• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina - Vivien Lapa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina - Vivien Lapa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

VIVIEN LAPA

ur. 1946; Ottawa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Kanada, Lublin, Warszawa, Łódź, Tarnów, Kraków, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, okres powojenny, PRL, rodzina, dziadek, Alfred Stawicki, babcia, Barbara Lewinson, ojciec, matka, historia rodziny

Rodzina

[Nazywam się] Marta Vivien Lapa, pochodzę ze Stawickich i Żbików, urodzona jestem 4 lipca 1946 w Ottawie, w Kanadzie. Rodzice przyjechali w maju, a ja urodziłam się w lipcu. Jestem polski eksport.

Mój tatuś pracował w sekcji dyplomatycznej, znał pięć języków, planował, żeby [po wojnie] uciekać z Polski i przyjechał w [19]46 roku w maju do Kanady, żeby pracować jako drugi sekretarz, a ja urodziłam się w lipcu. Cztery lata później, jak miał wrócić, zrezygnował i szukał azylu w Kanadzie.

Mama nie znała angielskiego, ale potem nauczyła się mówić i po angielsku, i po francusku, już znała niemiecki, znała polski i zrobiła buchalterię na słynnym McGill Uniwersytet i potem była jednym z dyrektorów tej kompanii, gdzie pracowała.

Pierwszy raz przyjechałam [do Polski] w 1966 roku, spotkałam się z rodziną w Warszawie i dowiedziałam się, że [miałam przodków] Żydów. Reszta rodziny, Żbikowie, pochodzi z Krakowa, odwiedzałam teraz niedawno Wolę Filipowską, Rudno i Krzeszowice.

Mój dziadek, Alfred Michał Karol Stawicki, ożenił się z Barbarą Heleną Lewinson.

Ona zostawiła religię, pobrali się w katedrze w Lublinie w 1920 roku, a moja mama urodziła się 28 październiku 1921 roku. W 1923 urodził się Zbyszek Antoni.

Pierwsze małżeństwo dziadka było z tą Barbarą Heleną, która umarła dosyć wcześnie, w 1935 roku w Łodzi, mając trzydzieści dwa lata. Potem ożenił się jeszcze raz i miał syna Krzysztofa i córkę Monikę.

[Mama] urodzona była tutaj, potem, ponieważ mój dziadek był oficerem i był w różnych miejscach, bardzo króciutko [byli] w Warszawie, bo mój wujek był chory, potem przenieśli się do Łodzi, mam wszystkie te szkolne papiery mamy, kiedy była właśnie w Łodzi. Mam zdjęcie, kiedy moja mama ma parę miesięcy i na drugiej stronie jest napisane: ulica Sieroca i data 1922. Bardzo marne zdjęcie, ale widać

(2)

moją mamę i jest moja babcia jako młoda matka. Nie wiemy, jak długo byli [w Lublinie], może jakieś sześć lat mieszkali w Lublinie [na ulicy Staszica 9], ale nie jestem pewna. I potem babcia umarła w Łodzi i mam tylko zdjęcie jej grobu, ale nie widać, czy tam był jakiś kamień; nawet planowałam, żeby pojechać do Łodzi i zobaczyć, ale nie myślę, że był [jakiś nagrobek], bo oni byli dosyć biedni i dziadek kontynuował pracę wojskową, to nie miał czasu może, żeby ustawić taki kamień. Była tragedia, ponieważ dziadek niestety lubił kobiety i lubił grać w karty i babcia powiedziała, że popełni samobójstwo – i tak zrobiła. Moja mama ją znalazła, dlatego nie chciała mówić o rodzinie.

[Po śmierci babci mama] była posłana do szkoły urszulanek w Tarnowie. Dziadek miał siostrę, Marysię Gracową, ona dbała o mamę i Zbyszka. Wujek też chodził do szkoły w Tarnowie, mama do urszulanek, Marysia Gracowa miała dom letni w Tarnowie. Mama miała czternaście lat, a Zbyszek dwanaście, [jak zmarła babcia]. On został z tatą, pamięta, że mieszkał z nim czasami, czasami nie, w różnych szkołach był, ale nie wiem dokładnie gdzie, tylko jedną legitymację mam, że on był w Tarnowie też. To znaczy mogli z mamą albo się zobaczyć czasami, albo te wakacje letnie spędzali razem.

[Mama] była bardzo zdolna, znała niemiecki, poznała tatusia, biorąc lekcje francuskiego, to było w Krakowie. Oni żyli na ulicy Krzywej 4 i mama pracowała – tak zrobili, żeby ukryć, że ona jest Żydówką – w niemieckiej kompanii. My mamy nawet list, gdzie dziadek pisze, że oni ciągle go prosili, żeby był w organizacji nazi, on mówił, że nie chciał, bo nie chciał, żeby zaczęli sprawdzać dokładnie jego dokumenty, żeby nie doszli do tej rodziny żydowskiej, że może Jadzia – moja mama – będzie winna. Dziadek dożył 87 lat, zmarł w [19]72 roku.

Data i miejsce nagrania 2011-05-31, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Musiał tłumaczyć się grubo, ale wtedy I sekretarzem bodajże był pan Wójcik, a on był bardzo zaangażowany, opiekował się tą drużyną. I

Mieszkaliśmy z dziadkiem, łojca łojcem, który był żołnierzem rosyjskiej armii, pod cesarzem jeszcze Mikołajem.. W wojsku służył 12 lat, przesłużył w stopniu

Dziadek, jako człowiek na ówczesne czasy światowy, prowadził gospodarstwo na dosyć wysokim poziomie, dosyć dobrze zmechanizowane i wyposażone.. Narzędzia rolnicze sprowadzał

Mama miała gospodarstwo, tato miał warsztat, tak że taki był podział ról w domu.. Nie było czasu na

Mama tajne nauczanie zaczęła w Nowym Stawie, potem był Garbów.. Mama w czasie wojny, zaraz w październiku czy w listopadzie, ponieważ nie miała co robić, poszła do przełożonej,

Mój ojciec wraca z obozu, a u nas w domu był przepiękny obraz, taki medalion Piłsudskiego, w przepięknej wiśniowej ramie, który wisiał zawsze na

Bo koks w piecu zwykłym się nie spalał, bo to był za mały ciąg powietrza, ale na tej kuźni polowej - dziadek mówił felczmyda, no to tam spalał się, była wysoka temperatura..

Ojciec był dla tej władzy bardzo niebezpieczny, dlatego, że należał do jednostki wyspecjalizowanej - to byli komandosi, ale w takim wydaniu maksymalnym. Szkoleni