Rok III. Czerwiec 1886. Nr. 12.
TRZECIEGO ZAKONU
& w . O . F r a n c i s z k a .
Wychodzi | zeszytach m i e s i ę c z n i e i kosztuje rocznie:
w K ra k o w ie 50 cen tów ;
z przesyłką d o A u stryj i 65 cen tó w , i N iem iec I m. 50 fen., do A m eryki 1[2dolara.
P ojed yń czy zeszyt w .K rak ow ie 5 cen tów , z przesyłką 7 ct.> = * 14 fen.
Redaktor i Wydawca: Dr. Władysław Miłkowski.
W ydanie dru g ie
AEDAKC1JA i ADMINISTRACYJA
w K S I Ę G A M I K A T O L I C K I E J
| ^ D r a W ł a d y s ł a w a M i ł k o w s k i e g o w K r a k o w i e .
i _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ i_ _ _ _ _ _
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin iiiiiiiiiiiiiii.iiiiiiiiiiiiiiiiiiii.iiiiiiiiiiiiiiH iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Tiiiiiii^itiU^iiiiittiiiiiiiłiiiiiiiiiiiiiiiiiiiTiłiHiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiłiuiiiiiiiłiiiiiiiiiiiiiiitiii^iiiiiiiiiiiajiiiiiiiiiiiiijiiiiiiui^iiiiiiiiiiiiiuiiiiuiiaiiiiiiiiiiiaiiiiiiłiiniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiaiiiiłiiJiitłuiiiin^
1
S P IS R Z E C Z Y .
Od R e d a k c y i ... 673
W spraw ie te r c y ja rs k ie j... 676
Św ięta K atarzyna z K o r t o n y ... 680
Pasek świętego F ranciszka (dok.) . . . . 688
Złote z i a r n k a ... ... 694
K r o n i c z k a ... 698
B ib lijo g ra fija ...732
N e k r o l o g i j a ...735 K alendarzyk.
---— --- --- > i #
M --- i \
- 673 —
Od redakcyi.
Z p o szyłem obecnym koń czym y rocznik trzeci naszego w yd a w n ictw a .
W tym czasie, mimo trudności wszelkiego rodzaju, o których {am il- c {y m y , nie brakło nam i pociech praw dziw ych, w rzędzie których li
c z y m y słow a zachęty osób w ysoko w Kościele położonych, błogosła
wieństwo C\ajpi'zew. O. Gienerała całego za ^onu O. O. K apu cynóiv, Życzliwe sądy, zachęty i uznania św ia tłych kapłanów tak zakonników św.
Jranciszka ja k i świeckich, wreszcie poparcie czytelników inteligientnych, k tó rzy ustnic ! listownie nie os?qę-
V --- 22 ’ - ------
- 674 -
d liii nam p o ch w a ł \a staranność, Z ja k ą pism o nas\e redagujem y.
Jakoż, n>ychodząc z fasady, (e g d y tr\eci {akon je s t w Kościele. { aden u>iec objaw \y c ia katolickiego nie powinien b yć obcym tercyjar\ow i, notujem y i notować będziemy, nie spus{c{ajqc { uw agi spraw fran cisz
kańskich, wszelkie o b ja w y współcze
snych losów religii świętej, urozmai
cając tem nas^ą >;K roniczkę“ i c z y niąc „E c ł l O “ pism em , interesującem wszystkich w iernych, a przedew szyst- kiem tercyjarzów .
N ie dosyć na tem : przez c a ły rok naszej re d a k cy i, nie licząc się z ofia
ram i m ateryjalnem i, w miejsce ar
kusza druku co miesiąc (jak dawniej b yw a ło ) , d a w a liśm y stale dwa, a z tych arkusz, lub czasem więcej, dro-
r 1
&<s--- SM
675 A
bnym drukiem , co koszta w yd a w n ic
tw a w dwójnasób pow ięk szyło . dMimo to nadzwyczaj niskiej ceny prenum eracyjnej nie podw yższyliśm y,
(50 ct. rocznie, {p rzesyłką poczto
w ą 0 5 ct.,) i na rocznik czw arty, roz
p o czyn a ją cy się z dniem i lipca r. b.
nie p odw yższam y.
Prosim y za tem o dalsze poparcie i rozszerzanie „E cha“ w rodzinach chrześcijańskich w ogóle, a wśród członków trzeciego zakonu w szcze
gólności.
v
A
— 676 —
W sprawie tercyjarskiej.
Tercyjarz pewien ze Żmudzi, gdzie rząd wszelkie bractwa, a więc tem bardziej trzeci zakon świętego Franciszka prześladuje, pro
sił o rozstrzygnięcie niektórych wątpliwości, mianowicie zapytuje:
1° Czy księża świeccy, którzy sami nie są tercyjarzami, mają prawo przyjmowania wiernych do trzeciego zakonu świętego F ra n ciszka, czy nie?
2° Czy ci wierni, którzy zostali przyjęci do tercyjarstw a przez takich kapłanów, mogą się uważać prawnie za tereyjarzów, czy nie ? Eedaktor naszego pisma udał się o roz
strzygnięcie tych wątpliwości do Nąjprze- wiebniejszego O. Gienerała całego zakonu 0. 0. Kapucynów w Ezymie.
Ponieważ zaś kwestyje te są istotnie wiel
kiej wagi i zasadnicze dla wszystkich ter- cyjarzów, a szczególnie dla naszych w spół
braci z pod zaboru rosyjskiego, przeto po- Y
- 677 - i«K<~
%dajemy tu odpowiedź otrzym aną iv całej osnowie *) w wiernym przekładzie :
Najprzew. 0. Gienerał zlecił mi dać, z po wodu wątpliwości, któreś Pan raczyły mu przedstawić w imieniu tercyjarza ze Żmu
dzi, odpowiedź n astęp u jącą:
1° Kapłan, czy to zakonny czy świecki, nawet nie tercyjarz, może przyjmować w ier
nych do trzeciego zakonu i uczynić ich uczestnikami łask duchownych, byle tylko ten kapłan otrzym ał d o t e g o konieczne upoważnienie. To upoważnienie czyli wła
dza przyjmowania do trzeciego zakonu z ła
twością udziela się kapłanom o to proszą
cym czy to Gienerałów zakonu świętego Franciszka, czy to Prowincyjalów tegoż za
konu, w należących do nich prowincyjach.
W Galicyi, n. p. możnaby udać się do przełożonego krakowskiego.
*) Oto dosłow ne brzm ienie o r y g in a łu : f Home, ce 9 m a i 1886.
PAX Tres honore M o m ie u r !
Le Rm m e P. G eneral m e charge de d o n n er aux doutes, que Vous avez bien v o u lu lui exposer au n om d 'u n tertia ire de la Sam ogitie, la solution su iv a n te :
PAXf R zym , 9 m aja 1886.
Przezacny P a n ie !
I V/
— 678 —
Dodaję, drogi Panie Doktorze, że Giene- rałowie p r a g n ą , by kapłani nie tercyja- rze, którzy uzyskają władzę przyjmowania do trzeciego zakonu, sami się wpisali do tereyjarstwa, dla lepszego zrozumienia i sku
teczniejszego rozszerzania ducha serafickie
go Ojca.
2° Druga wątpliwość, przez Pana podnie
siona zawiera się już w p ierw szej: W ierni, przyjęci do trzeciego zakonu przez kapła
nów, nie będących tercyjarzami, lecz mają
cych władzę do tego udzieloną, są prawdzi- wemi i prawnem i tercyjarzami.
1° Un p retre, regulier ou seculier, m em e n o n tertiaire, p e u t ad m ettre les fideles au T ie rs — O rdre et les re n d re p a rticip an ts des graces spirituelles, pourvu, que le dit p re tre ait reęu , ad h oc, la de- legation necessaire. — Cette delegation ou pouvoir d ’ad m ettre au T iers — O rdre est facilem ent deli- vree aux pretres, qui en font la d em ande soit aux G eneraux de l’O rdre franciscain, so it aux Provin- ciaux du m em e O rdre, p o u r leu rs P ro v in c es respe- ctives. D ans la Galicie p. ex. on p o u rra it s’adreser a u S uperieur de Cracovie.
J ’ajoute, ch er Monsieur le D octeur, que les Generaux d e s i r e n t , que le s P re tre s non — tertiaires, qui o b tien n t des pouvoirs p o u r le T ie rs—
O rdre se fassent eux — m em es in serire au T ie rs—
O rdre p o u r m ieux com prendre et p ro p ag er plus efficacem ent 1’esprit du seraphique P ere.
2° V otre deuxiem e question re to m b e dans la prem iere : L es fideles, adm is aux T ierś — O rdre n n r d p s n r At .r fi s n o n f p r f i n i r p s m n i s m n n i c Hp q
1
tedy przecząco; i gdyby przypadek taki m iał miejsce, trzebaby albo ponowić przy
jęcie i profesyją, albo też prosić Stolicy apostolskiej o dyspensę gieneralną.
Najprzewielewniejszy O. Gienerał polecił uii jeszcze, bym P anu Doktorowi przesłał od Niego słowa najłaskawszej zachęty w Pańskich szlachetnych usiłowaniach w po
pieraniu dobrego.
Racz, przezacny Panie, przyjąć odemnie uczucia głębokiego szacunku.
pouvoirs, so n t v raiem en t et legitim m ent tertia ires.
S e c u s , n e g a t i v e ; e t si ce cas se p ioduisait, ou s ’etait produit, il faudrait ou ren o u v eler Fadmis- sio n et profession, ou d ern an d er au Ste Siege u n e sa n ato ire generale.
Le R everendissm e P e re G eneral m e charge encore, M onsieur le D octeur, de Vous tranm eU re les en co n rag em en ts les plus hienveillants p our Vos g en śreu x efforts en faveur du bien.
Veuillez agreer, tre s ho n o re M onsieur, T expres- sion person<?lle de m es se n tim en ts b ien respectu- eux et bien devoues.
W. S. N. M. Fr.
V. Pie, Sekretarz gieneralny.
E n N. S. M. F r.
V. Pie, Secr. Gen.
V
- 630 -
•< ---
Święta Katarzyna
iKortony.
Znużony szeregiem pielgrzymek kolejno odbytych, postanowiłem zakończyć wędrówkę nawiedzeniem ciała w cudownej całości za
chowanego świętej pokutnicy trzeciego za
konu franciszkańskiego. M ałgorzatyzKortony.
W racałem nocą z Asyżu, gdzie przemo
kłem do nitki, rzeczy zaś wysławszy na
przód, nędznie wyglądałem, i powierzcho
wność moja zupełnie była na pielgrzyma stosowną. Nie cieszyłem się jednak wcale tą chwalebną c e ch ą, bo w iedziałem , że w K artonie trudno je st bardzo uzyskać otwarcie trum ny błogosławionej. Uprzedzono mię, że nawet znakomici prałaci niezado
woleni odjechali, bo miasto Kortona tak zazdrosne jest o skarb swój, że, oprócz po zwolenia biskupa, potrzeba sześciu kluczów, będących w rękach radców m ia sta , aby módz ołtarz odsłonić; że zaś miasteczko małe, na wzgórzu ślicznie położone, nie nastarcza potrzebom w ykwintniejszych swo
ich obywateli, prawie nigdy w K ortonie zastać nie można zgromadzonych wszyst
kich radców, mieszkających w okolicznych swoich w illa ch ; tak, iż bardzo tylko wysoce
--- * !
protegow ane osoby, po długich korowodach, ściągnąć zdołają i nakłonić do swego żąda
nia tych wszystkich upartych stróżów dro
giego ciała naszej świętej. Eaz w rok je dynie, 22-go lutego, trum na srebrna dla wszystkich rozwarta, a ciało drogocenne ku czci ogólnej wystawione bywa.
Ja zaś m iałem tylko list rekom endacyjny od księgarza katolickiego Ciniego do bi
skupa K o rto n y ; do panów radców zaś nic, i, ja k mówiłem, w yglądanie moje nie za
chęcało do dostojnych wyjątków. Nie tra cąc jednak otuchy, po dw ugodzinnym spo
czynku na twardem łóżku hotelowem, w tak chłodnej i wildotnej izbie i na tak mokrej grubej nieprasowanej bieliźnie, że nawet rozbierać się nie chciałem , — po lichej cienkiej kaw ie, i wszelkich pożądanych ku zasłudze pielgrzymki niew ygodach, wy
brałem się do pałacu Jego Ekscelencyi.
Biskup przyjął m nie z miłością i pokorą niesłychaną, oraz oznajmił, że w łaśnie w tej chwili je st walne zgromadzenie Eady miej
skiej na ratuszu^ więc dał mi bilecik pole
cający do tych p an ó ^ , i dodał sługę swego na przewodnika. W padam na ratusz, chwy
tam woźnego, błagam, nudzę, naprzykrzam się. Woźny obiecuje, że po sesyi odda tym panom bilet Jego Ekscelencyi, że sam słówko swoje dorzuci, i że jutro może cia-
y
< ---3M$
— 681 -
— 682 -
m <---
I A
ło będzie widzialne. Lecz ja nalegam, mó
wię, że rzeczy mam na kolei, że jestem strasznie znużony, i potrzebujący odjechać już na wypoczynek do domu, że mi pilno zdążyć na stacyją na godzinę 3-cią po po
łudniu i to dziś jeszcze, więc że chcę n a- t y c h m i a s t otrzym ać upragnioną łaskę.
Woźny decyduje się, wchodzi na salę, prze
rywa sesyją: panowie radcy wyobrażają so
bie, że muszę być przynajm iej następcą tronu jakiego sąsiedniego kraju, kiedy służ
ba biskupstwa i ratusza tak natarczywie za m ną się upom ina; chcąc się więc pozbyć niewczesnej przeszkody wśród dyskusyi pro- wincyjonalnych, jak najprędzej wydają kla
cze i upoważniają służbę, aby wszystkiego, co potrzeba, dopełniła. Skromni protektorowie dusz mówią mi, że tam będzie roboty co najmniej na godzinę czasu, więc radzą mi tymczasem objechać miasto i kościoły Kor- tońskie, aby dać czas woźnym i służącym przygotować U. 0 . Franciszkanów na to nadzwyczajne zdarzenie ; oraz dla odszrubo- wania ciężkich blach srebrnych, pokrywa
jących szkanną trum nę, do czego około dziesięciu ludzi, zdaje mi się, potrzeba było.
Gdy nareszcie, po półtorygodzinnej prze
jażdżce przybyłem na platformę wzgórza, na którym stoi kościół i klasztor 0 .0 . Franciszka
nów, wiadomość była się już po całem mia-
— 683 -
*h6--- >m
A A
steczka rozległa, kościół oblężony był dzia
dami, kalekami i wszelkiego rodzaju ubo- g ie m i, wyczekującemi dostojnego gościa.
Zakonnicy ze świecami, dzwonkami i ka
dzielnicami w ręku, przy głosie organów, pięknie śpiewając, w dwóch rzędach stali przed głównym ołtarzem, w którym znajdo
wało się ciało. Pomimo całej gorliwości mo
jej, mimo radości dojścia nareszcie do stóp tej ukochanej świętej, do której od dawna wyrywało się serce moje z wielką ufnością i miłością, uczułem się nieco zawstydzony tak wielką uroczystością, którą wywołała jedynie mizerna moja osoba. Nie śmiałem iść dalej, a tu przewodnicy ciągną mnie do ołtarza
Trudno polakowi odzwyczaić się od na- wyknienia szukania Przenajświętszego Sakra
mentu w głów nym ołtarzu każdego kościoła.
Lata spędzone we Włoszech, gdzie zawsze je st osobna kaplica na przybytek Pana, nie zdołały tego wrażenia mimowolne zatrzeć, więc z pewnym strachem zbliżałem się do stóp ołtarza, aż tu przynoszą jeszcze dra
binkę i każą mi wchodzić na ołtarz. Pro
testuję, ale nalegają i poprostu wprowadzają na schodki. Krótki mając wzrok, dotąd nie nie widziałem.
Aż tu w chwili, gdy na ołtarzu klękam, widzę przed soba śliczną ziemską poczwar-
X -HI
084
r
kę, cudowny zwiędły kwiat, najdziwniejszej piękności zwłoki, jakie kiedy widziałem.P atrzyłem na świętą Magdalenę de Pazzi, na świętą Klarę, na świętą K atarzynę de Ricei, i na inne, lecz wszystkie te święte ciała i oblicza są ciemno brunatne, i śmierć, która oszczędziła kształtó w , nie zachowała białości cery, ani świeżości wyrazu. Na nich wszystkich widać spokój i namaszcze
nie, ale życia, ani kolorytu duszy już nie ma. Tu zaś ma się inaczej. Okrutnie po
kutująca Oblubienica Boskiego Mistrza i Zbawiciela swego wygląda jakby niedawno usnęła, chociaż od tej chwili już sześć b li
sko wieków minęło. (1297).
Rysy jej delikatne, noszą piętno cierpie
nia i umartwienia, surowość pokuty, ogień skruchy, ja k cień boleści zawisły na jej bladem czole i smętnie zaciśniętych ustach.
Oczy widać jak wielkie były i głębokie, twarz nieco sinej białości, jak ciemny m ar
m ur Seravezzy, drobne rączki złożone do modlitwy, suknia w kraty, chusteczka biała, i płaszcz brązowy tercyjarzów średniowiecz
nych, charakteryzują lepiej, niż złote szaty i ozdoby, prostotę i prawdziwość świętości tej płom iennej duszy, która, jak druga Ma
gdalena, nigdy opłakiwać nie przestała pierw
szych zbłąkanych kroków życia swego. O jakże słodko, z jakiem zaufaniem, grzeszne serce
i
# - < --- ——
iS. A
człowieka tuli się do tych szczątków serca, które, odrodzone w Boskiej miłości, odczuć musiało wszystkie konania oczyszającego się w ogniu pokuty człowieczeństwa! Na p ra
wym policzku je st jedna, wielka, ciemna plama, jak świeżo zadany siniec, idący od skroni do szczęki.' Świadectwo w tem wiecz
ne, — okrutnej srogości jej skruchy, gdy ciężkim a ostrym kamieniem policzkowała twarz cudnej piękności, którą wszelkiemi sposobami oszpećić napróżno usiłowała.
Jedna jedyna przed nawróceniem była słabość jej serca; a gdy jej ziemski oblu
bieniec na polowaniu zabity stanął jej n a gle przed oczyma, jako trup przemijającej miłości, gdy pies jego wiem y, ciągnąc ją za suknię, zaprowadził na miejce nieszczę
ścia, i sm ętnem wyciem wtórował jej bo
leści, ona rzuciła wszystko, i nie chciała już mieć pana innego, jeno Pana wiekuistej miłości. — I nie dość na tem. Najpierw starała się przebłagać ojca i macochę, i przy nich upokorzone i pełne zadośćuczy
nienia życie prow adzić; lecz od nich ode
pchnięta, poszła na pustelnię w dolinie, u stóp wzgórza Franciszkanów.
Przyjęta po długich próbach do tercy- jarskiej sukienki, sypiała ledwie po godzin parę na gołej, ziemi, z głową, wspartą na kamieniu. Dnie i noce traw iła na nieustan-
686 —
' T
nej modlitwie, co chwila otoczona nadcho- dzącemi ze wsi niew iastam i, które, przy woni jej świętości, nabierały ducha, pocie
chy i zbudowania.
Posłuszeństwo tylko wstrzymało j ą od okropnego zeszpecenia, którego dokonać za
mierzała, chcąc nos i wargi uciąć, dla napię
tnowania się jakąś cechą poniżenia i śmie
szności, na skarcenie dawnej próżności. Ile spowiedzi gieneralnych wśród jakich potoków łez odprawiła, ile dziennie odmawiała s e te k pacierzów na różne intencyje, z jakiej szczy
pty korzonków leśnych dziennie żyła, niktby nie dał wiary, kto ówczesnych kronik nie czytał. Jak piękne, a jaką głęboką (nad jej ludzki stan i wychowanie) mądrością przechowane odbierała z nieba n a u k i, o tem przez wielu świątobliwych pisarzów u- wiadomieni jesteśmy.
Pan Jezus raczył jej objawić niektóre pojęcia rzadkiej doniosłości, o jej mieszka
niu Trójcy świętej w duszach przez łaskę, o Sakramencie pokuty i Eucharystyi P rze
najświętszej, wreszcie, pocieszył ją w cięż- kościach i udręczeniach sumienia, dając jej poznać, że nawet w chwilach oschłości i pokusy, ciemności lęku przed strasznemi wyrokami sprawiedliwości Bożej, On trw a w jój duszy, bo wola jej ani na ch\\»lę się Go w katuszach w ew nętrznych n'e
r >
(hć--- 3*#>
— 687 —
o : - --- - - -5 0
wyparła. Na końcu, jak Magdalena, poli
czoną została do dziewic, gdy żal głęboki i wierny, który całe jej dawne zniszczył jestestwo, zanurzył' ją jakoby w zbawienne i obielające nad śnieg purpury Przenaj- droższej krwi Jezusowej. Zgasła za młodu, jak kwiatek na p n iu , spragniona słońca wieczności, strawiona życia dobrowolnem męczeństwem. — W szystko to lotem błyskawi
cy przebiegało pamięć i duszę moję, gdy modliłem się u stóp jej m artw ych na ołta
rzu, a pam iątka tej chwili żyć będzie we mnie, póki żyję. N ie żałowałem trudu i kosztów tej dziwnej pielgrzymki, a chociaż do puszki kościelnej wypadło dorzucić ce
nę wystawnej ceremonii, która dla mnie samego się odprawiła, chociaż służba ra
tuszowa i ubóstwo całej Kortony złożyli się na ogołocenie ostatnich z podróży pozo
stałych okruszyn mego pularesu i chociaż chory i odarty, wróciłem do siebie, w ser
cu była pociecha i ufność i błogie wspo
m nienie tej wdzięcznej orędowniczki ludz
kiej ekspiacyi i duchownego cierpienia__
Ją też wzywać pragnę, póki mi tchu stanie, w ciągu pielgrzymki żywota, pielgrzymki nie
równie cięższej i mniej pociechą osłodzonej, niż urocze nawiedzanie świątyni Kortońskiej.
---—
r \i
Mg---
— 688 —
Pasek świętego Franciszka.
Nagrody obiecane członkom A rcybractw a Paska serafickiego.
(Dokończenie. P a trz N r. 11 E clia z r. b ).
1. Pierw szą nagrodą, którą pasek sera
ficki obiecuje i potwierdza, jest, opieka do
brego Pasterza.
Spojrzyjmy na pasterza, który owieczkę swoję uwiązał do d rz e w a ; więzy te pozwa
lają jej paść się na szmaragdowym traw niku, wśród różnobarwnych kwiatów i arom atycz
nych ziół, nie dając jej jednak możności oddalenia się stamtąd.
Podobnie dobry Pasterz swoję owieczkę seraficką do drzewa krzyża przywiązuje:
tym świętym sznurkiem związana, owieczka ta żywi się karm ą w onnych cnót i zdro
wych zasad, nie szukając pastwiska błędu i zła, bojąc się wpaść w zjadliwą paszczę piekielnego wilka: „Otoczyłem więzami mo- jemi duszę, którą umiłowałem, mówi dobry Pasterz, z obawy, aby nie oddaliła się ode mnie".
Spojrzymy jeszcze na biednego niewidome
go: jak on trzyma się sznurka, za którym go
v Y
---
— 689 -
r - - - H
apiesek pro w ad zi; nie widzi biedak przewo
dnika swego a jednak idzie za nim, czuje bowiem, jak go za sobą pociąga.
Kównież sznur świętego Franciszka łączy nas z przewodnikiem niewidzialnym, z anio
łem , który nas prowadzi, a wśród ciem no
ści. żywota czujemy urok niebiański łaski Bożej, która nas przyciąga i porywa, czu
jem y węzeł cnoty.
Jeżeli więc ten ciemny, którego na u li
cy w idzim y, posłusznym je st małemu zwierzęciu, prowadzącemu go, czy zdołamy oprzeć się aniołowi z nieba, duchowi czy
stemu i błogosławionemu, który raczy zni
żać się do tego padołu z górnych sfer, aby nami kierować ?
Dajmy się więc powodować łasce Bożej, która nas chroni od grzechu.
2. Tą tarczą świętą zasłoniony od złego, członek arcybractw a je st zarazem zabez
pieczony od kary, którą ona za sobą pociąga;
uniknął też losu grzeszników, przeciw któ
rym Bóg strzały swej zemsty w y m ierzy ł:
tetendit funiculum suum.
Członek arcybractwa uwalnia tych, któ
rych sprawiedliwość Boża chłoszcze, wypro
wadzając, za pomocą sznura świętego, dusze cierpiące na dnie czyśca sam ego; podobnie jak sznurem wyratowano proroka Jeremija- sza z jam y głębokiój, w której jęczał.
{ '
--- ---
690
# « ■ A
W edług podania, święty Franciszek zstę
puje w dniu swego im ienia do czyśca, aby uwolnić dziatki swoje wszech zakonów : na wzór Chrystusa, który w dniu śmierci swo
jej zstąpił do otchłani, aby z niej spraw ie
dliwe wybawić. ..
Członek arcybractwa bierze udział czynny w tem m iłosierdziu; modlitwą i dobremi uczynkami, wzbogaconemi odpustami, du
sze z czyśca wybawia, a równocześnie, wy
konywaniem cnót, siebie samego chroni od gniewu Bożego.
3. Kiedy go P an Bóg chłoszcze, nie jest to kara ostra sędziego surowego, lecz ra czej łagodne skarcenie Ojca łaskawego, któ
re prom ieńm i łaski oświecić ma przyćmio
ny chwilowo jasny wzrok dziecka, jak m ó
wi święty G rzegorz: ut oculos, quos culpa claudit, paena aperiat.
P an Jezus, chcąc ukarać żydów w świą
tyni, uczynił bicz z pow rozów : ątiasi fla- gelum de funicidis. Podobnie święta Kata
rzyna z Bolonii, w celu ukarania i uzdro
wienia jednej z sióstr, okazała się jej po śmierci i zamiast bicza, sznurkiem serafi
ckim duszę tę oczyściła uczuciem boleści i uzdrowiwszy ją , upoiła zarazem przed
smakiem niebiańskiej radości.
4. Pasek święty często wzbudza bojaźń, o której wspomina prorok: „Funes infer-
n i circumdederunt m e W idziałem wkoło siebie sieć piekielną; „praeoccupaoerunt me laąuei m ortis: i byłem niejako otoczony więzami śm ierci“.
Dusza w tej obawie żyjąca sprawia je dnak dzieło zbawienia swego.
Kiedy posłowie Jozuego, ścigani przez mieszkańców Jerycha, w obawie byli o ży
cie swoje, Raab ułatw iła im ucieczkę przez okno, za pomocą sz n u ra : p e r fu n em de fe- nestra, i ocaleli. Obecnie miasto Jerycho ma być do szczętu zniszczone i Raab paść ofiarą strasznej i ogólnej rzezi. Lecz w oknie, któ- rem wypuściła posłów, Raab uwiązała sznur purpurowy i życie swoje uratowała.
Ten węzeł purpurowy, w edług świętego Antoniego, jestto ciągła i wierna pamięć męki Zbawiciela i Jego skrwawionych wię
zów, która zmysły nasze krępuje więzami um artw ienia; pamięć ta zbawienna zasła
nia nas od strasznych gromów owego b i a- d a , ogólnie przeciw światu wypowiedzia
nego i chroni od wiecznej zguby z potę
pi onemi.
5 W ięzy Chrystusowe są zbawieniem, w e
dług księgi Mu«lrości: Y incula illius alliga- tu ra salutis. Więzy szatana i więzy ciała są przekleństwem Dlatego w dniu sądu osta
tecznego P an Bóg rozdzieli ludzkość na dwie części sznurem sprawiedliwości i bę-
ł Y
---
— 692 —
ł .
dzie im odmierzono miarą, sprawiedliwości karzącej i sprawiedliwości nagradzającej, miarą odkupienia czyli piekła___
Tę straszną tajem nicę dawno już Dawid, zwycięzca Moabitów wyobraził, gdy zwy
ciężonym kazał położyć się na ziemi i, roz
dzieliwszy ich na dwie części, odmierzył ich dwoma sz n u ra m i; przeznaczając jednych na śmierć, a drugich na ułaskaw ienie:
mensus est duos funiculos: u n u m ad occi- dendum, et u num ad vivificandum.
6. Członek arcybractwa świętego F ra n ciszka stanie po prawej stronie z wybra- n em i, mówiąc z błogosławionym Ojcem sw oim : „Dominus p a rs haereditatis meae : Pan mój jest cząstką, którą wybrałem. F u - nes ceciderunt m ih i in p ra e c la ris; miarą pomyślności i prawdziwego szczęścia mie
rzę dziedzictwo m oje“.
P an Jezus rozdając dziedzictwo wiernym swoim, w dniu wejścia ich do ziemi obie
canej, odmierzy je tym sznurem, którym oni Jego czcili: in funiculo d istrib u tio n is;
mnożąc je dwakroć i stokroć: „Longos fac funicidos tu o s : Naciągnij miarę dziedzictwa Twego, mówi prorok Izajasz, t. j. sznur, który nigdy nie będzie przerwanym : fu n i- cidi non ru m p e n tu r; niechaj powiększy się miara Twojej nagrody wiekuistej, Twoich zasług i cnót, chwały, jasności, pojęcia,
Y ‘ f
r ---
abyś objąć zdołał szerokość, długość, wyso
kość i głębię ogromu, który je st w Bogu : latitudo, et longitudo, et sublimitas et p ro - fundum .
7. Pasek seraficki obiecuje tę nagrodę niebieską. Święty Jó zef z K opertynu, prze
pasując księcia Brunszwickiego swoim sznu
rem franciszkańskim, rzeki: „Opasuję cię do raju“. W tej samej chwili książę, luter, łaską tknięty, wyrzekł się błędu, oświadczył się katolikiem i własnoręcznie wpisał się do ksiąg rejestrowych arcybraetwa świętego Franciszka. { A d . S S . Sept. t. 5, str. 1024).
Z wszystkich stron widziano wiernych, garnących się do arcybraetwa. W Hiszpanii wielu bardzo grzeszników , nawróconych przez świętego Piotra z A lkantary wpisało się do arcybractw a, za namową świętego Pashalisa Baylona, który tru d n ił się przygo
towywaniem sznurów dla braci. P ełen go r
liwości, pragnąc liczbę ich powiększyć, z wielkim zapałem nam aw iał wiernych, aby przyłączali się do arcybractw a: zachęcał ich, wskazując obfitość łask, króremi Bóg je obdarzał i liczbę cennych odpustów, które od Stolicy Apostolskiej otrzymało". (A c t.
S S . 1 7 M a ii, str. 57).
— 693 —
y I H r
ę< r
$ A
Zł ot e z i a r n k a .
Zdania wypowiedziane w różnych okoli
cznościach i w różnych czasach przez świętego Ojca Franciszka.
P an nasz Jezus C hrystus pragnie, bym zwycięży)' świat głęboką pokorą i zupełnem poddaniem się Jemu.
Spożywa owoce świadomości złego i do brego, kto idzie za swą wolą i pyszni się darami, których mu Pan udzielił.
Gdy podwładny widzi rzeczy korzystniej
sze i lepsze dla jogo duszy nad te, które mu poleca przełożony — lepiej niech po
święci swą wolę i posłucha przełożonego.
Wszystkie stworzenia na ziemi z przy
rodzenia swego , lepiej służą, poznają i słu
chają Pana, swego Stworzyciela od Ciebie.
V
- 695 — A
Słudze Bożemu nic nie powinno spra
wiać nieprzyjem ności, prócz grzechu.
* * *
Ten jest sługą Bożym , kto nie unosi się gniewem i nie zasmuca się byle czem.
* *
Bracia m o i! nawrócicie wszystkich sło
wami jeśli czynności wasze zgodne z wolą Boga będą.
* *
Boskosz krótka, kara jednak wieczna.
* * *
Cierpienie lekkie jest, chw ała jednak nie
skończona.
* *
Niech będą przeklęci ci, co burzą i roz
walają złym przykładem , coś Ty, P anie, zbudował.
* :N *
Ubóstwo czyni, że nasze dusze, tu na ziemi będąc, mogą obcować z niebianami.
* * *
«*r }/
Głupotą je s t: pysznić się względami ludz- kiemi i m arnościam i tego świata.
— 696 —
--- --- 3^'
* *
Miłość nie pozwala czuć ciężaru przy
krości i osładza wszelkie gorycze.
Kto jest prawdziwie ubogim duchem, nienawidzi siebie samego, a kocha tych, co go policzkują.
Błogosławiony ten sługa, który Bogu przypisuje wszystko, co dobre.
* * *
Gdy mówię „Zdrowaś M aryjo11 radują się n ieb a, cieszą się A nieli, weseli się ziemia, drży szatan,
^ * -ł-
Unikaj stworzeń, jeśli chcesz posiąść Stworzyciela.
* * *
Nie je st ten dobrym, kto wśród złych nie może być dobrym.
* * *
v --- i *
- 697 —
---
N ie pragnijcie na tej dolinie łez posiąść żadnej rzeczy tak pięknej i m iłe j, iżby zdołał opanować myśl waszę.
* *
Uciekaj, milcz i zachowaj pokój.
* * *
Miłość rzeczy światowych sprowadza za
wsze dolegliwości i sm utki.
* *
Miłość Boga nigdy nie próżnuje.
* * *
Zdaje mi się, że jestem największym z grzeszników —
C98
Kroniczka.
A f r y k a . I po za g ranicam i Europy rozwija się trzeci zakon. W Tunisie, dzięki goiiwości kard.
L avigerie je s t przeszło 2ó0 tercyjarzów różnej n aro dowości. P rócz miesięcznego zebrania, z którego 40 fr. w pływ a zawsze do kasy brackiej, odbywają co m iesiąc publiczną procesyją ze św iatłem do k a plicy sw. F ra n ciszk a przybrani w suknię trzeciego zakonu Dyrektorem je st 0 . Józef z P eru g ii, k a pucyn.
A l l t a n i j a . Jeśli P o lsk a w swoim czasie była przedm urzem Islam u, to zaszyt ten n a południu n a leży się bezsprzecznie A lbanii. O jej księciu Jerzym K astryjocie, znanym pod nazwiskiem S kanderberga, wyrzekł niegdyś wróg jego najzaciętszy, su łtan Mu- chamed, na wieść o śm ierci tego bohatera w roku 1467, te sło w a : B ia d a ch rześcija ń stw u, utra ciło miecz i tarczę sw o je ! Ale stra ta bohatera dotknąć przedewszystkiem m iała, i to bardzo ciężko, samych Albańczyków. Pobici przez Turków, przez lat 400 dźwigać musieli ciężkie jarzmo niewoli. Mimo tego pozostali wiernemi wierze katolickiej, z małym wy
jątkiem mieszkańców części południowych. Syno
wie świętego F ran ciszk a strzegli tej owczarni C hry
stusowej i przetrw ali z n ią czasy najsroższe, zno
sząc prześladow ania krwawe. Położenie A lbanii w ostatnich czasach znacznie się polepszyło i wedle ostatniego wykazu znajduje się tamże 127.000 kato
lików ; po siad ają 3 arcybiskupstw a, 8 biskupstw a, 123 probostw, 82 księży świeckich i 24 O. O. F ra n -
(Crociata).
Y
- 699 —
#<r--- -M ciszkanów. Księża św ieccy kształcą się częścią w Rzymie (w Propagandzie), częścią w sem iaaryjum w Skutari. Każde niemal probostwo posiada w łasną szkołę, a na naukę katechizm u schodzą się grom a
dnie i dorośli. Płeć żeńska doznaje również szcze
gólniejszej opieki, tem potrzebniejszej, że, obyczajem wschodnim, utrzym yw aną była dotychczas na b ar
dzo niskiej stopie eywilizacyi. I tak katolicka szko
ła dla dziewcząt w Skutari liczy przeszło 400 uczen
nic, między któremi jest wiele schizmatyezek, a n a wet Turczynek. Je st nadzieja, że z czasem Kościół nasz św ięty w A lbanii tem większe poczyni po
stępy.
A m e r y k a p o ł u d n i o w a . „Le M issio n i Cattolichc“ m edyjolańskie podają w N r. 10, 11, 14, 15, 16 i 17 obszerne sprawozdanie o misyjach fran ciszkańskich w M anaos. Z opowiadania 0 . Coppi, można powziąć słabe wyobrażenie, z jakiem i trudno
ściami w alczyli ei Misyjonarze, nim doszli do tak świetnych rezultatów , naw rócenia tych plemion do wiary świętej. Szczególniejszą trudność mieli w zw al
czeniu kultu G irupari (t. j. czarnego ducha), g o rą
co propagowanego przez pages (czarnoksiężników), lecz i to zwalczono za ła s k ą Bożą.
A m e r y k a . 1. W dniu 21 lutego b. r. p o święcono nowy kościół polski w A lp o n a , w stanie Michigan.
2. P o d łu g najnow szych obliczeń, jakie podaje pisem ko tygodniow e, „ The A ve M a ria " , w Stanach Z jednoczonych znajduje się kościołów 6.755, stacyj m isyjnych 1733, sem inaryjów dyjecezalnych dla
§><:--- #Kr
«>*s---
A A
św ieckich i zakonych księży 36, kolegijów p o d p rze
w odnictw em O. O. Jezuitów , L azarystów , F ra n cisz
kanów , braci szkolnych i św ieckich księży 85, szkó
łe k gram atycznych p o d kierunkiem zakonnic i braci szkolnych 6 1 8 ; szkółek parafijalnych pod dozorem proboszczy (rektorów ) 2621, do k tó ry ch w r. b.
uczęszcza 492.949 uczniów , i wreszcie 449 d o b ro czynnych zakładów , dla starców , sie ro t i kalek.
W zakładach tych p osługują : córy św iętego F ra n ciszka z Asyżu, św iętego W incentego a P aulo i św ię
tego D ominika.
K andydatem na kard y n ała, podług pism k ato lickich am erykańskich, je s t J. Ekscel. ks. A rcybis
kup Jakób Gibbons, prym as Stanów Zjednoczonych i arcybiskup baltym orski.
A n g l i ja*. Kościół katolicki posiada w W ielkiej B rytanii ogółem 1.575 kościołów, kaplic i staeyj, nie licząc kaplic pryw atnych, których l i czba w ostatnich czasach doszła do 11. W roku 1885 w zrosła liczba kapłanów z 2.522 n a 2.576.
W tymże roku wyświęcono 91 kapłanów , z czego 56 świeckich, a 35 zakouników, rozdzielających się na z a k o n y : 0 . 0 . Jezuitów, Bernardynów , F r a n ciszkanów', Obtatów, Redemptorystów i Marystów.
Co się tyczy hierarchii, liczym y tam 23 arcybisku
pów i biskupów. W Anglii i W alii znajduje się je
den arcybiskup, 14 biskupów i 2 sufraganów ; w Szkocyi zaś 2 arcybiskupów i 4 sufraganów (w E dynburgu). Archidyjeeezyja w estm iniaterska (m ia
sto Londyn) liczy 359 kapłanów , na to stu zakon
ników. Do Londynu zliża się najwięcej dyjecezyja Liverpool, licząca 323 kapłanów, między któremi jest 103 zakonników N astępnie znajduje się w Anglii 37 kolegijów i 101 szkół'klasztornych. W archidyjecezyi westministerskiej uczęszczało do szkół elem entarnyoh
- 701 -
20.111 dzieci, przed laty 20 zaś w edług wykazów statystycznych tylko 11.145. W całem państw ie W ielkiej Brytanii zaś znajduje się 14 arcybiskupstw , 81 biskupstw , 35 wikaryjatów i 10 apostolskich prefektur.
A u s t r a l i j a . 1. Sobór w Sydney, n a którym zasiadało 19 biskupów australskioh, trw ał od dnia 15 do 21 listopada 1885 roku i odbył się z w ielką okazałością. Z tam tejszem i d z i e j a m i Kościoła zaznajam ia nas ustęp z mowy, jak ą dnia 20 listo pada m iał JE ks. ks. k a rd y n a ł Moran, arcybiskup sydnejski i delegat apostolski. W mowie tej czy
tamy :
„Przed stu laty cała tę ziemie zam ieszkiw ały dzikie ludy, pogrążone w barbarzyństw ie i bałw o
chw alstw ie. A i wtedy, gdy św iatło cywilizaeyi po
częło przezierać na wybrzeże m orskie, Kościół ka
tolicki przez pół wieku był prześladow any i dręczo
ny. Kiedy w roku 1787 dwóch kapłanów zaniosło prośbę o pozwolenie udania się do A ustralii, aby swym w spółw yznawcom udzielić mogli pociech re
ligijnych, w tenczas tę ich prośbę odrzucono ze w zgardą. O patrzność atoli, już po kilku latach, w nieprzew idziany sposób zm ieniła na lepsze losy swych wiernych.
„Dopiero w roku 1817 otrzym ał pierwszy ksiądz od rządu pozwolenie, aby tu przybył jako misyjo- narz. Atoli, zaledwie wylądował, miejscowe władze w trąciły go do więzienia, z rozkazem, aby pierw szym okrętem , któ ry odpłynie z portu, kraj odpu
ścił. W reszcie przed 50 laty, w pam iętym dniu Pod
w yższenia św iętego K rzyża, w roku 1835, wylądo
wał, w porcie Liueolna, pierwszy apostolski wika- ryjusz. Z astał dwóeh księży, którzy zaspakajali po
trzeby katolików w kraju V andiem en; oprócz tego Y®Kr
— 702
jo><ś--- §h®
A A
jeszcze trzech innych kapłanów na całym au stral- skim kontynencie. Jednym z nich był J a n J ó z e f T h e rry , którego słusznie nazwać można pionierem w iary i praw dziw ym apostołem krzyża we w szyst
kich południow ych krajach. D rugim był teraźniejszy czcigodny biskup z Birm ingham u, dr. U llathorne.
Zwolna w zrastało drzewo wiary św iętej. W ielu z obecnych tutaj przypom ina sobie pewnie jeszcze te czasy, kiedy w całej A ustralii nie było tylu księży, ilu dzisiaj zgrom adzonych w tern presbiteryjum bi
skupów. N iektórzy z tych prałató w są pierwszym i biskupam i w dyjecezyjach, w których występowali, jak Misyjonarze. Kiedy teraźniejszy g ien eraln y wi- karyjusz z Melbourne przybył tutaj jak o m isyjonarz, w yładowawszy w małem czółenku, m usiał trzy mile drogi iść piechotą, zanim n ap o tk ał m ieszkanie lu d z kie ; w całym obwodzie by ł tylko jeden m ały, d re wniany kościołek, a obecnie eo za k o n tr a s t! Ozdo
bą Melbourna jest w spaniała katedra.
„Przed czterdziestu laty kilku księży było wy
słanych, aby w miejscowości Moraton-Bai p aste
rzow ali: tym czasem , nie znalazłszy punktu oparcia, zmuszeni byli wzdłuż portu, w małem czółenku, po
wrócić do Sidney. N aw et przed laty 25, kiedy pierwszy biskup przybył do Brisbany i sta ł na tein miejscu, na którem dziś wznosi się w sp an iała k a tedra, m ógł zapytać wtedy : „Grdzie jest miasto Bri- skany ?“ L a t dw adzieścia upływ a od czasu, gdy wytknięto granicę obu dyjecezyj: B athurstonu i M ait- landu, a wzrosły one już tak , że nie ustępują w niezem innym m isyjnym dyjecezyjom, tak pod w zglę
dem szkół i kościołów, ja k i co do innych za k ła dów dobroczynnych. P rzed piętnastu laty, gdy b i
skup z Dunedim zasiadł na swej, nowo otworzonej stolicy, nie zastał tam absolutnie nie: ani kościoła, an i szkoły, zgoła żadnego naukowego in sty tu tu ; nie było ani szat, ani kam ienia mszalnego. Te y. --- )
- 703 -
--- — —--- ---- >*»
A
piękne klasztory, te szkoły w pełnym rozkwicie, te kościoły liczne i ta nowo wzniesioona k a ted ra — a wszystko bez grosza długu — to najlepsze dziś świadectwo ogólnego postępu".
W końcu ks. kard y n ał zastanaw iał się nad kw estyją uregulow ania szkoły, zalecał wiernym p o ważne stowarzyszenia, mianowicie b ractw a w strze
mięźliwości, w skazyw ał na obowiązki, eelem pozy
skania Kościołowi „czarnych krajowców", chw alił błogą działalność będących już od daw na w kraju zakonów, mianowicie benedyktynów i m arystów ; wreszcie zakończył uwagą, co jeszcze czynić wy
pada.
Po skończonem kazaniu odczytał ks. biskup Murphy, jako senior, w im ieniu w szystkich b isku
pów, podziękowanie ks. kardynałow i, n a co tenże szczegółowo odpowiedział. N astąp iło zakończenie Soboru. N ajuroezystszóm i były ośm d n i aklam aeyi : Błogosławieństwo dla wszystkich dzieci Kościoła k a tolickiego, które, przy blasku południowego krzyża, noszą znak K rzyża Chrystusowego. Dalej odbyły się modlitwy, aby P a n Bóg dozwolił w ykonać wszelkie pom ysły „p e r intercessionem 11 M . V , S a n cto ru m A p o sto lo ru m P e tri et P a u li, S t. P a tr ic i et S . X a - verii, P a tr o n i A u stra lia e " . W końcu nastąp ił po- eałunek pokoju i solenna proeesyja. Podczas Sobo
ru biskupi i księża byli gośćmi k a r d y n a ła ; w osta
tnim zaś dniu, 20 listopada, zaproszeni byli wszyscy na obiad do sekretarza kolonijalnego, który wręczył ks. kardynałow i w spaniały adres dziękczynny. Przed Soborem był także ks. k a rd y n a ł obecnym przy po
święceniu kam ienia węgielnego pod katedrę w M ait- land, przyezem złożono na kam ieniu, jako ofiarę, 1700 funtów sz terlin g ó w .
(P rzeg. lcat.).
y
*>#
r —
2. ( N o w a m i s y j a 0 . 0 . K a p u c y n ó w- - - ' i
n a w y s p a c h K a r o l i ń s k i c h ) . Po roz
strzygnięciu przez Ojca św iętego kwestyi spornej wysp K arolińskich, począł rząd hiszpański myśleć na seryjo o cyw ilizacyi ludów, zamieszkujących ten ten rozległy archipelag. N a posiedzeniu ministery- jum z dnia 25 lutego uchw alono w ysłać w dniu 1 kw ietnia pierw szych Misyjonarzów na te wyspy.
Przew. 0 . Joachim da L avaneras, prow incyjał 0 0.
K apucynów hiszpańskich, z a jił się wyszukaniem odpow iednich osobistości i w y b rał z członków swe
go zgrom adzenia 12 Kapucynów hiszpańskich, wśród nich kilku braciszków , którzy, obok świętości życia i nauki, odznaczali się znajom ością rzem iosł i u p ra
wy roli. W śród nich byli nauczyciele rysunków, muzyki, budownictwa, agronom ii i ogrodnictwa.
W dniu 15 marca rząd osobnym dekretem p rzy jął tę misyją kapucyńską w sw ą opiekę, zarę
czył utrzym anie m ateryjalne, staw iając warunek, by Misyjonarze, prócz wiary świętej katolickiej, uczyli także języka hiszpańskiego, u praw y roli i rzem iosł najpotrzebniejszych. N a ręce Przew . 0.
P row incyjała przesłano w ielką ilość nasion, sprzę
tów rolniczych i aparatów kościelnych z kopiją de
kretu.
W yznaczeni Misyjonarze zebrali się już w k la sztorze swego zakonu w A renys—de— Mar, odle
głym o 30 kilom etrów od Barcelony, gdy nadszedł telegram , że statek parowy Isla de P a n a y , na któ
rym mieli się udać, je st już ta k obładowany towa
ram i, iż nie jest w stanie przyjąć n a swój pokład Misyjonarzów z ich ładunkiem . Gdy się rz ą d o tom jednak dowiedział, wysłano z M arytu telegram , by zrzucić towary, a przyjąć natychm iast Misyjonarzów, nadto, by oddać na ich użytek 12 kabin, jednę salę i kaplicę okrętową. Tym sposobem usunięto i tę przeszkodę.
— 704 -
Y ->-o>'
- 705
A W dniu 1 kw ietnia klasztorny kościół 0 . 0 . Kapucynów zapełnił się mnóstwem pobożnych. Mszę św iętą odśpiew ał 0 . P row incyjał w asystencyi dwóch definitorów, wobec kleru świeckiego m ia sta i 12 M isyjonarzów .
W spaniałą mowę pożegnalną w ygłosił A rchi- presbiter m iasta, poczem procesyjonalnie odprow a
dzono nowych apostołów n a kolej. P rzodem postę
pował A rehipresbiter, niosąc pod baldachim em re- likw iją Krzyża świętego, tuż za nim k le r świecki, wreszcie 0 . P ro w in c y jał z 12 M isyjonarzam i, z któ
rych 0 . S atu rn in de Altajono, przełożony nowój misyi, n ió sł sztandar z obrazem M atki Boskiej.
Z pieniem lita n ii do W szystkich Świętych, wśród bicia dzwonów, przybył orszak do stacyi ko
lei ż e la z n e j; tu M isyjonarze otrzym ali b łogosław ień
stwo od 0 . P row incyjała i u d ali się do Barcelony.
N a dworcu kolejowym oczekiwała i dep u tacy ja m a
g istratu m iasta, tow arzystw a katolickie i dobro
czynne i k ler m iejski w pełni, który odprow adzili ich do portu. N a kilka m inut przed w stąpieniem na pokład, nad szed ł telegram z błogosław ieństwem od Ojca św iętego Leona X III., któ ry odczytawszy im 0 . Prow incyjał dodał te piękne s ło w a : „Ojco
wie ! wielkie, podwójne m acie posłanictw o : zbaw iać dusze i wytworzyć dobrych hiszpanów z tych odle
głych ludów. — Spełnijcież je g o d n ie“.
A u s t r y j a . 1. ( M ę s t w o b r a c i s z k a S z m n r ł y). P ism a codzienne donoszą : Skutkiem niezw ykłych śniegów tegorocznych, klasztor F r a n ciszkanów pod A arau (na K reuzbergu) z o stał zasy
panym . Biały c a łu n n a 7 metrów wysoki pokrył sąsiednie góry. Tym razem rodak nasz, braciszek
( „ Ossewatore Cattolico“ ).