• Nie Znaleziono Wyników

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E ORGAN PO L SK IE G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N IK Ó W IM. K O P E R N IK A

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E ORGAN PO L SK IE G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N IK Ó W IM. K O P E R N IK A"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A

GRUDZIEŃ 1958 ZESZYT 12

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E

(2)

Z alecono do b ib lio te k n a u c zy c ie lsk ic h i lic e a ln y c h p ism em M in iste rstw a O św iaty n r IV/Oc-2734/47

' ' I

*

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 12 (1892)

Ł u k a s z e w i c z K., D ziesięciolecie O grodu Zoologicznego w e W ro cław iu . 341

S z a r s k i K , O podróży, k tó re j zaw dzięczam y te o rię e w o l u c j i ... 349

C z a r n i e c k i S., N iez n an y p o r tr e t L u d w ik a Z e j s z n e r a ... 356

C z e p p e Z., M ówi s ta c ja n a lodow cu W e r e n s k jo e ld a ... . 357

U n r u g R., O rie n ta c ja otoczaków w ż w ira c h r z e c z n y c h ... 361

M ł y n a r s k i M., J a n A le k s a n d e r B a y g e r (W spom nienie p ośm iertne) . . . 365

S w i d z i ń s k a L., Z w y sta w y b r u k s e l s k i e j ...366

D robiazgi p rzy ro d n icz e Ż ab a ro g a ta (C e ra to p h ry s dorsata W ied.) (K. M a i . ) ... 368

Ja k o ść b ia łk a w p o ży w ie n iu a o d porność u s tro ju n a in fek c ję (I. V.) . . 368

N ow y sposób ra d y k a ln e g o w y tę p ie n ia m a la rii n a św iecie (I. V . ) . . . 369

K ot w obec m yszy, k tó ra go raz i p rą d e m elek try c z n y m (I. V . ) . . . . 369

W ja k i sposób la rw y m u c h m ogą d ziałać gojąco n a ra n y (I. V.) . . . 369

T a p ir a m e ry k a ń sk i (T apirus te rrestris) z O grodu Zoologicznego w e W ro­ cław iu (K. M a i . ) ...369

E le k try c z n ie n a ła d o w a n e p o w ie trz e u su w a ból po o p arz en ia ch (I. V.) . . 369

W y staw a św ia to w a w B ru k se li a zoologia (K. Ł . ) ... 370

R e g en e ra cja kości żółw ia podczas sn u zim ow ego (I. V . )... 370

R o z m a i t o ś c i ... 370

R ecenzje M a rg a re t E. B r o w n , P h ysio lo g y o f fish es, tom II (B. Szabuniew icz) . 371 B olesław S k a r ż y ń s k i , L /H istoire de la m ed ic in e en P ologne (M. S k u - lim o w s k i) ... 372

K o m u n i k a t ... 372

S p i s p l a n s z

I. 1. N A CZY NIA K RW IO N O ŚN E n a s trz y k a n e w je lic ie cien k im 2. N A ST R Z Y K A N E N A CZY NIA K R W IO N O ŚN E w nerce 3. N A CZY NIA W ŁO SOW A TE w krezce

4. U K ŁA D Y H A V EN A w kości o dw apnionej 5. K O RZEŃ W ŁO SA w sk ó rze głow y człow ieka 6. W ŁÓ K N A M IĘŚN IO W E PRĄ ŻK O W A N E z języka —

fot. J. H ajd u k iew icz II/I. 150-LETN IA G RU SZA

II/I I . 200-LETN IA P IG W A II/III. 100-LETN IA W IŚN IA II/IV . 500-LETN IA SOSN A

III /I . 50-LETN I K LO N

III /I I. K A R ŁO W A TY C Y PRY S ja p o ń sk i III /I II . 300-LETN IA SOSN A o p o d w ó jn y m p n iu III/IV . SOSN A o fa n ta sty c z n ie p o w y g in a n y m p n iu

IV. LU D W IK Z E JS Z N E P ^ R y su n ek M a k sy m ilian a F a ja n s a — fot. J. B u łh a k

Na okładce: ZIMA W GÓRACH. Fot. Wł. Puchalski

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A

G R U D Z IE Ń 1958 ZESZYT 12 (1892)

K A R O L ŁU K A SZEW IC Z (W ro;ław )

D Z I E S I Ę C I O L E C I E O G R O D U Z O O L O G I C Z N E G O W E W R O C Ł A W I U

W ostatniej w ojnie światowej w iele ogrodów zoologicznych legło w ruinie. M'mo to, w ięk­

szość tych zmszczonych Zoo została już odbu­

dow ana—-a co roku powstają na św iecie nowe.

Stare ogrody, pochodzące przeważnie z palowy zeszłego wieku, obchodzą w ostatnich czasach coraz liczniej pięćdziesiątą lub setną rocznicę swego założenia.

Wkrótce — bo za lat sześć — Zoo wrocław ­ skie, najstarsze dziś w Polsce, obchodzić będzie również swe stulecie. Założone w roku 1864, przejściowo zlikw idow ane w r . 1 9 1 8 i l 9 4 6 w na­

stępstw ie obu w ojen światow ych, za każdym razem pow staw ało na nowo jak Feniks z po­

piołów, dowodząc żywotności tej wielkiej idei popularyzacji przyrody, której służyło przez tyle

lat i której dalej służy.

Od chwili, kiedy w przeddzień niem al otwar­

cia W ystaw y Ziem Odzyskanych, 18 lipca 1948 roku, ówczesny rektor U niw ersytetu Wrocław­

skiego, prof. dr Stanisław K u l c z y ń s k i prze­

ciął symboliczną różową w stęgę Zoo — minęło dziesięć lat. W historii instytucji, która liczy już ponad 90 w iosen — okres dziesięciu lat w y ­ daje się niedługi. Niem niej to ostatnie dziesię­

ciolecie oznacza dla Zoo W rocławskiego prze­

łom, który zadecydował o przyszłym jego roz­

woju. I z tego choćby powodu, jak i dla za­

dokumentowania historii Zoo wrocławskiego, warto poświęcić m u nieco uwagi.

W pobliżu ogrodu położonego w rozwidleniu Odry znajduje się most. Most ten, zwany zw ie­

rzynieckim (z powodu Zoo-zwierzyńca), był w ostatnich latach w ojny obiektem interesu­

jącym mocno lotników. N iestety — zamiast tra­

fiać w most, trafiali w Zoo. Tym tłumaczyć należy stan ogrodu w maju 1945 reku.

Zniszczenia, jak w całym prawie Wrocławiu, w ynosiły 70%. Rozwalone budynki i urządze­

nia, okna bez szyb, spalone i postrzelane k kuty drzew, pnie leżące w poprzek ścieżek, na traw­

nikach Zoo groby i pokrzywy, na wybiegach ziem niaki i pomidory, ^ ptaszam i rozwieszona bielizna, w pawilonie antylop m ieszkający lu­

dzie, a w bibliotece ogrodu, zamiast książek, worki z kaszą i połcie słoniny... Zwierzęta pierwsze padły ofiarą w ojny. Z braku ryb w y ­ ginęły zdeklarowane monofagi: pingwiny, lw y morskie i pelikany. W przededniu oblężenia wystrzelano lw y, tygrysy, lamparty, jaguary oraz trzy słonie, które pochowano na w ybie­

gach. W czasie oblężenia zginęły trzy żyrafy, trafione bombą przy żłobie, padł hipopotam liberyjski w w yniku odniesionych ran, pozdy­

chały dziesiątki cennych i rzadkich okazów od kolibra do orangutanów. Z 2000 sztuk wspania­

łego zwierzostanu ocalała jedna dziesiąta.

W maju 1945 r. pozostało jeszcze przy życiu nieco cennych zwierząt. W w yniku źle pojętej zapobiegliwości wyw ieziono je z Wrocławia do ogrodów w Łodzi i Poznaniu, gdzie trafiły tro­

chę „z deszczu pod rynnę”. W ywieziona młoda żyrafa nocowała w Zoo poznańskim pod gołym niebem, przy w ielostopniow ym mrozie, a słyn ny

45

(4)

342 W S Z E C H Ś W I A T

Ryc. 1. W ybieg z e b r w Zoo W rocław skim . F ot. S. P o ra d o w sk i

szym pans „Moryc" zdechł w Łodzi tego sam ego roku.

K iedy w czerwcu 1947 roku, w ezw an y przez U niw ersytet W rocławski do zabezpieczenia re­

sztek m ienia ogrodu zoologicznego, znalazłem się n a m iejscu, m im o całego obrazu zniszczenia i m im o że w ogrodzie nie było już ani jednego zw ierzęcia — urok tego starego, praw ie stu ­ letniego Zoo przem ów ił do m nie z całą ujm u­

jącą wyraz,istością. Piękny park pełen starych drzew — rzadkich okazów dendrologicznych, bogatych krzew ów ozdobnych, interesujących i m alow niczych zakątków pejzażow ych i przede w szystk im bogactwo urządzeń dla zwierząt.

Obok dawnych, zeszłow iecznych klatek i prze­

starzałych paw ilonów o rozmiarach nie spoty­

kanych w Zoo w Poznaniu czy w W arszawie — najnow ocześniejsze i bardzo udane, wolne, skal­

n e w yb ieg i dla pawianów, niedźwiedzią fok, zebr, pingw inów etc.; Zoo w rocław skie robiło w rażenie m uzeum. Obrazowało rozwój techniki trzym ania zw ierząt i postępy biologii w ciągu w ielu lat. Z tym w szystkim , m im o braku zw ie­

rząt, rzucała się w oczy niebyw ała wprost cia­

snota pom ieszczeń dla zwierząt kopytnych, dra­

pieżców, małp. Przestrzeń życiow a dla tych zw ierząt w yliczona b yła poniżej w szelkich igra­

nie przyzwoitości, nasuwając porównanie z cho­

w em alkierzowym cieląt lub... gablotam i muze­

alnymi.

Zwierząt na razie jednak n ie było. Nie było tak dalece, że kiedy po żmudnych pertrakta­

cjach uzyskałem pewność odzyskania z innych Zoo 60 sztuk w rocław skich (wliczając w to...

św inki morskie, paw ie i gęsi) okazało się, że będzie można otworzyć 3/3 ogrodu, pozostawia­

jąc na razie część nad Odrą, najbardziej zni­

szczoną, w zam knięciu, niedostępną dla publicz­

ności. Zresztą n aw et w przewidzianej do otwar­

cia części Zoo trzeba było rozw iesić gęsto napisy

„klatki rezerwowe", gdyż n ie by ło dość zwierząt, aby je obsadzić, a puste, n ie objaśnione pom ie­

szczenia m ogłyby w yw oływ ać niepożądane ko­

m entarze ze strony zwiedzających.

Zanim m ogliśm y otworzyć dla nich bramy, trzeba było „odw alić11 niem ało roboty. W yło­

niona z U niw ersytetu Rada Nadzorcza Zoo-, zło­

żona z profesorów, entuzjastów idei reaktyw o­

wania ogrodu, w zięła na siebie trud pertraktacji z w ładzam i m iejskim i celem stworzenia podstaw praw nych i finansow ych. Sporo kłopotu miała Rada z inicjatyw ą prywatną, która użytkowała teren Zoo dla celów hodowli św iń i tuczu gęsi.

Przez kilka m iesięcy — nieliczni wówczas pra-

(5)

G rudzień 1958 343 cownicy ogrodu — zajęci byliśm y czyszczeniem

stalow ym i szczotkami siatek wym ontowanych z ptaszarni przez pryw atnych użytkowników Zoo i służących do tego tuczu. Naprawa w olier dla ptaków była praw dziw ie Syzyfową pracą.

Większe pola siatki m iały po 150 dziur od kul, które trzeba było mozolnie łatać drutem. O no­

wych siatkach n ie można było marzyć z braku pieniędzy.

Wiosną 1948 r. ruszyły wreszcie pełną parą grubsze, nieodzowne rem onty, tak że w czerwcu i liipcu można 'było zw ieźć już nieliczne „wytar­

gowane", ocalałe zwierzęta.

Przyznać trzeba, że w sprawie zwrotu zw ie­

rząt ogród zoologiczny w Poznaniu zajął wobec Wrocławia stanowisko praw dziw ie koleżeńskie.

Zwrócono nam naszego wrocławskiego tapira (który żyje dotąd), antylopę gnu, guanako, tary, mundżaka, żenetę, leniw ca — ogółem 25 sztuk cennych zwierząt. Zwierzyniec w Lesie Wolskim w Krakowie oddał nam wrocławską niedźw ie­

dzicę „Lolę“ (żyje dotąd), rysia, 2 bizonice (żyją dotąd) — darowując ponadto 2 w ilki.

Najgorzej ustosunkowało się do zwrotu zw ie­

rząt ówczesne kierow nictw o ogrodu zoologicz­

nego w Łodzi. Po długich i żmudnych pertrak­

tacjach zwrócono nam dromedara, 2 lamy, pa­

wiany masajskie, cyw etę, kakadu i nieco pospo­

litszych ptaków.

Ogółem powróciło do Zoo wrocławskiego około 60 sztuk. Drugie tyle — a m ianowicie po­

spolite sarny, jelenie, daniele, dziki, lisy, bor­

suki, kuny i w ie le ptaków — uzyskano ze źródeł prywatnych, a także z lasów państwowych.

W ten sposób w dniu otwarcia Zoo znalazło się na jego terenie około 150 sztuk zwierząt. N ie było jeszcze ani lwa, ani białych niedźwiedzi, nie m ówiąc o słon iu i zebrze.

Dzięki olbrzym iej frekwencji, jaką cieszyła się W ystawa Ziem Odzyskanych, Zoo również w pierw szym roku sw ego odnowionego istnienia zwiedziło ponad trzysta tysięcy ludzi. W na­

stępnym roku frekw encja ta spadła do połowy.

Miarą wzrastającej popularności Zoo był stały wzrost zwiedzających, którego kulm inacją oka­

zał się rok 1954, k iedy w rocławski ogród zoolo­

giczny osiągnął najlepszą frekwencję... w św ie-

Ryc. 2. Z ebra (H ippotigris granti). Fot. S. P o rad o w sk i

cie. Fakt ten, opublikowany w międzynarodo­

w ym czasopiśmie Zoo-News, zwrócił po raz pierwszy od czasu w ojny uw agę zagranicy na rozwój naszego Zoo. W zdobywaniu uznania publiczności ogromną rolę odegrała prasa wro­

cławska, a w szczególności dziennik Słowo Polskie z nieocenionym redaktorem Wacławem D r o z d o w s k i m , który w ciągu dziesięciu lat napisał cały tom szczególnie interesujących ar­

tykułów, szkiców i wiadomości o zwierzętach naszego Zoo.

Rok 1952 był dla ogrodu zoologicznego ważny pod względem organizacyjnym, gdyż Zoo zostało przedsiębiorstwem . W związku z tym nastąpiła

Ryc. 3. Przed klatką orangutanów. Fot. S. Poradowski Ryc. 4. P taszam ia. Fot. S. Poradowski

4S*

(6)

344 W S Z E C H Ś W I A T

Ryc. 5. H ip o p o ta m (H ip p o p o ta m u s a m p h ib iu s). Fot.

S. P o ra d o w sk i

rozbudowa pod w zględem personalnym , co um o­

żliw iło także stopniow ą rozbudowę zw ierzosta- nu. N iestety — przy zwiększonej liczbie pra­

cowników, z których niektórzy now i uw ażali ogród zoologiczny za domenę łatw ych zysków — Zoo znalazło się wkrótce w sytuacji bardzo n ie­

bezpiecznej, w której zamęt, dezorganizacja,

„rozróbki“ a naw et akty sabotażu w strząsały raz po raz jego organizmem, utrudniając nie­

słychanie konstruktyw ne działanie.

Jest to niew ątpliw ie ciekawe signum tem p o - ris, że kryzysy takie zaobserwować można było nie tylko u nas, lecz także, w m niejszym m oże stopniu, w niektórych zagranicznych ogrodach zoologicznych.

Mimo przeciągającej się długo krytycznej sy ­ tuacji, Zoo w rocław skie m a jednak do zanoto­

wania w tym okresie pew ne pozytyw ne osiąg­

nięcia. Wcześnie, bo już w roku 1951, w trosce o rozszerzenie ekspozycji także na św iat zw ie­

rząt bezkręgowych, Zoo w rocław skie urucho­

m iło w sezonie letnim pierw sze u nas w kra­

ju w i w a r i u m . Urządzono je przejściowo w paw ilonie ptaszarni, m ającym dach szklany, w m iejscu jasnym i słonecznym , co m iało zde­

cydow any w p ływ na dobre samopoczucie zw ie­

rząt. N ajlepszym dowodem tego b y ł fakt, po­

zornie tylko banalny, że trzym ane w w iw arium wśród naturalnych kam ieni i kw itnących roz- chodników jaszczurki zwinki złożyły jaja i „w y­

w iod ły” młode. W iwarium ów czesne i urządza­

ne rokrocznie w latach następnych daw ały także skrócony przegląd szczególnie ciekaw ego św iata owadów z uw zględnieniem pospolitych szkodników i gatunków pożytecznych. Pokazano wraz z żyw ym w ołkiem zbożow ym wtjry zboża zniszczone w ciągu roku przez potom stw o jed­

nej tylko pary tych chrząszczy, szkodliwość m uchy w przenoszeniu chorób, stonkę ziem nia­

czaną i przeobrażenie m otyli, kozioroga dębosza (osobliwość Wrocławia), pracę m rów ek, pszczoły w szklanym ulu, jedwabniki etc. D ośw iadcze­

nia z pokazem żyw ych zw ierząt bezkręgowych b yły bardzo ciekaw e. N ie udało się nam tylko

pokazać pracy grabarzy (Necrophorus) z powo­

du jej zibyt krótkiej „sezonowości" i pająka krzyżaka, który m im o izolacji na wysepce wśród w ody stale potrafił rzucić sw ą sieć poza obręb przestrzeni ekspozycyjnej. Wiwaria cie­

szyły się i cieszą dużym zainteresowaniem zw ie­

dzających. Pokazanie tego mikrokosmosu jest jednak n iełatw e i szczególnie pracochłonne. Na­

leży tym bardziej podkreślić, że pokaz ten pro­

wadzony był po raz pierw szy i w yłącznie tylko w Zoo wrocławskim .

N iem ałym sukcesem było sprowadzenie w ro­

ku 1952 p a r y o r a n g u t a n ó w . Przybyły one z Holandii w drodze w ym iany za parę żu­

brów. Po raz pierw szy w ogóle publiczność pol­

ska m ogła zapoznać się z wyglądem , zachowa­

niem i obyczajami dużych, dorosłych antropo- idów. Popularność zwłaszcza samca „Romeo“, który w m iędzyczasie w yrósł na olbrzyma, jed­

nego z najw iększych w Europie — do dziś dnia nie osłabła i zwiedzający spędzają długie go­

dziny przed jego klatką. O orangutanach w ro­

cław skich pisano w roczniku 1956 Wszechświata.

Otwarta w lecie 1953 roku w y s t a w a e w o l u c j o n i z m u cieszyła się również w ielkim powodzeniem , zarówno ze strony szkół, jak i pracowników nauki. O ile m i wiadomo, była to pierw sza próba spopularyzo­

w ania idei ew olucji, jaką w ogóle u nas zro­

biono. Rozwój świata zwierzęcego, zobrazowany przy pom ocy naturalnych preparowanych oka­

zów na ogromnej, 16 m etrów długiej tablicy, głów ne problem y rozwoju gatunków, jak zm ien­

ność geograficzna, działanie środowiska, homo- logia rozwoju kończyny u kręgowców, dom e- stykacja etc., pochodzenie konia i słonia wraz z oryginalną tablicą chronologii życia na ziem i zestawionej porównawczo z okresem 363 dni, budziły powszechne zainteresowanie. W osob­

nej zaciemnionej salce w ystaw iono 14 efektow ­ nie oświetlonych, plastycznych dioramek, obra­

zujących w sposób bardzo przystępny głów ne etapy rozwoju św iata zw ierzęcego i człowieka.

W roku 1955 urodził się w Zoo p i e r w s z y l a m p a r t . Od tego czasu przyszły na św iat w ogrodzie liczne lwy, tygrysy, lamparty i pu­

m y i ugruntował się stały przychówek tych zwierząt, tak że Zoo wrocławskie stało się jed­

nym z najw ażniejszych w kraju centrów ho­

dow li dużych drapieżników. W roku bieżącym, jakby dla uczczenia dziesięciolecia, urodziła się w Zoo czarna pantera!

Niecodziennym tytułem do chw ały Zoo wro­

cław skiego jest d z i a ł p t a k ó w , rozbudo­

w an y w ciągu ostatnich lat na poważną skalę.

N iestety nie każdy zw iedzający m oże ocenić, ile trudu i w ysiłk ów kosztuje zdobycie i utrzy­

m anie odpowiednio licznej kolekcji ptaków, zwłaszcza krajowych. W iększość ogrodów zoo­

logicznych nie zadaje sobie tego trudu i ogra­

nicza się w najlepszym razie do trzymania, prócz paru egzotów, pospolitych ziarnojadów, które, będąc tylko drobną cząstką naszej orni-

(7)

G ru d zień 1958 345 tofauny, n ie m ogą dać pojęcia o jej bogactwie.

Obok tych pospolitych łuszczaków Zoo w ro­

cław skie pokazuje stale bardzo dużą ilcść ga­

tunków delikatnych ptaków krajowych, jak piegże, gajówki, płeszki, słowiki, krętogłowy, dzięcioły, dudki, w ilgi, kukułki, kraiki, sko­

wronki, drozdy, kw iczoły, jem iołuchy etc.

W chw ili obecnej z rzadkości oglądać moż­

na drozda obrożnego, śnieguły, górniczki, ku- reczki wodne, perkoza dwuczubego, ryibitwę białoczelną i inne.

Ptaki egzotyczne reprezentowane są bogato przez gatunki takie, jak dzioborożce aibisyńskie, tukany, błyszczaki, trupiale, kacyki, kardynały, tkacze, w dów ki etc. Liczne są również papugi, wśród których niezw ykłym osiągn:ęciem było w yhodow anie po raz pierw szy w św iecie krzy­

żówki dwóch gatunków kakadu. Fakt ten wzbu­

dził w ielk ie zainteresowanie ornitologów zagra­

nicznych — a artykuł o mieszańcu-unikacie w ydrukował na czołowym m iejscu londyńsko- amerykański Avicultural Magazine.

Z innych cenniejszych ptaków Zoo wrocław­

skie posiada parę paw i jawajskich (Pavo muti- cus), perliczki sępie, flamingi, dławigady, żura­

w ie koroniaste i stepow e, pelikany kędzierzawe i peruwiańskie, strusie afrykańskie, emu, nandu, kondory, gęsi rdzawoszyjne, kaczki w dów ki etc.

Najm łodszym w reszcie działem Zoo, który stanowi już również jego charakterystyczne u n i c u ą jest kolekcja tzw. „niższych" 'krę­

gowców: g a d ó w , p ł a z ó w i r y b . Warto podkreślić, że zwierzęta te w przedwojennym Zoo wrocławskim nie posiadały osobnego paw i­

lonu, m ieszkały niejako kątem . Akwarium pla­

nowano przez szereg lat, nie mając środków na jego w zniesienie. Dobiegający obecnie końca re­

mont osobnego budynku akwarium jest w yp eł­

nieniem tej dawnej luki i.syn tezą prób podej­

m owanych na coraz szerszą skalę w ostatnich latach. Rok ostatni zaznaczył się szczególną roz­

budową tego działu. Godny uwagi jest zw ła­

szcza transport gadów brazylijskich, przywie­

zionych dla naszego Zoo przez dra Mariana M ł y n a r s k i e g o . Boa, pytony, anakondy, grzechotniki (w 3 gat.) żararaki, żm ije i inne węże z rodzajów Lampropeltis, Angkistrodon, Dryadophis, Lejophis, Xenodon, Epicrates, Spi- lotes obok licznych żółw i (jest i żółw szylkre- towy), jaszczurów, aligatorów stanowią niew ąt­

pliw ie kolekcję jedyną w swoim rodzaju na ziem iach polskich.

Z płazów prócz niem al kom pletu krajo­

w ych — m am y dwa cenne egzoty: ropuchę Aga i żabę rogatą (Ceratophrys dorsata). Okaz tej ostatniej wypożyczony przez Walta D i s n e y ’a pozował do film u w Los Angeles...

Ciekawa również jest kolekcja ryb w ilości ponad 50 gatunków zarówno akwariowych, jak i krajowych, których poszczególne gatunki nie­

raz trudniejsze są do zdobycia od egzotów.

Jeżeli do tych osobliw ości zwierzęcych dolą-

Ryc. 6. Młode lam party z przybraną m atką. Fot. S. Poradow ski

(8)

Ryc. 7. M łody ty g ry s n a w adze. F ot. S. P o ra d o w sk i

Ryc. 8. M ró w k o jad (M yrm ecophaga ju b a ta ). Fot. S. P o ­ rad o w sk i

Ryc. 9. C zapla in d y js k a (H erodias in te rm ed ia ). F ot.

S. P o ra d o w sk i '

czym y „grubszą zwierzynę" w postaci słonia, hipopotama, tapira, zebr, bizonów, w ielbłądów , antylop, niedźwiedzi polarnych, lw ów morskich, kangurów etc. etc., będziem y m ieli bogaty re­

pertuar zwierzęcy Zoo.

W porówanniu z cyfram i sprzed dziesięciu lat statystyka ogrodu w roku bieżącym (1958) sta­

now i kontrast dość frapujący. Zoo wrocławskie posiada obecnie ponad trzy tysiące zwierząt w 385 gatunkach, a roczna frekw encja w ynosi prawie 600 tysięcy zwiedzających. Ogółem zw ie­

dziło ogród w ciągu ostatnich dziesięciu lat po­

nad 4 m iliony ludzi! Miarą rozwoju ogrodu zoo­

logicznego pozostanie zaw sze wzrost ilości ga­

tunków zwierząt. Pow ojenne trudności w zdo­

byw aniu zamorskich okazów są niem ałe, tak że ilość blisko czterystu gatunków, jaką zdjłano zgromadzić w Zoo wrocławskim , staw ia je pod w zględem liczebności form na pierw szym m iej­

scu w kraju, a na tle ogólnoeuropejskim zapew ­ nia m u m iejsce wicałe niepoślednie.

W szystkie te osiągnięcia Zoo wrocławskiego nie dałyby jednak obrazu jego pozycji w rodzi­

nie polskich ogrodów zoologicznych, gdyby nie okoliczność, że ogród w rocław ski w ciągu m i­

nionego dziesięciolecia prowadził także oży­

wioną działalność naukowo-organizacyjną. Od pierw szych niem al lat Zoo wrocławskie naw ią­

zało bliskie kontakty z ośrodkami naukowym i i uczelniam i — a w szczególności z U niw ersy­

tetem Wrocławskim. Przez pierw sze p ;ęć lat pow ojennego istnienia Zoo protektorat naukowy nad ogrodem sprawow ała Rada Nadzorcza z prof.

drem G. P o 1 u s z y ń is k i m na czele, który również przewodniczy powołanej ostatnio przez władze terenow e Radzie Naukowej Zoo. Co w ięcej — za wzorem W rocławia inne w iększe ośrodki p ow ołały również przy sw ych ogrodach zoologicznych podobne rady, koordynujące w ie ­ le zagadnień i prac Zoo. W skład tych rad wchodzą profesorow ie zakładów biologicznych danego ośrodka.

Jeśli chodzi o prace i badania, szły one w róż­

nych kierunkach. Przez szereg lat Instytut Zoo­

logiczny U niw ersytetu W rocławskiego pod kie­

runkiem prof. dra K. S e m b r a t a prowadził w Zoo stację eksperym entalną badań nad pro­

cesem pierzenia się ptaków. Przy sposobności hodow li dzików-m ieszańców dla zwierząt dra­

pieżnych gromadzono spostrzeżenia genetyczne, uzyskując pięć pokoleń hybridów płodnych. Do­

konywano eksperym entów narkozy u dużych kotów i innych zwierząt, zbierano w szoły z oka­

zów ptaków, gromadzono m ateriały parazytolo­

giczne etc.

Osobny rozdział stanowi gromadzenie m ate­

riałów i spostrzeżeń z dziedziny lecznictw a i pa­

tologii zw ierząt dzikich. W roku 1955 odbył się w e W rocławiu pierw szy ogólnopolski zjazd po­

św ięcony zagadnieniom lecznictwa i profilak­

tyki zw ierząt dzikich w ogrodach zoologicznych.

W tym sam ym również roku rozpoczęły się z e- b r a n i a n a u k o w e w Zoo wrocławskim, które w krótce przekształciły się w konferencje ogólnopolskie z udziałem przedstaw icieli w szyst­

kich ogrodów zoologicznych w kraju. Zebrania te — których odbyło się dotąd trzydzieści — zgrom adziły obfity m ateriał z dziedziny biologii

W S Z E C H S W I A T

(9)

G rudzień 1958 347 zwierząt dzikich krajowych i egzotycznych

w warunkach w iw aryjnyćh i są okazją do w y ­ m iany cennych spostrzeżeń i doświadczeń po­

m iędzy ogrodami zoologicznymi. Ostatnio od­

byto również kilka sesji wyjazdowych (Biało­

wieża, Katowice, Pszczyna etc.).

W w yniku tych zebrań oraz współpracy 50 pracowników naukowo-technicznych krajowych ogrodów zoologicznych powołano do życia osob­

ną sekcję Zoo w łonie Polskiego Towarzystwa Zoologicznego, której zarząd znajduje się w ogrodzie wrocławskim .

B liskie kontakty łączą Zoo z Wrocławskim Muzeum Zoologicznym przy U niw ersytecie i z Zakładem Anatom ii Wyższej Szkoły Rol­

niczej, dokąd przekazuje ogród w szelkie cen­

niejsze okazy zw ierząt padłych. Przy ogrodzie istnieje również preparatornia, której zadaniem jest konserwow anie na m iejscu ważniejszych m ateriałów.

N ie mniej ważne zadanie spełnia bogate ar­

chiwum Zoo, które w zakresie fotografii zw ie­

rząt posiada już najbogatsze w Polsce zasoby.

Działalność popularyzacyjna ogrodu wrocław­

skiego rozwija się pom yślnie. Rokrocznie przyj­

m uje Zoo ponad półtora tysiąca w ycieczek z ca­

łego kraju — a w szczególności z Górnego i Dolnego Śląska. Sposoby popularyzowania znajomości św iata zwierzęcego, od starannego etykietażu, oprowadzania, pogadanek aż do akcji film ow ej i konkursów, są bardzo rozmaite i na ten tem at m ożna b y napisać osobne stu­

dium. Jako innowację w tej dziedzinie w ym ie­

nić należy prowadzoną stale Trybunę Zoo w ga­

blocie przy wejściu, która inform uje o bieżących ważniejszych osiągnięciach ogrodu, przychów­

kach i now ych okazach, a także o ogólnych za­

gadnieniach z dziedziny biologii. Nowością rów ­ nież, zastosowaną w yłącznie przez Zoo w ro­

cławskie, są liczne obrazy, mapy, w ykresy dotyczące zagadnień zoologicznych — a także rozwieszone po paw ilonach portrety w ybitnych zoologów polskich z informacjami o ich życiu i działalności. W zwiedzaniu ogrodu pomaga bogato ilustrowany przewodnik, w ydany w roku 1957.

Kontakty ogrodu zoologicznego z zagranicą obejmują kilkadziesiąt Zoo rozsianych w całym świecie. Jako w yraz tych kontaktów wspomnieć warto korzystne w ym iany zwierząt, dokonane z ogrodem zoologicznym Bronx Park w Nowym Jorku (gady północnoamerykańskie), z, ogrodem zoologicznym w P ekinie (tygrysy południowo- chińskie), z Zoo w Budapeszcie (węże i pta­

ki) etc.

Jak każda instytucja popularnonaukowa, Zoo żyje przede Wszystkim sw ym życiem w ew nętrz­

nym. Najważniejszą jego troską jest i pozosta­

nie utrzymanie, pielęgnacja i rozbudowa uzys­

kanej w ciągu dziesięciu lat kolekcji zwierząt,

l czym w iąże się nie tylko m nóstw o kłopotów i ciągła troska o zaspokojenie prócz czysto fi­

zycznych także psychofizycznych potrzeb ży-

Ryc. 10. K rzy żó w k a d w u g atu n k ó w k a k a d u (Cacatua roseicapilla X Cacatua gym nopis). W yhodow ane w Zoo

po raz p ie rw sz y w św iecie. Fot. S. P o rad o w sk i

Ryc. 11. K a k a d u In k a (L ophochroa leadbeateri). Fot.

S. P o ra d o w sk i

(10)

w ych organizmów, ale i konieczność postępu na drodze szkolenia personelu pielęgniarskiego i technicznego.

Trzymanie tak w ielkiej i różnorodnej „fauny“

w ym aga bow iem n ie tylko odpowiednich w ia ­ domości, ale jest specyficzną sztuką, której na­

byw a się w drodze długich lat praktyki i cią- 348

Ryc. 12. W ąż m o k a ssy n w o dny (A n g k istro d o n p isc i- vorus) z A m ery k i P ółnocnej. F ot. S. P o ra d o w sk i

głego w yciągania w niosków z codziennych d o ­ św iadczeń i starannej obserwacji. Na tej drodze pracownicy Zoo w rocławskiego os ągnę.i już w ciągu ostatniego dziesięciolecia pew ien n ie ­ w ątpliw y poziom.

Ryc. 13. Z w y sta w y ew olucjonizm u w Zoo w ro c ła w ­ skim . D rzew o g enealogiczne św ia ta zw ierzęcego, fr a g ­

m e n t. F ot. S. P o ra d o w sk i

Jeżeli zw ażym y, że przed d ziesięciu laty ogród zoologiczny w e W rocławiu posiadał ty l­

ko... chlubne tradycje, że nie było w nim ani zwierząt, ani ludzi należycie biegłych w trudnej sztuce utrzym ania przy życiu i zdrowiu cennych i rzadkich okazów, że Zoo w rocław skie jedno­

cześnie było i najstarsze i najm łodsze i w ypra­

cow ać m usiało samo sw e w łasne oblicze i sw ą

pozycję w kraju — uznać m usim y, że w ysiłk i jego doprowadziły do pozytyw nych rezultatów.

W szystkie osiągnięcia nie przesłaniały nam jednak faktu, że Zoo blisko stuletnie wym aga w w ielu punktach m odernizacji — a przede w szystkim rozszerzenia terenu. Trzynaście hek­

tarów pow ierzchni dotychczasowego Zoo, prze­

znaczonych na ten cel przed dziewięćdziesięciu laty, było to stanowczo za mało wobec zupełnej rewolucji, jaka dokonała się tymczasem w spo­

sobie trzym ania zwierząt, zwłaszcza dużych zw ierząt kopytnych. Lama czy wielbłąd, cho­

dzący przez 12 m iesięcy na przestrzeni 50 m e­

trów kwadratowych, to n ie tylko brak swobody ruchu, tak ważnej dla fizjologii tych „użyt­

kow ników ” otwartych przestrzeni, lecz przede w szystkim nie w ysychające niem al błoto i te-

W S Z E C H S W I A T

Ryc. 14. F ra g m e n t z e b ra n ia naukow ego w Zoo w ro ­ cław sk im , pośw ięconego a n a to m ii C am elidów . Fot.

S. P o ra d o w sk i

ren zainfekow any gruntownie pod w zględem parazytologicznym — m im o że walka z paso­

żytam i w ew nętrznym i zwierząt prowadzona jest w Zoo stale. Duża część dotychczasowego ogro­

du, zarośnięta starym i drzewami, jest pon a ito terenem w ilgotnym i dla w ielu zwierząt s tJ a się niezdrowa. Ilość zw ierząt w Zoo powiększa się stale, a mimo dużego zróżn:cowania po­

w ierzchni brak dotąd pom ieszczeń i w ybiegów dla zw ierząt stepow ych czy górskich, tak w aż­

nych w Zoo ze w zględów środowiskowych i eks- pozycyjno-panoram icznych. Na tym tle cd pierw szych lat powojennej reorganizacji ogrodu pow staw ał i dojrzewał projekt jego moderni­

zacji, przebudowy i rozbudowy. Projekt ten, wykonany w wrocławskim biurze Budownictwa Komunalnego przy w ybitnej współpracy inż.

mgr a Tadeusza Z i p s e r a i konsultacji dyrek­

cji Zoo, obejmuje dotychczasowe Zoo oraz now e tereny przylegające do ogrodu zoologicznego od strony wschodniej, znane powszechnie z czasów W ystaw y Ziem Odzyskanych a przyznane ogro­

dow i w r. 1956, na skutek usilnych starań, de­

cyzją Prezydium Rządu. W ten sposób w rocław ­ ski ogród zoologiczny poszerzył sw ą powierzch­

nię do przeszło 30 hektarów, co gwarantuje mu m ożliw ości rozwoju na dalsze stulecie.

(11)

G ru d zień 1958 349

K A ZIM IER Z SZA R SK I (W rocław)

O P O D R Ó Ż Y , K T Ó R E J Z A W D Z I Ę C Z A M Y T E O R I Ę E W O L U C J I

W ro k u przy szły m św ia t cały będzie obchodzić se tn ą rocznicę u k a z a n ia się w iekopom nego dzieła O pocho­

d ze n iu gatunków ... i za raze m sto p ię ćd z iesiątą rocznicę u ro d zin je j a u to ra , K a ro la D a r w i n a . W szystko z a ­ tem , co odnosi się do tego w ielkiego człow ieka, n a ­ b ie ra a k tu aln o ści.

n y m z ty c h n ie rz a d k ic h w A nglii duchow nych, k tó rzy żyw o się za jm o w a li n a u k a m i p rzyrodniczym i obok p o ­ low an ia, w ygodnego życia i z a k ła d a n ia ro d zin o b fi­

tu ją c y c h w dzieci.

D użo je s t źró d e ł tyczących się podróży D arw ina.

P rz ed e w szy stk im k sią żk a n a p is a n a p rzez niego i w y -

t l i A K ! . I ' . > I I A B W I N ' V o l M . M A ;

Ryc. 1. P o r tr e t K a ro la D a rw in a w m łodym w ieku.

R y su n ek n ieznanego pochodzenia. K a rta ty tu ło w a D iariusza podróży (Diary) M am y liczne p o śre d n ie i b ezp o śred n ie dow ody, że

n a m yśl o n ie sta ło ści g atu n k ó w , k tó r a sta ła się p o d ­ w a lin ą te o rii ew olucji, n ap ro w ad z iły D a rw in a spo­

strze że n ia poczynione w czasie, gdy ja k o b ard z o m łody człow iek o dbyw ał p odróż naokoło św ia ta . W szystko w sk a z u je n a to, że gd y b y D arw in n ie odbył tej po ­ d róży — a b y ła ona n ie m a l dziełem p rz y p a d k u — b y łb y p raw d o p o d o b n ie z o sta ł duch o w n y m a n g lik a ń ­ sk im osiad ły m n a ja k im ś in tr a tn y m p ro b o stw ier je d -

d a n a ja k o trz e c i to m sp raw o z d a n ia z podróży o k rętó w ,.B eagle“ i „A d v e n tu re “ w la ta c h 1826—1836. P ierw szy i d ru g i tom dzieła p isa li k a p ita n K i n g , dow ódca

„A d v e n tu re “ i k a p ita n F i t z R o y , dow ódca ,,Be- a g le’a “. F itzR oy był re d a k to re m całości i on to n a ­ m ów ił D arw in a do p rzy g o to w a n ia to m u trzeciego.

W ro k po p o w ro c ie D a rw in a z w y p ra w y m a n u sk ry p t b y ł gotow y, ale w d ru k u u k a z a ł się dopiero w 1839 r.

pod c h a ra k te ry sty c z n ie d łu g im ty tu łe m : D zie n n ik ba-

41

(12)

350 W S Z E C H Ś W I A T

Ryc. 2. S ta te k „B eagle“ w y cią g n ię ty n a w ybrzeże S a n ta Cruz. Rys. C. M a rte n s, ry so w n ik z p o k ła d u „B eagle’a “

dań nad geologią i h isto rią n a tu ra ln ą k r a jó w z w ie d z a ­ n y c h w czasie po d ró ży naokoło ś w ia ta O k rę tu Jego K r ó le w s k ie j M ości „B eagle", pod d o w ó d z tw e m K a p i­

tana F itzR o y a z M a ry n a rk i K r ó le w s k ie j (Journal o j R esearches in to th e G eology and N a tu ra l H isto ry of th e C o u n tries r is ite d d u rin g th e V o ya g e o f H. M . S.

„B eagle“ ro u n d th e W o rld u n d e r th e co m m a n d o f Ca- p ta in F itzR o y , R. N. — H e n ry C o lb u rn , L ondon, 1839).

K sią żk a ta w zb u d ziła ta k ie z a in te re so w a n ie , że jeszcze tego sam ego r o k u u k a z a ł się d ru g i, a w r o k później trz e c i n a k ła d . J u ż w d ru g im n a k ła d z ie D a rw in p r z e ­ s ta w ił w znaczący sposób w ty tu le k sią ż k i h is to rię n a tu ra ln ą n a p ie rw sz e m ie jsc e p rz e d geologią, co b y ło w y ra ze m z m ian w je g o z a in te re so w a n ia c h n au k o w y ch . W r. 1845 u k a z a ło się d ru g ie w y d a n ie D zien n ik a, znacznie zm ien io n e i za o p atrz o n e w liczn e p rzy p isy n au k o w e j treści. W szystkie p ó źniejsze w y d a n ia , p r z e ­ d r u k i i n a k ła d y , a b y ło ic h b a rd z o w ie le , o p ie ra ją się n a ty m d ru g im w y d a n iu , z ty m że ty tu ł u le g ał z m ia ­ n o m i z o stał w reszcie sk ró co n y ja k o P o d ró ż n a tu r a lis ty naokoło św ia ta . P o d ty m ty tu łe m u k a z a ło się p ie rw sz e p o lsk ie tłu m ac ze n ie d o k o n an e p rzez J . N u sb au m a.

W iele c e n n y c h szczegółów tr a k tu ją c y c h o p o d ró ży znaleźć m o żn a w a u to b io g ra fii D a rw in a i w z b io ra ch jego listó w w y d a n y c h p rze z sy n a jeg o , F ra n c isa D a r ­ w in a. W szystko to je s t oczyw iście z n a n e od d a w n a , ale dziś m oże m n iej zn a n e niż d aw n ie j. M ało bow iem było p rz y ro d n ik ó w d a w n ie jsz y c h g e n e ra c ji, a zw łaszcza zoo­

logów , k tó rz y b y sw y ch stu d ió w n ie za cz y n ali od czy­

ta n ia D arw in a , a szczególnie jego P odróży. N ależy się

Ryc. 3. U w y b rzeży M o u n t S a rm ie n to w C ieśn in ie M agelana. Rys. C. M a rte n s

obaw iać, że dziś w śró d n aszy c h m łodych p rzy ro d n ik ó w m a ło je s t ta k ic h , k tó rzy tę m istrz o w sk ą k sią żk ę p o ­ dró żn iczą z n a ją i to m im o — a m oże w ła śn ie w sk u ­ te k — n ac isk u , ja k i w o sta tn ic h la ta c h n a d arw in iz m kładziono.

D a rw in p is a ł sw ój D zie n n ik o p ie ra ją c się n a d ia ­ r iu s z u sy ste m a ty c z n ie z d n ia n a d zień pro w ad zo n y m p rz e z pięć la t trw a n ia p o dróży oraz n a opracow anym , m a te r ia le p rzy w iezio n y m z w y p ra w y . D ia riu sz podróży sp o czy w ał w m a n u sk ry p c ie , n ie p rzeznaczonym do d ru k u , p rzez b lisk o sto la t i d o p ie ro w r. 1933 w n u cz k a D a rw in a , L a d y N o ra B a rlo w w y d a ła go w fo rm ie n ie zm ien io n ej, z z a ch o w a n iem w szy stk ich d ziw a ctw o rto ­ g ra fii m łodego D arw in a, w y k re śle ń i dopisków . (Char­

les D aru ń n s D tary o f th e Voya g e o f H. M. S. „Beagle".

E d ite d fro m th e M. S. by N o ra B arlow . C am bridge.

A t th e U n iv e rsity P ress, 1933. X X X —451 pp.). O na też po o sta tn ie j w o jn ie ogłosiła zb ió r listó w D a rw in a p i­

sa n y c h w p o d ró ży do ro d zin y i jego n o ta tn ik ó w k ie ­ sz o n k o w y c h z te g o o kresu. (Charles D a rw in an d th e V o ya g e o f th e „Beagle". E d ite d by N o ra B arlow . P ilo t P re s s L td. L o n d o n 1945. 273 pp.). O ba te ź ró d ła są u n a s m a ło znane, a p rzy n o sz ą dużo ciek a w y c h in fo r­

m a c ji dotyczących podróży i p o k a z u ją n a m D arw in a ta k im , ja k im b y ł z a m łodu.

D a rw in u ro d z ił się w r. 1809 w S h re w sb u ry , m ałym m ie śc ie h ra b s tw a S h ro p sh ire n a g ran ic y A nglii i W alii, ja k o p ią te z k o le i dziecko d r a R o b e rta D a rw in a , ce­

n io n e g o i b ard z o zam ożnego le k a rz a prow in cjo n aln eg o . M a tk a D arw in a, z dom u W edgew ood, w n u cz k a zało ­ ży c ie la sły n n e j i d o dziś istn ie ją c e j f a b ry k i faja n só w i p o rce lan y , u m a rła , gdy D a rw in m ia ł la t osiem . W y­

c h o w y w ały go sta rs z e sio stry , k tó ry c h m ia ł trzy. P rócz te g o m ia ł sta rsz e g o b r a ta E ra z m a i m łodszą sio strę K a ta rz y n ę . Życie w dom u D arw inów , a szczególnie jego w u jo s tw a W edgew oodów w M aer, p o siadłości w iejsk iej położonej 30 k m od S h re w sb u ry , u p ły w ało w d o sta tk u i b eztrosko. K a ro l w z ra s ta ł w św iadom ości, że n ie b ę ­ dzie zm uszony p rac o w a ć n a życie i to bez w ą tp ie n ia w p ły n ę ło n a je g o b r a k d e c y z ji w w y b o rze zaw odu.

P rz e z d w a la ta b y ł n a u n iw e rsy te c ie w E d y n b u rg u aby stu d io w a ć, ta k ja k b r a t E razm , m edycynę. B rak ło m u je d n a k p o ciąg u do stu d ió w m edycznych i d o n a u k i w c a le się n ie k w ap ił. Z decydow aw szy się w końcu o b ra ć k a rie rę duchow ną, w s tą p ił n a u n iw e rsy te t w C am bridge. A le i ta m n a u c e w ie le czasu n ie p o ­ św ięcał, gdyż ja k sa m w p ó źn iejszy m w ie k u pisze, ow e trz y la ta spęd zo n e w C am b rid g e b yły n a jp rz y ­ je m n ie jsz e , ale i n a jz u p e łn ie j z m arn o w an e w jego życiu.

O d dziecka m ia ł D arw in z a m iło w a n ie do przyrody, w y ra ż a ją c e się m iędzy in n y m i w p a s ji k o lek cjo n o w a­

n ia ow adów . B ył też za p alo n y m m y śliw y m „Z ajm u jesz się ty lk o polo w an iem , p sa m i i ła p a n ie m szczurów , a n ic z y m innym ..." w y rz u ca ł m u jego ojciec. N ie n a ­ leży je d n a k sądzić, że la ta stu d ió w D a rw in a m ijały

bezm yślnie i ty lk o n a ro zry w k a ch . W E d y n b u rg u b a d a ł z z a p a łe m ró ż n e m o rsk ie ziw ierzęta i dok o n ał n a w e t d ro b n e g o o d k ry c ia zoologicznego w y k a z u ją c , że do­

m n ie m a n e z a ro d n ik i glonów m o rsk ic h b y ły ja ja m i p i­

ja w k i i z re fe ro w a ł to w ta m te jsz y m to w arz y stw ie n au k o w y m . U częszczał n a odczyty i po sied zen ia n a ­ u k o w e i z e tk n ą ł s ię z w ielo m a uczonym i. Zw łaszcza

(13)

Grudzie A 1958 351

znajom ość z p ro fe so re m b o ta n ik i w C am bridge, J. S. H enslow em , m ia ła się okazać b ardzo w ażna. H en - slow p o lu b ił og ro m n ie m łodego ch ło p ca odznaczającego się w ie lk ą spostrzegaw czością i zdolnością do p o p ra w ­ n e g o ro zum ow ania. M im o różnicy w ie k u i sta n o w isk za w iąz ała się m iędzy n im i p rzy ja źń , k tó ra p rz e trw a ła do śm ierci. W lecie r. 1831 D arw in zd a ł egzam iny k o ń ­ cow e bez odznaczenia się, ja k o je d e n z w ielu (czyli w śró d „hoi p o llo i“). B ezpośrednio p o te m p ro fe so r geo­

logii w C am bridge, A. Sedgw ick, znajom y rodziny D arw inów , z re sz tą ta k ja k i H enslow duchow ny a n g li­

k a ń sk i, z a b ra ł K a ro la ze so b ą n a w ycieczkę geologiczną w góry W alii.

W ty m w ła ś n ie czasie k p t. F itzR oy, k tó re m u po p ow rocie z w y p ra w y h y d ro g ra ficzn e j do A m ery k i P o ­ łud n io w ej zlecono p o n o w n ą ta m w y p ra w ę d la dokoń­

czen ia b ad a ń , p o sz u k iw ał p rz y ro d n ik a czyli ja k to n az y w an o n a tu ra lis ty , k tó r y b y z a ją ł się o p rac o w a­

n ie m geologii i h is to rii n a tu ra ln e j zw iedzanych k r a ­ jów . M iał to być je d n a k n ie ty lk o człow iek zdolny, a le — ja k żą d a ł F itzR oy — ta k ż e i g en tlem an . A d ­ m ira lic ja zw ró ciła się do u n iw e rs y te tu w C am bridge w p o sz u k iw an iu k a n d y d a ta . P oczątkow o sa m H enslow m ia ł za m ia r się zgłosić, a le ze w zględów ro dzinnych zrezygnow ał i za p ro p o n o w a ł m ło d em u D arw inow i w zię­

cie u d z ia łu w w y p ra w ie , k tó re j celem b y ła n ie tylk o

Ryc. 4. C h a ty tub y lcze w K a n a le M agdaleny n a Ziem i O gnistej. Rys. P. P. K in g

P o łu d n io w a A m ery k a , a le i e w e n tu a ln e opłynięcie św ia ta dookoła. L ist z prop o zy cją H enslow a zastał D arw in a w ch w ili, gdy p o p ow rocie z W alii p rzygo­

to w y w ał się do w y ja z d u do M aer n a o tw a rc ie sezonu po lo w an ia n a k u ro p a tw y . S ta r y d o k to r D arw in, czło­

w iek o sk ło n n o ścia ch ty r a n a dom ow ego, sp rzeciw ił się z m ie jsc a p la n o w i podróży i K aro l n ie n a le g a ją c w y ­ ru sz y ł czym p ręd zej do M aer. „W ow ym czasie — pisze później D a rw in — b y łb y m się m ia ł za szaleńca, gdy­

bym p ośw ięcił p ie rw sz y dzień p olow ań n a k u ro p a tw y d la geologii, czy dla ja k ie jk o lw ie k in n e j n a u k i“.

G dy ro d zin a w M aer, a zw łaszcza w u j jego Jozue W edgew ood, dow iedzieli się o p la n ie w y p ra w y i sp rze­

ciw ie ojca, zdecydow ano, b y D arw in p onow ił prośby.

D a rw in w obec tego z a sia d ł do listu , w k tó ry m w y ­ m ie n ił k o le jn o w szy stk ie ob iek cje ojca, a w u j W edge­

w ood do d ał od p o w ied n ie k o n tra rg u m e n ty . P ierw szy m a rg u m e n te m o jca było, że u d ział w ekspedycji p rz y -

Ryc. 5. S zczątki k a te d ry w Concepción zniszczonej p rzez trz ę sie n ie ziem i w ro k u 1835. Rys. J . C. W ickham

n ie sie u jm ę w późniejszej k a rie rz e d uchow nej chłopca, d a le j — że p la n n ie je s t so lid n y i że m uszą istn ieć ja k ie ś u k ry te z a rz u ty p rzeciw w y p ra w ie lub przeciw ok ręto w i, skoro n ik t doty ch czas się n ie zgłosił. S ta ry d o k to r w y ra ża ł obaw ę, że p o pow rocie K aro l n ie ze­

ch ce się u sta tk o w a ć w życiu, ostrzeg ał go nad to , że pom ieszczenie n a o k ręcie je s t ja k naj niew ygodni aj sze, że w yru szen ie n a w y p ra w ę je s t p o now ną zm ian ą k a ­ r ie r y i w reszcie że n ie p rzy n ie sie m u żad n y ch korzyści.

U zb ro jen i w k o n tra rg u m e n ty w u j W edgew ood i K aro l u d a li się do S h re w s b u ry i bez w iększych tru d n o ści u zy sk ali zgodę sta re g o D arw in a.

Z aczęły saę te ra z dla D a rw in a dni niepokoju, bo n iezależn ie od zastrzeżeń ojca sa m n ie b y ł całk iem zdecydow any i z n iech ęcią m y ślał o opuszczeniu dom u rodzinnego i p rzy je m n eg o życia n a całe trz y lata, gdyż n a ta k i okres podróż by ła p la n o w a n a. G dyby b y ł w ie ­ dział, że o sta te czn ie p o trw a ona p ełn y ch la t pięć, b y łb y się zapew ne n ie zdecydow ał n a w yjazd. Jeszcze w C am bridge, gdzie za raz się u d a ł do H enslow a po r a d ę i w skazów ki, D arw in n ie był c a łk ie m zdecydo­

w any i n ie m al zrezygnow ał. D opiero ze tk n ię cie się w L o n d y n ie z k a p ita n e m F itzR oyem rozw iało w szelkie w ątpliw ości. O sobisty u ro k F itzR oya o d eg ra ł tu de­

cy d u ją c ą rolę. D a rw in w n e t po p o zn a n iu go pisze do sio stry : „...nie b ęd ę u siło w a ł go chw alić ta k ja k b y m chciał, bo m i i ta k n ie uw ierzysz... je s t to mój id e ał k a p ita n a .

K a p ita n R o b e rt F itzR oy był za le d w ie o c z te ry la ta sta rsz y od D arw in a, a w ięc b ard z o m łody, je śli się zw aży odpow iedzialne sta n o w isk o k a p ita n a o k rę tu w o­

je n n eg o i k ie ro w n ik a dw óch ek sp ed y cji n au k o w y c h o rg an izo w an y ch przez A d m iralicję. B ył to w edle opi­

sów (zwłaszcza sam eg o D arw ina) b ard z o p rz y sto jn y

*

Ryc. 6. W p o rcie R io de Ja n e iro . Rys. A. E a rls

4 r

(14)

352 W S Z E C H S W I A T

Ryc. 7. W yppy G alapagos. Z se rii znaczków pocztow ych w y d an y c h przez E k w a d o r w stu le c ie p o d ró ży K a ro la

D arw in a

m ężczyzna, pochodzący z a ry sto k ra ty c z n e j, sp o k re w ­ n io n e j z d y n a s tią S tu a rtó w ro d zin y . O dznaczał się że­

la z n ą en e rg ią i n ie u stra sz o n ą odw agą, k tó re j dow ody d a ł w p o p rze d n iej w y p ra w ie. N a p o k ła d z ie sw ego o k rę tu u trz y m y w a ł su ro w ą d yscyplinę, k tó r ą je d n a k sto so w ał ta k ż e do sie b ie sam ego. D um ny, ascetyczny i o u sp o so b ien iu b ard z o g w ałto w n y m , m u sia ł się d a ­ w ać w e z n a k i sw y m pod w ład n y m . O taczan o go je d n a k n a jw ię k sz y m sz a c u n k ie m d la w ie lk ie j sp raw ie d liw o śc i i p raw o ści c h a ra k te ru . M łody D a rw in sp odobał się od r a z u k a p ita n o w i i m im o różnic w u sp o so b ien iu i w z a ­ p a try w a n ia c h (D arw in lib e ra ł, F itzR o y s k r a jn y k o n ­ se rw a ty sta ) i m im o k ilk u sp rze cz ek ci d w a j lu d z ie zżyli się b ard z o w podróży, w czasie k tó re j d zielili je d n ą k a ju tę . Z a ra z n a w stę p ie F itz R o y s p y ta ł D a r ­ w in a : „Czy ścierpisz, je ś li ci pow iem , gdy będ ę ch c ia ł b y ć sam , że p ra g n ę k a ju tę m ieć d la sieb ie? J e ś li w z a ­ je m n ie b ęd ziem y w te n sposób p o stę p o w ali, to m a m n ad z ie ję, że się zgodzim y, w p rz e c iw n y m raz ie b ę ­ dziem y się n a w z a je m w y sy łać do d ia b ła " . M im o w sze l­

k ic h ró żn ic łą cz y ła obu p raw o ść c h a r a k te ru i w spólny obydw om id e a ł g e n tle m a n a angielskiego. F itzR o y był w o d ró żn ie n iu od D a rw in a ro z rz u tn y i n ie liczył się z p ie n ięd z m i. Z n a jd u je m y k ilk a w z m ia n e k o ty m w lis ta c h i w D iariuszu; być m oże w ie lk o p a ń sk i s to ­ su n e k F itzR o y a do p ie n ięd z y im p o n o w a ł D arw in o w i, z n a tu r y oszczędnem u. G dy w d ru g im r o k u p o d ró ży okazało się, że d la b a d a ń k o rz y stn a b y b y ła pom oc d ru g ieg o o k rę tu , F itzR o y b ez n a m y słu k u p u je za w ła ­ sn e p ie n ią d z e sta te k , w y p o saża go i p rze z p rzeszło x o k u trz y m u je n a w ła sn y koszt, n a ra ż a ją c się n a n a ­ g a n ę ze stro n y lo rd ó w A d m ira lic ji, k tó r a m u ż a d n y ch ko sztó w n ie zw ró ciła i F itzR o y s ta te k m u s i^ ł^ p r z e d a ć z oczyw istą s tr a tą . F itzR o y b y ł czło w ie k iem w ie lk ic h zd olności i o g ro m n a ilość m a p w yb rzeży m o rsk ic h w y ­ k o n a n a w czasie w y p ra w p rz y n io sła m u zasłużone u żn an ie. D o k o ń c a sw ego życia in te re so w a ł się n a u ­ kow o m eteo ro lo g ią. P o po w ro cie z w y p ra w y z o sta ł m ia n o w a n y g u b e rn a to re m N ow ej Z e la n d ii i ad m irałe m . A le z g u b e rn a to rs tw a m u sia n o go o dw ołać z p o w o d u ru jn u ją c e j p o lity k i fin an so w e j. W p ó źn iejszy m w ie k u

jego relig ijn o ść p rz y b ra ła cechy b ig o te rii. O głoszenie p rze z D a rw in a je g o te o rii było ciosem d la ich p rz y ­ ja ź n i. J e s t to iro n ią losu, że w łaśn ie dzięki je d n e m u z n a jb a rd z ie j z a ż a rty c h obrońców lite ra ln e g o u jm o w a ­ n ia h is to rii b ib lijn e j m ógł D a rw in s ta ć się tw ó rcą te o ­ r ii o b alają ce j b ib lijn y k reacjo n izm . W sk u tek sw ej w sp an iało m y śln ej ro zrzu tn o ści F itzR oy zubożał n a s ta ­ ro ść i zakończył życie sam o b ó jstw em .

Z 38 listó w w y d an y c h p rz e z L ad y B a rło w ty lk o 10 b y ło p o p rze d n io o p u b lik o w a n y ch przez sy n a D arw in a, i to ty lk o w w y ją tk a c h . P rz e w a ż n ie są ad re so w a n e do sió str, a ty lk o d w a do ojca. C iekaw e, że b r a k je s t lis tó w do b r a ta E razm a, k tó re g o K aro l b ard z o k o ch ał i sz an o w ał i k tó ry , ja k z listó w p isa n y c h do sió s tr w y n ik a , za jm o w a ł się sp ra w u n k a m i zlecan y m i m u p rze z K a ro la w podróży, ta k im i ja k k u p n o i w y sy łk a in stru m e n tó w i k sią ż e k lu b opieka n a d p rze sy łan y m i do k r a ju zbioram i.

P ie rw sz y lis t p isa n y je s t z C am bridge w czasie, gdy w aż y ła się jeszcze o sta te czn a decy zja podróży; k ilk a dalszy c h p isa n y c h je s t z L ond y n u , gdzie D a rw in z a ­ trz y m a ł się długo p rzy g o to w u ją c się do w y p ra w y . P i­

sze w te d y do s io s try Z u za n n y i d a je je j ró żn e p o le­

ce n ia : to p ro s i o k sią żk i n a u k o w e i m ik ro sk o p p o ­ zostaw io n y w dom u, to k aże zam aw iać sk ła d a n e s ia tk i do ło w ie n ia ow adów , to zn ó w oczyścić s trz e lb ę i z a ­ k u p ić do niej ró ż n e zapasow e części; p ro si o uszycie tu z in a koszul, o b u c ik i itd.

P o ra z p ie rw sz y u jrz a ł D a rw in „B eagle’a “ w P ly ­ m o u th w k o ń cu w rz eśn ia, gdy o k rę t zn a jd o w a ł się jeszcze w rem o n c ie p o o sta tn ie j w y p ra w ie. W p ie rw ­ szej c h w ili c ia sn o ta n a po k ład zie, a szczególnie w w y ­ znaczonej m u k a ju c ie , p rz e ra z iła D arw in a. J e d n a k — ja k pisze — n a w id o k k a p ita n a śc ian y się ro z stę p u ją i F itzR o y w sz y stk ie jego ob aw y ro zw iał. O k rę t „B e- a g le“ b y ł m a ły m brygiem , tj. żaglow cem o dw óch m a ­ sztach . M iał w y p o rn o ść około 240 to n i długość około 100 stó p, a u zb ro jo n y b y ł w 10 działek, do k tó ry c h w czasie p o dróży d o d an o d w a w ielk ie d zia ła d la b ez­

p ie cz eń stw a ; n ie b y ło je d n a k p o trze b y uży cia ich.

O k rę ty tego ty p u b y ły z n a n e w m a ry n a rc e an g ielsk iej p o d m ało za ch ę c a ją c ą n a z w ą tru m ie n (,,coffin“), z p o ­ w o d u m ałego bezp ieczeń stw a, ja k ie d a w a ły w czasie bu rzy . „B eagle“ je d n a k p rz e trw a ł d zieln ie tę w ie lk ą podróż, a później jeszcze i in n e , w k tó ry c h n ie ra z b o ­ r y k a ł się z ciężkim i sz to rm am i. Z ałoga „B eagle’a “ s k ła ­ d a ła s ię z 5— 6 oficerów i 60 m ary n a rz y .

D opiero w p a ź d z ie rn ik u p rze n ió sł się D a rw in do P ly m o u th i w n e t za m ie szk a ł n a po k ład zie, p rzy zw y ­ c z a ja ją c się do ży c ia m a ry n a rz a . S p a ł oczyw iście w h a ­ m a k u ro z p in a n y m w p o p rz e k k a ju ty i za b aw n ie o p i­

su je , j a k tru d n o je s t w p ie rw sz ej c h w ili ułożyć się w nim .

K ażdego d n ia o czekiw ano pom y śln y ch w ia tró w , by ru sz y ć n a m orze. D w u k ro tn ie n a w e t w yruszono, gdy w ia t r chw ilow o s ię zm ienił, a le za k aż d y m ra z e m n a p e łn y m m o rzu sp o ty k a n o się z w ia tre m p rze ciw n y m i p o w ra c a n o do p o rtu . T a k trw a ło to aż do Bożego N aro d ze n ia, k ie d y pogoda s ię o dm ieniła. O dczekano je d n a k św ięta, k tó r e m a ry n a rz e h u c z n ie obchodzili i t a k się popili, ż e p o sy p ały się ciężkie k a ry , ch ło sta i z a k u w a n ie w k a jd a n y , c o n a D a rw in ie w y w a rło b a rd z o p rz y k re w ra że n ie. O sta tec zn ie w yruszono 27

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego "Cyfryzacja Sali kinowej Kina "Mewa" w Budzyniu. Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego

Odbudowanie relacji z zespołem Wyższe wynagrodzenie Poczucie bezpieczeństwa Poprawa kondycji psychicznej Home office na stałe Nowe kompetencje Okazje do świętowania

Organ procesowy jest obowi zany przeprowadzić z urzędu dopuszczalny, dostępny i daj cy się przeprowadzić dowód niezbędny do wyja nienia okoliczno ci sprawy 17.. W wyj

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

2) projekty realizowane z udziałem środków unijnych w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa (POPC), w tym POPC.001 - projekt „Utworzenie Krajowego

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

dotarł jednak tylko do 71°30' południowej szerokości, lecz zbliżył się do południowego bieguna m agnetycznego tak bardzo, że igła m agnetyczna, umieszczona w

Dalsze wszystkie centrosomy tworzą się przez podział tego niejako zre- gerowanego centrosomu jajka.. Na podstawie tych obserwacyj