• Nie Znaleziono Wyników

O sztuce tłumaczenia przysłów : (na marginesie "Słownika przysłów rosyjsko-polskiego i polsko-rosyjskiego" Ryszarda Stypuły)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O sztuce tłumaczenia przysłów : (na marginesie "Słownika przysłów rosyjsko-polskiego i polsko-rosyjskiego" Ryszarda Stypuły)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Grosbart

O sztuce tłumaczenia przysłów : (na

marginesie "Słownika przysłów

rosyjsko-polskiego i

polsko-rosyjskiego" Ryszarda

Stypuły)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (24), 129-139

(2)

129 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

Vergin e

Figlio, Palma t ’e uscita, figlio de la sm arrita, figlio de la sparita, figlio attossicato!

Figlio bianco e verm iglio, figlio senza simiglLo, figlio, a chi m ’apiglio? figlio, pur m ’hai lassato.

W reg ion ach poetyckiej czy w ogóle arty sty czn ej w rażliw ości w spół­ czesnej podobn a k u lm in acja p ro sto ty znam ionuje ludow ą liry k ę relig ijn ą a m e ry k a ń sk ic h M urzynów . N egro S p irituals.

Were you there w hen they crucified m y Lord? Were you th ere w hen they crucified my Lord?

Oh! Som etim es it causes me to tremble, tremble, tremble, Were you th ere when they crucified m y Lord?

A stą d ju ż p ro sta — choć nie blisk a — droga do ta k k u ltu ro w o w ażnych zjaw isk naszych czasów, ja k np. Jesus C hrist Superstar. O raz do ten d e n c ji, dzieł, k tó re now oczesny m odel m yślenia i odczu­ w an ia w spółtw orzą, nie odw ołując się do pierw iastk ó w ani m oty ­ w ów re lig ijn y ch . I w św iatow ej, i w polskiej k u ltu rz e p o p ularnej z n a jd u je m y n a to krocie przykładów .

W reszcie u w ag a epilogiczna. Po pięciu dalszych latach, w ro ku 1970, w yszło n a jaw , jak i jeszcze społecznie bezcenny pożytek m ożna czynić z e k sp ery m en tu ją c e j i pełn ej językow ych d y stra k c ji, a je d ­ n a k n a lu d zk ą rzeczyw istość n ieob o jętnej, k om u n ik aty w n ej ponad wszelkie d a w n e biadania, p o ety ki M irona Białoszewskiego. U żył jej do czegoś w ięcej niż n a w e t św ie tn e tłum aczenie litu rg iczn y ch pieśni. I znow u w ty m czym ś w ięcej zgoła nie okazał się fo rm alistą. Polscy czy telnicy o trz y m a li P a m ię tn ik z p ow stania w arszaw skiego.

Z b i g n i e w S i a t k o w s k i

O sztuce tłumaczenia przysłów

(Na m argin esie S łow nik a p rzysłów rosyjsk o­ -polskiego i p olsk o-rosyjskiego R yszarda S ty - p uły)

J a k oddać p o ro sy jsk u W yszed ł ja k Z abłocki

na m y d le , zachow ując aforystyczność i zwięzłość przysłow ia? Co

oznacza S w ó j głaz — ałm a z, i czy w ielu z tych, k tó rz y skądinąd dobrze z n ają języ k rosyjski, bezb łędnie sko jarzy to z naszym

(3)

sw ojskim P ańskie oko konia tu c z y ? Cieszyć się należy, iż o trzym a­ liśm y d o b ry i ogólnie biorąc w ia ry g o d n y p o rad n ik dotyczący po­ dobnych sp ra w — S ło u m ik p rz y s łó w R yszarda S ty p u ły 1.

Pom ysł opracow ania słow nika in te rp re tu ją c e g o tak specyficzne hasła to zam ierzenie dużej wagi. P rzysłow ie nie je s t bowiem zw yk­ ły m zw rotem językow ym , lecz stanow i w o b ręb ie język a m in iatu ro ­ w e dzieło tw órczości a rty sty c z n e j. Inaczej m ów iąc — jest dziełem lite r a c k im 2 (w szerszym znaczeniu określenie to m ożna odnieść rów nież do w y tw orów k u ltu ry ludow ej). B ędąc zaś „m ałą form ą lite ra c k ą ” — jak u jm u je to jed en z badaczy — przysłow ie „jest za­ razem najw iększą z jed n o stek frazeologicznych noto w an y ch w słow ­ n ik ac h ” , co „ sp rzy ja (...) zachow aniu pew ny ch cech odrębnych, zwłaszcza jeśli służą one w ym ogom ry tm u i ry m u (...)” 3.

W iele p rzy słów zw iązanych je s t ściśle z językiem naro d u , z jego h isto rią i realiam i, otacza je sw oista a u ra k o lo ry tu narodow ego. Czy, k ied y i ja k należy ów k o lo ry t przekazyw ać w innym języku? Słow nik S ty p u ły nie zaw iera rozw ażań n a te n tem a t. J a k większość podobnych opracow ań służy celom p ra k ty c z n y m — p rzed staw ia in te re su ją c y m ate ria ł do e w en tu aln y ch uogólnień, p rzy czym z asp i­ ra c ji teo rety cznych a u to r rezy g n u je.

P ierw szy m w idom ym tego dow odem je st b ra k w stęp u om aw iającego podstaw ow e założenia teo rety czn e edycji. Nie zgłaszając o to p r e ­ tensji, ch ętn ie u jrz a łb y m go jed n ak w n astęp n y m w ydaniu, gdy

S ło w n ik w ejdzie do obiegu naukow ego i doczeka się w ielostro nn ych

om ów ień i opracow ań. Biorąc go w ręce w obecnej jego postaci, nie szu kajm y ta m nauk o w ej c h a ra k te ry sty k i p rzysłów i zw rotów p rz y ­ słow iow ych, ich definicji, klasyfikacji, u sta la n ia typologicznych pow iązań m iędzy różnym i elem en tam i fo lkloru i lite r a tu r y poszcze­ gólnych n arod ó w słow iańskich czy p rzed staw ien ia in te rp re to w a n y ch se n te n c ji i w y rażeń w kontekście tw órczości europejskiej i św iato­ w ej. Nie m iejm y za złe autorow i, że w zebranych przez niego m a­ teriała ch zn alazły się pew ne k o n stru k c je językow e, k tó ry c h sp e cja ­ liści nie u zn aliby za p rzysłow ia czy zw ro ty przysłow iow e. Z aakcep­ tu jm y p rak ty c zn ą fu n k cję słow nika, tra k tu ją c w szelkie ro zw ażania teorety czne jak o m arg in alne. U w zględniając zaś ró żn o ro d n ą za w a r­ tość Sło w n ika, pozostaw m y sobie praw o do synonim icznego o k re śla ­ nia zaw arty ch w nim jed n o stek lek sy kaln ych jako „p rzysłow ia” i w y ra z y bliskoznaczne, ta k ie ja k w yrażenie, zw rot, pow iedzenie, porzekadło, pogaduszka, aforyzm , m aksym a, se n te n c ja itp. Pozw ól­ m y też sobie dość sw obodnie definiow ać re la c je zachodzące m iędzy poszczególnym i hasłam i jako „p rz e k ła d y ” (m niej lu b b ardziej do­

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y ^ 3 Q

1 R. Stypuła: Słownik przyąłów rosyjsko-polski i polsko-rosy jski. Warszawa 1974 Wiedza Powszechna, ss. 557.

2 Zob. np. J. Ziomek: O przekładaniu przysłó w . W: P o etyk a i s ty lis ty k a sło­ wiańska. W rocław 1973, s. 104.

(4)

słowne), „odpow iedniki” , „ek w iw alen ty ” i „ p ó łek w iw alen ty f ra ­ zeologiczne” czy „analogie” — pozostaw iając icih sprecyzow anie specjalistom parem iologom .

I jeszcze jed n o zastrzeżenie. Je ste m św iadom tego, że pom oc n a u ­ kow ą n ajw n ik liw iej i n a jk o m p e te n tn ie j ocenić m ożna po d łu g o trw a ­ łym p rak ty c zn y m z niej korzy staniu . P raca S ty p u ły u k a z ała się niedaw no, toteż opinia m o ja będzie raczej „ sy g n aln a ” , do raźn a, nie p re te n d u ją c a do sądów o p a rty c h n a dogłębnej analizie p rzed m iotu . P ra g n ę też ograniczyć się w swoich rozw ażaniach niem al w yłączn ie do tego, co je st w S ło w n iku , nie zgłaszając p re te n s ji o zu p ełn y b rak p ew nych h aseł (lub ich w ariantów ) czy w p ro w ad zen ie inn y ch. W szelkie u zupełn ien ia i m odyfikacje, ja k rów nież szersze reflek sje teoretyczne, opierać się będą n a p rzedstaw ion ym w S ło w n ik u m a­ teriale , nie n eg u jąc jego zasadniczego k ształtu .

Zacznijm y od pochw ały w y daw nictw a „W iedza P o w szech na” za estety czną i solidną edycję, dobry p ap ier, ład n ą szatę graficzną, pom ysłow e, z lekka stylizow ane n a fo lk lo r b arw n e ry cin y , u d a n y dobór kolorów — dzieło grafik ów S tan isław a K aźm ierczyka i Jó zefa C. B ieńka. System num erów , skorow idzów , różnego ro d zaju od sy ła­ czy i czcionek czyni u k ład S ło w n ika p rze jrz y sty m , u ła tw ia ją c szy b­ kie odnalezienie odpow iedniej jed n ostki leksy k aln ej.

A by nie pow racać ju ż do zagadnień ,,tech n iczn y ch ” — p a rę d ro b ­ ny ch uwag. Otóż zgadzam się z w ypow iedzianym i już w innym m iejscu su g e stia m i4, że n ależałoby odróżnić w jak iś sposób ekw i­ w a le n ty przysłów od ich dosłow nego tłu m aczen ia — pow iedzm y, za pom ocą innego k ro ju czcionki. P o żądane by łob y w p ro w adzen ie kw alifikato ró w sty listyczn ych , zwłaszcza — ja k su g e ru je Iry d a G rek-P abisow a 5 — w ty ch odpow iednikach, k tó re znacznie odbie­ g ają od form sty listy czn y ch przysłow ia ludow ego. W arto b y rów nież usunąć nieliczne b łędy k o rek to rsk ie (zob. np. „ p ra z n ik ” zam iast „p razd n ik ” w n r 107 części rosyjsko-polskiej 6).

P rzejd źm y tera z do om ów ienia m erytorycznego. Z estaw h a seł po­ dzielono n a dw ie części: ro sy jsk o-p olską i polsko-rosyjską, z k tó ry c h pierw sza zaw iera 1563, d ru g a — 1526 jed n o stek lek sy k aln y ch . Nie­ k tó re z n ich p o w ta rz a ją się w obu częściach — zdarza się to w tedy, gdy a u to r p ro p o n u je e k w iw alen ty frazeologiczne, np. J a z y k do

K ijew a dow iediot — J ę z y k do K rakow a d o p y ta i K o niec ję z y k a za przew odnika c z y B iez tru d a n ie w y n ie sz r y b k u iz pruda — Pieczone gołąbki same nie w lecą do gąbki. J e śli jed n o stk a lek sy k a ln a nie

pow tarza się w obu częściach, oznacza to n a ogół, że n ie odnaleziono dla niej ek w iw alen tu w d ru g im języku, po przestając n a p rzek ład zie

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

4 Zob. recenzje: I. Grek-Pab;sowej („Slavia Orientalis” 1975 nr 1, s. 117) i Z. Rudnik („Język R osyjski” 1975 nr 1, s. 58).

5 Grek-Pabisowa: op. cit., s. 1.17— 118.

6 W dalszym ciągu będę stosow ał skróty: „część rosyjsko-polska Słownika, pozycja...” — „r...” oraz „część polsko-rosyjska Słownika, pozycja...” — „p.~”»

(5)

dosłow nym lub p raw ie dosłow nym , czy też n a in te rp re ta c ji. P rz y ­ k ład y : (Ś w ięta ) Barbara po lodzie (po w odzie) — Boże N arodzenie

po w odzie (po lodzie) — (Koli) tw W arw aru m oroz (ottiepiel), to w ro żd iestw o ottiep iel (moroz); Czaj p it’ — nie drow a r u b if — H e rb a ty zaw sze m ożna się napić (odpowiedź n a zaproszenie).

D o bór p rzy słó w jest p rzem yślany, a w ach larz ich szeroki. Z n a jd u ­ je m y w ięc m aksym y typow o ro sy jsk ie lub polskie (mam na m yśli p rz e d e w szystkim obecność w n ich realió w narodow ych): W T u lu

so sw o im sam ow arom nie jezdiat, W yszed ł, ja k Zabłocki na m y d le ,

s e n te n c je lek sy k a ln ie i sem antycznie ekw iw alentne w obu językach:

L ies ru b ia t — szczepki letia t — G dzie drwa rąbią, ta m w ió ry lecą

o raz typow o m iędzynarodow e (p rzy n ajm n iej w odczuciu w spółczes­ nego odbiorcy): Nie chlebom je d in y m ż iw czeło w iek — Nie sa m y m

c h le b e m czło w iek ży je , M ieta t’ bisier pieried sw in ja m i — Rzucać p e r ły p rzed w ieprze. U w zględniono szereg przysłów odg ry w ający ch

d u żą ro lę w rozu m ieniu tw órczości w y b itn y ch pisarzy, k tó re są t y ­ tu ła m i ich utw o ró w (np. B ie d n o s f nie porok czy Na wsiakogo m u -

drieca dow olno p ro sto ty — nazw y znanych sz tu k A lek sand ra O stro ­

w skiego) lu b zostały uży te jako m o tto (Bieriegi platje snow u, a c z e s f

sm ołod u — por. P uszkinow skie m o tto do Córki kapitana: Bieriegi c z e s t’ sm ołodu). N ap otyk am y też p o p u larn e se n ten cje zaczerpnięte

z u tw o ró w litera c k ic h (M y rzą d zim św iatem , a nam i k o b ie ty K r a ­ sickiego, N iech się dzieje wola nieba, z nią się zaw sze zgadzać trzeb a z Z e m s ty F re d ry czy S cza stliw u je czasów nie n a b lu d a ju t ze sztu ki G rib o jed o w a M ądrem u biada). Poznanie podobnych przysłów i p ro ­ ponow an y ch ek w iw alen tó w w d ru g im język u może bard zo dopom óc w rozu m ien iu lite r a tu r y p iękn ej. W szczególności zaś p rz y d a się tłu ­ m aczom , k tó rz y o trz y m a ją w iary g o d n ą propozycję in te rp re ta c y jn ą , p o czy n ając od ek w iw alentó w frazeologicznych (Na n ie t i suda n ie t —

M ów i się trudno), a kończąc n a przek ład zie całkow icie lub częścio­

w o dosłow nym , p rz y k tó ry m zw ykle p ro p o n u je się p a ra le ln ie zw ro t p rzy sło w io w y stan ow iący analogię do o ry g in ału (Rża je st żelezo,

a pieczal (bieda) — sierdce — Rdza tra w i (zje) żelazo, troska (zg r y ­ zota) człow ieka — L że j gniotą ka m ien ie n iż tro ski — r. 1189).

N ie k tó re pro p ozy cje a u to ra są w ręcz k apitalne. T ak n a p rzy k ła d d la znanego w y rażen ia W yszed ł, ja k Z abłocki na m y d le , zaliczanego zazw yczaj do g ru p y n iep rzek ład aln y ch ze w zględu n a n ie p rz e k ła - dalność sk o ja rz eń zw iązanych z nazw iskiem jego b o h atera, S ty p u ła zn alazł znakom ite, w m oim p rzek on an iu (adekw atne, ja k p o w ia d a ją te o re ty c y przek ład u), analogie rosyjskie: Ostałsia na bobach (s n o ­

som ), Ostałsia (okazałsia) pri p iko w o m intieriesie (p. 1437). P rz y k ła ­

d y u d a n y c h propo zycji m ożna b y m nożyć.

W n ie k tó ry c h p rzy p ad k ach in te rp re ta c ja przysłów pom oże u w a ż ­ n y m użytk o w n ik o m S ło w n ika u strz e c się przed w p ły w em tzw . ho- manim id m iędzyjęzykow ej, ta k w y ra ź n y m w przek ład ach z języ k ó w bliskich. D ow iedziaw szy się np., że słowo „tisze” w Tisze jed iesz,

(6)

dalsze bud iesz n iew iele m a w spólnego z p olską „ciszą” , a znaczy

„pow oli” — p rz e s ta n ą m oże popełniać n ag m in n y b łąd w tłu m a c z e n iu tego zw rotu.

W ybór z teg o bogatego m a te ria łu zależeć będzie od' tra n s la to ra , jeg o zdolności, w iedzy, in tu ic ji tw órczej. O czywiście tłum acz m oże zmo­ dyfikow ać propo zycję a u to ra , m oże też pójść w k ie ru n k u dosłow ­ ności, m im o iż S ło w n ik n a ogół tak ic h rozw iązań n ie zaleca. Czasem jed n a k są o ne uzasadnione. Dla przyk ładu: tłu m acz może przełożyć porzekadło W T u łu so sw o im sam ow arom nie jezd ia t p rze z Nie

jeźd zi się do T u ły z w ła sn y m sam ow arem w celu zachow ania ro ­

syjskiego k o lo ry tu narodow ego. N iedaw no jeszcze tak i p rze k ład w y ­ m agałb y zapew ne kom en tarza, a le tera z, łriedy — ja k p o d a je p r a ­ sa 7 — w sk lepach naszego „A rg ed u ” fu ro rę robią sam ow ary z T uły, w y jaśn ien ia p rz e s ta ją być p o trzeb n e. Św iadczy to, n aw iasem m ó­ wiąc, o w ystęp o w an iu ogólnej praw idłow ości, polegającej n a zw ięk­ szaniu się m ożliw ości tra n sla to rsk ic h w m iarę zacieśniania k o n ta k ­ tó w m iędzynarodow ych. T łum acz m oże rów nież zaproponow ać o ry g in aln y w a ria n t w łasn y — w te d y m a szanse stw orzenia zw rotu, k tó ry n ab ierze cech now ego przysłow ia (jak uczynili to np. tra n s la ­ to rz y n ow eli M erim eego C arm en, u k u w szy w o parciu o fo lk lo r c y ­ gański porzekadło. W z a k r y ty j rot i m ucha nie popadiot. W szystkie tego ty p u w a ria n ty są w p ew nych okolicznościach (w zależności od k ontekstu, od założeń, d an eg o p rze k ład u itp.) dopuszczalne, ponie­ w aż tłum aczenie — co n ależy z naciskiem podkreślić — je st p ro ­ cesem tw ó rc zy m . R ecept n ie m a, m ogą być ty lk o ogólne zalecen ia. I ta k przysłow ia zaczerp n ięte ze źródeł w spólnych, u św ięconych k u ltu rą , tra d y c ją , religią, np. z Biblii, m ają w ró żn ych języ k ach odpow iedniki ek w iw alen tn e pod w zględem sem anty czn ym i lek ­ sykalnym , m im o iż p rz y ję ta od w ieków ich form a w yk lucza p rz e ­ k ła d dosłow ny. M ie ta t’ bisier pieried sw in ja m i to po polsku R zucać

p e rły przed w ieprze, n ie zaś (dosłownie) M iotać paciorki p rzed św i­ niam i, byłoby to bow iem niedorzecznością (w yraz bisier, u ż y ty tu

w daw nym znaczeniu p erły, k o jarz y się w e w spółczesnym języ k u ro sy jsk im z „p acio rk am i” , ,,k o ralik am i” lub bard zo d ro b n y m pismem).

Oczywiście w y o lb rzym iam zagadnienie, niem niej podobne b łęd y m ogą się -zdarzyć. O dpow iedniki p o d an e w S ło w n ik u pom ogą błędów ty ch uniknąć.

T rudno zresztą znaleźć odpow iednik, k tó ry b y łby stosow ny w każ­ dym kontekście. R o zp atrzm y d la p rzy k ła d u złożone zagadn ienie przekazania k o lo ry tu narodow ego o ry g in ału . Ja k i w ażn y to p ro ­ blem , dobrze w iedzą tłum acze i te o re ty c y p rzek ładu. W ik to r S u - chodrew 8,tłum acz Leonida B reżniew a, w spom ina np., jak to „ k tó ry ś

7 Zob. np. „Głos R obotniczy”, z 10 kw ietnia 1975 r. (nr 82), s. 8.

8 Ponieważ wypow iedź Suchodrewa (zapewne Suchodriewa?) cytuję w edług źródła polskiego (zob. przyp. 9), podaję transkrypcję nazw iska w edług tegoż źródła.

(7)

z zachodnich dyplom atów zacytow ał przysłow ie: «To kill tw o birds

w ith one stone» « Jed n ym k am ien iem ubić dw a ptaki»). P rz etłu m a ­

czyłem to — opow iada S u ch o d rew — n a pow szechnie używ ane w języ k u ro sy jsk im «ustrzelić jed n y m strzałem dw a izające». I n a­ ty ch m iast pożałow ałem tego ch w y tu , albow iem n asz dyplom ata, re ­ p lik u jąc sw em u adw ersarzow i b ardzo cienkim dowcipem , zaczął z m oim pechow ym «zającem» w y rab iać ta k ie sztuki, k tó re z ich «ptakiem » są zupełnie niem ożliw e. No cóż, trzeb a było odkręcić całe tłum aczenie: p rzeprosiłem i p rzetłu m aczyłem porzekadło dosłow­ n ie ” 9.

T ak więc odtw orzenie przysłow ia przez, zdaw ałoby się, całkow icie ad e k w a tn y obcojęzyczny ek w iw alen t frazeologiczny doprowadzić m oże do nieporozum ień. M ógłbym , u zu p ełn iając uw agi Suchodrew a, przytoczyć też w ypadki, k iedy to — n a o d w ró t — p rzek ład dosłow­ n y doprow adzał do nieporozum ień, a n a w e t do sy tu a c ji k onflikto­

wych.

Z agadnienie doboru odpow iedników zasługuje n a oddzielną w nik li­ w ą rozpraw ę, k tó re j potrzeb ę m ogę w ty m m iejscu jedynie zasygna­ lizować. O graniczę się d o om ów ienia p roblem ów bezpośrednio zw ią­ zan ych z recenzow anym S ło w n ikiem .

J a k już w spom niałem , a u to r p rzy tacza w iele przysłów i pow iedzo­ n e k pochodzenia literack ieg o — m am n a m yśli p rzede w szystkim te, k tó re świadom ość narodow a łączy z k o n k retn y m dziełem lite ­ rac k im (np. cyto w an e M y rząd zim św ia te m , a nam i k o b ie ty (K ra­ sicki), S c za stliw y je czasów nie n a d b lu d a ju t (G ribojedow ) lub K ra ­

dzione nie tu c z y (Syrokom la). Rodzi się p ytan ie, czy m ożna uw ażać

za ad ekw atn y, czyli pełnow artościow y, ekw iw alent, k tó ry ow ej li­ tera ck ie j p ro w en ien cji w y raźn ie n ie zaznacza? Cóż pom ogłoby e w e n tu aln e m u tłum aczow i K ochanow skiego n a język ro sy jsk i od­ nalezienie rosyjskiego T o t zdorow ja nie zna jet, kto boleń nie b y-

w a jet, proponow anego jako odpow iednik słynnego Szlachetne zd ro w ie, / N ik t się nie dow ie, / Jako sm a ku jesz, / A ż się zepsujesz

(r. 1377)?

Oczywiście zagadnienie znów p rzejask raw iam , niem niej ono istn ieje, bow iem w obu częściach S ło w n ika n a p o ty k a m y w iele p rzy słów po­ chodzenia literackiego.

J e s t to jed en z asp ek tó w niezw ykle tru d n e g o p roblem u przekazania w inn ym języ k u tra d y c ji k u ltu ro w e j, zwłaszcza litera c k ie j, p ro b le­ m u, będącego m ocnym a tu te m teo rety k ó w nieprzekładalności. Tak n a przy k ład ani dosłow ny p rze k ład polski, an i w a ria n t Dla szk la n k i

i d zie w c zy n y nie ra ch u je się godzin y — n ie przyw odzi n a m yśl

literack iej genezy p ierw o w zo ru S c za stliw yje czasów nie n a b lu d a ju t,

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y ^ 3 4

9 (Rozmawiał) L. Sidorowski: M ów i tłumacz Leonida Breżniewa, «przekłada się nie słowa, lecz myśli...», „Ekspress Ilustrow any” (Łódź) 29—31 marca 1975 r. (nr 73), s. 3. N ie znając ew entualnego rosyjskiego pierwowzoru arty­ kułu, nie czułem się uprawniony do wprowadzania poprawek stylistycznych.

(8)

135 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y k tó re R osjaninow i k o ja rz y się z kom edią G ribojedow a M ądrem u

biada (r. 1358), w y rażen ie zaś K to szczęśliw y, nie p a trzy na zegar,

tru d n o było by zaproponow ać jako ekw iw alent, poniew aż T uw i- m ow ski p rze k ład sztu k i G ribojedow a (z k tó reg o ów c y ta t zaczerpną­ łem ) n ie je st w drobnej n a w e t części ta k p o p u larn y u nas, jak o ry g in a ł w Rosji.

Je d n ak ż e zd a rz a ją się pow iedzenia nie zw iązane z im ieniem tw órcy, a kojarzące się — p rzy n a jm n ie j p ew nej grup ie osób (np. ludziom określonego w iek u i narodu) — z k o n k retn y m tek ste m literackim . R osyjskie ^wyrażenie B u d iet i na naszej ulice pra zd n ik weszło w obieg w Zw iązku R adzieckim podczas o statniej w o jn y św iatow ej i mocno sk ojarzyło się z oczekiw aniem zw ycięstw a. R yszard S ty p u ła propo­ n u je dwa odpow iedniki: I przed n a szy m (m oim , tw o im ) o kienkiem

słońce zaśw ieci oraz P rzy jd zie słońce i na nasze końce. T ru d no mi

osądzić, czy za pom ocą tak ich odpow iedników odtw arzano przysło­ w ie ro sy jsk ie w polskich tłu m aczeniach lite r a tu r y radzieckiej. Jeśli w ynaleziono dla niego in n y w a ria n t, to i ten w a rto by przytoczyć, jak o że zw iązany jest z dziełam i literack im i (m am n a m yśli rów nież p ublicystykę), k tó re m ów ią o p am iętn y m i w ażnym okresie dziejo­ w ym .

P orzekadło Nie za to w o łka b ju t, czto sier, a za to, czto ow cu sjeł o patrzon e zostało w S ło w n ik u zarów no p rzek ładem dosłow nym , jak i ekw iw alentem : N ie za to ją bito, ze chodziła w ży to (r. 890). Otóż d ru g a propozycja budzi zastrzeżenia. Sens rosyjskiego pow iedzenia polega n a ty m , że ,,w ilk a ” — w roga, b ije się nie za jego w ygląd, lecz za uczynki. P rzysłow ia tego użył Józef S ta lin w jedn ym ze sw ych słynnych p rzem ów ień czasu w ojny. Oto p rzek ład owego fra g ­ m en tu w polskim w y d an iu dzieł S talina:

„Ludzie radzieccy nienaw idzą najeźdźców niem ieckich nie dlatego, że są to ludzie obcego narodu, lecz dlatego, że przynieśli oni naszemu narodowi i w szyst­ kim m iłującym wolność narodom niezliczone nieszczęścia i cierpienia. Naród nasz od dawna powiada: «№e za to w ilka biją, że jest szary, lecz za to, że zjadł owcę»” 10.

Od chw ili w ygłoszenia ty c h słów — było to w listopadzie 1944 r. — przysłow ie zdobyło w ielk ą i trw a łą popularność w Zw iązku R adziec­ kim . Oczywiście w afo ry sty czn ej fo rm ie ro sy jsk iej, całkow icie za­ ta r te j w dosłow nym polskim przekładzie. I w znaczeniu, k tó reg o nie nazw ałbym a d ek w atn y m do proponow anego w S ło w n iku e k w i­ w alen tu Nie za to ją bito... itd.

Je śli dobrze zrozum iałem in te n c je R yszarda S typ uły , pro po nu je on ja k o ekw iw alenty, p ó łek w iw a le n ty lub analogie znane od d aw n a tra d y c y jn e odpow iedniki z obu języków , w y k o rzy stu jąc w tym celu istn iejące słow niki (zob. bibliografię n a s. 559). Nie tw o rzy więc

10 J. Stalin: O w ie l k ie j w o jn i e n a r o d o w e j Z w i ą z k u R adzieckiego. Warszawa 1950, s. 165,

(9)

o rzy słó w sam , nie ko rzy sta też z istn iejący ch p rzek ład ó w lite ra tu ry piękn ej, społeczno-politycznej czy pu b licy sty k i. Zasadę tę należy uznać za słuszną, biorąc pod uw agę p io n iersk i c h a ra k te r S ło u m ika . N asuw a się jed n ak pew ien postu lat, k tó ry m ógłby znaleźć zastoso­ w anie w przyszłości. M am y ju ż fu n d a m e n ta ln e jednojęzyczne słow ­ n ik i p rzy słó w (zob. np. trz y tom y N o w ej księgi p rzysłó w i w yrażeń

p rzysło w io w y c h polskich pod red a k c ją J u lia n a K rzyżanow skiego),

jak rów nież teoretyczne ro zp raw y na ten tem a t, a obecnie ukazał się dw u języ czn y S ło w n ik p rzysłó w R yszard a S ty p u ły . Stw orzono w ięc p o d staw y do różnorodnych p rac k o n fro n ta ty w n y ęh , w śród nich — do opracow ania dw ujęzycznego (a może i szerszego?) S łow ­

n ika p rzysłó w , opartego n ie tylk o n a in n y ch słow nikach, lecz tak że

n a p rze k ład a c h z lite ra tu ry , zw łaszcza lite r a tu r y pięknej. Słow nik pow inien pom agać tłum aczom , a osiągnięcia tłu m ac z y — autoro m słow ników . O bopólna w ym iana i sty m u la c ja tw órcza to jak b y cy­ b ern e ty cz n e sprzężenie zw rotne, ogrom nie w ażne zarów no w naucer ja k i w życiu. N ależy się spodziewać, że w dorobku polskich tra n s la ­ torów , z a jm u ją c y c h się tłum aczeniem w y b itn y ch ro sy jsk ich dziełr zw łaszcza tych, w k tó ry ch znaczną ro lę odgryw a fo lk lo r — n p , u tw o ró w Gorkiego, Szołochowa — zn ajdziem y w iele cennych osią­

gnięć. ^ _

Przechodząc do om ów ienia fo rm y językow ej przytoczonych w S ło w ­

n ik u przykładów , stw ierdzić trzeba, że n ie zawsze je st ona id en ­

tyczna z tą, do jak iej przy w y k liśm y . T ak na p rz y k ła d przysłow ie

V bogatogo czort dietiej kaczajet, (a u biednogo i bog lu lk i brosajet)

(r. 1388) zn an e je s t rów nież w w e rsji B ogatom u czort d ietiej ko-

ły sze t, (a bied n om u i niańka nie choczet); Pośle draki k u ła k a m i nie m a szu t (r. 1138) — Pośle boja k u ła k a m i nie m a szut; Iz p u szk i po w orob jam n ie striela ju t (r. 500) — Iz p u szki po laguszkie (nie strie la ju t) itp . P rzysłow ie Razdielonnoje gorie — połgoria (r. 1183)

słyszałem w fo rm ie pełniejszej: Razdielonnaja radost’ — d w o jnaja

radost’, razdielonnoje gorie — lisz połow ina goria. W y stęp o w anie

obocznych fo rm p rzysłów i zw rotów frazeologicznych — co je st fa k te m n ieu n ik n io n y m — m a bardzo duże znaczenie, w zbogaca bo­ w iem m ożliw ości ek sp resji językow ej. R yzykow na b y ła b y próba ob staw an ia p rz y w yłączności jakiegoś w a ria n tu : znajom y ru sy c y ­ sta m ów i Na p o p ia tn yj dwor, a ja — Na p o p ja tn u ju . O baj n ie n a j­ gorzej zn am y język ro sy jsk i — i obaj m am y ra c ję n . W ystęp ow anie n ie u n ik n io n y c h — i pożądanych — oboczności c h a ra k te ry z u je ró w ­ nież pieśni ludow e.

P ew n e zastrzeżen ia budzi fak t, że n ie k tó re porzekadła n ie m ają afo ry sty czn ej zwięzłości, w y d a ją się rozw lekłe, za długie. N a p rzy ­ k ład W sie n ie w ie s ty (diew u szki) choroszi, a otkuda b ierutsia z ły je

żony? (r. 201), Uczi (ditia), p oka p opieriok ła w k i (ła w o czki) u k ła -R O Z T -R Z Ą S A N I A I -R O Z B IO -R Y

11 Por. S ło w a r’ sowriemiennbgo russkogo litieraturnogo jazyka. T. 10. M oskwa— -Leningrad 1960, s. 1343.

(10)

d yw a jetsia (lożitsia), a wo w siu w y tia n ie tsia — nie nauczisz (r. 1435)

czy Jedn i się rodzą z ły ż k ą złotą lub srebrną w gębie, a d r u d z y

z drew nianą (p. 504) (notabene o statn ieg o p rzy k ła d u n ie m a w e

w spom nianym fu n d am en taln y m słow niku przysłów K rzy żan o w ­ skiego — w śród 22 przysłów zw iązanych z hasłem ły ż k a i 141 pod hasłem gęba).

N asuw a się też uw aga, że jedn o stk i leksykalne, zaprezen to w an e w S ło w n ik u w tak szerokim zestaw ie, p o w in n y w zasadzie m ieścić się w fo rm u le zbliżonej do przysłow ia. A czyż m ożna to pow iedzieć o frazie Z le człow iekow i być sam em u (p. 1517) i o n ie k tó ry c h in ­ nych, i akie zaw iera słow nik?

Czasem d robne b rak i fo rm aln e n a b ie ra ją w iększego znaczenia. T ak byw a w sytuacji, kied y stw orzone n a w zór ludow ego p orzek ad ła w y rażenie litera c k ie u zy sk u je popularność w iększą niż p ierw o ­ wzór. W ri, da nie zaw irajsia (r. 194) czy tam y w S ło w n iku , a d alej

Z ły je ja zy k i chuże w isielicy (r. 457). Czyż nie należałoby tu ta j podać

w ariantów : (Posłuszaj), w ri, da znaj że m ieru i (Ach) z ły je ja z y k i

strasznie je m stoleta, k tó re ze sztu ki G ribojedow a zna cała Rosja,

lub przytoczyć w poz. Isk lu c ze n ije p o d tw ierżd a jet praw iło (r. 505) P uszkinow skie (No) praw ił niet biez isk lu c ze n ij z E ugeniusza O nie­

gina? S ło w n ik w prow adza przecież niem ało przysłów o rodow odzie

w y raźn ie literackim .

N ależy rów nież pam iętać, że w iele tra fn y c h pow iedzeń i aforyzm ów ludow ych upow szechnili w y b itn i pisarze, ja k np. G orki: R ża je st

żelezo, a łża (tzn. łoż) — d uszu (cytuję z pam ięci), J e st’ ludi, a je s t* czełow ieki, W siaka ja tw a r’ sw oju ja m k u nachodit — i inni. T ru d n o

m ieć p re te n sję do a u to ra o opuszczenie ty ch przysłów , bow iem

N ik to nie obnim iet nieobjatnogo, jak pow iadał K uźm a P ru tk o w .

N iew ielka stosunkow o objętość S ło w n ika ograniczyła ilość h a s e ł zapew ne do tych, k tó re a u to r uznał za n a jb a rd zie j godne u w ag i. N atom iast jeśli w ich zestaw ie w y stę p u je w y rażen ie Rża je st żelezo,

a pieczal — sierdce (r. 1189), to m ogłaby się tam znaleźć i w spom ­

nian a m aksym a Rża jest żelezo, a łża d u szu . A foryzm J e s t’ ludi,

a jest* czełow ieki w y d aje się tra fn ie jsz y m odpow iednikiem polskiego Są ludzie i ludziska (p. 1226) niż p roponow ane przysłow ia S w ie t odin — ludi ra zn yje, W odno piero i ptica nie roditsia i C ze ło w iek czełow ieku roźń (zob. p. 1226). Czy nie w a rto b y rów nież p rzy p o m ­

nieć pow iedzenia starego S erafim a W siaka ja tw a r’ sw o ju ja m k u

nachodit z powieści A rta m o n o w i syno w ie jako ew en tu aln eg o —

a nie uw zględnionego w S ło w n ik u — odpow iednika p o rzek ad ła

K ażda potw ora zn a jd zie swego am atora (p. 556)?

P roponow ałbym też w łączyć pew ne nie uw zględnione, a m oim z d a ­ niem n a d e r pop u larn e, w a ria n ty n ie k tó ry c h przysłów . N a p rz y k ła d obok W dołg daw at’ — d ru żb u tieria t’ (r. 108) należałoby p rzyto czyć

K rie d it po rtit otnoszenija, p rz y Uczonogo u c zit’ — tolko p o r tit’

(r, 951) — Nie uczi uczonogo. P o m in ięto la p id a rn y odpow iednik ro ­

(11)

sy jsk i porzekadła Za «dziękuję» nic się nie k u p u je (p. 1469!) —

«Spasibo» w ka rm a n nie p o łożysz itp. W śród przy słó w dotyczących

p ija ń stw a zabrakło ta k rozsądnych i tra fn y ch , ja k P iej, K uźm a, da

nie t r a f u m a czy Piej, da dieło ra zu m iej (por. polskie Pij, lecz ro zu m m iej, uw zględnione w S ło w n ik u — p. 1103!). W arto by

rów nież zacytow ać C hw ali tra w u (roż) w stogu, a barina w grobu — je d n ą z n a jb ard ziej gorzkich i bezlitosnych se n te n c ji ludow ych, o d zw ierciedlającą antag on izm y klasow e daw nej Rosji, która została szeroko sp opularyzow ana przez p oem at N iekrasow a K o m u się na

R u si dobrze dzieje. M ogłyby też znaleźć się w S ło w n ik u popularn e

m aksym y, m ające in te resu jąc e e k w iw alen ty w d ru g im języku. Tak n a p rzy k ła d znane przysłow ie ro sy jsk ie Doroga łó żka k obiedu m a w języ ku polskim ad e k w a tn y odpow iednik M usztarda po obiedzie. Istn ie je jed n a k polski w a ria n t z XV— X V II w.: N ie w czas ły ż k a

po obiedzie 12. W ty m w y p ad k u tłu m ac z m a do w y b o ru dwie drogi:

m oże odtw orzyć przysłow ie za pom ocą w spółczesnego odpow iednika polskiego (M usztarda po obiedzie), albo też w y korzystać ekw iw a­ lent, k tó ry w yszedł z użycia (Nie w czas ły ż k a po obiedzie). Oba w a ria n ty o d d ają w pełni zarów no sens rosyjskiego przysłow ia, jak i o gólny c h a ra k te r określonego zjaw iska. Różnica polega jed ynie n a tym , że pierw szy w a ria n t, przy bliżając przysłow ie czytelnikow i polskiem u, w dużym stopniu je banalizuje, n a to m ia st drugi, o d tw a ­ rza jąc n arodow y koloryt, słow nictw o, a częściowo brzm ienie o ry ­ g inału (m am y bow iem do czynienia z językam i blisko pokrew nym i) j e s t d la w spółczesnego P olak a tro c h ę niezw ykły, rzec by m ożna

egzotyczny.

Takie m ożliwości d a je zapew ne ty lk o p rzek ład w ra m a c h języków blisko pokrew nych. W przy p ad k ach sk ra jn y c h m ogą w y stąp ić p ary, a n a w e t g ru p y m iędzy językow e bliźniaczo podobne pod w zględem sem antycznym i form alnym . I tak ro sy jsk ie Na b iezryb je i rak ryba (r. 754) w sposób n iem al bliźniaczy odpow iada polskiem u Na bez­

ry b iu i ra k ryba, łacińska m aksym a zaś Concordia parvae res crescunt, discordia m a xim a e d ila b u n tu r m a trz y odpow iedniki sło­

w iańskie: polski — Zgoda bud u je, niezgoda ru jn u je (p. 1493), u k r a ­ iński — Zhoda buduje, niezhoda r u jn u je i b iałoru ski — Zhoda b u ­

du je, niazhoda ru jn u je . J e s t to w y ra z isty p rzy k ła d identyczności

leksyk aln ej, sem anty czn ej i (w ram a ch w łaściw ości fonetycznych każdego z języków ) brzm ieniow ej 13.

12 Zob. Nowa księga przy słó w i w y raże ń przy słow iow y ch polskich. Pod red. J . Krzyżanowskiego. T, 2. Warszawa 1969, s. 663, poz. 12a.

13 Podobieństwo fonetyczne jest jeszcze większe niż w skazyw ałaby tran slite­ racja, bowiem w schodniosłowiańskie „h” brzmi dźwięcznie, w sposób zbliżony do „g” — w terminologii lingw istycznej nosi nazw ę „g” frykatyw nego (szcze­ linowego). Głoska ta w ystępuje m. in. w literackiej w ym ow ie Ukraińców, B ia­ łorusinów i niektórych Rosjan, a także w dialektach rosyjskich. Żyw a jest również w języku m ieszkańców wschodnich rejonów Polski i u Polaków z przedwojennych tzw. kresów — tak np. w ym aw iał „h” Melchior W ańkowicz.

(12)

139 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

P rz y sło w ie Cierp kozacze, ata m an em będ ziesz m a nie ty lk o ro sy jsk i o d p ow ied nik Tierpi, kaza k, atam anom budiesz (p. 119, r. 1372), iecz i bliższy, bo zachow ujący form ę w ołacza, ek w iw alen t u k raiń sk i:

T e rp y , kozacze, otam anom budesz. Zachodzi tu ciekaw e zjaw isko'

dosłow ność odpow iednika polskiego i w schodniosłow iańskich (przy­ słow ie biało ru sk ie brzm i: Ciarpi, kazak, a tam anam budziesz) d opro­ w ad ziła do niew ielkiej różnicy znaczeń. Słow o ,.cierpieć” m a dla nas p rze d e w szystkim znaczenie „odczuwać, przeżyw ać ból fizyczny lu b m o ra ln y ” ^ (por. ro sy jsk ie „ s tra d a t’ ” , u k ra iń sk ie „ s tra ż d a ty ”), podczas gdy w w a ria n ta c h w schodniosłow iańskich „ tie rp ie t’ ” , „ te r p ity ” , „ciarp ieć” n a b ie ra nieco inneg o sensu: „znosić w y trw a le , c ierp liw ie, to lero w ać” . Oczywiście m am n a m yśli znaczenie tych słów w odczuciu w spółczesnym — w przeszłości znaczyły one za­ p ew n e to sam o. Z resztą i w e w spółczesnym język u polskim w y stę ­ p u je w y ra z „cierp ię” w znaczeniu „znosić w y trw a le , cierpliw ie, to­ lero w a ć ” 15, a więc jak o leksykalny, sem an tyczny i fo n ety czn y od­ p o w iednik teg o słowa w językach w schodniosłow iańskich. Można tu w ięc m ów ić o słow iańskich w y razach z pogranicza tzw . hom o- n im ó w m iędzyjęzykow ych (słowa podobne form alnie, a różne pod w zględem funk cjo nalny m ) — ta k bow iem (jako owe „ho m o n im y ”) k w a lifik u je m y je w bezpośrednim rozum ieniu i odczuciu — nato ­ m iast p rz y głębszej analizie rodzą się co do tego w ątpliw ości. P rzy sło w ia zw iązane z sym bolicznym d la w spó lno ty P olak ów i Sło­ w ian w schodnich hasłem „kozak” n a su w a ją jeszcze jed n ą uw agę d o tyczącą parem iog rafii bliskich językow o i h istorycznie narodów . Z n an e są m ianow icie w y rażen ia polskie, w k tó ry c h zachow ały się g ram aty czn e, Składniow e i lek sy k aln e w trę ty w schodniosłow iańskie, e m an u jące sw oistym k o lo ry tem językow ym ziem będących ich ko­ lebką. Oto p rzykłady : C zy ta k, czy ow ak, n i e b o j u ś, bom kozak albo U kozaka ko ń t a j ku lb a ka 16.

W iele jeszcze re fle k sji n asu w a pierw szy bodaj w d ziejach naszej lek sy k o g rafii S ło w n ik p rzysłó w ro syjsko -p o lski i p o lsko -ro syjski. J e s t to w y daw n ictw o ze w szech m ia r p o trzeb n e dla ludzi różnych zaw odów — badaczy języka, folkloru, lite ra tu ry , dla p racow ników naukow ych oraiz m iłośników języka polskiego. I oczywiście — dla tłum aczy.

Z yg m u n t Grosbart

14 Słownik ję z y k a polskiego. Pod red. W. Doroszewskiego. T. 1. W arszawa 1958, s. 995.

15 Ibidem, s. 996.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zgodnie z obiegową opinią jedzenie jest zależne od pracy – praca pozwala na jedzenie zarobić, a w rezultacie zaspokoić głód: Kto robi, głodem nie umrze (NKPP III 47); Woli

rowany przez pow yższy mem oriał, przesiąknięty je st niechęcią do polskich zw iązków diecezji bakow skiej, stara się kw estionow ać przynależność diecezji

[r]

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

kowanych przez GUS przewiduje się dalsze zmniejszanie się przyrostu naturalnego, który w ostatnim dziesięcioleciu XX w ieku będzie w Polsce o 60,4% mniejszy

czas całej podróży był wóz restauracyjny, nie tylko dlatego, że w każdej chwili można było posilić się w nim różnymi smakołykami wybor­.. nej kuchni

Po wyjściu 2-go zeszytu prenum erata

Dziś żadna nauka n ie m oże się pom yślnie rozw ijać w odosobnieniu od warsztatów innych nauk.. Brak samodzielnych studyjów psychologicznych u nas, niewątpliwie