• Nie Znaleziono Wyników

Tydzień w ukryciu - Zygmunt Łazarz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tydzień w ukryciu - Zygmunt Łazarz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZYGMUNT ŁAZARZ

ur. 1925; Kraśnik

Miejsce i czas wydarzeń Kraśnik, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, ukrywanie się, żołnierze Niemieccy

Tydzień w ukryciu

Dociągnąłem do domu rodzinnego, zjadłem cokolwiek i co żywo w pola. Pole było akurat tak w przeciwnym kierunku – jak do Wisły w tamtym - na północ. [Uciekliśmy]

w pola, w doły. I nie tylko ja – sąsiedzi i bracia. W tych dołach takie były krzaki, to tam, jak się orientuję, to właśnie ojciec przygotował [kryjówkę]. Czego się ukrywałem? No panie! Kto jest w domu, kto żywy to wróg ich, nie? To po co ja tam miałem być w domu? Było nas czterech braci, to dwóch, trzech było na zbyciu. A Niemcy potrzebowali tych młodych czy to do wojska, czy to do robót, czy na te swoje roboty rolne. Tym bardziej, że tam pewnie młodych zabrali do wojska.

Te pola to były ich ponad sześć ,to do końca, a myśmy byli tak dwie trzecie w tym polu, tak na ten czas. To jedzenie, to był problem. Aby cokolwiek zjeść. Cokolwiek.

To nie było tak, że to lubię, a to nie lubię. Wszystko lubię..

No i chyba jeszcze z tydzień się ukrywaliśmy. Główna decyzja [o powrocie] była rodziców. Ojca. To [był] akurat czas żniw i wskazane było, żebym ja był w polu, czy bracia, czy ojciec. Miałem pietra, ponieważ ukrywałem się wśród zbóż, a te zboża były jeszcze nie wszystkie dojrzałe, tak, że można było się gdzieś chować. W takim zbożu, gdzieś pod miedzą, to nie było mnie widać, tylko słychać mnie było, ponieważ miałem psa, który już się zaprzyjaźnił ze mną, chociaż przecież w domu [dawno] nie byłem. Pilnowałem tej pracy solidnie i [jak] żem pojechał w kwietniu, to cały rok nie byłem, aż do Bożego Narodzenia, a na Boże Narodzenie to też tam dwa dni świąt i znowu pojechałem. I ten pies tak mnie niby pilnował, ale nie mogłem go do siebie wziąć i pysk mu przymknąć, żeby nie szczekał. Wyskakiwał tam i szczekał, tak, że jakby byli chcieli za tym pieskiem się udać, to on by nigdzie nie poleciał, tylko do mnie i by mnie mogli zastrzelić też.

Czyśmy się nie bali Sowietów? Toż to nie znaliśmy ich tam bardzo. Nie znaliśmy ich bardzo. Dopiero, jak przyszli to było wiadomo. Ja ich tam nie widziałem, jak wchodzili, bo byłem jeszcze tydzień tam, w tych krzakach.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-05-15, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Sztajdel

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Słowa kluczowe ulica Targowa, ulica Kowalska, synagoga, Żydzi w mieście, ulica Lubartowska, mieszkania pożydowskie.. Już nie było Żydów

I przy domach, które są po tamtej stronie ulicy Weteranów, dzisiaj są garaże, stoją samochody, a przedtem stały budki, w których trzymano kozy. Pamiętam, w dzieciństwie dla mnie

To była ulica Koszarowa numer 13 na przedmieściach Wilna, teraz inaczej ta ulica się nazywa. Dokumentów nie

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie,

Ci, którzy mieli bony, to je sprzedawali i jakoś tam żyli.Jak chciałam kupić do kuchni mebel, to całą noc musiałam stać, bo dowiedziałam się, że następnego dnia

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Później jak ta wilgoć się pojawiła, wiem że wybudowali taki murek wokół tego baraku, metr dwadzieścia i żeby się wilgoci pozbyć, to ładowali między tymi cegłami