- — --- --- 7---- --- --- - T ^ W ^ a i
Rok III. Luty 1886. Nr. 8.
TRZECIEGO ZAKONU
!§w. O . F ra n c iszk a .
Wychodzi w zeszytach miesięcsme i kosztuje rocznie:
w K ra k o w ie 5 0 centów ;
p r z e s y łk ą do A ustryji 65 centów , i Niem iec I m. 50 fen., do A m eryki */a (lol&ra.
P ojedyńczy zeszyt w K rak o w ie 5 centów , z przesyłką 7 ct. s * 14 fen.
Redaktor i Wydawca: Dr. Władysław Miłkowski.
BEDAKCYJA i ADMINISTRACYJA
W K S I Ę G A R N I K A T O L I C K I E J D ra W ładysław a Miłkowskiego w Krakowie.
# * « - --- — i
S P IS RZECZY.
Ojca świętego L eona X III. E n cy k lik a o chrze
ścijańskim ustroju państw (Dok.) . . . . 417 Przez Maryja do J e z u s a ...445 Cześć przenajśw . S akram entu (C. d.) . . . 447 W sp o m n ie n ie... 452 Rozmowa duchow na (C. d .) ...459 Przywilej sobotni bractw a szkaplerza K arm elit. 463 Misyje f r a n c i s z k a ń s k i e ...467 K r o n ie z k a ...469 B iblijografi.ia... 479_
N e k r o l o g i j a ... 480 K a le n d a r z y k ... —
V
SNr
- 417 -
--- r--- ---
Ojca ś w ię to Leona XIII.
E N C Y K L I K A
o chrześcijańskim ustroju państw.
(D okończenie patrz N r. 7 Echa z r. b.).
Ale z g u b n e . ono i opłakane pragnienie nowinek, jakie wszczęło się w XVI. wieku, kiedy najprzód zamieszanie sprawiło w wierze chrześcijańskiej, zaraz wrodzonym sobie pędem dostało się do filozofii, a z filozofii do wszystkich ustaw ludzkiego społeczeń
stwa. L tego to źródła wynikły najgłów niejsze zasady nowożytne owej wyuzdanej w olności, wśród niesłychanych zaburzeń przeszłego wieku wymyślone i światu ogło
szone, jako zasady i podwaliny n o w e g o p r a w a , dawniej nieznanego, a sprzeczne
go w niejednej rzeczy nietylko z prawem chrześcijańskiem , ale i z przyrodzonem.
Z tych zasad ta najważniejsza, jaboby wszy
scy ludzie, jak widocznie są do siebie po-
14 ’
dobni rodzajem i przyrodą, tak też byli w żyeiu rzeczywiście sobie ró w n i; jakoby każ
dy taką m iał wolność i niezawisłość, że niczyjej zgoła nie podlega pow adze: więc wolno myśleć o każdej rzeczy, co kto chce;
robić, co się p odoba; nie ma zaś nikt prawa drugim rozkazywać. Kiedy towarzy
stwo takiemi przejmie się zasadami, jedyną już władzą jest wola narodu, który, ponie
waż so b ie ' tylko samemu je st podległy, więc też sam jeden tylko może sobie roz
kazywać: wybiera zaś: komu powierzyć władzę nad sobą, której jednak nie nadaje jako prawo jakie, ale jako prosty urząd, mający być piastowany w jegoż tylko imie
niu. W zapom nienie poszło imię Boskie, zupełnie jak gdyby Boga wcale nie było, albo ja k gdyby' Bóg zgoła nie dbał o spo
łeczeństwo ludzkie, albo jakby ludzie, ani pojedynczo, ani połączeni, nie mieli żadnych, dla Boga obowiązków, albo jak gdyby mo
żna pojąć zwierzchność, której cała przy
czyna, siła i powaga nie wypływa z Boga.
W ten więc sposób widoczna, że państwo niczem innem już nie jest, jeno tłum em , co sam się oświeca i rządzi; a ponieważ naród w sobie rzekomo zawiera źródło wszel
kiego prawa i wszelkiej władzy, więe wy
nika, że państwo nie powinno poczuwać się do żadnych obowiązków względem Boga,
— 418 -
---
V
- 419 -
że nie powinno żadnej religii wyznawać publicznie, że nie ma obowiązku ani szu
kać wiary jedynie między wszystkiemi pra
w dziwej, a jednej nad inne przenosić, ani żadnej nie sprzyjać więcej, niż innym, ale ma każdej przyznać równe prawo w ta
kich granicach, żeby porządek państwowy nie poniósł jakiegokolwiek od nich szwanku.
Rozumnem więc będzie, jeżeli każdemu zo
stawi się wszelką, wolność w kwestyjach religii, wolność obrania sobie tćj, którą woli, lub nieobierania żadnej, jeżeli mu się żadna nie podoba. Stąd zaiste rodzą się:
żadnych praw nieznająca wolność sumienia;
najswobodniejsze zdanie o tem : czy czcić trzeba Boga, czy nie; nieograniczona ni- czem swawola myśli i wygłaszania swych myśli.
A kiedy na takich zasadach, dziś nad miarę popularnych, opierają się państwa, łatwo zrozumieć, na jakie i na jak niegodne stanowisko zepchnięty będzie Kościół. Bo skoro czyny odpowiadają takim zasadom, równie, albo i pośledniejsze miejsce w pań
stwie zostanie dla Kościoła powszechnego, co i dla towarzystw mu obcy ch : nikt zważać nie będzie na ustawy kościelne.
Kościół, który od Jezusa Chrystusa otrzy
mał rozkaz stanowczy nauczania wszystkich narodów, dostaje zakaz nie mieszania się
r \
--- N I
— 420 —
r
zgoła do publicznego nauczania narodu.
0 tych nawet rzeczach, które podpadają pod prawa obu społeczeństw, rządzcy świeccy stanowją w edług własnego zdania i zaro
zumiale w tej mierze lekceważą najświętsze prawa kościelne. Podciągają więc pod swoje prawodawstwo małżeństwa chrześcijan, roz
strzygają naw et o związku małżeńskim, o jedności i trwałości m ałżeń stw a; naruszają własność duchow ieństw a, bo zaprzeczają Kościołowi prawa do dóbr jego. Słowem, tak postępują z Kościołem, że ogołociwszy go, w mniem aniu swojern, z istoty, imienia 1 praw doskonałego społeczeństwa, mają go za coś równego innym stowarzyszeniom, w pań
stwie się znajdującym i dlatego, jeżeli Kościołowi zostało jeszcze jakie prawo, lub możność działania praw nego, twierdzą, że posiada on to prawo jedynie z łaski i z ustępstw a samegoż państwa. A jeżeli w któ- rem państwie Kościół zachował jakiegokol
wiek prawo, zgodnie z krajowemi ustawami i jaw nie została zawarta ugoda pomiędzy obiema władzami, to z początku krzyczą/
że trzeba dążyć do rozdziału Kościoła od państwa, a to w tym zamiarze, żeby można działać przeciw przyjętym przez państwo obowiązkom, a, po usunięciu przeszkód, za
garnąć wszystko pod własne widzi mi się.
A ponieważ Kościół znieść tego spokojnie
- 421 -
---— — — --- >m A nie może, bo nie może zaniedbać obowiąz
ków swoich najważniejszych i najświętszych, więc stanowczo wymaga, żeby przyrzecze
nia wiernie i sumiennie mu dotrzymano;
stąd rodzą się często nieporozumienia między zwierzchnością ludzką a Boską, a kończą się zwykle na iśm , że powaga mniej po
parta zasobami ludzkiemi upada przed za
sobniejszą.
Tak więc w tym ustroju państwowym, jaki dziś najwięcej popłaca, weszło w zwy
czaj i stanowi przedmiot pragnień to jedno:
żeby dążyć do ostatecznej zagłady Kościoła, albo do skrępowania go i poddania państwu.
Akcyja publiczna po większej części ten głównie cel ma na oku. Prawa, zarząd miast, wychowanie dzieci bezwyznaniowe, grabież i zagłada zakonów, zniesienie doczesnej władzy papieża rzymskiego, wszystko to do jednego zmierza c e lu : żeby podciąć żyły instytucyjom chrześcijańskim, aż do osta
teczności ścieśnić wolność Kościoła kato
lickiego i zmniejszyć inne jego prawa.
Samo wrodzone światło rozumu przeko
nywa, że takie zasady rządzenia państwa
mi dalekie bardzo od prawdy, bo gdziekol
wiek jakabądź istnieje władza, świadczy o tem przyroda, że pochodzi z Boga, jako z najwyższego i najwspanialszego źródła. W ła
dza zaś ludow a, k tó ra , jak mówią, z po-
--- V
422
#*<■ ■ - M I
A
minięciem Boga — spoczywa z przyrodzenia w większości (in multiudine), choć dosko
nale nadaje się do tego, aby schlebiać i podniecać liczne żądze; jednak ani nie opiera się na żadnej rozumnej podstawie, ani nie zdoła utrzymać bezpieczeństwa po
wszechnego i trwałego porządku. Zaiste, przez te nauki doszły rzeczy do tego, że już niejeden zawarł w księdze praw zdanie o prawnym sposobie podnoszenia rokoszów.
Przyjęto bowiem zdanie, że władzcy niczem nie są więcej, jeno wybrańcami ludu, którzy wykonywać mają jego wolę; stąd wynika, że wszystko musi zmieniać się z zachcianka
mi ludu i zawsze musi grozić pewna obawa zawichrzeń.
Utrzymywać zaś o wierze, że nie ma istotnej różnicy pomiędzy rozmaitemi i sprze- cznemi między sobą wyznaniami, wychodzi na to samo, co nie chcieć żadnej przyjąć wiary ani w sercu, ani w życiu. To zaś, w rzeczy samej, nie różni się nic od ateiz- mu, choć różni się w słowach. Bo kto je st przekonany, że Bóg istnieje, ten, jeżeli tylko nie chce sam sobie zaprzeczyć i stać się niedorzecznym, koniecznie też rozumie, że nie mogą być równo przekonywające, równo dobre, równo Bogu miłe wszystkie w uży
waniu będące sposoby czci Boskiej, kiedy
i
tyle różnic między niemi zachodzi i w naj
ważniejszych kwestyjach sprzeczności.
Tak więc ona wolność zdania i wolność mowy i prasy nieograniczona nie jest żad- nem istotnem dobrodziejstwem, z którego społeczeństwo ludzkie słusznie mogłoby się cieszyć, lecz źródłem i początkiem wielu złego. — Wolność, o ile je st potęgą, wydo
skonalającą człowieka, powinna odnosić się do togo, co prawda, co dobre; wszelka zaś prawda i dobro nie zmienia się według widzimisię człowieka, ale zostaje zawsze tem samem, nieodmiennem, tak samo, jak nie
odm ienną jest istota rzeczy. Jeżeli rozum zgadza się na błędne poglądy, jeżeli wola obiera i skłania się do tego, co złe, to ani pierwszy, ani druga tem nie nabywają do
skonałości, ale obie tracą swoję przyrodzo
ną godność i podpadają w zepsucie. Więc cokolwiek sprzeciwia się cnocie i prawdzie, to tego nie godzi się wyjawiać i przedsta
wiać oczom ludzkim, a tem mniej osłaniać tego łaskawemi względami i powagą prawa.
Tylko cnotliwie spędzone życie je s t drogą do nieba, do którego wszyscy dążymy i dla
tego państwo odstępuje od reguł i przepi
sów prawa przyrodzonego, ilekroć zezwala na tak wyuzdaną swobodę zdań i czynów niem oralnych — iż może bezkarnie dusze od praw dy, serca od cnoty odwodzić. Ko-
- 423 -
---
424 f K r
n
ściół zaś, przez Boga samego ustanowiony, wykluczać od swobody życia, od praw, od wychowania młodzieży, od wpływu na ro
dzinę, je st błędem wielkim i zgubnym. Nie może bowiem pomyślnym cieszyć się sta
nem państwo, pozbawione religii — i już może więcej, niżby potrzeba, przekonano się, co to je st i dokąd zmierza owa tak zwana u p a ń s t w o w i o n a (civilisj filozo- fija życia i obyczajów.
Mistrzem prawdziwym cnoty i stróżem obyczajów je st Kościół Chrystusowy; on to broni onych nietykalnych zasad, z jakich wypływają obowiązki— a przedstawiając po
budki najskuteczniejsze do uczciwego p r o wadzenia życia — każe unikać nietylko c z y nów zły ch , ale nawet na wodzy utrzy
mać wszelkie poruszenia ducha, przeciwne rozumowi, chociażby czynu za sobą jeszcze nie pociągały. Chcieć zaś, aby Kościół w wykonaniu swych powinności władzy świec
kiej był podległym, wielką jest krzywdą i bezczelnością. Takiem postępowaniem na
rusza się porządek, bo przenoszą się rzeczy przyrodzone nad nadprzyrodzone — niszczy się, albo co najmniej umniejsza obfitość dobra, jakiemby Kościół, gdyby tak krępo
wanym nie był, wzbogacał wspólne potrze
by— a nadto najwidoczniejsza ściele się droga do waśni i sporów, które ile szkody przy-
- 425 -
niosły obu społecznościom, aż nadto często okazało doświadczenie.
Doktrynom podobnym, które sprzeciwia
ją się rozumowi, a wielkiego są dla świec
kiej karności znaczenia, znając się do swego apostolskiego obowiązku, nie pobłażali po
przednicy nasi, rzym scy papieże. I tak: Grze
gorz XVI. w Encyklice sw o jej: „ M ira ri V osu z dnia 15 sierpnia roku 1832, z wiel
ką potęgą słowa uderzył na to, co już za
czynano głosić, że nie należy jednej reli- gii nad drugą przenosić; że każdemu wol
no sądzić o religii, co ch c e; że każdemu sumienie je st jedynym jego sędzią; nakoniec:
że wolno każdemu ogłaszać, cokolwiek uwa
ża i knuć nowe w państwie zmiany. O roz
dziale Kościoła od państwa tak ten sam Papież m ów i: „Ani nie moglibyśmy obie
cywać sobie lepszej przyszłości dla religii i państwa, gdyby m iały spełnić się pra
gnienia tych, co domagają się rozdziału Ko
ścioła od państwa i zerwania wspólnego po
rozumienia pomiędzy władzą duchowną a rządem. P ew na to bowiem, że boją się mi
łośnicy wyuzdanej wolności onej zgody, która zawsze okazała się pom yślną i zbaw ien
ną dla dobra zarówno Kościoła jak i państw a".
Podobnież i Pius IX. ilekroć zdarzała się sposobność, piętnował rozmaite b łędne za-
§ * --- ---
patrywania *), co zaczynały krzewić się, a następnie kazał je zebrać w jedno, żeby w takim zamęcie błędnych poglądów kato
licy wiedzieli czego trzymać się, bez nara
żenia się na niebezpieczeństwo.
A z tych odezw papieskich to koniecz
nie się pokazuje, że początek władzy pań
stwowej Bogu, a nie ludowi przypisać n a
leży; że wolność rokoszu sprzeciwia się rozum ow i; że nie godzi się prywatnym, nie godzi się i państwom za nic nie mieć obowiązków religijnych, albo być usposo
bionym jednakowo dla sprzecznych z sobą w yznań; że nie przystoi uważać za jedno
*) W ystarczy tutaj nadm ienić k ilk a z nieb : Zd XIX. — Kościół nie je s t prawdziwem i zupełnem społeczeństwem, zupełnie wolnern, i nie ma praw sobie właściwych i stałych, nadanych przez Boskiego z a ł o ż y c i e l a a l e należy do władzy św ie
ckiej w yznaczać Kościołowi praw a i granice w obrę
bie, w jakim może te praw a wykonywać.
Zd. XXXIX — Państw o, jako źródło i począ
te k wszelkich praw, m a pewne prawo, żadnem o gra
niczeniem nieścieśnione.
Zd. LV. — Trzeba odłączyć Kościół od p a ń stwa, a państw o od Kośoioła.
Zd LXXIX. — ... fałszem jest, że państwowa wolność, jakiejkolw iek religii i zupełna wszystkim nad an a swoboda publicznego i jaw nego ogłaszania w szelkich zdań i poglądów prowadzi do łatwiejszego zepsucia obyczajów w narodach i skażenia dusz, i do rozszerzenia obojętności w wierze.
I 1'
---— ---- M l
r --- ---
z praw obywatelskich, ani za rzecz godną jakiegokolwiek poparcia, wolności nieumiar- kowanej myśli i jawnego ich wynurzania. — Tak samo trzeba pojmować, że Kościół jest społeczeństwem, niemniej niż państwo, z istoty i z praw swoich, doskonałem ; że kto znajduje się u steru rządu, nie powinien dążyć do ujarzmienia lub poddania sobie Kościoła, albo krępowania jego wolności działania, albo ujmowania mu jakichbądź praw, które, mu przez Jezusa Chrystusa były nadane. Ze zaś w sprawach miesza
nych najwięcej odpowiada Bożemu objawie
niu i naturze rzeczy nie rozdział jednej władzy od drugiej, a tem mniej walka — ale zupełna natomiast zgoda, odpowiednia najbliższym przyczynom, z jakich powstały obie społeczności — I te są owe wskazówki, jakie Kościół podaje, ku urządzeniu i kie
rowaniu państw.
Te wszakże nauki i postanowienia byle zdrowo rozumieć, nie ganią żadnej z roz
maitych form rządu bo i te nie mają w so
bie nic przeciwnego nauce katolickiej, ale owszem, roztropnie zastosowane, mogą pań
stwo w kwitnącym i pomyślnym zachować stanie. Owszem, bo naw et tego przecie się nie potępia, że lud mniej lub więcej ucze
stniczy w sprawowaniu rz ą d u ; — bo to, w pewnych okolicznościach i warunkach
^ --- - > 4 - 427 -
— 430 —
A'"' ; / A
ków pom iędzy obywateli, to wszystko, jak świadczą w ieki ubiegłe, Kościół katolicki albo wynalazł, albo popierał, /albo tego w y
trwale bronił. Przeto zaw sz^ z sobą zgodny Kościół, jeżeli, z jednej strony, odrzuca nie- umiarkowaną wolność, która schodzi na swawolę albo niew olę poszczególnych osób i ludów całych; to przecież z drugiej strony chętnie i ochotnie przyjmuje polepszenia, jakiekolwiek z dnia na dzień powstają, byle tylko prawdziwie przyczyniały pom yślności w tem tu życiu, które jest jakby podróżą do przyszłego, w iecznie trwałego.
Jeżeli kto mówi, że K ościół nie cierpi ustroju państw now ożytnych, i że bez róż
nicy potępia wszystkie zdobycze now szych czasów, to rzuca poprostu czczą i bezpodstawną potwarz. Prawda, że K ościół odrzuca roz
maite niedorzeczne tw ierdzenia; że gani zbro
dnicze zamiłowanie rokoszu, a szczególnie potępia to usposobienie um ysłu, w którein przegląda początek dobrowolnego odstępstwa od B oga; ale ponieważ, cokolwiek jest prawdą, to od Boga musi pochodzić, więc wszelki w ynik badań ludzkich, zgodny z prawdą, K ościół uznaje za jakiś ślad Bożej mądrości. A że nie ma żadnej prawdy przyrodzonej, coby ujmowała w ierze w Obja
w ienie, niejedno zaś ją popiera, a wszelkie odkrycie prawdy zachęcić może do pozna- U;
--- ->•*
- 431 — t* r -
V
u h lub uw ielbiania Boga, przeto cokolwiek do rozszerzenia zakresu w iedzy przyczynić się może, temu zawsze sprzyja K ościół św.
i podobnie jak zw ykł inne nauki, tak i te, które za cel mają w ytłóm aczenie przyrody, pielęgnować będzie i popierać. W naukach tedy, kiedy um ysł coś nowego wynajdzie, K ościół się nie sprzeciwia — i nie zabra
nia szukania nowych sposobów dla zabez
pieczenia wygód i przyjem ności życia — owszem, jako wróg gnuśności, pragnie, by ludzkie um ysły ćwiczeniem i w yrobieniem się jak najobfitsze przynosiły o w o c e ; do
daje zachęty do w szelkiego rodzaju sztuk i dzieł — a prowadząc, duchowością swą, w szelkie tego kierunku usiłowania ku temu, co uczciwe i zbawienne — stara się tem u kłaść tamę, by ciekawość i przemyślność nie uw iodły człowieka od B oga i dóbr wiecznych.
To w szystko wszakże, jakkolwiek p ełn e słuszności i roztropności, mniej waży w obecnych czasach, kiedy państwa, nietylko iż nie chcą zastosować się do praw ideł mądrości chrześcijańskiej, ale ow szem , z dniem każdym, zdają się chcieć dalej od n ich odstąpić.
Mimo to dlatego, że prawda jasno w ypo
wiedziana sama przez się zwykła rozcho
dzić się szeroko i powoli przenikać ludzkie
®<r-
432
~>ę A um ysły, przeto My, w moc najszczytniej
szego obowiązku, t. j. Apostolskiego Na
szego do narodów posłannictwa, jakie speł
niać Nam je st danem, prawdę śmiele, jak to powinniśm y, wypowiadamy, nie jako- byśmy nie znali dążność? tegoczesnych, lub odrzucać chcieli użyteczne i uczciwe wieku naszego nabytki, ale dlatego, że
; chcielibyśmy zapewnić państwom i społe
czeństwu bezpieczniejszą' drogę i trwalsze podstawy, a to bez wszelkiej ujmy praw
dziwej narodów w olności; prawda bowiem jest matką i najlepszym stróżem wolności lud zk iej: praw da irns wyswobodzi“ *).
Jeżeli N as tedy w obecnych, tak trud
nych czasach, jak powinni, słuchać zechcą, katolicy łatw o poznają, jak należy im m y ś l e ć i d z i a ł a ć . Co do sposobu myśle-
; nia więc, cokolwiek nauczali lub nauczać I będą rzymscy Papieże, przy tem wszystkiem j i każdem zosobna potrzeba obstawać i to I jawnie, jeżeli tak okoliczności wymagać bę- I dą, wyznawać. A mianowicie o tak zwanych ( w o l n o ś c i a c h , ostatniemi czasy podno-
| szonych, potrzeba stać przy nauce Stolicy
| świętej i to samo o nich rozumieć, co ona
; rozumie. Strzedz się należy, by kogo nie
! omyliły piękne ich pozory, a baczyć, skąd j
*) Joan. V III. 32.
- 433 -
Iw z ię ły początek, i kto i w jakich zam ia
rach je podtrzymuje. D ość już z doświadcze
nia poznano, do czego one w państwie prowadzą, bo takie w ielekroe w ydały owo
ce, jakich słu szn ie w stydzić się trzeba lu
dziom prawym i mądrym.
Jeśli w istocie jest gdzie, albo pom yślim y sobie takie państwo, które Chrześcijanizm w sposób dziki i okrutny prześladuje, a z niem porównamy ten now y ustrój pań
stw ow y, o którym eśm y m ów ili, to to ostat
nie może będzie się znośniejszem w ydawa
ło. A le zasady same, na jakich się wspiera, są rzeczyw iście takiemi, jakeśm y to wyżej określili, iż chyba nie potrzeba ich nikomu na sobie doświadczyć.
M oże się kto obracać w obrębie rodzin
nych i dom owych stosunków albo publicz
nych. W pierw szym wypadku obowiązkiem przedniejszym jest, życie sw e i obyczaje do przepisów E w angielii najdokładniej stoso
wać — a zarazem nie wzbraniać się, kiedy dla cnoty chrześcijańskiej wypadnie znosić i cierpieć coś przykrzejszego. W szyscy tóż w inni K ościół kochać, jak wspólną matkę, z u ległością zachowywać jeg o przykazania, służyć jego ch w ale, i bronić praw mu n ależnych; usiłow ać też, aby i ci, na któ
rych kto ma jakikolwiek w pływ , również go czcili i kochali. Dobru publicznem u i to
- 434 -
wielce służy, gdy kto rozumnie dopomaga w zarządzie miejskim, przyczem o to naj
więcej się starać należy, by młodzieży za
bezpieczono w publicznych szkołach odpo
w iednie w wierze i obyczajach chrześci
jańskich wychowywanie, bo od tego szcze
gólnie zawisła pomyślność pojedynczych miast. Wogóle pożyteczna i chwalebną jest rzeczą, jeżeli działalność katolików z tego ciaśuiejszego pola dalej wybiega i sięga ca
łej rzeczypospolitej. Dlatego zaś mówimy w o g ó l e , bo te przepisy Nasze odnoszą się wszystkich narodów. W szczególności jednak zdarzyć się może, iż w danych okolicz
nościach, dla bardzo ważnych i słusznych przyczyn, zgoła nie ma po co się wdawać w sprawy państwowe, lub urzędy w p ań stwie sprawować.
Ale w ogóle, jak powiedzieliśmy, tak samo byłoby zdrożnem nie chcieć brać ża
dnego udziału w sprawach państwowych, jak zgoła w niczem nie chcieć przyczy
nić się, ani nie dbać o wspólny pożytek, a to tem więcej, że mężowie o katolickich zasadach powinni, ze względu na też za
sady, które wyznają, szczerze i w duchu wiary przystępywać do tego rodzaju pracy.
W przeciwnym razie, gdy oni zechcą się oszczędzać, górę wemą tacy, po których sposobie myślenia trudno spodziewać się
435
* < r
czego dobrego. I to m ogłoby zarazem być ze szkodą sprawy Chrystusowej, bo zdoła
liby w iele zdziałać, źle w zględem Kościoła usposobieni, a nic nie sprawiliby dobrze m y
ślący. Przeto oczywista, że katolicy mają słuszny powód do zajm owania się spra
wami p ań stw a; bo nie dla tej pobudki biorą w n ich lub n ie mogą brać udziału, żeby pochwalać, co w tenczas nieodpow ied
niego dzieje się w państwie — ale dlatego, żeby zm ienić taki stan rzeczy, o ile to m o
żliwe, na prawdziwe i istotne dobro dla o g ó łu , pracując w tym zamiarze, żeby wlać, o ile m ożności, w żyłę ustroju państwo
wego, mądrość i św iętość chrześcijańskiej religii, jako najzdrowszą krew i żyw otne soki. N ie inaczej działo się w pierwszej dobie Kościoła. Obyczaje bowiem i dążno
ści pogańskie jak najzupełniej różniły się od dążności i obyczajów ew a n g ieliczn y ch ; a jednak w szędzie widać było chrześcijan, którzy w pośrodku zabobonów nieskażeni, i zawsze godni siebie, dzielny brali udział we w szystkiem , do czego m ieli przystęp.
Wierni wzorowo swoim książętom, posłuszni, ile się to godziło, prawom, roztaczali w szę
dzie cudny blask ś w ię to śc i; usiłow ali stać się pożytecznym i braci, pociągnąć innych do mądrości Chrystusowej, gotow i jednak ustąpić z pola, m ężnie śm ierć ponieść, kie-
- 436 —
H<_--- ---5~®
dy nie zdołali, bez ujmy dla cnoty, ostać się przy godnościach, urzędach i władzy.
Takim trybem postępowania szybko w pro
wadzili chrześcijański zakon nietylko do prywatnych domów, ale niem niój do obozu, do sejmu i naw et i do pałaców cesarskich.
„Istniejem y od wczoraj, a zapełniliśm y u was wszystko: miasta, wyspy, zamki, grody, ratusze, sam obóz, zebrania, dwór, senat, rynek, tak, że wiara Chrystusowa, gdy do- zwolonem zostało jaw ne w yznaw anie Ew an
gielii, okazała się nie kwilącą, w kołysce, ale dorosłą,, już dość mocną, w wielkiej części m ia st“ *).
Już zaś przystoi w naszych czasach wzno
wić te wzory przodków. — Bo pow inni prze- dew szystkiem katolicy, ilu ich je s t tej wiary godnych, pragnąć być, i uchodzić za pra
w dziw ie przywiązanych synów K o ścio ła ; a więc pow inni bez wahania potępiać to. | czego nie podobna z zaszczytnem tein mia
nem pogodzić; używać ustaw krajowych, 0 ile się godzi do obrony prawdy i słu
szności ; usiłow ać, żeby wolność nie prze
kraczała miary, wskazanej prawem przyro- dzonem i B o sk iem ; starać s;ę przekształ
cić całe państwo na ten chrześcijański wzór 1 modłę, którąśmy opowiedzieli. N ie łatwo
*) P est. Apol. n. 37.
f ' 1
K ---
437
byłoby podać jeden w szystkim wspólny sposób, jakim dążyć do tego zamiaru, bo pow inien być zastosowany do szczególnych m iejsc i czasów, które w ielce różnią się między sobą. Mimo to trzeba przedewszyst- kiem zachow ywać zgodę i jednom yślność i starać się o jednolite działanie. A tego w szystkiego dopiąć będzie łatw o, jeżeli każ
dy uzna za prawidło życiow e przepisy Sto
licy A postolskiej i podda się biskupom, których D u c h ś w i ę t y p o s t a n o w i ł , a b y . . . . r z ą d z i l i K o ś c i ó ł B o ż y * )
Wszak obrona spraw y katolickiej koniecznie tego wymaga, żeby w wyznawaniu zasad, jakie K ościół podaje, jednoczyły się w szy
stkie zdania i jaśniała najw iększa stano
wczość ; i pod tym w zględem trzeba być ostrożnym, żeby na błęd n e zdania, albo w jakikolwiek sposób nie przyzwolić; albo nad miarę im nie pobłażać więcej, niż to się godzi z przywiązaniem do prawdy. 0 tem, co sporne, m ożna będzie rozprawiać z um iarkowaniem i żądzą wykrycia prawdy, z unikaniem jednak krzywdzących podej
rzeń i w zajem nych oskarżeń. W tej mierze, żeby porywczość w oskarżaniu nie psuła jed n ości um ysłów , tak n iech rozumieją w s z y sc y : że całość wiary katolickiej by-
*) Dz. Apost. 20 28.,
r ---
najmniej nie może ostać się ze zdaniami n a t u r a l i z m e m , lub r a e y j o n a l i z - m e m zarażonemi, gdyż główną cechą, ich je s t: usunąć chrześcijańskie ustawodawstwo i narzucić społeczeństwu zwierzchność czło
wieka z pominięciem Boga.
Również nie wolno inną miarą mierzyć obowiązków w życiu prywatnem, a inną w życiu publicznem, a mianowicie tak, żeby powagę Kościoła szanować w życiu prywat
nem, a odrzucać w życiu publicznem. By
łoby to bowiem chcieć pogodzić rzeczy go
dziwe z niegodziwemi i postawić człowieka w sprzeczności z sobą samym — gdy, prze
ciwnie, powinien być zawsze człowiek sobie równym i [w żadnej rzeczy i w żadnym trybie życia nie powinien odstępować od cnoty chrześcijańskiej. Jeśli atoli toczy się kwestyja o rzeczy czysto polityczne: jaka odpowiednia forma rządu, albo o urządzenie gminy w ten, lub ów sposób, to w tych rzeczach mogą się słusznie różnić zapatry
wania. Tym zaś, których zresztą znana jest pobożność i którzy mają umysł gotowy do przyjęcia w posłuszeństwie dekretów Stolicy świętej, poczytać za błąd odrębne w po
wyżej wymienionych rzeczach zdanie, sama już zabrania spraw iedliw ość; i byłoby tu z tem większą krzywdą, gdyby takim chciano zarzucić odstępstwo lub podejrzaną wiarę,
' y
'X r --- --- -3*#
- 438 —
- 439 -
V
Mg--- i co, że nieraz się zdarzało, szczerze ubole
wamy. Najwięcej tedy ci, którzy zwykli swoje poglądy w pismach publicznie ogła
szać, a zwłaszcza redaktorowie dzienników, ściśle powinni się trzym ać tyeh wskazówek.
W tej zaś walce w obronie zasad i in te re
sów najdonioślejszych, unikać jak najsłusz
niej należy wszelkich sporów we własnym obozie, jako też rozstrzelenia się na stron
nictwa, ale wszyscy zgodnie i jednom yśl
nie do jednego dążyć powinni, — eo jest wspólnem zadaniem wszystkich, — ażeby re- ligiją i społeczeństwo zachować w całości.
Jeśli zatem bywały poprzednio gdzie jakie nieporozumienia, potrzeba takowe dobro- wolnem niby zapomnieniem za trze ć; jeśli czego lekkomyślnie, albo z krzywdą się do
puszczono — ktokolwiekby takiej winy się dopuścił — należy to wynagrodzić wzajemną miłością, a mianowicie okupić szczególniej
szą uległością wszystkich dla Stolicy Apo
stolskiej. Tak postępując katolicy, dwie w iel
kiej doniosłości rzeczy osiągną: najprzód już to, iż staną się pomocnikami Kościoła w zachowaniu i rozszerzaniu mądrości ch rze
ścijańskiej; pow tóre: że największe wyświad
czą dobrodziejstwo społeczeństwu, którego dobro na bardzo wielkie postawione je st niebezpieczeństwa, z powodu przewrotnych nauk i dążności.
— 440 —
r
--- *H§J
Tę tedy, Czcigodni Bracia, chcieliśmy wszystkim narodom chrześcijańskim podać naukę o urządzeniu państw chrześcijańskich, o obowiązkach poszczególnych obywateli.
Zresztą błagać trzeba gorącemi modłami pomocy niebios i upraszać Boga, aby to, czego pragniemy i o co się staramy dla większej chwały Bożej i wspólnego dobra rodzaju ludzkiego, do upragnionego dopro
wadził c e lu ; w jego bowiem je st mocy oświecać rozum ludzki i poruszać wolą.
Jako zadatek Boskich dobrodziejstw i świadectwo Naszej ojcowskiej życzliwości, udzielamy Wam, W ielebni Bracia i Ducho
wieństwu, wraz z całym ludem, powierzo
nym Waszej wierności i pieczy, Apostolskiego błogosławieństwa.
Dan w Ezymie, u świętego Piotra, 1 listo
pada 1885 roku panowania naszego roku 8-go.
Leon P. P. X I I I .
Z rzymskiego dziennika : M oniteur de B o nie powtarzamy kilka uwag o najnowszej Encyklice. Organ ten francuski mówi słusznie, że nie można lepiej tej Encykliki
441 -
IM - t
scharakteryzować, jak stosując do niej słowa na początku umieszczone, że je st t o : im - mortale D ei m iserentis opus. Encyklika, mówi dalej M oniteur, w porządku idei sta
nowi szczyt pontyfikatu Leona X III. Do
kończą ona i uwieńcza ten gm ach wspaniały, którego każdy kamień, ociosany z zam iło
waniem artysty, opowiada pew ną chwałę, lub wykłada jaką naukę Kościoła i papie
stwa. Leon X III. dotknął dotychczas wszyst
kich wielkich kwestyj. Filozof i teolog okre
ślił stosunek pomiędzy nauką i wiarą, od
nowił wielką i chwalebną tradycyją intele
ktualną katolicyzmu. Mąż stanu i doktor zba
dał zagadnienia światem dzisiejszym wstrzą
sające : naturalizm, socyjalizm , harm oniją opatrznościową dwóch w ładz, które Bóg postawił na czele rządów nad rzeczami ludz- kiemi. L iterat i autor znakomity przywrócił literaturze i historyi stanowisko wysokie, jakie zajmowały w dziejach Kościoła, opisu
jąc cuda wiary i opowiadając jej nieśm ier
telne wielkości. W pasterzu i kapłanie naj
wyższym m iłosierdzie chrześcijańskie, chwa
ła św iętych, modlitwa pokorna i błogosła
wiona, i piękne i wdzięczne praktyki po bożności tradycyjnej naszych przodków'. ' całe to życie w ew nętrzne, św ięte i Boskie. | znalazło gorącego apologietę i promotora żar
liwego. W szystkie te dokum enta należa1 ■
4 4 2 2 -
powiązać w wyższej syntezie. A właśnie E n cyklika o chrześcijańskim ustroju państwadaje im ten związek i to znaczenie. M agna carta łącząca w sobie wielkie rzeczy Boskie i ludzkie, obejmuje stopniową hierarchiją, porządek opa
trznościowy praw i obowiązków wszystkich, Kościół i rządy, społeczeństwa i indywidua, rodziny i państwo. Je st to kodeks idealny republiki chrześcijańskiej, gdzie się schodzą rzeczy Boskie z ludzkiemi, bezwzględne z względnemi, prawda niewzruszona i fakt przy
padkowy, gdzie objawia się harm onija i równo
waga dzieł, jakie człowiek i historyja zby
tecznie rozbiły; gdzie wreszcie zmysł deli
katny, takt skończony rządcy łączy się z poglądami doktora i prawodawcy. Owoż wielkie zarysy tego pomnika n a u k i! Głosząc credo nieugięte i wieczne, Leon X III. zro
zumiał, że mówi do pokolenia, w którem zamieszanie sprawiają sprzeczności i prze
ciwieństwa, i że mu należy dostarczać światła i miłości z miłością Ojca miłosier
nego.
Z inteligencyją wyższą traktuje Leon X III.
wszystkie owe ważne zagadnienia, które się napotykają od początków chrześcijaństwa.
Gdy wykłada naturę Boskiego porządku, ugrupowanie opatrznościowe społeczeństwa, harm oniją i misyją dwóch władz, czyni to ze ścisłością, świętego Tomasza, z majesta-
Y ... ... .... —... ... ...-.... i V
- 443 -
tem Bossueta. Nigdy dotychczas najwyższy urząd nauczycielski nie przedstaw ił tak ja sno stosunków Kościoła i państwa. Gdy zaś Leon X III. sławi wielkości i zbawienne wpływy Kościoła, czuć wiarę i przekonanie nieugięte k a p ła n a , który ufność pokłada w niewyczerpanych źródłach i nieśm iertelnych przeznaczeniach katolicyzmu, gdyż czyni to z zapałem, siłą, niepohamowaną i tą podnisło- ścią ducha, które przypominają gienijusz św.
Augustyna i wymowną ścisłość Tertulijana Trzeba tylko z uwagą czytać ów obraz zbawiennego wpływu społecznego religii.
Je stto hym n natchniony, z którym porów
nać trzeba parafrazę nadzwyczaj patetyczną te k stu : Yeritas liberabit vos. Gdy wreszcie Leon X III. mówi o formach, w jakie przy
biera się nasze społeczeństwo, rozważyć trze
ba wszystkie słowa, gdyż wszystkie zawie
rają naukę. Eady o obowiązkach politycz
nych i publicznych chrześcijanina inaugu
rują nowy peryjod w życiu katolików. Z śmia
łością pew ną idei łączy Ojciec święty prze
pisy, w których się objawia mąż, co na
m iętnie przez całe życie kochał dusze i my
ślał nad środkami, jakby im służyć najle
piej.
Taką je st Encyklika Im m ortale Dei, któ
rej tytuł: de cim tatum constitutione przypo
mina dzieło gienijuszu świętego Augustyna.
r v>
V i
Zaniesie ona światło wszystkim, przypomi
nając królom i rządzcom ich obowiązki i szlachetne posłannictwo ; lu d o m — ich rolę i obow iązki: ludziom se rc a — kodeks ich ży
cia politycznego. Mija lat sto, gdy słynne zgromadzenie ogłosiło p r a w a c z ł o w i e - k a. Encyklika Im m ortale B e i ogłasza jego o b o w i ą z k i . Wielki pewien mąż wyrzekł na początku naszej ep o k i: w 1789 roku ustalono p r a w a c z ł o w i e k a ; po wieku przypomniane będą p r a w a B o g a . Leon X III. urzeczywistnił te obietnice. I podczas gdy osławione prawo now oczesne, wedle słów dokumentu papieskiego, psuje się, kruszy i ginie w ogólnem i nieuleczalnem bankructw ie, o b o w i ą z e k ten, nie nowy, lecz stary i wieczny jak P raw da, owinięty w tej formie, która się zastosowuje do wa
runków czasu naszego, nie przestanie dzia
łać przez wieki z nieśm iertelną potęgą tego fermentu, który autor listu do Dyjogneta nazywa duszą, odradzającą społeczeństwo ludzkie. Leon X III. dokonał więc nieśm ier
telnego dzieła — immortale opus.
— 444 —
^ ---
445
r
P r z e z M a r y j ą d o J e z u s a .
Maryjo Matko! My Ci tak ufam y;
Nadziejo nasza i kochanie nasze!
Poratuj teraz, bo „wina nió mamy!“
Napełnij nędzną uczuć naszych czaszę, I chociaż jeden pożycz dźwięk z tej pieśni Którą w Serafów rozognionym chórze, Ty, nie znająca bezmocy ni cieśni, Miłością nucisz Sercu Syna w górze!
A ch! temu Sercu i nas naucz śpiewać — Lecz po Twojemu: czynem, nie słowami — I całe życie w jednę lutnię zlewać W cześć Serca Syna, pod Matki R ękam i!
Do tego Serca jedynego nieba
Wprowadź nas Maryjo — bo z nas biedne [dziatki,]
Którym się gwałtem dostać tam potrzeba, Po zapomogę na cnót niedostatki!
O ! bo w Nióm żar, A u nas chłód — W Niem pełni dar, W nas czczości głód -
W Niem piękna świat, W nas grzechu brud — W Niem życia kwiat, W nas śmierci lód, W nas ciała trud, W Niem ducha woń, W Niem łaski toń, W Niem Bóstwa cu d ! j W Niem szeroko, w Niem gorąco
| Dna nie dostać w głębiach Rany, A utulnie i kojąco
W przepaści rozmiłowanej!
O cześć Jemu w każdej dobie!
Cześć małemu Serduszkowi Bijącemu z sianka w żłobie
Maryi i Józefowi.
Cześć tym jękom, co zeń później Uderzały za nas w niebo, I dziś jeszcze, gdy świat bluźni, Leją łzy nad dusz potrzebą.
Przedewszystkiem cześć boleści Co na krzyżu Je rozdarła!
A ch! ta rana i nas mieści!
Obyż się za nami zwarła, By w objęciach Twej opieki Pogrzebała nas na w ieki!
-Sh®
®*€~
M
- 441 -
* 1
CZEŚĆ PEZEBAJSWIĘTSZEGO s a k r a m e n t u.
O n o c n e j A d o r a e y i.
V. Obecny stan i rozwój Stowarzyszona.—
Adoracyja nocna w rozmaitych krajach.—
Rzut oka na cześć Przenajświętszego Sa
kramentu w Polsce. — Zdanie o końcu świata. — Adoracyja Najświętszego Sakra
mentu w Polsce.
(D alszy ciąg p atrz N r. 7 Echa z r. b.).
Ezeez dziwna, że w naszym zim nym wieku, gdzie wszystko, a zbyt często nawet pobożność opiera się na tej sam olubnej, wy
rachowanej zasadzie: „dać jak najmniej, zyskać jak najwięcej," rzecz dziwna, że powstało, że się mogło utrzymać, że coraz większego rozwoju nabiera takie dzieło czy
stej wiary, jakiem je st nocna Adoracyja P rze
najświętszego Sakramentu, która nie przed
stawia żadnych m ateryjalnych korzyści, a niem ałych wymaga poświęceń. Zaczęta wśród gorączki rewolucyjnej, która m iotała F ran- cyją w roku 1848, przetrw ała szczęśliwie wszystkie zaburzenia, wszystkie odm ienne koleje, przez jakie do tej chwili naród fran- ' --- Y
448 -
cuski przechodził. N aw et w czasie oblęże
nia Paryża noce czuwania u stóp Najświęt
szego Sakramentu ciągnęły się zwykłym trybem , chociaż nieraz wśród strzałów i kartaczów, do kościoła wpadających. Tylko w krwawych dniach komuny krótka nastą
piła przerwa, nagradzana Adoracyją, odpra
wianą we dnie i w nocy, przy nieustającem wystawieniu Przenajświętszego Sakramentu przez zakonnice Reparatorki. Toż samo czy
niły dziewczęta pod opieką Sióstr M iłosier
dzia będące, w kaplicy swego zakładu, gdzie również wystawiony był ciągle Przenaj
świętszy Sakrameut, i bez przerwy u stóp Jego wznosiła się modlitwa, nagradzająca zniewagi, Bogu i Kościołowi wyrządzane.
Obecnie, gdy to piszemy, Adoracyja no
cna w całej pełni kwitnie, ciągle nowych członków zaciąga w swoje szeregi, a z P a
ryża rozlała już swoje zbawienne strum ie
nie po wszystkich większych miastdch F ran cyi; z miast rozciągnęła się do wiosek, a szcze
gólnie w tych wiejskich parafijach najzba- wienniejsze wydaje owoce, roznieca wiarę, od bezbożności chroni, grzeszników nawra
ca, sprawiedliwych uświęca i błogosławi, protestantów nawet ciągnie do stóp ołtarza.
Z F rancyi Ojciec H erm ann zaniósł Ado
racyją nocną do Auglii, i siedlisko jej za
łożył w samym Londynie, w kaplicy 0 . 0.
Y
» < «
449
A Karmelitów. Tam przecież, z powodu krajo
w ych trudności, a mianowicie dlatego, że A nglicy bardzo są do wygód przywiązani, i w ielka pomiędzy arystokracyją a niższem i klasami przestrzeń istnieje, dzieło to Boże, gdzie wszystko zbratać się musi u stóp Naj
św iętszego Sakramentu, n ie może czynić szybkich postępów, ale utrzymuje się z w y
trwałością, a sami 0 . 0 . Karm elici wiele się do tego przyczyniają.
W Belgii, w niem ieckich prowincyjaćh nad Benem , w Bawaryi, a m ianowicie w Monachijum cześć N ajświętszego Sakramen
tu i Adoracyja nocna istnieje także. W A u str y i, pomimo dziedzicznej pobożności, jaką rodzina panująca odznacza się dla Przenajświętszego Sakram entu, euchary
styczny ruch znacznie jest mniejszy, niż na zachodzie Europy; jednakże od pew nego czasu żywiej rozbudzać się zaczyna. W W ie
dniu jest Adoracyja nieustająca z wystawie- w ieniem N ajśw iętszego Sakram entu, jest w Insbruku klasztor zakonnic N ajśw ięt
szego Sakramentu tej samej kongregacyi, jaka w R zym ie na Kwirynale istnieje. A le na tak w ielkie, na tak przeważnie katolic
kie państwo, jakże to m a ło !
Do południowej Europy przechodząc, znajdujemy w e W łoszech, nie wymieniając już Bzym u, o którym na początku wspo-
V 15
— 450 — iihs-
r
m niane było, Adoracyją Przenajświętszego Sakramentu dzienną i nocną po wi#lu mia
stach, utrzymującą się wytrwale, popiimo w szystkich prześladowań anty-katolickiego, rządu, czyli raczej bezrządu: Hiszpanija ka
tolicka odznacza sią od lat kilku nadzwy
czajną gorliwością w rozszerzaniu czci' Prze*
najświętszego Sakram entu: nocną Adora
cyją zaprowadzono już w szesnasta mia
stach, do czego był głów ną pomocą zna
kom ity rodem, a jeszcze znakomitszy po
bożnością H iszpan Montalvo, członek Ado- racyi nocnej naryakiej,- który ma przed so bą tę jedyną, św iętą żądzę, aby na świat cały rozciągnąć sieć zbawienia, sieć miłości Panac naszego Jezusa Chrystusa w Prze
najświętszym Sakramencie.
Z Zachodu na W schód spoglądając, wi
dzim y Adoraęyją nocną w Konstantynopolu, wśród Turków, gdzie katolicy większą mając Wolność, niż w niektórych miastach cywi
lizowanej -Europy, mogą po ulicach obno
si tryjumfalnie Przenajśw iętszy Sakrament w proeesyi, której towarzyszy wojskowa tu
recka muzyka, a żołnierze broń prezentują, gdy przed nim i przechodzi kapłan z mon- strancyją.
Azyja nie przedstawia pod tym w zglę
dem pocieszającego w idoku; ale jest na
dzieja, że skoro W ieczernik Pański wyku-
a
— 451. —
piony zostaje z rąk machoraetańskieh Naj
św iętszy Sakrament cześć uroczystą wkrót
ce odbierać będzie tam, gdzie po raz pierw szy T en, który się kryje w Hostyi P r z e najświętszej w yrzekł sw e Boskie słow o:
„Oto Ciało moje!"
W Afryce, dyjecezyje A lg ieru , Konstań- tyny, de la Reunion, pod zbawiennym w pły
wem biskupów francuskich, biorą się gor
liw ie do Adoracyi nieustającej. Ameryka w tych ostatnich latach, a szczególnie mia
sta katolickie Stanów Zjednoczonych i Ka
nady z przykładną żarliwością rzucają się do stóp króla niebios, utajonego w Sakra
m encie miłości. Oceanija także czyni usi
łowania w tym kierunku. Tak więc powoli, od wschodu do zachodu, od północy do południa, król pokoju rozszerza panowanie sw oje przez Eucharystyją Najświętszą.
(Dokończenie nastąpi).
---o— o---
452
A
W S P O M N I E N I E *).
Ojciec Lodovico da Casoria! Jakaż to c z y sta , miłości pełna p o sta ć, w naszym zlodowaciałym w ie k u ! — Jakież to prze
dziwne było dziecko św iętego Ojca F ran
ciszka ! Jaki ogień, jaka prostota w znużo
nym pracą i umartwieniem staruszku!
Pamiętam, a raczej w idzę oczyma duszy, pierwsze me z nim spotkanie. M ieszkałem wtedy w oddaleniu jednej długiej ulicy od św ieżo założonego przez niego domku, w jednym z piękniejszych miast w łoskich.
*) W zeszłym num erze E ch a (patrz Kroniezkę str. 346) wspomnieliśmy o tym św iątobliwym za konniku. Tu podajemy nadesłane nam wspomnie
nie, z którego lepiej poznać można tę piękną po
stać !
Zaledwie dnia 30 m area r. b. u m arł w Neapolu 0 . Ludw ik da Casoria, a już w listopadzie rozpoczęto w Rzymie proces kanoniczny dla zbadania św iąto
bliwości życia tego sługi Bożego. Je stto początek spraw y kanonizacyi, która długie lata zwykle się ciągnie. W prowadzenie tej sprawy n astąpiło w sku
tek prośby, zaniesionej do arcybiskupa N eapolu k a r
dynała S a n fe lic e , podpisanej przez tysiące osób, które były św iadkam i cnót i czynów zm arłego, zna
nego w Neapolu i w innych krajach, jako apostoła miłości.
->-pj