• Nie Znaleziono Wyników

Spółdzielnia Skórgum - Barbara Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Spółdzielnia Skórgum - Barbara Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA ABRAMOWICZ

ur. 1944; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe Projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność, spółdzielnia Skórgum, kaletnictwo, techniki szewskie, techniki kaletnicze

Spółdzielnia Skórgum

To była spółdzielnia Skórgum. Dużo spółdzielców należało, bo to było później, oni się połączyli, jeszcze Skórgum połączył się z Wulkanizacją, bo już zaczęło to wszystko marnieć. I ta Wulkanizacja jeszcze utrzymywała ich. No ale wszyscy pomarli. Nie ma ludzi takich, którzy by zrobili elegancko buty, którzy by coś umieli. Na przykład na Wieniawskiej, tu na samym początku Wieniawskiej jest pan, który nie ma zielonego pojęcia. Reperuje parasolki, ale przy tym otworzył zakład szewski. Kończy się dzień, on w worki zwija te buty i daje chałupnikowi. Ja mówię do niego: „Panie Wojtku, pan by się trochę w końcu nauczył” „A po co mi to potrzebne?” I jeszcze otworzył dwa zakłady synom. Ci synowie nie mieli zielonego pojęcia o niczym, no i w końcu powyjeżdżali za granicę pracować.

Był zaopatrzeniowiec, który jeździł, sprowadzał kleje, nici, skóry, wszystko. Jak ja szłam do magazynu, mąż nie odchodził od maszyny, bo cały czas miał robotę. Ja latałam po zaopatrzenie. Ale wtedy szło się do jednego magazynu, kupowało się wszystko. Czy skóry –tam były kolory piękności, cielaki, to było coś pięknego. To były polskie skóry. A w tej chwili mieliśmy jedną garbarnię z juchtem. To jest skóra bydlęca wyprawiana, na pasy wojskowe. I zlikwidowali tak samo, bo też niepotrzebne było. Wszystko niepotrzebne.

Spółdzielnia dostawała lokal od miasta, rozliczała się z miastem, a my żeśmy się rozliczali ze spółdzielnią. Płaciliśmy wszystkie. To było dobre, bo człowieka już nie obchodziło latanie do urzędu skarbowego, gdzie indziej. Kiedyś grosze się płaciło za lokal. Ja w tej chwili mam dwieście złotych za lokal. A urząd skarbowy –trzeba płacić tak samo. No wszystkie te podatki. W tej chwili ja mam dwumiesięczne zaległości w urzędzie skarbowym, czteromiesięczne zaległości w czynszu. Światło –tu cały dzień światło musi być. W tej chwili ja nawet nie palę, bo to wszystko wiąże się z kosztami.

Cały czas jest się na minusie, trzeba dokładać. To nie ma tak wesoło, że o –maszyny stoją, robota jest. Absolutnie nie. Tak że to jest wszystko wegetacja w tej chwili.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-03-09, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Sztajdel

Transkrypcja Katarzyna Kuć-Czajkowska, Dominika Mazurkiewicz

Redakcja Małgorzata Maciejewska, Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wątpię, żeby miały powrócić złote lata dla rzemiosła, bo to by trzeba było od podstaw wziąć się za to rzemiosło, no tak jak i za całą gospodarkę. Nie wiem, czy

Odbywało się to w zakładzie pracy, gdzie byli oczywiście prowokatorzy, były wtyczki najrozmaitsze, ale robotnicy nawzajem bardzo się pilnowali.. Nasz przewodniczący ze

Ja też akurat miałam to ułatwienie, że moja siostra chyba w latach 70., tak w [19]71 wyjechała na zachód i właściwie dolary przypływały do moich rodziców. Również

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

„Gwałtu, co się dzieje!” Jeszcze jak dyrektorem teatru był Jerzy Torończyk (świetny dyrektor, ojciec Krzysia; bardzo się z nim przyjaźniłem), to on mi dawał propozycje

W każdym razie nie można tego przesądzić, czy [ludzie starego reżimu] byli tak pewni wygranej i tego, że wszystko się odwróci, podczas gdy nastroje społeczne, sytuacja

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Przez cały czas tylko tutaj pracowaliśmy.. Na różnych stanowiskach,