• Nie Znaleziono Wyników

"The origin of life: a warm little pond", C. E. Folsome, San Francisco 1979 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""The origin of life: a warm little pond", C. E. Folsome, San Francisco 1979 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Szczepan W. Ślaga

"The origin of life: a warm little

pond", C. E. Folsome, San Francisco

1979 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 20/1, 203-206

(2)

C.E. Folsome: The origin o f life. A w arm little pond, San Francisco 1979, ss. X II+ 168, (A Series of books in biology), W.H. Freem an and Company.

Twierdzenie, że inauka m a ch a ra k te r społeczny, zdaje się nie bu­ dzić wątpliwości. H istorycznie inauka oznacza gromadzenie wiedzy zdo­ bywanej przez pokolenia, a .aktualnie — w .sposób n ad er widoczny — stanowi zespołowy tru d badawczy .zmierzający do poznania otacza­ jącej rzeczywistości i nas samych. Tworzona i rozw ijana jest przez konkretnych ludzi należących do określonej .społeczności i przeznaczona dla ludzi danej epoki. W tym aspekcie do cech istotnych, choć niejako zewnętrznych, nauki należy jej 'komunikatywność. Przy dzisiejszym n ie ­ bywałym rozwoju nauki i w yodrębnianiu się coraz to nowych dzie­ dzin, zwłaszcza przyrodniczych, często trudno porozumieć się naukow ­ com pracującym w specjalnościach naw et blisko spokrewnionych. A po­ za specjalistami istnieją przecież szerokie kręgi społeczne ludzi in te re ­ sujących się nieprofesjonalnie rozwojem danych dziedzin wiedzy. Te m in. racje w skazują na konieczność dobrej popularyzacji osiągnięć nauk przyrodniczych.

Niezależnie od sk rajn y ch opinii pojm ujących popularyzację nauki bądź jako rzemiosło niegodne badacza, bądź jako tru d n ą sztukę „prze­ kładu” skom plikow anych sform ułow ań, wzorów i symboli n a język po­ toczmy, jest .ona społecznie pożądana i wysoko ceniona.

W naukach biologicznych, a w szczególności iw odniesieniu do pro­ blematyki .genezy życia n a Ziemi, istnieje ogromna dysproporcja po­ między aktualnym nasileniem badań i szerokim frontem poszukiwań o charakterze .interdyscyplinarnym , a ich popularną prezentacją. W ro­ dzimych podręcznikach biologii ogólnej wiadomości n a tem at genezy życia kończą się zw ykle na omówieniu poglądów A. O parina (+1980), a w najlepszym razie także doświadczeń Miillera-Ureya sprzed 30 lat.

Tego rodzaju sytuacja istnieje zresztą w całej literatu rze św iatow ej w tej dziedzinie. Stąd z uw agą należy odnotować ukazanie się książ­ k i Claira Edwina Folsom e’a Powstanie życia. Je j autor z w ykształcenia (Hairvand U niversity) genetyk i biochem ik jest profesorem m ikrobio­ logii na U niw ersytecie Manoa n a H aw ajach, .prowadząc okresowo wy­ kłady rów nież na uniw ersytetach w Bostonie i M elbourne. Swoją książkę adresuje (Przedm owa, is. X) do tych Wszystkich, którzy in te re ­ sują się nauką i otaczającym św iatem , podkreślając przy tym , że isto­ ta problemu genezy życia w yraża się w odtw arzaniu najdaw niejszej przeszłości. My dodajmy, że obecnie dokonuje się to w sposób in te r­ dyscyplinarny m in . przez poszukiwanie i analizę fizykochemiczną związków organicznych i ew entualnych m ikroskam ieniałości w n a jsta r­ szych pokładach Skalnych (sprzed 3 i więcej m ld lat), w m eteorytach, materii m iędzygwiezdnej oraz przez dokonyw anie syntez lab o rato ry j­ nych.

Dla ogólnego zobrazowania treści książki można w przybliżeniu 13 wyodrębnionych rozdziałów ująć w trzy grupy tem atyczne, tra k tu jąc powstania i rozw oju W szechświata, w iek i ewolucję gwiazd, genezę ostatni rozdział jako swego rodzaju podsumowanie.

Cztery pierwsze rozdziały (s. 1—53) można by określić jako kosmi­ czny kontekst problem u genezy życia. A utor omawia tu zagadnienie

(3)

system u s łon ec zno -pl an et ar n eg o ze szczególnym podkreśleniem tw orze­ nia się atm osfer wokół planet typu ziemskiego.

Rozdziały od 5—β (s. 55—110) tra k tu ją o ogólnych założeniach ewo­ lu cji m olekularnej chemicznej i biochemicznej i o poszukiwaniach zm ierzających do potw ierdzenia tych założeń. Folsome daje zwięzły przegląd doświadczeń laboratoryjnych, w których udało się w sym ulo­ w anych w arunkach prebiotycznych zsyntetyaować szereg złożonych związków organicznych, używ ając rozm aitych źródeł enrgii. Dalszy etap w ew olucji chem icznej prowadzącej do pojaw ienia się pierwszych form biotycznych — to protobionty, form y przedkomórkowe, zilustrow ane tu m odelam i koacerw atów Oparina,, m ikrosfer proteinaidowych Foxa oraz w łasnym modelem „m ikrostruktur organicznych” (tzw. organie auto­

mata), w którym Folsome w ykorzystał wiedzę n a tem at praśrodow iska

(4—3 m id lat temu). Ten model autom atu organicznego pozostaje w ścisłym związku z podaną wcześniej dość swoistą (ekologiczną) defini­ cją życia, zaczerpniętą od L. Onsagera i H. Morowiitza, w myśl k tó ­ re j „życie jest ta k ą właściwością m aterii, k tóra w ynika z cyklicznych reakcji sprzężonych, którym podlegają bfoelem enty w roztworze wod­ nym, prow adząc ostatecznie, pod w pływ em energii, do utrzym ania m a­ xim um złożoności” (s. 13). W m yśl tego określenia wczesna ewolucja przedkomórkorwa m iałaby polegać na^samo-tworzendu się w środowisku wodnym „(kuleczek” z błoną lipidową, zdolnych do w łączania w y­ tworzonych polimerów, w pierwszym rzędzie porfiryn jako recepto­ rów prom ieniow ania TJV. To mogło dać początek heterotrofom zdolnym do fotosyntezy (ultraviolet photosynthetic heterotroph, s. 106). Ich rozwój (jeszcze nie genetyczny) i głów ne reakcje syntezy polimerów dokonywały się przy w ydatnym udziale czynnych związków fosforu.

Innym sposobem w eryfikacji założeń ewolucji chemicznej jest ba­ danie skał osadowych. A utor opisuje niektóre m ik ro stru k tu ry organi­ czne, z których najstarsze pochodzą m.in. z farm acji: Issua na G ren­ landii (3,7 mld lat temu), O nverw acht w A fryce P dn (3,4 mld lat te ­ mu) czv Fig-Tree (3 mld la t temu), strom atolity Bulavayo z P dn Ro­ dezji (3.1—2.7 mld lat temu).

Trzecia część książki (rozdz. 9—42, s: 113—151) poświęcona jest omó­ wieniu (Stopniowego tw orzenia się ap aratu genetycznego i specyficznego system u syntezy białek. Podano tu ogólne wiadomości na tem at stru k ­ tu ry kwasów nukleinow ych oraz mechanizm u tran sk ry p cji i translacji w myśl głównego dogmatu biologii m olekularnej. N astępnie Folsome snuje w łasne rozważania wokół genezy i rozwoju protokom órek „ge­ netycznych”, począwszy od pokazania współoddziaływania między biał­ kam i i kw asam i nukleinow ym i aż do utw orzenia pełnego ap aratu ge­ netycznego, mającego ch arak ter uniw ersalny. Tę część książki kończą krótkie uw agi na tem at powstania właściw ej wyłącznie molekułom organicznym czynności optycznej (chilarity) oraz o możliwości życia na innych planetach.

Poszukiwaniu odpowiedzi n a pytanie o faktyczny przebieg procesu abiogenezy poświęca Foisonne ostatni rozdział (s. 153—159) zam ykając całość k ró tk ą bibliografią oraz indeksem imiermo-rzeczowym. A utor zdaje sobie spraw ę z tego, że przedstaw ił w sposób popularny zaled­ w ie niektóre dane oraz pew ne hipotezy (modele) próbujące w yjaśnić trw ający od 1,5—2 m ld la t proces tw orzenia się życia. Hipotezy tego rodzaju m ają różną w artość i różny stopień prawdopodobieństwa.

(4)

łatwą. Jaiko praca popularnonaukow a zasługuje n a wysokie uznanie. Ocena ta k a w ynika z ia k tu używ ania jasnego języka, prostych i zwięz­ łych sform ułow ań, objaśniania znaczenia trudniejszych term inów , wreszcie ilustrow anie tek stu dobrym i ry su n k am i i zdjęciami. W ydaje się nawet, że pew ne elem entarne w yjaśnienia można było bez szkody pominąć. Godne uw agi jest podkreślanie zaróiwno tzw. jedności bio­ chemicznej św iata żywego (uniwersalność kodu genetycznego), jak i uniwersalności praw fizykochemicznych.

Zdaniem au to ra nie m a powodu do w ątpienia, że w szystkie zjaw iska we Wszechświecie podlegają tym samym praw om fizyki, jakie obo­ wiązują w w arunkach ziemskich. W związku z tym trzeba również przyjąć zasadę filozoficzną stw ierdzającą, że „żaden obserw ow any proces nie może być w yjaśniony przez zdarzenia przypadkow e” (s. 30). Przyjmując bowiem przypadek w m iejsce racjonalnego w yjaśnienia danego procesu nie mpglibyśmy sform ułow ać jakichkolw iek praw czy uogólnień, a tym samym zw eryfikow ać ich w sposób doświadczalny. Z kontekstu całości pracy można wnosić, że Folsome n ie odpw iada się jednak za jakąś form ą skrajnego determ inizm u.

Trudno byłoby mieć p reten sje do a u to ra o to, czego n ie pomieścił

w; swej pracy. Niemniej, n a tle zagadnień poruszanych, uw idacz­

niają się pew ne b rak i budzące niedosyt poznawczy. W skażmy przy­ kładowo n a n iektóre z nich. W rozdziale -czwartym -poświęconym w całości pow staniu i rozw ojow i atm osfery Folsome mie podaje now ­ szych badań na tem at składu praatm osfery opow iadając się za daw ­ nym, zarzucanym obecnie, poglądem O parina-U reya o jej składzie metanowo-amondakalnym. P-oza ty m — mimo obiecującego podtytu­ łu — na próżno czytelnik szukałby czegoś więcej poza w zm iankam i na temat ,pierw otnego bulionu”, jego n a tu ry oraz tw orzenia się h y ­ drosfery. A ktualnie dew aluacji podlega rów nież pogląd, jakoby hy­ drosfera n ie ulegała zmianom w trak cie ew olucji geochemicznej.

Próby w eryfikacji ewolucji chem icznej Folsome ogranicza do k ró t­ kich uwag -na tem at syntez laboratoryjnych i porów nania ich w yników z -danymi paleobiochemii. Nie znajdujem y naw et w zm ianki na tem at egzobiologii i kosmochem-ii organicznej, a więc o związkach organ- cznych -istniejących w przestrzeni kosmicznej, w kom etach, a w szcze­ gólności w m eteorytach typu chondrytów węglistych, w których stw ier­ dzono obecność m..in. szeregu aminokwasów. Dziwi to czytelnika z te ­ go względu, że Folsome (Przedm ow a, s. IX —X) chce niejako -umiej­ scowić życie organiczne w kontekście kosmicznymi przyjm ując jed­ nakowy skład chemiczny całego system u -słonecznego, -a z tym i m o­ żliwość pow stania życia poprzez n atu raln e a zarazem nieuniikniofne procesy fizykochemiczne.

Jeżeli chodzi o ewolucję przed komonkową, tw orzenie się ap aratu genetycznego i m echanizm u syntezy białek, to znowu — poza m o­ delami koacerw atów Oparina i m ikrosfer Foxa — autor nie wspomina nawet -o innych obecnie intensyw nie rozw ijanych badaniach, np. M. Eigena, P. Schustera, M. Barbi-eri, J. Niimio, M. Dayhoffa, J. Laceya, H. Yockeya, A. Fervacina i innych. W łasne zaś hipotezy w tym przed­ miocie wystarczyłoby tu ta j streścić, a bardziej precyzyjnie przedstaw ić w czasopiśmie specjalistycznym.

Wskazane wyżej n iek tó re zastrzeżenia i uw agi -krytyczne tracą nie­ co na ostrości w św ietle stw ierdzenia Folsome’a, iż om aw iana książka jest jego w łasnym spojrzeniem n a problem genezy życia. Jako tak a

(5)

może zainteresow ać ta k ie specjalistów , zwłaszcza w części poświę­ conej modelowi m ik ro stru k tu r genetycznych. Dla szerszego grona od­ biorców, w tym i dla filozofów, stanowić będzie cenne źródło infor­ m acji o współczesnych próbach w yjaśniania odwiecznego zagadnienia początków życia organicznego na naszym globie

Szczepan W. Slaga

Rec.: Béla F reih err von B randenstein: Grundfragen der Philosophie, Johannes Berchm ans Verlag, M ünchen 1979, S. 176; tenże: Das Pro­

blem einer philosophischen Ethik, Johannes Berchm ans Verlag, M ün­

chen 1979, S. 133.

Béla von B randenstein filozof węgierski, w Polsce jest raczej nie­ znany, chociaż niem al w szystkie większe prace ogłosił w dostępnym Polakom języku niemieckim. Już w pierwszej z nich pt. Grundlegung

der Philosophie w ydanej w r. 1926 zarysow ał całościowo u jęty wykład

swoich füozoficznych poglądów, później zaś rozw ijał je w kolejnych publikacjach z zakresu filozofii przyrody, estetyki, antropologii, m e­ tafizyki i historii filozofii. Ostatnio w r. 1979 ukazały się dwie książki:

G rundfragen der Philosophie oraz Das Problem einer philosophischen Ethik. Nie tylko z racji w ydania, ale także z uw agi na treściow ą za­

w artość zasługują n a to, aby je omówić pod wspólnym m ianow ni­ kiem w jednej recezji. Ich bowiem tem atyka jakby zachodzi na sie­ bie w pewnym stopniu. Pierw sza z nich, mimo że ma za przedmiot filozofię bytu i poznania, obejm uje w końcu problem w artości stano­ w iący zasadniczą treść drugiej pracy, natom iast problem atyka tej w łaśnie pracy, choć skoncentrow ana na zagadnieniu wartości, im pli­ kuje w pewnym zakresie 'elementy pierw szej, przede wszystkim roz­ ważania nad problem em bytu. Ta współzależność filozofii bytu i filo­ zofii w artości m a głębokie zakorzenienie w przewodnich ideach filo­ zoficznej m yśli autora, jak się o tym z czasem przekonamy. Oprócz teeo w ypływ a z dokonanej przezeń diagnozy ideologicznego kryzysu w spół­ czesnego św iata d tą spraw ą zajm iem y się teraz.

Rozwój nauki d techniki, wzrost gospodarczego dobrobytu, dom ina­ cja konsum pcyjnego stylu życia nie wygasiły, ale zaostrzyły ideowy niedosyt naszych czasów 2 Pytania o sens życia nieustannie w racają a tym czasem panujący sceptycyzm, relatywizm , w ybujały krytycyzm,

1 Béla von B randenstein urodził się w Budapeszcie w r. 1901. W r. 1934 objął ka ted rę filozofii na uniw ersytecie w rodzinnym Budapesz­ cie, później zaś — od r. 1948 na uniw ersytecie w Saarbrücken. Waż­ niejsze dzieła v. B randensteina: Grundlegung der Philosophie, Halle 1926, 3 wyd. H alle 1927; M etaphysik des organischen Lebens, H abel - schw erdt 1930; Der Mensch und seine Stellung im A ll, Eimisiedeln 1947;

Der A ufbau des Seins. S ystem der Philosophie, Saarbrücken — Tübin­

gen 1950; Platon. Eine E inführung in sein W erk und in sein Denken, Saarbrücken 1951; Teleologisches D enken, Bonn 1960.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nigdy przecież nie dzieje się tak, że wszystkie placówki, wszystkie oddziały do- konują z dnia na dzień jednorazowego skoku w nowo- czesność, po którym wszyscy budzą się w

W rankingu Menedżera Zdrowia, uwzględniającym tylko osoby zajmujące się biz- nesem medycznym, właściciel Adamedu znalazł się zaś na 3.. Bogatsi od niego są tylko Ryszard Krauze

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

żyła więc usilnie do tego, aby Wszechświat ukazyw ał się regularnie co miesiąc, a w lipcu i sierpniu jako zeszyt podwójny, oraz aby treść zeszytu była

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

śm iennictw em dotyczącym Tatrzańskiego Parku Narodowego. Pracownicy naukowi po porozum ieniu się z Dyrekcją Parku mogą korzystać z szeregu ułatw ień dotyczących

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza