• Nie Znaleziono Wyników

Cudowna figura przy kościele Bernardynów - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cudowna figura przy kościele Bernardynów - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, figura przy kościele Bernardynów, cud, figura Matki Boskiej

Cudowna figura przy kościele Bernardynów

Drugi taki cud, to były może lata sześćdziesiąte już, był z figurą przy kościele Bernardynów. Tam też ktoś zobaczył cud, że figura Matki Boskiej przy tym kościele Bernardynów obraca się. Ponieważ to był taki trakt bardzo uczęszczany, a komunikacja miejska w latach sześćdziesiątych była już dosyć dobrze rozwinięta - tamtędy „dziewiątki” jeździły i „siódemki” - ci ludzie, którzy tam się zbierali bardzo przeszkadzali. Milicja nie mogła sobie dać rady, więc żeby tamtędy nie przechodzić, żeby omijać to miejsce, bo to koliduje z komunikacją, to ogłosili, że jeżeli kogoś złapią, jeśli ktoś pracuje, wylegitymują, to zostanie z pracy zwolniony. No, trochę to słuszne było, bo naprawdę ta ulica była cały czas zajęta przez ludzi.

W tym czasie ja coś załatwiałam w Komitecie Miejskim Partii, tam sekretarzem był mój kolega, byłam w jakiejś prywatnej sprawie u niego. I w sekretariacie zobaczyłam koleżankę z Niecałej, z jednej z tych rodzin, które tak sympatycznie opisałam. I ona taka zmartwiona, ja mówię: „Co ty tu robisz?” -„A przyszłam, bo mój mąż został zwolniony z pracy, bo tam przechodził, przez Bernardyńską. Zwolnili go z pracy i przyszłam prosić, żeby mógł wrócić do pracy.” No i koleżanka poszła tam do tego sekretarza, ale wyszła jakaś taka nie za bardzo. Poszła i ja w tym czasie weszłam do niego i pytam: „To moja koleżanka, sąsiadka – co ona chciała?” -„Ano właśnie chciała, żeby męża do pracy przywrócić, no, ale ja nie mogę tego zrobić. Nie mogę, nie wolno mi. Było ogłoszenie, że nie wolno tamtędy przechodzić. Po co przechodził.”

A ja mówię, że to taka biedna rodzina, że ojciec na wojnie zginął, tam zaczęłam opowiadać różne rzeczy, że szkoda ich, że ona, no musi z czegoś żyć. No, ale on powiedział, że nie może nic załatwić. Ale, jak się okazało, to chyba załatwił, bo spotkałam ją na drugi dzień i powiedziała, że mąż wrócił do pracy, więc chyba załatwił. To takie te dwa cudy były. W tej chwili to ta figura stoi, ale już nikt nie przychodzi. Nie wiem, czy były to zwidy, komuś coś się zwidziało, czy coś faktycznie widział, może był pod wpływem. Nie wiem, nie wiem, w każdym razie, to były takie dwa cudy. W latach pięćdziesiątych, procesje Bożego Ciała odbywały się jeszcze na

(2)

ulicach, później już nie, chyba z tego względu, że ruch był większy.

Data i miejsce nagrania 2016-04-14, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Były widocznie jakieś inne sprawy, rodzinne chyba, ważniejsze, i nie było czasu.. Gdzieś widocznie nie zapisało

Wtenczas już nie widziałam nic na obrazie, było trochę takie, ale później wykryli, że to przecież podstawione, że jakoś włączali tę krew ludzką, podgrzewali prądem i jak

Tego typu zbiorniki były w mieście na wypadek pożaru i jeden z nich był właśnie na lubartowskiej rogatce, koło szkoły. Nie było już tam wody, a ponieważ brzegi były pochyłe

Pogrzeby były bardzo liczne, prawie widowiskowe, bo każdy każdego znał i dużo, bardzo dużo mieszkańców [ w nich uczestniczyło].. Więc taki pogrzeb szedł na piechotę

Ale tak, tych świąt [przedwojennych], to ja dużo nie pamiętam, bo byłam za mała, a później to już jedne, dwa może te święta były.. A jeszcze po wojnie w Lublinie też

Prywatki były organizowane też w innych mieszkaniach, ale najlepiej się tańczyło u nas, bo to było na parterze – przeszkadzaliśmy sąsiadom, na pewno, bo to dosyć głośno

Trudno było się dostać do tego obrazu, ale dostałam się jakoś i muszę się przyznać, że nic nie widziałam.. Nie widziałam

Jasio Magierski był synem Stanisława Magierskiego, tego, który miał aptekę w Lublinie i który pomagał partyzantom. I ta słynna piosenka „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”,