• Nie Znaleziono Wyników

Dzielnica Dziesiąta - Ryszard Sierosławski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzielnica Dziesiąta - Ryszard Sierosławski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD SIEROSŁAWSKI

ur. 1940; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, dzielnica Dziesiąta

Dzielnica Dziesiąta

Ziemia została podzielona, przejęta przez państwo i utworzona została spółdzielnia dla pracowników państwowych. Były enklawy dla pracowników pocztowych, nauczycieli – ja mieszkałem właśnie w tej enklawie, bo moi rodzice byli nauczycielami, bankowców. Była ogromna ilość kolejarzy, ale to już bardziej w stronę miasta. Wytyczone wtedy działki miały przynajmniej półtora tysiąca metrów każda, a więc to była taka zielona enklawa, jak lekarze mówili, płuca miasta. Na każdej działce były sadki, krzewy, powierzchnie trawiaste. To była bardzo spokojna dzielnica, tam mieszkali ludzie z bardzo dużą kulturą.

Data i miejsce nagrania 2018-09-04, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To było po prostu pod spodem mokradło i te mokradła to się ciągnęło tam od ulicy Słowackiego w stronę torów, w stronę stacji kolejowej, bardzo podmokłe tereny i

Materiał do wyrobu cegły był pozyskiwany w bardzo oryginalny sposób, mianowicie, odbywała się niwelacja ulic i działek dzielnicy Dziesiąta.. Dzisiaj jeszcze dowodem

Nie potrafię powiedzieć, jak wyglądało samo mieszanie, tworzenie tego bezpośredniego materiału do form, być może też ręcznie, ale na pewno pobieranie tego wsadu i

Poza wilgocią, która była bardziej groźna w domach murowanych niż w domach drewnianych, to domy murowane miały same walory – trwałość, łatwość w utrzymaniu,

Na terenie mojej i sąsiedniej działki – ja mieszkam przy ulicy Łukasińskiego – jak również na ulicy są pozostałości rumoszu ceglanego, a nawet takiej

Owszem mówiło się o różnych zagrożeniach, coś tu się może stać, czasami kręcili się jacyś podejrzani ludzie wokół uniwersytetu, ale sam kampus uniwersytecki i w ogóle

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

Miałam 6 lat, jak przenieśliśmy się do Lublina, było też dwóch braci młodszych ode mnie, mieszkaliśmy najpierw w [wynajmowanym mieszkaniu], a [potem] rodzice