• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. R. 3, kwartał 3, nr 32=84 (20 sierpnia 1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Motyl. R. 3, kwartał 3, nr 32=84 (20 sierpnia 1830)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

ip iĄ T E K D M A .20. SIERPN IA 1$30. a OKU.

A N E G D O T A .

Uczeni Johnson i Boswell podróżowali razem w g<5- Vach Szkocji, opisywali wspólnie p o z y c je , płody i sta­

rożytności kraiowe: często po całodziennem błądzeniu śród gaiów i krżewisk, dźwięk-, fuiary sprowadzał ich do chałupy iakiego Robroi lub Mak Gregora, gdzie goś­

cinnie piwem i zrazem piećżeni uczęstowani, po prze­

spaniu nocy na sło m ie, szezęśliwi byli kiedy nazaiutrz trafiwszy na gospodę, mogli apetyt równie iak erudycję w ielki, nieco wygodniej zaspokoić. Ogromnej postawy Johnson iechał zwolna na ugipaiąćym się pod nim m ierzyn ie, który na sześciu nogach stąpać się zdawał przy wiszącej ich a& do ziem i parze uczonego wędro­

wca. Boswel zaś na gniadoszu szkockim Wyprzedzał za­

w sze towarzysza podróży* w yzierał po drodze gdzie feię z komina kurzyło wypuszczał konia galopem > ob-

32

(2)

252 ■=-h

stalowywał obiad na któty J o h n so n n a d je ż d ż a ł tym cza­

sem. , Płacili d o b r z e co ie » t z n a k o m itą rzeczą ft Lite­

ratów maiących zazwyczaj głow y 'pełne a kieszenie pu­

s t e .— Pewnego dnia :wyi'cżdzaiąc z zapadłej doliny w k tó r e j cały ranek beż posiłku przepędzili na docie­

kaniu napisów runicznych, Boswell postrzegł gospodę, a gdy łaknący i p ra g n ąc y Sspiaał konia ostr-ogaaii, John­

son mu k r z y k n ą ł. Nie zapominaj p u w y fig u . ——

Za p rz y b y c ie m goś-ći&. '©Os p óa'a&*z odziany po Szkocku z nożem p rz y pasie w ybiegł na iego p rz y ję ­ cie Boswell zaś powędrował do spiżarni gdzie wisiała porządna Barania pieczeń. O h o , r z e k ł, cmoknąwszy palcami:' świeże mięso: prędko na ro żen , a do tego puddyng dla doktora: będziesz kontent ze mnie. — Przez imie Mak Gregora odpowiedział G óral, mój syn upie­

cze Baraninę, a żona moia wybornie robi puddyng.

I naczelnikowi klanu lepiej byśmy nie usłużyli — U ra­

d o w an y tem po w o d2 enfein BbSwell pocifeszał głód p r z y ­ byw ająceg o Johnsona* który i u z *za wczasu wietrzył za»

paszek pieczeni.

• -*K.óchany towaVzyśzu r z e k ł mu W esoło: obsiał o w a­

łe m w lej wygodnej^ i cłiędogiej g o sp o d zie p rzćd zrw n ę p iec ze ń i spodzifcwąin się Żfe dobrzfe b ę d ziem y ied li.—

A ia ‘spodziew am się- przeiął Johnson, -%e p a m ię ta łe ś o puddyngu.— B ęd zie, będzie puddyng, godny chociażby

;samegb Szekspira*

Johnson zsiadł z lmierżyna; biedne '^wierze 'uwod­

nione od tego olbrzyma, weszło do -stajni porządnie Sa*- pi*^c. Bbswell Hyptfów&dził doktora do gbspódy a sam pośp ieszył (db xią£ek. Johns oh tyknćżaśem stiśży!ł przed 'wólhyiii baniem bdzieriie swoie kb<l m gły wilgOfcią prze­

jęte. Przy nim chłopfcrtyk maiły, Wptfł n agi, z ‘twarzą

(3)

2>Z r=5

d łu g ie m i l l ’as tein i włosąnp,i ©słoniem^ z a ie ty b.ył ob r a ca - n ie m p ie c z e n i k t ó i f b e z u s t a n n ie t,łu s to śc ią p o le w a ł.

G ło wa d z ie c ię c ia p r z e jm o w a ła stra ch em D o k to r a ą lb o - w ię m g d y ie d n * r ę k a Jfcrzątąłą. się . ojko^o p ie c z n i d r u ­ g ą c z y n n ie za ię ta b y ł a ro b o ty g r z e b ie n ia . L u b ą 3 ż a lem

£ Ostano w ił, J o h n so n n ie ieąę, d n 'a tS g9i b a r a n in y , D a ią d o stętłu: B o sw ęil, ^ o ł ę . K o c h a n y D o k t o r z e o to ż. i Ba-, r a n in a ia k a p i ę k n a , ia k a riin\jana?'TrTT J o h n so n ś m ia ł ą ie w d u c h u i m a r s z c z y ł n ą st r o n ie ,

Ja rzekł; Boswell iak zazwyczaj zajmę sią kraia-, niem; iaki (nam wybrać kawałek? ^ Mój ł^skawco nie b ędę i ł d ł m ięsa Cóż eto czy post dzisiaj? £artui.esz chyba D oktorze.

Dójmy temu pokoj; o g r o d z ę sobie puddyngiem- V f e iie i ipoię czę46 ieźli ęi ąię podoba,

Z głodniały Boswell przypuścił attak do pieczeni, Ia k le soczysta, krucha i dpbrzę upieczona: iąki ma Zapąc.h? doprawdy ppwtnienbyą choć ieden kaw ałek skosztować pogodził by ciebie ze. lyszystkiemi baraka­

mi całego świata.

Po baraninie zjaw ił się pożądany pnddyng kształ­

tu podłużnego kręgla — Powiedziałby kto, $ę to ęzapjta zaw ołał Boswell — Co tam forma rz e k ł Johnson, smak od formy lep szy i to mówiąe wpadł na puddyng i sprzątnął go niemal ze szczętem . Zebrano resztę ze stołu a Boswell r-zokł do towarzysza. Doktorze m iałeś często chętkę śmiania się kiedym iadł Baraninę: po- w iedz mi co cię tak pobudzało.

Tu Doktor opow iedział eo się działo w kuchni z chłopczykiem i polewaniem pieczeni. Boswell zaledwie n ie dostał toiisji z obrzydzenia: westchnął iak Orfeusz płaczący po Eurydyce iednakże przyszedł do siebie i

(4)

354 —

przywoławszy brudnego kuchciku łaiał go za nicocKę dóztwo.. Dziecię zapłakało, a Dokfor znoWu śiniać się.

zaczął.

Mały Szufgocie rzek ł BosWell, kredy polew ałeś mięso czemu nie m iałeś czapki którę z rana n osiłeś lia głow ie. — Nieińogłem odpowiedział nieśm iało ch łop ­ czyk*—> Nie , a to dla cz o g o —‘ Bo mama gotowała w niej prfddyng,. bo nie b yło foi’my.

Bfck.tor z er w a ł się z zadziw ienia i prężąc się iak

<vąi zran ion y, dosiągł; sflfFitu peruKą', p o fo S y ł r ęk ę na J o łą d k ii a otw orzyw szy n ie rtiałą gj<bę zdaws/ł się w al­

czy ć * okropn y m yślą.. Potem; rźućaiąc na, Bosw ella.

sp o k o jn iejsze sp ojrzen ia..

* BosWellu przestań śiniać się' i" pod karą w lic z n e -.

rozbratu n ie powiadaj nikoftlu o tein, p rzek lętem zda­

rzen iu .

KoehSriy D oktorze puddyhg wart pieeżettf. G tiid i- Itysmy się pttdfeieli niestety, gdyby Chemja kuchentt a łiie oczyszczała przez Ogieii najobrzydliwszych W s u r o ­ wym stanie mcterjałów? —-i.

W YJM KI Z PA M IĘTN IK Ó W DAM Y w ysżego, m ienia.

Codziennie dawna szlachta czuła się iakby Magne­

sem ku Pałacowi Tuilleries przyciąganą. Garbaty Duo de Brissac i iego. Matka, nie ostatni się kłaniali, owocześnym wielkościom.. Matka chylić, się umiała z godną p od zi­

wiania gibkością i iedna Z pierwszych zerwała pośw ię­

cenia swego owoce. Duc de Brisaao którego nie p rzy.

naglano do grania przedniej r o li,. sam się rwał d o niej , zwracaiąc swe batterje ita Matkę pierwszego Kon«

•u la , której został póatliej pieEwsdym: Szambellanem

(5)

— 255 —

Mianowany Senatorem tak sobie upodobał miejsce Pa*, tr is c o n s c r ip ti, że po powrocie Króla mocno nalegał za utrzymaniem sie przy 36 tysiącach franków swej płacy senatorskiej ktorę też zachował za szczególną decyzją królewską gdy inni Senatorowie na 24000 strąceni byli..

Widziałam uśmiechaiąc się przymilania z iakiemi odby­

wał służbę pierwszego pokoiowca Pani Letycji, a b y ł w ciągłej względem niej admiracji; pamiętam opowiada­

ną przez niego z oznakami zniegodzenia Awanturę Pre­

fekta D esm ousseaux którę tu przytoczę.

Baron Desm ousseaux wraca ląc od ministra spraw wewnętrznych g d z ie , nawiasem , dostał h u r ę , rożka- zuie swemu woźnicy iechać do Arcykanclerza u którego m iał bydź na obiedzie. Faeton bierze ieden Pałac za drugi wjeżdża na dziedziniec i składa Barona przy wschodach Iejmości Matki. Pan Desm ousseaux wysia­

da z poiazdu i cały zaięty sceną z Ministrem nie pos­

trzega sig w b łęd zie, wchodzi do przed-pokoiu, oświad­

cza swą . godność: słudzy nie czynią mu żadnej tru­

dności w zameldowaniu Prefekta Tuluzy i wprowadzo*

ny do bawialni. D wie kobiety iedna na kanapie druga na k rześle, siedzą przy ogniu: iedna powstaie nagle . zdziwiona tem niespodzianem zjawieniem: iestto Pani de Fontanges, druga nie ruchoma dla zachowania powa­

gi iest Matką Cesarza*

Pan D esm ousseaux zlekka się ukłoniwszy zbliża się do kominka, staie tyłem do ognia, odchyla p oły su­

kni i nogi rozkracza. Tak poufały sposób stawiania się Nujiaśniejszej M atce, Damę iej honorową i sarnę Panią Łetycję zupełnie zbiia z toru. N ie zdetonowa­

ny ieszcze milczeniem dam Pan D esm ousseaux, dosyć mówny przytemy zaczyna dyskurs i powiada.

(6)

25&. —

Bałem się za późno przy bydź ale postrzegam, i * lego, X . Mość iesz.cze nie wróci ła , ani goicie przybyli:

obiadu tak prędko nie dadzą-: to szkoda.

0 kim Pan mówisz. odlepi* zc: Pani de Fontange.

Kto iesteś i wiesz gdzie iesteś ?

Icstem Pani, baron Des>m0u!sseaux, Prefekt wy#*

szej Garonny. Ter* pałac iest zapewne Xięcfo Cam-.

b a c e r e s w y r z e k ł nasz Bohatyr nieco zmieszany^

Nie Mości Panie: nie iestescie u Arcykanclerza lecz u lej m ości... u Iejmości Matki,

Matki k o g o , matki czeg o , zawoła skonfundowa­

ny Prefekt?

Powtarzam W Panu £eś u> Iejmości Matki Cesar-*

sklej, która każe mu odejśdź nic maiąc w tej chwili ochoty przyjmowania lego czołobitności... Na to iinie Pan D . zupełnie głow ę traci: cały w przeprosinach których słuchać nie racaą, cofa się wstecz, mnoży ukło*

ny wpada do poiazdu i zły humor na swych ludzi zle­

wa. Lecz gdy trzeba ieśdź obiad a obiad Prefektowski nie lada gdzie zoaleśdź, udaie się do Kambaceresa który tylko co siadł do stołu. Nieszczęśliwy Prefekt uspra*

wiedliwia się z tego opóźnienia opowiadane punkt w punkt co mu się przytrafiło i w nierozsądnej szczerocie wymy<

kaiąo straszne M a ik i kogo m a tk i czego,.

Zdarzenie to gruchnęło po całym Paryiu Z mie*

siać powtarzano po towarzystwach C zy b yłeś u> M a tk i kogo m a tk i czego?

Pan ChateaubrJanl urodził się w 1769 z dawnej fa*

milji w Bretanji: w szedł w 18 roku iak o offioer Regi men- tu Nawarry a w 1790 opuśolł Francją dla ochoty podró- kowania Lecz znudzony spokojną podróżą, w owczas gdy szlachta Francuzka była pod bronią, wrócił do Ojczyzny, zo?*

(7)

o 2 3 7

*tał od Bomby raniony przy oblężenia Thionvil!e, trzy lal*

le ż a ł na łożu boleści i przeszedł do Anglji. Tam to w 1797 o g ło s ił d zieło E ssa i slcr 7(?s 'rćooltitions atićiennes et m o- derries gdfcie rzu cił zaród liberalnych m yśli, klóre .ży­

cie iego Apolityczne praktycznie u żyć dało- Po upad*- l i u Dyrektorjatu Pan -Chateaubriand w rócił do Francji gdzie p o k a ja ł się naprzód u Pani dc S la e l, która zgro jnadzała u siebie wszystkie pierwsze uczoności owego czasu.

Pan-de Chatcaubriand n ieb ył W ówczas iak dzisiaj Królem francuskiej litteratury: talent iego nie b y ł ieszcze uznanym i w szystkie iego zasługi ograniczały się na r o ­ mansie i kilku Gazetowych artykułach* Lecz w krotce d zie­

ł o 'Genie -da Christ ianisme rozw inęło całę wielkość iego Genjuszu. Napoleon oen ił 'w nim szczególnie część -ossja- nicznę stylu. Rychło postrzegł że w tej poetycznej głow ie b;yły ip olityczn e studja: w ysłał go do Rzymu iako Se­

kretarza Kardynała Ftfsch gdyż b yło przeznaczeniem Autora Genie de Christianisme zacząć i skończyć dy­

plomatyczny swej zawód od stolicy Chrześciiańskiego świata i przed nim zrobiony został kalambur pioźniej tak powtarzany, Q uelle e st Icl fem m n q u i le p (lus aim e Zfe cafe? 'Creśt J fta la p a r c e ,gu etle m et to u t son bon- heur d a n s C h a c ta s (chaęjue tasse) Pan Chateaubriand nie b y ł ipierwszym do odgadnienia tego dwuznacznika, leca n ie b y ł i ostatnim ‘do serdecznego nim się us«

miania.

Pan Chateaubriand m iał do czynienia z Zoilami bar­

dzo złej wiary, którym odpowiadał nowemi coraz arcy­

dziełam i. Oby nasi m łodzi Romantycy również potra­

fili! Ten człow iek tak wybujałego nie kiedy -uawet tak

(8)

— 258 —

napuszonego s tył u lubił równie koncept ile wyraz szczytny*

A N E G D O T A .

Wychwalano razu w towarzystwie pewnego Jego*

mości o złocistych włosach któremu imie było łan la- kób i który na wzór Filozofa Genewy rościł pretensję do Autorskiej sławy. Mniej , mu przychylna B iałogło­

wa na stęp nem uczciła go porownaniem II est J e a n , it c s t Jaąues il est rowac, U est #ot9 et pour.tant i l n est p o in t Jean Jaqwes R ousseau.

Swicfro założona X ięgai‘nia Pana Merzbach tem się szczególniej Publiczności zalecić pow inna, ze na mniejszych poprzestaie zyskach w sprowadzeniu xif\#ek francuzkich ż Zagranicy. Gdy dajwniejsze Xięgarrtie frank ieden '(zł: 1 gr: 20) wraz z kosztami transportu xiny.ek przćdaią po zł: 2 gr: 15 a nawet iak to czyni P Fabrc Poirier po zł: 3* nowy zakład zniża te wygórowane zyski do umiarkowańszej eeny zł: 2 gr: - 7 tak £e Xi.y/ka przedawana w Paryżu po 3 (ranki ( z ł 5 .) nie za zł: 7 ęjrJ.5 iak gdzieindziej, lecz za zł: 6 gr: 22 } f2 u Pana Merzbach nabyty bydź m ole. Oby te zbawiennedla oświaty w&półubiegania skutki i winnych przem ysłń ga(ł:ę*iach rozpostrzenić się .dały. ——

Dpłącza się desseń na szlarki.

Exj>Ii-ca'cion de la gravure Ni? o-. '84* F ig1* Chapeau en gros dc Naples. Rob

«

dc gr.os rbe Na pies garnie -en Passementerit Fig: 2. Costanle de ohasse. H abit de Crinoline. Calotte de D a im

,

Casiju,ettey Col et C.eintiire. v.cvni$.

O bjaśnienie r y c in y N r o. §4* F i: 1. Kapelusz i suknią ,grO- denaplowa: oszycie sukni z Torsadki szinuklerskiej. F i: 2-.

Ubiór Mysliwski,. Surdut , z krynoliny, spodnie łosiowe, kaszkiet halstuch i pas lakierowane.

W A R S Z A W A .

W DRUKARNI PRZY ULICY LESZNO Nro. G60

Cytaty

Powiązane dokumenty

dywał tysiąc myśli następuiącycfy bez ładu iak cienie Szejnokatarynki, gdy nagle zdało mu się i i zdała słyszy piszczałkę koźlarza i głuche warki iego

Iezuitów podoba, ponieważ zaś rzeczonemu zgromadzeniu podobały się inaiątki, które do dziś dnia w swoiem posiadaniu trzym a, na mocy źle zrozumianegó

Ale nie domyślaiąc się związku narzędzi z ich przywołaniem, zapytały ojca czego od nich żądał.. Moście Panny, rzecze Mazaryni, wiecie iaki

On wszystko widział ale ostatnićj chwytaiąc się nadziei iak zawsze n ieszczęśliw i, zaczął iej przypom i­. nać dni ubóztwa i

Baron Heath chiał ią rozdzielić na 'małe części i oddał w posiadanie kilku prze m y­.. śl nycn

chwale płeć pięknę o niestałość posądzać, i utrzym uie, że kobiety umieią ze zdarzonej sposobności korzystać... Lecz ieżeli ie nie ieden p ok ład a,

słość iego , dąży do zachowania spokojności duszny; nie lęka się niestałości i dziwactwa losu: niedba o bogactwa', i pogardza znikomcmi wielkościami

■ualasła w ieduym nader kosztownym pierścieniu tak w ielkie upodobanie, Se się nie m ogła'w strzym ać od tatnym ania onego w ręku, w mniemaniu, Se iej nikt nie