Andrzej Cieński
"Wokół „Doświadczyńskiego”.
Antologia romansu i powieści",
opracował Jerzy Jackl, opracowała
typograficznie Elżbieta Sokołowska,
Warszawa 1969, Państwowy Instytut
Wydawniczy... : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 62/3, 280-285
i przypis 294))? A m oże też czytał te ustępy z I księgi, gdzie m owa o używaniu archaizmów, o używaniu słów „jako m ince”, co go bliżej zainteresowało.
Do przysłów ludow ych przytoczonych na s. 103 dodam z drugiego kazania pokut nego: „jako pospolicie przypowiadają: po staremu Bartek” ; z trzeciego: „jako ono pospolite brzmi przysłowie: gdzie nie masz kaźni, tam nie masz i bojaźni”.
W ustępie o składni (s. 104— 106) szczególnie cenne uwagi o znamionach składni potocznej, m ówionej, o partykułach em fatycznych. Rozbudowa tych spostrzeżeń jest bardzo pożądana.
Za germ anizmy nie uważam słów: kompan, latarnia, katechizm us, tabaka, pipa (s. 107).
W końcowym ustępie badacz zwraca uwagę na to, że Gdacjusz potrafił pogodzić elem enty kontrastowe: „upodobanie do w yszukanych archaizmów i form rzadkich [...] ze skłonnością do używ ania f...] najbardziej potocznych i »grubych« nieraz form i w yrażeń” (s. 110). — A le to było w zgodzie z ówczesnym i upodobaniami, z modną stylizacją. Kontrasty, sprzeczności stanow iły istotę stylu barokowego.
Na ogół studium Borka ukazuje język Gdacjusza w pierwszorzędnym, syn te tycznym ujęciu.
R o m a n P olla k
WOKÓŁ „DOŚWIADCZYŃSKIEGO”. ANTOLOGIA ROMANSU I POWIEŚCI. (Opracował J e r z y J a c k l . Opracowała typograficznie E l ż b i e t a S o k o ł o w - s к a). (Warszawa) 1969. Państw ow y Instytut W ydawniczy, ss. 582, 2 nlb. + 16 w k le jek ilustr.
1
U dostępnienie tekstów dawniejszych rom ansów i pierwszych pow ieści polskich tym czytelnikom , którzy nie m ają czasu i m ożliwości spędzania długich godzin w czytelniach działów starych druków w bibliotekach naukowych, w ydaw ało się koniecznością już od dawna. N ow sze ustalenia badaczy dziejów polskiej prozy udo w odniły niezbicie, że pierwsza p ow ieść polska, M ik o ła ja D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k i,
daje się rzetelnie ocenić i zrozumieć dopiero na tle dużej i zróżnicowanej grupy w cześniejszych i w spółczesnych polskich i obcych tekstów. Ale nie było to oczy w iście w ystarczającym powodem do przedrukowywania w spółcześnie w osobnych tomach M agielon y, M e l u z y n y czy też powieści Krajewskiego, Jezierskiego lub K os sakowskiego, Tylko w ybitne teksty pow ieści obcych, jak M anon L esca u t, G u lliw e r,
I d z i B ia s czy dzieła Fieldinga, m ogły liczyć na życzliwość edytorów, ale przecież w charakterze żyw ych i czytelnych utworów, a nie jako przyczynki do dziejów' powieści. Przyczynki przerastające swą objętością (nawet w tym uszczuplonym wyborze) w szystko, co w Polsce w form ie powieściow ej napisano aż chyba po rok 1830!
W nauczaniu uniw ersyteckim ograniczono się zatem do lektury obowiązkowej tekstów najw ażniejszych (Ż y w o t Ezopa Fryga, S o w iź r z a ł, M archołt, D o ś w ia d c z y ń s k i) , o reszcie zaś m ów iono jedynie słuchaczom, operując oceną syntetyczną i streszcze niem oraz odsyłając do w ypisów w podręczniku Chrzanowskiego i do znakomitego dzieła Krzyżanowskiego R o m a n s p o ls k i X V I w ie k u .
Wartość pierwsza i niepodważalna omawianej tu książki leży w ięc w tym, że um ożliwia ona selektyw ne, lecz w zasadzie w ystarczające poznanie z autopsji tek stów prozaicznych, pod których w pływ em lub na których tle rodziła się i rozwijała
polska powieść. Mimo że przeznaczeniem A ntologii jest ukazanie genezy powieści X V III-w iecznej, zamieszczone w dwóch pierwszych częściach teksty przydadzą się przy omawianiu dziejów romansu staropolskiego. Zamierzenie to udało się zrealizo w ać dzięki prostemu, ale bardzo szczęśliwemu pom ysłowi zastąpienia osobnych w ydań jednotomową antologią fragmentów.
Pom ysł był świetny. Jego realizacja natomiast arcytrudna. Jak sonet czy fraszka w śród gatunków literackich, tak antologia, encyklopedia i słownik encyklopedyczny w śród gatunków edytorskich muszą ściśle podlegać kryteriom objętościowym. Z tego w zględu liczne są antologie poetyckie, do rzadkości zaś należą prozaiczne, chyba że z góry się zakłada uwzględnienie w antologii tylko krótkich form narracyjnych
(O p o w ie ś c i z d r e s z c z y k i e m, D a w n a facecja polska) albo decyduje się na um ieszczanie w niej obok całych utworów także fragm entów tekstów obszerniejszych. Na tej w łaśn ie zasadzie w ydaw cy amerykańscy zmieścili w jednym tomie (liczącym 1921 stron) przegląd całej literatury am erykańskiej, od Williama Brandforda po Johna Updike’a — ale mimo wszystkich zabiegów technicznych zmierzających do zaoszczę dzenia m iejsca (petit i perl jako podstawowe stopnie pisma, drukowanie komentarzy i przypisów in pagin a fracia, papier biblijny) tom ich w ygląda m onstrualnie i do lektury nie zachęca 1. Z polskich antologii prozaicznych w ym ienić można antologię K rzyżanow skiego2, gdyż ona jedna przydatna była jako pomocniczy wzorzec przy komponowaniu tomu W o k ó ł „D o św ia d c zy ń s k ie g o ”.
Ponadto antologia — jak wskazuje etymologia nazwy — zakłada wybór naj piękniejszych utworów („skarbczyk”), narzucając w ydaw cy kryteria estetyczne zb li żone do kryteriów, którymi będzie operował nabywca i użytkownik książki. A w ia domo, że w historii literatury „piękne” i „ważne”, „czytelne” i „reprezentatywne” — to pary pojęć często opozycyjne.
Wreszcie, przy antologiach tzw. tem atycznych, a do takich należy i omawiana tutaj, kwestią sporną, domagającą się zawsze arbitralnych decyzji, jest rozumienie zakresu tematu.
W skazujemy tu na trudności obiektywne, wynikające z samych założeń edytor skich antologii. W kontakcie z konkretnym m ateriałem tekstowym nie znikają one autom atycznie — przeciwnie, mnożą się jeszcze. I o tym trzeba pam iętać oceniając trud przygotowującego antologię.
2
Omawiany tom nosi tytuł: W okół „D o ś w ia d c z y ń s k ie g o ”. A n to lo g ia ro m a n su i p o
w ie ś c i . Precyzuje on nieco m etaforycznie, lecz dokładnie, naczelną zasadę doboru tekstu — chodzi o to złoże m ateriałowe, z którego wyrosła pierwsza polska pow ieść. A le w tom ie pod tym tytułem znalazł się także wydrukow any tekst pow ieści Krasickiego. Decyzja dla czytelnika wygodna, bo stwarza m ożliwość czynie nia porównań bez konieczności sięgania po inną książkę, jednak w zestawieniu z tytułem nieco zaskakuje. Podobnie zaskakująca jest decyzja umieszczenia części
P o t o m s t w o „ D o ś w ia d c z y ń s k ie g o ” p r z e d tekstem tej powieści. Sprzeczne to z chro nologią i chyba też nieco z logiką. Z podtytułem tomu sprzecza się z kolei zam ie szczenie fragm entów N o w y c h A te n Chmielowskiego, bo to nie powieść i nie romans; 1 The A m e r i c a n T ra d itio n in L iteratu re. S h orter Edition in One Volum e. Edited by S. B r a d l e y , R. C. B e a t t y , E. H. L o n g . Third edition. N ew York 1967.
2 Proza po ls k a w c ze sn e g o renesansu. (1510—1550). Opracował J. K r z y ż a n o w s k i . Warszawa 1954.
zarzut ten można przenieść też na fragm enty z „Monitora”, będące — jak sam edytor pisze — felietonam i (s. 141). W reszcie można by zapytać, dlaczego wśród rom ansów uwzględniono w yłącznie prozaiczne, skoro w ierszowane cieszyły się w XV II w. nie m niejszą w cale popularnością i znaczeniem. Z kolei wyrażone w pod tytule założenie, że w okół kolebki D o ś w ia d c z y ń s k ie g o stały same teksty romansów i pow ieści, odsunęło m ożliwość zaprezentowania tekstów z innych gatunków literac kich, których w pływ na powstanie historii życia i 'zdarzeń pana Mikołaja w ydaje się stwierdzony. Tak np. wiadomo, że powieść Krasickiego została napisana w formie pam iętnika stylizow anego na polski pam iętnik szlachecki z doskonałą znajomością jego typow ych cech konstytutyw nych. Oczywiście, jest w tej chw ili (tzn. przy obec nym stanie badań) niepodobieństwem uznać jakiś pamiętnik z XVIII w. lub starszy za wzorzec konkretny powieści Krasickiego, ale można w skazać pam iętniki z czasów stanisław owskich, które bona fid e powtarzają elem enty układu treści i m otywy z „pam iętnika” D oświadczyńskiego (np. rozpoczęcie relacji od wywodu genealogicz nego, z przytoczeniem elem entów legendarnych, utyskiw ania na złą edukację). Trzeba jednak dodać, że pam iętniki, o których tu m yślim y (Karpińskiego, Niem cewicza, W ybickiego), powstały później niż powieść Krasickiego (a takich m ateriałów A n to l o
gia — 'z założenia nie uwzględnia), pam iętnika zaś Marcina Matuszewicza (zm. 1773) Krasicki zapewne nie znał.
Jak czytamy w tek ście w prow adzającym O d w y d a w c y , „Wybór [...] jest próbą zilustrow ania na konkretnym m ateriale literackim zarówno tradycji odrzuconej przez polskie Ośw iecenie, jak i nowego m odelu prozy fabularnej i filozoficznego dyskursu” (s. 5). Cały m ateriał podzielono form alnie na 7, a w praktyce na 8 części, gdyż, jak w spom niano w yżej, na końcu tomu przedrukowano pełny tekst M ik o ła ja D o ś w i a d
c z y ń s k i e g o p r z y p a d k ó w , co stanow i osobną całostkę.
Część 1 zatytułow ano D z i e d z i c t w o ś r e d n io w ie c z n e i b a r o k o w e , część 2 — T r a d y c ja
s o w i z r z a l s k a i sa r m a c k a . Podobnie jak tytu ł całego zbioru, tak i te nie są w pełni adekwatne w stosunku do materiału, który zawierają. Przede w szystkim brak tu kw alifikatora „renesansowy”, o którego użycie można by się co prawda spierać równie m ocno jak o jego opuszczenie. Ale brak tego terminu spowodował, że frag m enty S o w iź r z a la umieszczono w części 2, choć chronologicznie i kulturowo powinien sąsiadować raczej z H isto rią o A le k s a n d r z e i Magieloną. Wprawdzie im ię w łasne bohatera romansu o E ulenspieglu patronuje tzw. literaturze sowizrzalskiej, lecz m ówiąc o niej, w bardzo skromnym stopniu mamy na m yśli w łaśnie ten romans tytułow y. Natom iast A w a n t u r a k a w a le r a im ie n i e m F o rtu n a ta , is to tą n ies zczęś liw eg o (wyd. 1: 1768) ze w zględów chronologicznych do części 1 nie pasuje, choć ze względu na jej treść trudno rzeczyw iście było przypasować ją do dalszych części.
Tytuł części 3, P r z e d „Monitorem"’, okazuje się kw alifikatorem w aloryzującym , bowiem zaprezentowano tu trzy teksty bądź w ograniczony sposób nowatorskie (A. P. Zatorski), bądź w stosunku do sarmatyzm u krytyczne (S. Konarski).
Część 4, N a r o d z in y w sp ó łc z e s n e g o bohatera, przynosi teksty z „Monitora” i P r z y
p a d k i k o n t r a k t o w e p a n a P r o w iz j o n a ls k ie g o , drukowane po raz pierwszy w „Zaba wach Przyjem nych i Pożytecznych”. Zatem i ten tytu ł części jest w ysoce umowny, gdyż zapew ne w intencji w ydaw cy nie leżało sugerowanie, iż rodowodu w spółczes nego bohatera można poszukiwać w yłącznie w publicystyce i now elistyce czaso- piśm ienniczej.
Tekstom zam ieszczonym w części 5, S z k o ła filo zofii, poświęcono 90 stron. Znalazł się tu T e le m a k Fénelona, listy jezuickich misjonarzy, R o z m o w a Fonten elle’a, frag m enty Em ila, Ducha p r a w i L i s t ó w p ers k ich . Część kończą W olterowskie L is t y
O zaw artości części 6, S zk o ła n o w o c ze sn e j p ow ieści, czytamy w nocie O d w y d a w
cy: „Część szósta jest w łaściw ie antologią nowej powieści zachodniej, ułożoną w po rządku chronologicznym przekładów polskich. Rozpoczyna ją pierwsze polskie tłum aczenie bajek Z tys ią ca i j e d n e j n ocy, które w yw arły tak przemożny w pływ na pow iastkę filozoficzną Oświecenia, kończą ten wybór fragm enty z Don K ichota, który w yszedł po polsku dopiero w roku 1786, ale którego znali już i potrafili docenić redaktorzy »Monitora«. Antologia obejmuje fragmenty powieści, które tworzą bliższy lub dalszy krąg P r z y p a d k ó w D o św ia d czyń s k ieg o , dlatego pominięte w niej zostały w ydane w latach osiem dziesiątych i dziewięćdziesiątych przekłady z Fieldinga i Sm olletta” (s. 6—7).
M otywacja układu rozdziału w ydaje się nieco zbyt lakoniczna. Po pierwsze bowiem , kolejność przekładów oświeceniow ych była — w przeciwieństwie do doboru tekstów przekładanych — chyba jednak zupełnie przypadkowa, a w każdym razie na tyle przypadkowa, że podnoszenie jej do rangi kryterium jest niecałkiem uspra w iedliw ione. Po drugie, nie tylko Don K ic h o ta znali redaktorzy „Monitora”, lecz i szereg innych zachodnioeuropejskich powieści przełożonych później lub nie przeło żonych w cale w czasach stanisław owskich. Jeśli w ięc — bardzo słusznie — do
A n to l o g ii włączono dzieło Cervantesa, a także wydrukowanego po polsku w r. 1784
G u lli w e r a , stworzono jednocześnie okazję do zapytania, czemu nie znalazły się w niej np. fragm enty powieści Richardsona. Po trzecie wreszcie, można uważać, że owe przekłady, np. Fieldinga i Sm olletta, choć wydane po ukazaniu się D o ś w i a d
c z y ń s k ie g o '— również tworzą dalszy krąg tej powieści. Mają bowiem z powieścią Krasickiego pewną ilość wspólnych cech treściowych (np. nowy typ bohatera), for m alnych (np. parodystyczne i ironiczne inklinacje Fieldinga), a także ich recepcja, ich społeczny odbiór był zapewne zm odyfikowany przez fakt w cześniejszego ukazania się D o św ia d c zy ń s k ie g o . Zresztą autor A n tologii tylko w stosunku do powieści zasto sow ał powyższe kryterium , elim inujące teksty przetłumaczone po r. 1776, bo np. W olterowskie L i s t y o A n g ie lc zy k a c h do swego zbioru (i słusznie) wprowadził, mimo że przekład polski nosi datę 1793. W tej części znalazły się dwa utwory reprezentu jące W olterowską powiastkę filozoficzną (Z a d y g, K a n d y d). Można było w łaściw ie wyodrębnić je w osobnej części, m iędzy Szkołą filozofii a N o w o cz esn ą pow ieścią, i w ten sposób zaakcentować niew ątpliwą, choć ostatnio nieco nie docenianą przez badaczy specyfikę gatunkową powiastki.
Część 7, P o t o m s t w o „ D o św ia d c zy ń s k ie g o ”, zredukowana została — znów trochę na przekór tytułow i — do fragm entów powieści Michała Krajewskiego W ojciech
Z d a r z y ń s k i.
3
Bardzo w ielu recenzentów antologij zgłasza do ich autorów pretensje o to, że w danej antologii powinny się były znaleźć utwory, które w niej nie figurują, a że z kolei inne są zbędne. Postępowanie takie, dość często praktykowane, jest bez zasadne, prowadzi bowiem nie do oceny realnie istniejącej książki, lecz do oceny i d e i książki, jaka mogłaby powstać, lecz nigdy nie powstała i nie powstanie. Jest to m etodologicznie problem zbliżony do znanej z dyskusji teoretyków edytorstwa zagadnienia kontaminowanej „edito o p ti m a ”. Ponadto najczęściej jest to spór nie kryteriów, lecz gustów, z natury rzeczy jałowy. Toteż w zakresie zmian w doborze tekstów ograniczym y się do bardzo lakonicznych propozycji, upominając się o M a r
c h o łta i Banialuką (w części 1), o fragm enty któregoś z romansów Drużbackiej (w części 2). Pomnożenia wym aga na pewno część P o t o m s t w o „ D o ś w ia d c z y ń s k ie g o ”,
która pod innym tytułem mogła dać okazję do zaprezentowania rodzimej powieści ośw ieceniow ej (Kossakowski, Jezierski), a także jednego z lepszych, choć nieorygi nalnych tekstów — P o la k a w P a ry żu .
Natom iast można by zrezygnować z A w a n t u r y F o rtu n a ta , fragm entów N o w y c h
A t e n (n b . dostępnych w w yborze wydanym ostatnio dwukrotnie) i z niektórych tekstów w części 5.
J eśli chodzi o dobór fragm entów reprezentujących dany utwór, to ich wybór w ydaje się bardzo dobrze przem yślany i trafny. Przede w szystkim są to prawie z reguły fragm enty m ające p e n d a n t w losach Doświadczyńskiego, a poza tym atrak cyjne w lekturze. Może tylko D on K i s z o t zasługiwałby na więcej miejsca; warto by np. przytoczyć fragm enty o „opętaniu” bohatera przez romanse i o spaleniu złych ksiąg.
4
Omawiana A n to lo g ia została pomyślana jako w ydaw nictw o popularnonaukowe — tzw. typu В 3. Warto tu podkreślić rzetelność edytorskiej roboty; zarówno wybór podstaw y tekstow ej poszczególnych przedruków jak i ich przygotowanie demonstrują sum ienność, skrupulatność i kom petencję Jerzego Jackla. Komentarz podzielony został na trzy części. A w ięc po pierwsze, każdy tekst poprzedzono krótkim w pro w adzeniem informującym o dacie powstania i przełożenia utworu na język polski, o jego popularności zaświadczonej ilością wydań, o głów nych wątkach fabularnych itp. N ajw ażniejsze jednak są przytoczone uwagi w spółczesnych o danym tekście, często pióra Krasickiego, czasem (jak w wypadku H isto rii o A le k s a n d r z e W ie lk im czy H isto rii H ip o lita ) w ydobyte z samego D o ś w ia d c z y ń s k ie g o . Objaśnienia językow e (archaizmów, w trętów obcojęzycznych) umieszczono pod tekstem , natom iast kom en tarze rzeczowe przesunięto na koniec tomu. W tej ostatniej części także starano się w m aksym alnym stopniu wykorzystać źródła z epoki Oświecenia, np. N o w y d y k c jo -
n a rz h is to r y c z n y , diariusze sejm ow e, dzieło Kluka, Z b ió r p o tr z e b n ie j s z y c h w i a d o m o
ści, pam iętniki, listy i inne. W przypisach do D o ś w ia d c z y ń s k ie g o p r z y p a d k ó w w yko rzystano — jak pisze Jackl — komentarz do w ydania z t. 3 P ism w y b r a n y c h Krasickiego (Warszawa 1954), ale znaczną jego część w sposób bardzo pożyteczny rozbudowano i uściślono. Opuszczono w ięc pew ną ilość objaśnień słow nikow ych, tam gdzie kontekst w ystarczająco precyzuje znaczenie wyrazu (dzielny = skuteczny; obligować = zobowiązyw ać, prosić usilnie). Dokładniej objaśniono realia charakte rystyczne dla epoki (faraon, kwindecza, deputat, lekta, korekta), posługując się
E n c y k lo p e d i ą s t a r o p o ls k ą Glogera, Lindem, a przede w szystkim obszerniej sięgając do Z bioru p o tr z e b n ie j s z y c h w ia d o m o ś c i Krasickiego i H isto rii Kitowicza. Ogólna koncepcja komentarza sprzyja osadzeniu tekstów głównych w kontekście epoki, dzię ki czemu łatw iejsze jest dla czytelnika uchw ycenie funkcji, jaką romanse i powieści pełniły w świadomości w spółczesnych.
Państw ow y Instytut W ydawniczy nadał książce ładną szatę graficzną, podkreśla
3 Zob. K. G ó r s k i : Z a s a d y tr a n s k r y p c j i t e k s t ó w X V I i X V I I w ie k u . W zbiorze: Z badań n ad literaturą staropolską. P ro g ra m i postulaty. Wrocław 1952; S z tu k a
ed yto r sk a . Z a r y s teorii. W arszawa 1956, s. 164, 165, 170, 179—184, 188. — Z a sa d y
jąc przez to nieelitarny i niespecjalistyczny charakter A n t o l o g i i 4. Całą szatę zew nę trzną w ystylizow ano w edług wzorów zdobienia książki starszej. Ponieważ jednak antologia zawiera m ateriał z co najmniej dwóch epok: barokowej i rokokowej, im ita cja nie jest ścisła. Tom oprawiono w półpłótno, lice okładki pozostawiając gładkie, zaś grzbiet zdobiąc wyzłacanym tłokiem . Ornamentyka tego złocenia jest bardzo bogata i gęsta, przez co przypomina książkę barokową, ale delikatność wzoru i m o tyw y roślinne zbliżają ją do wzorów używanych niekiedy w zdobnictwie rokokowym. Do czasów stanisław owskich nawiązują zdecydowanie ramki i w iniety użyte na karcie tytułowej i na kartach tytułowych poszczególnych części. Natom iast w yróżnie nie składanych garmontowymi wersalikam i śródtytułów czerwoną farbą sugeruje na w iązanie do obyczajów drukarskich sprzed XVIII wieku. Z k olei w yklejka łącząca blok książki z okładką ma charakter X IX -w ieczny. Jednak te dość różne genetycznie elem enty zharmonizowane są dobrze i tom bierze s/ę do rąk z estetyczną satysfakcją.
Antologia Jerzego Jackla, oparta na znakomitym pomyśle edytorskim, przygoto wana z w ielką starannością i rozwagą, jest książką bardzo przydatną w dydaktyce uniwersyteckiej. Teoretyczne i opisowe badania nad powieścią X V III-w;eczną uzy skały świetną weryfikację edytorską.
A n d r z e j C ień ski
B e r n a r d K r a k o w s k i , ORATORSTWO POLITYCZNE NA FORUM SEJMU CZTEROLETNIEGO. REKONESANS. (Redaktor książki: E d m u n d R a b o w i c z). Gdańsk 1968, ss. 226, 2 nlb. -n errata na w klejce. („Prace K om isji Filologicznej’’. Kom itet Redakcyjny: A n d r z e j B u k o w s k i przewodniczący), H u b e r t G ó r n o w i с z (sekretarz), B o g u s ł a w K r e j a , J e r z y M i c h n o , E d m u n d R a - b o w i c z ) . Seria Monografii. Nr 29. Gdańskie Towarzystwo Naukowe. Wydział I. Nauk Społecznych i Humanistycznych.
Bernard Krakowski podjął tem at zaniedbany od dawna przez historyków litera tury. Ostatnią charakterystykę retoryki uprawianej na tym sejm ie, bardzo ogólniko w ą i dziś już przestarzałą, przyniosła rozprawa W ilhelma Bruchnalskiego R o z w ó j
w y m o w y w P olsce 1. W dwudziestoleciu międzywojennym wzrósł poważnie stan ba
4 O tym, że szata graficzna książki jest jednym z elem entarnych sygnałów w sk a zujących, do jakiego kręgu odbiorców w ydaw ca adresuje książkę, pisze się ostatnio sporo, szczególnie w związku z przechodzeniem tekstów „klasycznych” i „trudnych” z kręgu kultury elitarnej do m asowej (zob. „The UNESCO Courier” XV III (1965), September. — R. E s с a r p i t, R e w o lu c ja książki. Przełożył J. P a ń s k i , posłowiem opatrzył L. M a r s z a ł e k . Warszawa 1969. — M. C o w l e y , O s y tu a c ji w literatu rze. Tłumaczyła E. K r a s n o w o l s k a . Wars'zawa 1969, s. 140—190). Ponieważ polska książka naukowa ma najczęściej w ygląd „znormalizowany”, uważam y za stosowne zw rócić uwagę na odstępstwo od tej „normy” w omawianej tu A n to lo g ii, traktując je jako wyraz intencji stworzenia publikacji, która by przybliżyła szerszym (choć nie m asowym!) kręgom czytelniczym kulturę i literaturę Oświecenia. Wobec braku pozycji tego typu na rynku księgarskim (niektóre publikacje J. Łojka oraz A. B e r - d e c k i e j i I. T u r n a u Z y c ie codzienne w W a r s z a w ie o kresu O św iecen ia /Warsza w a 1969) — to cenne wyjątki), intencja ta 'zasługuje na zaakcentowanie.