• Nie Znaleziono Wyników

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JV?> 12 (1 0 8 5 ). W arszaw a, dnia 22 m arca 1903 r. T om X X I I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUM ERATA „W S Z E C H ŚW IA T A ".

W W a r s z a w ie : rocznie ru b . 8 , k w artaln ie rub. 2 . Z p r z e s y łk ą p o c z t o w ą : rocznie rub. 1 0 , półrocznie ru b . 5 .

P renum erow ać m ożna w R edakcyi W szechśw iata w e w szystkich księgarniach w k ra ju i zagranicą.

R ed a k to r W szech św iata przyjm uje ze sp raw am i redakcyjnem i codziennie od godz. 6 do 8 w iecz. w lokalu redakcyi.

A d res R e d a k c y i: M ARSZAŁKOW SKA Nr. 118.

Z I E L E Ń R O Ś L IN N A ,

J E J WŁASNOŚCI FIZYCZNE, ISTOTA CHEMICZNA I ZNACZENIE W PROCESIE PRZYSW AJANIA DWUTLENKU WĘGLA

I SYNTEZY WĘGLOWODANÓW.

W śró d w ielu fa k tó w , d a ją c y c h nam p ra w o d zielić w sz y stk ie u stro je ży jąc e n a d w ie w ie lk ie g ru p y , n a d w a ś w i a t y : ro ślin n y i zw ierzęcy, je d n y m z g łó w n y ch je s t ró ż n ic a w ciałach, p rz y jm o w a n y ch p rzez n ie ja k o pokarm . G d y bow iem z w ie rz ę ta k a rm ią się je d y n ie b ard zo zło- żonem i z w ią z k a m i o rganicznem i, zm ie­

n ia ją c je w su b stan cy e b iałk o w e sw ego ciała, ro ślin y sy n te z u ją ow e zw ią zk i w e ­ w n ą trz sw y ch kom órek z c ia ł chem icz­

n ie p ro stszy c h : b ez w o d n ik a w ęg lo w eg o , asy m ilo w an e g o z p o w ie trz a przez liście, w o d y i soli m in eraln y ch , p o b iera n y ch

£ g le b y zap o m o cą korzeni.

Z C 0 2 i H 20

w

k o m ó rk ach liści tw o ­ r z ą się w ę g lo w o d an y , k tó re, re a g u ją c chem icznie z solam i m ineralnem i, d a ją c ia ła b iałk o w e. W ja k i sposób to się o d b y w a i w ja k ic h o rg a n ach , n a u k a n ie z d o ła ła jeszc ze zb ad ać,— sy n te z a c ia ł b ia ł­

k o w y c h w ro ślin ie je s t jeszcze d la n as p ra w ie z u p e łn ą taje m n ic ą . L epiej nieco p o zn an o sy n tezę w ęg lo w o d an ó w ; m am y

p rz y n ajm n ie j h y p o tezy , k tó re n am j ą choć w o g ó ln y ch z a ry sa c h o b jaśn iają.

W e d łu g nich COa i H 20 po d w p ły w e m en e rg ii św ietln ej i w obecności z ia r­

n ek chlo ro filo w y ch ro z szcz ep iają się n a CO — O i H 3 - O; CO i H 2 łą c z ą się n a ald eh y d m ró w k o w y (C O H 2) , zaś O -j- O = 0 2 w y d z ie la się w sta n ie w o l­

nym . A ld ehy d m ró w k o w y d alej ko nden- suje się n a cukier, z te g o zaś tw o rz y się m ączk a i t. d. N ie będę t u z a s ta n a w ia ł się, w ja k i to sposób o d b y w a się *), ani te ż szczegó łow o o p isy w a ł d ośw iad czeń w y k a z u ją c y c h zależn ość p rz eb ieg u te g o pro cesu od ś w ia tła i zielen i roślinnej, o tem in form u je k ażd y elem e n ta rn y p o d ­ rę c z n ik b o tan ik i, ch ciałby m ty lk o w y ja ­ śnić zn aczenie ziarn ek chlo ro filow ych, czyli ziarn ek zieleni ro ślin nej, w z w ią z ­ k u ze św ia tłe m w pro cesie asy m ilacy i C 0 2 i sy n tezy C O H 2. N ie m ożna te g o u sk u tecz n ić bez p o p rzed n ieg o p o z n a n ia z ia rn k a zieleni, je g o w łasn o śc i fizy c z­

n y c h i is to ty chem icznej, w a ru n k ó w p o ­ w o d u jąc y ch ta k i a n ie in n y p rz eb ieg procesu asy m ilacy i C 0 2, ja k w o g ó le nie m ożn a w n io sk o w ać o zn a cze n iu ja k ie g o ­ k o lw iek zw ią zk u chem icznego d la danej

') Ciekawych odsyłam do nr. 35 Wszech­

świata z r. z. do artykułu Bokornego.

(2)

1 7 8 W SZECH ŚW IA T N r 12

re a k c y i chem icznej, n ie p o z n a w sz y po- j

p rz ed n io je g o fiz y c z n y c h i c h e m ic zn y ch | w łasności.

I.

B a d a ją c p o d m ik ro sk o p em ja k ik o lw ie k zie lo n y o rg a n ro ślin n y : ło d y g ę , liście, w z a ro d z i k o m ó re k (n ig d y w soku), m o ­ żem y z a u w a ż y ć c ia łk a zielone, k tó ry c h te ż obecn ość p o w o d u je to ta k c h a ra k te ­ ry s ty c z n e d la ro ś lin z a b a rw ie n ie ; c iałk a ow e p ie rw sz y ra z z o s ta ły o p isa n e w r o ­ k u 1791 p rzez A n d re a C a m p a re tti i r ó ż ­ n ie je n a z y w a n o aż do n a sz y c h czasów , do piero w o s ta tn ic h d z ie s ią tk a c h X I X w . E d . S tr a s b u rg e r u s ta lił d la n ic h n a z w ę c h lo ro p la stó w .

C h lo ro p la sty s p o ty k a ją się p rz e w a ż n ie w fo rm ie z ia rn e k , ch o c ia ż u ro ś lin niżej u o g a rn iz o w a n y c h z n a jd u je m y i in n e fo r­

my; t a k z p o m ięd zy w o d o ro stó w s k rę tn i­

ca (S p iro g y ra ) w k a ż d e j sw ej k o m ó rce m a je d n ę sk rę c o n ą s p ira ln ie w stę g ę , P e n - n iu m —p a r ę zielo n y c h p rę cik ó w , Z y g n ae - m a— d w ie g w ia z d y , z a ś u A n th o c e ra s (m ech z g ru p y H e p a tic a e ) w id zim y , że ją d ro k o m ó rk i le ż y w e w n ą trz zielonej k u li c h lo ro p la stu . J e d n a k ta k ic h odm ian z n a m y n ie w ie le i, w o g ó le b io rąc , śm iało m o żem y tw ie rd z ić , że c h lo ro p la sty m a ją k s z ta łt ziarn ek . Ilo ść , w ja k ie j ch lo ro ­ p la s ty z a w ie ra ją się w kom ó rce, je s t dość z m ie n n a : u S e la g in e lla (L yco podi- n eae) w k a ż d e j k o m ó rce je s t ic h 2—4, u m ch u św iec ące g o S c h is to ste g a osm un- d a c e a 4 — 12, u w s z y stk ic h zaś in n y c h r o ­ ślin od 20 do 100 i w ięcej.

G ło w n em sied lisk iem c h lo ro p la stó w są liście; is to tn ie w tk a n k a c h ty c h o r g a ­ nów , a m ian o w icie w p a re n c h y m ie cy ­ lin d ry c z n e j z n a jd u je m y w ie lk ą ilo ść z ia r ­ n e k zieleni, w g ą b c z a s te j—j e s t ic h p r a ­ w ie 4 ra z y m n iej. Z ja w isk o to d a je się ła tw o w y tłu m a c z y ć : d la p ra w id ło w e j fu n k c y i c h lo ro p la stó w k o n ie c z n ą j e s t o b ec­

n o ść św ia tła , m u sz ą w ię c z n a jd o w a ć się w k o m ó rk ac h le ż ą c y c h n a p o w ie rz c h n i o rg a n u , g d zie ś w ia tło siln ie j d z ia ła , a p a- re n c h y m a c y lin d ry c z n a j e s t w ła ś n ie t k a n ­ k ą te g o ro d z aju .

C h lo ro p la sty s p o ty k a m y je d n a k n ie ty l­

ko w liściach . K o ra ło d y g w ie lu ro ślin w y ż sz y ch z a w ie ra je w w ielk iej ilości;

u n ie k tó ry c h ro d z a jó w m o żn a j e s p o tk a ć ty lk o w ty m o rg a n ie , np. u E p h e d ra C u su arin a, L em na, w ie lu p o d z w ro tn ik o ­ w y c h s to rc z y k ó w i t. d., g d y ż m a ją one liście p ra w ie lu b zu p e łn ie n iero z w in ięte.

Z ieleń ro ś lin n ą sp o ty k a m y ta k ż e i w k o ­ rzen iach: k o rz en ie p o w ie trz n e sto rczy k o - w a ty c h w sta n ie such ym z d a ją się nam białem i, a to z p rz y c z y n y p o w ie trz a , z a ­ w a rte g o w z e w n ę trz n e j ich tk a n c e — aerenchy m ie, je d n a k w s ta n ie w ilg o tn y m , g d y t a n a sią k n ie w o dą, w y ra ź n ie w y s tę ­ p u je k o lo r zielony, p o w o d o w a n y o becno­

ścią ch lo ro p la stó w w g łęb iej leżącej tk a n ­ ce. Z aś s to rc z y k i T ae n io p h y llu m Z ollin- g eri, A n g ra e c u m globulosum , fu n a le i S al- le i a s y m ilu ją C 0 2 ty lk o zap o m o c ą zielo­

n y c h k o rz e n i p o w ietrz n y ch .

Z a w ią z k i i ow oce z o s ta ją zielo n em i a ż do czasu k ie d y d ojrzeją, stą d w m ow ie p o to czn e j „zielo n y " o w o c o zn acza „ n ie ­ d o jrz a ły ". W n a sio n a c h ch lo ro p la sty spo ­ ty k a m y ty lk o u P is ta c ia , P e rn e tia , Y i- scum i ig la sty c h . C iekaw e też są n a s io ­ n a n ie k tó ry c h sto rc z y k o w a ty c h ep ifitó w . S ą one b ard zo m ałe, s k ła d a ją się z m a ­ łe j sto su n k o w o ilo ści k o m ó rek p aren ch y - m a ty c z n y c h i nie zn a ć w nich ża d n eg o zró żn ico w a n ia , n ie z a w ie ra ją te ż żad n y ch zap asó w . Z a to je d n a k jeszcze w ow o­

cu n a s io n a te s ta ją się zielo n em i—w k o ­ m ó rk ac h ic h z ja w ia ją się ch lo ro p la sty , i n asio n k o ta k ie z a ra z po p rz en iesien iu g o p rzez w ia tr w j a k ą szczelin y k o ry ja k ie g o s ta re g o p n ia m oże asy m ilo w ać

C 0 2 i s y n te z o w a ć c ia ła białko w e.

K w ia tó w zielo ny ch, oprócz je d n e j J a c - ąu in ia , n ie znam y; n a d z w y c z a j je d n a k c ie k a w ą j e s t często s p o ty k a n a z m ia n a k o lo ru p ła tk ó w k w ia to w y c h : z fio le to ­ w y ch , czerw ony ch , b ia ły c h s ta ją się one p o d k o n iec ok resu k w itn ię c ia zielonem i.

J e s t to z w ią z a n e z je d n o cz esn ą z m ia n ą czynności. B ard z o p o u cz ający m p rz y k ła ­ dem je s t H e llo b o ru s n ig e r (R an u n c u la - ceae). K w i a t je g o z a ra z po ro z w in ię c iu się z p ą c z k a m a w ielk ie p ła tk i k ielich a (p ła tk i k o ro n y zm ien iły się w m io dniki) zu p e łn ie b ia łe i n a tle zielonem środ o­

w isk a (łąka) w y g lą d a ja k g w ia z d a , co

(3)

N r 12 W SZECHŚW IAT 179

ła tw o z w ra c a u w a g ę ow adów z b ie ra ją ­

c y c h m iód, k tó re te ż chętnie je n a w ie ­ d z a ją , p rz en o szą c jednocześnie z k w ia tu n a k w ia t p yłek. Z araz je d n a k po z a ­ p ło d n ien iu , g d y m iodniki ju ż n ie p o trz e ­ b n e odp ad ły , zm ienia się i kolo r p ła t­

k ó w — s ta ją się one zupełnie zielonem i, co zm ien ia jed n o cześn ie ich funkcyą: na- ró w n i z in n em i liśćm i za czy n a ją one asy m ilo w ać .

W id zim y w ięc, że ch lo ro p la sty z n a j­

d u ją się w szędzie, gdzie te g o zachodzi p o trz e b a , n ajw ięc ej je s t ich je d n a k w li­

ściach; n ic dziw nego, przecież są to o r­

g a n y sp ec y aln ie do asy m ilacy i C 0 2 i sy n ­ te z y w ę g lo d a n ó w p rzystosow ane.

N ie n a le ż y jed n ak m niem ać, że chloro­

p la s ty z a jm u ją ja k ie ś stałe położenie w kom órce; ow szem , m o g ą one je zm ie­

n ia ć sw obodnie, i to n ie b iern ie p o d d a­

ją c się ru c h o w i zarodzi, co b y ło b y zu ­ p e łn ie n a tu ra ln e m (E lodea canadensis), lecz celow o pod w p ły w em p ew n y ch w ra ­ ż e ń sp o w o d o w a n y ch p rzez czynniki ze­

w n ę trz n e . J e ż e li za cien im y część liścia m chu, k tó r y się do te g o dośw iad czen ia n a jle p ie j n ad a je , pon iew aż sk ład a się z je d n e j w a rs tw y kom órek, i w y sta w im y g o n a d z ia ła n ie ś w ia tła cho ciażb y w c ią ­ g u 5— 10 m in u t, to podczas n astęp n e g o m ik ro sk o p o w eg o b a d a n ia jeg o , z a u w a ż y ­ m y p e w n ą b a rd z o rz u c a ją c ą się w oczy ró ż n ic ę w p o ło żen iu ch lo ro p la stó w w k o ­ m ó rk ach . W części n iezacienionej będą one le ż a ły p ion ow o do p o w ierzch n i liścia, a ró w n o le g le z k ieru n k iem prom ieni św ietln y ch , w zacien io n ej zaś przedtem części, n a o d w ró t, pionow o do k ieru n k u prom ieni, a ró w n o le g le z p o w ierzch n ią liścia, t. j. w p ierw szy m p rz y p ad k u w zd łuż b o cz n y ch ścian e k kom órek (I), w drugim u g ó rn y c h (II). T łu m aczy się to tem , że n a d m ia r ś w ia tła d ziała [szkodliwie, ja k to później n ieco zobaczym y, n a c h lo ro p la­

sty , m u szą w ięc one chronić się od n ie­

go, p rz y jm u ją c położenie I, ró w n o le g łe z k ieru n k ie m prom ieni; św iatło działa w te d y n ie ta k silnie, ja k w położe­

n iu H .

T a też zm ia n a p o ło żen ia ch lorop lastów p o w o d u je tę, ta k zw ykle o bserw ow aną la te m w d zień słoneczny, różnicę w od­

cieniu z a b a rw ie n ia liści: n a sło ńcu są one bledsze, niż w cieniu.

Id e n ty c z n ie d ziała zm ian a te m p e ra tu ­ ry: B orod in k ła d ł liście S te lla ria m edia do w o dy o g rz an ej do 30° C i po u p ły ­ w ie pół g o d zin y z a u w a ż y ł pod m ik ro ­ skopem zup ełn ie podobne zjaw isko, k tó ­ re zn ik ało po p rzeło żen iu liści do w ody o zw y kłej te m p e ra tu rz e pokojow ej.

T ak iż n ak o n iec sk u tek w y w ie ra i z r a ­ n ien ie liścia, np. p rzez n ac in a n ie go, lub odcięcie zupełne.

A w ięc ch lo ro p la sty zdolne są odbie­

ra ć w rażen ia, re a g o w a ć n a nie, nie są p rzeto jak im ś w y tw o re m zarodzi, je j de­

ry w a tem , lecz sam odzielnem i o rg a n am i k om órki roślinnej, czego te ż dow odzi i to, że ro z m n a żają się przez dzielenie, k tó re od b y w a się w sposób bard zo pro sty . C h lo ro p last ro śn ie w jed n y m k ierun ku , p rz y b ie ra p o sta ć b iszk o p ta, zw ęża ją c się sto p n io w o w śro d k u aż ro zp ad n ie się n a d w a ziarn k a. O p isu ją p rzeb ieg i i b a r­

dziej złożone, ale w obec teg o , że n ie są one jeszcze do kład n ie zbadan e, tru d n o n ad niem i się z a trzy m y w ać .

II.

W id zia n e p rzez m ikroskop c h lo ro p la­

s ty p rz e d sta w ia ją się ja k o u tw o ry je d n o ­ lite —zielone ziarn k a, je d n a k g d y p o d zia­

ła m y n a n ie sp iry tu sem s ta ją się coraz bledsze, aż n ak o n iec o trzy m am y z ia rn k a zup ełn ie bezb arw n e. D ow odzi to, że ch lo ro p la sty w łaśc iw ie są to cia łk a bez­

barw n e, n a k tó ry c h sk u p ia się b a rw n ik

zielony. C iałko samo, ja k to d ow iódł

J . v. Sachs, je s t to ciało b iałk o w e p ro ­

te in o w e (o d jo d u b a rw i się n a żó łto, na

różow o od o d czy n n ik a R a sp a ila (cukier

w H 2S 0 4), od re a k ty w u zaś P io tro w s k ie ­

go (C u S 0 4 w K O H ) n a fio le to w o ). B u ­

d o w a je g o zd aje się być g ą b c z a stą , p rz y ­

najm n iej ta k k a ż ą tw ie rd z ić w y n ik i

p rz e sz ło ' d w u d z ie sto le tn ich badań, g o rą ­

cych u ta rc z e k i w a lk uczonych. P ie rw ­

szy p o ru sz y ł to p y ta n ie P rin g sh e im w ro ­

k u 1882. W e d łu g n iego ciałko c h lo ro p la ­

s tu m a b u d o w ę g ą b c z a s tą i w p o ra ch

je g o m ieści się b a rw n ik p ły n n y „lipo-

c h lo r“, k tó ry zo staje w y c iś n ię ty z ta m -

(4)

W SZECH ŚW IA T N r 12

te g o p rzez p ęc zn ien ie c h lo ro p la stó w w w o ­

dzie lub kw asie. P rin g s h e im n ie b a d a ł c h lo ro p la stó w w k o m ó rce ży w ej, u c z y n ił to dopiero w r. 1883 A r tu r M eyer. N a m ocy d o k o n a n y c h p rzez sieb ie d o św ia d ­ czeń tw ie rd z ił on, że ciałk o c h lo ro p la stu ży w e g o s p ra w ia ta k ie w ra ż e n ie , ja k o b y w b e z b a rw n e j s u b sta n c y i le ż a ły ciem no­

zielone z ia r n k a — „ g r a n a “. T a „ g ra n u la r- n a “ te o ry a b u d o w y c ia łk a c h lo ro p la stu p rz y ję ła się i b y ła g o rą c o p o p ie ra n a p rzez T sch irc h a, S ch im p era i w ie lu in ­ ny ch . J e d n a k i te o ry a P rin g s h e im a z n a ­ la z ła o b ro ń c ó w : t a k S ch m itz i P ro m a n n w c ią ż g ło sili, że b u d o w a c h lo ro p la stu j e s t g ą b c z a s ta i że— tu p o p ra w ia li P r i n g s ­

h e im a —b a rw n ik j e s t z w ią z a n y z sam ą s u b sta n c y ą c iałk a . Z w y c ię s tw o p rz e c h y ­ liło się n a ich stro n ę. F r a n k S c h w a rz w r. 1887 po d łu g ic h b a d a n ia c h n ad ch lo ro p la sta m i, t a k w y p o w ie d z ia ł sw oje z d a n ie : ciałk o c h lo ro p la stu m a b u d o w ę g ą b c z a s tą i sk ła d a się z w łó k ie n e k su b sta n c y i ^silniej z a ła m u ją c e j ś w ia tło — ch lo ro p la sty n y , sk le jo n y c h m e ta k sy - ną, ciałem m niej z a ła m u ją c e m ś w ia tło i p ęc zn iejącem b ard zo w w odzie; t a o s ta tn ia w łasn o ść m e ta k s y n y p o z w a la d o b itn ie w id zieć w łó k ie n k a c h lo ro p la sty ­ ny. To sam o stw ie rd z iły b a d a n ia B ro ­ d o w a w r. 1891 i T s v e tta w r. 1900 d o ­ k o n an e. W e d łu g T s y e tta „ g r a n a " M ey e­

r a —j e s t to złu d ze n ie o p ty c z n e w ra z ie p ew n eg o p o ło ż e n ia m ik ro sk o p u , je ż e li zaś tu b u s o p u ścim y co k o lw iek n iżej, d a ­ je się z a u w a ż y ć p ię k n a ciem n o -zielo n a

s ia tk a , czy li d o b itn ie w y s tę p u je b u d o w a g ą b c z a s ta sz k ie le tu ch lo ro p la stu . M ik ro ­ skop do w o d zi n a m też, że b a r w n ik je s t z w ią z a n y z su b s ta n c y ą siln ie j ła m ią c ą p ro m ien ie cz y li c h lo ro p la sty n ą , k tó re j w łó k ie n k a sk le ja ją się m e ta k s y n ą , p ęc z­

n ie ją c ą w w o d z ie od z m ia n y ciśn ien ia (ciśnienie o sm o ty czn e w e w n ą trz k o m ó rk i ro ślin n ej j e s t w ielkie: u E lo d e a i w o g ó le ro ślin w o d n y c h ró w n a się 9 atm .).

G ą b c z a sta w ięc b u d o w a c ia łk a ch lo ro ­ p la s tu z d a je się b y ć b ezsp rze czn ie u d o ­ w odn io n a; te m c h ę tn ie j p rz y jm u je m y ten w niosek, że t a k a b u d o w a d a je m o żn o ść ro ślin ie ze b rać n a c h lo ro p la śc ie b a rw n ik w ja k n a jw ię k sz e j ilości, co d la ro ślin y

j e s t bard zo pożyteczn em , ja k to się ju ż sam o przez się ro zu m ie w obec u c z e s tn i­

c tw a b a rw n ik a w pro cesie asy m ilacy i, a co będzie w y ja śn io n e tro c h ę n iżej.

(CDN)

A d am C zartkowski.

O TERM A CH .

E w o lu c y a te o ry i po cho d zen ia w o d y g ru n to w e j i p o w s ta w a n ia źró d eł sk o ń cz y ­ ła s ię —ja k w iad o m o czy teln ik o m W sz e c h ­ ś w ia ta z a rty k u łu „Ź ró d ła i w o d y za- s k ó rn e “ (r. 1902, t. X X I , nr. 45 i 46)—

zu p ełn em z w y c ię stw e m p o g lą d ó w W itru - w iu sza, P a lis sy e g o i M a rio tte a . W l i te ­ r a tu r z e p o d ręczn ik o w ej zn a jd u je m y dziś p ra w ie w szęd zie ja k o p ew n ik , że w sze l­

k ie w o d y podziem n e i w szelk ie ź ró d ła m a ją sw ój p o c z ą te k w w od zie o p ad ó w a tm o sfery czn y c h . Z az w y cz aj n ie czy ni się w y ją tk u n a w e t d la źró d eł g o rą cy ch , k tó ry c h w o d a za w d zięc za w ta k im r a ­ zie sw oję w y so k ą te m p e ra tu rę ty lk o zn a czn e m u o g rz a n iu się w g łęb szy ch częściach sk o ru p y ziem skiej, zan im p o ­ w ró c i n a je j p o w ierzch nię.

W o b ec te g o n a te m w ię k sz ą u w a g ę z a s łu g u je te o ry a term , ro z w in ię ta n a Z jeźd zie le k a rz y i p rz y ro d n ik ó w [niem ie­

c k ich w K a rlsb a d z ie w r. 1902 p rzez je d ­ n e g o z n a jz n a k o m itsz y c h g e o lo g ó w w sp ó ł­

czesnych, E d w a rd a Suessa, te o ry a , w e ­ d łu g k tó re j w o d a ich p och o d zi w w ielu w p rz y p a d k a c h w p ro s t z p iro sfery , p rz e d ­ s ta w ia z a te m d la p o w ierzch o w n y c h czę­

ści k u li ziem skiej n a b y te k zu p e łn ie św ie ­ ży, podobnie, ja k in n e ciała, k tó re d o s ta ­ j ą się z g łę b i ziem i szczelinam i, w p o ­ s ta c i o g n isto -ciek łej m a g m y lu b ro z m a i­

ty c h e k sh a la cy j w u lk an icz n y ch . R o z p a ­

lo n e m asy w n ę trz a k u li ziem skiej, s ty ­

g n ąc , w y d z ie la ją ro z m a ite g azy , p o d o b ­

nie, j a k s ta l sto p io n a w w ięk sz y ch

ilo śc ia c h po dczas p ro c esu k rz ep n ięcia

lu b słońce w t. z. p ro tu b e ra n c y a c h . P a ­

ra w o d n a i in n e g azy , w y d z ie la n e p rzez

m ag m ę lu b w t. zw . fu m aro lach , w o d a

b a rd z o w ielu g o rą c y c h źród eł, m a ją

w ła śn ie ta k ie p ochodzenie.

(5)

-Nr 1 2 W SZECHŚW IAT 181

J e s t to p o g lą d zresztą niezu p ełn ie now y.

S uess m a p o p rzed n ik ó w w T scherm aku, R ey erze, L ap p a ren c ie , K em pie i innych, k tó rz y ju ż d aw n ie j w y pow iedzieli zdanie, że k a ż d y w y b u c h w u lk an icz n y d o starc za n o w y c h (ilo ści w o d y h ydrosferze ziem ­ skiej, że za te m nie ca ła ilość w ody, do­

sta ją c e j się z g łę b i ziem i n a je j p o ­ w ierzch n ię, je s t p ochodzenia atm o sfery cz­

nego. M istern e p o w iązan ie w szakże d łu ­ g ie g o sz e re g u fa k tó w w jed en obraz i o p arcie n a nim w ykończonej te o iy i ź ró d e ł g o rą c y c h je s t w tym p rzy p ad k u n ie w ą tp liw ie z a s łu g ą Suessa, to też, mam n ad z ie ję, że w y w o d y zn a k o m iteg o uczo­

n e g o z a in te re su ją czy teln ik ó w W szech­

św ia ta .

Z w ią z e k m iędzy w u lk an a m i z jednej, a źró d ła m i goi’ącem i, g ejzeram i i t. p.

z d ru g ie j stro n y , n ależ y do zjaw isk od- d a w n a dostrzeżonych, chociaż zw ykle tłu m a czo n y c h m ylnie. A ni p a ra w odna, k tó r ą p rz e sy c o n a je s t za zw y c zaj m agm a,

i

a n i w o d a w ie lu term nie m o g ą m ieć

j

p o ch o d z en ia atm osferycznego . W sz ak p a r a m ag m y w y b u c h o w ej o kazuje te m ­ p e r a tu rę ta k w y so k ą, że sk ały sk o ru p y ziem i o g rz a n e do te g o stopnia, to p ią się ju ż p ra w ie w szystkie, a zatem nie m o g ą p o siad ać p o ro w a to śc i lub szczelin, k tó rę d y w o d a m o g łab y p rzesiąk ać z p o ­ w ierzch n i. P e ry o d y c z n o ść przy tem gej- i ż e ró w o d p o w iad a w sposób u d erzając y peryod y czn o ści, d o strz e g a n e j podczas w y ­ b u ch ó w w ielu w u lk a n ó w (stale n a Strom -

boli), ta k , że ź ró d ła g o rą c e te g o ro d z aju p rz e d s ta w ia ją w ew o lu cy i procesów w u l­

k a n ic z n y c h ty lk o jed en z dalszych o k re­

sów , w k tó ry m p a ra w o d n a m ag m y nie m oże ju ż w y rz u c a ć law y , ale sam a do­

b y w a się jeszcze w ry tm iczn em tem pie.

O c z y w ista p rzeto , że w o d a gejzerów , ch o ciaż m oże z a w ie ra ć bezsprzecznie dom ieszkę p rz e sią k a ją c e j w od y atm tosfe- ry c zn ej, je s t p rz ew aż n ie now ym n a b y t­

kiem d la p o w ierzch o w n y c h części kuli ziem skiej, ta k , j a k np. ca ły sze reg g a z o ­ w y c h ek sh a la c y j w t. zw . fum arolach.

C iek aw ą j e s t ta k ż e kolejność, ja k ą m o żn a d o strze d z w w y d z ie la n iu rozm ai­

ty c h p a r p rzez fum arole w ulkaniczne.

N a jg o r ę ts z e fum arole, o te m p e ra tu rz e

przeszło 500° C są suche i w yd zielają, ja k o c h a rak tery sty c zn e g azy , p a ry z w ią z ­ k ó w chloru, fluor, b o r i fosfor; z kolei n a stę p u je okres w y d o b y w a n ia się p a ry w odnej i g az ó w siark o w y ch w to w a rz y ­ stw ie arsenu, m o fe tty zaś, w y d zielające d w u tlen ek w ęg la, p rz e sta w ia ją okres o s ta t­

n i zjaw isk w u lk an icz n y ch teg o rodzaju.

A le w łaśc iw ie nie o sta tn i. E ta p końco­

w y ty c h procesów , to w w ielu p rz y p a d ­ k ac h 'd o p iero ź ró d ła gorące, k tó ry c h w o da m a— przy n ajm n iej w zn aczn ej części—

pochodzenie tak ie, ja k w szy stk ie eksha- la c y e fu m arol i, ja k w iadom o, z a w ie ra jeszcze k w a s w ęglow y, n ieraz w zn a cz­

n y ch ilościach.

Ż y ły k ruszcow e, k tó re się w y p e łn ia ją m atery ałem m in eraln ym , pochodzącym w zn acznej części ta k ż e z niedo stęp ny ch g łęb in ziem i, o k a z u ją n iera z budowrę a n a lo g ic z n ą z t ą kolejnością, d o strzeżo n ą n a fum arolach. Z łoża cyny tw o rz ą się, ja k w iadom o, g łó w n ie p rz y pom ocy p ro ­ cesów sub lim acy jn y ch i to, ja k w y k a z a ł D aub ree, d zięki em anacyom fluoru, ch lo ­ ru i boru, o d p o w iad a ją za te m n a jg o rę t­

szem u okresow i każdej fum aroli. Z a u w a ­ żono zaś, że nie się g a ją n ig d y daleko w głąb, ry ch ło u le g a ją c w y głuszen iu.

W ich m iejsce w y stęp u ją, im głębiej, w tem w iększej ilości, kruszce, będące po łączen iam i siark i, np. ch a lk o p iry t i sfa- le ry t, a prócz te g o często i arsen o p iry t, m in era ły zatem , k tó re o d p o w iad a ją swo- jem złożeniem chem icznem późniejszem u okresow i w dziejach fum aroli. Z tej p rz y czy n y u ta rło się n a w e t w języ k u g ó rn ik ó w w y ra żen ie o „cynow ej czapie"

n a ży łach k ru szcó w siark ow ych .

J e ż e li p rz eto zło ża cynow e w gó rn ej części ż y ły i zn a jd u ją ce się pod niem i kru szce siark o w e o d p o w iad a ją dw u po sobie n astę p u ją c y m okresom w y p e łn ia ­ n ia się szczelin y żylnej, w ty m p rz y ­ p ad k u n ie w ą tp liw ie m atery ało m , p o ­ chodzącym z n a jd alsz y ch g łęb in zie­

mi, to o s ta tn ią fazę te g o sam ego p ro ­ cesu p rz e d sta w ia ją nam znow u te rm y p o jaw iają ce się w zw iązk u z ży łam i te g o rodzaju. J e s t to fa k t dobrze zn an y i w ielek ro tn ie stw ie rd z a n y przez g ó r­

ników , że w ży łac h k ru sz co w y ch napo-

(6)

1 8 2 W SZE C H ŚW IA T N r 12

ty k a się często źródła w ody gorącej, w oda ta zaw iera nieraz w o lny d w u tle ­ nek w ęg la i często stosunkow o znaczną ilość soli kuchennej. P rz e d k ilk u set la ty w A ltensalza koło P lau en " (Saksonia) n a ­ trafion o w kopalni m iedzi i ołow iu na źródło ta k b o g ate w sól, że założono w tem m iejscu n a w e t w arzelnię. G o rą­

ce w ody alkaliczne teg o rod zaju nie p rzy czy n iają się swoim osadem do w y ­ pełnienia żył kruszcow ych, jed y n ie z po­

w odu znacznej rozpuszczalności ciał m i­

neralnych w nich rozpuszczonych.

Co do pochodzenia soli w term ach okolicy W ezuw iusza m oglibyśm y mieć pew ne w ątpliw o ści z pow odu sąsied ztw a m orza, ale tam , gdzie znajdu jem y ją w ta k znacznej ilości w w odach g o rą ­ cych pośród k o n ty n en tó w —w źródłach przytem , k tó re try sk ają, ja k np. w K a rls ­ badzie, szczelinam i w g ra n ita c h ,—dla niej pochodzenie w tym przypadku z g łęb o kie­

go w n ę trz a kuli ziem skiej w ydaje się jedynie możliwe.

A więc n a żyłach kruszcow ych m ożna w idzieć nieraz w yraźnie w szystkie g łó w ­ ne okresy procesów , k tóre doprow adziły do jej w ypełnienia m ateryałem , pocho- | dzącym z niedostępnych głębin ziemi: i N ajpierw ślady okresu sublim acyjnego, w którym p o w stały m inerały najw yższej

j

części żyły, potem u tw o ry z czasów jej w ypełniania się znajdującem i się głębiej kruszcam i siarkow em i, w reszcie dob yw a­

jące się z głębi w ody gorące, które, odpow iadając ostatniem u okresow i, nie przynoszą ju ż z sobą z ty ch głębin zw iązków m etali tru d n iej rozpuszczal­

nych, ale zaw ierają jeszcze w olny bez­

w odnik w ęglow y, dużo soli i t. p. W o ­ da ta pochodzi, co najm niej w przew ażnej części, z pirosfery, tak, ja k m atery ały ekshalacyjne, które się sublim ują w p ierw ­ szym okresie, lub zw iązki m etali ciężkich okresu drugiego, albo w reszcie sól i t. p. okresu trzeciego, term alnego.

Ź ródła np. K arlsbadzkie, jak o jedne z najlepiej poznanych, d o starczają licz­

nych dow odów zw iązku sw ego z ży łam i kruszcow em i, i w ten sposób pośrednich, a prócz teg o i bezpośrednich dow odów pochodzenia nie atm osferycznego. Z n aj­

d ują się one u w ychodni potężnej żyły;

w niej ta sam a w oda alkaliczno-kw aśna, try sk a ją c a n a pow ierzchni, z ta k cen- nem i w łasnościam i leczniczemi osadza praw dopobnie jeszcze ciągle cenne k ru sz­

ce m etali w głębi. Śladów pierwszej, najgorętszej fazy osadzania się w drodze sublim acyi zw iązków cyny i t. p. można się w term ach K arlsbadzkich dopatrzeć w tem, że w oda ich zaw iera zw iązki chloru, fluor, bor t. p , chociaż nie o k a­

zuje już n aw et najm niejszych ilości w ła ­ ściw ych tem u okresow i m etalów .

In ny ch faktów , przem aw iających za pochodzeniem w ody karlsbadzkiej z g łę ­ bi ziemi, z samej pirosfery, dostarczyli Laube, Ludw ig, M authner i R osiw al.

P ierw szy z nich przypom ina znaczną ilość dw utlenku wręgla w tycli wodach i dowodzi, że zarów no pochodzenie tego ciała, ja k i nadzw yczajna w ydajność sam ych źródeł, m ają cechy zagadkow ości.

L u d w ig i M authner, nie m ogąc objaśnić pochodzenia zw iązków sodu, zn ajd u ją­

cych się w znacznej ilości w wodzie karlsbadzkiej, w ypow iadają zdanie, że w ogóle stałe składniki tej w ody nie m ogą pochodzić z granitów , wśród k tó ­ rych źródła tryskają, pochodzą zatem z niedostępnych głębin ziemi. R osiw al znow u nie m ógł odszukać zw iązku m ię­

dzy przebiegiem opadów atm osferycz­

nych a w ydajnością gorących źródeł K arlsbadu.

Podobne w ątpliw ości i przypuszczenia w ypow iadano zresztą tak że i w stosunku do w ielu innych term , dokładnie pozna­

nych.

T ak więc bardzo w iele okoliczności naprow adza na przypuszczenie, u zasad ­ nione zarów no w nioskam i przez analogię, ja k i bezpośrednio, że w oda wielu źródeł gorących, ja k np. K arlsbadzkie, jest świeżym nabytkiem dla pow ierzchow nych części skorupy ziemskiej, albow iem nie pochodzi z opadów atm osferycznych.

W odę tego rodzaju Suess nazyw a „juve-

n il“, a źródła je j „juvenile Q u ellen “,

w przeciw staw ieniu do t. zw. „vadose

Q uellen“, dostarczających wody, k tó ra

ustaw icznie krąży m iędzy atm osferą a p o -

w ierzchow nem i częściam i kuli ziemskiej.

(7)

N r 12

W SZECHŚWIAT

183 W obrębie d w u g łó w n y c h k a te g o ry j

S u ess ro z ró ż n ia n a s tę p u ją c e ro d zaje źródeł:

1) Z w y k łe ź ró d ła z w odą, pochodzącą z o p ad ó w atm o sfery czn y ch . 2) Ź ró d ła t e ­ g o sam ego pochodzenia, try sk a ją c e w odą o średniej te m p e ra tu rz e rocznej danej m iejscow ości, j a k w poprzednim p rz y ­ p ad k u , ale o d z n a cza ją ce się z a w a rto śc ią zw ią zk ó w m in eraln y ch , np. w ody jo d o w e w H a ll lu b g o rz k ie w P iilln a. 3) Ź ró d ła g o rą c e a le ró w n ież z w o d ą opad ów a tm o sfery czn y c h , k tó ra o g rz a ła się w sw ej d ro d ze podziem nej sku tk iem podnoszenia się k u p o w ierzch n i geo izo term ó w lub t. p. 4) T erm y zw ykłe, w y d a ją c e w odę, d la k tó re j źró d łem je s t pirosfera, i ty lk o często z d o m ieszką w ód atm osferycznych.

5) G ejzery, k tó re, try s k a ją c peryodycznie w o d ą ró w n ież nie atm osferyczną, lub ty lk o w części p rz e sią k a ją c ą z p o w ierzch­

ni, pi’z e d s ta w ia ją okres n ajb ard ziej p ie r­

w o tn y w d zieja ch te rm te g o pochodzenia, p rz e o b ra ż a ją c się zw o ln a w zw y k łe źró ­ d ła go rące, j a k po d 4.

O czyw iście, że p o g lą d y te g o ro d z aju n a p ochodzen ie źró d eł g o rą c y c h zm ien ia­

j ą ta k ż e do p e w n eg o sto p n ia u ta rte d zi­

siaj p o jęcia o k rą ż e n iu w o d y n a k u li ziem skiej i u s u w a ją w reszcie stan o w czo m niem anie o p o c h ła n ia n iu przez w u lk an y w o d y m órz, p o w o d u jącej ja k o b y w te n sposób eru p cy e w u lk an iczn e. R zecz m a się w p ro st o d w ro tn ie i w m yśl p o g ląd ó w T sch e rm ak a, Ł a p p a re n ta i in. m usim y k o ­ n iecznie dojść do przek o n an ia, c z y ta jąc ro z p ra w ę S uessa, że nie m orza d o s ta r­

c z a ją w o d y w ulkanom , lecz n a o d w ró t w u lk a n y w z b o g a c a ją c ią g le w w odę o ce an y , d o sta rc z a ją c jeszcze ro z m a ity c h soli, w ła śc iw y c h w odzie m orskiej i t. p.

W edług wykładu Edwarda Suessa na Zjeź­

dzić niemieckich lekarzy i przyrodników w Karlsbadzie w r. 1902.

Tadeusz W iśniow ski.

F I L T R Y W O D O C IĄ G O W E A N G IE L S K IE A A M E R Y K A Ń S K IE .

F ilt r y w o d o c ią g o w e ta k ie , ja k w a r­

sza w sk ie, k tó ry c h opis z o sta ł zam ieszczo­

n y w e W szech św iecie w 1900 roku, z a ­

częto bud ow ać p rzed k ilku dziesięciu la ty w e d łu g pro jek tu , p o d an eg o przez Sim p- sona w 1829 r., n a jp ie rw w A nglii, d la ­ te g o n a z y w a ją się angielskiem i. W o g ó l­

nym ry sie są to sk rzy n ie m urow ane, p o k ry ­ te sklep ien iam i i ob sypane ziem ią, żeby w o d a nie m a rz ła w nich p odczas zim y. N a ich dnie są ułożo ne kam ien ie ta k w ielkie ja k g ło w a ludzka, lub w ięk sze nieco; na n ich le ż ą m niejsze, np. j a k pięść; n a k a ­ m ien iach leży żw ir, a n a nim p iasek m iałki, k tó ry j e s t w łaściw y m m atery ałem filtrac y jn y m . K a m ien ie zaś n a dnie fil­

tr u oraz ż w ir p o trzeb n e są w łaściw ie ty lk o do p o w strz y m y w an ia piasku, żeb y nie w y d o sta w a ł się w ra z z filtra te m , u n o ­ szon y je g o prądem .

F iltr y owe oczyszczane b y w a ją w te n sposób, że zb iera się z ich p ow ierzchn i m u ł w raz z p e w n ą w a rs tw ą zam ulonego piasku, zw ykle 1—2 cm g ru b ą; o db yw a się to przecięciow o co p a rę ty g o d n i i trw a z w y k le c a łą dobę. J e ż e li sku tk iem w ie ­ lu d o k o nan ych oczyszczeń w a rs tw a p ia ­ sku zm niejszy się znacznie, to f iltr a t b y ­ w a w te d y g orszy, brud niejszy; św iad czy o tem w iększa ilość zn a jd u ją cy ch się w nim b a k te ry j. W oda w ięc p o zby w a się ta m m ętó w n ie ty lk o sk u tk iem tego , źe p o z o sta ją one n a po w ierzch n i p iask u tak , ja k w y w a rz y n y h e rb a ty czy k a w y n a sitk u , lecz ta k ż e sk u tk iem teg o , źe p rz y le g a ją do całej je g o m asy ta k za p ew ­ ne, j a k np. do ścian e k k arafk i, co do ­ strz e g a ć m ożna w ted y , g d y nie je s t dłu go m y ta w e w n ą trz . Z te j w łaśn ie p rz y c z y ­ ny, że ca ła m asa p iasku m a pew ne z n a ­ czenie w filtra c y i, lepiej je s t sy p ać go g ru b sz ą w a rstw ą , k am ien i zaś i żw iru k łaść m ożna ty le tylko , ile koniecznie p o trz e b a do p o w strz y m y w a n ia piasku .

F iltr y an g ielsk ie z n a jd u ją się n iety lk o w W arszaw ie, lecz i w w ielu in n y ch w ielk ich m ia sta c h europejskich: L ondynie, H a m b u rg u , B erlinie, Odesie. S zybkość filtra c y i w n ich je s t n a stę p stw e m je d y ­ n ie ciśnienia n a tu ra ln e g o , z te g o też w z g lę d u n az y w an e b y w a ją n atu raln em i.

P o n ie w a ż zaś szybkość t a b y w a n ie ­

znaczną, sta n o w i n a jw y ż e j 1 decy m etr

n a godzinę, d la te g o p o trz e b a n a filtry

o w e znaczn eg o obszaru, żeby o trzy m a ć

(8)

184

W SZECH ŚW IA T N r 12

z n ic h d o s ta te c z n ą ilo ść filtra tu ; w W a r ­

szaw ie np. f iltr y z a jm u ją ob ecn ie o b szar przeszło 40 ty się c y m e tró w , a j e s t ich dopiero p o ło w a; n ie w ie le m n ie jsz y o b szar z a jm u ją f iltr y w O desie, a w B erlin ie, H a m b u rg u — t r z y ra z y w ię k sz y . W A m e­

ry c e p ó łn o cn ej je d n a k od d w u d z ie s tu l a t ro z p o w szec h n io n e są f iltr y ze z n a c z n ie m n iejszą p o w ie rz c h n ią filtra c y jn ą ; są to cy lin d ry d re w n ia n e lu b ż e la z n e k ilk a n a ­ ście stó p w y so k ie. M a te ry a łe m f iltr a c y j­

nym b y w a w n ic h zw y k le p ia s e k g ru b o ­ z ia rn is ty (z a stę p o w a n y cz ęsto p rz e z m ia ł­

ki), n iek ied y p o m ie­

sz a n y z koksem . N a ich dn ie n iem a z u ­ pełnie k a m ie n i an i żw iru ; w filtrz e w y o b ra żo n y m n a z a łą czonym ry s u n k u np p ia se k le ż y n a si cie m iedzianem , k tó re w ła śn ie m a ta k ie znaczen ie, j a k k a m ie ­ n ie i ż w ir w filtra c h an g ielsk ich .

F iltr y a m e ry k a ń ­ skie m o żn a oczy sz­

cz ać w ta k i sam spo­

sób ja k an g ielsk ie, częściej je d n a k prze- p łó k u je się je ty lk o w o d ą c z y stą od s p o ­ du; d o k o n y w a ć te g o sk u tecz n ie p o z w a la w ła śn ie n ie z n a c z n a ic h p o w ierzch n ia.

P o d c z a s czy n n o ści te j p ia s e k b y w a w z ru ­ sz a n y u m y śln em i m ie sz a d ła m i g ra b ia ste - mi, u m ieszczonem i s ta le w e w n ą trz filtru , a w id o cz n em i n a ry su n k u . O czy szczan ie ta k ie filtró w a m e ry k a ń sk ic h o d b y w a się p a rę ra z y n a dobę, t r w a z w y k le 10—20 m in u t i w y m a g a 3 % — 5 % f iltra tu ; je s t te ż ono p rz y czy n ą , że f iltr y o w e n a z y ­ w a n e b y w a ją n ie k ie d y m ech an iczn em i.

J e d n ą z g łó w n ie jsz y c h je d n a k ic h cech j e s t z n a c z n a szy b k o ść filtra c y i, k tó ra b y w a 50 r a z y w ięk sz ą, n iż w filtra c h a n g ie lsk ic h , i z o sta je n ie k ie d y w y tw o ­ rz o n ą sztu cz n ie. A ż eb y zaś f i l t r a t s k u t­

kiem te g o n ie b y ł m ętn y m , w o d a suro-

F iltry wodociągowe.

w a, nim z o sta n ie p u szczo n a n a f il t r y am ery k ań sk ie, tr a k to w a n a b y w a p ew n e- m i o d cz y n n ik a m i chem icznem i, zw an em i o g ó ln ie k o a g u la n ta m i, sp ra w iające m i, że m ęty d ro b n e g ru p u ją się w w iększe k łaczk i, k tó re p rzez p iasek p rzecisn ąć się nie m o g ą pom im o zn aczn e g o ci­

śn ienia.

N a jb a rd z ie j zn an y m z o w ych k o a g u ­ la n tó w j e s t ału n g lin o w o -p o ta so w y . D o­

p ó k i nie b y ło w W a rsz a w ie n o w y c h fil­

tró w , istn ie ją c y c h obecnie, u ży w aliśm y g o po dczas p rz y b o ró w W isły w g o sp o ­

d a rs tw ie dom ow em do k la ro w a n ia z b y t m ętn ej w te d y w o d y w od ociągow ej; m ęty w te d y g ru p o w a ły się w k ła c z k i i, ja k o cięższe, w ięk sz ą m a ­ sę sta n o w ią c e , poko- n y w a ją c ła tw ie j o- pór, w y n ik a ją c y ze spó jno ści w ody, o p a­

d a ły n a dno szybko.

L u d n o ść p e rsk a w k ra ju Z a k a u k a s k im u ż y w a niezn aczn ej i- lości ału n u do o czy sz­

c z a n ia b ard zo m ętnej, w o d y z rz e k i K u ry i, p o z o s ta w ia ją c n a ­ czynie z n ią w sp o­

koju, po 2 —4 g o d z i­

n a c h ma. ty m sposo­

bem w o dę p rz ezro czy ­ s tą i sm aczną. T a k sobie w o d ę w ojsko A łu n b y łr sam o oczyszczało

ro ssy jsk ie w A z y i środkow ej,

pod ob no u ż y w a n y jeszc ze w s ta ro ż y tn y m E g ip c ie do o cz y szczan ia w o d y z Nilu^

a le w iado m o nam , że z w y tw a rz a n e j ty m sposobem k o a g u la c y i m ętó w k o rzystan o- ty lk o tak , że p o zo staw ia n o w o d ę w spo ­ ko ju , d o p ó k i m ęty n ie opadły. W c e lu je d n a k o trz y m a n ia k la ro w n ie jsz e g o f i l t r a ­ t u w p ra k ty c e w o d o c ią g o w ej z a c z ą ł u ż y ­ w a ć k o a g u la n tó w dop iero w y n a la zca , filtró w a m e ry k a ń sk ic h a m e ry k a n in H y a tt w 1883 ro k u . C h iał on w te d y d o s ta r­

czy ć m ia s tu N ow em u O rle an o w i w o d y

p rz e z ro c z y ste j z rz ek i M ississipi, k tó rej,

(9)

N r 12 W SZECHŚW IAT 18&

m ę ty w lecie sp ra w ia ją niekiedy, że je s t m leczno -białą, i są ta k drobne, że nie p o k o n y w a ją ła tw o spójności w ody i nie o p a d a ją w szy stk ie n a w e t w c ią g u w ielu dni; nie p o z b y w a ła się też ich w oda zu p e łn ie sk u tk iem z w y k łe j szybkiej fil- tra c y i. W ó w c z a s H y a tt, w iedząc, że w cu k ro w n ic tw ie w celu oczyszczania ciem nego i m ę tn e g o soku, o trzy m y w a n e­

g o z d yfuzyi, p rz e ja ś n ia ją go, defekują, m lekiem w apien nem , d o d ał do w o d y ch lo rk u żelazow ego, k tó ry z w ie lk ą ilością w o d y d y so cy u je się n a w odziau żelazo­

w y i k w a s so ln y i o trzy m a ł f iltr a t p rz e­

zro czy sty . O d te j p o ry am ery k ań sk ie f iltr y m ech a n iczn e za czę ły się ro z p o ­ w szechn iać; za sto so w an o je też w w o d o ­ cią g a c h n ie k tó ry c h m ia st cesarstw a: Ca- ry c y n ie , R y b iń sk u , T obolsku i p a ru in ­ n y c h jeszcze. B y w a ją one obecnie ro z ­ m a ity c h k o n stru k c y j, ró ż n ią c y c h się je d n a k ty lk o w szczegółach.

N a jd a w n ie j zn an y m k o a g u la n te m je s t ału n g lin o -p o taso w y , ja k to ju ż za zn ac zo ­ ne z o sta ło poprzednio. P rz e w a ż n a je d ­ n a k je g o część sk ład o w a— siarc zan p o ta ­ su, je s t n ie u ż y te c z n ą w sp ra w ie k la ro ­ w a n ia w od y, pow ięk sza ty lk o je j tw a rd o ść a m oże i d la z d ro w ia nie je s t obojętna.

M ęty w o d n e g ru p u ją się w k łacz k i z p o w o d u d ru g ie j m niejszej części skła- ! d ow ej a łu n u —siarc zan u glinu, d la te g o niem a p o trz e b y u ży w a ć ałunu, jeże li ty lk o m o żn a u żyć sam ego siarc zan u gli- | nu. Sól ta m ianow icie, zetk n ą w szy się z z a w a rte m i w w o dzie w ę g la n a m i w a p ­ n ia i m a g n e z u tra c i k w a s siarczan y , k tó ry tw o rz y sia rc z a n y w spom nianych m etali; p o zo staje p rz y te m w o ln y w w o ­ dzie d w u tle n e k w ę g la oraz tle n e k g lin u

j

(A120 3), k tó ry zam ienia się n a w ła śc iw y

j

k o a g u la n t—g a la r e to w a ty w odzian, g ru ­ p u ją c y m ęty w odne w kłaczki; łącz y się te ż on z rozpuszczonem i w w odzie c iała­

m i z a b a rw ia ją c e m i ją , skutkiem czego w o d a n ie ty lk o sta je się p rzezro czy stą ale i b ez b arw n ą . A żeb y p rz y g o to w ać w o d ę do szybkiej filtra c y i am erykańskiej, u ż y w a n y te ż b y w a najczęściej siarczan glinu, a w y tw a rz a n a ty m sposobem p rz ed filtra c y ą k o a g u la c y a m ętów w od­

nych, czy li g ru p o w a n ie się ich w znacz-

[ niejsze kłaczk i, j e s t obok w ielkiej szyb­

kości filtra c y i d ru g ą g łó w n ą cechą, ró ż­

n ią c ą am ery k ań sk i sposób oczyszczania w o d y w o d o ciąg o w ej od an g ielsk ieg o .

J e ż e li d od ajem y do w o d y k o a g u la n tu , p o zw alam y je j się o dstaw ać, a potem filtru je m y j ą przez zw y k łe filtry a n g ie l­

skie, to system ta k i o czyszczan ia w ody w od o ciąg o w ej zw ie się: an gielsk im zm o­

dyfik ow any m . M a on tę zaletę, że m o ­ że być sto so w a n y w zupełno ści w e d łu g w oli, w te d y np., g d y w o d a su ro w a je s t z b y t m ętna, i f iltr a t z filtró w a n g ie l­

skich nie b y w a p rzezro czysty m pom im o n iezn aczn eg o ciśnienia; g d y zaś w oda s ta je się czystszą, i n iem a ob aw y , że [ f iltr a t będ zie m ętny, w te d y w każdej ch w ili m ożna p rz erw a ć k o a g u la c y ą i pusz-

| czać w odę su ro w ą n a filtry bez k o a g u ­ la n tu . B y ć też może, że po sk o ag u lo -

! w an iu się m ętów w iększe ciśnienie nie m a u jem neg o w p ły w u n a jak o ść filtra tu , lecz p rz eciw n ie zm niejsza się w nim ilość b a k te ry j. C h em ik -b ak tery o lo g F u l­

le r np. pod czas dośw iad czeń w Louis- yille w m aju 1896 r. zau w aży ł, że ilość b ak tery j, z a trz y m y w a n y c h przez filtr, p o w ięk szy ła się, g d y szybkość filtra c y i ze 153 cali n a g o d zin ę pow iększono do 336 cali. P ro fe so r u n iw e rsy te tu m o­

skiew sk ieg o B u b n o w tłu m a czy to zjaw i­

sko tem , że z po w o du znaczniejszeg o ciśnienia, s p ra w ia ją c e g o szybszą filtrac y ę, piasek o raz p o zo stają ce n a nim k łaczk i osadu s ta ją się niejako sprasow anem i i d la te g o lepiej z a trz y m u ją m ęty . B y ło ­ b y to p o w a ż n ą z a le tą k o ag u lac y i. g d yb y t a k działo się rzeczyw iście. N iem a je d ­ n a k n a to liczn iejszy ch dow odów ; p o ­ w iększo ne ciśnienie w ted y , g d y w w o ­ dzie n iem a k o a g u la n tu , w p ły w a zw y kle ujem nie n a ja k o ść filtra tu , czego się do­

św iad cza w zw y k ły c h filtra c h b ib u ło ­ w ych lab o ra to ry jn y c h .

A żeby u ż y ty do o czy szczania w ody

s iarc zan g lin u s p ra w ił p o żą d an y skutek,

w o d a p o w in n a z a w ie ra ć d o s ta te c z n ą ilość

w sp o m n ian y ch ju ż soli w a p n ia i m agne-

(10)

1 8 6 W SZECHSW 1AT

N r 12 zu. G d y o k az u je się ic h b ra k , trz e b a

d o d a w a ć do w o d y w a p n a w p o s ta c i m lek a w a p ie n n eg o , sk u te c z n e w ięc u ż y ­ cie sia rc z a n u g lin u w y m a g a p ew n ej o g lę ­ dności. N ie w y w ie ra on je d n a k p o d o b n o w p ły w u sz k o d liw eg o n a z d ro w ie k o n s u ­ m en tó w oczyszczonej n im w o d y , je ż e li ty lk o z o s ta ł u ż y ty w o d p o w ied n iej ilo ści i n ie ro z ło ż o n y n ie d o s ta ł się do filtra tu ; p ro d u k ty je g o ro z k ła d u p o z o s ta ją w czę­

ści n a filtrze , w części z a ś d o s ta ją się do filtra tu , lecz w s ta n ie d la z d ro w ia lu d z k ie g o nieszk o d liw y m . W o d a je d n a k o czy szczo n a sia rc z a n e m g lin u je s t m n iej o d p o w ied n ia do a lim e n ta c y i k o tłó w p a ­ ro w y c h , d w u tle n e k w ę g la zaś, w y d z ie la ­ ją c y się po dczas re a k c y i, s p rz y ja r d z e ­ w ie n iu ru r w o d o c ią g o w y c h , g d y s ą one n ie d o s ta te c z n ie a sfa lto w a n e .

Ilo ść sia rc z a n u g lin u d o d a w a n a do w o d y w A m ery ce s ta n o w i n ajcz ęście j 1 g ra m n a 58 litró w , cz y li ‘/ssooo część o g ó ln e j m asy w o d y . D la W a rs z a w y w ięc, k o n su m u ją c e j 4 0 —50 ty s ię c y m e­

tró w w ody d ziennie, w e d łu g p o w y ż sz ej n o rm y trz e b a b y ow ej soli około 50 p udów , co sp ra w iło b y k o sz t około 50 ru b li d z ie n ­ nie. T ań sz y m k o a g u la n te m j e s t s ia rc z a n żelazo w y , po k tó re g o u ż y c iu o d b y w a ją się w w odzie p o d o b n e re ak cy e , j a k po u ż y c iu s ia rc z a n u g lin u , lecz w o d a z a w ie ­ r a w te d y d w u tle n k u w ę g la 3 ra z y w ięc ej i j e s t tw a rd sz a , niż po u ż y c iu s ia rc z a n u g lin u . O prócz te g o c h e m ik -b a k te ry o lo g F u lle r w L o u isv ille i in ż y n ie r W e sto n w P ro v id e n c e u ż y w a li je sz c z e in n y c h soli do o czy szcz an ia w ody.

T e sam e w sp o m n ian e ju ż p o w y ż ej k o ­ a g u la n ty , w o d z ia n y g lin u i żelaza, tw o ­ r z ą się, g d y p rzez sz e re g p ły te k g lin o ­ w y c h lu b ż e la z n y c h z a n u rz o n y c h w w o - | dzie, p rz ezn a czo n e j do filtro w a n ia , p rz e ­ p u szc zam y p rą d e le k try c z n y , a w o d a z a w ie ra d o s ta te c z n ą ilość tle n u w o ln eg o . T w a rd o ść w o d y n ie p o w ię k sz a się w t e ­ dy, an i d w u tle n k u w ę g la do n ie j n ie p rz y b y w a , lecz m e to d a t a j e s t k o s z to w ­ ną, zw ła sz c z a g d y u ż y w a m y g lin u , k tó ­ re g o ro z p u sz c z a n ie o d b y w a się p rz y te m z szy b k o śc ią n ie je d n o sta jn ą , d la te g o w p ra k ty c e w o d o c ią g o w e j rz a d k o b y w a s to s o w a n a . M ę ty k o a g u lu ją się też, j e ­

że li p rz ep u szc zam y w o d ę przez o b ra c a ­ ją c e się w c ią ż cy lin d ry z o p iłk am i że- la z n e m i w e w n ą trz ; d w u tle n e k w ę g la oraz tle n , z a w a rte w w odzie, d z ia ła ją c ch e­

m icznie n a żelazo, tw o rz ą w te d y je g o w od zian , k tó ry s ta je się dla m ę tó w k o a g u la n te m ; je s t to proces A n d ersen a.

D o chem ii n a le ż y w sk a z a ć k o a g u la n t od p o w ied n i d la w o d y w iślan ej i o z n a ­ czyć je g o ilość, te c h n ik a p o w in n a u c z y ­ n ić go tan im , a p rzez z a sto so w a n ie go do o czy szcz an ia w o d y w o d o c ią g o w ej p rz y ­ n ajm n iej po dczas zn a czn iejszy ch ,przybo- ró w W isły , i u czy nien ie ty m sposobem sy ste m u o cz y szczan ia w o d y w iślan ej an- g ielsk im -zm o d y fik o w an y m m ieliby w a r ­ sz a w ia n ie w o d ę c z y stą i p rz e z ro c z y stą n ie ty lk o w te d y , g d y n ie z b y t m ę tn ą b y ­ w a W isła.

F eliks Piotrowski.

„ W Ą Ż M O R SK I".

Z n an e są po w szech n ie le g e n d y ż e g la r­

skie o w ę żu m orskim : w p rz ew aż n ej ich w ięk sz o ści j e s t ty le p ie rw ia s tk u w y soce fa n ta s ty c z n e g o , że o ich w iaro g o d n o ści m o w y b y ć n ie m oże, n ie k tó re w szelak o z p om iędzy ty c h le g e n d n ie z d a ją się b y ć zu p e łn ie p o zb a w io n e p o d staw . P o ­ m im o to niezm iern a w ięk szo ść zoo lo g ó w w sp ó łcz esn y ch u w a ż a „w ęża m o rsk ieg o "

ż a w y tw ó r fa n ta z y i lu b złu d zen ia. N ie w szy sc y w szelako. W cz asac h o s ta tn ic h d a ją się słyszeć g ło sy, a c zk o lw iek n ie ­ liczne, n a w o łu ją c e do b liższego ro z p a ­ trz e n ia te j s p ra w y i s k ła n ia ją c e się do p rz y p u szcz en ia, że w rz e c z y w isto śc i n ie ­ k tó re o p o w ia d a n ia ż e g la rz y i p o d ró ż n i­

k ó w są o p a rte n a fa k cie rz e c z y w is ty m — z ja w ia n ia się od czasu do czasu w n a j­

ro z m a itsz y c h m o rzach zw ie rzę cia z n a c z ­ n y c h b ard zo ro z m ia ró w , p o d o b neg o zda- le k a do olb rzy m ieg o w ęża. T a k n a jed - nem z n ie d a w n y c h p osiedzeń T o w a rz y ­ s tw a Z o o lo g iczn eg o fran cu sk ieg o p. E.

R a k o y itz a , z n a n y u c z e stn ik w y p ra w y a n ta rk ty c z n e j b elg ijsk ie j i w s p ó łre d a k to r

„A rch iv es de Z o o lo g ie E x p e rim e n ta le et

G ć n e ra le ", p rz e d s ta w ił dzieło zo o lo g a

(11)

N r 12 W SZECHŚW IAT 187

h o len d ersk ie g o O udem ansa p. t. „The

G r e a t S ea-S e rp en t, an h isto ric a l and cri- tic a l tr e a t i s e “, przyczem sam R a k o y itz a o św ia d c z y ł się w p ro st za istnieniem

„ w ę ż a m o rsk ie g o 11, czy te ż w ogóle zw ie­

rz ę c ia o z n a cza n eg o tą nazw ą.

O udem ans z e b ra ł w sw ej książce w szy st­

k ie z n a n e opow ieści o w ężu m orskim , z a ­ cz y n a ją c od w iek ó w średnich aż do cz a­

d ó w o sta tn ic h . Z e sta w ia ją c w szy stk ie te o p o w ia d a n ia (w liczbie kilkuset), w y łą ­ cz y w szy zu p e łn ie w szelkie leg en d y no- | szące cechy cudow ności, O udem ans do- [ ch o d zi do o d tw o rzen ia, w z g lęd n ie dość do k ład n eg o , po staci, ro z m ia ró w i o b y ­ c z a jó w te j dziw nej isto ty , a n a w e t o kre­

śla g ru p ę zoologiczną, do k tó rej m nie­

m a n y „ w ą ż “ m orski zdaje się należeć.

T rz y m a ł się on tu m eto d y p a le o n to lo ­ g ó w , o d tw a rz a ją c y c h p o staci is to t z a g i ­ n io n y ch z ro z p ro szo n y ch a n iezu p ełn y ch

j

s z c z ą tk ó w k o p aln y ch , i daje opis zw ie­

rz ęcia, z k tó re g o c z ą stk i najm niejszej n ie m a d o tą d w żad n y ch zbiorach p rz y ­ ro d n iczy ch .

P o m im o b ra k u w szelkich ślad ó w m a- te ry a ln y c h w ę ż a m orskiego, tru d n o je s t p rzy p u szcz ać, ab y w szy scy tw ierd z ący , że w idzieli n a w łasn e oczy to z a g a d k o ­ w e zw ierzę, m ieli p aść o fia rą złudze­

n ia o p ty czn eg o , lub chcieli b ałam ucić u m y śln ie sw y ch w spółczesnych. P r z y ­ p o m n ijm y sobie h is to ry ą ośm ionogów ol­

brzy m ich , o k tó ry c h ty le p o d ań krążyło, a k tó re przez czas d łu g i były u w ażan e za czczy w ym ysł, aż dopóki istn ie n ie t a ­ k ic h olbrzym ów , ja k A rc h ite u th is i Mou- chezia, m a ją c y c h w ra z z ram ionam i do 27 m dług o ści, n ie z o stało stw ierdzone ; w sposób niezb ity . W h isto ry i nauki du żo je s t p o d o bnych p rz y p ad k ó w reha- b ilita c y i m niem ań d łu g o p o g ard liw ie od­

rz u can y ch : ta k rzecz się m iała z „hecto- co ty lu se m " ośm ionogów i z łożyskiem u rekinów ...

T a k sam o rzecz się m ieć może i z „w ę­

żem m o r s k i m w k ażdym razie istn ien iu j e g o b ez w zg lęd n ie p rzeczyć nie m ożna, a p ró b a p. O udem ansa za słu g u je na b liż sz e ro z p atrze n ie .

P o d łu g z d a n ia zo ologa holenderskiego s ły n n y „ w ą ż “ m orski przedew szystkiem

nie je s t w ężem , a n i też gadem w ogóle, i lecz zw ierzęciem ssącem , należącem p raw - i dopodobnie do p łetw o n o g icli (P in n ip e-

! dia), a w ięc po krew nem fokom , ko to m m orskim i m orsom . W y g lą d z e w n ę trz n y te g o dziw nego ssak a p rzy p o m in a P lesio -

j

sa u ry oceanó w m ezozoicznych; p ra w d o ­ podobnie p o siad a on ogon, stan o w iąc y około po ło w y całej d łu g o ści ciała; szyję d łu g ą, zak o ń czo n ą g ło w ą stosun ko w o niew ielk ą o pysku, p rzy p o m in ający m p y sk foki. C iało te g o „ w ę ż a “ j e s t silnie w ydłużone, w rzecio n o w ate, z a o p atrzo n e w e dw ie p a r y p łetw , ja k u in n y ch p łet- w on og ich . W sk u te k te j w łaśn ie w y d łu ­ żonej form y tu ło w ia, a szczegó ln iej d łu ­ g ieg o g ię tk ie g o ogona, oraz cienkiej i w ydłużo nej szyi, zw ierzę to po w szech­

nie było u w a żan e za w ęża. N a g rz b ie ­ cie zw ierzęcia zn a jd u je się k ró tk a g rz y ­ w a (w yłącznie u sam ców ), z le p ia ją c a się w kosm ki, podobne z o d d ali do za zęb io ­ n y ch łusk, i k tó re ró w n ież p o zw o liły z a ­ liczy ć go do g adó w . N a pysk u w szela­

ko zw ierzę to p o siad a w ąsy, złożone

| z w ło só w .tw a rd y c h , co je s t cechą nie-

j

om y ln ą zw ie rzę cia ssącego. C a łk o w ita d łu g o ść te g o płefcwonoga p o tw o rn e g o m oże w yn osić około 80 m, z k tó ry c h 20 p rz y p a d a n a szyję w raz z g ło w ą, 20 n a tu łó w i w reszcie 40 n a ogon. G ło w a sam a m oże p o siad ać od 2 do 3 m d łu g o ­ ści. O lbrzym ie te w y m ia ry nie p rz ed ­ s ta w ia ją przecież nic n ad zw y czajn eg o , zw ażyw szy , że n ie k tó re w ieloryby, np.

B a la e n o p te ra S ibbaldi, p o siad ają około 30 m długości.

P o tę ż n e to zw ierzę p ro w a d zi sposób ży c ia w y łąc zn ie p elag iczn y , p rz e p ły w a ­ j ą c dzięki olbrzym iej szybkości sw ych ruch ów zn aczn e p rzestrze n ie bez zm ęcze­

nia. Z aw sze p ra w ie sp o ty k a n o z w ie rzę­

t a te param i; p ok arm ich sta n o w ią p ra w ­ dopodobnie ryb y. W idziano je w e w s z y st­

kich m orzach, pod w szelkiem i szerok o­

ściami; są to w ięc form y zup ełn ie kosm o­

polityczne.

W o sta tn ic h czasach je d e n z to rp e ­ dow ców francu skich, k rą ż ą c y c h na w o ­ dach chińskich, n a p o tk a ł p arę ty c h zw ie­

rz ą t i pu ścił się za niem i w pogoń, lecz

bezskutecznie. R ó w n ież b ezsku teczn em i

(12)

188

W SZECH ŚW IA T

N r 12 o k a z a ły się p o cisk i d ziało w e, k tó ry c h

z w ie rz ę ta te u n ik a ły z ła tw o ś c ią s k u t­

kiem n ie p o ró w n a n e j zw in n o śc i sw y ch ru ch ó w .

D a n e p o w y ż sz e n ie w y c h o d z ą o c z y w i­

ście po z a sferę h y p o te z , lecz h y p o te z p ra w d o p o d o b n y ch , k tó ry c h p o d s ta w y n ie ­ w ą tp liw ie p rz y sz ło ść w y ś w ie tlić zdoła.

T y m czasem w sze lak o w s trz y m a ć się m u ­ sim y, n a ra z ie p rz y n ajm n ie j, od b e z w z g lę d ­ n e g o o d m a w ia n ia o p o w iad a n io m o „ w ę­

żu m o rsk im 41 w sze lk ic h p o d s ta w re a ln y c h . J. T.

S P R A W O Z D A N IE .

— Dr. Cnmillo Schneider. Lehrbuch der verglei- chenden Histologie der Thiere.

Jena 1902.

L iteratura naukowa oprócz jeszcze obecnie cytowanego, chociaż przestarzałego (1857) d zh ła Leydiga: „Lehrbuch der Histologie...11, nie posiadała dotychczas żadnego podręcznika któryby obok kręgowców uwzględniał też i budowę mikroskopową zwierząt niższych.

Obszerne dzieło d-ra Schneidra (przeszło 900 str.) zapełnia ten brak, znajdujemy bo­

wiem w niem streszczenie badań dotychcza­

sowych nad budową histologiczną kręgow ­ ców oraz bezkręgowców.

Na specyalną uwagę zasługuje, że autor nie ograniczył się do opisania tkanek ciała zwierzęcego, lecz porównywając budowę h i­

stologiczną oraz niektóre stadya rozwoju em- bryologicznego różnych zwierząt, stara się uczynić z histologii podstawę całej systema­

tyki zoologicznej. Opierając się na danych histologicznych i embryologicznych, Schneider przekształca przyjętą obecnie systematykę, rozdziela on tkankowce na dwa „Phyłum “ (typy?), które niezależnie od siebie w znaczeniu filogenetycznem powstały, obie zaś te gru- py wyprowadza od pierwotniaków. Do pierw ­ szej z nich, „Plerom ata“, należą tkankowce, których mezoderma wydzielona zostaje z ek- toderm y i tworzy zbitą tkankę (Plerom), z tkanki tej mogą powstawać zaczątki gru­

czołów płciowych (gonady) u posiadających symetryę promienistą „Plerom atów“, np. u że- bropławów, albo grucz. płciowe (homolog.

wtórnej jamie ciała), oraz nerki u robaków płaf-kicli, lub też jam a ciała (Coelom) u in- ny<h przedstawicieli tegoż „Phylum 44. Do driigiego „Phylum“ należy reszta tkankow ­ ców, których mezoderma powstała przez p a­

rzyste wypuklenie się „Coelomu“ z ento- dermy.

Ogólny zarys układu zwierząt Schneidra przedstawia się, jak następuje:

I. Pierwotniaki (Protozoa).

II. Tkankowce (Metazoa).

1) Phylum: „Plerom ata“.

A. „Dyskineta“, promienisto - symetryczne, nieporuszające się lub mało ruchliwe

„Plerom ata“, bez wtórnej jamy ciała;

tu należą:

Gąbki (Porifera).

Zebropławy (Ctenophora).

B. „Plerocoelia“ posiadające jamę ciała; tu należą:

Protonephrozoa, robaki niższe, po­

siadające nerki pierwotne.

Metanephrozoa—tu należą pozostałe

„Plerocoelia“ posiadające nerki wtórne, mianowicie:

Pierścienice (Annelides).

Stawonogi (Arthropoda).

Mięczaki (Mollusca).

2) Phylum: „Coelenteria44, tu należą:

Parzydełkowce (C nidaria): Hydrozoa, Scyphozoa.

Szkarłupnie (Echinodermata).

Jelitodyszne (Enteropneusta).

...i Tentaculata): mszywio- ły, szczecioszczęki, ramienionogi.

Osłonice (Tunicata).

Bezczaszkowce (Acrania).

Czaszkowce (Craniota).

Na str. 236 autor podaje cały szereg punk­

tów stanowiących zasadniczą różnicę między

„Pleromata,, a „Coelenteria“. Czy system podany przez d ra Schneidra zostanie ogól­

nie przyjęty, rzecz bardzo wątpliwa, zbyt wiele bowiem przemawia przeciw niemu, np. ciesząca się coraz większem powodze­

niem teoryą wyprowadzająca pochodzenie kręgowców od pierścienic; jedne i drugie według Schneidra należą do różnych „Phy- lum “, co usuwałoby zupełnie możliwość po­

wstania kręgowców z pierścienic.

W każdym razie system podany przez d-ra Schneidra ma wielkie znaczenie rzucając no­

we światło na pewne styczne i różnice w sze­

regu zwierząt, na które dotychczas nie zwra­

cano uwagi.

W. Gądzikiewicz.

K R O N IK A N A U K O W A .

— M gław ica dokoła Nowej P erseu sza.

Niezwyk­

le szybkie zmiany, dające się zauważyć w po­

staci i rozciągłości pierścieni mgławicowych,

| otaczających Nową, wzbudziły szczególne

| zainteresowanie astronomów i stanowią do­

tychczas przedmiot ożywionej dyskusyi nau- kowei. W numerze listopadowym „Astrophy- sical Journal14 aż czterech znakomitych bada-

; czów roztrząsa zagadnienia, wysunięte przez te zjawiska. Wszyscy zgadzają się co do tego, : że prędkość dostrzeganych ruchów je st rzę­

du prędkości światła i że dlatego nie mamy tu jaknajpewniej ruchów mas. Pierwszy Kap- teyn wygłosił pogląd, źe postępujące poja­

wianie się coraz bardziej odległych pierścieni

! mgławicowych jest zjawiskiem odbijania się

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przed rozpoczęciem analizy okresu dy- luwialnego w Niemczech Schmidt zatrzy ­ muje się jeszcze chwil kilka nad sprawą człowieka przedpaleolitycznego, jak o

ności odjemnej, należy więc przyjąć, że stanowią w atomach odjemne końce ich pól elektrycznych. Wielkość elektronów odjemnych, których promień wrynosić ma

Natychmiast gasną wszystkie j lampy, co jest dowodem, że prąd przepłynął w przeważnej części przez wstęgę, a fakt ten daje się objaśnić tylko wtedy,

Stańmy w kierunku linij sił w ten sposób, żeby biegły one od dołu ku górze (od stóp ku głowie) i patrzmy na poruszający się przewodnik : jeżeli się on

dził po mistrzowsku. Utleniając cy- mol, Nencki zauważył już wtedy ciekawą bardzo różnicę, źe w organizmie utlenia się naprzód grupa propylowa a dopiero

grzewa się przytem wcale; widocznie więc energia chemiczna danej reakcyi w ogniwie nie objawia się w postaci energii termicz nej, lecz przemienia się w energią

Czwarty z wymienionych pasów żył, dla produkcji złota ważny bardzo, położony na wschodniej pochyłości Sierra Newady, jest w bezpośrednim związku ze skałami

skim zawartość krzemu i glinu, lecz przekonali się wkrótce, że te domieszki nie są przyczyną osobliwych własności tej stali. Zajęli się przeto ci uczeni