mmmmmm m
m m m m m m ®
m m . mmmmmm
~zi y o ...
Ä iliiS : mmmmm^rnrn mm
mmmm
... . WKÖ#:
Sw m m m m m m m
mmmm.<
mmmmmm lii w / V T ssess8
m m m m i i * .
■
mm ■<:.:::.oMmm
mmmm i i i i i i i f : / l i i i
111111 1
l I B l I l l l l l i l l i i l
ii II mam#
iś*;s: WMN# mmmm#
m m
:mmmmmmmmmmmm....
I lillE mmmmmm m&S56&
0 0 # # m m i ' ■
wmmmmmmmmmmmmm
mmmmmm^. III
i l i i l
i...
x*x:'x'X «" m i 1 1 * i i t l l l l l l t
# # # # # mmmm^mmmmmmmi
mmmmmmmmmm mmmmmm , -
mmmm####
mmmmmm xxxxxx..xxxxxx:;
«mmi mKM
mmmmmm
Illlll:, M#«NN0 ®8SS^g:#S##
« I I ■ I
iaaaaa-
em a :;x;x;x::::x::x:::;:x;x:: x : x::x:x :::x
gggugmggma
liii# # # # # # #
M » # m
# # # # # # #
l l l l l l l l i
1 # A .
i . H e H H H t x-x xxXx^xxxxxxXxxxX-x
ISJx"i
i i i i i a i a i i i i *
SSSSBgB
:as>::Sa; .aa-' .,a:a:aaa SHHS
# # # # # # # # # #
S i i i i i
# # # # # # # 0 0 # m m m m m #ś#i
mmmmmi m l i ...
:W ;m
!##### s _ /
mni # # # # # # ; #:!#:##
lilii#!#:
SSSSSStsv^x
^■x^aaa'a.a.a'xxaaiaaiax'xxx- śfiy;#::?
asHgsssÄKsaasSaassssfi mmmmmm^
mmmmI x x' ■' ■■:■': :':
WflM
m m
mmmmmmmmmmmm^rn^:
- x . . : »I
- H mmmmmmmmmm
«m»: S Ä Ä
mmmm:
i ii
s mmmmmmmrnmmyi m m # # # # #
S88SS8BSiB88
MMMM 1 3 9
ÄlliiÄs... V mmmm
# # # # # ; # # #
:-xi:i:;x;xx:xx::ixxx
xxx':::xx'x:x"xx:x:'xssswffiissa
V V
■■X-x-x<-:x # # # # # / \
m ^ g g g g g B g
aa maiiiääää:
mmmm mmmmmm
# 0 0 #
ilr # i i a i # ^ g m g i m m
| | f c
XX. .
i i i i i i i l i l i l l
mmmmmmmrnmmmm:^####:###
wmmmmmmmm
\ ..
mm« / ; I
m m i
... .
lilii
illlilllllllll mmmm mmmmmmmmm
/W fWMf a-xxxxxxx:
ł l F a*#:##### mmmm MM
7 4 S G 1 i T
DW UM IESIĘCZNIK KOŚCIOŁA ZIELONOŚWIĄTKOWEGO W POLSCE PL-ISSN 0209 - 0120
strona 6
strona 10
Nasz c za s...3
Dlaczego wciąż brakuje nam pieniędzy... 4
XVI Światowa Konferencja Zielonoświątkowa... 6
Światowe Konferencje Zielonoświątkowe... ...7
Wyznanie W iary... 8
Rezolucja... ...8
Rozrzutna m iłość... ... 9
W poszukiwaniu mocy z wysokości ...10
Uzdrowiony do służby... 12
Z życia na emigracji... 13
Muzyka jest pom ostem ... 14
Uciec przed b ied ą... 17
I poznacie prawdę... 18
Prezentujemy okręgi...19
Poznajmy nasze zbory... 20
Mały chrześcijanin. . . 2 2 Rock - narzędzie Boga czy szatana?... 24
Joga - labirynt bez w yjścia... 26
Wiadomości ze św iata...28
Wiadomości z k raju...29
Zapowiedzi wydarzeń...30
strona 19
CH R ZEŚCIJA N IN Pismo założone w roku 1929. Dw um iesięcznik Kościoła Zielonośw iątkow ego w Polsce. Redaktor naczelny: K azim ierz Sosulski. Rada Program ow a: M ichał Hydzik, M arian Suski, K azim ierz Sosulski, Edw ard Czajko, M ieczysław Czajko. Adres redakcji: "Chrześcijanin", ul. Sienna 68/70, 00-825 W arszawa, teł. (22)248575, fax (22)204073. Cena egzem plarza 15.000 zł. Prenum erata na 1993 rok krajowa: 90.000 zł.; zagraniczna zwykła: Europa - 15 USD; Afryka, Azja, A m eryka Pin. - 20 USD; A m eryka Płd. i A ustralia - 25 USD.; zagraniczna lotnicza: Europa - 20 USD; Afryka, Azja, Am eryka Pin. - 25 USD;
A m erykaPłd. i A ustralia - 30 USD. Prenum eratę krajow ą prosim y wpłacać na blankiecie zam ieszczonym w numerze. Prenum eratę zagraniczną prosim y kierow ać pod adresem redakcji czekiem bankow ym w walucie obcej lub gotów ką na konto: Instytut W ydaw niczy "Agape" PBK, III O/W arszaw a, Nr: 370015-8497-136 M ateriałów nie zam ów ionych redakcja nie zw raca oraz zastrzega sobie praw o zmian w nadesłanych materiałach. N azw a czasopism a prawnie zastrzeżona. N um er indeksu: 35462 PL-ISSN 0209-0120
2
OD REDAKCJI
N a s z c z a s
N
iespodziew anie dla w szystkich zupełnie zmienił się nasz świat.Tak niespodziewanie, że zaskoczyło to wszystkich bez wyjątku, nawet tych, którzy dokładali wszelkich starań, aby tak się właśnie stało. W najśmielszych marzeniach nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że tak się to może potoczyć.
Nagle rozsypało się mocarstwo, które było postrachem kilku ludzkich poko
leń. Widzimy jak bardzo, mimo wszy
stkich naszych zdolności i umiejętno
ści, ludzkość nie jest w stanie progra
mować, a nawet tylko trafnie przewi
dzieć biegu wypadków.
Zapytał mnie niedawno ktoś z inne
go kraju, czy mamy się teraz w Polsce lepiej. Tak - ogólnie rzecz biorąc. Ale odpowiedź nie jest prosta. Mamy się lepiej, ale i gorzej. Cieszymy się z wielu nowych m ożliw ości działania (bez uprzednich systemowych ograniczeń), ale doświadczamy również ograniczeń innego rodzaju. W szystko, co tworzone jest na tym świecie przez nas i dla nas ma swoje dobre i złe strony. Zawsze towarzyszą nam przysłowiowe blaski i cienie.
Całe ostatnie dziesięciolecia ludzie żyli w strachu przed wojną nuklearną.
W zbiorowej świadomości społeczeń
stwa trwa pamięć o Hiroszimie i Naga
saki. Od czasu do czasu przypomina o tym jakiś film, sztuka w teatrze, publi
kacja. Przez długie lata dwie atomowe potęgi trzymały się nawzajem w sza
chu. Teraz nie ma już tego układu pew
nej równowagi. Powstały nowe kraje i rządy, a kontrola nad bronią nuklear
ną, przedtem spoczywająca w jednych rękach po stronie Wschodu, jest roz
proszona. Istnieje wielkie niebezpie
czeństwo, że broń atomowa dostanie się w ręce bardzo nieodpowiednich lu
dzi. Słyszymy od czasu do czasu o handlu niebezpiecznymi pierwiastka
mi promieniotwórczymi. Pamiętamy katastrofę w Czarnobylu i jej skutki.
Docierają do nas wieści o jeszcze po
ważniejszych katastrofach i zniszcze
niach w głębi byłego ZSRR, o których teraz dopiero wolno mówić.
Doświadczamy też innych zagrożeń niż nuklearne. Żyjemy w kraju, który przeobraża się ekonomicznie i jest po
noć w czołówce tych przemian. Od
czuwamy skutki tegoż każdego dnia.
Nasze myśli są zaprzątnięte problema
mi codziennej, szarej egzystencji: jak przeżyć do pierw szego przy tych wszystkich podwyżkach, jak znaleźć pracę, bo akurat likwidują nasz zakład, albo kończy się nam zasiłek dla bezro
botnych. Jednak, przy tych wszystkich naszych troskach, doceniamy przecież pokój jaki (nie licząc"wojen na górze") mamy w naszym kraju. Jakże to smut
ne, że piękny kraj - Jugosławia - legł w gruzach. Prasa, radio i telewizja co
dziennie informują nas o rozmiarach tragedii. Przeraża bezmiar okrucień
stwa przejawianego przez ludzi. W y
dawałoby się, że po czasach tak okro
pnych jak II wojna światowa, czegoś się człowiek (no, może Europejczyk) nauczył. Niestety, walczy sąsiad z są
siadem żyjącym w tym samym mie
ście, na tej samej ulicy. Nie z cudzo
ziemskim najeźdźcą przecież.
Jeśli znamy Boże Słowo nie może nas to zdziwić, choć na pewno smuci i trwoży. "Powstanie naród przeciwko narodowi." Miał rację prorok Izajasz:
człowiek nie jest w stanie żyć w pokoju, gdy jego serce jest dalekie od Boga, a jego myśli krążą po innych torach niż te wyznaczone przez Boga.
Różne są zagrożenia, które niesie nam życie. Zmieniają się one, narasta
ją i maleją. Istnieje jednak coś, czemu, niezależnie od epoki i panującego sy
stemu władzy, podlegamy wszyscy w jednakowym stopniu: więksi i mniejsi.
To czas - nasz najpewniejszy zabójca.
Zawsze, gdy dzwoni budzik lub piękną melodyjką odzywa się japoński zega
rek, dzieje się o wiele więcej niż nam się w tym momencie wydaje. Oto prze
mija nasze życie.
W szyscy jesteśmy śmiertelnikami.
Umieramy z minuty na minutę i nie mamy na to żadnego wpływu. Nasze zegarki są bardziej niebezpieczne niż bomby. Z całą dokładnością odmierza
ją nasz czas na ziemi. I gdy to wziąć
pod uwagę, nie ma tak wielkiego zna
czenia czy nastąpi katastrofa nuklearna lub inna, czy też ziemski padół opuści
my cicho i powoli. Nasz pobyt tutaj jest zawsze ograniczony.
Jednak już przecież tu na ziemi roz
poczyna się prawdziwe (czytaj: wiecz
ne) życie. W tedy, gdy powierzamy nasz los i serce Bogu. Gdy ożywa nasz duch, przez miłość Bożą i śmierć Chrystusa przywrócony do życia. Zaczynamy eg
zystować w dwóch wymiarach. Choć nasz "nam iot" n iszczeje, duch ma wszelkie szanse rozwijać się i rosnąć.
"Podnieście wasze głowy" mówi Jezus -" zbliża się wasze odkupienie".
L u d m iła Sosulska
w a r u n k i p r e n u m e r a t y
1993 rok., ukaż.«, się s/ość nu.no. 0« . Co-
*
a d rosom r o r la k iii e /o k io m hiinkfi-SEBEE
:::::
o o j a k n ^ S E : t. u, umożliwi nam lormi-
3
DLACZEGO WCIĄŻ BRAKUJE NAM PIENIĘDZY fi
MIMO IŻ BÓG OBIECAŁ ZASPOKOIĆ WSZELKIE t
NASZE POTRZEBY
®
1. C ZY
K O C H A M Y R Z E C Z Y M A T E R IA L N E B A R D Z IE J N IŻ B O G A ?
Mt 6,24. - Jak często modlimy się o nasze materialne potrzeby? - Ile czasu zajmuje nam planowanie budżetu oraz przygotowanie strategii, aby zdobyć więcej pieniędzy na służbę Pańską? - Czy, zanim zdecydujemy się na wyko
n a n ie ja k ie g o ś z a d a n ia , n a jp ie rw sprawdzamy nasze możliwości finan
sowe, a dopiero potem działamy, czy też w pierwszej kolejności pytamy Bo
ga o Jego wolę w tej sprawie?
2. C ZY
ŹLE ZR O Z U M IE L IŚ M Y BO ŻĄ W OLĘ?
Jeśli Bóg nie pozwolił nam czegoś uczynić (np. zainwestować w coś, co nie było Jego wolą), a my to jednak zrobiliśmy, to nie spodziewajmy się, że On teraz zapłaci za naszą porażkę (w przypadku, gdy straciliśmy na tym pieniądze).
3. C Z Y
M A M Y D Ł U G I?
Rz 13,8.5 M ojż 15,8. Pożyczajmy od innych tylko tyle, ile jesteśmy w sta
nie im później oddać. Jeżeli pożyczamy pieniądze na coś, co możemy w przy
szłości sprzedać za mniej więcej tę sa
mą wartość (np. dom czy działkę), to jest to rozsądna pożyczka; w przypad
ku, gdy nie jesteśmy w stanie jej oddać, mamy możliwość sprzedać to, co za nią kupiliśmy. M ożemy pożyczyć pienią
dze na samochód, ale wystrzegajmy się zaciągania pożyczek na jedzenie i po
dobnie krótkotrwałe produkty.
4. C Z Y
O D D A L IŚ M Y
B O G U D Z IE S IĘ C IN Ę ?
Mai 3,9-11. Jeśli nie oddajemy Bo
gu regularnie dziesiątej części swych dochodów, to w ten sposób okradamy Boga. Jest to bardzo poważne przestę
pstwo względem naszego kochającego Ojca, który daje nam wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności.
5. C Z Y
JE S T E Ś M Y H O JN I?
2 Kor 9,6-8. Składanie ofiar i dzie
lenie się z innymi nie wchodzi w skład dziesięciny, lecz jest dodatkiem do niej. Jeśli brakuje nam pieniędzy, to być może Bóg chce w ten sposób nam pokazać, że dostajemy według takiej samej miary, jaką my stosujemy wobec innych ludzi. Powinniśmy być sponta
niczni i hojni w obdarowywaniu na
szych bliźnich. Właśnie wtedy, kiedy mamy mało pieniędzy i potrzebujemy Bożej pomocy, poprośmy Go by nam pokazał, komu mamy dać. Czasami Bóg daje nam pieniądze tylko po to, byśmy je oddali komuś innemu - a potem On zaspokoi naszą potrzebę.
Bywa również, że Bóg mówi nam, by
śmy oddali coś, co najbardziej lubimy (np. sukienkę, książkę itp.). M a to wielkie znaczenie w świecie, w którym panuje duch chciwości i materiali
zmu; jeśli postępujemy na przekór te
mu duchowi, nie ma on nad nami mocy. Słudzy Boży pracujący dla Pa
na na pełnym etacie nie są zwolnieni z obowiązku dawania - obejmuje ich to tak samo jak i pozostałych chrześci
jan. Nie możemy sobie pozwolić na myślenie według "ducha ubóstwa", lecz powinniśmy być hojni we wszel
kich okolicznościach życiowych.
6 . C Z Y JE S T E Ś M Y
W D ZIĘ C ZN I B O G U ZA TO CO N A M D A JE ?
3 Mojż 22,2. Wyrażanie wdzięczo- ści jest częścią charakteru Jezusa, ja ki chce w nas ukształtować Bóg. Jest On bardziej zainteresowany tym, by
śmy stawali się podobni do Niego niż tym, byśmy mieli wystarczająco je dzenia na stole. Wszystkie dary, jakie
ludzie składają Bogu są święte - nawet, jeżeli nie dają oni tyle, ile byliby w stanie ofiarować na Boże Królestwo.
Czasami Pan chce nas doświadczyć i zbadać naszą wdzięczność. Powinni
śmy składać ofiarę dziękczynienia nawet wtedy, gdy jesteśm y zmuszeni jeść ten sam obiad przez trzy miesiące
i mamy już tego dosyć.
7. C Z Y
O K A Z A L IŚ M Y SIĘ W IE R N I W M A Ł Y M ?
M t 25, 14-30. Zach 4, 10. Tylko wtedy możemy się spodziewać, że Pan powierzy nam więcej, gdy naj
pierw okażemy się wierni w małym.
Jeśli wydajemy nawet małe sumy pie
niędzy niezgodnie z wolą Bożą, jakże miałby Bóg powierzyć nam większe sumy na wielkie projekty? Powinni
śmy się okazać na tyle wierni, by kon
sultować się z naszym Panem w kwestii wydawania pieniędzy, które On sam nam powierzył.
8. C Z Y
J E S T E Ś M Y
P O S Ł U S Z N I B O G U ?
Jeśli nasze potrzeby pozostają nie
zaspokojone, może to być znakiem od Boga, że nie jesteśmy na właściwej drodze, że gdzieś zbłądziliśmy. Wtedy poinniśmy przyjść znowu do Niego i porzucić wszelkie zło (jak np. miłość pieniędzy) i znów czynić dobro.
Nieposłuszeństwo prowadzi do bra
ku wiary.
9. C Z Y
P O P R O S IL IŚ M Y B OGA O TO, C ZE G O N A M P O T R Z E B A ? Jak 4,2. Często wydaje nam się, że nie musimy Boga o nic prosić, gdyż On i tak zna nasze potrzeby. Ale Bóg oczekuje, że zwrócimy się do Niego z prośbą w modlitwie. Nie musi to być od razu modlitwa trwająca wiele go
dzin, czy też połączona z postem. Wy
starczy zwykła prośba.
10. C Z Y
J E S T E Ś M Y B A R D Z IE J
Z A IN T E R E S O W A N I Z A S P O K O JE N IE M N A S Z Y C H PO TR ZE B , C Z Y R A C Z E J U K S Z T A Ł T O W A N IE M P R Z E Z B O G A N A S Z E GO C H AR A K TE R U .
Naszym zadaniem jest nauczyć się żyć według Bożych zasad i pozwolić na to, by nasz charakter został ukształ
towany na Jego podobieństwo. M at 6,20 mówi na temat tych właśnie bo
gactw, jakie sobie gromadzimy w nie
bie. Tego rodzaju skarbów nikt nie mo
że nam ukraść. Już na zawsze, na całą wieczność będziemy znali i stosowali te zasady, jakich Bóg do tej pory zdą
żył nas nauczyć i jakich wciąż jeszcze się uczymy.
U . C Z Y
W N A S Z Y M
"O BO ZIE"
P A N U JE G R ZE C H ?
Joz 7. Pytanie to możemy zadać je dynie w przypadku, gdy jesteśmy li
derami danej grupy ludzi lub organi
zacji. Powinno być ono postawione jedynie w tej sytuacji, kiedy nie może
my znaleźć innego wyjaśnienia przy
czyn niepowodzeń finansowych.
12. C ZY
Z B IE R A M Y O W O C E B Ę D Ą C E S K U T K IE M
N A S Z Y C H P O P R Z E D N I C H G R Z E C H Ó W I N I E W Ł A Ś C I W YC H D E C Y Z JI?
5 Mojż 28. Każdy grzech i niewłaści
wa decyzja mają swoje konsekwencje, których Bóg nie może usunąć nawet wtedy, gdy uzyskujemy Jego przeba
czenie. Przekleństwo działa automaty
cznie. Grzech pociąga za sobą pewne skutki i musimy zebrać jego owoce.
Bóg w swojej wielkiej miłości chce nam w ten sposób pokazać, że nie mo
żemy igrać z grzechem, gdyż m ato zbyt poważne konsekwencje. Mamy się na
uczyć nienaw idzić grzech. Jeśli zaś chodzi o niewłaściwą decyzję, powin
niśmy poprosić naszych braci i siostry w Chrystusie, aby się o nas modlili, a wtedy jej skutki mogą zostać złago
dzone lub nawet skrócone.
13. C Z Y
JE ST E Ś D O B R Y M PR A C O W N IK IE M ?
Prz 28,19; 23,21. 2 Tes 3,10. My, chrześcijanie, mamy być najbardziej odpowiedzialnymi i sumiennymi pra
cownikami spośród wszystkich ludzi.
Każdy z nas czuje potrzebę, by żyć produktywnie. Tak nas stworzył Bóg.
14. C Z Y
P R Z Y P IS U JE M Y
S O B IE CHW AŁĘ, JA K A S IĘ N A L E Ż Y JE D Y N IE B O G U ?
1 Krn 29,11-14. Oznacza to, że przy
właszczamy sobie coś, co należy do Boga i dzięki temu stawiamy siebie na wyższej pozycji. Z każdym sukcesem wiąże się pewne niebiezpieczeństwo i dotyczy to wszelkich okoliczności ży
ciowych. Bardzo łatwo może się zda
rzyć, że chwała należna Jezusowi zo
staje przypisana jakimś liderom. Wtedy Bóg może użyć kłopotów finanso
wych, aby nam pokazać, że coś jest nie w porządku.
15. C Z Y
JE S T E Ś M Y D U M N I I N IE Z A L E Ż N I?
W iele razy prosimy Boga o pomoc, lecz zarazem nie chcemy jej przyjąć.
Być może sami wiemy najlepiej, w jaki sposób powinien On odpowiedzieć na nasze modlitwy i kiedy Bóg czyni to inaczej niż się tego spodziewaliśmy, jesteśm y rozczarowani. Bywa też, że nie chcemy się upokorzyć i poprosić innych o pomoc w naszej trudnej sytu
acji. Być może nie chcemy być od ni
kogo zależni. Ale Bóg pragnie, byśmy byli zależni zarówno od Niego jak i od innych ludzi. Jeśli sprawia nam to pro
blemy, prawdopodobnie dzieje się tak
dlatego, że mamy w sobie ducha nieza
leżności.
16. C Z Y
Z A C Z Ę L IŚ M Y
B A R D Z IE J P O L E G A Ć NA L U D Z IA C H N IŻ N A B O G U ? 2 Krn 32,8. Jer 17,5. Być może na początku naszego chrześcijańskiego życia polegaliśmy przede wszystkim na Bogu, ale w miarę upływu lat stopnio
wo i niepostrzeżenie zaczęliśmy pokła
dać naszą ufność w ludziach. Jeśli za
uważyliśmy, że Bóg wielokrotnie za
spokajał nasze potrzeby poprzez kon
kretne osoby, to po pewnym czasie mo
żemy zacząć się od nich uzależniać.
Pojawia się również niebezpieczeństwo manipulowania innymi ludźmi lub na
wet "żebrania" u nich o pomoc. Ale co się dzieje, kiedy te osoby przestają nam pom agać finansow o lub opuszczają nasz zbór i nie możemy już liczyć na ich dziesięciny i ofiary? Wtedy konie
czność polegania wyłącznie na Bogu wydaje nam się wręcz przerażająca.
17. C Z Y M A R T W IM Y
SIĘ O P R Z Y S Z Ł O Ś Ć ?
M at 6,34. Czy zaoszczędziliśmy wystarczającą sumę pieniędzy? Czy już zaplanowaliśmy na co wydamy naszą pensję i ile możemy na te wydatki prze
znaczyć? Czy będziemy mieli za co ku
pić nowe ubrania dzieciom? Czy wy
starczy nam do pierwszego? Tego ro
dzaju obawy mają tendencję ciągłego wzrastania i przybierania ogromnych rozmiarów. W Pierwszym Liście Jana 4,18 jest powiedziane, że prawdziwa m iłość usuw a w szelką bojaźń. Jeśli pójdziemy z tym do Jezusa, On usunie nasz strach. Tylko On może nas z tego wyzwolić. Czy pokładasz ufność w swoich oszczędnościach lub w świato
wym systemie finansowym? Nie jest złą rzeczą odkładać oszczędności, lecz we wszystkim co robimy, chciejmy naj
pierw słuchać Pana, a wtedy On nam powie, jak powinniśmy rozporządzać tym co posiadamy.
oprać. Ewa Sosulska-M oen na p o d stawie książki "Daring to live on the edge" Lorrena Cunninghama
5
XVI ŚWIATOWA
KONFERENCJA ZIELONOŚWIĄTKOWA
B
yło to największe chrześcijańskie wydarzenie w historii Nor
wegii - powiedział David Ost- by, pastor zboru Filadelfia w Oslo i gospodarz XVI Światowej Konferen
cji Zielonoświątkowej, jaka odbyła się w Oslo w dniach 13-16 sierpnia 1992 roku. Spektrum, największe centrum konferencyjne stolicy Norwegii, gro
madziło codziennie 6000 delegatów z 88 krajów świata. W sobotni wieczór musiało pomieścić 11000 osób podczas spotkania ewangelizacyjnego, a 1600 osób uczestniczyło w tym nabożeń
stwie zajmując miejsca w pobliskim hotelu Plaża, gdzie telewizja wewnę
trzna przekazywała transmisję z sali głównej. Przez wszystkie spotkania konferencyjne przewinęło się ponad 60 tysięcy osób. Liczne były grupy ucze
stników z byłych krajów komunistycz
nych. Skandynawscy zielonośw iąt
kowcy pokryli ich koszty pobytu, za
pewnili transport i wyżywienie. Opie
kę nad tą kilkuset osobową grupą dele
gatów sprawował ewangelista norwe
ski z Dramm en, Halvard Hasseloy.
Konferencja odbywała się pod hasłem:
"MÓJ DUCH - NADZIEJA ZMIANY ŚW IATA". Temat realizowany był podczas dwóch spotkań porannych oraz jednego wieczornego spotkania e w a n g e liz a c y jn e g o każd eg o dnia.
Podczas porannych sesji przemawiali:
Hiram Alm irudis (USA) "Modlitwa przyczynna o duchowe żniwa"; Abra
ham Samuels (Indie) "Święte życie, a żniwa"; B.E.Underwood (USA) "Ruch New Age"; David W ang (Hong Kong)
"Oddanie siebie na rzecz żniwa"; John R. Holland (USA) "Duch błędu i Duch Prawdy". W środę wieczorem przema
wiał Ray Hughes (USA), przewodni
czący Światowej Konferencji Zielono
świątkowej, na temat: "Niech ogień spadnie jeszcze raz". N a podstawie 1 Księgi Królewskiej 18, gdzie opisa
ne są duchowe zmagania Eliasza z od- stępczym królem Achabem i narodem izraelskim, podkreślił znaczenie nie
biańskiego ognia, który przepławia, oczyszcza i ochrania. Odpowiedzią na zwiastowane Słowo było zgromadze
nie się wokół podium tłumu ludzi po
szukujących zbawienia oraz pragną
cych chrztu Duchem Świętym. W olf
gang W egert, pasto r z H am burga, przemawiał w czwartek wieczorem na temat: "Duch Święty i jego moc". Na podstawie Słowa Bożego i doświad
czeń we własnym zborze "Arka" w Hamburgu dowodził, że moc Ducha Świętego jest jedyną mocą, która może pomóc światu, i że jej źródło jest w Bogu. Podczas tego nabożeństwa śpie
wał 300 osobowy chór złożony z nowo nawróconych chrześcijan, którzy niedawno byli jeszcze alkoholikami. W piątek wieczorem przemawiał norwe
ski k a z n o d z ie ja tele w iz y jn y , Egil Svartdahl, na temat: "Życie w wolno
ści". "Duch Święty uwalnia ludzi - mó
wił - od zniewolenia przez religię, od świeckiego stylu życia i duchowej mar
twoty." Setki osób doznały pewności
zbaw ienia w C hrystusie i przeżyty chrzest Duchem Świętym.
Wynne Lewis, generalny Superin
tendent brytyjskich zielonoświątkow
ców ELIM, pastor sześciotysięcznego zboru Kensington Tempie, przema
w iał w sobotni w ieczór na temat:
"Przez Ducha Świętego do rzeczy nad
naturalnych". "Jeżeli uważamy, że Ko
ściół w dniach przeszłych był lepszy od k o ścio ła d z isie jsz e g o , to jesteśm y ludźmi godnymi pożałowania" zwra
cał się do ludzi tęskniących do "do
brych starych czasów ". "Nie potrzebu
jem y nadnaturalnej m ocy, aby być miernotami - mówił. Ale jeśli prowa
dzimy duchowy bój, to musimy przeja
wiać moc Bożą". Opowiadał jak sam musiał uczyć się posłuszeństwa Ducho
wi Świętemu i dopuszczę go do działa
nia w służbie zborowej. N a licznych przykładach wykazywał jak Boża moc zamieniała w zwycięstwo trudne sytu
acje w jego zborze. Superintendent a m e ry k a ń s k ic h Z b o ró w B o ż y c h , G.Raymond Carlson przemawiał pod
czas niedzielnego nabożeństwa poran
nego połączonego z W ieczerzą Pańską dla dziesięciu tysięcy osób. Natomiast podczas popołudniowego nabożeństwa kończącego konferencję przemawiał Dennis White, pastor ośmiotysięczne
go zboru w Nairobi, Kenia. Temat ka
zania: "Przez Ducha Świętego do na
dziei". Omawiał tekst z Listu do Rzy
mian 15,13: "A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego".
Po oficjalnym zakończeniu konfe
rencji wielu delegatów wraz z miesz
kańcami Oslo wzięło udział w specjal
nym nabożeństwie ewangelizacyjnym z udziałem Reinharda Bonnke. Było to w spaniałe nabożeństw o z m ocnym zwiastowaniem Słowa Bożego, na któ
re odpowiedziały setki osób, wycho
dząc do przodu, by przyjąć przebacze
nie grzechów, moc Ducha Świętego i uzdrowienie. Z Polski, w konferencji wzięło udział 50 delegatów. Zaopieko
wał się nami zbór Filedelfia z Drammen oferując opiekę i noclegi w gościnnych domach swych członków. Niestrudze
nie towarzyszył nam i służył pomocą nasz opiekun z ramienia tego zboru, brat Rolf Paułsen. Natomiast wyżywie
nia kilkusetosobowej grupy z tzw.
Europy W schodniej podjął się jeden ze zborów w Oslo "Marana Ata". Jego diakon Knut Hubenbecher dwoił się i troił, aby zaspokoić wszystkie możli
we oczekiwania gości. Zapamiętamy z dużą wdzięcznością jego wysoką po
stać, uśmiechniętą twarz i tubalny głos.
Następne światowe konferencje plano
wane są w 1995 roku (Jerozolima), w 1998 (Seul) i w 2001 (USA).
(ksi)
Ś \ \ I A T O W E K O N F E R E N C J E Z I E L O N O Ś W I Ą T K O W E
/™ V l roku I W organizowane s:i światowe Kimlerencje Zielonoświątkowe. 1 ac/nic z ostatnią. w (Mu, bilo już szesnaście | takich wielkich spotkań przedstawicieli n u Im zielonoświątkowego z całego świ.ilu.
JvM to ogromne pr/cdsicwziccie organizacyjne wymagające szczególnych przygotowań ora/ zaangażowania wielu osób i dlatego odbywa sie zwykle lam, gdzie istnieją liczne, dobrze zorganizowane zbory zielonoświątkowe. Konferencje odbywają się w wynajmo
wanych na ten cci wielkich ośrodkach konferencyjnych lub wystawowych. Wieczorne spotkania na takich konferencjach są zwykle poświęcone cwcangclizaęjom i spotkaniom pr/ebiidzeińowyin. w których mogą wziąć udział zaproszeni mieszkańcy danego miasta.
I - I W - Zürich i Szwajcaria, II - 1949 - Paryż i Francja)
III - 1952 - Londyn (Wielka ISrvlaniai, hasło: "Na cah świat".
IX - 1955 - Sztokholm i S/w reja i. hasło: "Powołanie i zadanie Kuchu Zielonoświątkowego: nowe spojrzenie"
X - I95K - loronlo - (Kanada), hasło: "Hoży cel dla Kuchu Zielonoświątkowego naszych c/asów".
X I - 1961 - Jerozolima (Izrael), hasło: "Pięćdziesiątnica w Jerozolimie - wtedy i teraz".
X II - 19(i4 - Helsinki (Finlandia), hasło: "Ewangelizacja świata".
X III - 1967 - Kio de Janeiro (Hrazyliai. hasło: "Duch Święty wywyższający Chrystusa"
IX - 1970 - Dallas, Texas (U.S.A.), hasło: "Rozszerzający się płomień Pięćdziesiątnicy".
X - 197.1 - Seul i korca i. hasło: "Namaszczony, aby zwiastować".
XI - 1976 - Londyn (XVielka Brytania), hasło: "Duch Prawdy."
XII - 1979 - X ancom cr i Kanada i. hasło: "Duch Święty w dniach ostatecznych".
XIII - 19X2 - Nairobi (Kenia), hasto: "Przebudzenie w Duchu Świętym w obecnym święcie".
XIX - 19X5 - Zmieli (Szwajcaria), hasło: "Jezus Chrystus nadzieją świata".
XX' - 1989 - Singapur, hasło: "Ujrzyjcie chwałę Pana".
XX I - 1992 - Oslo (Norwegia), hasło: "Mój Duch- nadzieja zmiany świata".
Na pierwszej światowej konferencji ruchu zielonoświątkowego, Lv\i Prlhrus. pionier lego ruchu w Szwecji, powiedział: "Przebu
dzenie będzie trwało wtedy, gdy będziemy pozostawać w pełności prawdy. Denominacje powstają w związku z tą lub inną prawdą biblijną, polem formułują swoje credo i zastygają. Ale gdy człowiek trwa w prawdzie i społeczności z Bogiem, nie może sic
- V X ' x v i \ - W v v V ■ , - X V : . ' - v . V V , / v v X' - ' V- “ X V ' : v V ,. - V . - v -. X v v , X ' X v / x X x . : > v X : : x - r ' ;i- X x
biblijnych i oddziela ich od innych. Jeśli chcemy by przebudzenie trwało, musimy rozwijać się w prawdzie. Bóg pokazał mi to bardzo
' " ' X V : v v V . s ; x - X 'V,::.- :r x v y \ . J ':'": v . X x - v y x x . - v v x x x - v . ' V :i \-' v-' j ■ /
nie w całej pełni. Kiedy przyjmujemy Jezusa, stajemy się posiadaczami kopalni złota, ale nie wszystko z tego skarbca jesteśmy w stanic
x . x " - V - X - . , ' r . v - v v x : v v ; - v . - j : ’ ■ .. x y x ' v , : x : ' y x : V v ■;■ y , - : .:v , : v v . | . v :v / - .
M'g "World Penteiost" nr 45.
am )
7
Poniższe wyznanie wiary i rezolucja zostały przyjęte przez Komitet Doradczy Światowej Konferencji Zielonoświątkowej podczas XVI Świa
towej Konferencji Zielonoświątkowej i publicznie ogłoszone podczas jednej z porannych sesji.
W Y ZN A N IE W IA R Y 1. Wierzymy, żc Pismo Święte jest natchnionym, nieomylnym i jedynie wiarygodnym Słowem Bożym.
2. Wierzymy w wiecznego, trójje- dynego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego.
3. Wierzymy w boskość naszego Pa
na, Jezusa Chrystusa, w Jego narodze
nie z dziewicy, w Jego bezgrzeszne ży
cic, w Jego cuda, w Jego śmierć za nas i odkupienie dzięki przelanej krwi, w Jego zmartwychwstanie w ciele, w Je go w niebowstąpienie i zasiadanie na prawicy Ojca oraz w Jego osobiste po
wtórne przyjście w mocy i chwale.
4. Wierzymy, że odrodzenie z Du
cha Świętego przez wiarę w Jezusa Chrystusa jest rzeczą absolutnie ko
nieczną dla zbawienia grzesznego i zgubionego człowieka.
5. Wierzymy w chrzest w Duchu Świętym potwierdzony mówieniem in
nymi językami, tak jak Duch daje w y
powiadać - wg Dz.Ap. 2,4 - oraz w i służb.
6. Wierzymy w działanie Ducha Świętego, który zamieszkując w czło
wieku wierzącym uzdalnia go do bo
gobojnego życia.
7. Wierzymy w zmartwychwstanie zarówno ludzi zbawionych jak i zgu
bionych; zbawionych do życia wiecz
nego, a zgubionych na wieczne potę
pienie.
8. W ierzym y w Kościół Jezusa Chrystusa i w jedność ludzi wierzą-
9. Wierzymy w praktyczną możli
wość stosowania chrześcijańskiej wia
ry w codziennym życiu i w potrzebę służenia ludziom w każdej dziedzinie, nie tylko duchowej, lecz także fizycz
nej, społecznej i politycznej.
REZOLUCJA
Z
godnie z duchem tematu tej konferencji MÓJ DUCH - NADZIEJA ZMIANY ŚWIATA wierzymy, że zielonoświątkowe przesłanie jest obietnicą dla wszystkich, którzy zostali dotknięci przez grzech i jego niszczycielską siłę ujawnia
jącą się zarówno w sprzyjających, jak i w niesprzyjających ku temu okolicznościach.
Panuje powszechna tendencja, by nie traktować Pisma Świętego jako jedynej sprawdzonej i godnej zaufania podstawy moralności i biblijnych wartości. Strategia tej kampanii jest wyraźnie widoczna w rugowaniu Biblii z państwowych programów edukacyjnych, z sal sądowych i usuwania jej z systemów kierowania państwem.
Rodzi to takie zjawiska społeczne jak:
* W zrost rasowej i religijnej nietolerancji prowadzącej do ucisku i prześladowania.
* Stale rosnące zepsucie ludzkich serc i umysłów znajduje swój wyraz w szerzeniu pornografii szczególnie niszcząco oddziałującej na młodzież i powodującej dramatycz
ny wzrost perwersji, gwałtów i przestępstw seksualnych.
* Legalizacja stosunków homoseksualnych połączona z energicznymi wysiłkami w kierunku uznania ich za naturalny i akceptowany styl życia. Biblia wyraźnie stwier
dza, że homoseksualizm jest grzechem.
* Zabijanie milionów dzieci w drodze aborcji jest rażącym wyrazem braku posza
nowania dla świętości życia. Aborcja i eutanazja lekceważą świętość ludzkiego życia i są pogwałceniem standardów świętego Słowa Bożego.
* Pornografia jest poniżaniem człowieczeństwa, profanacją świętości małżeństwa i ma niszczący wpływ na dzieci.
* Nadużywanie alkoholu i narkotyków doprowadza do strasznych nieszczęść, cier
pienia i przedwczesnej śmierci. Ci, którzy nie mogą powstrzymać się od ich naduży
wania nie mogą osignąć danego im przez Boga potencjału.
Stw ierdzam y również, że dyskryminacja rasowa nie pozwala ludziom, stworzonym na Boże podobieństwo, rozwijać potencjału danego im przez Boga. Jest poniżeniem ludzkiej godności, blokuje przepływ twórczości i zniekształca odbicie obrazu Boga na podobień
stwo którego wszyscy zostaliśmy stworzeni . Należy podkreślić, że współczesny ruch zielonoświątkowy zrodził się i rozwijał na przełomie wieków wśród grup ludzi zróżnicowanych rasowo.
W czasie gdy religijna nietolerancja, prześladowania i ujarzmianie chrześcijańskiej etyki wyniszczają zdrowie i kondycję społeczeństwa oraz ukrywają nasze przesłanie przed światem, wzywamy wszystkich bez wyjątku chrześcijan do większego współ
czucia dla tych, którzy stali się ofiarami tych destrukcyjnych praktyk.
C h cem y być gotowi pomagać ludziom wszędzie, gdzie cierpią ucisk, głód i ubóstwo, które są coraz większym problemem naszego wieku.
Przyjmując na siebie odpowiedzialność opiekowania się braćmi i usługiwania bliźnim w potrzebie, wzywamy wszystkich tych chrześcijan, którzy uważają Biblię za nieomylne Słowo Wszechmogącego Boga, do przyczynienia się do regularnej, żarli
wej modlitwy, aby Bóg okazał łaskę w powstrzymywaniu wzrostu moralnego rozkładu i doprowadził do przemiany serc zwolenników i uczestników tych szkodliwych praktyk.
A p e l ten wystosowany został w oparciu o rzetelną wiedzę o tym, iż historia wielo
krotnie udowodniła, że wielkie narody i społeczeństwa, które odstąpiły od Chrystuso
wych wartości i zasad straciły jakiekolwiek znaczenie. My, zielonoświątkowcy z 88 państw świata zgromadzeni na tym spotkaniu o historycznym znaczeniu wierzymy, że:
"Sprawiedliwość wywyższa lud, lecz grzech jest hańbą narodów". Ta prawdziwa nadzieja na szczęśliwą, zdrową i świętą przyszłość może zostać odnaleziona jedynie poprzez osobistą wiarę w Jezusa Chrystusa i potężną moc Ducha Świętego.
R O Z R Z U T N A M I Ł O Ś Ć
N
a środku kuchennego stołu, razem z pocztą i okruchami zepchniętymi na brzeg stołu, stał kryształowy wazon pełen pięknych czerwonych róż.W yglądały wspaniale i... były zupełnie nie na miejscu. "Ach ten Ken! Taki tro
skliwy." Kiedy wjechałam do pokoju spo
strzegłam inne, na stole przy kanapie. Były mniejsze, w mniejszym wazonie lecz bar
dzo wytworne, no i drogie. "O co tu chodzi?
- pomyślałam. Na umówione przyjęcie za
ręczynowe do przyjaciół wyjeżdżam dopie
ro jutro, a Ken jedzie na ryby".
W yjechałam na korytarz, zajrzałam do łazienki i ku swojemu zdziwieniu znowu zobaczyłam czerwoną różę - świeżą, lekko rozwiniętą - ozdabiającą licznik. Byłam za
szokowana. Przy trzeciej "niespodzian
ce "mój uśmiech zamienił się w grymas.
Wzięłam ją ze sobą - byłam niezadowolo
na. Nie dlatego, że nie doceniałam daru, ale dlatego, że nikt oprócz Scruffiego, na
szego psa, nie będzie cieszyć się tymi kw ia
tami. Po prostu kosztowne kwiaty, to wszystko.
Jeździłam z pokoju do pokoju szukając męża i z każdą mijającą minutą, czułam się coraz bardziej jak podstarzała sknera. W końcu odnalazłam Ken a w garażu paku
jącego swoje wędki, kołowrotki itp. Popa
trzył na mnie z szerokim uśmiechem i po
wiedział: "Hej! W idziałaś je? Co o nich sądzisz?" Wzięłam głęboki oddech. "Oczy
wiście, że je widziałam i... i..." Jakoś nie mogłam się wczuć w nauki mojej mamy, która była z pochodzenia Niem ką i zwyk
ła powtarzać: "Niczego nie marnuj. Nie chciej zbyt wiele" To zaszczepione we mnie skąpstwo szybko topniało.
"Tak, one są... bardzo ładne, naprawdę piękne". Powoli odetchnęłam, pozwalając wyjść ze mnie temu nawykowi liczenia każdego grosza. Kimże ja jestem, aby ob
liczać koszty podarunku, a szczególnie da
ru miłości. "Szczęśliwego dnia zakocha
nych, trochę wcześniej tym razem" - po
wiedział Ken obejmując mnie.
"No jasne, dzień zakochanych jest w przyszłym tygodniu" - przypomniało mi się. Nie będziemy wówczas w domu i nie będziemy razem. A ja o tym zapomnia
łam!"
Gdy po tej rozmowie wróciłam do domu, zastanawiałam się nad pewną cechą określającą służbę miłości: jest to ekstra
wagancja. Obfitość, pełnia aż do rozrzutno
ści. Ekstrawagancja miłości przejawia się w cenie ja k ą je st gotowa zapłacić, w czasie, który chce poświęcić, w niewygodach, które chce znosić i wysiłkach jakie chce podjąć.
Róże były niewielkim dowodem ofiary miłości, jaką Ken ponosił codziennie mając do czynienia z moją niesprawnością. Na
prawianie wózka. Zmywanie naczyń po obiedzie. Od czasu do czasu odwracanie mnie na bok w ciągu nocy. Parzenie kawy przed wyjściem do pracy. Kochanie żony, która nie może umyć sobie pleców lub zło
żyć ręcznika. To jest prawdziwa historia miłości. Miłość nigdy nie myśli katego
riami "jak mało" lecz zawsze "jak du
żo".
Kiedy Ojciec zapłacił okup za mnie, taką grzeszną, nie uważam by myślał w kate
goriach jak mało powinien dać, ale jak wiele. I to jest oczywista ekstrawagancja, że ofiarował za mnie swój najdroższy, bez
cenny dar - swojego Syna, Syna który roz
darł moje serce mocno zszyte egoizmem.
Zastanawia Jego miłość, która gdy wzrasta w naszych sercach- powiększa je. A kiedy już są odpowiednio poszerzone, może je wypełnić wdzięcznością za to, co kocha
jący nas Ojciec "marnuje", aby obdarzyć nas obficie swoimi dobrami.
Po powrocie do domu z mojej "wymów
ko wej" wycieczki nie mogłam się doczekać powrotu Ken a z ryb, żeby móc w uścisku zagiąć moje sparaliżowane ramię na jego uroczej szyi. W jechałam przez frontowe drzwi oczekując zapachu kurzu panującego w zamkniętym domu. Czekała mnie jed
nak kolejna niespodzianka. Pąki kwiatów rozwinęły się. Ich zapach wypełniał zimne, mroczne pokoje. A miłość była tutaj obec
na, oświetlając nasz dom swoim przepy
chem, rozrzutną ekstrawagancją.
Joni Eareckson Tada tłum. rk
Joni w wieku 17 lat doznała wypadku. Ska
cząc do wody uszkodziła sobie kręgosłup. Od tego czasu jest osobą niepełnosprawną; porusza się na wózku inwalidzkim. Pomimo kalectwa jest pełna energii i zapału do służenia Bogu i ludziom. Prowadzi Misję "Joni i przyjaciele", której zadaniem jest udzielanie porad, wskazó
wek i informacji ludziom potrzebującym.
Bliżej znamy ją z filmu "Joni" oraz z trzech jej książek "Joni", "Krok dalej", "Kiedy można umrzeć?"
9
S Y L W E T K I R U C H U Z IE L O N O Ś W IĄ T K O W E G O
W POSZUKIWANIU MOCY Z WYSOKOŚCI
U
rodził się 4 czerwca 1873 roku w Muscatine, w stanie Iowa w USA. Był chorowitym dzieckiem. Już od urodzenia nieustannie zmagał się z chorobami. Jako dziewięcioletni chłopiec zaatakowany został przez ostry go
ściec stawowy, którego nawroty mę
czyły go jeszcze w dojrzałym wieku, pomimo długich okresów dobrego sa
mopoczucia.
Zainteresowanie służbą w Kościele wykazywał wcześnie. Lubił naślado
wać przebudzeniowych kaznodziejów, których nieraz widywał. Jego matka była osobą bardzo religijną, a kiedy zmarła w 1885 roku, dwunastoletni wówczas Charles Fox Parham ślubo
wał spotkać ją w niebie. Krótko po
tem, już jako człowiek świadomie wie
rzący, zaczął się udzielać w lokalnym Kościele Kongregacjonalnym. Mając siedemnaście lat wstąpił do Southwest College w Kansas i przez trzy lata usi
łował dokonać wyboru pomiędzy stu
diami, a powołaniem kaznodziejskim, które odczuwał coraz silniej. Z "pomo
cą" przyszedł mu kolejny, gwałtowny atak gośćca stawowego w 1891 roku.
Przeżycie tego trudnego czasu w bli
skości z Bogiem, przekonało Parhama, że powinien być przede wszystkim wierny powołaniu. Umocniła się także jego wiara w Boże uzdrowienie. Posta
nowił głosić na ten temat i modlić się o chorych. W 1893 ukończył studia i objął funkcję pastora w Kościele Meto- dystycznym. Miał zaledwie dwadzie
ścia lat.
*
W
śród wielu wyznań i prądów religijnych końca XIX wieku, jed
nym z najbardziej interesujących był Ruch Świętości (Holiness Movment).
Jego uczestnicy szukali drogi do osiąg
nięcia wysokiego stopnia uświęcenia, jednocześnie zdając sobie sprawę, że niezbędna do tego jest pomoc od Boga.
Idee Ruchu Św iętości pociągały Parhama. Przekonanie o Bożym uzdro-
Charles Parham
wieniu było drugą siłą, jaka inspiro
wała tego młodego kaznodzieję. Osta
tecznie, po dwóch latach zdecydował się opuścić Kościół M etodystyczny i rozpocząć niezależną służbę.
W rok potem Parham zawiera mał
żeństwo z Sarą Thistlethwaite, a po przeprowadzce do miejscowości To- peka w 1898 roku, małżonkowie otwie
rają Dom Uzdrowienia Bethel. Było to miejsce, w którym pomagano ludziom we wzrastaniu w wierze i gdzie mod
lono się o chorych. Swoimi poglądami i doświadczeniem w "chodzeniu z Pa
nem" Charles Parham dzieli się na ła
mach dwóch czasopism: "Świętość" i
"W iara A po sto lsk a". D ziała także wśród bezdom nych swojego miasta niosąc im poselstwo o zbawieniu.
Zawsze gotowy, by zdobyć nowe informacje o tym, co Bóg czyni w jego czasach, Parham wyrusza latem 1900 roku do Shiloh w stanie Maine, gdzie odwiedzają jedną ze wspólnot Ruchu Świętości. W izyta ta wywiera na nim wielkie wrażenie. Rozmowa z przy
wódcą grupy, Frankiem Sandfordem, jest zachętą do dalszych poszukiwań.
Charles Parham już wie, że Duch Świę
ty wyposaża w moc i udziela daru mó
wienia innymi językami. Nie wie tylko jak m ożna to otrzymać i sądzi błędnie, że dar ten dotyczy znanych języków
świata, aby ułatwić głoszenie Ewange
lii wśród narodów.
Pełen optymizmu kaznodzieja z To- peki wraca do domu i energicznie bie
rze się do utworzenia szkoły biblijnej.
Chce kształcić przyszłych misjonarzy.
Jest całkowicie pewien, że wielkie wy
lanie Ducha poprzedzać będzie dzień powrotu i Tysiącletnie Królestwo, które ustanowi Jezus. Bez dyskusji po
zostaje także inny fakt: przebudzenie potrzebuje "robotników".
Szkoła Parhama rusza jesienią 1900 roku. Mieści się w niezwykłym budyn
ku, położonym w Topece, dwie mile od głównej dzielnicy biznesu. Ten piętnastopokoj owy dom, nie ukończo
ny z powodu bankructwa jego właści
ciela Eratusa Stone’a, opisywano jako największy, a przy tym "najbardziej dziwaczny, kapryśny i fantazyjny". W tym to "pałacu" grupa studentów roz
poczyna swoje biblijne studia. Chce dociec czym je s t chrzest w Duchu Świętym. W ich czasach nikt (o kim byłoby powszechnie wiadomo) nie łą
czy tego faktu ze zjawiskiem mówie
nia językami. Prawda zawarta w dru
gim rozdziale Dziejów Apostolskich ma dopiero zostać odkryta.
Pam iętnym dniem , w którym w szkole w Topece następuje przełom jest wieczór sylwestrowy 1900 roku.
Wtedy to jedna ze studentek - Agniesz
ka Ozman - doznaje, po modlitwie, chrztu Duchem Świętym i zaczyna mó
wić językami. W pierwszych dniach stycznia błogosławieństwo to przyjmu
ją kolejne osoby. W rezultacie ponad połowa tej blisko czterdziestoosobowej grupy, łącznie z jej liderem, zaczęła
"mówić innymi językam i, tak jak im Duch poddawał".
*
P
o sukcesie przyszło rozczarowanie. Odkrycie, którym Parham i je
go studenci chcieli natychmiast podzie
lić się z innymi, nie zyskało wielu zwo-