• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. 1832, z. 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. 1832, z. 3"

Copied!
140
0
0

Pełen tekst

(1)

r.

D Z I E J E

W I E K U I P A N O W A N I A

Z Y G M U N T A I.

( Z r ę k o p is m a J . M . O s s o liń s k ie g o .)

W S T Ę P U KSIĘGA IIga.c c

O D M I A N Y P O L S K I W R O Z L E G Ł O Ś C I I S K Ł A D Z I E , C I Ą G Ł E J E J D R O B N I E N I E , T O Ż W Z R O S T N A S T Ę .

P U J Ą C Y A Ż D O J A G I E Ł Ł Ó W .

Od owej głó w n ej, ale we mgle staro ż y ­ tno ści ledw o nie całkiem ponurzonej u Le- cliitów odmiany, k tó ra w G nieźnie na czo­

le znacznej ich dzielnicy, po wytępionym nikczem nych Popielów' ro d z ie , Ziemowita p o staw iła, Polska zacząwszy się jego p rz e ­ w agam i tw o rz y ć, w net pod pierw szym i P ia­

stam i doszła do zasczytu i rozległos'ci zn a­

komitego k rólestw a; toz pod dalszym i, acz­

kolw iek n ie ra z , najpospoliciej podług ró -

Z e s z y t 111. ]

(2)

w nych doznaw ała z w ro tó w , przecież tra - funkow ych u tr a t, ju ż to odzyskaniem , juz now em i zdobyczami w etu jąc, wciąż w z ra­

s ta ła , polu jej B olesława Krzywoustego m iędzy synów po d ział n ie ro z d ro b ił, a zni- sczeniem jednos'ci w ładzy, osłabieniem po­

tęgi narodow ej przez samychże spółrząd- ców ro z te rk i, rozkrzew rienie sie xiaźe-7 ł. c o cych polioleń, z zuch w aleniem m ożniej­

szych p o d d an y ch , do w ybijania się z ich podległości, na kruszenie się coraz gw ał­

tow niejsze i szarpaninę obcych nie podał.

Złożona z obszernych z ie m : Pomorskiej aż do O dry, G nieźnieńskiej, Poznańskiej, Ka­

liskiej, C hełm ińskiej, M azow ieckiej, ( z a ­ w ierającej Płock i D o b rz y ń ), K ujaw skiej, Sieradzkiej z W ielu n iem , Ł ęczyckiej, K ra­

kowskiej , Sandom irskiej , Lubelskiej , z ca­

łego Slązka i Luzacji dolnej , rozkazyw ała oprócz danniczych P ru sa k ó w , w dawnej Słow iańsczyznie krajom , które się od Lu­

zacji, oraz rzek Elby, Hawela i Sprewy, zajm ując teraźniejszą M archją brandeburg- ską ś re d n ią , Pom eranją zachodnią, i część M eklenburgu w północ ku morzu wscho-

(3)

dnieniu rozciągały. W le j to okolicy n aj­

w cześniej i zaraz w pierw szych rozterkach synów K rzyw oustego, odniosła szwanki sze­

rzen iem się M argrabiów A lberta N iedźw ie­

dzia B randeburgskiego, i H enryka Lwa Sa­

skiego , godnych tych dzikich przezw isk z zajadłości przeciw ko krw i Słow ianów, któ­

ry ch nienasyconym i niepow ściągłym o rę ­ żem z daw nych odzierając dzierżaw’, n a ­ w et ró d nieludzko w ytępiali. M iedzy b ra ­ cią , Kazim ierz spraw iedliw y, dalsze ro z ­ padanie się m onarchji na chw ile życia sw o­

jego w strz y m a ł, i zrządzeniem osobliw ­ szych losów , tyle siły w reku swoich zje­

dnoczył , ze szkód od Niemiec z lichw ą w innej stro n ie p o w eto w ał, zagarnieniem pod sw oją zw ierzchność na Rusi x ię z tw : B rzesk ieg o , Chełmskiego, W łodzim irskiego, P rzem yślskiego, Halickiego, niem niej zw o­

jow aniem Jadźw ingów na P odlasiu, czyli F o le siu , n ieró w n ie w ó w c z a s , niżeli po­

tem , kiedy w granice imie to do naszej p o ry zachow ującego w ojew ództw a .ścieśnio­

no , rozległ ej szem. W szakże jakożkolw iek zdał się troskliw ym o zagruntow anie w krw i swojej panow ania, przecież środków

(4)

zatrzy m an ia w zw iązku scześciem i orężem zjednoczonych krajów zaniechał, hołdując b łęd n em u zw yczajow i w ieku, poczytujące­

go dziedzictw a X ią ż ą t, jakoby za własność p ry w a tn ą rów nym z nią praw om p o d leg łą, n a w e t i pom knął dalej tę n iero ztro p n o ść, gdy podobnież zdobycze sw oje, zamiast spojenia ich w ciało m onarchji, odosobniał, zostaw ując w nich sczególnycli rządzców , pod obowiązkiem swojej zw ierzchności;

którym tyle pozw olił władzy, że im i do p rzyw łasczenia brakującej w cześnie posłu­

żyła. Albowiem P om eranją dalszą czyli Słup­

ską, B ogusław ow i I. synow i "Warcisława I.

a zięciow i M ieczysław a starego lennością n a d a ł; bliższa t e ż , k tóra Kadłubek Gdań-1 o 7 c- ską zow ie, Polakow i S am borow i, po ojcu B ogusław ie w ielkorządcy jej za K rzyw o­

ustego, p o w ie rz y ł, a na Rusi rodow itych X iąż ąt osadził.

P raw d ziw a epocha kruszącej się i przez w ięcej jak jednego w ieku przeciąg , od po­

stro n n y ch ro z trąca n ej i grucbotanej P ol­

sk i, zaczyna się od p o d ziału 1207. w edług złego przy k ład u m iędzy dwóch Kazimierza spraw iedliw ego sy n ó w : L e s z k a b ia łe g o ,

(5)

3 sczepu linji Piastów kujawskiej i K o n r a d a m azow ieckiej. Bogusław i Kazimierz na Scze- cinie synow ie Bogusława I. ledwo co od Ce­

sarza F ry d ery k a I. B arberossy, xią£ętami rzeszy niem ieckiej w r. 1180., bądź 1181.

m ianow ani zostali, zaraz uchylali się od zw iązków przodków sw oich ; z pogardy zaś m ałoletności Leszka , przy b y ło im śmiałości, w dzierać się coraz głębiej ku P ersancie. P o ­ dobnież i Rus- w zięła na k ieł: n aw et Roman chociaż rządy w7 H aliczu p rzeciw chęci m ie­

szkańców, z jego d aru o trzy m a ł, ledw o się w z b ił w potęgę, nie tylko rw a ł się do u dziel- n o ś c i, ale polskie granice najechał. Lubo zaś w iarołom stw o klęską i śm iercią p rz y p łacił pod Zawichostem r. 1205., zw ycięztw o nad nim n ie w róciło panow ania nad Rusią. M ści- sław b ra t stryjeczny tego R om ana, dwóch jego synów odsądziw szy, przyw łasczył so­

bie d zied z ictw o ; w ygnała go R u ś: nie u d a­

ła się jed n ak do Polaków , lecz w ezw ała K olom ana syna K róla węgierskiego Ję d rz e ­ ja. Leszek p rz estał na te in , żeby córka jego S alom ea, którą zaślubił K olom anow i, tro n z nim dzieliła. Wszakże i to m u nie m ałą p rzyniosło h a ń b ę , gdy w net oboje do­

(6)

stali się w niew olą M ścisławowi r. 1215. i dopiero z niej we dw a lata za układam i z W ęgram i w ypusczeni zostali, które tymże ltiedyś, acz bezskutecznie tro n Halicki zape­

w niały. O dtąd Ruś mimo częstych u sie­

bie z odm ian X iazat zam ieszań, w etow ałac c 7 się z Polską zaw ziętą nieprzyjaźnią. Jak Roman będąc od Leszka w yniesiony, nie­

w dzięcznością mu się w ypłacił, tak jescze gorszą ów zabójca jego Św iętopełk I. p o ­ stanow iony przez niego rządcą Pom eranji zachodniej, któ ry się i Xiązęciem u d ziel­

nym ogłosił r. 1227.

Jak tylko z m onarchji Hazimierza spra­

w iedliw ego dwa się utw o rzy ły państw a: je ­ dno ani drugie niew ystarczało bojaźnią czy­

jejkolw iek powyciągać zuchwałości. Barba­

rzyńcy pruscy zazwyczaj poty tylko w ui- sczaniu w kładanej lichej daniny rz e te ln i, póki przem oc nad sobą czu li, zapomniaw­

szy i o klęsce poniesionej od Bolesława kę­

dzierzaw ego r. 1168. i na poszanow anie Ka­

zim ierza spraw iedliw ego, ledw o uczuli słab­

szego w K onradzie X iążęciu mazowieckim i kujawskim sąsiada, tak m u zaczęli doku­

czać, źe az m usiał dzielniejszych szukać

(7)

obrońców , a nie znalazłszy ich w braciach D obrzyńskich, postanow ionych od siebie dla daw ania ustaw icznym łupieżcom odp o ru , p ad ł na niesczęśliw ą myśl w ezw ania Krzy­

żaków, których potęga i niewdzięczność za czasem więcej się Polscze dała w e znalu, n iżeli niesforne owej dziczy łotrostw a.

Na fundusz tych rycerskich mnichów r.

1225. pozbaw ił K onrad Polsltę ziemi Clieb mińskiej w raz z D obrzyńską, a potem na za­

m ianę tej L ubaw sk ą; wszakże przy tem i cały kraj podał na najsroższe od nich klęski.

D um ni, łakom i, zuchw ali, jak waleczni i w yćw iczeni do b o ju , łączyli z namiętnością ścieśnioną do jednego celu , korzyści zgro­

m adzenia , przy w ary , w jakie raz po raz w ciąga głów ne uchybienie właściwego p o ­ w ołania ; albow iem przeznaczeni do m iło­

siernych uczynków gościnności dla piel­

grzym ów , tudzież usługiw ania bliźnim w chorobach, osobliwie opatryw ania rannych, gdy im w ustaw icznych od Saracenów n ie­

bezpieczeństw ach, potrzeba własnej o b ro ­ n y b ro ń w rę ce włożyła. R oztargnieni mię-, dzy obowiązkam i ludzkości i krw aw em rz e ­ miosłem żołnierzy, w net w rzaw ą hucznych

(8)

bojów , oraz okazałością rycerskich p rz e ­ w a g , ogłuszeli na łagodne uczucia i mało- głośną z dobroczynności sławę. Rugowani z Azji, znalazłszy w Niemczech miedzy spół- rodakam i dostatki i znaczen ie, napoili się przeciw Polakom n ien aw iścią, niescześli- w ym odw iecznych m iędzy przodkam i obu- dw óch narodów w ojen zabytkiem. W P ru ­ sach w stąpili na rozległy plac stykającego się pobratym czego pogaństw a, m ając przed sobą H u rlandją, Inflanty, L itw ę, Podlasie, jakoby b ro n i swojej do zawojowania w y ­ staw ione. P ogardzili niedołężną P o lsk ą, w zyw ającą ich do swej obrony. Zbieg przy­

chylnych okoliczności, jak im pierw sze tr u ­ dności u ła tw ia ł, tak w zniecał chęć i na­

dzieję panow ania. Polacy przyw itali ich za zbaw icieli od drapieżnego pogaństw a, albo przynajm niej za zastępców i zasłonę, od jego ustaw icznych napaści. Chrześciań- stw o biegło na pom oc, upatrując podobną swej s p ra w ę , za którą poświęcało się w A- zji, oraz w tych tu barbarzyńcach cień ja ­ kiś ochydzonych Saracenów . Papież m nie­

m ał przez obow iązane sobie ślubami ry c e r­

stw o, rozszerzyć duchow ną nad n iew ierne-

(9)

jni w ła d z e ; zgoła wszyscy się mamili. Polska n ie p rz e g lą d a ła , ze niewdzięczników pielę­

g n o w a ła ; R zym , że krnąbrnym potuszał;

Niem cy, ze k re w la li bez korzyści w łasn ej, niscząc ludy, które nic sobie nie w inne, snadniejsze tez do użycia były, niżeli za­

kon w łasnem i i stałem i kierow any widoka­

mi. K rucjaty o ch ro n iły i wzniosły krzyża­

cką p o tę g ę ; w a rto zaś nie lekkiego podzi- w ie n ia , że z ty lu pod ich znakami błędnych ry c erz y , żaden nienaśladując owych, co p rzy haśle św iętych w y p raw udzielne dla siebie w Azji zyskali p a ń stw a ,.o osobistej zdobyczy nie pom yślił. W ięcej niżeli w ła­

sne , n iżeli niem al całej E uropy m ęztw o , niż,eli dziczy n iesforność, naw et niżeli P o ­ laków niezgody i rozbujane nam iętności, po­

służyły do sczęścia w iarołom nym umysłom, ja k zazwyczaj b y w a, na niejaki czas pod­

stępy i zuchw ałość nie brakująca w środ­

kach. W p rzeciągu 53. la t, od dobycia na P ru sak ó w o rę ża, t.j. do r. 1283. zchołdow ali pod swoje jarzm o raczej kraj ich , niżeli sam ych; po kolei zamierzyli się n a L itw ę;

lecz w cześniej jescze osaczyli byli Folskę m atnią podstępów , rozdym ali w ew nętrzne

Z e s z y t n i. 2

9

(10)

jej niesn ask i, i gdy jej nieschodziło na chci­

w ych n iep rz y jacio łach , oni zawsze czuw ali n a o d w o d z ie, iżby z jej potrzeby coś zpo- żytkow ać, albo pom yślności od niej na swo­

je bolo odw rócić. W tej m ierze byli im po­

dobni M argrabiow ie brandeburgscy. Duch krw aw y i łakom y A lberta N iedźw iedzia, tk w ił w jego potom kach; gdzie im jego skó­

r y niedostarczalo, nadstaw iali lisią. Szar­

pali kiedy mogli. W yłudzili r. 1250. od Bo­

lesław a Łysego, X iążęcia Lignickiego, za­

w ołanego m arnotraw cy, i na wszystkie stro ­ ny kłótnika, zastaw ioną za lekką summę zie­

mie Lubuską; podobnież r. 1200. od Bole­

sław a Kaliskiego Santocką, w posagu za sy­

nowicą: obiedw ie sobie w dziedzictwo przy- własczyli. Tym czasem Swiatopełk P om or­

ski podejrzliw y zawsze przeciw ko Krzyza- kom , oraz podpalacz ustaw icznych na nich pow staw ali Prusaków , u m arł w żalu za po­

pełn io n e m orderstw o Leszka białego, upo­

m inając synów M estw ina i W arcisław a, p rzy podziele m iędzy nich P om eranji, że­

by strzegli się K rzyżaków bez zaczepiania ich p ło c h o , z Polską zaś ścisły związek zachow yw ali, i pomoc ich na każdą p o ­

(11)

trzeb ę sobie skarbili. Krzyżacy, ledw o duch z niego w yszedł, albo i nie doczekawszy, nam ów ili b rata jego Racibora do przyjęcia zakonu swTego, zaczem dzierżaw y zab rali;

tak złudzili i drugiego b ra ta Sam bota, który n a w e t pom inął swego syna W izym ira i dwie córki X ieżne polskie. Gdy sie tem u AVar- cisław p rz eciw ił, poróżnili go z M estw i- nem r. 1271. Nie w iodło się w cale W arci­

sław ow i, zaszedł w dług, za daw ane sobie posiłki u K onrada M argrabiego b ra n d eb u rg - skiego. T en nieczeknjąc opanow ał Gdańsk.

W arcisław zrażony od niego, nieu fn y uciekł się do K rzyżaków : p rzyjął ich h a b it, za­

czem i p rz elał na nich praw o do państw , k tó re m u b y ł M estw in zajechał. M estw in naciśniony, szukał w sparcia od B olesława W ielko-połskiego, ofiarując m u za rad ą sta­

nów dziedzictw o po sobie, ile bezdzietny.

B olesław odzyskał Gdańsk od B randeburg- czyków dla M estw in a, który się lennikiem polskim uznał. K rzyżacy zaś dla p o zo ru , w y ro b ili sobie potw ierdzenie darow izn sw o­

ich u Cesarza Rudolfa. M estw in stale p rz y ­ chylny i w iern y Polakom , ogłosił r. 1290.

dziedzicem Przem ysław a X iążęcia W ielko­

11

(12)

polskiego, b ratanka sw ego, owszem za ży­

cia przy p u ścił Przem ysław a do uczestni­

ctw a rządów , a ten po śm ierci Mestwina r.

1204. w szedł spokojnie w zupełne posiada­

nie. M argrabiow ie bran d eb u rg scy , juz da­

w no sprzym ierzeni byli z W isławem Xiązę- ciem Rugji i Jarom irem Biskupem kamień­

skim , na podział puścizny po M estw inie; a ze icli uprzedził Przem ysław juz w ten czas K ról, najechali go po rozbójniczu i okrutnie zam ordow ali r. 1206. Nie spali w tych ro z ­ terkach X iązęta Sczecińscy: urw ali od Po- m eranji wschodniej Kaszuby. K rzyzacynie- zapomnieli o sobie, ale zaczaili się za Le­

szka. Ojciec jego Ziemiomysł, b ra t rodzo­

ny Leszka czarnego, wszakże z innej ma­

tki , by ł dusza i sercem przyjaciel llrzyza- kówT, co im tym snadniejszy do jego potom­

ków p rzystęp zjednało; albowiem Leszek m iał jescze dw óch braci: Przem ysław a któ­

rem u Bygdowslsie, i Kazim ierza, któremu Gniewkowskie w p o d z ie le oddał, zatrzym u­

jąc dla siebie Inow rocław ską i Michałow­

ską ziem ię, a nadto dopinając xięztwa P o­

morskiego z rosczonego po m atce, (c ó rc e , czy siostrze Swiatopełka i Sambora) p raw a,

(13)

15 n aw et Gdańsk był objął. Krzyżacy podchle­

biali sobie coś u łow ić: ale sam Leszek od­

dał i siebie i P om eranją w ręce Łokietkow i, k tó ry jed n ak ju ż obronić ją niezdołał od szarp an in y Bogusława IV. X iążęcia Scze- cińskiego, owszem porażony pod Butowem i R egenw aldą r. 1208. zabory upraw nić, n aw et b ro ń z zw ycięzcam i przeciw ko B ran- deburgczykom łączyć m u siał; podobnież w cale na ówczas od sczęścia opusczony, nie b ro n ił tejże P ojneranji granic od przyw ła- sczeń W isław a X iążęcia R ugji, ale W acław K ról Czeski, co Łokietkow i berło z rąk w y­

trą c ił ; K rzyżaki też póki potężny m onarcha nim w ła d a ł, m usieli przycichnąć. j\Tie opu­

ścili jed n ak okazji, jak tylko im się p od ała, obedrzeć ow ych w yżej wspomnionych Zie- m ow itow iczów : Leszka i Przem ysław a. P ie r­

w szy zastaw ił im ziemie M ichałowska r.J o o 1304. za 180. grzyw ien i dalej znaczniej jescze o d łu ż y ł; drugi zaś oddziedziczoną po b racie zupełnie przedał r. 1509. Lecz zawsze czychając na tłuściejszy połów, przecież do­

czekali pom yślnej pory w rozterkach m ię­

dzy Łokietkiem i Henrykiem Szląskiin, kie­

d y w ezw ani od Łokietka do bronienia Gdań-

(14)

s i t a, w raz mającego załogę Polską p rz e c in ­ ko M argrabiom brandeburgskim : Janowi i W a ld em aro w i, z ocalonego wspólnem mę- ztw em m iasta zdradziecko gwałtem Polaków p ozbyli r. 1307, toż resztę kraju jaw ną oręża przem ocą, ale niem niej haniebnie jak zdra­

dą r. 1310. i 1311. pod swoje poddaństwo zag arn ęli, aż do Stolpy, dopusczając Scze- cińskim , co zostaw ało ku Odrze zająć, a od B randeburgczyków, dla zatkania im ust i o- kraszenia pozorem , płonne ich prawdo za­

kupując. W ostatnich latach Łokietka opa­

now ali jescze D obrzyń r. 1320. i podobnież opłaconą darow izną (1330) Janow i Czeskie­

m u , przyw łasczającem u sobie ty tu ł Króla Polskiego, u siłow ali tę ziemię zdawna zapra- gnioną w w łasność swoje obrócić; owszem w krótce, mimo odniesionej podPłow cam iklę­

ski , tudzież danych przyrzeczeń przystąpie­

nia do pokoju, pow rócenia Polscze zabranych krajów , liczbę ich pom nożyli zajechaniem Kujaw, gdzie głów ne zamki: Gniewków, Brze­

ście, Inow rocław , nagłością zdobyli r. 1332.

Nie mało także uszkodziła Polskę L itw a, oprócz najazdów drapieżnych i krw aw ych, pozbaw ieniem jej P odlasia, oraz podchw y­

(15)

ceniem p od nią W ołynia zxięstw am i Ruskie- m i, k tóre się w nim zaw ierały. Od czasów K azim ierza Spraw iedliw ego podlegali Pol- scze Jadź w ingow ie, posiadający rozległe k ra ­ in y Polesiem czyli Podlasiem zw an e, i lubo n ie ra z m ierzili sobie n aw et cień obcego pa­

now ania , które nad ludem ubogim i dzikim nie mogło bydź ani srogie ani w y d z ie rc z e : jednakże nagabani ustaw icznie orężem k rz y ­ żackim , z przy k ład u tez pobratym czych z ra ­ żeni ciężkością ich ja rz m a , dobrow olnie u- dali się do Bolesław a w stydliw ego i Kazi­

m ierza X iążęcia kujawskiego r. '1252. ofia­

ru jąc im z przyjęciem w iary clirześciańskiej i pod d ań stw o , byle ich obronili od n ien a- w iśniejszego jarzm a. Innocenty IV. uchylił krzyżackie do Podlasia p ra w o , p o tw ierd ził zaś polskie; wszakże K rzyżacy p o te m r. 1255 w ym ogli zrzeczenie się go na K azim ierzu.

Jadźw ingi tedy ra d z i nie ra d z i, odstąpieni od P olaków , zw iązaw szy się n a Krzyżaków z X iążeciem czyli Królem Litewskim M en- dogiem, dali się w e znaki tak i ty m , co ich gw ałtem podbić usiłow ali, jak i ow ym , co ich na sztych w ydali. Bolesław czynił z sie­

bie co tylko m ógł, dla naw rócenia Jadź win- 15

(16)

g ó w , n aw et m yślił w tym celu założyć }>i- slm pstw o w Łukow ie. Wszystko nie spra­

w iło sk u tk u , gdy Krzyżacy prześladowaniem zbrojnem zjątrzyli Jadźw ingów , oraz do zw iązku z sąsiedniem pogaństwem napędzili.

Chociaż zaś przyniew oleni zostali klątwami Legata papiezkiego ustąpić p o le , było to ju ż po niewczasie. Na niczem spełzła ogło­

szona Krucjata. Król ruski D aniel, odscze- piwszy sie od kościoła rzymskiego, wzmo­

cnił spisek barbarzyńców ; Krzyżacy o b er­

wali za sw oje; wszakże najgwałtowniejszy naw ał spadł n a Polaków. Jadźwingi skoja­

rzyli się z Litwą w jedno mocarstw o, pod naczelnictw em Wasylka syna Mendoga. Pa­

pież U rban IV. pow oływ ał Ottokara Króla czeskiego, do prow adzenia przeciwko nim krucjaty, nadając mu wszystkie kraje, jakie- by pierw ej m ógł zdobydź, byle już do inne­

go katolickiego Pana nie należały. Obietnica ta ani je g o , ani też kogo innego nie przy­

nęciła. Bolesław w stydliw y odważył sie sam:

sczęście m u posłużyło; zbił na głowę, w y­

tęp ił niem al cały n aró d Jadźwingów r. 1264.

Niedobitkowie zmieszali się z Litwą. Przy- dybanych w chatach, kazał poniewolnie po- d irz c ić , kraj M azuram i i Polakami obsadził,

(17)

17 do litórych przym ieszali się i przybysze z R u­

si. P rzecież L itw ini nie zaniechali choć juz opustoszałego k ra ju ; co też zostaw ało przy n ich Jad ź w in g ó w , ruszyło się odzyskiwać oj­

czyznę: przy w o d ził w szystkim , piąty z sy­

nów (?) T rab a wielkiego X iążęcia litewskiego T roiden. Ta ra za pow iodło im sie: odebraliJ C. O A v P od lasie, osadników obcych w ycięli. Wszak­

że gdy ten że T ro jd en w zm ożony w potęgę osiagnieniem W. xięstw a granice Polski n a ­ je ż d ż a ł, Leszek czarny zniósł go w krw a­

wej bitw ie r. 1282. dla Jadźw ingów osta­

tn ią klęską. Albowiem je d n i z nich na placu p o leg li, d ru d zy z rozpaczy sami sobie życie odjęli i niejako sczątek swojego n a ro d u , w łasną w y tęp ili ręką. Ledwie tylko jakąś część P o d la sia, zdołali Polacy zająć. Co się rozciągało za Bugiem , po Gedyminie trz y ­ m ał syn jego Kiejstut.

Ruś nie hołdow ała Polscze od owych za Leszka białego zd a rze ń , o których się m ó­

w iło ; ow szem gdy Daniel X iąże kijowski i h alick i, L ublin i całą ziemię r. 1244 opano­

w a ł, nie odzyskała go Polska, aż po piędzie- siąt leciech r. 1302. za panow ania W acław a czeskiego; Litw a zaś przeciw ną rzeczy ko-

Z eszyt n i. 3

(18)

siodłała i po odjęciu jej wielu xięstw pół­

nocnych pod Gedyminem , zawojowała da­

lej W ło d zim ierz, Ł u ck , Kijów, r. 1320. 1521.

W szakże o tejże praw ie p o rz e , Ruś czerwona

l Podolem , chociaż nie Polscze, przynajmniej polskiem u X iążęciu Bolesławowi mazowie­

ckiemu , urodzonem u z M arji córki L eona, a wnuczki Daniela Króla ruskiego, dostała się po braciach tejże W łodzim ierzu i L eonie, poległych w bitw ie z Gedyminem r. 1321.

Już nakoniec i samo królestwo zaczęło się w sobie rozpadać, gdy rodowici Xiążęta przenieśli podległość obcemu b e rłu , nad rów ność m iędzy so b ą, pod pierwszym z w ła­

snej k rw i naczelnikiem . Wacław I. Ottokar Król czeski, po śm ierci Mieczysława Opol­

skiego r. 12;i0. opanow ał był OpawTę, ja ­ koby ostatnićm rozrządzeniem tego Xiążecia sobie odkażaną, którą Przem ysław III. na­

stępca je g o , nadał synowi swemu z niepra­

wego łoża. Lubo się zaś o nią Bolesław

■wstydliwy n aw et w ojną upom inał, r. 1273.

przez pokój na la t dwadzieścia zaw arty, została się p rzy C zechach; nie długo potem cały Szląsk haniebniej odpadł od Korony.

(19)

ir.

U W A G I

N A D P R Z E M I A N Ą Z B O Ż A W S T O K Ł O S Ę I W Y R A D Z A N I E M S i ę G A T U N K Ó W N A S IO N .

Przedm iot przem iany zboża w stokłosę, i stokłosy w zboże, ró w n ie jak wszelkie p rzeo b rażen ie rodzajów i gatunków zboża, je st podług m niem ania m ojego, rzeczą go­

dna za sta n o w ien ia, i gruntow nego rozbio­

r u ; dotyka bow iem najskrytszych p rz y ro ­ dzenia tajników , i łączy zjawiskami sw ojem i, ogniw a zjawisk w przyrodzeniu zw ierząt, ptaków , r y b , kruszców i ro ślin , w jeden p ra w ie łań cu c h : nic zaś nie opaźnia tyle postępów w w ynalazkach i um iejętnościach, jak ta myśl fałszyw a, iż dociekania podobne są śm ieszne dla tego, że się zdają bydź nie od gadnione, i że skryte zamiary p rzyrodze­

nia , dla słabych ludzkich zmysłów nie są do pojęcia. Gdyby tak był sądził nasz nieśm ier­

telny K opernik, nie bylibyśmy mieli tak p rę ­

(20)

dko odkrytego praw dziw ego systematu świa­

ta ; ani by się znalazł N e w to n , odkrywający p rz ez ciężar rzeczom przyrodzony, grun­

to w n e przyczyny i stałe praw a mechanizmu w szystkich ciał niebieskich i ich zjawisk cu­

dow nych; ani Trem blej odkrywający, że p ław y w odne, i polipy, długo za rośliny m ia n e , są istotnie stw orzeniam i mającemi zw ierzęce życie; ani D rebbel, i F ontana, odkrywający sztukę powiększenia średnicy przedm iotu aż do razy cztereckset, i jego pow ierzchnią sto sześćdziesiąt tysięcy razy, przez którą Leuw onhoeck i Hartfoecker do­

ciekli, iż całe przyrodzenie składa się z ato­

mów żyjących, tw orzących siłę jego żywo­

tn ą , których zdrolm iałość do tego dochodzi sto p n ia, że m ilion milionów tych istotek żyjących, podług ścisłego w yrachow ania, n ie w yniosły by jescze ziarnka naw et pia­

sku ( l ) . Nie można bydź łatw ym w ozna-

( l ) J e ż e li w ie r z y ć m o ż n a P o s y d o n i u s z o w i, nauka o a to ­ m a c h j e s t b a r d z o s t a r o ż y t n a , i p o c h o d z i o d S y d o ń c z y h a , z w a n e g o M o s c l n i s , k tó r y z y ł j e s c z e p r z e d w ojną T rojań ­ ską. Z o b . S tr a b o n a K sięgę X V I . p a g . 5 2 1 . Zdaje s ię w i ę c ,

£ e P ita g o r a s n a u k ę tę p r z e ją ł o d S y r y j c z y k ó w , a E k p h a n - t u s , E m p e d o k le s , i in n i p r z e z T y r o d F e n icejc z y k ó w i i n ­ n y c h w s c h o d n ic h l u d ó w , i f i l o z o f ó w sta ro £ y tn y ch .

(21)

21 czeniu m ety przem ian i zjawisl( w1 ro ślin ach , skoro rzucim y bacznem okiem na sczególne w łasności p rz y ro d ze n ia , i zjawiska onych;

n a żyw ot tych, które żyją ogołocone z swo­

ich żyw iołów , nie dając najm niejszego znaku ro ślin n ien ia; na siłę żyw otną ty c h , które w la t dw ieście, zaród płodności i roślinności jescze okazały; na w ieczne życie ty c h , które sio same z siebie w yradzają bez p ici i p o ­ m ocy; nakoniec na przem yślność tych , k tó re umieją odradzać się na najburzliw szych n a ­ w et żyw io łach , spusczając na dno m orza lepkie kropelki p ło d u , szukające w piasku m orskim życia.

Czemuż by się pszenica i żyto w stokło­

sę , lub stokłosa w inne ziarno przem ienić nie m ogły, kiedy się w p rzy ro d zen iu znaj­

dują p rzeo b rażen ia uderzające, długo nam n ie z n a n e , wyższe na pozór nad nasze po­

je c ie , a chociaż nie w szystkie, odkryte j e ­ dnak dzisiaj w znacznej bardzo liczbie? T a­

jem nice tego p rzeobrażenia, pokrył Bóg w części z a sło n ą , dla upokorzenia zjawiskiem p rz y ro d z e n ia naszej zarozum iałości, i by nam dał u czuć, żeO n sam tylko w łada p rzy ­

rodzen iem i zjawiskami onegoż. W naukach

(22)

P itagoresa i r i a t o n a , niem ylne mamy do­

w ody , że i starożytni m ędrcy czuli w ażność, ro z le g ło ść , siłę , i osobliwość zjawisk przy­

ro d z en ia ca łe g o ; bo Pitagoras w raz z nimi rozciągnął w ładzę przechodzenia dusz nawet i do r o ś lin , i bo każdej istocie która rośliri- n ie je , starożytność przyznaw ała czu cie, ma­

ją c e związek z czuciem pow szecbnein; dla czego w idoczną tę dzielność przyrodzenia wszystkich niem al tw o ró w , chciano w za­

m iarach m oralności spoić z przyrodzeniem lu d zi, aby poszanowaniem tych tw o ró w , szanować Stw órcę przyrodzenia, i aby n a­

dać zasadom tej dziwacznej nauki religijne piętno. L ecz, jak w wszystkich ludzkich czynach, tak i w ty m , nadużycie myśl do­

w cipną okryło śm iesznością, i tak dalece skaziło cel d o b ry , że zaledwo śladu jego dzisiaj m ożna dociec.

P rzy ro d zen ie m nóstwo ma zjawisk mniej do w iary podobnych, niżeli jest zjawisko przem iany rodzajów i gatunków zboża; a jednak zjawiska te , są doświadczeniem do­

statecznie sp ra w d z o n e , i znachodzą wiarę m iędzy uczonym i ludźm i, z których nikt w ątpić nie m oże, iż i'yby zmieniają się w

(23)

/a b y , i żaby p rzeobrażają sie w S u ry n a m , w K u ra c a o , i w innych Ameryki częściach,

yv ry b y (1 ); że jasczurki przybierają postać ż a b , lub r y b , a żaby i ry b y naw zajem kształ­

ty jasczurek (2 ); że kleista zsiadłość co gą­

bki ożyw ia, ma czucie i życie, i pow oli w gąbkę cześć swego p rz y ro d ze n ia całkiem przeistacza; że istotki m ikroskopiczne, któ ­ ry cli żyw otność zapełnia całe p rz y ro d ze n ie , zamieniają sie p rzez n iek tó re ch o ro b y , i in ­ ne nadzw yczajne w y p a d k i, w poczw areczki ozdobione św itlaca łuseczka rozm aitego po-C G C O i- tw ornego k ształtu , przeobrażające sie na now o w odrobinki żywe pierw otnej postaci, w m iarę niknącej choroby ciała, jak to do­

ciekł ów sław ny Needham w chorobach ospy, zarazy p o w ie trz a , św ierzby, egipskiej lepry, i w enerycznej choroby (3). Takież samo odrobinek p rz e o b ra ż e n ie , robi się po śmierci

( 1 ) G ł o w a c z e u a s z e b ę d ą c e z a r o d e m z a b , m ają p o s t a ć r y b e k , w s z y s t k ie fu n k c je r y b e k o d b y w a j ą , i w n i c z e m d o z a b p o d o b n e n ie są.

( 2 ) S ła w n y Ija F o s s c u tr zy m u ją c t o z sa m o , m ó w i : N o u s ig n o r o n s j u s q u ’o u p c u v c n t s e p o r te r le s variete's d e la n a ­ tu rę , e tc . D is c o u r s su r le s m o n str e s pag: V I I .

( 3 ) Z o b . N o u v . O b s . m ic r o s c o p iq u e s z r. 1 7 5 0 p . ! 12 i 2 1 0 .

(24)

każdego żyjącego stw orzenia, pol<tórej zamie­

niają się w k ształt inny z pierw szym począ­

tkiem zgnilizny.

Samo p rzeo b rażen ie owadów powinno nas p rz e k o n a ć , że przy ro d zen ie nietylko nadaje żyvVot pod w izerunkiem i kształtem coraz odm ienniejszym i upodobalnym ,bez żadnego p ra w id ła ani w yjątku, ale nadto przeobraża iedne i też sama istotę w ró ż n e koleine kształ-

J O O O G <1

ty , k tóre żadnego do siebie nie mają podo­

bieństw a, choćiaż bezpośrednio z jednego ro d zaju istotnie pochódżą: tak rów nież z je ­ dnego ro d z aju pochodzące n a sie n ie , może p rzy b rać postać zupełnie odm ienną, podług sprzyjających okoliczności w rozw inieniu, lub p rz y tłu m ien iu zarodu tej zmiany. .

S korosie odbyw a m nożenie żyjących tw o­

ró w , bez najm niejszego zw iązku dwóch płci m iedzy sobą ( l :) , a czasem naw et przez ode­

rw a n e czło n k i, z których pow stają nowe

( l ) N e e d h a m a t u r e n a itr e le s p a r t ie s c o u p c c s d e p le u - s ie r s a n im a u x . II f it c n s u i t e , c o m m e M . d e B u ffo n d e s e x p e r ie n c e s s u r le s p a r t ic u le s o r g a n iq u e s , q ui d e la v i e Ł y d g d ta le s ’ć l e v e n t a la v i e a n im a lc , e t q ui re to m b e n t a l- te r n a t iv e m e n t d a n s la p r e m ić r e d e c e s v ie s. T r e m b le y a d iv is d l e s p o l y p e s , ils s e s o n t c o m p le 'tć s ; il le s a f e n d u s , il e n a f a it d e s m o n s t r e s ; il le s a v u p o u s s e r d e s b o u r -

(25)

25 żyjące isto ty ; skoro zaprzeczyć nie m ożna iż ro ślin y jak zw ierzęta rodzą się, żyją i o- b u m ie ra ją ; skoro rzeczy kopalne i kruszce, łącz ą się z sobą i m nożą płciam i osobnem i, rzu cają ziarna p ło d u , i składając takow e w m acicy kam iennej albo kruszcow ej mającej n a w e t swą b ło n ę , i swoje łożysko ( l ) ; skoro też same kruszce i kam ienie m ają swoje ży­

c ie , choroby, o d rę tw ie n ie , zgrzybiałość, a n aw et śm ierć sam ą; i skoro widzim y że p rz y ­ ro d zen ie czyni takow e zm iany w samym r o ­ dzie lu d z i; jakim że sposobem te n ie p o ję te zjaw iska przem ian m ogły by bydź je d y n ie do sam ych p rzyw iązane z w ie rz ą t, w b re w w idocznej analogii zw ierzęcego i roślinnego ży c ia , i dla czegożby same tylko ro ślin y , z pod p ra w a zm ian i przeo b rażeń rodzajów w y jęte bydź m ogły, i były przym uszone iść n ie p rz erw a n y m porządkiem , za p ie rw ­ szym p rz y ro d z e n ia w zorem ?

g e o n s , q u i s e s o n t a l l o n g e s , q u i o n t p r o d u it d e s b r a s , s e s o n t s e p a r e s d e le u r m e r e , e t o n t v ć c u d e Ieu r p r o p r e v i e . Z o b a c z E n c y c l o p e d i e d e D id e r o t e t c . T o m 3 4 . p a g . 2 4 8 .

( l ) S t h a l , i in n i f iz y c y s ła w n i z a p r z e c z a ją t e m u z j a w i­

s k u , B e c c h e r j e d n a k i w ie l u in n y c h u c z o n y c h N a t u r a lis t ó w n ie m ie li g o za n i e p o d o b n e d o w ia r y .

4

(26)

W e wszystkich praw ie żywych i nieży­

w ych tw o ra ch spostrzegam y te n nieporzą­

d ek, p rz e z zadum ienie nasze zjawiskiem n az w a n y , k tó ry dla przy ro d zen ia nie jest zadnein zjaw iskiem , i któ ry się zdaje bydź n o w ą tw ó rczą przy ro d zen ia sp ręży n ą, jak się to wTidzieć daje w ciałach nieb iesk ich , i żyw iołach niebo i ziemie otaczaiacych. Har-*7 o J c J m onja o g ó łu , zdaje się wymagać n ieporządku w jej zdrobniałych częściach, czem użby więc te n nieporządek p rzy rodzenia w w szystkich jestestw ach i żyw iołach tyle w idoczny, m iał bydź poczytany w roślinach za rzecz n iepo­

dobną ? (1) N ieład t e n , ma zapew ne miejsce w królestw ie ro ślin n e m , ale przechodzi przez

( l ) T e n n ie p o r z ą d e k n ie t y lk o w id z im y w ż y j ą c y c h t w o - r a c h , i u ło m n o ś c ia c h lu d z k ic h t y le c z a se m p o t w o r n y c h , o r a z w r ó ż n i c y m ię d z y r o d a m i lu d z i, ja k K a fr ó w i E u r o ­ p e j c z y k ó w , a le w id z im y g ó n a w e t w r o ś li n a c h , w k tó r y c h b o t a n i c y z o w ię p o t w o r a m i9 c z y li w y r o d k a m i ( m o n s t r e s ) , t e r o ś l i n y , w j a k ic h z li s t k ó w d ru g ie w y r a s ta ję l i s t k i, z k w i a t ó w d r u g ie ł o d y g i z e ś r o d k a s a m e g o k w ia t u , n io są c e n a n o w o k w ia t s w ó j , i z o w o c ó w d r u g ie la t o r o ś l e m ające n a k o ń c u o w o c t e g o ż g a tu n k u . Z o b a c z : E n c y c lo p e d ie o u D ic t io n a ir e r a is o n ć T . X X I I . p a g . 1 6 2 . S k o r o p łó d k tó ry p o w i n i e n w y d a ć n o g i , w y d a ł j u z n ie r a z k o p y t a , cz e m u z b y n a s ie n ie k tó r e m ia ło p s z e n ic ę w y d a ć , n ie m o g ło w y d a ć c o ś i n n e g o , ja k j e s t n a p r z y k ła d s t o k ł o s a ? v

(27)

ciche i u k ry te w ew n ętrzn e zjawiska, których cieniow anie i działalność niepodpadają pod zm ysły n a s z e , i dla tego tóż dopiero po od­

k ry c iu m ikroskopów , j i nim i życia ro ś lin , p rz eo b ra żen ia ich p rz estały bydź zagadką dla lu d zi uczonych.

U derzające n iektórych ro ślin własności dow odzą, źe ich m echanizm podobny je s t zupełnie do zw ierzęcego m echanizm u, ze przy ro d zen ie n ie stw orzyło ich z takiem o- g ran iczen iem , w jakiem się p ow ierzchow nie ukazują sam e, i ze p rz e to są zdolne do p rz e - m ia n i p rz eo b ra żeń bardziej zdum iew ających, jak je s t p rz eo b ra żen ie pszenicy w jęczm ień ik ą k ó l, żyta w stokłosę, lub stokłosy w żyfo.

I tak zadziw iające łączenie się w a lisn erji szukającej sw ego zapłodnienia; zdum iew a­

jący gatunek czucia rośliny zw anej p u d i c a m i m o s a ; ow a latorośl żyw okrzew em zw a­

n a , kryjąca się \ y rospadliny skał lub ziemi opodal p rz e d obliczem lu d z i; ta w Ameryce p ółnocnej d i o n e a m u s c i p u l a , czyli ła - pim uszka gniotąca m uchy i kłująca każdego kto by ją chciał dotknąć; grzyby b ra zy lij­

skie m iotające sobą na w zór istot żyw ych, dla u d zielenia samicom płodow ego proszku

27

(28)

w którym się okazuje ru c h atomów; kosczka rzucająca z gw ałtow nością swoje nasienie, w któ rćm to p oruszenie je st bardzo zasta­

n aw ia ją ce; karpobole k tóre rzucają bomby kreślące swój obieg p arab o liczn y ; i tyle tym podobnych zjawisk w roślinnieniu , każą nam w nioskow ać, ze są w nich jescze i in n e do­

tą d nieodkryte w łasności, m iędzy którym i p rzeobrażenie ziarn a bardziej p rzy ro d zen ia u tru d zić nie m oże, niżeli te zjawiska jakie nam ju ż znane.

Chcąc jednostajność rodzajów zboża u - trzym yw ać z u p o re m , po trzeb a wnosić że przy ro d zen ie je st jed y n ie niew olniczym spraw cą wszystkiego co nas otacza, czego jednak dow ieść nie p o d o b n a, gdyż te do­

w ody g ru n to w ały b y się na samych podo-' b ień stw a zasadach, k tó re zwykle fałszywe byw ają. P oniew aż w idzim y że pszenice zw ykły ro d z ić takież same pszenice, nie id zie za tem że zawsze, w szę d zie, i wszyst­

k ie pszenice zachow ują toż samo praw idło;

b o, chociaż m uchy niosą jaja z których się w ylęgają m uchy im p o d o b n e, jednak znaj­

du ją się i ta k ie , żyw orodne zw ane, które w istocie płód żyw y w ydają; chociaż giną,

(29)

z w ie rz ę ta , ro b a k i, i owady, którym głowę odcięto, dla tego jed n ak są polipy, tasiem ­ c e , so litery , gordjony, trz e w y , pokrzyw y m o rsk ie , i in n e stw o rz e n ia , k tóre w każdej odciętćj cząstce m ają żyw ot osobny; cho­

ciaż zw iązek p łci jest. pow szechnie uw aża­

n y za p o trze b n y do zarodów p ło d u , są p rzecież o dkryte dw óchpłeiow e tak w lu ­ dziach , z w ie rz ę ta c h , ow adach jako i r o ­ ślinach, i takie płci żeńskiej ow ad y , k tó re zapładniają się same ra zy k ilk a , bez zw iązku z m ęzkim rodzajem . Czemużby ro ślin y i ziarn a zboża niem iały m ieć w łasności p o ­ dw ójnych p łc i, podw ójnych zarodów n a ­ s ie n ia , i zdolności w yradzania się nietylko w gatunkach ale i rodzajach ? (1)

Zdanie to p o p iera sama ilość te ra ź n ie j­

szych rozlicznych rodzajów i gatunków zbo­

ża , o k tó ry ch w starożytnych opisach dzie­

jó w p rz y ro d ze n ia n aw et wzm ianki nie ma ; i to pom ięszanie nazw y ro ślin zbożow ych, dow odzące niepam ięć ich pierw iastkow ych

2g

( l ) T o z d a n ie p o p ie r a G ir ta n n e r w w y j a ś n ie n iu za sa d K a n t a , m ó w ią c : „ J e m e h r ic h d ie N a tu r s t u d ie r e , d e s t o

„ m e h r b in ic h g e n e i g t , ih r A llc s z u z u t r a u e n , u n d ic h

(30)

Buf fon m ó w i, z e te gatunki pszenicy, j a ­ kie m am y te r a z , nie mogą bydź czystym p rz y ro d ze n ia p ło d em , ani mogły bydź zna­

n e C ererze lu b B achusow i, i ze istnienie tego szacow nego ziarna w inni jesteśm y je ­ d ynie u p ra w ie , długiem u bardzo usiłow a­

n iu , i własności nasienia zdolnego do zmian kilkorakich; gdyż dzikićj pszenicy n ie w i­

dzim y nigdzie w krajach lepiej znanych.

Toz samo utrzym yw ał Pliniusz m ów iąc: iz się nietylko gatunki, lecz i rodzaje nasion p rzez u p ra w ę długą i um iejętną, stoso­

w nie do klim atu i gatunku ziemi w yradza­

ją w odm ien n e, i lepsze lub gorsze, jak się w racają do pierw otnego stanu dzikości p rzez długi ciąg zaniedbania, przechodząc z lepszych gatunków w podlejsze, z podlej­

szych w n ik czem n e, z nikczem nych w tra ­ w ę , a z tra w y w suche ździebełka. Co­

ro c zn ie odm ieniające się owoce przez scze- p ien ie i p rz esad z en ie, ró w n ie jak krzewy,

„ b e k e n n e , m it e in e m 'b e r iih m t e n P h ilo s o p h e n d e s A lte r - , , t h u m s : m ih i c o n t u e n t i s e , p e r s v a s it rerum n a tu r a , n ih il , , in c r e d ib ile e x istim a r c d e e a . Z o b . s tr o n ę 2 6 8 .

(31)

31 kw iaty i jagody, są także tego przy k ła­

dem. (2)

W iadom y je s t w pływ py łk u płodnego, z jednego n a dru g i rodzaj ro ślin padający, będący pow odem zm iany kw iatów , i mogą­

cy, chociaż w małej cząstce, działać w spól­

n ie z zarodem n asien ia, na zbozow e ziar­

n o ; lubo pyłek te n sam z siebie, bez pom o­

cy nasienia, n a rodzaj je g o , w p ły w u m ieć n ie zd o ła, ograniczając się jed y n ie n a zm ia­

n ie gatu n k u : albow iem nie w idzim y nigdzie, aby czynione z ty m pyłkiem ty lo k ro tn e d o ­ św iadczenia, okazały w idoczną zm ianę r o ­ d zaju n a s ie n ia ;. lubo siła jego ro ślin n a tak je s t czy n n a, ze przenoszeniem pyłku z je ­ dnej ro ślin y n a d ru g ą , sław ny F aircliild w

( 2 ) T ę m o ją o p in ię n ie t y lk o p o p ie r a j ą s t a r o ż y t n i m ę d r ­ c y ; a lb o w ie m i ó w n a j s ła w n ie j s z y K a n t , t e g o c z e s n y f il o ­ z o f n a j g łę b s z y , j e d n e g o z e m n ą j e s t z d a n ia . D . C hr. G ir - t a n n e r w z a s a d a c h K a n ta h is t o r j i n a t u r a ln e j , n a s t r o n ic y 2 8 2 i 2 8 3 . ta k m ó w i : „ R e is u n d G e t r e id e d ie Y o r z iig lic h - s t e n v c g e t a b ilis c h e n N a h r u n g s m itte l d e s M e n s c h e n , s in d c b e n d a s e lb s t i n d e m w ild e n o d e r u r s p r u n g lic h e n Z u - s t a n d e a n z u t r e f f e n .“ B a illy , P a l l a s , s ą ta k że t e g o ż s a m e - m e g o z d a n i a , t u d z ie z Z im m e rm a n n . W k o ń c u m ó w i G ir - t a n n e r w K a n c ie str: 3 5 8 : D ie K u ltu r v e r m e h r t b e y d e n P i ł a n z e n , s o w i e b e y d e n T h ie r e n , d ie M e n g e d e r S p i e l - a r te n u n d Y a r ie ta te n .

(32)

H oxtan zm ienił gatunki w ielu swoich roślin i kw iatów . T ak te z cz y n isam o przyrodze­

n ie za pom ocą w ia tró w , mieszając pyłki odm iennych gatunków i rodzajów ro ślin , z czego mamy te różn o b arw n e farby rosko- sznych po łąkach kw iatów . W niektórych rodzajach r o ś lin , siła żyw otna pyłliu- tak jest zadziw iająca i wiell<a, iz n iep o trzeb u je cza­

sem właściw ego sobie żyw iołu do rozw in ię­

cia swTojej roślinności , czego m am y p rz y ­ kład z nasiennego proszku sczawiu je le n ie ­ go (lincjua cervina) któ ry zebrany z rośliny i posypany n a w ilgotnym tynlm , w ydał ro ślin ę tegoż samego rodzaju, ( l ) Moc ta , daje się dostrzegać i w nieporządnycli sa­

dach , w których częstokroć zm ieniony smak dobrego ow ocu, lub jego zwykłe w łasno­

ści, n ie pochodzą jak ty lii o z pyłku tego padającego z jed n y ch drzew na drugie. (2) P rzypuściw szy iź moc pyłku ma wpływy

( 1 ) Z o b . C o n v . S w a m m e r d a m b ib l. n a t. G r e w . anat.

T r a n s , p h i lo . n . 4 6 1 .

( 2 ) P y ł e k r o ś lin p o w i n i e n b y d ź u w a ż a n y za n a s i e n ie , p o n i e w a ż s ę w y p a d k i w k t ó r y c h o n sam d ziała i r e p r o ­ d u k u j e s w ó j r o d z a j , ja k w s c z a w iu je le n im . Z o b a c z M o - r is o n s tr o n a 9 2 . i B ib li o , n a tu r . n . 4 6 1 .

(33)

bardzo ograniczone na zmiany rodzajów ziarna zbo żo w eg o , i sama z siebie nic dzia­

łać n ie m o ż e , w ypada z tą d , iż zmiany r o ­ dzajów nasienia przypisać trz e b a zarodow i je g o , u p ra w ie ciągłej i sta ra n n e j, gatunko­

w i ziem i, klim atow i k ra ju , i chorobom n a­

sienia , pochodzącym w części z p o w ie trz a , w części z naszego zan ied b an ia, lub n ie- wiadomości.

Jak dzielna je s t czynność klim atu w wszystkich stw o rzen iach ży jący ch , w fizy­

cznym i m oralnym w zględzie, tak ró w n ie ż okazuje ona n iezaprzeczone działalności skutki n a gatunkach i rodzajach r o ś lin , n a ­ sio n , i w szelkich ziem i utw orów . P rz e b ie ­ gnijm y okiem ro ślin y i nasiona wszystkich klim atów , a znajdziem y odm iany cieniow a­

n e klim atem ró w n ie jak i w ludziach (1).

Zacząw szy od bliższego nam północnego b ieg u n a aż do ró w n ik a , pszenice tak jak i lu d z ie , zm ieniają się w gatunkach i k o ­ lo ra c h z białej na żó łtą, z żółtej n a czer­

w o n ą , z czerw onej n a b ru n a tn ą , z b ru n a ­ tn ej p ra w ie na czarną w całej swojej po-

( l ) Z o b a c z G ir ta n n c r p . 1 6 8 , 169 i t. d.

(34)

brzegom A frykańskim , postrzegałem n ie ­ znaczne stopniow e zm iany n ie tylko w r o ­ ślinach ale i w n a sio n a c h , pomiędzy któ- re m i pszenica stopniam i zw iększała swe z ia r n o , ta k , iż w południow ej Hiszpanji znalazłem ziarno pszenicy g ru b sz e , dłuższe i mączastsze o wriele od n aszej, Algierska zaś, a sczególniej B arbaryjska, na targach w M aladze, i innych p ortow ych m iastach b yw ająca, m iała ziarno w objętości dw a ra zy g ru b sz e , i w m iarę tćj dłuższe n ie ­ p orów nanie od pszenicy Polskiej. Zdaje się ze dw óclikłosow a p rzenica Sm irneńska, ma- jaca czasem kilka n a jed n em źdźble kłosów, nie m usi pochodzić z odm iennego p ierw o­

tnego gatunku n asien ia, lecz klimatem i g ru n tem w tak ą zm ieniona została: gdyby bow iem w łasność ta była jej p rz y ro d zo n ą, p rz em y sł lu d zi byłby ją b y ł zapew ne wszę­

dzie u p o w szech n ił, jak nas wzbogacił po- ży teczn em in asio n am i, roślinam i, i drzew a­

m i in n y ch części św iata. (1)

( l ) W p a m ię tn ik u m a g n e t y c z n y m p o ls k im , c z y ta łe m r o z p r a w ę n a d o ś w ia d c z e n iu o p a r t ą , £ c s ię o w ie s p r z c m ie -

(35)

35 G atunki pszenic w ąsatych i gołych, u w a­

żane są także za płód pochodzący z gatun­

k u z ie m i, a nie z przy ro d zo n y ch pszenicy w łasności. Spraw dziło się to doświadcze­

niem czyriionem kilkokrotnie p rzez tow a­

rzy stw o rolnicze B ern eń sk ie, i przez P.

D uham el w ró żn y ch m iejscach, a sczegól- n ić j przez ostatniego w F ra n c ji, gdzie w płasczyznach około Beause pszenice w ąsa­

te zm ieniły się w gołe p o kilku latac h za­

siew u , tak jak n a o d w ró t pszenice i ję - czmiona gołe zrobiły sie w asatem i w oko-O J o c licach G o rsta d t, lu b w sąsiedztw ie lasów O rle ań sk ich , gdzie są ziem ie tłu s te , a kli­

m at gorący. W wszystkich niem al owocach w id ać te n w p ły w połączony u praw y, klim a­

t u , i gatunku ziem i, a w niektórych zda­

rz a się tak m ocny, iż przew iezione drzew o z północy n a p o łu d n ie , lub p rz eciw n ie, zaledw o zbliża się do swego n ie tylko ga­

tu n k u , ale i ro d zaju w w ydanych owocach

n i ł w ż y t o p r z e z u p r a w ę . W ie m t a k ż e , iz p r ó b y c z y n i o ­ n e z o w s e m A m e r y k a ń s k im , d o p s z e n ic y p o d o b n y m , u n ie m c ó w S p e l z , D i n k e l , W e s e n , z w a n y m , tę p s z e n ic ę w p r o s t y o w i e s z m ie n iły .

(36)

dla te g o , że p rzy ro d zen ie zastosowawszy*

W łasność w szystkich swoich tw orów do w łasności k lim a tu , w m iarę niego zmienia moc ro ślin n ieriia, w yradza się, i rów nie je s t cierpiące i tru d n e do przysw ojenia strefy , jak in n e zw ierząt i ludzi p rz y ro ­ d z e n ie , skoro je przeniesiem y z strefy lo­

dow atej, do strefy gorącej. M ożna ztąd w nosić, źe zboże ulega także zm ianom , w których p rzyrodzenie odstępuje od swojej jednostajności przez k lim at, gatunek ziem i, u p ra w ę , choroby ziarn a i w pływ y pow ie­

trza . Jeżeli p ra w d a , brzoskw inia (malum persicum ) przyszła do nas z P ersji jako t r u ­ cizna, jed n ak w klim acie naszym owoc ten nieokazuje żadnego tru ciz n y śladu, ( l )

Z aród nasien ia m ającego w sobie skłon­

ności w ro d zo n e do ch o ró b , je st n ie m yl­

nie je d n ą z najdzielniejszych sp rę ż y n , przy w sp ó łd ziałan iu in n y ch w pływ ów , do p rz e ­ o b rażen ia rodzajów zboża, i Zmiany jego gatunków . S ew erynus , w raz z wielu in­

nym i badaczam i dziejów p rzyrodzenia, zga-

( l ) Z o b a c z E n c y c l o p e d i e o u D ic tio n a ir e r a iso n n e T o m X X V . p a g . 5 0 .

(37)

37 dza się zu p e łn ie w tem m niem aniu, m ó­

w iąc: iż nasiona m ają p o d w ó jn e, a naw et n ie k tó re i kilkorakie zarody, mogące zmie­

n ić p ierw o tn a nasienia p o sta ć , i kształt sa- mćj rośliny. Jeżeli zaró d te n w ziarnie pszenicy napotyka przypadkiem n a w ew n ę­

trz n e ro ślin n e przyczyny, i razem ze w n ę­

trz n e w p o w ie trz u , k tó re g o s wojem w spół­

działaniem rozw inąć m o g ą, utłu m iając g łó ­ w n y pierw iastkow y nasienia z a ró d ; n a ów - czas kąkol lu b stokłosa, jęczm ień lu b owies rozw ijają się, p rz y b ie rając kształt im w ła ­ ściwy, swoje now e w łasn o ści, i swoje n o ­ w e p rz y ro d z e n ie , m ocą którego w yzute z p ierw o tn e g o pszenicznego k sz ta łtu , ro z - pładzają się później pod tą now ą postacią.

Zdanie to p o p a rte je st dośw iadczeniem , gdyż znaleziony d o rodny kąkol, w y ra sta­

ją c y w ra z z kłosem pszenicy z jednego w spól­

nego (?) ź d ź b ła , żyw ił się jej u sczerbkiem , i p rzy p ro w ad z ił onę do stanu nikczemnego bardzo. Nie podobna tego przy p isać, jak ju ż w yżej dow odziłem , płodności p y łk u , gdyż w p ły w te n m usiałby b y ł poprzedzić uk ształto w an ie n a sie n ia , k tó re w ydało dw ie tak odm ienne rośliny, i odm ienne ziarna-:

(38)

a jaka bądź p rzyczyna fizyczna była sp ra­

w cą takiego zjaw isk a, zaw sze jednak sku­

tki w ynikają z przyczyny n asien ia , co do ­ w odzi ja sn o , ze to nasienie m ieć może w sobie rozm aite zarody. (1}

( l ) T a k u tr z y m u je K a n t , i t łó m a c z j e g o G ir t a n n e r , k t ó r y m ó w i: D e r u r s p r iin g lic h e S ta m m e in e r j e d e n G a ttu n g o r g a n is c h e r K ó r p e r , e n t h ie lt in s ic h e in e M e n g e y e r s c h ie d e - n e r K e im c u n d n a tiir lic h e r A n l a g e n , v o ń d e n e n s i c h , d u r c h d ie y e r s e h ie d e n e R ie h t u n g d e s B il d u n g s t r ie b e s ; b a ld d ie s e b a ld j e n e e n t w i c k e l t e n , w a h r e n d d ie iib r ig en u n e n t w ic k e lt b lie b e n : d a h e r d e r U r s p r u n g d e r y e r s c h ie d c - n e n R a s s e n , S p i e la r t e n , u n d V a r ie ta t e n , e in e s u n d d e s - s e lb e n S ta m m e s . Z o b . str . 1 0 . ,i 1 1 .

( D a ls z y c ią g w n a s tę p u ją c y m z e s z y c ie ) .

(39)

III.

Z D A N I E O D Z I E Ł K U :

M I A S T O T A R N Ó W P O D W Z G L Ę D E M H I S T O ­ R Y C Z N Y M , S T A T Y S T Y C Z N Y M , T O P O G R A F I C Z N Y M

I N A U H O W Y M ;

PRZEZ

X . WINCENTEGO BALICKIEGO

P L E B A N A W L I S I G Ó R Z E ;

w T a r n o w ie w y t ł o c z o n e h r o tła m i J ó z e f a K a r n sta d ta 1 8 3 1 .

Nie będziem y się szeroko rozw odzić nad użytkiem z sczegółow ego opisu k raju n a ­ szego w ynikającym . M ów ił ju z o tem Siar- czyński, dając « W i a d o m o ś ć o J a r o s ł a - w i u » m ówiliśm y w Czasopiśmie r . 1831.

Zesz. I. m ów ili in n i krajow cy i obcy. Na­

leży w ięc podziękow ać X . B. za opis m ia­

sta T a rn o w a ; w ypracow ał go bow iem do­

syć sk rz ę tn ie , korzystając z m iejscow ych ź r ó d e ł, czyli pism ozbiorów X ięcia Sangu­

szki, OO. B ernardynów , U rzędu m iejskie­

go , U rzęd u pow iatow ego i t. p .; niepow ta-

(40)

rz a ł co in n i ju z p isali, prostow ał owszem ićłi pom yłki, u ło ż y ł dziełko dość p o rz ą d n ie , słow em n ie źle się p rz y słu ż y ł ziomkom i piśm iennictw u krajow em u.

W szakże zająw szy tym sposobem miedzy pisarzam i narodow ym i m iejsce, stanął przed sądem publiczności i w yrok jój przyjąć po­

w in ien W olno je s t każdym u dać zdanie sw oje, i m y też nasze dajem y: D zieło X.

B. n ie je s t doskonałe; ale też nie je s t tak z łe , żeby się po p raw ić n ie d ało , w ięc je popraw iam y.

J tak I. w p r z e d m o w i e ( s tr .I V .) n ie­

w łaściw ie nazw ano Siarczyńskiego, T a c y ­ t e m n a s z e g o k r a j u . X . Siarczyński pi­

sał w iele i p isał d o b rz e; wszelako p o ró ­ w naw szy jego dzieła ( l ) z dziełam i/ Tacy­

ta , niepostrzegam y zupełnego podobień­

stw a. T a c y t najw ięcej i praw ie tylko w sam ym o kręgu dziejów p ra c o w a ł; Siarczyń­

ski zaś oprócz dziejów w ieku panowania Zygm unta III. zajm ow ał się krajopisem czy­

li geografją P olski i G alicji, nauczał lud pobożnem i m ow am i, oddaw ał cześć mężom

( l ) Czasop. nnuh. 1 8 3 0 . I. 1 0 6 - 1 4 6 .

(41)

41 zasłużonym (1) pisał o p o lity ce, ogrodni­

ctw ie i t. p . ; okazał w ięc obszerniejszy za­

kres w iadom ości, i ztąd raczój-chociaż nie w e w szystkiem - z P liniuszem starszym ( C.

P l i n i u s s e c u n d u s ) p o ró w n an y bydź może.

II. s t r . 4 - 8 . P ow ażne je st zdanie Stan.

O rzechow skiego o h l e l i w i e ; ale u p iera ć się p rz y tej nazw ie n ie w idzim y p o trze b y . Czas i zwyczaj n ad a ły językow i naszem u przyjem niejsze b rzm ien ia; pisaliśm y da­

w n iej: h a r m a t a , h a r f a , h a z a r d , t h o , t h w o y a , t h o b y e i t. d. te ra z piszem y jak w ym aw iam y: a r m a t a , a r f a , a ż a r d , t o , t w o j a , t o b i e , i lepiej; w ięc lepsza te ż L e l i w a , - n i ż e l i H l e l i w a .

I I I . .s t r . 9. « Dając m u zu p ełn ą i w olną

«w ładzę m iasto tam że za ło ż y ć, s pow agą

« Sądu (?) czyli n a sąd takow y dzień jaki

« sobie w ty g o d n iu założy.» P rzyw ilej opie­

w a : D a n t e s s i b i c i v i t a t e m i b i d e m l o c a n d i e t f o r i a u t o r i t a t e m , s i v e f o r u m (?) h u j u s m o d i d i e m , q u e m

( l ) K a z a n ia ś . p . X . F r a n c . S ia r c z y ń s k ie g o . W e L w o ­ w ie i T a r n o p o lu 1 8 3 2 . 8 v o .

6

(42)

e l e g e r i t i n s e p t i m a n a , p l e n a m e t l i b e r a m f a c u l t a t e m . M ylnie to p rz e ­ pisano , ale jescze m ylniej przetłóm aczono, bo f o r u m w tern m iejscu nie znaczy S ą d , ale t a r g ; nadano w ięc Tarnow skiem u wol­

ność założenia m iasta, zaprow adzenia w nim targów , i o b rania albo oznaczenia d n ia , w którym tal<owe co tydzień odpraw iać się mają. Sądy bow iem d a w n ić j, jak pow sze­

chnie w iadom o, nie odbyw ały się co ty ­ dzień , ale w pew nych p orach r o k u , co pó- źnićj K a d e n c j a m i zw ano.

IV. s t r . 9. «W ó j t a i m i e s z k a ń c ó w m i e j s c a . . . . w o l n y c h c z y n i e m y i o d ­ d a j e m y o d w s z e l k i ć j w ł a d z y » źle po p o lsk u ; lepiej b y ło , nietrzym ać się n ie­

w olniczo w y razu łacińskiego, zwłascza ła ­ ciny średniego w iek u : ( s t r .30) l i b e r o s - q u e f a c i m u s e t r e d d i m u s a b o m n i p e n i t u s p o t e s t a t e , a przy tem oddać p raw d ziw ą myśl swobody : bo z powyższe­

go tłóm aćzenia w nosićby m ożna, że Wójt i m iesczanie tarn o w scy od w s z e l k i ej w ła­

dzy w o ln i, żadnego n ad sobą zw ierzchni­

ka nie m ieli i takim sposobem Rzeczą po­

spolitą w R zeczypospolitej byli, na co się

(43)

43 zgodzić nie m ożna. T arn ó w zyskał praw o m agdeburgslue, rów nie jak inne miasta po l­

skie ; b y ł w ięc n a m ocy tegoż samego p ra ­ w a , a) p o d w ł a d z ą P a n a c z y l i d z i e ­ d z i c a , bo n a W ójta - czyli Adwokata do P a­

n a skarga iść pow inna (1) prócz tego grzy­

w n y czyli kary pieniężne z w yroków sado­

w ych w części P a n czyli D ziedzic pobie­

r a ł (2), a w reście K ról dając P a n u w olność założenia m iasta (D antes sibi civitatem ib i­

dem locandi e t fo ri autoritatem ) w niczem bynajm niej p ra w jego n ieu scz u p lił, ale je owszem ro zszerzył, b) p o d w ł a d z ą S ą ­ d u k r a k o w s k i e g o , bo odzew y (a p e lla - c je , czyli jak Sczerbicz chce (5) ł a j a n i a p r a w u ) , szły na zamek krakow ski, gdzie K azim ierz W. po zniesieniu apellacji do

( 1 ) S i c o n tr a iu s tic ia m a n n o e t d ie id fa c e r e ( A d v o c a - t u s ) r e c u s a v e r it , d o m in o te r r a e iu d ic iu m y a c a b it . J u s m u n i c ; M a g d ę b . y u l g o W e i c h b i l d . C r a c o y ia e M D X X X V .

( 2 ) P o e n a m c tia m s iv e p o e n a s ( A d v o c a t u s e t c i v e s ) c u m d o m in o s e u h a e r e d e p e r c ip ie n t J u d ic a t i. P r i y i l . V l a d . 1 3 3 0 . a n .

( 3 ) S p e c u lu m S a x o n . a lb o P r a w o S a sk ie . L w ó w a n . M D L X X I . f. 12.

(44)

M agdeburga, Sąd najw yższy ustanow ił ( l ) , c ) p o d w ł a d z ą K r ó l a , który najwyższą w ład zę sądow niczą i w ykonaw czą, jak w każdym k r a ju , tak i w Polscże sprawo­

w a ł , (2) i tę sobie K ról W ładysław Łokie- sek w T arn o w ie zach o w ał, gdy w przyw i­

le ju m ów i w yraźn ie o pozw ach miesczan p rz e d oblicze Króla. (3) W ypada w ięc po­

w yższe w y razy sprostow ać w te n sposób:

«W ójta i m iesczanów z pod sadow nictw a

«i wszelkićj w ładzy, W ojewodów, K aszte­

la n ó w , Sędziów, Podsędków i jakichbądź

« urzędników wyłączam y, w yzw alam y i u -

« uw alniam y» t. j. że miescz;anie ta rn o ­ wscy, nie n ależ ą w żadnych spraw ach do Sądów krajow ych zw yczajnych, ale mają mieć swój w łasn y Sąd i Urząd w edług p ra w a m agdeburgskiego.

( 1 ) J u s m u n . M a g d c b . a r t. X I . i X I I . P o r z ą d e k S a ­ d ó w i s p r a w m ie j s k ic h P r a w a M a g d e b u r g s k ie g o . K r a k ó w 1 6 1 9 . 4 t o . p . 1 6 5 .

( 2 ) J u s m u n . M a g d . a rt. V I I I . P o r z ę d . S ę d . m ie j s c o : p . 1 6 6 .

( 3 ) C itati n ih ilo m in u s a d n o s tr a m p ra e sen tia m p e r lit- tera m s ig il lo n o s t r o m u n it a m , r e s p o n d e r e in c a u sis q u i- b u s l i b c t . . . te n e b u n tu r . P r i v . V I a d .

(45)

V. N a t ć j z e s a m ć j s t r . 9. i n a s t . czy­

tam y : «Larg lu b bary, w raz z panem czyli dziedzicem w ym ierzone (?) przyjm ą osą­

dzen i (?)»; w p rzyw ileju zaś sto i: A d v o- c a t u s e t c i v e s . . . . j u d i c a b u n t e t co- g n o s c e n t . . . . p o e n a m e t i a m s i v e p o e - n a s c u m d o m i n o s e u h a e r e d e p e r - c i p i e n t j u d i c a t i ; t . j . W ójt i m iesczanie sądzą w szelkie spraw y, a w in y (grzyw ny) z osadzenia (judicati) w espół z P anem czy­

li Dziedzicem p o b ie ra ją , t. j. po galicjisku m ów iąc, taxy, sztrofy, sz p o rtle , w je d n e j połow ie dla D ziedzica, w drugiej do kas- sy miejskiej płyną.

VI. s t r . 10. zam iast N a w o g i u s z a , le ­ piej po p olsku: N aw oja; zam. J a s k o n a K a s z t e l a n a S a n d o m i r s k i e g o , p o p ra ­ w ić K asztelana sandeckiego, bo w p ie rw o - cie p r z y w i l e j u , je ż e li dobrze p rzep isa­

n y , czytam y: « Jascone Castellano S a n - d e c e n s i . »

VII. s t r . 11. (przyp.) o bram ie lwowskiej w T arnow ie- n iew iedza; mówią zaś dotądo 7 o c o p i l z n i e ń s k i e j bram ie i p i l z n i e ń - s k i e m przedm ieściu.

VIII. s t r . 12. Chcielibyśmy czytać list 45

Cytaty

Powiązane dokumenty

W Polscze nie było Margrabstw dziedzicznych, równic jak innych tytułów; w pier- wiastkowem bowiem urządzeniu godności i urzędów krajowych Rzeczpospolita

Jakoż m ieszkańce tego klim atu są pow iększej części ru m ian i, bujnych miąs i po­.. dlegają chorobom zapalnym sczególniej płuc i naczyń

niech w sercach nienawiść się lęgnie , Lecz do sczytu gdzie się wzniósł, szyderstwo nic sięgnie—.. Wstał jak ork an, by obwiać ze świata pleśń starą, Lotem

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie

szego Króla Im ci Jana

ści rozciągać.. Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy.. Od pocisków złośliwych i te oryginalne sztulu nie są w olne..

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do