• Nie Znaleziono Wyników

Łuszczkiewicz Zofia Maria

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Łuszczkiewicz Zofia Maria"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI —

...

S K

I. Materiały dokumentacyjne —

1/1 - relacja właściwa —

I/2 - dokumenty (sensu stricto) dot. osoby relatora —1 1/3 - inne materiały dokumentacyjne dot. osoby relatora —

III. Inne materiały (zebrane przez „relatora”):

111/1-dot. rodziny relatora .— -

III/2 - dot. ogólnie okresu sprzed 1939 r. —^

III/3 - dot. ogólnie okresu okupacji (1939 -1 9 4 5 ) —

III 14 - dot. ogólnie okresu po 1945 r. — III/5 - inne... ■— •

IV. Korespondencja —-

V. W ypisy ze źródeł [tzw.: „nazw iskow e karty inform acyjne”]

4 II. Materiały uzupełnieniające relację

VI. Fotografie \ [ 9 - 0 % , (|

2

(3)

3

(4)

O kna sutereny, ostatniego „mie- tzk a n ia ” A n ie li Salaw y w K ra­

kow ie

Reprodukcje — H. TerpHowska jej decyzję. Ale gdy z biegiem la t odsłaniały się te treści — r r - gdy, do końca, n ie odw ołała raz powziętej decyzji.

„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze sam ego siebie, niech weźm ie krzyż swój i niech M nie naśladuje...” (Mt 16, 24). Dla Anieli ów „krzyż” m iał znacze­

nie konkretne. „K to by chciał być pierw szym m iędzy w am i, niech będzie niew olnikiem waszym , na w zór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby M u służono, lecz aby służyć i dać życie na okup za w ielu” (Mt 20,27—28).

...Ja jestem pośród w as ja k ten, kto służy"’ (Łk 22. 27). Po śladach M istrza idąc, A niela w ybrała owo służenie ł ta k zrozum iała sw oje pow ołańie życiowe. P rz e­

kraczała w nim w ym iary 1 w a ­ runki swoich służebnych prac w konkretnych krakow skich do­

m ach, staw ała się w idoczna — l je st w idoczna — jako u k o n k re t­

nienie postaw y służby. autoryzo­

w anej w postaw ie 1 ofierze Zba­

w iciela.

M ijały lata, życie A nieli było coraz trudniejsze, a gdy w orga­

nizm ie pojaw iły się pierw sze sy- snały nieuleczalnej i przew lek­

łej ti bardzo bolesnej) choroby zw anej stw ardnieniem rozsianym

— życie tej sam otnej kobiety sta ­ w ało się z w olna jednym ogrom­

nym cierpieniem . N ikt jej już do pracy nie przyjął, pozostała sa­

ma, opuszczona przez wszystkich, w dodatku pogrążona w tru d n o ­ ściach w ew nętrznych. Ale nie załam ana zawsze ufająca.

W tedy to w łaśnie, kiedy w yda­

w ało się, że to już dno, w tedy podjęła decyzję, by ofiarow ać sw oje cierpienia za Ojczyznę, świeżo 7,gruzów w ojny pow stałą.

I ta k powoli dopalało się to tr u ­ dne, a ' w trudzie ogrom nym — ogrom nie piękne życie, do sanie- Ro końca piękne. O statnie Inta sam otnie spędziła w ponurej su­

terenie, a n a sam koniec tego zy- ria przeniesiono ja do szpitalika S tow arzyszenia św. Zyty. Tu

Z

E starej, niezbyt ostrej fotografii, spod wielkiego białego kornetu, dziś już nie będącego w użyciu — spo­

g lądają na m nie jasne, duże, w yraziste oczy. Ale w tw arzy, jakby obrzm iałej, je st coś co zapow iada rychłe odejście. To zdjęcie z ostatnich miesięcy jej życia. A tu znowu zdjęcie tej sa ­ m ej osoby, sprzed w ielu la t — jako roześm ianej pełnej życia dziewczyny w pielęgniarskim fartuchu. A tu już jako poważna osoba zakonna, w ogrodzie, obok m łodej uczennicy. I ta sama tw arz później. ..w cyw ilu”, gład­

kie włosy, spojrzenie surowe, poważne.

Ale cóż. te zdjęcia z tak różnych okresów, zdjęcia b an a l­

ne — powiedzieć 'm ogą o życiu te j kobiety, o tej szarytce w sta ­ rośw ieckim kornecie?

Jestem szczęśliwa, że w łaści­

w ie dzięki zbiegowi różnych przypadków , mogę dziś to życie wydobyć z ukrycia, z przeszło­

ści, do której już należy. Bo nie jest praw dą, że życie zakonne m a być życiem w głębokim cie­

niu, a już całkiem n ie jest to p raw d ą w odniesieniu do osoby

— będącej sam ym życiem, sa ­ mym nieustannym działaniem — ja k ą była siostra Izabela.

Myślę, re Zofia M aria Łuszcz - kiewicz (ur. 1898), córka k ra ­ kow skiego adw okata, już jako m łoda dziewczyna uśw iadom iła sobie, że jej pow ołaniem jest służyć drugim — i to w fartu ch u pielęgniarskim , który rychło, przyjm ując imię siostry Izabeli

— zam ieniła na h a b it siostry M iłosierdzia. G runtow ne, bardzo fachow e w ykształcenie pielęg­

n iarskie zdobyła w słynnym Do­

m u Zgrom adzenia Sióstr M iło­

sierdzia w P aryżu. Po okresie intensyw nej pracy za granicą przyjeżdża do Lw owa i tu p ra ­ cuje w Szpitalu Powszechnym , w iedzę sw ą 1 dośw iadczenie przekazując now ym adeptkom . W to czynne i w ypełnione życie w dziera się w o jn a; w 1940 sio­

s tra Izabela tra fia do K rakow a, a potem do klasztoru sióstr v- Zebrzydow icach koło K alw arii.

P rzybyw ając n a to oozorne ubo­

cze w ie jedno: ni* wolno jej być bierną, musi służyć drugim , ale m usi podjąć także ryzyko służenia Ojczj’źnie w jakże w ielkiej potrzebie. A więc, od­

tąd jed n a strona jej życia, to fa­

chow a pomoc chorym — dzie­

ciom i dorosłym z Zebrzydowic i okolic — próby „w y b ran ian ia”

ludzi przed w ysyłką do Niemiec, dostarczanie lekarstw , udzielanie schronienia poszukiw anym . Ale jest i d ruga strona, jakże b a r ­ d zie j niebezpieczna. B ardzo szyb­

k o n aw iązała kon takt z A rm ią K rajo w ą i jej zw ierzchnictw em na tam tejszym terenie, je st m in . w stałym kontakcie Inform acyj­

nym z dow ódcam i batalionów L e p e m ” (A lo jz y m P ie k a r z e m ) ,

„ S z c z - . o r b * ” ( T a e l . S t r v » r o w i s k t m > .

„S. Izabela dała n am sch ro ­ nienie u chłopów n a wsi, do­

starczając tzw. papiery ary jsk ie, zaopatrując później w żywność, opal, lekarstw a, obuwie. Wobec grożącego nam niebezpieczeń­

stw a — siostra Izabela cztero­

k ro tn ie przenosiła nas z miejsca zagrożonego do m iejsca bez­

piecznego. Czyniła to wszystko dobrowolnie i całkow icie bez­

interesow nie. J e j dobroć dla nas była szczera i w ielka. Między sobą, w poczuciu wdzięczności, nazywaliśm y ją naszym Anio­

łem Opiekuńczym. (...) Były to uczynki w ym agające w ielkiej ofiarności i m ęskiej odw agi. Sio­

stra Izabela dosłownie u ra to w a ­ ła nam życic.”

To szczęście, któ re jej to w a­

rzyszyło, pomogło jej zapew ne uniknąć aresztow ania w czasie słynnej wsypy, w e w rześniu 1944, później w ielokrotnie opisy­

w anej jako ,o p raw a odbicia ge­

n erała «01zy»”. Dowódca A rm ił K rajow ej z tam tego te re n u gen.

B runon O lbrycht pseud. „Olza”

u k ry w ał się w łaśnie i leczy! w zebrzydow ickim klasztorze pod opieką siostry Izabeli... Donos, że w klasztorze jest radio, powo­

duje najście Niemców, are szto ­ w an ie — na szczęście nierozpo­

znanego — generała O lbrychta i dwóch znajdujących się w klasztorze kobiet, siostry i sio-

Pamięci Zofii M ar ze Zgromadzenia

Aż do \

strzenicy siostry Izabeli. T:.

ostatnia próbow ała uciekać . ow ym nieszczęsnym radiem ...

T

O, co piszę, brzm i jak spraw ozdanie, a przecież teraz w łaśnie obok mn:»

siedzi p. A nna Hubisztow,' z W arszawy, siostrzenica siostry

Izabeli. To nic, że m inęło la t k il­

kadziesiąt od tej chw ili, ale om.

znów w idzi siebie, u ciekającą tym radiem , czuje znów oddech niem ieckiego ow czarka, który dopadł ją w kącie klasztornego ogrodu... Razem z m atkn. z £cr« ■ doprow adzono Ich p ie ­ chotą do w ięzienia w K alw ar::, posadzono w osobnych celach - ii następnego dnia m iano wież.r do K rakow a, na gestapo. A k tego następnego dnia n astąp ili o w a słynna, perfekcyjna

4

akcja

(5)

obstrzał przy torach... Gdzieś n a dole chłop orał pole, «Lep» za­

brał mu konia, wsad*4ł nań j e ­ nerała i pojechali na Izdebnik.

>Iy biegłyśmy w stronę Lencz, gdzie nas „zakotwiczono”. P a ­ m iętam , robiono naci zdjęcia, przy kopie siana, do fałszywych k ennkart. Potem przerzucono n a s do K rakowa, do jakiegoś m ieszkania, które trzeba było szybko opw cić. I, kto przynosi nam nowy adres? Oczywiście, Zula, to jest siostra Izabela! Co się z n ią działo? O całej w p ad ­ ce zdążył uprzedzić ją łącznik A K «Góral» (Wlad. Kaszut) l sio stra nie w róciła już do klasz­

toru... Pomogła nam jeszcze przem ieścić się końmi do rodzi­

ny, do Goszyc pnd K rakow em — a sam a w yjechała do Rzeszowa.”

P. A nna pokazuje mi, datow a­

ny 30. X. 1944 wyciąg z Rozkazu Dziennego Dowództwa G rupy Oper. „Śląsk Cieszyński” i pod­

pisany przez generała „Olzę” :

„W związku z odejściem n a inne miejsce przydziału Siostry Izabeli udzielam J e j pochw ały i dziękuję w imieniu Służby za dotychczasową długoletnią pracę ta k w 12. pp, ja k I w G rupie Oper. Sl. Ciesz. Siostra Izabela w ykazała w sw ej praey w ielką odw agę oraz w ybitne poświęce­

n ie i ofiarność”.

Wyzwolenia doczekała Siostra w Rzeszowie. Słowo „wyzwole­

n ie ” brzmi tu niezam ierzoną iro­

n ią — ono bowiem przerw ać m iało w ątek szczęśliwych trafów w jej życiu — i nadać mu wy­

m iar, tym razem, tragiczny.

P

O zakończeniu wojny znów w raca do K rakowa, .do macierzystego Domu Sióstr, przy W arszawskiej. T rudne w a ­ ru n k i powojenne pozw alają ujaw n ić się jej niezwykłym ta ­ lentom . organizuje różne akcje pom ocy potrzebującym, /ta k ie w ram ach organizacji am erykań­

skiej IjNRA. To już zwraca na nią uw agę organów bezpieczeń­

stw a. Siostra, nie wiedząc, że j e i t śledzona organizuje pomoc d la rannych w szpitalach, w tym z organizacji WIN. Jeździ do

**---— w «Wr>rm«

okropne śledztw o i przebyw ałam w okropnych w aru n k ach higie­

nicznych, na betonie i sienniku, można powiedzieć o głodzie, a śledztwo odbyw ało się po parę godzin k ilk a razy w ciągu 24 godzin.

Zaraz w drugim tygodniu ofi­

cer śledczy, m a n y z brutalności.

d al mi do podpisania gotowy protokół, że ja zeznaję, iż Dobo- szyński A dam pow iedział mi w 1947, jakoby Jego Świątobliwość Ojciec św . przysłał go do Polski do Ks. K ard. Sapiehy oraz do OO. Redem ptorystów z nak a­

zaniem utw orzenia siatk i szpie­

gow skiej na korzyść Niemców.

Dla w yjaśnienia dodam , że Do- boszyńskj AdAm (...) po przyjeź- dzie nielegalnie do Polski, leczył sie i odpoczywał w Domu na- s Z g r o m a d z e n i a przez prze­

ciąg 4 tygodni.

Podsuniętego protokołu nie tylko nie podpisałam , ale zazna­

czyłam, że gdyby sfałszow ano mój podpis, to i ta k na rozpra­

wie głośno krzyczałabym , że ta ­ kiego k łam stw a nigdy nie zezna­

łam i nie zeznam. G dy śledczy zapew niał mnie, że pow innam

rowych żołnierz?' jako ław ników oraz adw okat. F ikcja rozpraw y zakończyła, się; za pierw szym r a ­ zem w yrokiem 15 lat w ięzienia, a po pół roku, po «sprzeciwie»

pro k u rato ra, n astąpiła ponow na ta k a sa m a rozpraw a, na której otrzym ałam w yrok śmierci.

Na drugi dzień zaw ezwał mnie śledczy i z a p y ta ł,. czy moż* te ­ raz podpiszę protokół o szpiego­

stw o na rzecz W atykanu i Ojca św. G dy od m ó w iłam .. zapew nił ranie, że , «zgniję w więzieniu®.

Czekając trzy miesiące n a w y­

k onanie w yroku, byłam u sta ­ w icznie w ołana w ieczoram i, id ę niby- n a w ykonanie wyroku.

Z początku ciężko to przecho­

dziłam , ale w reszcie przyzwy­

czaiłam się do tego i starałam się być przygotowaną ńa śm ierć.

Przez cały czas, tj. przez 8 lat byłam pozbawiona Sakramen­

tów św.. Mszy św. i n ie miałam ani medalika ani różańca. Do­

piero w ostatnim roku siedzenia, po tzw. odwilży, wolno mi było mieć różaniec i książkę do na­

bożeństwa.

T rak to w an ie najgorsze było w W arszaw ie (gdzie przesiedziałam 2- lata), oraz w Inow rocław iu (przesiedziałam trzy la ta łącznie

■i 13 m iesiącam i izolatki) zw a­

nym polskim Oświęcim iem . O statni rok spędziłam w w a ru n ­ kach możliwych, przy pracy, a m ianow icie przy hafcie. W w ię­

zieniu w Fordonie, skąd w y­

puszczona zostałam na urlop chorobowy. 15 czerw ca 1956 ro ­ ku. Po założeniu nadzw yczajnej rew izji spraw y, zostałam defi­

nityw nie zw olniona w grudniu

1056. ; .. ■

Je stem pow ażnie chora, prze­

byłam pow ażną operację i cze­

ka m nie druga. Bogu się jednak oddałam , ta k jak czyniłam to zawsze podczas ośm iu la t w ię­

zienia 1 jestem spokojna,”

Cóż dodać do tego tekstu, w la-

l ŁUSZCZKIEWICZ — siostry Izabeli ióstr Szarytek (1898 — 1957)

ońca - niezłomna

5

(6)

dne, a w trudzie ogromnym — ogromnie piękne życie, do same­

go końca piękne. Ostatnie la ta sam otnie spędziła w ponurej su­

terenie, a n a sam koniec tego ży­

cia przeniesiono Ją do szpitalika Stow arzyszenia św. Zyty. Tu zm arła w niedzielę 12 marca 1922 roku.

A 13 sierpnia br. Papież Jan Paw eł II, na Rynku w K ra k o ­ wie. wyniesie Ją n a ołtarze. Jako wezwanie nas wszystkich do po­

stawy służby jednych dla dru­

gich, Jako wezwanie do wciela­

nia Ewangelii w nasze codzienne życie, któro wtedy tylko jest chrześcijańskie, wtedy ludzkie — kiedy jest służeniem drugiemu człowiekowi, kiedy Jest służbą.

MARIAN BRZEZIŃSKI

„w yjątkow e sytuacje”, u sp raw ie­

dliwia naw ołując „do czujności'’, stw arza nieufność, odw racS u w a ­ gę. budzi „słuszny gniew”, tępi m iłosierdzie w „walce o św iętą spraw ę” — usypia sam okryty­

cyzm zapew nieniem , że „teraz nie pora na odkryw anie w łas­

nych słabości”. Choć nie zn a n a ­ szych myśli, potrafi je odgad­

nąć, nasłuchując pilnie naszych słów i p atrząc n a nasze czyny.

W gruncie rzeczy wcale nie je-

życie za

.steśmy wobec niego tacy bezsil­

ni. Ale sam i w ydajem y się w jego ręce.

Lecz cóż m u pozostaje do zro­

bienia wobec człowieka, który ja k Aniela, doszedł do krańca, wyzucia się z samego siebie?

Chłodny rezoner traci nagle rów ­ nowagę. W pada w szał wściekło-

P rzestaje się ukryw ać. U de­

rza — już nie pokusą, ale ja w n ą ohydą zła. S taw ia przed oczy n a j­

obrzydliwsze obrazy Dręczy fi*

zycznie. Bije — ja k bił probo­

szcza z Ars...

To jest znak, że już nic innego zdziałać nie potrafi. Dlatego tak rzadko dzieje się coś takiego, n a ­ w et w życiu świętych.

Po trzech miesiącach, w sty­

czniu 1922 r., szatańskie natarcie załam ało sit;. W duszy Anieli z a ­ panowały cisza i s-jokój. Na cia-

spacU : e?:orana .-iaoość. któ­

ra przytępiła naw et cierpienia fizvczne.

o lutego ’ fi22 r. gasnąca, cicna A niela zdooywa się na w ielki a k t: ofiarow ać swe cierpienia za Polskę.

C zy’ w ori :huo <•> TW- •

t a n ie u e io r u :

,łuvvw^il^vuaaui MŁ.W UtoJ .

ko naw iązała k o n ta k t z A rm ią K ra jo w ą i jej zw ierzchnictw em na tam tejszym terenie, je st m.in.

w stałym k o ntakcie Inform acyj­

nym 7. dow ódcam i batalionów

„Lepem ” (Alojzym Piekarzem ),

„Szczerbą” (Tad. Stryszowskim),

„Sękiem ”. P rzez nią przecho­

dzą w ażne inform acje radiowe, a także zrzuty z Londynu, m.ln.

le k arstw a i narzędzia chirurgicz­

ne. W ydaje się, że siostra Iza­

bela, podejm ując się w ielu ry ­ zykow nych zadań — ciągle ufa sw em u szczęściu. P odejm uje ry- zyko niesienia opieki najbardziej zagrożonym : ra tu js zagrożonych Żydów. W iększość z nich, dzięki jej pomocy, przeżyje w ojnę. Po latach, ocalęnl przez nią m ał­

żonkow ie Franciszka ! Wiktor Haas, napiszą:

p ra w ia ? Z anim przyszła do K ra ­ kow a, praw dopodobnie bardzo mało. R odzina Salaw ów jakoby pochodzi z W ęgier, o czym mógł­

by ostatecznie świadczyć nieco m ongolski typ tw arzy Anieli. To je d n a k n a pew no n ie odgryw ało żadnej roli. Była ona po prostu ubogą chłopką, k tórej dzieciń­

stw o upłynęło w ciężkiej pracy i nie m ia ła czasu, by zastanaw iać się n a d sw ą narodow ą przyna­

leżnością.

Polskę

Znalazłszy się je d n ak w K ra ­ kow ie m usiała — n aw e t- żyjąc

„w tym stan ie ta k upo k arzają­

cym ” — odkryć otaczającą ją polskość. Dziś polskość je st wszę­

dzie w około nas, m niej doce­

niam y w artość p am iątek krakow ­ skich. Ale w tedy, gdy w końco­

w ych la tac h dziew iętnastego stu ­ lecia zdaw ało się, że tu ta j sku­

p ia się wszystko, co było trady­

cją rozdartego n a strzę p k i n a ­ rodu, K raków był św iątynią i m uzeum . Czasami celebrow ało się tu ta j zbyt pom patycznie n a ro ­ dow e nabożeństw a — a le naw et ta pom patyczność nie odbierała trad y c ji cech au tentyzm u. Wszy­

stko — od tragedii n a Skałce do przysięgi K ościuszki, zostaw iało swe ślady n a krakow skich mu-«

rach. K lękając tak często n a sta- rvch flizach kościoła francisz­

kanów - Ar.iela klękała na grobie b! Salomei. T u.?j w K rakow ie m ogła odw iedzać relikw ie św.

S tanisław a, św. Ja c * a : s v . J a ­ n a K antego, bł. Szym ona z Lip­

nicy i bł. Bronisław y. T utaj doj­

rzew ała sp ra w a kanonizacji k ró­

low ej Jadw igi. T u taj żył n ajp ięk -

•\ ifiszy człowiek tam tego poko- l-j.iia — A ibert Chmielów.-

raiem zaprowadzono ich' p ie ­ chotą do w ięzienia w K alw arii;

posadzono w osobnych celach — a następnego dnia m iano wieźć do K rakow a, na gestapo. Ale tego następnego dn ia nastąpiła ow a słynna, perfekcyjna akcja odbicia Ich w szystkich z w ięzie­

nia, poprowadzona przez w spom ­ nianego już porucznika „Lepa”.

Przypom ina dziś o tym tablica na w ięziennym budynku. A kcja trw ała siedem m inut (!)„ bez żadnych s tra t po obu stronach (por. ppłk Wład. Moykowski

„Odbicie generała” — K ierunki, 1957).

„Tej szalonej ucieczki, już po odbiciu z cel, nigdy n ie zapom­

nę — mówi p. H ubiszta. — Jak szaleni pędziliśmy do góry, w dół, przez tory kolejowe, przez

W arszawa, Poznań i inne m ia- i s ta polskie krw aw iły i w w alce j traciły swe narodow e pam iątki.

K raków zdołał je w szystkie za­

chować. Nie zawsze w pływ ało to dobrze n a ludzi w K rakow ie, ale narodow y skarb ocalał.

Aniela zetknęła się z tym w szystkim i myśli o Polsce prze­

m ykają si£ często w śród jej no- j tatek. Gdy spow iednik zapropo­

now ał jej złożenie sw ych cier­

pień w ofierze za odbudow ane nareszcie po la tac h niew oli p a ń ­ stwo, jedynym jej skrupułem było to, czy może to uczynić,, gdy je st „taka grzeszna i ta k b a r ­ dzo niedoskonała”. Ale kiedy jej w ątpliw ości zostały rozproszone, napisała i podpisała ośw iadcze­

nie następującej treści: „O Jezu w Najświętszym Sakramencie n- tajony, łącząc s ofiarą życia 1 śmierci Twojej mnie całą, duszę z duszą Twoją, serce s sercem Twoim, ciało z Ciałem Twoim, ofiaruję Ci przez ręce Niepoka­

lanej Matki Tw ej, Królowej Pol­

ski, św. Józefa 1 świętych T w o­

ich wszystkie chwile życia m o je­

go, wszystkie boleści i cierpie­

nia, szczególnie straszne p alenia w gardle 1 języku. Ofiaruję Ci resztę życia i śmierć w sprawie w ielkiej, jaka się ma z w oli Two­

jej wykonać ku czci i chwale Twej w Polsce najpierw, a przez Polskę wśród wielkiego świata...”

W miesiąc potem przyszła śmierć. W pierw szych dniach i m arca stan zdrow ia Salaw y tak bardzo się pogorszył, że w ezw a­

ny lekarz kazał ;,ą natychm iast przewieźć do szpitala. U m ieiz- cz-ono ją w szpitalu Św. Zyty.

A niela leżała n a salce cicho, bez słowa, bez żalu. Mówić nie mogła, uśm iechała się tylko.

U m arła przytom na, 12 m arca lf>2‘.> roku.

6

(7)

raniacfi'' br^anfzac] i~ a rrierykań- .skiej tfŃRA.TTo. już zw raca na nią uw agę organów bezpieczeń­

stw a. Siostra, nie wiedząc, że je st śledzona org an izu je pomoc dla rannych w szpitalach, w tym z organizacji WIN. Jeździ do Rzeszowa, K alw arii. W sierpniu 1948 zostaje aresztow ana na u li­

cy, w W adow icach — i słuch po niej ginie. W ładzom zakonnym

— i rodzinie — u d aje się dow ie­

dzieć, że oskarżono ją o szpie­

gostwo oraz, że kolejno przeby­

w ała w w ięzieniach n a w a r­

szawskim M okotowie, w Fordo­

nie oraz Inow rocław iu. Zostaje zwolniona okresow o („przerw a w odbyw aniu k a ry ”) w czerw cu 1956, zniszczona fizycznie i nie­

uleczalnie ju ż chora. Z tego też okresu pochodzi zdjęcie w ko r­

necie, o którym piszę n a w stę­

pie.

Dzięki uprzejm ości p. A nny H ubiszta, skorzystać mogę e n ie ­ zwykłego dokum entu, ja k im jest ośw iadczenie siostry Izabeli, sp i­

sane po w yjściu z w ięzienia, dla celów dokum entacyjnych (św ia­

dectwo cierpień p atrio tó w pol­

skich, w tym przedstaw icieli z a ­ konów) — oraz rodzinnych.

Tekst przytaczam * niew ielkim i skrótam i:

„W W adow icach rano, 27 sie rp ­ nia 1948, na pustej uliczce, dwóch oficerów^ UB zabrało mnie do au ta, powieziono mnie do K rakow a a sta m tą d do w ię­

zienia Mokotowskiego. D opiero po kilku m iesiącach dow iedzia­

no się w Zgrom adzeniu oraz w rodzinie m ojej, po dłueich i uciążliwych poszukiw aniach, że przebywam w w ięzieniu Moko­

towskim. P ierw sze odw iedziny w więzieniu o trzym ałam po b l i - ' t^cjfcw óch latach siedzenia.

W ciągu długich miesięcy, praw ie dwóch lat, przeszłam

l |

podsuniętego ' protokółu - 'nie tylko nie podpisałam , ale zazna­

czyłam, że gdyby sfałszow ano mój podpis, to i ta k na rozpra­

w ie głośno krzyczałabym , że ta ­ kiego kłam stw a nigdy nie zezna­

łam i nie zeznam. G dy śledczy zapew niał mnie, że pow innam podpisać,* bo Doboszyński to już zeznał, zażądałam konfrontacji, za które to żądanie zapłaciłam w ybiciem trzech zębów. Naza­

ju trz znów zawezwał mnie ten sam oficer 1 już bardzo grzecz­

nie nam aw iał do złożenia podpi­

su w zam ian za natychm iastow e wypuszczenie m nie na wolność i zapew niał, że ta k Zgrom adze­

nie jak t rodzina będą we wszystko opływać. K ategorycz­

nie odm ów iłam , gdyż czyste su­

m ienie droższe mi było 1 jest nad życie. W tedy to zaczęło się potw orne śledztwo kierow ane osobiście przez Różańskiego, wówczas szefa D epartam entu Śledczego na całą Polskę.

Oprócz bicia, przysiadów ; w liczbie do dwóch tysięcy naraz, m iałam jeszcze tzw. stójki. Po­

legały one n a tym, że w czasie zimnych i mroźnych d n i stałam boso, tylko w koszuli, na beto­

nie, tyłem do okna, z którego w yjm ow ano szyby. N a dom iar wszystkiego w nocy zlewano m nie konew kam i zim nej wody.

Po 14 dniach i nocach takiego stania (naw et do podawanego jedzenia nie pozw alano mi usiąść) będąc już cała spuchnię­

ta, straciłam przytom ność i ocknęłam się w szpitalu w ię­

ziennym. W szpitalu, u rąg a ją­

cym narw ie szpitala, przyszłam . Bogu dzięki, do siebie, by za­

cząć znów śledztwo.

Po blisko dwóch latach zaw o­

łano m nie na «sprawę», do d ru ­ giej celi; w składzie sądu był sędzia wojskow y, dw óch pobo-

iwau. . . .

Jestem pow ażnie chora, prze­

byłam pow ażną operację i cze­

ka m nie druga. Bogu się jed n ak oddałam , ta k ja k czyniłam to zawsze podczas ośmiu la t w ię­

zienia J jestem spokojna.”

Cóż dodać do. tego tekstu, w ła­

ściw ie opisu .m artyrologii, b a r ­ dziej d la m nie w strząsającego niż film ow e „Przesłuchanie”?

Cóż powiedzieć o głębokim bó­

lu w Zgrom adzeniu, o cierp ie­

niach rodziny, bezskutecznie z a ­ biegającej o rew izję spraw y?

Cóż powiedzieć o adw okatach pobierających pieniądze za rze­

kom e sta ra n ia (rodzina nie w ie­

działa, że kobietom — w yroki śm ierci — zam ieniano praw ie autom atycznie na dożywocie)?

Cóż powiedzieć o udręce i szy­

k an ach tzw. w idzeń, o b w arow a­

nych bezsensow nym i zarządze­

niam i, o w szystkich upokorze­

niach, ja k ie spotykały rodziny uwięzionych... Trzeba by d ru ­ giego arty k u łu , by to opisać, Choćby ten w ysiłek pisania o d ­ w ołań, zbierania dokum entów na korzyść Siostry, ja k np. ośw iad ­ czenia rodzin żydowskich, k tó re dzięki niej przeżyły. Był to przy­

słow iow y groch o ścianę. O k ru t- nę czasy i o k ru tn i ludzie.

S iostra Izabela szczęśliwie nie w iedziała, że •wynikiem b ic ia w śledztw ie była u niej choroba now otw orow a. Zmarła, po kolej­

n ej operacji, 8 sierpnia 1957, w rok po wyjściu z więzienia. Po­

chowana została w grobie Sióstr, na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Żyła 59 lat.

Z

MIERZAM do końca a rty ­ k u łu poświęconego pam ię­

ci kobiety niezłom nej. K to o niej w ie, kto p am ięta? Oczy­

w iście — rodzina, oczywiście—

trw a pam ięć w Zgrom adzeniu.

Dług wobec je j zasług spłaciły także Zebrzydow ice k.- K alw arii, w czasie niedaw nej, bardzo w zruszającej, uroczystości odsło­

nięcia tablicy na ścianie kaplicy cm entarza w Zebrzydowicach, u p am iętn iające j życie i dzieło S iostry Izabeli, w obecności sió str Szarytek, duchow ieństw a, m iejscow ej ludności i — oczy­

w iście — kom batantów . AK, z ogrom nie przejętym „Lepem ”, A lojzym Piekarzem ...

I to w szystko. I myślę, ileż to jeszcze białych plam , ileż k a rt co zapisania o życiu, boh ater­

stw ie ’— i m artyrologii — nie­

znanych synów i córek naszego naro d u , tych w sutannach i w hab itach . Póki są jeszcze św iad ­ kowie...

IZABELA BOBBE

w m S t r . 3

w g*-!* o * * * , .... TorAoai.*.-- <n’* ,9&~ *•

Nr i syg, s i t sprawy ,5E*....1& 8/5Q ...

.ŚWIADECTWO ZWOLNIENIA.

o„; Łue zę*ki#.w io.s.Zofla_____c» i i i a h m i * .__

ur. ..«t3Ld0dJńi*B LlBB aL-__ p*rKr«Juai._________

sk ata n

t l i f t _ r. n i

w -.tla po > m < 1 2 jfrt;ip r z e a t , a > r t . > 6 KKWP raittl zwolntery w dniu J(i.. —

r * przerw ę w odbyw aniu k ary ). Podeta* p obytu w jednortc*

30 1 5 . 1 2 . 5 6 ... . ... w Mtrudmo.-,?

v t u t . ... .'».*• .Ji£l??£.ęXSL...

przy zw olnieniu*)...•

o:-.v.v . isr.y f c t • ś Ś j f r a S Mi w •& £& »***---- ~

: » s ó in i.i ...— I M . . . r

. s... .... ■>•*■» JedaaMtt

© W - 6 S p - > H - 1 ~ '2t :0 - 5 4~* j y *

Sir adf cnr o z\n>ln

7

(8)

8

(9)

9

(10)

10

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jego podstawą było przekonanie, że słowo jest żywe tylko wtedy, gdy jest wymawiane przez obecnego realnie człowieka wobec innych realnie obecnych ludzi, wymawianiu temu

Zbierał wszystkie pomiary z poszczególnych studni dotyczące zwierciadeł, przepływów i analizował zmiany, analizował pobory i dawał wytyczne, jak pracować w

Ewangeliczny przebieg wydarzeń Wyjaśnienie, znaczenie słów Człowiek ( gospodarz) -sieje dobre nasienie na swoim polu Gospodarz – Jezus ; dobre nasienie. Dobre ziarno - pszenica

Dane są dodatnio (prawostronnie) asymetryczne wtedy i tylko wtedy gdy ich funkcja symetrii jest niemalejąca.. Wykres dowolnej funkcji symetrii leży w pewnym

Niech p b¦dzie

Udowodni¢, »e przestrze« topologiczna jest noetherowska wtedy i tylko wtedy, gdy ka»dy jej otwarty podzbiór jest

Zaªó»my, »e X interpretuje grup¦.. Zaªó»my, »e X

Ponieważ jutro wyjeżdżam na urlop i wrócę 10 lutego, więc tego dnia po południu (ok. 15:00) zorganizuję sesję wpisywania stopni do indeksów i ewentualnego zaglądania do