• Nie Znaleziono Wyników

HISTORYA ŚWIATA OD POCZĄTKU RODZAJU LUDZKIEGO, ALBO OD POCZĄTKU WIADOMOŚCI HISTORYCZNYCH AŻ

DO WIELKIEJ WĘDRÓWKI NARODÓW.

Od pierwszego roku świata, czyli 3983 przed narodzeniem Jezusa Chrystusa, aż do 400 roku ery chrześcijańskiej

WSTĘP.

—=00=»—

CH R 0N0L0GIJA.

Początek ziemi i roclu ludzkiego, ponieważ dale­ ko przechodzi za granice pamięci ludzkiej, nie jest przeto, ściśle mówiąc, faktem historycznym. Można wszelako wziąć go za wstęp do Historyi Powszech­ nej, której jest obowiązkiem posuwać swe badania, o ile można, aż do nastania rodu ludzkiego i począt­ ku jego zamieszkania. Przypuścić także możemy z niejaką pewnością, że ów początek sięga przynaj­ mniej czterech tysięcy lat przed narodzeniem Chry­ stusa, ponieważ byt wielu państw potężnych i cywi­ lizowanych w rozmaitych częściach świata, jako to w Egipcie, w Azyi środkowej i Azyi wschodniej, by t dostrzegany przez pomrokę najstarożytnicjszych podań, sięgających we wszystkich hipotezach, na dwa tysiące lat przed narodzeniem Jezusa Chrystusa,

50

obok powolności postępów rodu ludzkiego i przej­ ścia ze stanu barbarzyństwa do stanu cywilizacyi, popierany przez antropologiją i doświadczenie, nie dozwala naznaczać krótszego wieku rodzajowi ludz­ kiemu. Wypadnie zatem przypuścić, przynajmniej jako hipotezę, za zasadę chronologii starożytnej, pra­ wie takiż przeciąg czasu, oparty na powadze doku­ mentów uważanych od nas za święte, i który z tego powodu przyjęty był we wszystkich prawie da­ wnych dziełach historycznych (zacząwszy od wie­ ków średnich) i w większej części nowożytnych; nie podajemy atoli twierdzenia tego jako stanowcze, a tern mniej uznajemy w niem środek nieomylny uszykowania rozmaitych wypadków świata staro­

żytnego, według ich spółczesności albo kolei czasów. Owszem, przyznajemy, że najstarożytniejsza chro- nologija pogrążona jest w ciemnościach nieprzeni­ knionych i w odmęcie zamięszania, albowiem:

1. Pisarze świeccy nadzwyczajnie się różnią co do rachuby czasów, a nadewszystko co do wieku świata *). Wprost odrzucić twierdzenia pierwszych znaczyłoby przecąić trudność, nie zaś ją rozwią­ zać. Wszelako i wtenczas niewiele byśmy postąpili dalej, bo:

*) Ilerodot naznacza przeszło 13,000 lat królestwu egipskie­ mu, Dyodor 23,000, a kronika bezimienna nawet 86,000. Ba- bilończykowie chełpili się bytem swoim od wielu tysięcy wieków, a Chińczykowie milionami lat!

51

2. Oznaczenie epok, nawet w naszych księgach świętych, jest niejasne, niepewne, nie zgadza się z sobą ściśle, zwłaszcza w księgach Mojżeszowych, ponieważ Mojżesz liczy według lat patryarchów, co jest przedmiotem rozmaitego tłumaczenia.

3. Oprócz tego, kilka jest textów Pisma świę­ tego: text hebrajski, samarytański i text grecki Siedmiudziesiąt. Wszystkie trzy znacznie różnią się pomiędzy sobą, a nadewszystko oryginał hebrajski, w którym napróżno szukalibyśmy Patryarchy Kai- nana, którego przekład Siedmiudziesiąt mieści po Arfaxadzie. Do tych trzech textów dodają chrono- logiję Józefa Flawiusa, pod względem jej staroży­ tności i autentyczności; co wszystko składa cztery główne źrzódła albo różne podstawy chronologii

starożytnej. W

4 Wszystkie te różnice były troskliwie wyszu­ kiwane, badane, zgłębiane, roztrząsane i porówny­ wane; udawano się nawet do pisarzy świeckich dla otrzymania jakiego bądź światełka w pośrodku tych ciemności. Wszystko nadaremno! Jeszcze się grub­ szą okryły one pomroką. Niemało uczonych, a mię­ dzy nimi kilku genijalnych mężów, jakoto: Scaliger, Bochart, Marsham, Newton, Jackson, Petau, Uscher, Pezron, Lenglet du Fresnoy, a w czasach później­ szych Batsch, Frank, Ideler i t. d. poświęcili tej pracy niewdzięcznej swoje talenta i usiłowania; a ztąd wynikło, że posiadamy przeszło sto rozmai-

4 *

tych systematów, które różnią się pomiędzy sobą więcej niż o tysiąc czterysta lat; wszystkie zaś, według dowcipnej uwagi Bolingbrocka, podobne są do zamków zaczarowanych, które nikną skoro urok zdjętym zostanie, lub gdy się im bliżej przy­ patrzymy.

Te kilka uwag przekonywają dostatecznie o nie­ podobieństwie moralnem odkrycia kiedyżkolwiek prawdy, co do chronologii starożytnej; nie pozo- staje nam przeto nic innego, jak przez dowolne oznaczenie czasów, przyjśdź w pomoc pamięci i wy­ obraźni względem wypadków uszykowanych według epok, których wyszukiwanie odbytem zostało z tro­ skliwością jak największą. Wypada przeto trzymać się w ogólności jakiego bądź systematu, mniejsza prawie o to jakiego; starać się utkwić sobie w pa­ mięci kilka dat co do wypadków główniejszych, i raczej liczb okrągłych, albo łatwych do spamię­ tania, nadewszystko liczb krótkich (różne są meto­ dy rzecz tę ułatwiające); nareszcie, ażeby zatrzy­ mać związek czasów lub przerwy co do innych wypadków, przyjśdź można w pomoc pamięci uży­ waniem tablic synoptycznych, rozmyślaniem nad podobieństwem wypadków lub osób, lub też uży­ ciem innych związków myśli, albo środków Mne­ moniki. W niniejszym dziele przyjmujemy chrono­ logię hebrajską, poprawną przez Dyonizego Peta- wiusza, i trzymać się jej będziemy często nawet

53

wtenczas gdybyśmy mogli błąd jej zarzucić; zdaje się nam bowiem mniej szkodliwem pominąć podo­ bne lekkie pomyłki, niżeli chcieć przez mniemane poprawy, które z resztą nie każdemu przypaść by mogły do smaku, pomnożyć ogromną liczbę syste- matów chronologicznych. Dla tego też zachowali­ śmy, jako miarę chronologicznego świata przedpo­ topowego, lata Patryarchów według Mojżesza, lubo nie zamierzamy bynajmniej stawać w obronie tego przypuszczenia. Ale cóżkolwiek bądź spotka ten sposób liczenia, jest jakeśmy już uczynili uwagę, wiele innych powodów do mniemania iż byt śwTia- ta, to jest rodu ludzkiego, odpowiada w przybliże­ niu rzeczonej rachubie. Byłoby zresztą obciąże­ niem trudnościami nauki Historyi, oznaczanie ró­ żnych dat na też same wypadki.

Zwykle wskazywać będziemy daty licząc od ro­ ku stworzenia świata, ponieważ w tymże systema- cie, data od narodzenia Jezusa Chrystusa znajdzie się również oznaczoną, jeśli się wstecz cofniemy. Odjąwszy naprzykład od liczby 3983 liczbę dane­ go roku świata, mieć będziemy datę poszukiwaną. Nie wielka byłaby korzyść liczyć lata od potopu, ponieważ liczby zawszeby dochodziły do tysiąców. Cofając się wstecz od daty narodzenia Chrystusa, wyraźniejsze i obfitsze pole historyi nie rozciąga się nawet do tysiąca lat. Ulga wynikająca ztąd dla pa­ mięci otrzymuje się także licząc lata od stworzenia

54

świata, jeśli ocletniemy myślą pierwsze trzy tysiące lat, lub gdy zwrócimy swą uwagę albo wspomnie­ nia swoje mianowicie, lub prawie wyłącznie, na wy­ padki albo liczby następujące już po trzecim ty­ siącu lat, to jest od roku 3000 do roku 3983, idzie zatem tylko o oswojenie się z krótkim prze­ ciągiem czasu 983 lat. Uniknie się tym sposobem utrudzenia i zamięszania, wynikającego z nienatu­ ralnej metody wstecznego liczenia i oznaczania dat wypadków poprzednich większemi cyframi, a ma' łemi późniejszych. Na końcu Historyi Starożytnej, umieszczona jest tablica chronologiczna ułatwiająca rzut oka ogólny.

CHARAKTER HISTORYI ŚWIATA STAROŻY­ TNEGO I JEJ OKRESÓW.

Ażeby łacniej ogarnąć długi przeciąg czterech tysięcy pięciuset lat, przypadających na Historyą Starożytną, podzielemy go na trzy okresy, odróżnia­ jąc je w sposób następujący:

Pierwszy okres Świata Starożytnego, który się zaczyna od Adama, to jest od początku rodzaju ludzkiego aż do Cyrusa, założyciela wielkiego pań­ stwa Medo-Perskiego, (według przyjętej od nas ra­ chuby od roku 1 do 3425 roku), ginie w pomroce. Dwa pierwsze tysiące lat żadnemi są dla Historyi.

55

Mała liczba podań, różniących się pomiędzy sobą i z trudnością przypominanych, tak jest odległą od nas i pogrążoną w tak grubych ciemnościach, że niepodobna przekonać się, czy mają one jaką zasa­ dę, czy też są tylko marzeniem wyobraźni. Ciemno­ ści te rozciągają się jeszcze i na trzeci tysiąc lat i aż do końca okresu, a rozpraszają się tu i owdzie przez słabe promyki światła, które dopiero ku pier­ wszej połowie czwartego lat tysiąca, sprowadzają nareszcie jutrzenkę. Prawda, że postrzegamy wte­ dy większą ilość przedmiotów, lecz w kształtach niewyraźnych i dziwnych, podobnych do tych któ­ re przy rannym brzasku przesuwają się jako ma­ rzenie przed oczyma naszemi, obciążonemi jeszcze snem. Wszystko prawie cokolwiek posiadamy z Hi- storyi ludów w tym długim przeciągu czasu, są to tylko podania albo baśnie, lub przynajmniej szcze­ góły właściwie historyczne są w nich pomieszane i opowiadane stylem pełnym obrazów i symbo licznym, który je czyni niezrozumiałemu To jednak co dostrzegamy przez tę zasłonę, okazuje nam ludy i wszystek ród ludzki w stanie niemowlęctwa lub też w wieku małoletności. Widzimy go w oddale­ niu, w którem się wzrok gubi, jak się rodzi i roz­ mnaża kolejno, po powierzchni ziemi, ale wszystko jeszcze wydaje byt całkiem nowy. Dostrzegamy już w nim wyraźnie skłonność do dobrego i złego, lecz rozwiniecie jej dokonanem jeszcze nie jest. Pe-

56

len zdrowia i czerstwości, tak pod względem moral­ nym jak fizycznym, człowiek przebudza się w uczu­ ciu swojej siły i objawia ją bez 'umiarkowania, z ogniem młodości, we wszelakiem położeniu życia. Zbywa mu jeszcze na doświadczeniu, jest to dziecię przyrody, nie wykształcone, ani też skażone przez wychowanie; stan jego trzyma środek pomiędzy cy- wilizacyą a zepsuciem. Zaczęło się atoli już jego wychowanie; złe i cierpienia, jakie sam ściągnął na siebie, pobudzają go do zastanowienia się nad sobą, i uznał on swoje złe dziedziczne, dwa źródła jego cierpień: egoizm albo samolubstwo i zmysło­ wość. Szukał więc środków uleczenia się; zrzekł się samotności odludka; poddał się panowaniu praw, wszedł w społeczność, i starał się uzacnić duszę swoję, zwracając oczy ku światowi nadzmysłowemu; lecz tym sposobem przygotował sobie inne złe: sta­ wał się kolejno ofiarą bezrządu i despotyzmu; i za­ mienił najświętsze przeczucia na błędy omamienia. Ukazują się zdobywcy i założyciele państw. Prze­ wrotność ludzi wzmaga się. Jeden tylko drobny naród, Żydzi, z trudnością zachowuje szacowny skarb czci Boskiej, w całej jej czystości; a drugi naród, Fenicyanie, przekłada sztuki kwitnące w po­ koju nad sławę oręża. Dostrzedz także można na Zachodzie różne usiłowania, lubo mniej ’ zręczne, dla otrzymania prawami obostrzonej organizacyi, i wielorakim sposobem poznajemy już wpływ kii-

57

matu, który mieszkańców Wschodu czyni ociężałe- mi i cierpliwemi, gdy tymczasem mieszkańcy Za­ chodu są rześcy i czynni. W krajach gorących i żyznych Wschodu, człowiek jest skłonnym do roz­ koszy i wypoczynku; zamiłowanie wygód wcześnie go prowadzi do pół-cywilizacyi; sztuki i nauki sta­ ją się bytu jego ozdobą: ale usypia on w połowie drogi, lub się oddaje miękkości i zmysłowości. W zimniejszych krajach Zachodu, moc potrzeby obudzą i ożywia władze człowieka, a uczucie wła­ snej siły, dodaje dzielności i godności jego charakte­ rowi. Prawda, że niektóre plemiona zaczynają się wyradzać, ale nie tracą nic z swoich sił, ani też zdolności do przyjmowania dobrych wrażeń. Inne ludy postępują pomyślnie w zawodzie doskonal­ szej już cywilizacyi; a w błogich krainach Grecyi i Italii przygotowują się niwy, którezasiane obcem ziar­ nem, wydadzą najpiękniejsze owoce kultury umy­ słowej i cywilizacyi.

Drugi okres, zaczynający się od Cyrusa, rozcią­ ga się do Augusta czyli do upadku rzeczypospo- litej Rzymskiej, od roku świata 3425 do 3953 (od 558 roku przed narodzeniem Chrystusa do 30), lat 528.

Jeżeli w pierwszym okresie jesteśmy zniewole­ ni trzymać się prawie wyłącznie podań, i nawet opowiadania historyczne napiętnowane są cechą cu­ downości i bajeczności; jeżeli znajdujemy zarówno,

58

a nadewszystko w rozwijaniu się tylko co zaczęte m wszystkich władz człowieka, podobnież jak insty- tucyj. społecznych, charakter niemowlęctwa, albo małoletności rodu ludzkiego: ujrzymy w drugim okresie przemagający charakter młodzieńczego i doj­ rzałego wieku. Widzimy w człowieku uczucie wy­ raźniejsze własnej godności, pamiątki pewniejsze, lepiej z sobą powiązane, i usiłowania z wytrwało­ ścią kierowane ku osiągnieniu wznioślejszych i wię­ kszej wagi celów. Od tej dopiero chwili organi- zacye społeczne nabierają pewnego rodzaju trwa­ łości, acz odmiennemi drogami, i pod względem wewnętrznym ustalają się za pomocą głębszej roz­ wagi i logiki zdrowszej; daje się obok tego postrze­ gać w zewnętrznych stosunkach instytucyj społe­ cznych, postęp dojrzałości rozumu. Już nie chci­ wość zdobyczy, pragnienie krwi, potrzeba wsławie­ nia się czynami, sprowadzają wówczas wojny; już nie żądza zemsty, spół-ubieganie się ludów, albo płomień namiętności młodzieńczego wieku uzbraja narody. Jest to polityka, duma, albo miłość sła­ wy, które z rozwagą stanowią o wojnie lub po­ koju. Podobnież się dzieje we wszystkich sferach życia czynnego lub biernego. Po entuzyazmie mło­

dości, z jakim przyjmowano wyobrażenia religijne, nastąpiła powoli rostropność, spokojniej rzecz roz­ trząsająca , a religija uległa polityce. Pomiędzy naukami i sztukami, w czasach dawmiejszych te

59

tylko kwitną, które zajmują wyobraźnię; później doskonalą się nauki ściślejsze. Obyczaje oczy­ szczają się i nabierają ogłady, ale się zaczynają pochylać ku zbytkowi; wady zepsucia zastąpiły miejsce wad dzikości i t. d. Rozumie się atoli samo przez się, że ta ogólna charakterystyka maluje tylko narody umieszczone na samem czele teatru historyi świata. Były bowiem i są jeszcze dziś, za naszych czasów, w drugim rzędzie, ludy szcze­ gólne, które się znajdują w stanie niemowlęctwa; lecz nie tych ostatnich kreślić należy główniejsze rysy w ogólnym obrazie.

Wiek młodości i dojrzałości, jest wiekiem siły, a ta się objawia we wszystkiem co się dzieje na sce­ nie świata w tym okresie. Wznoszą się wielkie mo­ carstwa, jedne nagle, przez wytężenia olbrzymie; drugie nader powoli przez mądrość i wytrwałość męztwa. Małe państwa, pomyślnie bronią się prze­ ciwko najgroźniejszym potęgom, lub giną z chwałą w nierównej walce. Żaden wiek świata, nie jest tyle płodnym w wielkie czyny poświęcenia się; ża­ den nie wydał tylu mędrców i bohaterów; ale też w tym okresie obudzają trwogę lub politowanie, fatalne skutki fałszywego kierunku nadanego sile, tudzież egoizmu wylęgłego z pychy narodowej lub fanatyzmu republikańskiego. Więcej w nim odkry­ wamy zbrodni, niżeli pięknych czynów, więcej zbrodniarzy, niżeli bohaterów. Zaledwie pozostał

jaki ślad jeszcze jednych i drugich, albo ich dziel: żyją tylko w pamiątkach, ażeby służyli za przykład lub naukę. Lecz wpływ tego co umysł ludzki utworzył, co wydał w przedmiocie sztuk i nauk, nie przestaje działać zawsze bezpośrednio, nawet w czasach najbliższych. To właśnie stanowi chwa­ łę tego okresu Historyi świata starożytnego. Cho­ ciaż los zostawił nam niewiele tylko pomników sztuki z owej epoki, dostatecznemi są atoli do za­ chowania, jako wzory wzniosłe, odwiecznych praw piękności prawdziwej, w najpóźniejszych nawet czasach; a pomimo utraty nieskończonej liczby dzieł uczonych we wszystkich gałęziach umiejętności i sztuk, to co ocalało jest jeszcze skarbem ogro­ mnej wartości. Prawda, że postępy nasze daleko są większemi; ale zważywszy, jak mało starożytni posiadali środków w porównaniu z naszemi, i jak wiele u nich wpływ moralnej działalności musiał doznawać przeszkód przy tak szczupłej liczbie na­ rodów, słusznie podziwiać będziemy potęgę geni- juszu, który z tak małemi środkami tyle wielkich dzieł utworzył. I wykonałby jeszcze większe, gdy­ by żywotne zasady wszystkiego co jest dobrem i pięknem, a mianowicie moralność, nie uległy wcześnie pod niszczącem działaniem nadużyć i ze­ psucia. Postęp zepsucia tego rozszerzał się w tym' że kierunku co i poprzednia cywilizacya, to jest ze Wschodu na Zachód, i przy końcu okresu świat

61

historyczny dzieli się pomiędzy barbarzyństwo, a wyrodzenie się.

Wszelako, pomimo skażenia moralnego, ciągle wzrastającego, aż do końca drugiego okresu, głó­ wny rezultat jego H.storyi zdawał się prawie za­ powiadać dążność ku dobremu. Szybkim postępem narody podniosły się ze stanu dzikości do cywili- zacyi, ze słabości do siły, z niedoświadczenia do mądrości. Niezwłocznie i pomyślnie urządziły się państwa, jedne na republikańskich, drugie na mo- narchicznych zasadach. Rozum dojrzewając wy­ czerpał z boskich i ludzkich rzeczy skarb wiado­ mości, których praktyczne użycie, rozszerzyło się w życiu prywatnem i w społeczności. Przemysł, sztuki, nauki i handel pomiędzy ludźmi i naroda­ mi pomnożyły stopniami wygody i przyjemności życia; a nakoniec najprzedniejsze narody ziemi po­ wiązały się w jedne wielką całość i tym sposobem weszły w systemat spólności co do użycia sił swo­ ich, niegdyś rozdzielonych lub sprzecznych.

Podług postępów tak wielkiej wagi i tak obfi­ tego plonu doświadczeń, czyliż nie wypadało ocze­ kiwać z pewnością daleko większych na przyszłość skutków. Ale pomimo tych nadziei, jeżeli kiedy one miały miejsce, postrzegamy w trzecim okresie, od Augusta aż do Teodozyjusza Wielkiego, czyli od bitwy pod Akcyjum aż do wielkiej wędrówki narodów (od 3953 roku przed narodzeniem Chry­

62

stusa do 395 po jego narodzeniu, lat 425) smu­ tną przerwę, wsteczne nawet cofanie się w biegu przeznaczeń ludzkich. Jak gdyby stanęły na naj­ wyższym szczycie, na który wznieść się można by­ ło, według okoliczności owoczesnych i wedle postę­ pów owoczesnej cywilizacyi, wsteczny ruch zaczął się nieodzownie, podobnie jak po dzielności wieku męzkiego następuje osłabienie starości. Sprężyny starożytnych instytucyj zużyły się, a genijuszu lub siły, potrzebnych do ich naprawienia lub przy­ gotowania nowych, nie było już więcej. Wycień­ czeni zbyt długiem pasmem usiłowań, obywatele największego, jakie istniało kiedykolwiek, państwa, które obejmowało najszlachetniejszą cząstkę rodu ludzkiego, wpadli naostatek w odrętwiałość. Zda­ wało się, że nie czuli innej potrzeby nad odpoczy­ nek i rozkosze życia; a powab uciech wszelkiego rodzaju, wzrastał w miarę upadku ducha dzielno­ ści. Zniknęły prawie do szczętu ślady genijuszu; zmniejszały się siły tak pod względem fizycznym jak moralnym; z obojętnością poglądano na odkry­

cia i wynalazki poprzedników, w końcu zupełnie ich zaniechano; wleczono się niedbale po drogach już utorowanych, sztuki i nauki nowych postępów więcej nie czyniły; do mniemań religijnych mię- szać się zaczęły dziecinne zabobony, nawet błędy niewiary; a z tego rozprzężenia ogólnego, zwiększa­

63

nego jeszcze przez zewnętrzne burze, wynikną.! ostateczny upadek Cesarstwa.

Wprawdzie cechy te stanowią charakter tylko państwa Rzymskiego, ale właśnie to państwo obej­ mowało największą część rodu ludzkiego, przynaj­ mniej najwięcej uwagi godną, i prawie jedyną w Historyi nam znajomą. Podług tego możnaby mniemać, źe nie trzeba szukać przyczyny owych smutnych wypadków gdzie-indziej, jedno w kształ­ cie tego wielkiego państwa, który do przeznaczeń samego Rzymu przywiązywał los wszystkich naro­ dów; że nie trzeba przypisywać jej podeszłemu wie­ kowi rodu ludzkiego. Nigdyby atoli podobny sku­ tek nie nastąpił, gdyby siła moralna i genijusz nie uległy wprzód rozprzężeniu. Nad osłabione- mi tylko wiekiem narodami, mógł Rzym z taką łatwością rozciągać berło swoje: gdyby zaś wiel­ kie mocarstwa, których zwaliska służyły za pod­ stawę do jego wzniesienia się, posiadały młodą dzielność Hiszpanów, upadłby Rzym, zamiast otrzy­ mania zwycięztwa. Sam Rzym nawet, gdyby go wiek starości nie dotknął, ochroniłyby dawne cno­ ty i męztwo od smutnego upadku.

Jakkolwiek prawdziwem i słusznem może bydź zresztą wyobrażenie kolei wieku narodów i rodu ludzkiego w ogólności, służyć tu ono musi tylko do wyraźniejszego oznaczenia głównego kształtu wielkich okresów, do ułatwienia ich pojęcia przy

64

ogólnym rzucie oka, do skreślenia ich charakteru wybitnemi rysami. Szczegóły dalsze należą do filo­ zofii Historyi rodu ludzkiego. Historya świata, uważana jako nauka zamknięta w ciaśniejszych obrę­ bach, nie powinna gubić się w krainie wyobra­