• Nie Znaleziono Wyników

Mama tajne nauczanie zaczęła w Nowym Stawie, potem był Garbów - Joanna Nitsche - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mama tajne nauczanie zaczęła w Nowym Stawie, potem był Garbów - Joanna Nitsche - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA NITSCHE

ur. 1949; Nowy Tomyśl

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa,

Słowa kluczowe projekt Tajne nauczanie. Cisi bohaterowie, Zofia Rybicka, tajne nauczanie, Nowy Staw, Garbów, państwo Fijutowie, Wacława Arciszowa

Mama tajne nauczanie zaczęła w Nowym Stawie, potem był Garbów

Mama w czasie wojny, zaraz w październiku czy w listopadzie, ponieważ nie miała co robić, poszła do przełożonej, do pani Arciszowej porozmawiać co dalej. I ona jej powiedziała: „A chcesz pojechać tak troszkę na wieś? Jeżeli jesteś chętna, to ja ci mogę dać adres". I pojechała do Nowego Stawu na leśniczówkę. Ci państwo nazywali się Fijutowie. Tam były dwie dziewczynki. Pewnie przychodziły też jeszcze ze wsi dzieci. I mamusia tam zaczęła to swoje tajne nauczanie, na początku grudnia w 1939 roku. To były już dzieci większe, nie takie z powszechnej szkoły. To była już właściwie młodzież. I mama uczyła historii, języka polskiego. I to wszystko było z głowy. Nie miała żadnych podręczników, tyle to, co zapamiętała ze swojej szkoły.

Miała tylko program nauczania. U państwa Fijutów była cały rok. Oczywiście przyjeżdżała na święta, przywoziła różne dobra z tej leśniczówki. I taka była [sytuacja], tylko nie wiem czy to było akurat z tego Nowego Stawu, czy z tego drugiego miejsca - wiozła na Boże Narodzenie zająca i tytoń dla babci. Tytoń tutaj w pasie przemycany. I pociąg stanął i była łapanka, wyciąganie z pociągu. A mama w tym pociągu miała kogoś znajomego, jakiegoś mężczyznę, i on mówi: „Skaczemy?" -

”o skaczemy” W duży nasyp, dużo śniegu, i oni skoczyli w ten śnieg, poturlali się. A to było tuż przed godziną policyjną, on w swoją drogę pobiegł gdzie mógł, a moja mama na Skibińską i jakoś dotarła do siostry swojej.

Po tym roku mama dostała od pani Arciszowej adres do Garbowa. Tam przypominam sobie takie nazwisko Łaszczowie. To była jakaś rodzina pani Arciszowej. I tam przychodziły dzieci, młodzież. I mama uczyła tego samego - historii, języka polskiego, francuskiego, może higieny, jakichś takich rzeczy. Te dzieci jeździły do Lublina na egzamin. Mamusia tam nie egzaminowała. I w Garbowie mama spotkała takich braci Mierzejewskich. Jeden był malarzem, a jeden filmowcem. Potem był w Australii, taki słynny, dość długo żył. I oni byli z kolei spokrewnieni z Mają Berezowską. Tam był taki kulturalny dom, nie czuło się tam zupełnie wojny. Z tamtych czasów, to mamusia

(2)

potem w domu robiła nam zabawki na choinkę, bo ci Mierzejewscy też musieli robić, oni wymyślali różne zabawki na choinkę. Najczęściej były na jajku, ale i postacie, na przykład na skrzypkach grał taki człowiek. Była Baba Jaga, diabełek. I na jajku różne cudności, i te szablony potem były w domu i mamusia nam robiła, i myśmy robili zabawki na choinkę. Jeszcze nawet są takie szablony w domu.

Data i miejsce nagrania 2018-08-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tylko, że już na poziomie licealnym, ponieważ ja przerabiałam program matematyczno-biologiczny, także już łaciny nie miałam, także pan Eustachiewicz mnie już łaciny nie

Pamiętam, że raz to było czyjeś mieszkanie na Alejach Racławickich, które wtedy były bardzo nową ulicą. Pamiętam, że nie mogłyśmy znaleźć i chodziłyśmy tak

Nauka odbywała się w mieszkaniach prywatnych nauczycieli i wychowanków, a liczba wychowanków nie przekraczała nigdy dziesięciu.”O kompletach w Parczewie nie słyszałem, ale

Po prostu rodzice się składali i jednak płacono nam uczącym… Mi się zdaje, że uczennice, które wtedy się uczyły, no nie tylko uczennice.. Ja miałam jedną klasę

No i ich zacząłem [uczyć], a potem nie miałem możliwości już więcej przyjmować i był w Kurowie drugi student SGGW, Mazurkiewicz, no i mówię do niego:

[Jak zamknęli naszą szkołę] to następnie chodziłam na prywatne… na tajne nauczenie.. Było

Można się domyślać, [ponieważ] tego dziedzińca to nie było widać od nas, widziałyśmy jedynie wysiadających i wchodzących przez więzienną bramę. Później z kolei

Na naukę i przygotowywanie się do lekcji czasu nie było wiele, ale nauka się odbywała.. Wiem, że matka porozumiewała się z wieloma znanymi jej nauczycielami,