• Nie Znaleziono Wyników

Spotykaliśmy się i organizowaliśmy jam session, poza tym grało się wwielu miejscach - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Spotykaliśmy się i organizowaliśmy jam session, poza tym grało się wwielu miejscach - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK ŻMIGRODZKI

ur. 1946; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, muzyka, jazz session, Andrzej Czarkowski, "Bale w Jedynce", pan Janik, "Agro", Paweł Falkiewicz, Wojciech Kacperski, lubelscy muzycy,

„New Orleans Stompers”

Spotykaliśmy się i organizowaliśmy jam session, poza tym grało się w wielu miejscach

Akademia Medyczna, dzisiaj Uniwersytet, miała zespół. Tak jak powiedziałem, Andrzej Czarkowski, nasz przyjaciel i farmaceuta, on się wszystkim zajmował, a myśmy tylko przychodzili i sobie grali. Próby organizował i organizował po prostu te nasze grania potem. To nie były koncerty, to były grania. Ale od czasu do czasu, z inspiracji już nie pamiętam kogo, były tak zwane jam session, gdzie grajkowie i muzycy spotykali się, i sobie grali do rana nieraz. W kinie „Kosmos”, co już go zburzyli, tam żeśmy grali nieraz. O! Jeszcze pamiętam, bardzo często były tak zwane

„Bale w Jedynce”. Jedynka to było liceum, które dzisiaj jest liceum numer 5 na Lipowej, i to się nazywały „Bale w Jedynce”. Dyrektorem był pan Janik, który oprócz tego, że był dyrektorem, to uczył nas łaciny na UMCS-ie. Nas prawników uczył łaciny, był wykładowcą łaciny, ale jednocześnie miał bardzo ładne córki. I one przyciągały muzyków, i nie tylko. I pan dyrektor Janik czasami wynajmował nas na bal. Co to znaczy bal? W Sylwestra graliśmy, każdy gdzieś tam, ale to był „Bal w Jedynce”

zawsze 1 stycznia, nie w Sylwestra, ale 1 stycznia. No i tam schodzili się też różni muzycy, ci co mieli granie, jak to się mówi za pieniądze, a ci co nie mieli, też przychodzili sobie pograć, i to było takie wydarzenie. Co było jeszcze? Bale w „Agro”.

„Agro” jest naprzeciwko weterynarii. Tam była piękna sala i też w „Agro” były regularne bale, na których żeśmy grali - raz my, raz Paweł Falkiewicz, bo Paweł Falkiewicz miał dobry zespół zawodowy. Paweł już dawno nie żyje. Ale też pamiętam, że w humanistyceśmy grali, myśmy nie byli zespołem UMCS-u, ale humanistyka też urządzała bale, ZSP chyba było organizatorem, o ile dobrze pamiętam. Żyją jeszcze szefowie ZSP z tamtych lat: Antek Pieniążek, który był dziekanem na Wydziale Prawa przez wiele lat, Marek Przylepa - dyrektor szpitala na Jaczewskiego. On był kiedyś znanym działaczem ZSP. Było w sumie właśnie takie wąskie grono, relatywnie

(2)

wąskie grono, jak na Lublin. A później ci muzycy z prawdziwego zdarzenia zaczęli się rozjeżdżać. Pliwko wyjechał gdzieś tam do Warszawy, to był wybitny muzyk. Witek Miszczak wiem, że jeździł po świecie, koncertował, w Krakowie trochę spędził czasu, ale i za granicą koncertował. Jako młody chłopiec byłem szczęśliwy, że mogłem zagrać kiedyś z takim saksofonistą - Muniakiem. To znane nazwisko dosyć było. I jeszcze bardziej byłem szczęśliwy, jak trochę się zaprzyjaźniłem, już nie pamiętam w jaki to sposób, ale był taki Wojtek Kacperski. On grał na pianinie w jednych z najlepszych dixielandowych zespołów w Polsce, który nazywał się „New Orleans Stompers”, to „Stompersi” popularnie. No, dla mnie jako młodego chłopaka, poznać z takiego zespołu muzyka jak on, [to była duża rzecz]. Przyjeżdżał do nas, przyjaźniliśmy się, pokazywał mi różne rzeczy, te zmiany, rozwiązania różne muzyczne na pianinie. Wiele się od niego nauczyłem, nie mówiąc, że przede wszystkim, to mi bardzo pochlebiało, że ja młody, kilkunastoletni chłopak znam takiego człowieka, który mi aż tak bardzo imponował.

Data i miejsce nagrania 2016-10-24, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

Za jakieś pół godziny ci Niemcy wracają z powrotem, więc my wszyscy zdziwieni, że wracają i już każdy z nas się modli, no bo z nami koniec, a oni tak szybko wracali..

Często, jak [uczeń] nie miał odrobionej lekcji albo źle się uczył, to nauczyciel mówił, że jak się tak będzie dalej uczył, to pójdzie do PGR-u albo do budowlanki..

I kiedyś przyniósł mi tylko informację, że jest awantura w jakimś baraku przeznaczonym na mieszkania dla pracowników budowlanych, ponieważ mieszkańcy tego baraku nie

A po tym wymiale, jak ja taką właśnie maszynę zastosowałem do przeróbki, to gdy [gruda marglu] została zmielona, to wtedy ona się wymieszała już w całej cegle i taka

Wtedy, kiedy trzeba było kuć, to oczywiście się uczyliśmy i to mocno.. Ale [w każdej wolniejszej

(A [pan Szymon] był tak silnym człowiekiem, że kiedyś wyrwał kratę do knajpy, do kawiarni. Bo było późno i nie mogliśmy dostać żadnych alkoholi. W jakiś dziwny sposób

Wywiad niemiecki spóźnił się o jeden dzień, bo w hotelu u zbiegu ulicy Kapucyńskiej dzisiejszej, Osterwy i Krakowskiego był wielki hotel.. Poprzedniej nocy nocowały w