• Nie Znaleziono Wyników

Byłem aresztowany ze nielegalny druk - Wacław Czakon - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byłem aresztowany ze nielegalny druk - Wacław Czakon - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WACŁAW CZAKON

ur. 1959; Bielsko-Biała

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, Lublin, PRL, stan wojenny, KUL, nielegalny druk, ulica Sieroca, proces, ukrywanie się

Byłem aresztowany ze nielegalny druk

Nie byłem działaczem opozycyjnym, chociaż miałem całe mnóstwo kolegów, którzy mocno udzielali się w opozycji. W momencie kiedy zaczął się stan wojenny, zrobiła się trochę moda, w środowisku KUL-owskim szczególnie, na jakieś działanie, bycie w [opozycji]. Zgłosiłem się i przydzielono mnie do pracy w drukarni na ulicy Sierocej.

Drukowaliśmy jakieś ulotki od trzynastego grudnia [1981 roku], ale dziewiętnastego nas złapali i wsadzili do więzienia - po prostu był kocioł i nas aresztowali. Pod koniec stycznia razem z kolegą mieliśmy proces i dostaliśmy półtora roku w zawieszeniu na chyba dwa czy trzy lata, już nie pamiętam. To był pierwszy [tego typu] proces w Lublinie. Przed nami była tylko rozprawa człowieka z Gdańska, bo gdzieś tu go złapali. Mieliśmy zgłosić się do więzienia w czerwcu [19]82 roku, ale zaczęliśmy się ukrywać. W marcu 1982 roku Prokurator Generalny wniósł rewizję nadzwyczajną do naszego wyroku, w konsekwencji dostaliśmy do odsiadki 3 lata. Trwało to do lipca [19]83 roku, bo wtedy przyszła pierwsza amnestia i już nas objęła. W czasie ukrywania się nadal studiowaliśmy, ale nie chodziliśmy na zajęcia - KUL zorganizował nam to tak, że zdawaliśmy tylko egzaminy. To były takie studia eksternistyczne, więc w Lublinie pojawialiśmy się tylko na zaliczenia. Natomiast na co dzień przebywaliśmy w różnych miejscach Polski, trochę razem, trochę osobno. To był bardzo ciekawy czas, takie mocne „rekolekcje” - tak to nazywam. Człowiek był wystraszony i trochę już zmęczony, bo była świadomość, że jednak mnie ścigają. Co raz z domu dostawałem informację, że przychodzili, robili rewizje. To było takie nękanie, człowiek się po prostu stresował. Spotykaliśmy się jednak z nieprawdopodobną dobrocią wśród ludzi; gdziekolwiek się pojawiliśmy, ludzie udostępniali nam mieszkania, dawali pieniądze. To robiło na nas niesamowite wrażenie.

(2)

Data i miejsce nagrania 2014-02-13

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Małgorzata Maciejewska

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedyś pamiętam, jak się nie dostałem na Uniwersytet Warszawski, patrzę Władek przyprowadził dwie takie laski, blondynki, do mnie, i mówi: „Możecie go zapytać czy

Ponieważ dziadek był wykształconym człowiekiem (pan Rostworowski nie gardził takimi ludźmi), to się przyjaźnili. W związku z tym hrabia zaproponował, że da

Właściwie chyba w żadnym innym kraju nie było takiej zorganizowanej – chyba złe słowo – siły, ale w jakiś sposób zorganizowanej rzeszy ludzi, która chciała zmian i

Oni gadali cały czas co przy tym stanie wojennym było zakazane, co zabronione, że godzinę wprowadzają policyjne, bo Jaruzelski o godzinie policyjnej nie mówił, tylko mówił o

„Sławinku" jako maszynista na stacji pomp i akurat trafiła mi się zmiana z soboty na niedzielę, kiedy wprowadzono stan wojenny.. Miałem wtedy trzecią zmianę

Rano czołgi, na skrzyżowaniach dróg, zresztą dla młodego człowieka to wtedy ciężko było powiedzieć co to, nie rozumiało się spraw społecznych. Dzisiaj się inaczej na

Wszystko zaczęło się w Świdniku, w tym czasie to było nawet takie powiedzonko – co to jest Lublin.. Lublin to jest taka miejscowość

Słowa kluczowe Zawieprzyce, dwudziestolecie międzywojenne, dzieciństwo, zabawy, gra w palanta, zabawa w sklep.. Bawiliśmy się