• Nie Znaleziono Wyników

Styl otwocki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Styl otwocki"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Szałygin

Styl otwocki

Ochrona Zabytków 51/4 (203), 361-369

(2)

J erzy Szałygin

STYL OTWOCKI

Schyłek X IX w. na daw nych ziem iach Rzeczypos­ politej jest okresem zarów no ożyw ienia gospodarcze­ go, jak i społecznego. Licznie pow stające fabryki, za­ kłady przem ysłow e i produkcyjne dają zatrudnienie rzeszom najem nej siły roboczej napływającej ze wsi. N ajbardziej pożądanym miejscem do życia staje się m iasto, w raz z jego in frastru k tu rą i m ożliw ościam i życia, pracy i rozw oju. Tryum f święci rów nież idea pracy organicznej. Społeczeństw o otrząsa się z balastu nieudanych pow stań narodow ych. Bardziej dostrzega­ na zaczyna być w arstw a chłopska i jej znaczenie dla kultury narodow ej. Zaczynają pojaw iać się stw ierdze­ nia, iż to właśnie lud jest, na skutek dotychczasow ego pozostaw ania na uboczu, nośnikiem praw dziw ych i pierw otnych cech narodow ych. Liczni badacze i m i­ łośnicy kultury ludow ej zaczynają opisywać jej przeja­ wy, zarów no m aterialne, duchow e, jak i społeczne. W okresie tym bardzo popularny stał się ruch regio­ nalny, który m iał na celu kształtow anie patriotyzm u oraz um iłow anie tradycji narodow ych i regionalnych. Ta szeroko zakrojona działalność społeczna d o d a tk o ­ w o zintensyfikow ała zainteresow anie ku ltu rą i w a rto ­ ściami niższych w arstw społecznych.

W ielu zw olenników i entuzjastów przysparza sobie w tedy ludow a a rchitektura. Z jednej strony zachw yt budzi jej p ro sto ta i piękno, z drugiej m istrzostw o w y­ k onania i d opracow ania szczegółów oraz elem entów zdobniczych. M o d a na poznaw anie i w ykorzystanie w zo ró w tradycyjnej architektury w budow nictw ie zbiega się z m odą na letniska. U w ięzione w mieście rod zin y średniozam ożnej inteligencji, urzędników , przem ysłow ców , rzem ieślników były zainteresow ane spędzeniem letnich miesięcy na łonie natury — nad w odam i, w lesistych okolicach wiejskich, w sprzyjają­ cych w arunkach klim atycznych, z w m iarę dobrym dojazdem i taniej niż w mieście.

Wszystkie te czynniki legły u podstaw stw orzenia bardzo oryginalnych kierunków w architekturze p o l­ skiej przełom u wieków : znanego wszystkim „stylu za­ k opiańskiego”, propagow anego głów nie przez arch i­ tek ta Stanisław a W itkiew icza, oraz m niej znanego „sty­ lu o tw o ck ieg o ”, stw orzonego przez M ichała Elw iro A ndriollego. Było to w yrazem tendencji do a k cen to ­ w ania polskich tradycji architektonicznych, ró w n o leg ­ le nie odrzucając w prow adzania także uniw ersalnych, now oczesnych w zorów zachodnich.

Stanisław W itkiew icz (1 8 5 1 -1 9 1 5 ) — m alarz, k ry ­ tyk i pisarz zafascynow any u ro d ą Tatr, odrębnością sztuki i obyczaju góralskiego, k tó re poznał podczas

1. S. W itkiew icz, O sztuce, k rytyce artystyczn ej, stylu zakopiańskim , w y b itn y c h tw órcach, spraw ach n arodow ych i społecznych, w ybór i w stęp W . N ow akow ska, W rocław 1 972, s. 20.

swoich pobytów kuracyjnych w Z akopanem , poczyna­ jąc od 1886 r., w 1890 r. postanow ił osiąść tam wraz z całą rodziną na stale. Powstają wówczas pierwsze

U tw ory tatrzańskie objawiające jego pisarski talent,

w tedy też rodzi się rów nież koncepcja stylu zakopiań­ skiego, k tó rą artysta rozw ija praktycznie przez cały okres swojego pobytu w Z akopanem . W rasta on nie tylko w surow y krajobraz tatrzański oraz sztukę ta ­ trzańskiego ludu, ale rów nież w codzienne życie g ó ra­ li, k tó re staje mu się bliskie i drogie. Pom im o nękają­ cej go choroby, cały czas prow adzi aktyw ną i w szech­ stronną działalność, zarów no społeczną jak i zaw o d o ­ wą. Pilnie śledzi przem iany zachodzące we w spółczes­ nej mu sztuce, walczy o spraw iedliw ą ocenę m alar­ stwa realistycznego, o uznanie im presjonizm u, w resz­ cie o w cielenie w życie w łasnego projektu „góralskiej ch ałupy” 1.

Styl stw orzony i spopularyzow any przez niego, d o ­ prow adził jeszcze przed II w ojną św iatow ą do zm ia­ ny oblicza architektonicznego nie tylko Z akopanego, ale w dużej m ierze rów nież Podhala. Z ap ro jek to w an e w spólnie z artystam i ludow ym i (cieślami i stolarzam i) budow le (m.in. willa Pod Jedlam i w Z ak o p an em — 1896 r., kaplica w Jaszczurów ce — 1908 r.) stały się w zorem nie tylko naśladow anym przez przyjaciół czy znajom ych W itkiewicza, którzy tak jak on osiedlili się w Z akopanem , ale co chyba najważniejsze, przez m iej­ scowych, rdzennych tw órców , użytkow ników i fu n d a­ to ró w budynków mieszkalnych. Jako pierw szą w stylu zakopiańskim w zniesiono w 1892 r. willę Z ygm unta G natow skiego „K olibę” . Już w 1897 r. W itkiew icz

1. M odel dom u „Pod J edlam i”. S tanisław W itkiew icz i w y k o n a w cy m odelu w zim ie 1 9 0 0 r. w Z akopanem . Wg S. W itkiew icz, O sztuce...

1. M odel o f the “Under the Firs” house. Stanisław W itk iew icz an d builders o f the m odel in Zakopane, w in ter 1900. Acc. to : S. W

(3)

itkie-w sitkie-w oich listach z satysfakcją stitkie-w ierdza przyjęcie się jego pom ysłu: „Ja w dalszym ciągu przebudow uję Z a ­

kopane. Z aw czoraj w yw iesiliśm y sztandar na szczycie do m u na Kozieńcu (...) Chałupa jak zam ek i jeżeli jeszcze kto w ątpi — będzie ty m przekonany. Zresztą n ik t ju ż inaczej nie buduje — w ygrana"1.

Styl W itkiew icza nie ograniczył się do stosow ania tylko w budynkach m ieszkalnych. Stw orzone zostały w zory w szystkich mebli i sprzętów drew nianych oraz ceramicznych używanych w gospodarstwie domowym. W k ró tk im czasie zaczęto stawiać budynki w „stylu góralskim ” rów nież na innych terenach (m.in. w Lu­ belskiem dla Stackiego3), co szczególnie u k o n ten to w a ­ ło W itkiew icza, gdyż jego ambicją było stw orzenie nie tylko pew nej odm iany regionalnej, lecz chyba przede w szystkim stylu narodow ego — znanego i stosow ane­ go na terenie wszystkich ziem dawnej Polski (w o d ró ż­ nieniu od stylów propagow anych i stosow anych przez zaborców ), skupiającego całe polskie społeczeństw o.

„Ideałem społecznym każdego pierwiastka ku ltu ry jest ogarnięcie przezeń całego społeczeństw a, jest nada­ nie w spólnych cech cyw ilizacyjnych w szystkim spo­ łecznym w arstw om , jest w ytw orzenie idealnych łącz­ n ikó w m iędzy duszam i ponad przepaściam i strasznych m aterialnych nierówności i przeciwieństw. Styl za ko ­ piański spełnił to zadanie”4.

Jeszcze za życia W ikiewicza styl ten w pełni przyjął się w Z akopanem . Jak sam zauważa, nie było to w y­ łącznie jego zasługą jako autora. Stw orzenie i ad ap ta­ cja stylu byty możliwe dzięki istnieniu i przechow yw a­ niu przez lud góralski zasadniczych jego pierwiastków. Jego rola polegała zaś na tym, że dźw ignął istnieją­ cą sztukę ludow ą na wyższy stopień doskonałości. Wszystkie elem enty stylu zakopiańskiego w budow nic­ tw ie, na k tó re składały się pew ne stosunki w ym iarów i kształtów , w iązań i konstrukcji oraz elem entów zdobniczych, znajdow ały się w tradycyjnej chałupie góralskiej. Stanow iły one jakby drzem iący potencjał, opracow any i w ykorzystany przez zaw odow ego archi­ tek ta i pro jek tan ta, który stw orzył bardziej zaaw anso­ w any etap rozw oju tego dom ostw a, rów nie autentycz­ ny i polski, jak jego pierw ow zór.

Jed n a k przyjęcie się stylu zakopiańskiego było m oż­ liwe tylko dzięki wysokiem u poziom ow i miejscowej sztuki ludow ej: „Bez nich, bez tego m ateriału w lu ­

dziach, bez ich inteligencji lotnej, zdolności i a rtystycz­ nego poczucia nie m ożna by było nigdy dokonać w tak kró tkim czasie tego, co ju ż się zrobiło. Tylko pracując z ty m ludem , twórcą pierw iastków , z których się styl zakopiański składa, m ożna iść ciągle naprzód i dalej, nie tracąc czasu na m n ó stw o prac przygotow aw czych i pom ocniczych, jak robienie p lanów przekrojów i tym po dobnych gdzie indziej koniecznych czynności. Tam,

2. Fragment listu z 1898 r. znajdującego się w Zbiorach Specjalnych Biblioteki IS PA N a zam ieszczonego tamże, s. 65.

3. Tam że, s. 66.

4. S. W itkiew icz, Styl zakopiański, z. 1: Pokój jadaln y, L w ów 1904.

gdzie dla innego robotnika potrzeba by było szczegóło­ w ych i zaw iłych opracowań rysunkow ych — dla G ó ­ rala w ystarcza parę kresek i kilka słow nych uwag, gdyż w szystko to on zna na pamięć, z ty m się rodzi i żyje, i potrafi rozwijać, i snuć dalej tę robotę, bez ciągłej opieki i p o m o cy

To, że styl zakopiański znalazł uznanie praktycznie na terenie całej Polski, było rów nież możliw e dzięki fu n d ato ro m kolejno realizow anych przez W itkiew i­ cza budynków. Szczególnie należy tu w spom nieć Jana G w alberta Pawlikowskiego, którem u zawdzięczam y realizację najcelniejszej budow li tego stylu — dom u Pod Jedlam i, który dzięki właścicielowi nie stał się w yłącznie św iadectw em geniuszu W itkiewicza i spraw ­ ności góralskich cieśli, lecz rów nież sw oistym o śro d ­ kiem kultury prom ieniującej na cały kraj6.

O ile styl zakopiański przyjął się i został doceniony zarów no przez innych twórców, jak i użytkow ników , o tyle styl bardzo podobny — styl otw ocki — pow stały naw et parę lat wcześniej, rów nież w yw odzący swe korzenie z m ody na architekturę szwajcarską (budynki w konw encji chalet suisse), lecz związany z innym te ­ renem , jest o wiele mniej znany, choć rów nież posiada wszelkie cechy stylu, podobnie jak styl zakopiański.

2. D om , n a zw a n y p rzez Andriollego „ M ó j”, z jego sy lw etk ą na ganku. WgJ. Wiercińska, Andriolli, W arszawa 1981

2. “M in e”, the hom e o f Andriolli, w ith his silhouette on the porch. Acc. to: J. Wiercińska, A ndriolli, W arszawa 1981

M ożna między nimi znaleźć wiele analogii, zarów no jeśli chodzi o czas pow stania, osobow ość ich tw ó rcó w oraz cele, jakie pragnęli spełnić wcielając w życie swój pom ysł, choć styl otw ocki jest właściwy dla bardziej ograniczonego obszaru niż styl zakopiański, a i nigdy nie był utożsam iany ze stylem narodow ym .

Jego tw órcą był M ichał Elw iro A ndriolli (1838— 1893), w ybitny ilu strato r i rysow nik, publicysta i

spo-5. S. W itkiew icz, N a w y sta w ę paryską, „Przegląd Zakopiański” 1900, nr 5 , za: S. W itkiew icz, O sztu ce..., s. 68.

6. D om p o d Jedlam i i jego tw órca. Studia i w spom n ien ia, pod red. W. A. W ójcika, Kraków 1 9 9 7 , s. 5.

(4)

łecznik, który w 1880 r. w okolicach Warszawy, w m a­ low niczo położonym terenie nad Świdrem , założył osadę letniskow ą7. Z a sumę 18 tys. rubli nabył od Z ygm unta Kurtza część folw arku Anielin należącego do d ó b r O tw ock W ielki8. Teren początkow o niezam ie­ szkały, now y właściciel postanow ił zagospodarow ać na letnisko. Z am ierzał w ybudow ać sobie w ygodny d w o ­ rek, wydzieliwszy część jego pow ierzchni na p raco w ­ nię, oraz kilkanaście willi dla letników, którym o d p o ­ w iadałaby cisza i spokój, tak cenione przez artystę. Wille w sezonie letnim byłyby w ynajm ow ane, co suk­ cesywnie zw racałoby koszty przez niego poniesione.

„N ależało w szystko stw orzyć, zorganizować, doglądać tak, by począw szy w m aju roku zeszłego m óc ju ż na jesieni, po powrocie ze L w ow a, zam ieszkać, co w y k o ­ nałem , ale z jakim w ysiłkiem ! Pomijam odpow iednie kapitały — ale rzemieślnicy, ale ręce robocze, ale spro­ wadzenie materiałów. (...) nadm ienię, iż p o m im o tru d ­ ności na pustce przed rokiem , gdzie w ilki w yły, stoi śliczny w ygodny dom ek, w k tó rym obecnie piszę; obok (o 100 kroków ) rów nież nad rzeką, drugi dom ek ju ż na ukończeniu. Oba przeznaczone na sprzedaż z ka w a łka ­ m i gruntu.

A dla siebie, o 400 stąd kroków, zaw sze nad rzeką, w uroczej miejscowości, zakładam d w ó r — a raczej zabudow ania dw orskie”9.

Z akupiony teren, obok kilku niew ątpliw ych w alo­ rów, posiadał rów nież zalety lecznicze. D latego też A ndriolli zainteresow ał swojego przyjaciela, znanego specjalistę od chorób płucnych i leczenia klim atyczne­ go w miejscowościach nizinnych, położonych na g ru n ­ tach przepuszczalnych i otoczonych lasami iglastymi, dr H en ry k a Dobrzyckiego, aby ten założył w A nielinie sanatorium . Pierwszy jednak zdrow otne w alory łag o d ­ nego i suchego klim atu wykorzystał dr Józef Geisler, lekarz praktykujący i mieszkający w pobliskim K arcze­ wie. W 1890 r. otw orzył on placów kę kuracyjną — zakład kąpielowy, a w trzy lata później pierwsze o t­ w ockie sanatorium przeciw gruźlicze10.

Prace nad zagospodarow aniem m ajątku zaczęły się zaraz po jego nabyciu. W niedługim czasie, w edług w łasnoręcznego projektu i technologii, pow stał w y­ m arzony dom artysty zwany „M ó j”. Z po w o d u n ie­ d o statk u większej ilości odpow iedniego m ateriału, p o ­ stanow ił w ybudow ać dom własnej konstrukcji. Jej podstaw ą były belki i słupy, tw orzące głów ne elem enty w iązania dom u, które z obu stron obite zostały deska­ mi, n ato m iast przestrzeń między nim i w ypełniono m ieszanką gliny, w iórów i pociętych gałęzi. „Zajrza­

łem do niego, gdy dopiero klecił pierw szy dom ek, a kle­ cił nie w przenośnym , lecz w najściślejszym rozum ie­

7. T. Szałygin, D rew niana architektura okolic O tw o c k a , „M azow sze” 1 9 9 4 , nr 2.

8. J. W iercińska, A ndriolli, Warszawa 1981.

9. Fragment listu Andriollego do W ładysława Bełzy ze Lwow a z lu­ tego 1 8 8 2 r., rękopis w Bibliotece Zakładu N arod ow ego im. O sso­ lińskich w e W rocław iu, sygn. 12425/1, s. 1 3 -2 0 , cyt. za: A ndriolli

niu tego w yrazu, bo choć m iał las, nie m iał z tego lasu budulca — ledwie m ógł z niego czerpać krokw ie i laty. Trochę więc m ateriału budow lanego ściągnął ze Stasi- now a, trochę dokupił, aby m u w ystarczyło na słupy, na belki i fu try n y do drzw i i okien, a mając ju ż w iąza­ nie d o m u zew nątrz i w ew nątrz obijał to latam i, próż­ nię za ś m iędzy n im i w ypełniał gliną, pom ieszaną z w ió ­ rami i posiekanym i drobno gałęziam i. Był to jego p o ­ m ysłu n o w y rodzaj m uru pruskiego, któ ry by wysechł, zn o w u z zew nątrz i w ew nątrz p okryło szalow anie tar- ciczne, tu od samego św itu do zm ro ku sam d o w o d ził robotnikam i i sam w pośród nich robił najwięcej. (...) Z a drugiej m ej bytności tegoż lata zastałem ju ż pier­ w szy d o m ek skończony, g runtow nie w ew nątrz urzą­ dzony, a gospodarza zajętego przed nim rysow aniem węglem na w ielkich deskach ornam entów , które m iały b yć w ypiłow ane i słu żyć za ozdobę grzebienia dachu oraz g a n k u ” n .

Prace ruszyły z rozm achem , rów nież dzięki z a tru d ­ nieniu przez A ndriollego cieśli i stolarzy, którzy pod jego kierunkiem oryginalne pom ysły w prow adzali w życie — pom ysły nie tylko dotyczące konstrukcji budynków, ale rów nież ich wystroju w ew nętrznego i zew nętrznego. A rtysta w łasnoręcznie w yrysow yw ał na deskach projekty w ykończeń stolarskich — ozdób i ornam entów , k tó re miały służyć do przystrojenia szczytów, ścian i ganków. N ie poprzestał w yłącznie na tym — zaprojektow ał rów nież meble i sprzęty g o sp o ­ darstw a dom ow ego, w taki sposób, aby stanow iły one nierozłączną z dom em całość.

Form alne sprow adzenie się artysty do Anielina, k tó ­ rego nazwę za spraw ą siostrzenicy zm ieniono na Brze­ gi, nastąpiło w 1882 r. M ieszkając już w swoim n o ­ wym dom u A ndriolli dokonuje dalszej rozbudow y m a­ jątku. Prace nabierają tem pa, pow stają coraz to now e domy. N ie wszystkie jednak artysta był w stanie w ybu­ dow ać sam. Korzystał rów nież z nadarzających się okazji, aby kupić taniej m ateriał. W 1885 r., po zak o ń ­ czeniu w arszawskiej w ystawy rolno-przem ysłow ej, nabył cztery paw ilony w ystaw ow e, które posłużyły mu do zbudow ania dom ku zw anego „Sędzią” . Ich b o ­ gaty w ystrój, którym rów nież zachwycał się w sw oich „K ronikach” Bolesław P rus12, niew ątpliw ie miał w pływ na form ę nie tylko tego jednego dom u, ale rów nież tych, które staw iano w latach późniejszych w okolicach O tw ocka, mógł też podsunąć wiele p o ­ m ysłów ozdób sam em u A ndriollem u.

Pom im o wielu trudności, które towarzyszyły arty ­ ście zwłaszcza w początkow ym okresie, Brzegi rozw i­ jały się w szybkim tem pie. Z biegiem lat na terenie posiadłości w yrosło kilkanaście dom ów harm onijnie

św iadek sw oich czasów . L isty i w spom n ien ia, oprać. J. W iercińska, W rocław 1 9 7 6 , s. 136.

10. E. Pustoła-K ozłow ska, Z przeszłości O tw o c k a — „ w zo ro w e j m iejscow ości le tn iczej”, „M azow sze” 1 9 9 4 , nr 2.

11. A. Pług [A. Pietkiewicz], O A ndriollim , „Tygodnik Ilustrow any” 1 8 9 3 , nr 1 93, s. 3 8 1 - 3 8 2 , cyt. za: A n driolli św iadek..., s. 4 4 . 12. B. Prus, Kroniki, oprać. Z. Szw eykowski, W arszawa 1 9 56.

(5)

PRZEKRÓJ C -D PLAN PRZYZIEMIA

3. Projekt parterow ego drewnianego dom u z m ieszkalnym poddaszem z 1 9 2 7 r. p ostaw ion ego w Aninie p rzy ul. M arysińskiej 5 au to rstw a W. Rozelnika. Przerys. M. M isztal z oryginału w APA przy Urzędzie m .st. W arszaw y, sygn. 28/Anin

3. Project o f a single-floor w ooden bouse w ith a ttic a d a p ted for residential purposes, built in 5 M arysińska Street in Anin (1927), author: W. Rozelnik. Tracing: M. M isztal from the original in: APA archive in the M unicipal O ffice o f W arsaw, 28/Anin

PR ZE K R Ó J A - B

W ID O K B O C ZN Y

PLAN PIĘTRA

LICE GŁÓWNE

w k om ponow anych w otoczenie, z zagospodarow a­ nym w okół obejścia terenem , pozwalającym na p raw ­ dziwy i niczym nie skrępow any odpoczynek.

E dm und Diehl w inform atorze pośw ięconym w il­ lom w O tw o ck u 13 zamieścił następujący opis Brzegów:

„Folwark Brzegi to największa w łasność pryw atna pod w ille zajęta, posiadająca 92 morgi obszaru, prawie cale p o d lasem sosnow ym z lewej strony Świdra, p o d ziem ią orną z prawej. W szystkie wille, «dworkami» zw ane, są bardzo lekkiej konstrukcji, przew ażnie parterowe, z o d ­

13. E. D iehl, W ille w O tw o c k u i w arunki p o b y tu ta m że, Warszawa 1 8 9 3 , s. 3 9 -4 0 .

d zie ln y m i kuchniam i, w a rty sty c zn y m nieporządku p on a d brzegiem rozrzucone i przeznaczone dla jednej rodziny. Brzegi w yróżniają się sw oim charakterem — są przepełnione. Z 11 d o m k ó w pobudow anych w Brze­ gach kilka jest obszerniejszych, piętrow ych i z g ustem zb u d o w a n ych (m .in . dw orek Andriollego), w iększość jednak składa się z dw óch p o k o jó w ”.

W innej publikacji14 daje bardziej szczegółowy opis domów: „Z 11 d o m k ó w p o budow anych w Brzegach

kilka jest obszerniejszych, piętrow ych i z gustem

zbu-14. E. D iehl, N asze zdrojow iska i uzdrow iska, czym są i czym b y b y ć m ogły, „W ędrow iec” 1 8 9 1 , nr 3 0 , s. 3 7 3 - 3 7 4 , cyt. za: A ndriolli św ia d ek ..., s. 4 6 .

(6)

dow anych, do których zaliczyć należy «dworek» na pracownię artystyczną właściciela przeznaczony; w ięk­ szość jednak składa się tylko z dw óch pokojów. Prze­ ciętna cena dw orku dw upokojow ego w ynosi ISO rs., co zresztą zależne jest od urządzenia i miejsca. (...) Ilość m ieszkańców Brzegów przy zajęciu w szystkich d w o r­ kó w nie przechodzi 120 osób. W Brzegach dla doro­ słych urządza się corocznie prow izoryczną kąpiel z prysznicem ; założono także ogród ow ocow y, łączący się z parkiem, a nad w ysokim brzegiem Świdra istnieje rodzaj bulw aru do spacerów ”.

Sukces kom ercyjny letniska spow odow ał pojaw ie­ nie się naśladowców. Za przykładem A driollego poszli właściciele okolicznych dóbr położonych w pobliżu. A leksander W estenrick część g ru n tó w m ajątku W ią­ zow na rozparcelow ał na 18 działek, natom iast Z yg­ m u n t Kurtz rozparcelow ał kolejną część dóbr o tw o c­ kich w najbliższym sąsiedztwie stacji kolejowej. Pod zabudow ę rozparcelow ano rów nież sąsiadujące z O t­ w ockiem lasy m ajątku G lina oraz folw arku N a ta lin 15. Specyficzny styl budow ania i ozdabiania budynków stw orzony przez A ndriollego został przyjęty nie tylko w O tw ocku, ale rów nież w m iejscowościach p o ło żo ­ nych w zdłuż linii kolejowej prow adzącej z W arszawy do C elestynow a, m .in. w Aninie. W samym tylko O t­ wocku w 1893 r. istniało ok. 100 dom ów letniskowych położonych na 83 parcelach, przew ażnie 1 - i 2 -m o r- gowych, większość drew nianych, „lekkiej konstrukcji” (tylko 13 willi było m u ro w an y ch )16.

W śród pierwszych m ieszkańców O tw ocka było w ie­ le osobistości. Swoje dom y mieli tu m .in. znani archi­ tekci: W ładysław M arconi i Jan H inz oraz przem y­ słowcy: przedsiębiorca budow lany M aurycy Karstens, właściciel fabryki produkującej w agony tram w ajow e inż. Emil Sokal czy d yrektor warszawskiej Stacji Filt­ rów inż. Stanisław S ierkow ski1'.

Ten wielki ruch budow lany możliwy stał się w łaśnie dzięki A ndriollem u. Nie zaham ow ała go naw et śmierć artysty w 1893 r. P ołudniow o-w schodnie tereny M a ­ zowsza, w bezpośredniej bliskości Warszawy, stały się wielce atrakcyjne zarów no dla inw estorów , jak i w cza­ sow iczów i kuracjuszy. O bok istniejących d om ów i te ­ renów „skolonizow anych” na letniska, zaczęły p o w sta­ wać nowe. W ykorzystano przy tym um iejętności m iej­ scowych cieśli i stolarzy, którzy w m istrzow ski sposób podchw ycili styl stw orzony przez A ndriollego, korzy­ stający rów nież z m iejscowego — regionalnego sposo­ bu budow ania. N ow o budow ane domy, rów nież z bala sosnow ego, doskonale w kom ponow ały się w istnieją­ cą architekturę i jej naturalne otoczenie. Baza letnisko­ w a była sukcesywnie rozbudow yw ana, a i to nie za­ spokajało popytu. W wielu okolicznych wsiach m iej­ scowi chłopi w okresie letnim na letniska w ynajm ow a­ li naw et swoje chałupy, przenosząc się do budynków 15. E. Pustoła-K ozłow ska, op cit.

16. E. D iehl, W ille w O tw ocku ... 17. E. P ustoła-K ozłow ska, op. cit.

gospod arczy ch 18. O gólnie rzecz biorąc w latach 1893— 1906 w okolicach O tw ocka przybyło ok. 500 w illi19.

Czym zatem w yróżniał się ten styl od obiektów zbudow anych tradycyjnie? D om y postaw ione w stylu otw ockim , pod w zględem funkcji podzielić m ożna na: użyteczności publicznej (szkoły, szpitale, sanatoria, uzdrow iska), letniskow e oraz m ieszkalne (właścicieli obiektów letniskow ych). Pod w zględem form y w y ró ż­ nić można: obiekty kubatu ro w o największe, w ielo k o n ­ dygnacyjne o rozw iniętym planie, składające się nie­ jednokrotnie z wielu zespolonych ze sobą budynków ;

4. W dom u przy ul. Sikorskiego 18 należącym przed ostatn ią wojną do bogatego kupca Oszera Perechodnika m ieściły się sklepy, a sw oją siedzibę m iało T o w a rzystw o „S pójn ia”, które urządzało w nim a m a ­ torskie przedstaw ienia teatralne i koncerty. W szystkie f o t.] . Szałygin 4. The house in 18 Sikorskiego Street, before W orld W ar 11 the p ro ­ p erty o f O szer Perechodnik, a w ealth y m erchant, con tain ed shops an d the seat o f the “Spójnia ” Society, which held a m a teu r theatrical spectacles an d concerts. A ll photos: J. Szałygin

5. W illa „N a G órce” przy ul. Kruczkowskiego 10. Położona na najw iększej parceli w w illo w e j części O tw o c k a w yb u d o w a n a została w latach 8 0 - ty c h X lX w. przez E dm unda Diehla, autora przew odn ika p o O tw o c k u

5. The “O n the H illo c k ” villa in 10 Kruczkowskiego Street. L ocated on the largest lo t in the villa part o f O tw o c k , this building w as erected in the 1 880s by E dm u n d Diehl, author o f a gu idebook to O tw o c k

18. A. Pług [A. Pietkiewicz], „K łosy” 1 8 88, nr 1207. 19. E. P ustoła-K ozłow ska, op. cit.

(7)

6. D a w n a w illa gen. M ichała Jacym irskiego p rzy ul. Sikorskiego 22 sta n o w i p rzy k ła d jednego z najstarszych drew nianych d o m ó w letniskow ych w O tw o c k u .

6. The form er villa o f General M ichał Jacym irski in 22 Sikorskiego Street is an exam ple o f one o f the oldest w ooden sum m er houses in O tw o c k

obiekty mniejsze dw ukondygnacyjne (przeznaczone dla dw óch lub czterech rodzin) oraz p arterow e dom y m ieszkalne zbliżone form ą do tradycyjnej architektury wiejskiej obszaru środkow ego M azowsza.

M ateriałem użytym do budow y dom ów jest głów ­ nie d rew no sosnowe. W nielicznych dom ach na słupy nośne ścian użyto budulca dębow ego. Stan zachow a­ nia obiektów pozw ala nam stw ierdzić fakt, iż ogólnie nie był to m ateriał najwyższej jakości. N iew ątpliw ie w pływ na zachow anie substancji drew na m iało jedynie sezonow e używ anie większości obiektów.

7. N a dużych posesjach staw ian o nierzadko d w a d o m y. W iększy, najczęściej p iętro w y, b ył częściow o odn a jm o w a n y i słu żył jako m ie­ szkanie właściciela, m niejszy — jak ten przy ul. Sikorskiego 8a — całkow icie o d d a w a n y b y l w ręce letników .

7. Sizeable lo ts were frequently the site o f tw o houses. The larger, as a rule sin gle-storey building, w as partially let an d served as the residence o f th e owner, w hile the sm aller house — as in 8a Sikor­ skiego Street — w as entirely a t the disposal o f su m m er guests

K onstrukcja ścian budynków jest dw ojakiego ro d za­ ju: su m ik o w o -łątk o w a z w ęgłam i łączonym i na rybi ogon bez o statków lub szkieletow a obustronnie obita deskam i, z przestrzenią m iędzysłupow ą uszczelnioną m ieszaniną gliny, słomy, gałęzi i wiórów.

Ściany budynku zam knięte były sufitem ułożonym na belkach stropow ych, nierzadko obustronnie obitym deskam i i otynkow anym gliną kładzioną na trzcinow e maty; nakryte były d w u -, czterospadow ym i i m ansar­ dow ym i dacham i o konstrukcji krokw iow ej lub k ro ­ kw iow o-jętkow ej, w zm ocnionej często stolcem . K ro­ kwie opierały się bądź na belkach stropow ych, bądź na oczepie, podw yższonym często ścianką kolankow ą, przez co uzyskiw ano dod atk o w ą pow ierzchnię m ie­ szkalną na strychu. Pokrycie dachu stanow iła dachów ­ ka, gont, blacha, po wojnie papa i eternit.

N ajpiękniejszym elem entem dom u otw ockiego jest bardzo bogata snycerka — zwłaszcza ganków, w erand, szczytów dachów oraz okien i drzwi. W ystępuje ona pow szechnie, naśladując m otyw y geom etryczne, ro ­ ślinne lub roślinno-zw ierzęce. Dają się w yróżnić dw a typy w zorów : bardziej w yszukane i dopracow ane, ażu­ row e, spraw iające w rażenie filigranow ych oraz p ro s­ tsze, solidniejsze, noszące rys prym ityw izm u. O zd o b ­ nie w yciętym i deskam i, najczęściej fazow anym i, u ło ­ żonym i w geom etryczne wzory, obijane były nie tylko oszklone od góry werandy, ale rów nież całe ściany20.

D om y istniejące do dzisiaj w miejscowościach tzw. pasm a otw ockiego, m .in. w Aninie (jak te przy ul. M a- rysińskiej 5 czy Stradom skiej), Józefow ie, W iązownie i in., pow stałe na przestrzeni p onad sześćdziesięciu lat, nadal stanow ią znaczącą część ogólnej zabudowy. C hoć najczęściej w niezbyt dobrym stanie, dają świa­

2 0 . J. Szałygin, op. cit.

(8)

dectw o ruchu budow lanego związanego z letnisko­ wym charakterem osad.

W skali M azow sza są one niew ątpliw ie zjawiskiem szczególnym , tym bardziej godnym zainteresow ania, że m am y tu do czynienia z pow staniem i rozw inię­ ciem się, w k ró tk im okresie, now ego stylu budow ania i ozdabiania budynków , tak bardzo podobnego do sty­ lu zakopiańskiego, a przecież wcześniejszego niż on. D zieło A ndriollego i W itkiewicza jest bardzo podobne, lecz w przypadku tego pierw szego tw órcy m ocno nie­ doceniane i narażone na zapom nienie. N iew ątpliw ie przy tw orzeniu now ego stylu korzystał on z już istnie­ jących w zorów architektury ziem alpejskich. Dziełu swemu starał się jednak nadać postać zasługującą na m iano pracy autorskiej — wnoszącej wiele now ych pom ysłów i elem entów zarów no w konstrukcji, jak i zdobnictw ie, przy poszanow aniu i dostrzeżeniu p ier­ w ow zoru, którym było „ulepszane” przez niego — budow nictw o środkow ego M azow sza. Styl stw orzony przez A ndriollego, początkow o na w łasne potrzeby, przy w ykorzystaniu miejscowych w zorów budow ania i w ykańczania b udynków przez miejscowych w yko­ naw ców (cieśli, stolarzy), przyjął się i został pow sze­ chnie zaakceptow any, a naw et rozwinięty.

Niestety, dzisiaj nie jest on pow szechnie doceniany, a jego najcelniejsze przykłady — zachow yw ane dla przyszłych pokoleń.

W chwili obecnej wiele z otw ockich zabytkow ych willi, na skutek pow ojennego zasiedlenia przez lo k a­ to ró w „z przydziału”, znajduje się w opłakanym sta­ nie. Pom im o tego, że zarów no grunty, jak i budynki w 80% stanow ią pryw atną w łasność, to ich praw ow ici właściciele, na skutek zmiany przeznaczenia posesji oraz odgórnego ustalania czynszów, nie mają środków na ich rem o n t. Praktyczne „u państw ow ienie” tych d o ­ m ów odbija się na ich zasobach, które z roku na rok maleją. Niszczenia wielu obiektów, przy biernej postawie W ojew ódzkiego K onserw atora Zabytków , nie p o w ­ strzym uje ich w pisyw anie do rejestru zabytków, które w tym w ypadku stanow i jedynie o chronę „na p ap ie­ rze”, z faktyczną o ch ro n ą nie mającą nic w spólnego.

Ten stan rzeczy stanow i p o ch o d n ą braku ogólnej polityki ochrony dziedzictw a drew nianej arch itek tu ­ ry na terenie w ojew ództw a stołecznego. PSO Z, nie mając rozpoznanych zasobów, nie jest w stanie określić najcenniejszych o biektów architektury „nadśw idrzań- skiej”, którym finansow a pom oc byłaby nieodzow na i (na m ocy ustaw y o ochronie dóbr kultury z 15 lutego 1962 r.) przyznaw ana. Brak rozpoznania i stałego n ad ­ zoru k onserw atorskiego prow adzi do podejm ow ania nietrafnych decyzji (w w ypadkach, kiedy już są podej­ m ow ane), jak choćby w przypadku w yrażenia zgody na rozbiórkę willi „A nulka”, położonej nad Św idrem , stanow iącej przykład jednego z najwcześniej p ow sta­ łych budynków , czy też uzgodnień dotyczących bud y n ­ ku daw nego uzdrow iska A. G uriew icza przy ul. K o­ ściuszki, pozw alających na w yburzenie części drew

nia-9. Tak precyzyjn e w ykonan ie nadokiennika w ym agało o d stolarza dużej biegłości i dobrych narzędzi (ul. Sikorskiego 18)

9. Such a precise execution o f the w in d o w head required great skill a n d g o o d carpentry to o ls (18 Sikorskiego Street)

nego obiektu i odtw orzenie go z cegieł obitych z ze­ w nątrz deskam i (iście konserw atorskie podejście!). Działając bez w yobraźni, „zza b iu rk a”, reagując jedy­ nie na napływ ające do urzędu pisma, bez kreow ania własnej konserw atorskiej polityki ochrony, m ożna

8. Ganek daw n ej w illi O d o Bujwida jest jedn ym z najpiękniejszych p rzyk ła d ó w snycerki

8. Porch o f the form er villa o f O d o B u jw id is one o f the m o st m ag­ nificent exam ples o f w o o d carving

(9)

10. W iększość otw ockich werand, pięknie w ykończon ych , p a m ięta ­ jących tłu m y letników , d ziś zdew astow an a, słu ży jed yn ie jako m aga­ zy n rupieci

10. The m a jo rity o f O tw o c k verandas, once beau tifu lly finished and a cco m m o d a tin g crow ds o f su m m er guests, to d a y on ly store rubbish

doprow adzić do całkow itego zniszczenia tych, jakże cennych obiektów. C hoć w ubiegłym roku do rejestru zabytków w pisano 4 obiekty (wraz z ogrodam i) rep re ­ zentujące styl „nadśw idrzański”, to w skali zasobów liczba znajdujących się w rejestrze obiektów jest zni­

11. Tak zadban ych daw nych letniskow ych d o m ó w , jak ten przy ul. Sikorskiego, n iestety nie jest z b y t w iele

11. U nfortunately, the num ber o f sum m er houses in such excellent con dition as this exam ple in Sikorski Street is scarce

kom a. O becnie w rejestrze znajduje się tylko 8 d re w ­ nianych domów.

C hoć ogólny stan drew nianych willi w O tw ocku nie jest najlepszy, to jednak m ożna zaobserw ow ać ró w ­ nież dom y zadbane, w yrem ontow ane w ostatnich la­ tach, bez oglądania się na czyjąkolwiek pom oc. Pry­ w atna w łasność, m ożliw ość sw obodnego decydow a­ nia o niej pokazuje, że jest to najlepsze wyjście dla tych budynków. Oczywiście pod w arunkiem uśw iadom ie­ nia sobie ich w artości.

W ydaje się, iż pew ne znaczenie dla waloryzacji tych obiektów m ogły mieć dw a czynniki: opracow anie sponsorow anego przez Urząd M iejski w O tw ocku ze­ szytu pośw ięconego historii m iasta (w ykonaw ca Z e ­ spół Badań R egionalnych W arszawy i M azowsza) oraz zorganizow anie przez w ładze m iasta lokalnej placów ki m uzealnej, kierow anej przez Jan a Tabenckiego, w iel­ kiego m iłośnika i p ro p ag ato ra w alorów daw nego uzdrow iska, skupiającej w okół siebie dużą grupę ludzi zaangażow anych m .in. w o chronę starej zabudowy.

W dniu dzisiejszym decydujące znaczenie dla w ła­ ściwej ochrony tych obiektów będzie m iało o p raco w a­ nie Studium K ierunków Z ag ospodarow ania Prze­ strzennego, w którym uw zględnione zostaną rów nież spraw y ochrony nie tylko k o nkretnych zabytkow ych obiektów, ale w yznaczenia stref ochrony k o n serw ato r­ skiej chroniącej rów nież krajobraz kulturow y. Z ram ie­ nia w ładz miejskich Tow arzystw o U rbanistów Polskich przygotow uje konkurs na to opracow anie, którego uczestnicy otrzym ają w arunki, na jakich będą mogli wziąć w nim udział. N ajw ażniejszą jednak spraw ą, przy opracow aniu dobrych w ytycznych, jest ich w cie­ lenie w życie. W ydaje się, że w przypadku O tw ocka, przy takim nastaw ieniu w ładz i mieszkańców, m oże­ my być o to spokojni. O by tylko W K Z w W arszawie w końcu spraw ę tę p o trak to w ał pow ażnie.

Pamiętając o ochronie starych willi nie należy ró w ­ nież zapom inać o now o pow stających budynkach —

12. W illa p rzy ul. Z am enhoffa 4, ch oć obm u row ana doskonale oddaje charakter o tw o ck iej za b u d o w y

12. Villa in 4 Z am enhoffa Street; although w ith brick setting, is an excellent exam ple o f the O tw o c k develo p m en t

(10)

w zór budow ania stw orzony przez A ndriollego w art jest kontynuacji. N ajistotniejsze jest to, aby styl o tw o c­ ki istniał nadal, oddając bogactw o myśli ludzkiej, zręczności i um iejętności jego tw órców i k o n ty n u a to ­ rów oraz historię tych terenów.

N iem niej jednak cały czas trzeba mieć na uw adze to, że letniskow a architektura, której tw órcą i p ro p a ­ gatorem był A ndriolli, nie jest jedynie zw iązana z O t­ w ockiem . Do dnia dzisiejszego istnieją jeszcze dziesiąt­ ki obiektów (niestety niszczejących), położonych w in­ nych m iejscow ościach, nie u d okum entow anych i nie opisanych. D latego też ostatni czas po tem u, aby w y­ konane zostało pełne rozpoznanie tej architektury za­ kończone w ytycznym i konserw atorskim i pom ocnym i przy jej ochronie. Aby zachow ać charakter tego b u ­ dow nictw a w arto też opracow ać w zornik arch itek to ­ niczny pom ocny przy projektow aniu now o pow stają­ cych budynków , k tó re by stylem , form ą, bryłą i d eta ­ lami naw iązyw ały do tradycyjnych rozw iązań.

The Otwock Style

T h e O tw o c k co n stru ctio n style, created at the end o f the n in eteen th cen tury by M ich al E lw iro A n d riolli, earlier than the earlier Z a k o p a n e style d evised by Stan islaw W itk iew icz, is little k n o w n and in su fficien tly app reciated. T h e sum m er­ h o u se arch itectu re o f the environ s o f O tw o c k is an un ique p h en o m en o n o n th e scale o f M azovia. M any w o o d e n b u ild ­ ings rep resenting the style in q u estio n are n o lon ger stan ding and nu m erou s ex a m p les are decayin g; n o n eth eless, a n u m ­ ber o f h ou ses disp layin g m agn ificen t w o o d carving is still to be fou n d .

U n fortu n ately, m e th o d s o f p rotectin g w o o d e n h o u ses b u ilt in th e O tw o c k style and their preservation for future g en era tio n s have n o t been p ro p o sed up to now. T his p rob lem c a n n o t be so lv ed by listing particular objects in a register o f historical m o n u m en ts. T h e salvage o f existin g bu ild in gs by their p r e se n t-d a y o w n ers ca n n o t be achieved w ith o u t the assistance o f m un icipal au th orities and the State Service for th e P rotection o f H istorical M o n u m en ts.

12. D o m p rzy ul. Piłsudskiego 18 — jeden z nielicznych w pisanych d o rejestru za b y tk ó w

12. H ouse in 18 Piłsudskiego Street — one o f the few recorded in the register o f historical m on u m en ts

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pies bardzo się przestraszył, nie wiedział co się z nim stało.. Król Julian wrócił z polowania i udał się do

trotechniczny polski już obecnie odczuwa brak sił fachowych, a w branży słaboprądowej zjawisko to datuje się od kilku lat i występuje w formie dość ostrej, wówczas

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

Starałam się również dowieść zdolności propriów do precyzowania pory dnia w  prozie, przedstawiłam także nazwy własne jako środek przyśpieszający lub zwalniający

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

Obecność na liście świadków licznych kanoników kujawskich z najbliższego otoczenia biskupa (w tym także 3. prałatów kapituły katedralnej włocławskiej) zdaje

D ziałają tu niew ątpliw ie bodźce niecodzienne, potężne, których donio ­ słość pow oduje, że stają obok siebie w karnym ordynku organizacje m łodzieży z

litej sprowadzając, z powodu jej wstrętu i obrzydzenia do handlu i interesowania się nim, nie mogła się w żadnym poszczególnym wypadku, bez różnicy do