• Nie Znaleziono Wyników

Inspiracja w teologii i sztuce. Warsztaty teologiczno-artystyczne (Jamna 7-9 kwietnia 1999 roku)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Inspiracja w teologii i sztuce. Warsztaty teologiczno-artystyczne (Jamna 7-9 kwietnia 1999 roku)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

POZNAŃSKIE STUDIA TEOLOGICZNE T. IX

Inspiracja w teologii i sztuce.

Warsztaty teologiczno-artystyczne

(Jamna 7-9 kwietnia 1999 roku)

W dniach 7-9 kwietnia 1999, tuż po opublikowaniu Listu Ojca Świętego Jana

Pawła II do artystów, w Ośrodku studenckim na Jamnej w Beskidach odbyły się

pierwsze Warsztaty Teologiczno-Artystyczne, zorganizowane przy współpracy Wydziału Teologicznego UAM. W trzydniowym spotkaniu uczestniczyli studenci, a także ludzie sztuki i teologii. Gośćmi honorowymi byli: ksiądz Tomasz Grysa z Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, siostra architekt Maristella Sienicka, paulistka z Warszawy oraz pani Anna Szałapak, kustosz M uzeum Historycznego Miasta Krakowa, a zarazem artystka Piwnicy pod Baranami. Tematem rozmów była inspiracja w teologii i sztuce.

We wstępie do wybranych materiałów, pokłosia warsztatów ks. Tomasz W ę c ł a w s k i napisał:

(...) Popatrzmy najpierw na proch Ziemi, w który Bóg Stwórca tchnął

tchnienie życia - i stał się człowiek istotą żywą (por. Rdz 2,7). Ten najstarszy biblijny obraz człowieka je s t też najstarszym obrazem natchnienia zapewne jeszcze nie w tym szczególnym znaczeniu tego słowa, które wiąże j e z najwy­

bitniejszymi osiągnięciami ludzkiego ducha, i w którym stało się ono przed­ miotem Warsztatów na Jamnej, ale w znaczeniu najbardziej podstawowym. Człowiek potrzebuje natchnienia do życia. Życie ludzkie je s t możliwe i może być właśnie życiem ludzkim, skoro je s t w nim to tchnienie, które od pierw szej do ostatniej chwili wiąże j e z Bogiem Stwórcą i Zbawicielem i ratuje od śmier­ ci. Jeśli możemy pytać o to, co ludzkiego ducha porusza ku rzeczom najwyż­ szym, to dlatego, że je s t to Tchnienie, które ludzkiego ducha porusza ku każ­ dej rzeczy i ku każdej chwili. To je s t moja pierwsza myśl o natchnieniu. (...).

Pierwszy dzień warsztatowych rozmów o inspiracji upłynął pod znakiem teolo­ gicznego ujęcia zagadnienia. Dyskusję prowadził ks. Tomasz G r y s a , teolog i muzyk.

(2)

326

BO G U SZ LEW ANDO W SKI Mówca zauważył m.in., iż:

Obok kwestii natchnienia w Piśmie Świętym rodzi się pytanie: ja ki jest punkt styczny między natchnieniem w sensie teologicznym, a inspiracją w sztuce?

W życiu człowieka pojawiają się pojedyncze impulsy, które mogą pocho­ dzić od Ducha Świętego. Te impulsy muszą być jed n a k poddawane ocenie, ponieważ sam fakt, że rodzi się ja ka ś myśl, czy pragnienie, nie oznacza wcale, że jeg o źródłem je s t Duch Święty. Biblia nie daje tu żadnych kryteriów, poza jednym , fundamentalnym, którym je s t życie i nauczanie Jezusa Chrystusa.

Mam wrażenie, że kultura w której żyjemy, je s t w gruncie rzeczy kulturą immanentną. Czerpie ona wszystkie wartości z siebie samej i to stanowi o je j ograniczeniu, i o niezrozumieniu między kulturą a teologią. Prawdą jest, że wielu ludzi kultury otwiera się na wartości religijne, ale traktuje j e tak, jakby to były takie same wartości, ja k każde inne.

Bóg przem awia do każdego je g o własnym językiem . Ostatecznie jednak pragnie doprowadzić człowieka do zbawienia i dlatego w końcu stawia przed nim wezwanie o charakterze absolutnym i kategorycznym. Inaczej je s t w sztu­ ce, gdzie inspiracja nie ma praktycznych konsekwencji poza taką, czy się coś namaluje czy nie, czy się coś napisze czy nie.

Wielu artystów w ogóle nie interesuje, czy to, co tworzą, pochodzi od nich samych, czy z zewnątrz. Takiego pytania nie stawiają. Nie mówią, że nie ma Boga, natomiast mówią, że to sprawa prywatna, lub że to ich nie interesuje. W naszym stuleciu jedyną oczywistością którą wszyscy potwierdzają jest to, że nie ma żadnych oczywistości. Jedyną prawdą co do której wszyscy się zgadza­ ją, je s t to, że wszystko je s t względne. Myślę, że to stanowi największą trudność

w ponownym zjednoczeniu tych pojęć natchnienia, które pojawiają się w teolo­ gii i sztuce. Trzeba jednak pamiętać o tym, że sztuka podlega ocenie moralnej, o czym się dzisiaj mówi mało albo wcale. Dzieło sztuki jako takie, ja k każdy czyn człowieka i jeg o wytwór, podlega takiej ocenie. Trzeba pytać, na ile twór­ czość je s t dążeniem do zbawienia i pomocą dla innych ludzi. To pytanie trzeba stawić także dlatego, by uzmysłowić sobie, że w ogóle takie pytanie istnieje.

Gospodarzem drugiego dnia warsztatów była Siostra M aristella S i e n i c k a ze Zgromadzenia Pobożnych Uczennic Boskiego Mistrza, architekt (studia w Me­ diolanie), projektuje obiekty sakralne, ich wystrój, a także tworzy sztukę służącą kultowi. Mówiła między innymi:

O źródłach inspiracji w sztuce sakralnej dzisiaj właściwie się nie mówi. Stąd kryzys we współczesnej architekturze sakralnej, która nie odwołuje się do funda­ mentu, jakim jest teologia. Dzieło sztuki powinno odzwierciedlać głębszy sens, dla którego powstało.

Dawniej chrześcijanin mógł w świątyni odczytać swoją historię, przyszłość, prawdy wiary, całą teologię. Dzisiaj budynek sakralny traktuje się jak pokój, w któ­ rym trzeba ustawić meble. Kiedy jestem zapraszana do współpracy, najczęściej oczekuje się ode mnie udekorowania, a nie kształtowania przestrzeni.

(3)

IN SPIRA CJA W TEO LO G II I SZTUCE

327

Sztuka sakralna pom ija symbol, podczas gdy powinna odwoływać się do rzeczywistości nadprzyrodzonej, ale czynić to w taki sposób, aby trafić do współczesnego człowieka. Co gorsza, p rzy projektowaniu kościołów po p e­ łnia się błędy teologiczne.

W jednym z kościołów na Śląsku obraz Najświętszej Maryi Panny znajduje się w rogu, w centrum je s t Matka Boska Jasnogórska, a z drugiej strony ko­ ścioła wisi jeszcze inny obraz Matki Bożej. Trzy Maryje w kościele to ju ż je s t dewocja. To nie wyraża stanu Kościoła przez duże „K". Istnieją przecież zasa­ dy projektowania świątyni. Każde prezbiterium je s t zarezerwowane dla Trójcy Przenajświętszej. Część absydalna je s t poświęcona Bogu Ojcu, symbolizuje ramiona Ojca. W centrum znajduje się ołtarz - symbol Jezusa Chrystusa, a nad ołtarzem od wieków było cyborium w kształcie półkuli, które oznaczało Ducha Świętego. Maryja, jako pośredniczka, stoi pomiędzy Ludem Bożym a prezbite­ rium Wizerunek Matki Bożej może się znajdować w prezbiterium tylko w sank­ tuarium dedykowanym Maryi. W innych kościołach je s t to niedopuszczalne, ale ja k przekonać do tego Lud Boży?

Korzenie architektury sakralnej sięgają Bizancjum. Już tam ołtarz utożsa­ miano nie tylko ze stołem, którego Pan Jezus używał w czasie Ostatniej Wiecze­ rzy, ale także z Kalwarią. Z kolei ambona symbolizowała Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie. To są miejsca, które kształtują świątynię, i od nich trzeba zaczynać każdy projekt. Jest ważne ja k i je s t ołtarz i gdzie on się znajduje. Ołtarz od wieków był sześcianem, ponieważ ta figura je st symbolem kuli ziem­ skiej. Ołtarz rozumiano, jako centrum Kosmosu, axis mundi. To była przestrzeń, w której człowiek komunikował się z Bogiem. Forma i kolory powinny wyrażać te treści. Najważniejsze w sztuce sakralnej je s t komunikowanie. Dawnych sym­ boli dzisiaj ju ż się nie pamięta, jeżeli jednak sztuka będzie wynikała z dyskusji z innymi i z przemodłenia, to będzie zrozumiała. Powinna zawsze odnosić się do tego, ja k lud przeżywa swą wiarę.

W każdej epoce ludzie inaczej wyrażali swoją wiarę. M ichał Anioł nama­ lował Sąd Ostateczny tak, ja k go sobie wyobrażał. Później część jeg o dzieła kazano poprawić, bo zm ienił się sposób myślenia i odczuwania. W tym kon­ tekście rodzi się pytanie: co czuje dzisiejszy człowiek? Myślę, że dzisiejsi ar­ tyści wiedzą dużo, ale niewiele przeżywają.

Każda inspiracja w dziele sakralnym ma podstaw ę teologiczną. Prawda je s t więc znana - Jezus je s t Prawdą To je s t fundam ent sztuki sakralnej. Aby odkryć, ja k tę poznaną ju ż treść ukazać, ja ką je j nadać form ę, potrzebne je s t natchnienie, którego szukać trzeba na kolanach.

Jeżeli dzieło je s t tylko moim wymysłem, tworem mojej wyobraźni, to rodzi się strasznie ciężko. Praca nad nim nie idzie do przodu, zaczyna się i nie kończy, nie smakuje. Stale coś nie gra. A jeżeli je s t owocem natchnienia, któ­ re przychodzi ja ko światło, wszystko staje się ja sn e w ciągu dwóch minut. I je s t w tym wewnętrzna pewność.

(4)

328

B O G U SZ LEW ANDOW SKI

Jeżeli ja kieś dzieło rodzi się w posłuszeństwie głosowi Bożemu, w pokorze wzglądem Pana, nie je s t „wieżą B a bel” budowaną ze zdolności i aspiracji, to człowiek, który obcuje z takim dziełem, wchodzi do takiej świątyni, ja koś to odczuje. Często słyszałam takie wypowiedzi, że wchodząc do kościoła czło­ wiek po prostu czuje się zmuszony uklęknąć i pozostać, czuje potrzebę milcze­ nia. To nie je s t tylko oddziaływanie piękna. Piękno samo w sobie tego nie obudzi. Tu znajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego człowiek wchodzi do świątyń starych. W kościołach gotyckich cała teologia i wszystkie prawdy wiary są widoczne ja k na dłoni. Wiadomo, dlaczego je s t tak, a nie inaczej. To je s t harmonia wiary. W świątyniach współczesnych dominuje chaos. Są ja k hala, w której postawiono ołtarz. Człowiek nie czuje się tam dobrze, nie czuje natchnienia, nie umie się modlić. To nie tylko kwestia formy. Tam brakuje czegoś więcej.

W przypadku sztuki sakralnej artysta schodzi na dalszy plan. Ważniejszy je s t odbiorca - człowiek, który się zbawia. Twórca sztuki sakralnej, nie musi być człowiekiem wierzącym. Potrzeba jednak, aby jeg o dzieła powstawały w poczuciu konkretnej misji.

Zazwyczaj, kiedy ja kiś przedm iot ma służyć kultowi, proszę Pana Boga 0 natchnienie i proszę, żeby ten przedm iot był z kolei i natchnieniem dla in­ nych ludzi, żeby był uświęcający.

W dzisiejszej sztuce w ogóle brakuje odniesień do tego, co nadprzyrodzo­ ne. Owocem konsumizmu je s t twórczość dla twórczości. To je s t pogaństwo, tworzenie bożków.

We współczesnej sztuce trudno o inspirację nadprzyrodzoną także dlate­ go, że dzisiaj liczy się pieniądz. Artysta spieszy się, tworzy dużo i szybko, aby sprzedać. M oże właśnie dlatego otacza nas tyle kiczu, Twórczość komercyjna nie prowadzi człowieka, nie je s t misją.

Dzień trzeci warsztatowych rozmów był poświęcony inspiracji w sztuce. Roz­ mowę na ten temat poprowadziła pani Anna S z a ł a p a k , etnograf (UJ), kustosz M uzeum Historycznego M iasta Krakowa, a zarazem artystka związana ze sceną „Piwnicy pod Baranami, która tworzy szczególnego rodzaju spektakle muzyczne 1 ma w swoim dorobku szereg recitali i nagrań płytowych. Powiedziała między innymi:

Każda miejscowość, zwłaszcza taka, z którą są związane wspomnienia z dzieciństwa i młodości, je st inspirująca. (...) Agnieszka Osiecka śmiała się z krakowian i mówiła: Wy wszyscy jesteście tacy, ja k byście chodzili na spa­ cery z Wyspiańskim. Ja chodziłam, bo obok mnie mieszkał, tylko że nie w tym samym czasie. (...)

To właśnie p o d namową Agnieszki Osieckiej mój pierw szy recital zatytu­ łowałam Z czego składa się świat. Występowałam z nim wiele razy, piosenki zmieniały się, akompaniowali mi różni muzycy, i w pewnym momencie doszłam do wniosku, że dzieło je s t skończone. Dlatego postanowiłam zamknąć ten

(5)

IN SPIR A CJA W TEO LO G II I SZTUCE

329

program, (...) zająć się czymś zupełnie nowym. Chciałam zacząć od tematu i wokół niego skonstruować spektakl muzyczny. (...) Zastanawiałam się nad tym i zastanawiałam, i wtedy poszłam do wodociągów miejskich. Tam prezes wodociągów zaczął opowiadać o wodzie. To było tak interesujące, że p om y­ ślałam sobie — to je s t temat dla mnie. I naprawdę ten temat zainspirował nie tylko mnie, ale także Agnieszkę Osiecką. Spotkałyśmy się w Zakopanym w restauracji „ U Poraja ” i na serwetce zrobiłyśmy cały plan, ja k to wszystko będzie wyglądało. Ja powiedziałam o czym chcę poszczególne piosenki, a ona mówiła mi do czego się zobowiązuje, które teksty napisze, a co muszę wyszukać w literaturze. (...) Piosenki miały być łączone dźwiękami wody, któ­ ra działała ja k instrument. To miało być pluskanie wody, albo takie dźwięki ja k w studni. Później jeden z kolegów robił to wszystko na scenie, mieszał tę wodę, albo bulgotał rurką, albo przelewał. Było to kreowane na żywo. Pro­ gram pow stał bardzo szybko, premiera odbyła się w Sopocie. Co ciekawe, nic ju ż później nie zmieniłam w tym spektaklu. Wszystko się zgadzało. Ten pro­

gram p o d tytułem „Żywa woda, czyli rzeka nierzeczyw ista" zadedykowałam Agnieszce Osieckiej i Piotrowi Skrzyneckiemu. (...)

Nie jestem w stanie zaśpiewać czegoś, z czym nie mogę się zidentyfikować. Muszę mieć taki materiał, w który mogę się ubrać ja k we własne ubranie i we własną skórę. Nie mogę śpiewać takich rzeczy, które mi nie leżą, czy nie inte­ resują. Czasami ja kiś wiersz je s t mi szczególnie bliski i wtedy marzę, żeby go zaśpiewać. (...) Co ciekawe, piosenki, które śpiewam, nigdy mi się nie nudzą nie jestem nimi zmęczona. Od pierwszego wejrzenia, od pierwszego usłysze­ nia, od pierwszego przeczytania tekstu wiem, czy daną rzecz lubię, czy nie. Nie muszę się długo wsłuchiwać. Nie umiem tego wytłumaczyć. Kiedy kompo­ zytor pierw szy raz mi zagra muzykę, czy usłyszę tekst, ju ż wiem, że to je s t właśnie to. (...) Ta tajemnicza intuicja co do moich piosenek nie zmienia się. Poznaję materiał, który mam opracować i od początku czuję intuicyjnie, ja k go zinterpretuję. Jeżeli nie wiem ja k daną rzecz ująć, to w ogóle się do niej nie zabieram. Czasami oczywiście zdana się, że ktoś mi coś podpowie. Piotr Skrzynecki był niezwykle inspirującym duchem, który do nikogo nie mówił „zrób to i tam to”, tylko delikatnie korygował nasze propozycje. D zięki niemu zdobyłam ogromną wiedzę i warsztat. Choć dla mnie intuicja je s t jed n a k naj­ ważniejsza. (...)

Chcę poruszyć jeszcze inną, ważną sprawę, związaną z moimi koncerta­ mi. Kiedy staję przed publicznością, aby śpiewać przez półtorej godziny, nie śpiewam z pamięci, myśląc o niebieskich migdałach. Każdą fra zę i każde sło­ wo muszę sobie wyobrazić. Najtrudniejsze zadanie polega na tym, żeby każdą myśl na nowo przeżyć tak, jakbym ją pierw szy raz wypowiadała. To się musi we mnie narodzić. Przekonałam się, że tylko dzięki temu zachodzi szczególna relacja między artystą i odbiorcą, który czuje się w pewnym sensie zahipnoty­ zowany. Słowa wypowiedziane z głębi serca, z wszystkimi emocjami, trafiają

(6)

330

BO G U SZ LEW ANDO W SKI

do ludzi. Od tego przeżycia zależy, czy artysta je s t charyzmatyczny, czy też nie. (...) Każdy koncert je s t inny. Czasami je s t wesoło, czasami smutno, czy przykro i to widać na scenie. (...) Szalenie inspirujący są ludzie, spotkania z nimi. M oją ulubioną lekturą są dzienniki i wspomnienia. Nawet nie jesteśm y w stanie wyobrazić sobie, czy wymyślić tego, co ludzi spotyka w życiu. Jest to szalenie interesujące i niezwykle zapladnia moją wyobraźnią. Bardzo lubią poznaw ać ludzi, słuchać ich opowieści. Losy ludzkie są dla mnie inspirujące, podobnie uczucia do innych ludzi, miłość, przyjaźń, także cierpienie. Również Agnieszką Osiecką najbardziej inspirowali inni ludzie. Swoje teksty pisała dla konkretnych wykonawców i dlatego je j twórczość jest tak bogata. Pytał Ksiądz o Pana Boga. Łatwiej mi sobie wyobrazić, że Bóg jest, niż że Go nie ma. Wizja, że nie ma życia poza naszym życiem doczesnym je s t strasznie smutna. W natural­ ny sposób wierzą w Boga. Sądzą, że także przeczucia są jakoś związane z Pa­ nem Bogiem. (...)

Chyba z naturalnej wiary bierze się to, że w moim śpiewaniu je s t jakiś optymizm, ja ka ś nadzieja. Mam nadzieję, że nie ma we mnie zgorzknienia. M oje piosenki nie są ponure, przynajmniej takie wiadomości do mnie docie- rają.

W arsztatybyiy przede wszystkim twórczym spotkaniem ludzi z różnych środo­

wisk. Uczestnicy warsztatów włączyli się w rozmowy o inspiracji, korzystali z róż­ norakich źródeł (między innymi z wydanych Wypisów o inspiracji), a także zosta­ wili swój ślad w Warsztatowym sztambuchu (pewien rodzaj księgi pamiątkowej). Rozmowy nie miały służyć zamknięciu i wyczerpaniu tytułowego zagadnienia, wszakże doprowadziły do przekonania, że inspiracja w sensie teologicznym i arty­ stycznym ma swój punkt styczny w człowieku, o ile jest on gotów pójść do końca za natchnieniem i nie szukać wobec jego wymagań kompromisów.

Organizatorzy warsztatów dziękują za pomoc firmom: Arpa, Kodak-Polska, Krokus, Paramentum, Piotr i Paweł.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wspólne z innymi komentowanie tego, co się dzieje Wspólne buszowanie po internecie. Rozmawianie z innymi ludźmi, szczególnie młodszymi

(Nie)prawda w literackiej historiografii Jarosława Marka Rymkiewicza (na przykładzie..

Jeśli chodzi zaś o sam styl symbolistów, nie różnił się on nazbyt od sposobów wykorzystywanych przez przedstawiciele innych szkół. Symboliści byli po prostu bardziej otwarci

jest wydanie przez Emila Zolę dzieła „Thérese Raquin” w 1867r. Wśród założeń nowego prądu na pierwszą pozycję wysuwa się postulat traktowania człowieka jako

Aktualnie oferta szkoleniowa została skierowana do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznych z terenu Małopolski – odbyły się już pierwsze szkolenia..

byszewskiej literat (który jest kimś więcej niźli tylko artystą) traktuje świat.. Wydaje się, że są to poglądy całkiem przeciwstawne, nie do pogodzenia.

Nauczyciel ma kartoniki z działaniami bez zapisanych wyników. Pokazuje je kolejno, a dzieci liczą na palcach i podają wyniki. pokazuje monety o nominałach 2zł, 1zł, 5zł a

Biorąc pod uwagę te obserwacje, możemy stwierdzić, że jeśli K jest ciałem liczbowym, do którego należą współrzędne wszystkich punktów danych do wykonania pewnej konstrukcji,