• Nie Znaleziono Wyników

Neoromantyzm i psychologizm

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Neoromantyzm i psychologizm"

Copied!
452
0
0

Pełen tekst

(1)

(. '0 7 CA y J /< * 4 ^ ' J c ( J X / tu » 1 C iA Q jQ 4 t7 .U A ,'

I s r . Y. < " / 3 V ć»ć/ OuJo yą_

* \.,

OBRAZ

WSPÓŁCZESNEJ LITERATURY POLSKIEJ

i TOM DRUGI

(2)

l M

LITERATURY POLSKIEJ

1 8 8 4 — 1 9 3 3

TOM i i II

NATURALIZM I NEOROMANTYZM

TOM I II

EKSPRESJONIZM I N EO R EA LIZM

Z ZASIŁK IEM W YDZIAŁU SZTU K I M IN ISTERSTW A W YZNAŃ RELIG IJN Y C H I OŚW IECEN IA PUBLICZNEGO

OPRACOW AŁ KAZIM IERZ CZACHOWSKI

\

(3)

O braz W spółczesnej

L iteratury P olskiej

1884 —1933

TOM DRUGI

N E O R O M A N T Y Z M I P S Y C H O L O G IZ M

LWÓW - 1934

NAKŁADEM PAŃSTWOWEGO WYDAWNICTWA KSIĄŻEK SZKOLNYCH

(4)

telefonu LWÓW, UL. KURKOWA 21

W SZELK IE PRAWA ZASTRZEŻONE.

Copyright by Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Lwów (Poland),

nineteen hundred thirty four.

i

" ' . /

(5)

Sir.

29. Kult Słowackiego. Książka Ign. Matuszewskiego. Prekur­

sorskie znaczenie Słowackiego. Monografja Juljusza Klei­

nera. Próby nawiązania nowych prądów do Mickiewicza 1 30. Rozwój formy poetyckiej. Powszechne wezbranie liryzmu.

Znaczenie ..Chimery“. Wzory francuskie. Narastające prze- miany duchowe. Wacław Rolicz-Lieder. .Marja Grossek-Ko- rycka. Cezary Jellenta. Wacław Wolski. „Forpoczty“- i Wac­

ław Nałkowski o charakterze współczesnego pokolenia.

Marja Komornicka. Jan Wroczyński. Adam Znamirowski.

Stanisław Korab-Brzozowski. Wincenty Brzozowski. Kazi­

miera Zawistowska. Antońi Szandlerowski. Mieczysław Sro­

kowski. iBognslaw Adamowicz. Stanisław Wyrzykowski. _Je- f rzy żuławski,. Amełja H e r lz ó w n a ... 10 31. ' I.eouoTd ~StafF~ Józef Ruffer. Ludwik M arja Staff. Aleksan­

der Szczęsny. Edward Leszczyński. Franciszek Mirando la*

Ludwik Eminowicz. Michał C. Bielecki. Stanisław Barącz.

Stanisław Womela . . . ... 3 3 32. Maryla Wolska. Bronisława Ostrowska. Maryla Czerkawska 54 33. Bolesław Leśmian. Stanisław Maykowski... .64 ; 34. Zdzisłafw Dębicki- Or-Ot. (Antoni Bogusławski. Lucjan An­

dré). . Edward S lo n S k i. . . ... 70 35. Tadeusz MicińskiTJan Rundbaken. »(Tadeusz Nalepiński . 77 3(1 Lucian Rydel Motywy antyczne. Tytus Czyżewski. Wło-

** ' chy. Jan Pielrzycki. Ludwik Hieronim Morstin. „Museion1.

Stanisław Miłaszewski. Jan Mieczysławski. (Romaii Brand­

staetter). Feliks Płażek. Tadeusz Zieliński. . . . . . 94 37. Stanisław Wyspiański. Renesansowy charakter jego twór- ' '

czości. Misja sztuki. Wieszczy ton i romantyzm. Rapsody historyczne. Wyspiański a Słowacki. Literatura i życie.

Styl Wyspiańskiego. Malarstwo. „Życie“ krakowskie. Wy­

spiański i książka. Teatr Wyspiańskiego. H teunal. 'Subiekta^—

w izm przeżyć. Metafizyka. Forma balladowa. Legenda Wa­

welu. Rusalność Wyspiańskiego. Czynnik antyczny. Dra- I, maty greckie. Chmielowski o Wyspiańskim. Motyw powsta- Ą nia listopadowego. Muzyczność. Stüdjum o Hamlecie. „We­

sele“. K. H. Rostworowski o symbolice „Wesela“. „Wy­

zwolenie“. „Akropolis“. „Zygmunt August“. Wyspiański a Ko­

chanowski. Poeta życia rodzinnego. Aktualność Wyspiań­

skiego . . . . . . . . . . . . 107

38. Znaczenie dramatu i teatru Wyspiańskiego. vKaroI__LLu^

_h.ert Rostworowski. Wacław Grabiński. Bruno W mawer . 161 39 Powieść nolska w dobie neoromantyzmu, jej różne oblicza

17k

(6)

styczniowego. Rzeczywistość polska w oczach chłopca. Ar­

tyzm a treść. Indywidualiz-i i pesymizm. Klęska optymizmu dziecięcego. Sprawa ojczyzny. Biograf i psychograf. Ideo­

logja społeczna „Głosu“. Podziemny ruch oświatowy. Typ inteligenta-prometeisty. Kategoryczny imperatyw „wjlki z szatanem“. „Ludzie bezdomni“ a „Wesele“. Żeromski a Orzeszkowa. Szczerość Żeromskiego. Charakter ekstatyczny stylu. Żeromski a Reymont. Symfonje psychiczne. Objekty- wizm psychologizmu. Logika wzruszeniowo - uczuciowa.

Sprawa świadomości moralnej. Inkwizytorskie docieranie do dna. Poeta miłości. Znaczenie erotyzmu w „Popiołach“.

Artyzm. „Dzieje grzechu“. Ewa Pobratyńska. Dualizm dobra i zła.' Walka' z szatanem. Człowiek bezdomny a „Zawisza Czarny“ i „Książę Niezłomny“ Słowackiego. Hymn do młodości Żeromskiego. Ideologja społeczno-polityczna. Ra­

chunek sumienia narodowego. Teatr. Zagadnienie roman­

tyzmu. „Wiatr od morza“. Pisma publicystyczne. Ciekawość umysłowa. Praca nad językiem i rodzaj mistrzostwa. Kształ­

towanie artyzmu. Spór o „Przedwiośnie“. Stosunek kry­

tyki do Żeromskiego. Adamczewskiego „Serce nienasycone“.

Kaden-Bandrowski o porównaniu Żeromskiego z Sienkie­

wiczem. ‘Rytm p r o z y ... • 41. Wpływ Żeromskiego na rozwój powieści polskiej. Gustaw

Daniłowski. „Z minionych dni“. „Jaskółka“. „Marja Magda­

lena“. Rok 1905 w literaturze polskiej. Marja Jehanne Wie­

lopolska. Ludwik Stanisław łaciński. Zygmunt Kisielewski 42. Andrzej St r u g ...• i - 43. ‘‘Roman Jaworski. Ks. Feliks Mieszkis (Czerski). Feliks Bro­

dow ski. Helena R o m er-O ch en k o w sk a. Edmund Zechenler.

Podhalanie. P ry m ity w iz m ludow y. Literatura d la dzieci.

Ja n u sz K o r c z a k ... ■ . 44. Nowela jako rodzaj literacki..Piali: Ghovnowski. Jerzy Bun-

drowski. Ludwik Romocki. Maciej Wierzbiński. Wacław Gą- siorowski. Eugenja Żmijewska. Ferdynand Hoesick. Zuzanna Rabska. Jadwiga Marcinowska. Tadeusz Żuk-Skarszewski.

Marja Raczyńska. Wacław Rogowicz. Jerzy Gąssowski. Bo­

lesław Szczęsny Herbaczewski. Edward Ligocki . 45. _ Kornel M a k u s z y ń s k i...

46. Tadeusz Żeleński (Boy). Zielony Balonik. Poeta. Tłumacz.

'KrytyK. Filozof" kultury ...

47. Drogi neoromantyzmu polskiego. Stanisław Brzozowski. Życie i ideologja. Indywidualność twórcza. Filozofju pracy. Myśl wychowawcza. Zmysł estetyczny. Krytycyzm. Literatura te­

renem walki o ideały życiowe. Powieściopisarz. Prelegent.

Teoretyk krytyki literack iej...

48. Karol IrzykowsljLuPasja szczerości. Wiersze. Stosunek do zagadnień estetycznych. Intelektualizm. Męczennik świado­

mości krytycznej. Mikroskopizm poznania psychologicznego.

Sceptycyzm. Dialektyk. Szkoła mózgu. Dramat

49. ) Piotr Chmielowski. Wilhelm Feldman. Antoni Potocki. Ma- )rjan Szyjkowski. Bronisław Chlebowski. "Manfred Kridl.

)jan Lorentowicz. Krytyka i krytycy. Historycy literatury."

(Aleksander Brückner. Ignacy Chrzanowski. Przedstawiciele prozy literackiej z różnych dziedzin wiedzy. Publicystyka.

Antoni Chołoniewski. Zygmunt Wasilewski. Wincenty R/.Yjl

•OJn r K g k i ... ...

50. .Józef Piłsudski i jego „Pisma“. Ks. biskup Władysław Ban- durskl SUuusTäÄv Długosz. Józef Mączką. Artur Cwikowski.

Stanisław Stwora. „Kapral Szczapa“ Karola Krzewskiego 188

234

260

2682J&J 282

V

291

315

329 348

(7)

)RMACYJN\ 365 itura p r z e d m i o t u ... 367 ent. Stanisław Brzozowski (Czepiel). Piotr Choy-

(Adolf Dygasiński). (Tadeusz Gałecki). Wacław i. Amelja Hertzówna. Karol Irzykowski. Juljusz Marja Komornicka. (Jan Lemański). Bolesław Le- Łornel Makuszyński. Ignacy Matuszewski. Tadeusz Bronisława Ostrowska. (Stanisław Przybyszew- ideusz Rittner). Karol Hubert Rostworowski. Win- symowski. Leopold Staff. Andrzej Strug. Stanisław ski. Tadeusz Zieliński. Tadeusz Żeleński. Stefan Że- Jerzy Żuławski. (Autorzy pominięci) . . . 367

t-l

»statui) „ O B R A Z U W S P Ó Ł C Z E S N E J U R Y P O L S K I E J 1884—1933« w y jd z ie

na je s ie n i 1934.

(8)
(9)

„Gdy niegdyś jednego z w iększych, co ostatnie p ro w a ­ dzili b u n ty i pow stania, pytałem , któ ry z wieszczów n a j­

więcej w płynął, najw ięcej działał, gdy miecze n a naszej ziemi zadzw oniły, stw ierdzał m i zawsze, że naszym poetą jest Słow acki“.

Świadectwo to m a za sobą pow agę najw iększego w tej m ierze autorytetu. W ydał je Józef Piłsudski, gdy już jako pierw szy M arszałek odrodzonej Rzeczypospolitej, n a dzie­

dzińcu zam ku wawelskiego d nia 28 czerw ca 1927 ro k u przem aw iał nad sprow adzonem i z cm entarza paryskiego p ro ch am i JULJU SZA SŁOWACKIEGO.

Po zakończeniu przem ów ienia M arszałek P iłsudski zw rócił się do otaczających nosze z tru m n ą oficerów z n a ­ stępuj ącem i słow am i:

„W im ieniu rząd u Rzeczypospolitej polecam panom odnieść tru m n ę do k ry p ty królew skiej, by królom był ró w n y “.

D ostojny ten akt by ł nietylko uczczeniem pam ięci wielkiego poety, lecz i uznaniem w n im K róla-D ucha, historycznem stw ierdzeniem jego roli, k tó rą dziełam i swej tw órczej w yobraźni w ypełnił w życiu n arodu, zastępu­

jąc m u w dobie niew oli m ajestat w ładzy państwowej^, p o d trzy m u jąc i potęgując w n im siły w ew nętrzne, nie dozw alając m u zgnuśnieć i znikczem nieć, budząc w nim wolę czynu, przew odząc m u n a drodze do wyzwolenia.

Znaczenie to, któ re o wiele w cześniej, bo już za swego życia, m a Mickiewicz, Słow acki m a dopiero pod koniec AIX-go wieku. W łaściw ą datą, od której rozpoczyna się era\ Słowackiego, odkąd oddziaływ anie „siły fa ta ln ej“, za­

klętej w tw órczości poety, ogrom nie n araz p rzy b iera i sze­

roko się rozpow szechnia, było pierw sze w ystaw ienie K or- djana' dnia 25 listo p ad a 1899 ro k u n a scenie te a tru m iej-

Obraz w spółczesnej lite ra tu ry polskiej. T. IX. 1

1 '

) /

' )

*

(10)

k tó ry i wogóle pierw szy najw alniej się przyczynił do po kazania te atraln y ch w arto ści dzieł pierwszego wielkiego tw órcy d ra m a tu polskiego.

W odczycie, m ianym „z pow odu w ystaw ienia Kor djana w teatrze“, mówił w tedy Kazim ierz T etm ajer: „W lii sto rji te a tru polskiego zaszedł fakt pierwszorzędnego znaczenia, jed en z najdonioślejszych: w ystaw iono w te atrze krakow skim — Kordjana. Dzieło to Słowackiego poem at dram atyczny, nigdy dotąd n a w idow nię teatralni nie w prow adzane, przez w ielu uw ażanem było za piękm poem at, ale za zły dram at, i zapewne m ało kto rokowałby m u był przyszłość w grze aktorskiej, skoro żaden dy re k to r te a tru eksperym entu tego nie próbow ał, mimo, ż inne d ram aty i trag ed je Słowackiego, także zapew ne prze sąd pow szechny n a lek tu rę tylko skazane, taki M orsztyn ski, taka Lilia W eneda, lub Balladyna, okazały się cza ru jącem i widzów utw oram i. Spróbow ano wreszcie Koi djana, spróbow ano z w ielką trw ogą, z najpesym istycz niejszenu horoskopam i i w teatrze, i poza teatrem - 1 eksperym ent się udał. Poem at d ram atyczny objaw ił si na w idowni jako d ra m a t o tak ogrom nych skrzydlaci jakich gdzieś u Schillera szukaćby w ypadło, pow iał z wi dow ni teatraln ej n a widzów i słuchaczy ta k ą poezją, o jakiej już daw no odwykliśm y, p a trz ąc n a dzieła wspó czesnycli d ram atu rg ó w ( K ordjan by ł w ystaw iony na lata przed W eselem ), tą poezją, k tó rą rodził z siebie duc ludzki po rw an y i rozbujały olbrzym iem i w ypadkan świata, olbrzym iem i tragedjam i i try u m fam i; homery«

kiem i zw ycięstwam i i hom eryckiem i klęskam i, rew olucj francuską, w ojnam i N apoleona, a u nas w strząsającą n:

ró d i duszę tego n a ro d u w posadach ru in ą polityczn i świeżą, gorącą żądzą odw etu i zm arlw ychpow stani;

jiow iał poezją, ja k ą rodził duch ludzki, rozbudzony now i m łodą m yślą nowej ery świata, r o m a n t y z m u “.

Pokolenie neorom antycznej Młodej Polski w Słowa kim znalazło swego poetę. D la ludzi czynu jego poez b y ła szkołą bohaterskiego ducha, jego słowa, „nam ivlr pełne łez i krw i i błyskaw ic św ietnych“, najosobisl szv w yrazem tęsknoty za „hucznym lotem olbrzy’ lich pt

(11)

ków “. Spraw dziły się dum ne w iersze poety: „Lud pójdzie za m n ą !“ „W m e imię będzie krew i łzy w ylew ał“. Ale pośm iertne poety za grobem zwycięstwo spełniło się n a j­

p ierw n a te ry to rju m literackiem . „C ierpienia (sw oje) i m ęki serdeczne — i ciągłą w alkę z szatanów grom adą dopiero teraz m iał Słowacki kom u przekazać. „Czem był Szekspir d la rom antyków niem ieckich, — stw ierdza Ignacy M atuszewski — tern stał się Słow acki dla m odernistów p o lsk ich “.

N astępny po Słow ackim w ielki tw ó rca d ra m a tu pol­

skiego, W yspiański, tem u poprzednikow i sw ojem u wiele zawdzięczał. P rzedstaw ił to w yczerpująco W ilhelm Bar- basz w studjum z ro k u 1932 o W ysp ia ń skim na tle ro­

m a n tyzm u . Z poetów tej doby, od K asprow icza i I et- m a jc ra do Micińskiego i N alepińskiego, wszyscy w Sło­

w ackim w idzieli swego arcym istrza, nieraz czerpali z niego wzory, a pom niejsi naśladow ali go naw et niewolniczo, np. W ładysław B ukow iński (Selim). Obfite przy k ład y ze­

b ra ł i zestaw ił F erd y n an d Hoesick w studjum o „Sile fa ­ talnej“ poezji Słow ackiego (1921). P ło m ien n ą A postrofą do K róla-D ucha na progu N owego Stulecia Słowackiego p ro ro k iem swego pokolenia ogłosił Przybyszew ski, n a któ­

rego w łasn ą tw órczość silniejszy w pływ w y w arli jed n ak rom antycy niem ieccy, odzyw ający się naw et rem iniscen­

cjam i literalnem i. I n a innych polach sztuki objaw ia się kult Słowackiego b ardzo znam iennie. W ym ienić tu m ożna zwłaszcza Jack a Malczewskiego w m alarstw ie, Mieczy­

sław a K arłow icza w muzyce. Brzozowski, któ ry od ro k u 1908 nosił się z zam iarem p isan ia o Słowackim, a w o stat­

nich chw ilach swego życia pow ażnie się tą m yślą zajm ow ał, bodaj najzw ięźlej ok reślił istotny c h a ra k te r siły atrakcyjnej Słowackiego, w tw órczości jego w idząc zapew nienie, że P o l s k a b y ł a i b y ł a p i ę k n a w s w e j r z e c z y w i ­ s t o ś c i . Lecz neorom antyzm polski odnalazł w Słow ac­

kim znacznie więcej, bo odkrył w nim w yjątkow o św iet­

nego i zupełnego po p rzed n ik a głów nych p rą d ó w nowej poezji i sztuki europejskiej. U jaw nił to i przekonyw ająco w szczegółach ustalił IGNACY MATUSZEWSKI w znako- m item studjum krytyczno-porów naw czem : Słow acki i nowa sztu ka (p ierw o d ru k w T ygodniku 1Ilu stro w a n ym z r. 1899,

l*

(12)

oddzielnie wyd. 1902, II wyd. 1904, III wyd. 1911), p racy w tym zakresie podstaw ow ej i zarazem pom nikow ej, a wogóle jednem z niew ielu w pełnem znaczeniu w yrazu najpiękniejszych dzieł polskiej krytyki literackiej.

W toku swych rozw ażań poddaw szy dokładnem u ro z­

biorow i zasadnicze czynniki nowej sztuki i ich bliskie zw iązki z tw órczością Słowackiego, zwłaszcza z ostatnich lat jego żyqia, w skazaw szy pokrew ieństw a i różnice z n a ­ strojow ym sym bolizm em poetów fran cu sk ich drugiej po ­ łowy XlX-go wieku, z syntetyzm em i liryczno-m uzycznym stylem W agnera, z indyw idualizm em Nietzschego, z m i­

stycyzm em M aeterlincka i wogóle z p an u jący m w tej dobie typem w yobraźni tw órczej w sztuce, w której ro la form y artystycznej staje się zagadnieniem zasadniczem , a stosunek do rzeczyw istości p rz y b ie ra c h a ra k te r w ybu­

jałego subjektyw izm u i naw et egocentryzm u, wogóle zaś jednym z najgłów niejszych m otorów psychicznych jest św iadom a lub bezw iedna w alka z autom atyzm em , — w y­

w ody swroje reasum uje M atuszewski: „K rańcow y indyw i­

dualizm, p o g ard a rzeczyw istości i skłonność do m arzycieł- stwa, d ająca uczuciu i w yobraźni pi'zewagę nad chłod­

nym rozum em ; dążność do syntezy liryczno-m uzycznych i epiczno-plastycznych żywiołów, oraz środków ekspresji artystycznej w celu m ożliwie pełnego w ypow iedzenia swo- .ieJ »jaźni w sztuce; nadzw yczajna doskonałość, subtelność i oryginalność form y, w yrażającej rów nie subtelne i o ry ­ ginalne aż do p arad o k saln o ści uczucia, m yśli i n astro je;

w y rafin o w an a w rażliw ość, zdolność odczuw ania i o d d aw a­

n ia delikatnych, niepochw ytnych praw ie objaw ów życia w ew nętrznego, a, oo za tern idzie, w stręt do szarej p o ­ spolitości, o raz pociąg do rzeczy rzadkich, do tem atów niezw ykłych, słowem, do „egzotyzm u“ w najszerszeni tego te rm in u znaczeniu; nasfrojow ość, m istycyzm i zw iązany z nim genetycznie sym bolizm ; w ia ra w wysokie p o słan ­ nictw o sztuki i tran scen d en tn y jej początek, w iara w jed ­ ność duszy ludzkiej i duszy w szechśw iata, połączona z w iarą w ciągłą ew olucję; dążenie do tego, żeby p ierw ia­

stek ideowy, czy uczuciowy, zlew ając się organicznie z form ą, nie by ł przez n ią tłum iony, żebj^ dzieło sztuki przy całej barw ności i dekoracyjności, przem aw iało nie-

(13)

tylko do oka lub ucha, lecz do głębin jaźni, do m yśli i serca, żeby nietylko baw iło widza, słuchacza lub czytel­

nika, lecz w strząsało jego duszą, odsłaniając p rz e d , nią rozległe horyzonty pozacielesne i pozaśw iatow e i b u ­ dząc w niej poczucie nieskończoności — oto są cechy cha­

rakterystyczne, w spólne Słow ackiem u i artystom końca XIX i początku XX w ieku“.

Istotnych różnic M atuszewski nie widzi, a sp ro w a­

dza je tylko do sposobu ujm ow ania pew nych zagadnień, co jest w znacznej m ierze w ynikiem dziedzictw a po póź­

niejszych od rom antyzm u p rąd ach : realizm ie, n a tu ra liz ­ mie, im presjonizm ie. U w zględniając zaś now e zdobycze wiedzy dośw iadczalnej i teoretycznej, stw ierdza rzeczony krytyk, że „m odernizm , pom im o całej swobody, liczy się więcej, niżeli rom antyzm , z n a tu rą i p raw d ą objektyw ną:

bada, obserw uje i a n a l i z u j e “. „M odernizm łączy do pewnego stopnia precyzję n a tu ra listy cz n ą z fan tazją ro ­ m an ty czn ą i tra k tu je zawiłe p ro b lem aty psychologji w spo­

sób n a u k o w y i m i s t y c z n y zarazem . N ajw yraźniej w ystępuje to w psychologji indyw idualizm u i ero ty zm u “.

Indyw idualizm rom antyków m iał c h arak te r przew ażnie uczuciowy, ograniczał się do subjektyw nego poczucia od­

rębności i osam otnienia. Indyw idualizm neorom antyków jest więcej żyw iołow y' i zarazem m istyczny, jest to niby praw o n atu ry , wyższe nad inne praw a, utw orzone przez społeczeństwo. Ale w stosunku do Słowackiego, zwłaszcza z pow odu Króla-Ducha, trzeb aby tu może w prow adzić p o ­ praw kę, w zm acniającą i pod tym względem jego p rek u r- sorstw o wobec neorom antyzm u, a ściślej biorąc, nietzsche- anizm u, aczkolwiek słusznie zauw ażył Matuszewski, że

„indyw idualistyczna te o rja inne p rzy b iera kształty w um y ­ śle polskiego rom antyka, a inne w m ózgu p ro ro k a a ry sto ­ kratycznego rad y k alizm u “. „D la Nietzschego „nadczlo- w iek“ jest celem, dla Słowackiego tylko narzędziem ewo­

lucji, ogarniającej zarów no ziemię, jak cały w szechśw iat“.

Otóż i neorom antyzm polski, jak się okazało w dalszym jego rozw oju, poszedł raczej po linji, przez Słowackiego w tym kieru n k u w ytkniętej.

B ardziej uderzające różnice w ystępują natom iast w psychologji erotyzm u. D la ro m an ty k ó w m iłość to spotę­

(14)

b ierająca często c h arak te r tragiczny. N atu raliści p rz e n o ­ szą p u n k t ciężkości zagadnienia n a te re n fizjologiczny.

U neorom antyków jest to nam iętność luh 'in sty n k t, ale rów nież żyw iołow a siła kosm iczna. U duchow iona eterycz- ność erotyzm u Słowackiego m a c h arak te r zupełnie od­

rębny. W arto jed n ak zw rócić uwagę n a surow ą m oralność płciow ą u W yspiańskiego i Brzozowskiego, choć — oczy­

wiście — sam a tem atyka w ram ach innego ducha epoki w ysuw a odrazu zasadnicze różnice. Aczkolwiek, jak p o d ­ niósł Kleiner, i Słowacki, którego poezja odznacza się w ręcz odcieleśnioną czystością uczucia m iłosnego, feno­

m enalnie u m iał odtw orzyć żar nam iętności zmysłowej w rapsodzie o Bolesławie Śmiałym. N a tern wszakże polu neorom antyzm w zw iązku z natu ralizm em zupełnie nowe otw iera drogi, a Żeromski, d la którego zresztą Słowacki m iał rów nież znaczenie doniosłe, rozw inie niebyw ałą przedtem śm iałość artyzm u.

P o w racając jeszcze do dzieła M atuszewskiego, stw ier­

dzić należy, że m iało ono doniosły w pływ n a kształtow anie się świadom ości artystycznej neorom antyzm u polskiego.

Intuicyjne odczucie poetów, którzy sam i naogół rzadko podejm ow ali sam odzielne b ad an ia estetyczne, a w swoich pro g ram ach , jeśli je ogłaszali, ograniczali się do w skazań najogólniejszych, — znalazło w yjaśnienie i oparcie w stu- djum krytyka, obdarzonego w yjątkow o subtelnym zm y­

słem analitycznym , rozległą i głęboką k u ltu rą estety czno- iilozoiiczną o raz śm iałym polotem m yśli syntetycznej. Ma­

tuszewski nietylko w poił ale i uzasadni! przekonanie, że

„obok Shelleya, N ovalisa i innych, m łodsza generacja po­

etów polskich postaw iła słusznie Słowackiego, który, gdyby mógł być czytany przez cudzoziem ców w oryginale, zająłby niew ątpliw ie stanow isko arcym islrza szkoły nowoczesnej nietylko u nas, lecz i w całym świecie“. I Matuszewski rów nież w K rólu-D uchu w skazał dzieło w swoim rod zaju jedyne, będące „bogatą syntezą subjektyw nych w rażeń, m yśli i uczuć danej indyw idualności tw órczej, a zarazem k ry stalizacją w szystkich środków ekspresji, zarów no p la ­ stycznej, jak i m uzycznej“ ; utw ór, który, „zrodzony s a ­ m o i s t n i e w w yobraźni poety, ogarnia tak szerokie h o ­

(15)

w iastków dziejowych, m itycznych, filozoficznych i uczu­

ciowych w jed n ą n astro jo w ą całość, iż m oże być uw ażany za epopeję par excellence „m odernistyczną , zwłaszcza, że form a, w ja k ą p o eta odział swoje podm iotow e wizje, jest, jak u W agnera, rów nież fo rm ą syntetyczną, t. j.

h a rm o n ijn y m zespołem w szystkich typów i środków sztuki“.

Ale już w przypisku do Ii-go w y dania książki dodał M atuszewski, że „W yspiański, dzięki tem u, iż jest rów nie znakom itym m alarzem , jak poetą, osiąga często, zwłaszcza w swoich utw orach scenicznych, bardzo oryginalne i piękne w yniki połączonego działania poezji i plasty k i w duchu w agnerow skiego ideału „syntezy w szystkich sztuk . I w W yspiańskim w skazał zupełnie sam oistny objaw neo- rom antyzm u polskiego, zaznaczając nadto, „że t. zw. „m o­

d ern izm “ polski zatracił już zupełnie p raw ie ślady o b ­ cych w pływ ów i rozw ija się. dziś sam odzielnie, składając dow ody w ielkiej żyw otności nietylko n a p o lu poezji ry m o ­ w anej, ale i w dziedzinie rom ansu, d ram atu i sztuk p la ­ stycznych. To już nie p rą d napływ ow y, lecz b u jn y ro z­

kwit rodzim ego artyzm u, w którym błyszczą obok siebie n ajróżnorodniejsze typy tw órcze“.

Słow acki pozostał wszakże n ad al naczelnym in sp i­

ratorem sztuki poetyckiej w lite ra tu rz e polskiej, nieza­

stąpionym dotąd m istrzem form y artystycznej w najszer- szem jej rozum ieniu, organizatorem w zruszenia lirycznego, w ielostronnym w zorem inw encji dram atycznej. W yraził się o nim jeden z czołow ych poetów pokolenia pow ojen­

nego, J a n Lechoń, iż „tak p rzen ik n ął sobą naszą sztukę poetycką, że p o p ro stu tru d n o m ówić o w pływ ie n a nią Słowackiego, jak się nie mówi o w pływ ie n a poetów g ram aty k i“.

W yjątkow o doniosłe dla rozw oju artyzm u poezji pol­

skiej i w ciąż aktualne znaczenie Słowackiego, nieo g ran i­

czone bynajm niej jego zw iązkam i z neorom antyzm em , lecz szerszy m ające zasięg i coraz dalsze otw ierające w idno­

kręgi, znaczenie coraz bogaciej różniczkow ane swoim w pływ em n a rozm aite p rą d y i indyw idualności tw órcze, owo piętno genjusza poezji, przezw yciężającego n a długo

(16)

szran k i czasu i m iejsca, w reszcie niebyw ale w szechstronne w swej doskonałości bogactw o jego tw órczości, ogarn ia­

jącej rozliczne rodzaje, form y i style, aczkolwiek "zogni­

skow ane we w spólnym n u rcie w yraźnie zarysow anej in d y ­ w idualności, cały ten zestrój zagadnień, którem u n a imię Słowacki, a co tutaj m ogło być tylko najogólniej w ska­

zane, znalazł w literatu rze odrodzonej Polski n a jp ełn iej­

szy i godny siebie kom entarz w pom nikow ej m onografii JULJU SZA K LEIN ER A (*1886).

K leiner, w dobie pow ojennej bodaj najśw ietniejszy przedstaw iciel lite ra tu ry polskiej n a katedrze u n iw ersy ­ teckiej, a u to r n ad to podstaw ow ych m onografij o K ra­

sińskim i Mickiewiczu, doskonałego zarysu dziejów lite­

ra tu ry polskiej oraz in n y ch studjów z h isto rji i teorji lite­

ra tu ry , w swych pięciotom ow ych dziejach tw órczości Sło­

wackiego stw orzył dzieło w swoim rod zaju m istrzow skie, łącząc w niem n ajsk ru p u latn iejsze w ym agania now ocze­

snej m etody naukow ej, sam odzielność i przenikliw ość an a­

lizy krytycznej, śm iały lecz m ocno u g ru n to w an y polot m yśli syntetycznej, w raz z niepospolitym artyzm em p i­

sarza. Słowacki, ja k stw ierdza K leiner, „z rom an ty k ó w w szystkich najb ard ziej ro m an ty czn y “, dopiero w tej w szechstronnej in te rp re ta cji znakom itego badacza został pokazany w pełnem świetle i należycie oceniony.

Przygotow aniem atm osfery d la takiej i tak pojętej p i acy był niew ątpliw ie kult Słowackiego, k tó ry się ro z­

w inął i najsilniej spotęgow ał za czasów Młodej Polski.

K ult ów nie ograniczał się bynajm n iej do stro n y a rty ­ stycznej, sięgał bow iem w głąb psychiki narodow ej wielo- rak iem i rozgałęzieniam i, zaznaczał się n a różnych polach działalności, jako poetycka podnieta czynu, i m iał do­

niosłe znaczenie w odrodzeniu polskiej duszy b o h a ter­

skiej. Słowacki by ł istotnym K rólem - Duchem pokolenia, które w ydało nietylko św ietny zastęp poetów i arty stó w ’ ale i now ych szerm ierzy zbrojnej w alki o n aro d o w ą i spo­

łeczną niepodległość. Dwie te sfery tw órczej pracy, m a­

jąc w spólnego p a tro n a w Słowackim , choć zdążały od- m iennem i toram i, wciąż się spotykały n a terenie ideowym.

I gdy codzienne życie społeczne trw ało w zrezygnow anym spokoju, podziem nym n u rtem żłobił się już coraz silniejszy

(17)

p rą d wyzwoleńczy, a n a szczytach poezji coraz m ocniej i jaw niej brzm iało w ołanie o czyn. W tw órczości W y­

spiańskiego i Żeromskiego osiąga ono w yraz rów nie po ­ tężny, jak w w ielkiej poezji rom antycznej. Lecz nie o g ra ­ niczała się w tern lite ra tu ra neorom antyczna, bo jak i tam ta, o g arn iała całość życia i bynajm niej nie w yrzekała się piękna. I owszem, w łaśnie artyzm form y, zarów no w poezji i w prozie, rozw ija się potężnie i szeroko. P o ­ trzebom zaś czasu i, być może, wogółe rodzajem poetyc­

kiego m istrzostw a lepiej odpow iada Słowacki, niż Mickie­

wicz, zniew alający siłą swego genjusza, ale do n aślad o ­ w an ia trudny. Aczkolwiek w spom nieć należy, że już w ro k u 1898, w arty k u le drukow anym w Glosie, M arja K om ornicka p o d jęła pró b ę naw iązania now ych p rąd ó w do Mickiewicza. W późniejszym M onsalwacie (1908) A rtu r Górski osią cen traln ą swej neorom antycznej koncepcji Mickiewicza uczyni prom eteizm K onradow y w raz z ideą wiecznego człowieka. Nowy k urs w stosunku do Mickie­

w icza nastan ie w odrodzonej Polsce, czego właściw ym w yrazem będzie nie rew izjonizm J. N. M illera, lecz r a ­ czej konkretyzm J. K leinera w m on o g rafji z ro k u 1934.

D la neorom antycznej Młodej Polski K rólem - D uchem był Słowacki. O zw iązkach z rom antyzm em rozstrzygało tu przedew szystkiem pokrew ieństw o stru k tu ry duchow ej epoki i jej ludzi naczelnj^ch. Także więc dlatego, większy teraz, niż Mickiewicz, który łączył w sobie b u jn y lot duszy rom antycznej ze zdrow ym realizm em n a tu ry p o ­ zytyw nej, — w pływ m a Słowacki, najzupełniejszy ro m a n ­ tyk, najw szechstronniejszy i najkonsekw entniejszy artysta, ale i

...wszczynający ruch, W ieczny R ew olucjonistą, Pod m ęką ciał — leżący Duch.

(18)

Rozkwit poezji, wszczęty n a łam ach Życia w arszaw ­ skiego i Świata krakow skiego, osiąga najszersze pole i n ajstara n n ie jszą upraw ę artyzm u w Życiu krakow skiem i zwłaszcza w Chimerze. N awet ptak i niższego lotu do­

s tra ja ją się do ogólnego m istrzostw a form y poetyckiej, w ydoskonalonego do nieznanych przedtem rozm iarów i sto p n ia artyzm u. W iersz polski w zbogaca się o nowe, bard zo zróżniczkow ane rodzaje techniki poetyckiej, bądź to n a drodze rozw oju form trad y cy jn y ch , bądź też, w y­

zw olony z obow iązujących kanonów w ersyfikacyjnych, z całą sw obodą korzy stając z nieograniczonych m ożli­

wości organizow ania dźwiękowych w artości słowa. J a n Łoś w podstaw ow em dziele o W ierszach polskich w ich d ziejo w ym ro zw o ju (1920), m im o staw iane m u zarzuty, niezastąpionem dotąd źródle inform acyjnem , stw ierdza, że technika w ersy fik acji na „ostatniem i czasy doszła do niebyw ałego rozkw itu głównie przez to, że każdy niem al z lak licznych poetów ostatniej doby m iał lub m a ce­

chy osobiste i przez to do ogólnej sk arb n icy do d ał coś swojego a now ego“.

O bjaw ten w iąże się najściślej z pow szechnem wez­

braniem liryzm u, jako żyw iołu subjektywnego, dążącego do indyw idualistycznego kształtow ania artystycznego su­

m ienia poety. W yraża się to n a wszelkich polach tw ó r­

czości literackiej, naw et w prozie epickiej, zwłaszcza u Że­

rom skiego, k tó ry w tej dobie dokona n ajw szech stro n n iej­

szej syntezy różnych środków ekspresji artystycznej w granicach dostępnych sym bolice słowa, ale liryzm b ę­

dzie u niego zawsze czynnikiem przew ażającym . L iry k a jest bow iem najpierw o tn iejszy m i najbezpośredniejszym sposobem w ypow iadania się w zruszeniow o-uczuciow ej n a ­ tu ry człowieka. Ale fo rm a w ierszow a staje się w łaśnie

(19)

o rg an izato rk ą poruszonej w yobraźni. Zm usza ona do za­

pro w ad zen ia artystycznego ładu, ujm ującego we w ła­

ściwe k arb y w ew nętrzny pęd poety do u jaw n ian ia o so ­ bistych n astro jó w i pragnień. D ałoby się zaryzykow ać tw ierdzenie, że w liryce fo rm a rozstrzyga o poglądzie n a świat. Stąd w alki o form ę w chw ilach przełom ow ych.

Stąd też w ypływ a dążenie do w yzw alania się z oków tra ­ dycyjnych, narzucających konieczność przystosow ania do istniejącego stanu rzeczy. Ale zarazem tw orzy się nowe ograniczenie, bo każda fo rm a jest ustaleniem , zniew a­

laj ącem do konkretyzacji pom ysłu artystycznego w ok re­

ślonych w ym iarach. W ym agania form y, w której kształ­

tu je się u tw ó r poety, pro w ad zą do opanow ania, u ja rz ­ m ian ia żywiołu, do u ra b ia n ia się św iadom ości twórczej.

W zasadzie chodzi tu o świadom ość estetyczną, ale w g ru n ­ cie rzeczy psychika ludzka nie d a się rozdzielić n a odrębnie działające sfery. Że zaś sp raw a tw órczości a r­

tystycznej w ym aga najwyższego napięcia w ładz psychicz­

nych, więc rów nocześnie ze św iadom ością estetyczną ro z­

w ija się św iadom ość etyczna, a w dziedzinie literatu ry , której tw orzyw em jest słowo, czyli sym bol myśli, ró w ­ nież świadom ość um ysłow a. Rym czy asonans, ry tm ik a sw obodna czy stroficzna, rodzaj i sposób obrazow ania, wogóle p ro g ram poetycki, bez w zględu n a to, czy został świadom ie sform ułow any, czy tylko jest w ynikiem dobrej intuicji artystycznej, mii znaczenie podstaw ow e. W ymaga to jed n ak odrębnych b adań, któ ry ch dotąd m am y ledwo p ró b y częściowe i szczupłe, albo i w ypaczone bezduszną, czczą form alistyką, przeto spraw dzianem tym, choć n a ­ leżało go w skazać i podkreślić, w ram ach naszego za­

d an ia posługiw ać się na razie nie da. P odstaw ą do d al­

szych n a tern polu studjów stać się w inna wzorow o o p ra ­ cow ana książka K azim ierza W óycickiego: F orm a dźw ię­

kowa w iersza polskiego i prozy polskiej (1912).

Sam odzielne indyw idualności tw órcze stw arzają lub o b ierają sobie w łasn ą form ę. W obchodzącym nas tu okresie czasu łatw o w skazać liczne przykłady, którem i zajm ujem y się zosobna. Inaczej m a się rzecz z szerszym ogółem poetów, poddających się przew ażnie panującym w danej chwili w zorom . Dla lej w łaśnie pow szechnej1

(20)

k u ltu ry poetyckiej znaczenie C him ery było w yjątkow o doniosłe. „W zakresie techniki w ersyfikacyjnej — stw ier­

dza Łoś w przytoczonem dziele — położyła ona wielkie zasługi, u n ik a ła bow iem rzeczy płaskich, banalnych, rze­

m ieślniczych, dom agała się natom iast, żeby nietylko w tre ­ ści, ale i w form ie objaw iały się cechy artystyczno-indy- w idualne, a więc n ap raw d ę artystyczne, nie zaś dające artyzm pod m ask ą dziwactwa. To też Chimera nie zro ­ dziła żadnego nowego, przedtem nigdy nieistniejącego sy­

stem u rytm iki polskiej; ona tylko hodow ała wszelkie jej indyw idualne objaw y, o ile się zrodziły pod gw iazdą istot­

nej sztuki“.

Znalazł też w yraz w Chimerze w łaściw y tem u po­

koleniu poetów kult Słowackiego, obok którego n a tw ó r­

czości lirycznej najsilniej zaw ażyły w zory nowej poezji francuskiej, rów nież w C him erze obficie uw zględniane w doborow ych przekładach. Z tej p racy odtw órczej po ­ w stają w tym czasie całe antologje, z których oprócz zbiorów Langego i M iriam a-P rzesm y ck ieg o w ym ienić tu nadto trzeb a dwie serje L iry k i fra n cu skiej (1911) B ro­

nisław y O strow skiej i L eopolda Staffa L iry k ó w fra n cu ­ skich (1924), w ybór poezyj od XII do XX wieku w p rze­

kładach różnych poetów. Liczba tłum aczy, naw et celnych, jest zresztą bardzo pokaźna i od zadania tego nie uchy­

lają się w ybitni poeci oryginalni. N ieraz te sam e utw o ry b_\ w ają p rzek ład an e kilkakrotnie. O pracow anie po ró w n aw ­ czo -k ry ty czn e zagadnienia, co i jak tłum aczono, m ogłoby stać się bardzo pożądanym przyczynkiem do dok ład n iej­

szej ch arak tery sty k i poezji polskiej tego okresu. Sądząc n a oko, najżyw sze poruszenie budzili B audelaire i Ver­

laine, pozatem głównie sym boliści francuscy i belgijscy.

R im baud, o któ ry m M iriam - Przesm ycki dał piękne stu- djum w II tom ie C him ery (1901), stanie się ulubieńcem pow ojennego pokolenia poetów, ale i n a Młodej Polsce w pływ jego już się zaznacza. W yrazem zainteresow ania dla współczesnej tw órczości francuskiej są także pośw ię­

cane jej studja krytyczne. N a o d ręb n ą uwagę zasługują J a n a L orentow icza N ow a Francja literacka (1911) oraz Zygm unta L. Zaleskiego studjum o Albercie Sam ain (w książce: D zieło i twórca, 1913, przedtem w M useionie,

(21)

1912), jako p race sam odzielne, doskonale przem yślane i w ybornie ujęte. Zwłaszcza obszerna książka L orento- wicza, której rozdziały były drukow ane wcześniej w cza­

sopism ach, m iała dla polskiej kultu ry literackiej zna­

czenie pow ażne i zapew ne niem niejsze od daw niejszych studjów Sygietyńskiego o n a tu ra listac h francuskich. Ani ró w n ać się z nią pokaźnem u tom ow i J a n a Szaroty o W spółczesnej poezji fra n cu skiej 1880— 191^ (1917), któ ry tu przytaczam y, jako późne św iadectw o d u cha czasu i jako zresztą pracę, będącą sum iennem i pożytecz- nem źródłem inform acyjnem . Z tej sam ej atm osfery w p ły ­ w ów francuskich zrodzi się późniejsza B ibljoteka B oy a, rozpoczęta wszakże już w ro k u 1909 luźnym przekładem Balzaka, który-to w ybór m oże jed n ak świadczyć o zmie­

n iający ch się. koło tej daty p rąd ach .

Tym czasem tw órczość liry czn a w y rasta ze spow ied­

niczego podłoża lite ra tu ry Młodej Polski. Ale przez poezję liryczną dokonyw a się rów nież objektyw izacja subjekty- w izm u i un iw ersalizacja indyw idualizm u. Gdy w latach 1890-tych najczęściej naśladow ano T etm ajera, jako nie- tylko n ap raw d ę wielkiego, w naszej literatu rze jednego z najw iększych, liryka, ale i najczulszy głos pokolenia, — już od pierw szych lat nowego stulecia poczyna się sze­

rzyć w pływ intelektualistyczno- refleksyjnej poezji Leo­

p o ld a Staffa, k tó ry stanie się też najbliższym m istrzem poetów' pokolenia pow ojennego, a i sam w raz z nim i dalej w spółdziała. Zanim w szak przejdziem y do tw ó rcy Snów o potędze, zająć się n ajp ierw trzeb a przeglądem poetów' z okresu od T etm a je ra do Staffa. Liczba ich pokaźna.

Z roczników Życia krakow skiego i z dziesięciu tom ów C him ery wyliczyć m ożna bezm ała setkę nazwisk. Szczu­

plejszy w y b ó r zaw ierają antologje Staffa i Feldm ana. N a tern m iejscu ograniczyć się trzeb a jeszcze ściślej, w ybie­

ra ją c tylko, co znaczniej przenosi przeciętność i co n a j­

lepiej p rzetrw ało pró b ę czasu.

Jednym z najw cześniejszych m odernistów w poezji polskiej był stojący n a uboczu, niedoceniany i p rzem il­

czany WACŁAW R O L IC Z - LIE D E R (1 8 6 6 — 1912, o d ­ dzielne w y d an ia zbiorów poezyj od ro k u 1887, W ierszów Księgi pierw sze, drugie i trzecie pow lóre w ydane, 1898,

(22)

Moja m uza, 1896, W iersze V, 1897, W iersze VI, 1903, Poezje niepodległe, 1905), sam otnik - artysta, poszukiw acz p iękna n a drogach nieuczęszczanych, badacz języków w schodnich, tłum acz poetów arab sk ich i perskich, ale rów nież i rosyjskich, co w tym czasie było rzadkością, później także Stefana George, głośnego dziś poetv n ie­

mieckiego, do którego zbliżył się osobiście i należał do w czesnych jego wyznawców. O ryginalne poezje Liedera, k tó ry początkow o ulegał w idocznem u w pływ ow i Słow ac­

kiego, potem szukał w łasnego w yrazu i najchętniej używ ał lo rm y gnom icznej, odbiegają od współczesnego im tła dążeniem do ścisłości poznawczej w odtw arzaniu stanów lirycznych. P asow ał się w nim realistyczny in telek tu alista z m arzycielskim rom antykiem . N iedostatek w yobraźni tw órczej a n a d m ia r niezaspokojonych am bicyj przeszko­

dziły do osiągnięcia pełni artyzm u. N ieporozum ienia z krytyką, z k tó rą poeta n ajo strzej się ro zp raw iał i z p o ­ w odu czego późniejsze utw ory w ydaw ał w szczupłej liczbie egzemplarzy, jako rękopis i zastrzeżeniem , że „p rzed ru k i i spraw ozdania w zb ro n io n e“, pogłębiły jeszcze odosobnie­

nie, a spotęgow ały chłód, u tru d n iają c y zbliżenie z czy­

telnikiem . U tw ory L ied era zasługują jed n ak n a o d rę b n ą uwagę, jako w yjątkow y w naszej literatu rze objaw poezji cerebralnej. Pod pew nem i względam i nasuw a się dziś po ­ ró w nanie L iedera z Peiperem , a i wogóle L ieder może uchodzić za nieznanego p o p rzed n ik a pow ojennej poezji aw angardow ej.

z zupełnie innych pow odów MAR JA GROSSEK - KO­

RYCKA (1868 1926) m in ęła za życia bez w yraźniejszego echa i dopiero po śm ierci sp o tk ała się z uznaniem aż n ad m iern ie przesadnem . Pierw sze jej poem aty: Apoteoza i H afciarka, w yróżnione w i*. 1900 n a konkursie Prawd;/, obok K onopnickiej Snu Jerm aka i P rzez głębinę i D a­

niłow skiego N a w yspie, — odznaczają się oryginalnością pom ysłu i pogłębieniem ideowem alegorji p a trjo ty c z n o - w olnościow ej, ale ja k niem al cała jej tw órczość później­

sza, m ają c h a ra k te r rom antycznego epigonizmu. Od P o ezyj z r. 1904 do P am iętnika lirycznego (wyd. 1928) w kilk u ­ n astu tom ach w ierszy i p ro zy Grossek - K oryckiej prze- Avaża im prow izacyjny rodzaj w yrazu artystycznego, nieraz

(23)

fo rm a jest niew ykończona lub naw et niedbale puszczona, wszędzie w ystępuje typow o rom antyczny idealizm. C ha­

raktery sty czn y m dla au to rk i i jednym z najładniejszych jej u tw o ró w jest H y m n zm a rtw ych w sta n ia z listopada 1918 roku, gorący w yraz p atrjotyzm u, będącego wogóle przew odnim w ątkiem jej twórczości. W innych u tw o rach u jm u je nas rozległa k u ltu ra i niepow szednia um ysłow ość au to rk i M edytacyj (1913, II wyd. p. t. O suprem acji zła, 1930), rozwlekłego to m u im presjonistycznych rozw ażań p ó ł-filo zo ficzn y ch n ad zagadnieniam i czasów w spółcze­

snych. Jak b y now ym tonem odezw ała się. poetka w b a r ­ dzo pięknej i z dużem w yczuciem dźw iękow ych w artości słow a napisanej sym fonji o W iośnie. Mimo niew ątpliw e zalety poetyckie i w ysoką szlachetność postaw y m o ra l­

nej, co zapew ne było głów ną przyczyną pietyzm u, z ja ­ kim dokonano p o śm iertn y ch w y d ań w latach 1928— 1930 (choć skuteczniej byłoby podać ograniczony w ybór), —■

tru d n o przy stać n a tę m iarę, ja k ą w ocenie poetki sto­

sowali A ureli Drogoszewski, A rtu r .Górski i Stefan K o­

łaczkowski, ale i z Górskim zgodzić się łatwo, że „patos a u to rk i jest zawsze szczery i m ocn y “.

Ci poeci z poza swego czasu nie są jed n ak n a tem m iejscu m im ow olną dygresją. W skazują bowiem odrazu rozpiętość skali, n a jakiej rozw ija się poezja w obchodzą­

cym nas tu okresie, od krańcow ego egocentryzm u do m ickiew iczow skich akcentów prom eteizm u narodow ego i w alki o rząd dusz, od subjektyw nych n astro jó w i w y­

rafinow anego estetyzm u m o d ern istó w do obłąkanej P o l­

ską tw órczości Micińskiegó.

W szystkie te czynniki niesam ow icie się m ieszają i plączą w licznych poezjach, d ram atach , pow ieściach i szkicach krytycznych CEZAREGO JE L L E N T Y (* 1861, w łaściw ie N apoleon H irszband), w yw ołując zwłaszcza w jego tw órczości sam odzielnej niespodziew ane k o n tra sty m yśli i pom ysłów , co m iejscam i po siad a osobliw y urok, nęcący czytelnika niezw ykłem napięciem psychicznem , któ re jed n ak nagle p rzery w a się, przechodząc w płaskie p o rach u n k i osobiste a naw et w ja sk raw ą tryw ialność. Głę- binow ość postaw y um ysłow ej autora, dążącego w gruncie rzeczy do u stalan ia p ra w życia w edług no rm w ysokich ka-

(24)

nym. objaw em neorom antyzm u, przejętym z w zorów póź­

nego rom antyzm u niemieckiego. N ajbezpośredniej w ypo­

w iedział się Jellen ta w liryczno-satyrycznych W iatrakach Don Chichota (1933). Zasłużył się najkorzystniej wcze- snem i swerni studjam i krytycznem i, ogłaszanem i od ro k u 1884, oraz jako re d a k to r i w ydaw ca niezależnych czaso­

pism literackich: A ten eu m (1903—1905, 1906 i 1908) i R yd w a n u (1912—1914 i 1918), przy których skupiało się grono p isarzy © odrębnych talen tach i śm iałych um y­

słach. N ajlepszą książką Jellenty jest doskonały szkic syn­

tetyczny o Cyprjanie N orw idzie (1909), k tó ry dotąd za­

chow ał a k tu aln ą w artość.

O wiele prościej i w sposób m niej zapraw iony n ie­

w ątpliw ym rów nież zawodem am bicyj osobistych w y ra­

ziła się poniekąd po k rew n a organizacja psychiczna WAC­

ŁAWA WOLSKIEGO (1867—1928). Jego, od ro k u 1891 ogłaszane poem aty i poezje w ierszem ( N ie zn a n y m , 1902, Ballady tatrzańskie, 1908, i i.) i p ro z ą (Arcana, 1911) odznaczają się b ardzo rozległą tem atyką, od osobistego w yznania, by „uciec przed codzienności szarzyzną b a ­ n a ln ą “, poprzez obrazy p rzy ro d y m orskiej, górskiej (cykl sonetów : T a try w zim ie) czy rodzinnego Płocka ( Z płoc­

kich w zyórz), aż do fantastycznych wizyj rozżarzonej w y­

o b raźn i i zgłębiania tajem nic duchow ego piekła ( Marę te- nebrarum , 1912). N iew ątpliw y talen t poetycki przejaw ia się zarów no w subtelnych n a stro jac h lirycznych, jak i w patetycznych w zruszeniach potępieńczej grozy czy erotycznej rozpaczy. E n tu zja sta poezji we W zlotach na P arnas (1902) n ak reślił sam odzielnie przem yślane i głę­

boko odczute sylw etki w spółczesnych poetów polskich.

C h arak tery sty k ę socjo-psychologiczną poetów neoro- m antycznych wcześnie już u ją ł i określił znakom ity uczony, geograf i publicysta, W acław N ałkow ski w w yda­

nej w ro k u 1895 książce zbiorow ej: F orpoczty, napisanej razem z M arją K om ornicką i Cezarym Jellenta. „W życiu i literatu rze naszych czasów — słow a N ałkow skiego z a r ­ ty k u łu w stępnego rzeczonej książki — p o jaw iają się coraz częściej ty p y o przew adze życia w ew nętrznego nad zew- nętrznem , duchowego nad cielesnem , ludzkiego nad zwie-

(25)

rzęcem , refleksyjnego n ad czynnem . Typy z organizacją d u ch o w ą niezm iernie w rażliw ą i subtelną, ty p y , niem o- gące wyżyć w atm osferze pospolitości, a tem bardziej po­

dłości. T ypy o w ielkiej n iep ro p o rcjo n aln o ści prag n ień do możności, a naw et m ożliwości ich urzeczyw istnienia; typy więc szarpane bezdennem niezadow oleniem w ew nętrznem . Typy, dostarczające najw iększej ilości now ych idei, ale zarazem najw iększej ilości obłąkanych i sam obójców.

Typy, zajm ujące wogóle w społeczeiistwie stanow isko pod­

rzędne i grające po d rzęd n ą rolę w zew n ętrzn em życiu ludzkości, w przeciw ieństw ie do wysoko rozw iniętej in d y ­ w idualności psychicznej. Typy, któ re ze stanow iska fi­

zjologicznego m ożnaby nazw ać n erw o w em i ( nerw ow cam i, m ózgow cam i), ze stanow iska psychologiczno-ew olucyjnego zaś — ew olncyjnem i („forpocztam i ew olucji p sychicz­

n e j“) “■ „Ten typ nowy, — ro k u je dalej nasz uczony —: o b ­ darzony w ielką subtelnością zarów no m yśli jak i uczucia, .ten typ o w ielkim rozw oju, że tak powiem, zm ysłu w e­

w nętrznego, o pragnieniach bezm iernych; ten typ, obda­

rzony zdolnością odczuw ania p rąd ó w przyszłości, urzeczy­

w istni zapew ne zczasem, zb an k ru to w an y poczęści, ho z m niejszem i pod jęty silam i, daw ny ideał: „sięgać, gdzie w zrok nie sięga“ i „z idei tw orzyć kam ienie“ ; zdoła — być może — rozjaśn ić ciem ne dziś jeszcze zjaw iska, drzem iące w tajem n y ch głębiach n a tu ry ludzkiej“.

Przytoczone ustępy są bardzo znam ienne, jako o b jaw p rzełam y w an ia się usposobień i dążeń p o k o len ia przez p ry zm at indyw idualności naw ykłej do m yślenia kategor- jam i przyrodniczego poglądu n a świat. Zarazem jest to uproszczona lecz w nikliw a in tro sp ek cja wgląb duszy p o ­ kolenia. Tej duszy w yrazem w yjątkow o przeczulonym i aż osobiście tragicznym b y ła tw órczość w ystępującej rów nież w F orpoczlach MARJI KOMORNICKIEJ (* 1870), poetki łączącej w ybuchow ą żywiołow ość uczucia z bo ­ lesną św iadom ością bogatej um ysłow ości, docierającej do d n a w strząsających zagadnień w łasnego bytu. P rzed ­ wczesne załam anie psychiczne, czean K om ornicka p rzy ­ p o m in a koleje życiowe J a n a Augusta Kisielewskiego, nie pozw oliło n a pełne rozw inięcie jej niezwykłego talen tu , b ra k zaś zbiorowego w y d an ia utw orów , rozproszonych

Obraz w spółczesnej litera tu ry polskiej. T . II. 2

(26)

przew ażnie po czasopism ach, spraw ił, iż niesłusznie usu­

n ięta w cień zapom nienia, nie je st należycie doceniana.

oniedaw na m ało kom u było wiadom o, że bardzo ostre lecz zawsze głęboko, sam odzielnie i by stro a n a d er zwię­

złe ujęte, św ietne kry ty k i utw orów pow ieściow ych w Chi­

m erze pod pseudonim em W łast były pisane przez K om or­

nicką la m z e znajdujem y już pod w łaściw em nazw iskiem jej artystycznie najdojrzalsze w iersze i prozę, poetycką m i. Czarne płom ienie, Biesy i cykl Ze szlaków ducha w których w ypow iedziała się nietylko ro zterk a duchow a współczesnego człowieka, ale też w ybitnie o ry g in aln a in­

dyw idualność kobieca, daleko sięgająca p re k u rso rk a po ­ w ojennego feminizmu.

Z pow odu pierw szych utw orów dram atycznych i po­

wieściowych, które zw róciły odrazu uwagę poszukiw a­

niem now ej fo rm y i w yłam yw aniem się z u ta rty c h szablo­

nów treści, ale spotkały się z zarzutem , iż „au to rk a nie wie czego chce“, w yjaśnia K om ornicka w liście p ry w a t­

nym : „Czego ja chcę? powiedzcie tym filistrom , że p rag n ę szczerości zam iast obłudy, że szarpię się ku swobodzie w ark an ach jasy ru , że w chłodzie rozdzieram piersi za w szechludzkim uciskiem b ratn im , że w pyle ziemi się ta­

rzam , sp rag n io n a życia n a słońcu! Powiedzcie im że w duszy m ojej d rg a ją bóle m iljo n ó w pokoleń zm arłych beż.

siadu, prócz ich jęków, drgających n ieśm iertelnie w zim ­ nem, m artw em pow ietrzu świata, że śród jego fal tru p ich zjada m n ie żądza za spienionem i, w rzącem i bałw anam i oceanów życia. Powiedzcie im, że gdy w idzę ich tw arze gdzie szkielet nędzy w ew nętrznej u b iera się w strzępy ro z­

kładu, p o ry w a m nie w ściekła chęć zm iecenia ich z oblicza śwjata, w ydarcia im b e rła ziemi. Powiedzcie im, żem ak­

tem oskarżenia za pożarte przez nich dusze m i pokrew ne zami buntem szarpiącym się w ich b ru ta ln e m jarzm ie żem K-h sędzią i przekleństw em . Powiedzcie im, że głowy ich czerw one krw ią naszą w ylaną, że w ich chlebie są nasze zm arnow ane dusze, że z w iny ich serca nasze pali -stygmat m ęczeństw a, że, b y oni żyć mogli jak w ieprze m y przykuci do skały um ieram y, nie m ogąc dochow ać p ro ­ m etejskiej iskry. Pow iedzcie im, że nędzni są i słabi, że szczęście nasze pożerają, by m óc wlec swój tłuszcz tru p i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Idzie tylko o to, aby pojęcia objektywizmu nie brać ze stanowiska papierowej doktryny, lecz stosować je do elastycznych ram życia, w jakich powstają zawiłe

 integralność na poziomie relacji oznacza poprawność definiowania relacji oraz pełną synchronizację połączonych danych. W literaturze spotyka

Przez kolejne 4 dni temperatura spadała: pierwszego dnia o 1°C, drugiego o 3°C, a w następnych dniach o 2°C i o 1°C. Kieruj się

cym wpływem na przednią samogłoskę spółgłoski ł 16. Autorki Atlasu Gwar Mazo- wieckich formy z 'oł- odnotowały we wschodniej części Mazowsza. Bajerowa, Polski

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze

Za drugim razem tak, że jedne akcentujemy dłużej niż inne.. Podczas tego ćwiczenia szybko zauważymy, iż zdania z sylabami różnie akcentowanymi brzmią o wiele bardziej energicznie

- Gdy niektóre tony zagramy krócej, a inne dłużej wówczas powstaje rytm. - Takt dzieli utwór muzyczny na

Skoro zaś ból jest rzeczywiście złem, to fakt ten wydaje się przemawiać przeciwko teorii prywatywnej, jak zauważyliśmy bowiem, żaden obrońca tej teorii nie