• Nie Znaleziono Wyników

Zmiany po strajku w WSK w Świdniku - Mirosław Kaczan - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zmiany po strajku w WSK w Świdniku - Mirosław Kaczan - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW KACZAN

ur. 1950; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Świdnik, PRL

Słowa kluczowe Świdnik, PRL, strajk, Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego, porozumienie z kierownictwem WSK Świdnik, zakończenie strajku

Zakończenie strajku w WSK w Świdniku

Mnie się wydaje, że strajk się skończył w piątek. Czy ta wiadomość o podwyżkach była z niedzieli na poniedziałek czy z poniedziałku na wtorek? Tyle lat i tyle opowiadań o tym, a takiego szczegółu [nie pamiętam]. Skończył się ze względu na to, że zostało podpisane porozumienie z tym komitetem postojowym, że zobowiązuje się dyrekcja, w porozumieniu z centralą, z Warszawą, że będą zrobione podwyżki płac, lepsze zaopatrzenie w mieście, [że to będą działania] długofalowe, nie tylko jednorazowe, ale na przyszły rok, jeżeli będą wyniki ekonomiczne zakładu, to znowu te płace będą rosły sukcesywnie, tak żeby poziom życia ludzi w mieście się podniósł.

No i nas to zadowalało wtedy, no bo o zmianie systemu jeszcze nikt wtedy nie myślał, byliśmy takim pierwszym, miejscem w Polsce, gdzie wybuchł spontanicznie taki strajk. Tym bardziej, że nie było jakiegoś przywództwa, przewodniczącego strajku, który by się mógł skonsultować z innymi zakładami czy rejonami w Polsce. Jak to wybuchło już w Stoczni Gdańskiej, kiedy już Gdańsk zaczął strajkować, no to tu już tych strajków parę się przewinęło – był Świdnik, był Lublin, były inne miejsca w Polsce, więc w Gdańsku mogli sobie pozwolić na to, żeby stawiać postulaty już mocniejsze i polityczne. I też nie było przecież [mowy] o zmianie systemu w Porozumieniu Gdańskim, to wszystko dopiero rosło.

Te postulaty, które były czysto takie socjalne, ekonomiczne, władze podpisały.

Podpisali się pod tym. To się skończyło na pierwszej zmianie, czwartego dnia [strajku], tak że jak przyszła druga zmiana, to już pracowała normalnie, już podjęła pracę. Doszliśmy do jakiegoś porozumienia. Mieliśmy nadzieję, że będzie lepiej. Że już władza podejdzie do ludzi poważnie, a jak było dalej w historii, to wiemy.

Ludzie odetchnęli z ulgą, bo to było jednak męczące trochę i psychicznie, no bo tu się rozgrywały te sprawy takie, nie wiadomo, co będzie, jak będzie, co z nami zrobią. To też nie wiadomo było, co z nami zrobią, może wyłapią tych najbardziej zaangażowanych i światła dziennego już nie zobaczą. No, nie wiadomo było, jaka

(2)

reakcja będzie. Osiągnięte zostało to porozumienie i to, że [wobec] strajkujących nie będzie żadnych konsekwencji się wyciągać. Porozumienia płacowe przede wszystkim, wtedy ludziom chodziło najbardziej o te warunki ekonomiczne, żeby zarobić, żeby mieć co kupić, gdzie mieszkać, tak że w tych postulatach to było wszystko zawarte. Tak że co żeśmy osiągnęli – już władza wiedziała, że z nami trzeba jakoś postępować inaczej, no to pewno też wyciągną oni wnioski i będzie lepiej.

Strajk się zakończył w tygodniu, kiedy miałem pierwszą zmianę, no to w następnym tygodniu mojej drugiej zmiany [był] już normalny tok pracy, trzeba było pracować. Ten strajk był wspominany przez dłuższy czas, to nasze wydarzenie.

Data i miejsce nagrania 2014-09-03, Świdnik

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później przeniosłem się na ekspedycję śmigłowców, bo na narzędziowni akord był, a ja wychodziłem [z pracy] o dwunastej na trening [boksu].. Tam pracowałem od

No, ja tam coś się trochę oburzyłem, że mnie nie będzie w tym składzie, a Stasio Konowałek, ten, co rozpoczynał ze mną strajk, akurat tak stał przy mnie, szarpnął mnie,

Wiem, że wtedy w takich domkach kempingowych mieszkaliśmy, ale radio tam było i udało się Wolną Europę wtedy złapać.. Oczywiście zagłuszane, ale trzeba było ucho przycisnąć

Słowa kluczowe projekt Wagon 2010, lata osiemdziesiąte, Lubelski Lipiec, Lublin, Świdnik, Gdańsk.. Najpierw był Świdnik

Tego krytyka literackiego, który, chyba w 2000, czy 2002 roku zmarł chyba w Stanach Zjednoczonych, a przecież w PRL-u to był na indeksie.. Widocznie musieli być mądrzy tam

Zanim żeśmy się przeprowadzili to tak mój mąż chodził, a to ten mu załatwił, coś tam kupił, to my tam gdzieś mieliśmy taki garaż - on był na motory, tam syn miał

Później okazało się, że z całego zakładu było siedem osób: Zosia Bartkiewicz, Urszula Radek, pan Grzegorczyk, Zygmunt Karwowski i inni.. Ludzie wciąż

Po skończeniu technikum mechanicznego – bo jednocześnie chodziłem do wieczorowego technikum – później zostałem przeniesiony jako technolog narzędziowy na wydział