• Nie Znaleziono Wyników

Wizyta w obozie na Majdanku po jego wyzwoleniu w 1944 roku - Hanna Wyszkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wizyta w obozie na Majdanku po jego wyzwoleniu w 1944 roku - Hanna Wyszkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HANNA WYSZKOWSKA

ur. 1930; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Państwowe Muzeum na Majdanku, Majdanek (były obóz koncentracyjny), przewodnicy lubelscy, Majdanek (obóz NKWD), okres powojenny, PRL

Wizyta w obozie na Majdanku po jego wyzwoleniu w 1944 roku

Ojciec poza tym, że oprowadził mnie po całym mieście, żeby pokazać zniszczenia i to, co czyni wojna, to [zaprowadził mnie także do obozu] na Majdanku. Przeżyłam [to]

bardzo. Zresztą bardzo mi się [to] przydało, jeśli tak można powiedzieć, bo ja jestem od [19]62 roku przewodnikiem po Lublinie, to przydało mi się, dlatego że ja widziałam autentyczny Majdanek, to znaczy już po [wyzwoleniu], nie było tam więźniów, ale te góry butów, góry włosów, wszystkie baraki przecież stały, byłam przerażona tą komorą gazową, tym okienkiem, jeszcze czuło się zapach cyklonu, mnóstwo tych puszek z cyklonem, oglądaliśmy krematorium z resztkami ciał niedopalonych w tych piecach. Te niedopalone zwłoki – to wyglądało strasznie. I przygotowane do palenia, leżały tak wzdłuż. To było przerażające. Dla takiej czternastoletniej dziewczyny to było straszne. Wszędzie poniewierały się resztki popiołów. Właściwie myśmy nie wiedzieli, gdzie stanąć, żeby nie bezcześcić tych popiołów, bo przecież to byli kiedyś ludzie. Dopiero później usypano ten wielki kopiec.

Wiedziałam, że mój stryjek przeszedł najpierw przez Majdanek, później do Oświęcimia [został] wywieziony, później do Gross-Rosen. Jeden z naszych kolegów, już nieżyjący przewodnik, też był na Majdanku przez pewien czas. Więc też znaliśmy z opowieści. Ale ja widziałam, widziałam te na pół spalone ciała i widziałam te leżące trupy przygotowane do spalenia, to było rzeczywiście straszne. I później, jak oprowadzałam wycieczki, mówiłam, że ja widziałam to, byłam świadkiem tego i że tutaj nikt nie może zaprzeczyć; i wszyscy, którzy widzieli, powinni o tym mówić, żeby nie stwierdzono, że myśmy wymyślili [to] sobie.

Wiedzieliśmy, że później zrobiono obóz NKWD. Mówiło się o tym, tylko po cichu, bo strach było oficjalnie mówić. Myśmy wiedzieli. Zresztą mama nazywała to okupacją.

W tym czasie rodzice bardzo bali się mówić, bo nigdy nie wiadomo było, kto, co.

Wiedzieliśmy, że są donosiciele. Nigdy nie wiadomo było, kto jest [kim].

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-05-27, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Magdalena Kożuch

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ona odbiegła, my wchodzimy do kierownika szkoły, to była ona, kierowniczka, ja mówię do burmistrza: „Nie wiem co się stało.. Może ja nie mówiłem co trzeba mówić?” Mówi ten

I dla niego nigdy nie było problemu, żeby się utożsamić z jakąś sytuacją, którą on przeżywa, dlatego że on stale jakby czuje i w swojej poezji daje o tym wyraz, że

W parku to ja byłam ciągle, bo przecież naprzeciwko naszego domu na Żulinkach była brama, to albo odsuwałyśmy tą bramę i tam można było przejść, albo pod

Były baraki, gdzie było pełno jakichś tam ubrań, buty i tak dalej, i tak dalej.. Później to zostało

Przeżywało się to, i to chyba wszyscy przeżywali, później były te sprawy i egzekucje tych Niemców w Lublinie, ale nikt z mojej rodziny tam nie chodził, nie… O tym wszystkim

Nasi dowódcy to byli, no nie wiem, tam mówili, że to Polacy, ale oni tam… Były już w polskim mundurze ubrane i to, ale one po polsku nie bardzo umiały mówić, tylko bardziej

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

A to wtedy była taka msza święta odprawiana i to od katedry żeśmy szli pieszo wszyscy, duża procesja, jeszcze byli Niemcy w tych barakach, co ich pozabierali do niewoli, to