednakże w przypadkach ciężkich, zwłaszcza przebiega­

ją cy ch pod postacią obrzęku płuc, zdarza się, że stro­

fantyna nie m oże p rzezw yciężyć zaburzeń wyrównania.

Jeżeli w ięc po u pływ ie 15— 20 minut ch ory nie doznaje ulgi, i duszność utrzym uje się bez zmiany albo zm niej­

sza się zaledw ie nieznacznie, stosujem y drugi zabieg, a m ianow icie d okon yw am y upustu krwi. W takich cięż­

kich przypadkach obrzęku p łu c upust jest zabiegiem, którego żaden inny zastąpić nie może. Skuteczność upu­

stu byw a tu wpi-ost cudow na: usuwa on doraźnie ob ja ­ w y, grożące życiu, i m oże w ciągu kilku chw il zasadni­

czo zm ienić groźne do niedawna rokow anie. Już w trak­

cie dokonyw ania upustu rzężenia zw ykle się uspokaja­

ją, i ch ory m oże lżej oddychać. N ajlepiej dokonać u pu­

stu krw i z ż y ły za pom ocą w en epu nkcji w ilości 300 — 400 cm 3. W razie trudności technicznych wskazana jest w enesekcja. Cięte bańki przeważnie upustu krw i zastą­

pić nie mogą. Można postąpić rów nież w porządku od ­ w rotnym i z początku dokonać upustu krw i, a następnie w razie potrzeby w strzyknąć strofantynę.

Trzecim doskonałym środkiem dla leczenia dycha­

w icy sercow ej i obrzęku płuc jest m orfina. Leczenie d ych aw icy sercow ej można nawet zacząć od w strzyknię­

cia m orfiny, w przypadkach zaś obrzęku p łu c wskazane jest raczej uprzednie dokonanie upustu i wstrzyknięcie strofantyny. Jeżeli jednak upustu z jakichkolw iek w zglę­

dów natychmiast dokonać nie m ożem y, to rów nież i w obrzęku p łu c morfina bardzo często przejawia znakomity w p ły w leczniczy. O bserw ow aliśm y w iele przypadków , w których po uprzednim bezskutecznym wstrzyknięciu strofantyny dopiero w strzyknięcie m orfiny po 5— 10 m i­

(6)

894 W A R S Z A W S K IE C Z A S O P IS M O L E K A R S K IE — Nr. 47 16 g udnia 1937 r.

nutach uspokajało duszność i usuw ało rów nież przed­

m iotow e ob jaw y obrzęku płuc.

W niektórych podręcznikach znajdujem y w skazów ­ ki, że w przypadkach obrzęku płuc m orfiny stosować nie należy, gdyż m oże to utrudnić wykrztuszanie p lw o ­ cin y i osłabić ośrodek oddechow y. N ieuprzedzona obser­

w acja dow odzi jednak w sposób niew ątpliw y w ielkiej w artości m orfin y w leczeniu ch orób serca. V a q u e z jest zdania, że w b rew rozpow szechnionym poglądom ostra niedom oga serca z obrzękiem p łu c lub ciężka dła­

wica piersiowa uspraw iedliw iają ca łk ow icie stosowanie m orfiny. W przypadkach ciężkich ch ory m oże, oczyw iś­

cie, um rzeć, lecz nie zależy to w cale od stosowania m or­

finy. V a q u e z, k tóry osobiście często korzystał z m or­

finy w przypadkach obrzęku płuc, podaje, że morfina czasem nie m ogła zapobiec śm ierci, niejednokrotnie ra­

towała życie chorego, n igdy go nie zabiła.

W edłu g E d e n s a, m orfina, podana w e w łaści­

w ej daw ce i w odpow iednim przypadku, jest bezcennym środkiem dla leczenia ciężko ch orych na serce. W łaśnie w najcięższych przypadkach ch orób serca E d e n s ani razu nie spostrzegał jak ichk olw iek o b ja w ó w niepo­

m yślnego w p ły w u m orfin y na serce, a przeważnie osią­

gał w yniki w prost znakomite.

J a g i c i F l a u m podają, i e dychaw ica sercow a i obrzęk płu c są wskazaniem do stosowania m orfiny, która m oże bardzo skutecznie zwalczać oba te niebez­

pieczne stany chorobow e.

Osobiście stosow ałem m orfinę w licznych przypad­

kach obrzęku p łu c i przew ażnie osiągałem szybkie i p o­

m yślne w yniki lecznicze. Z rokow aniem należy, o cz y ­ wiście, b yć bardzo ostrożnym , gdyż dychaw ica sercowa lub obrzęk płu c są objaw am i pow ażnego i niebezpiecz­

nego schorzenia mięśnia sercow ego.

Dla zapobieżenia ob jaw om ubocznym działania m orfin y (m dłości, w ym ioty, osłabienie w rażliw ości oś­

rodka od d ech ow ego) wskazane jest stosow ać ją jedn o­

cześnie z małą dawką atropiny (0,0005). Często wystar­

cza ju ż 0,01 g m orfin y; w razie, gd y b y daw ka ta nie w y w oła ła pożądanego skutku, m ożna po u p ływ ie Vi— 1 godz. w strzyknąć ponow nie 0,01. Zam iast m orfin y m oż­

na z doskonałym i w ynikam i stosow ać rów n ież jej u d o­

skonalone namiastki, odznaczające się lepszą tolerancją:

pantopon (0,02— 0,03), eukodai (0,01— 0,02), dilaudid (0,0 0 2).

W przypadkach dychaw icy sercow ej lub obrzęku p łu c nie należy nigdy tracić czasu na stosow anie środ­

k ów zbyt słabych i przeważnie bezskutecznych. B ez­

względnie wskazane jest natychm iastowe stosow anie strofantyny, upustu krw i lub m orfiny. Zabiegi te działa­

ją szybko i energicznie i m ogą uratować życie ch orego.

Jeżeli pom im o to w zw iązku z krańcow ym w y cze rp a ­ niem mięśnia sercow ego sprawa koń czy się niepom yślnie,

to lekarz ma w każdym razie czyste sumienie, że nicze­

go nie zaniedbał i w ykorzystał w szystkie odpow iednie środki lecznicze.

D Z I A Ł S P R A W O Z D A W C Z Y .

Pod kierunkiem M. G A N T Z A .

Streszczenia zbiorowe i poglądowe.

Fizykalno-meteorologiczne podstawy meteorologii lekarskiej.

Podał

Mgr. K. CHMIELEWSKI (Warszawa).

P od pow yższym tytułem F. L i n k e w ygłosił niezm iernie interesujący referat na wspólnym zjaździe

„D eutsche Gesellschaft fur Innere M edizin" i „D eutsche Gesellschaft fur B ader- und K lim aku nde“ , 'odbytym w dn. 28 m arca 1935 roku w W iesbadenie. Z ajął się w nim definicją bioklim atologii oraz zakresem i m eto­

dami jej badań. *)

Bioklim atologia jest to nauka, leżąca na pograni­

czu m iędzy fizyką i jej zastosowaniami z jednej strony, a m edycyn ą i biologią z drugiej strony. Z ajm u je się ona takimi stanami i 'oddziaływaniam i pow ietrza i p o ­ w ierzchni ziemi, które w yw ierają w p ły w na organizm y żyjące. K l i m a t o l o g i ą l e k a r s k ą nazyw am y tę jej gałąź, która zajm uje się badaniem w p ły w u czyn ­ ników klim atycznych na człow ieka.

Przedstawianie czynn ik ów klim atycznych w p o­

staci wartości przeciętnych — stosowane dotychczas w klim atologii ogólnej — do celów praktyki lekarskiej m ało się nadawało. M im o to za pom ocą nich można b y­

ło zbadać ogólne stosunki term iczne, w ilgotnościow e i prom ieniowania słonecznego, w arunkujące bytow anie człow ieka w różnych okolicach- O kazało się, ża cz ło ­ wiek, który znosi tylko m ałe zmiany tem peratury w łas­

nego ciała, m oże żyć w tem peraturze powietrza od

— 60° do + 50°. Jednak czynniki, rozróżniane przez me-

*) Bioklimatische Beiblatter d. Met. Zft., 2. Jahrg., 1935, H. 4.

teorologów , na o g ó ł nie nadają się do badania lekar­

skich w łaściw ości klim atu i z biegiem czasu m usiały b yć zastąpione przez inne — takimi są w prow adzone ostatnio do klim atologii lekarskiej p ojęcia: w i e l ­ k o ś c i o c h ł a d z a n i a , m a s p o w i e t r z a i t. p.

W p ły w ok resow ych zmian czynn ików m eteorolo­

gicznych w ciągu dnia i roku na 'organizm człow ieka zbadany został już daw niej: że nie odczu w am y ich, za­

w dzięczam y to autom atycznem u rytm ow i procesów fizjologiczn ych , szczególniej przem iany materii. Nato­

miast dopiero w ostatnich czasach zw rócon o baczniejszą uwagę na n ieok resow e zm iany czynników m eteorolo­

gicznych, które osiągają nierzadko wartości rów ne w a ­ haniom roczn ym tych czynników . Dla organizmu m ają one w ielkie znaczenie, gdyż w ystępują nagle i stawiają mu zw iększone wym agania. Zm iany te są w iększe, niż w yw oła n e podróżą: gdy w ciągu tygodni w ie je w iatr półn ocn y, żyjem y w klim acie półn ocn ej N orw egii, gdy nagle w targnie w iatr p ołu dniow y, zn ajd u jem y się od.

razu w klim acie śródziem nom orskim .

Z w rócen ie uwagi na znacznie n ag ły ch n ieokre- sow ych zmian czynników m eteorologiczn ych zapocząt­

kow a ło w klim atologii lekarskiej n ow y okres. N ajw aż­

niejszym now ym osiągnięciem tego 'okresu jest głębsze poznanie składu i struktury otaczającego nas powietrza.

Jak w ykazano, składa się ono nie tylk o z mieszaniny tlenu, azotu, pary w odn ej, kw asu w ęg low eg o i argonu, lecz dadzą się w nim stw ierdzić w szystkie inne pierw ia­

stki gazow e, z k tórych n ajw iększe znaczenie mają jo d i 'ozon. Ponadto pow ietrze składa sięgnie tylko ze zdy- socjon ow an ych m olek u ł gazow ych, lecz posiada także w ielką ilość różnej w ielk ości zawiesin. Ta koloidalna natura powietrza uw arunkow ana jest przede w szystkim

(7)

16 grudnie 1937 r. W A R S Z A W S K IE C Z A S O P IS M O L E K A R S K IE — Nr. 47 895

p yłem ziem skim i sztucznym spalaniem: pow ietrze za­

w iera zarów no gru by p y ł i dym , jak i niezm iernie m ałe cząsteczki, k tóry ch obecn ość stw ierdził najw cześniej A i t k e n, a później badali je E l s t e r i G e i t e l , a następnie I s r a e 1.

E l s t e r i G e i t e l wykazali istnienie w atm o­

sferze cząsteczek, naładow anych elektrycznie ujem nie lub dodatnio i nazw anych jonam i. W yróżn ion o dwa za­

sadniczo różne rodzaje jon ów : jon y m ałe, stanowiące skupienie o k o ło 30 m oleku ł gazow ych, naładow ane d o ­ datnio lub ujem nie, oraz jon y średnie i w ielkie, k tóry ­ mi są kryształy lub inne stałe związki chem iczne — są to t. zw. „jądra kondensacji4*.

S kład zawiesin w atm osferze zmienia się ze zm ia­

ną p og o d y lub klimatu. P ow ietrze ok ręg ów p rzem ysło­

w y ch , w ielkich miast i w ilgotne m orskie zaw iera prze­

w ażnie jo n y w ielkie, k tórych przeszło 100.000 mieści się w cm 3, podczas gdy jo n y m ałe liczym y tylk o na set­

ki. W pow ietrzu czystym i radioaktyw n ym liczba jon ów m ałych wzrasta do 2.000 w cm 3. Z tego kolloidalnie za­

nieczyszczonego pow ietrza człow iek w d ych a 'od 10 do 20 m 3 w ciągu d oby, w tym kilka m iligram ów stałej j

materii. j

v N atura chem iczna tych zawiesin atm osferycznych i dotychczas, niestety, jest m ało znana.

Dla klim atu i stanu pow ietrza w ielk ie znaczenie ma skorupa ziemi- A tm osfera sięga w głąb ziemi, a czą­

steczki ziemi sięgają do znacznych w ysok ości. R ad io­

aktyw na materia, w y d ob yw a ją ca się ze skoru py ziem ­ skiej, p ow od u je nie tylk o jonizację zawiesin, ale także przez sw ój rozpad stwarza w pow ietrzu jądra radio­

aktywne. W skutek zmian ciśnienia i tem peratury p o ro ­ wata ziemia oddycha, i, dzięki temu, do strefy p rzeb y­

wania ludzi dostają się rów nież gazow e odpadki prze­

m iany m aterii bakterii. O bjętość oddechu ziemi n aj­

większa jest nad uskokam i i szczelinam i skoru py ziem ­ skiej, poza tym jest zależna od stanu w ód gruntow ych.

K on cen tracja gazów ziem nych i zawiesin w p rzy­

ziem nej w arstw ie pow ietrza posiada w yraźn y przebieg d ob ow y : najw iększa jest w e w czesnych godzinach ran- j n ych, w godzinach p ołu d n iow y ch opada znacznie, gdyż ; zanieczyszczone pow ietrze przyziem ne miesza się w sku- | tek prądów p ion ow y ch z czyściejszym pow ietrzem j warstw w yższych. P rzebieg k oncentracji gru bych cza- ' steczek p yłu i dym u jest odw rotny, gdyż w n ocy 'opa- j dają one na ziemię, a w dzień zostają porw ane w górę. | Te zm iany w składzie i stanie kolloidaln ym pow ietrza p ozw oliły b y, b y ć m oże, w yjaśn ić niektóre rytm y d obo­

we, zaobserw ow ane w m edycynie.

D ru gim n ow ym pojęciem , w prow adzon ym w o- statnich czasach do klim atologii, jest p ojęcie m a s y p o w i e t r z a . W ielkie w ęd rów k i mas pow ietrza p rzy­

noszą nam ciągle pow ietrze, które przebyw ało d łu ż­

szy czas w ok olicach o skrajnym klim acie i nabrało jego charakteru. Masy pow ietrza polarnego są zawsze zimne i suche, a masy pow ietrza tropikalnego są w każdej ! porze roku ciepłe i w ilgotne; natomiast pow ietrze ocea- i niczne latem jest ch łodn e, zimą zaś ciepłe. Pow ietrze, \ n ap ływ a jące z kontynentu azjatyckiego, p rzeciw n ie: la- | tern przynosi upały, zimą — silne m rozy. Z napływ em I innej m asy powietrza zmienia się nie tylk o temperatura i w ilgotn ość, ale także jego skład gazow y (pod w zglę­

dem gazów rzadkich) i struktura koloidalna: pow ietrze i polarne jest czyste, tropikalne zawiera w iele grubszych, | pod w zględem chem icznym różnych, zawiesin, m orskie przynosi jod i sole, kontynentalne — organiczne i nie- i organiczne prod u kty stepów. W ażnym jest, że p ojęcie

masy powietrza ob ejm u je rów nież nieznane własności powietrza.

Masy pow ietrza zm ieniają się przeciętnie co 4 dni, ale czasem potrafią przebyw ać nad danym m iejscem całym i tygodniami. M eteorologiczne różnice m iędzy ni­

mi są często bardzo znaczne, tak że na tym samym m iejscu m ożna przeżyć ostre zm iany klimatu.

N orw escy m eteorolodzy linię styku dw óch mas powietrza na pow ierzchni ziemi nazwali frontem . P o ­ jęcia przejścia frontu zakorzeniło się już w m edycynie klinicznej. Gdzie na podstawie obfitego i jednorodnego m ateriału badano codziennie w p ły w p ogod y na ch o r o ­ by, tam prawie bez w yjątku stwierdzano niekorzystne skutki przejścia frontu, co jest oznaką, że ch ory orga­

nizm nie posiada zdolności przystosowania się do tych zmian nagłych- N apływ ch łodn ego powietrza p ow odu je w zrost ch orób z przeziębienia, napływ zaś tropikal- j nego w yw iera n iekorzystny w p ły w na ch oroby k rw io- biegu. E uropa środkow a w ykazuje w yraźny roczny przebieg częstości w ystępow ania mas powietrza: masy kontynentalne zjaw iają się tu najczęściej zimą, m orskie zaś — latem.

Nasze ciało jest maszyną, stale w ytw arzającą ciep­

ło w nadm iarze i dlatego skazaną na stałe ochładzanie się. P o m i a r y o c h ł a d z a n i a stanowią osobny rozdział klim atologii lekarskiej. P roces ochładzania się ciała jest skom plikow any, odbyw a się on bow iem : 11 przez w yprom ieniow anie ciepła, 2) przez ochładzanie skóry opływ ającym pow ietrzem , 3) przez w ydychanie pow ietrza cieplejszego i w dychanie chłodniejszego, 4) przez parow anie w od y w drogach od dech ow ych albo przez skórę. Z tego w zględu nie da się porów n ać on z ochładzaniem innych przedm iotów i m usim y rozróż­

nić dw ie w ielkości ochładzania: fizykalną i fizjologicz­

ną. P rostego sam opiszącego aparatu, k tóry b y m ierzył ochładzające działanie klimatu, dotychczas jeszcze nie posiadamy. Potrzeba co najm niej dw u aparatów: jed n e­

go do m ierzenia ochładzania przez drogi oddechow e, drugiego — do m ierzenia ochładzania przez skórę. Oba p rocesy różnią się zasadniczo tym, że proces ochładza­

nia przez płu ca jest procesem fizykalnym , przez skórę zaś — fizjologicznym .

W p ły w znaku elektryczności atm osferycznej na organizm człow ieka jest przesadzony. N ow e w y ja śn ie­

nia m ogą nam dać badania nad naturą i w ielkością jo ­ nów , a nie nad znakiem ładunku elektrycznego. E lek­

tryczn y stan atm osfery jest subtelnym rezonatorem pro- I cesów m eteorologicznych, jak masa powietrza, zm ętnie­

nie, przem ieszanie lub zastój.

W skutek w spólnego działania pola elektrycznego atm osfery i zdolności przew odnictw a, w skutek zjon i- zowania powietrza, istnieje stały prąd jo n ó w dodatnich do ziemi, a ujem nych w pow ietrze. Jony ciężkie w tym ruchu nie biorą w iększego udziału. W ielką tajem nicą elektryczności atm osferycznej są siły, które przenoszą jon y dodatnie z pow rotem w powietrza, a ujem ne do ziemi, i jest zupełnie m ożliw ym , że w yjaśnienie tego p odstaw ow ego zagadnienia zmieni zupełnie nasze p o­

glądy na biologiczne znaczenie elektryczności.

W ostatnich dziesiątkach lat, głów n ie dzięki pra­

com p ro f. D o r n o z Davos, który stw orzył now ą epo­

kę klim atologiczną, w ielkie postępy u czyn iły badania nad p r o m i e n i o w a n i e m słońca i nieba. U dało się stwierdzić, że obok ogrzew ającego działania prom ie­

ni słonecznych istnieje ca ły szereg działań różnych częś­

ci widm a. W idzialna część widm a w yw iera w p ły w na

(8)

896 W A R S Z A W S K IE C Z A S O P IS M O L E K A R S K IE — Nr. 47 16 grudnia 1937 r.

tworzenie się chlorofilu- Szczególną rolę odgryw a p ro­

m ieniowanie krótkofalow e, które w ięcej, niż inne części widm a, zależne jest od w ysokości słońca, czystości po­

w ietrza i zawartości w nim ozonu. K rótk ofa low e pro­

m ienie słoneczne najsilniej rozproszone są w powietrzu i dostają się na ziemię jako prom ieniow anie nieba, b o ­ gate w prom ienie nadfiołkow e. Prom ieniow anie nieba stało się w skutek tego ważnym czynnikiem lekarskim.

D o zakresu klim atologii lekarskiej należą rów nież próby poznania k l i m a t y c z n y c h w ł a s n o ś c i u z d r o w i s k celem ich lekarskiego wykorzystania.

Stw ierdzono, że w większości górskich uzdrow isk i ką­

pielisk panują w idoczne różnice klim atyczne już pom ię­

dzy poszczególnym i częściam i m iejscow ości. Pew ną rolę grają nie tylko różnice położenia: w dolinie, na szczycie, na zboczu, ale i położenie zbocza w zględem stron świa­

ta. W ażne znaczenie posiadają chłodne nocne wiatry

górskie, w ystępujące w dolinach, gdyż uwalniają całą dolinę od pow ietrza zanieczyszczonego w ciągu dnia i w ypełn iają ją czystym pow ietrzem górskim.

N iew ątpliw ie, oprócz znanych nam zjawisk i za­

leżności, w naturze działają inne jeszcze siły biologicz­

nie czynne, o k tórych jeszcze dzisiaj nic nie wiem y, ale są ślady ich istnienia. P ew nym jest, że w sam opoczuciu niektórych osób, t. zw. mete'oropatów, istnieją zakłóce­

nia nie tylko w określonych dniach, ale także w okreś­

lonych m iejscow ościach. S iły tajem nicze, które je w y ­ w ołu ją, leżą bądź w ziemi, bądź w górn ych warstwach stratosfery. N iektórzy badacze przypisują je nieznane­

mu prom ieniow aniu skoru py ziem skiej, szczególnie sil­

nemu w m iejscach jej pęknięć i u skok ów , w szystko jednak są to hipotezy, które w ym agają jeszcze potw ier­

dzenia. M istycyzm w przyrodzie nie istnieje, tot<aż ra­

dosny optym izm musi b y ć p ołączon y ze zdrow ą krytyką.

O c e n y Prof. Dr H. KU R TZA H N . Klcine Chirurgie. Vierte ver- besserte Auflage. Urban & Schwarzenberg. (Berlin und Wien), 1937. Cena RM. 12, w oprawie RM. 13.50 str. 468.

Czwarte, nieco rozszerzone i ulepszone wydanie książki, której dodatnią ocenę podaliśmy iuż dwukrotnie z racji po­

przednich wydań. T. zw. „mała chirurgia11 odgrywa w życiu co­

dziennym bardzo dużą rolę. Fakt ten, jak zarówno dobre opra­

cowanie przez autora przedmiotu i ukazanie się książki w pięk­

nej szacie zdecydowały o jei poczytności i szybkim wyczerpaniu

poprzednich wydań. J. R.

Prof. Dr. M. KAPPIS. Allgemcine und speziclle chirurgische Diagnostik. Zweite, vóllig umgearbeitete Auflage. Mit 545, zum Teil mehrfarbigen Abbildungen im Text und 5 farbigen Tafeln.

Urban & Schwarzenberg (Berlin und Wien) 1937. — 736 str.

Podręcznik profesora K a p p i s a, dyrektora Kliniki Chirurgicznej w Wiirzburgu, przeznaczony dla studentów i le­

karzy, składa się z trzech części: podstaw rozpoznania chirur­

gicznego, ogólnej diagnostyki chirurgicznej i szczegółowej diagnostyki chirurgicznej. W części pierwszej autor najpierw rozpatruje zbieranie wywiadów i daje ocenę zwykłych sposobów badania (oglądanie, obmacywanie, mierzenie, wysłuchiwanie i wypukiwanie i t. d.), następnie opisuje szczegółowo wyniki ba­

dania ogólnego, wreszcie przechodzi do sposobów wykrycia zmian miejscowych — siedliska schorzenia. W części drugiej, po­

święconej ogólnej diagnostyce chirugicznej, znajdują się roz­

działy o urazach, o gojeniu się ran, zakażeniach, schorzeniach poszczególnych tkanek, chorobach skóry, kości, stawów, chrzą­

stek, mięśni, ścięgien i pochewek ścięgnistych, kaletek mazio­

wych i powięzi, nerwów obwodowych, naczyń krwionośnych, gruczołów i naczyń limfatycznych. Część trzecia, szczegółowa diagnostyka chirurgiczna, podaje w sposób wyczerpujący objawy i sposoby rozpoznawcze cierpień chirurgicznych według podziału topograficznego (choroby głowy, szyi, klatki piersiowej i t. d ).

Można być tego zdania, że podręczniki, poświęcone w y ­ łącznie rozpoznawaniu chorób chirurgicznych i nie uwzględnia­

jące łącznie z nim sposobów leczenia, nie posiadają pełnej war­

tości, jednak, jak dowodzą tego liczne wydania klasycznej

„Diagnostyki Chirurgicznej1* de Q u e r v a i n a , mają one swoją rację bytu i posiadają wielu czytelników, o ile są dobre.

Ponieważ książka prof. K a p p i s a jest dobra, może się ona przydać każdemu słuchaczowi medycyny i zasługuje na to, ażeby się znaleźć w księgozbiorze każdego chirurga. J. R.

Walther MULLER. Dic angcborenen Fehlbildungcn der menschlichen Hand. (Georg T h i e m e (Verlag) Leipzig, 1937.

Bardzo wyczerpująca monografia zaburzeń rozwojowych rę­

ki u ludzi z uwzględnieniem zjawisk biologicznych na podłożu których zaburzenia te powstają. Materiał, zawarty w wymienio-

k s i ą ż e k .

[ nej książce, przedstawia dużą wartość dla anatomów, biologów

| oraz badaczy dziedziczności, z drugiej strony jednak powinien j zainteresować bardzo chirurgów i rentgenologów. Książka obfi­

tuje w liczne, doskonałe zdjęcia rentgenowskie, znakomicie ilu­

strujące omawiany materiał. M. P ł o ń s k i e r.

Zbiór prac z Zakładu Anatomii Patologicznej Uniwersy-

! tetu Jagiellońskiego pod kierunkiem Prof. Dr. Stanisława Cie- j chanowskiego. (Zeszyt VI. Kraków, 1936/7).

j Treść zeszytu jest bardzo interesująca i świadczy o roz­

ległości zainteresowań Zakładu Anatomii Patologicznej w Krako­

wie. C i e c h a n o w s k i , poza dwoma przyczynkami do kazuisty- ki guzów serca i guzów chrzęstnych, daje bardzo głęboko prze­

myślany szkic „Potrzeb nauk lekarskich w Polsce i ich zadań na usługach Państwa". K o w a l c z y k o w a przedstawia prace doświadczalne nad rakotwórczym działaniem promieni pozafioł- kowych i nad zmianami miejscowymi i ogólną dyspozycją u kró­

lików z nowotworami smołowymi. K o s z y k i S c h l o n v o g t w dwóch pracach omawiają zmiany histologiczne w różnych na­

rządach w przebiegu tyreotoksykozy. Histopatologia niektórych zmian w mózgu jest reprezentowana przez D r e t l e r a . Prace anatomokliniczne — przez O s z a c k i e g o i S z c z e k l i k a , pra­

ce z dziedziny otolaryngologii przez S c h w a r z b a r t a . Wreszcie znajdujemy w wymienionym tomie prace K o w a l c z y k o w e j 0 zapaleniu nerek w świetle allergii i o zawale mięśnia sercowe­

go oraz bardzo interesującą pracę K o w a l c z y k o w e j i S o ­ k o ł o w s k i e g o w sprawie białaczki monocytowej. Większość prac ogłoszono w pismach polskich i równocześnie w zagranicz­

nych. M. P ł o ń s k i e r.

J. SCHAFFER. Behandlung der Haut — und Gcschlechts- krankheiten. (9 Aufl. von K. Z i e 1 e r u. C. S i e b e r t. Cena RM. 12.80. U r b a n i S c h w a r z e n b e r g . Berlin-W iedeń 1937).

Popularny podręcznik (z 84 ilustracjami w tekście), w któ­

rym przede wszystkim zwraca się uwagę na skrupulatny opis naj­

niezbędniejszych zabiegów w zakresie dermato-wenerologii; poza tym autorzy umożliwiają lekarzowi łatwy wybór środków lecz­

niczych, a to za pomocą zestawienia ich według rodzaju i mocy ich sposobu działania (np. podana jest szczegółowa gradacja środ­

ków leczniczych, stosowanych w zapaleniu wypryskowym skó­

ry, w rzeżączce i t. p.). Dalszą zaletą książki jest zestawienie kie­

runku leczniczego w poszczególnych ważniejszych schorzeniach 1 uwypuklenie go za pomocą specjalnego druku; niezależnie od tego omówione jest jak najbardziej szczegółowo leczenie tych schorzeń. W części ogólnej podane są: przeprowadzenie leczenia chorób skórnych, ogólne wskazówki przy wyborze środków lecz- I niczych, różne postaci zalecanych środków, wodolecznictwo, le -

Cytaty

Powiązane dokumenty

Postaram się to uczynić w miarę swoich sił I umiejętności, przytem wydaje mi się jednak najlepszym sposób potraktowania tego tematu ze stanowiska hi- storji

26.IV. Stan b ezgorą czk ow y, sam opoczucie zupełnie dobre. Obrzęk tw arzy znikł zupełnie.. W cztery dni po zastrzyku jęci u obrzęk tw arzy znika zupełnie, chory

culfurat., Zinci

• Ogarnij się i weź się w końcu do pracy -&gt; Czy jest coś, co mogłoby Ci pomóc, ułatwić opanowanie materiału. • Co się z

W iększość autorów podkreśla znaczenie, jakie miałoby wczesne rozpoznawanie zapaleń w.k.s, w tym okresie, kiedy nie doszło jeszcze do ciężkich powikłań

Lecz próba ta za pom ocą injekcyj podskórnych jest zbyt trudna i ryzykowna, w ym aga od lekarzy nietylko znajom ości techniki, lecz i dośw iadczenia w stosowaniu

ły, że nie tylko zmiany ciśnienia śródczaszkowego, lecz i objętość mózgu zależna jest od ilości płynu mózgowo- rdzeniowego, w samych więc zmianach w

P odaw anie większej liczby ciepłostek, jak wspom inaliśmy, m oże prow adzić do większego ich przyswajania, gdyż u trata m aterjału ciepłostkowego (cukru) z moczem