• Nie Znaleziono Wyników

i fiistogriografia

M otto:

„ C z u ję ”, że „ p a m ię ć " j e s t w a ru n k ie m c z ło w ie c z e ń s tw a .

„ P o s ą g ” (z É tie n n c ’a B. dc C o n d illaca)

D ośw iadczanie naocznie obserw ow anych i przeżyw anych zdarzeń, do­

św iadczanie przym usu ich upam iętniania, dośw iadczanie poszukiw ania d o ­ kum entów z przeszłości, dośw iadczanie odpow iedzialności za selekcję i re­

konstrukcję wydarzeń historycznych, dośw iadczanie pisania historii {faire de l ’histoire), dośw iadczanie rozum ienia opracow ań historiograficznych i do­

św iadczanie skutków ich interpretacji - to zaledw ie w stęp do potencjalnego inw entarza antropologicznych dośw iadczeń budow anych w okół kształtow a­

nia skom plikow anej, w ielokierunkow ej procedury epistem ologicznej, m ają­

cej na celu dookreślenie relacji m iędzy człow iekiem a je g o sposobam i po­

strzegania czasu w kulturze Europy1'. C harakterystyka, choćby nawet bardzo pobieżna, każdego z tak zasygnalizow anych problem ów przekracza plano­

wany zakres tego szkicu, ale ich sform ułow anie w ydaje się niezbędnym kon­

tek stem in te le k tu a ln y m d la u z a sa d n ie n ia try b u re fle k sji a n o n so w an ej w tytule.

Jej przedm iotem m ają być zależności m iędzy historią ja k o dyscypliną naukow ą i dziedziną w iedzy o długich tradycjach sam odzielnego istnienia

9 Sposoby te, jak wiadomo, nie mają charakteru uniwersalnego. Por. J. Topolski. Świat bez historii, Warszawa 1972.

a niektórym i nurtam i w spółczesnej refleksji episiem ologicznej, odsłaniają­

cym i pozaintencjonalne uw ikłania całej hum anistyki w różnego rodzaju kon­

w encje kom unikacyjne. Zaliczam do nich zarów no skom plikow ane związki człow ieka ze sferą tzw. zjaw isk naturalnych, ja k i jeg o zależność od wiodą­

cych struktur kulturow ych, w śród których - zw łaszcza w obszarze Europy - nauka odgryw a niepoślednią rolę.

M iędzy w iedzą a nauką rozpos'ciera się m inow e pole różnic epistem olo- gicznych, aksjologicznych, m etodologicznych: każda nauka je st wiedzą, ale nie każda w iedza je st nauką. D roga od w iedzy do nauki prow adzi poprzez obserw ację, porów nyw anie, szukanie podobieństw , ustalanie przesłanek m e­

todologicznych, form ułow anie praw i praw idłow ości, unifikow anie kryteriów w eryfikacji i falsyfikacji w yników , konw encjonalizację sposobów ich ogła­

szania - słow em poprzez postępującą rezygnację z szerokości zakresu na rzecz poznaw czej precyzji, której fundam entalne kryteria sform ułow ano dopiero w w ieku XIX.

W ówczas to, w obrębie teorii przyrodniczych, ideał m yślenia naukow e­

go, bliski renesansow em u łączeniu logiki i egzem plilikacji (M achiavelli) oraz barokow em u kojarzeniu ilum inacji z m etodą (K artezjusz) uzyskał swój no­

w oczesny status epistem ologiczny. E kstrapolow any na grunt hum anistyki zaow ocow ał com te’ow ską klasyfikacją dyscyplin, a następnie windelbandow- skim podziałem na nauki nom otetyczne i idiograliczne.

Podział len, aczkolw iek stosunkow o przejrzysty i z pozoru funkcjonal­

ny, w istocie rzadko kogo zadow ala. W św ietle postępujących (?) badań oka­

zuje się bow iem , że w cześniej odkryte praw a ulegają z czasem relatyw izacji, a zjaw iska - zdaw ałoby się - skrajnie oryginalne i niepow tarzalne w ykazują zdum iew ające pokrew ieństw o z innymi równie oryginalnym i i niepow tarzal­

nymi zjaw iskam i. U schyłku XIX stulecia podział ten był jednak niezbęd­

nym narzędziem porządkow ania refleksji naukow ej i zaow ocow ał z jednej strony daleko posuniętą specjalizacją, z drugiej zaś - próbam i konstruow a­

nia podejścia holistycznego, budow anym i na gruncie m atem atyki, filozofii, fizyki i antropologii kulturow ej.

W ostatnich latach XX w ieku w łaśnie fizyka i antropologia zdają się kon­

struow ać najszersze horyzonty epistem ologiczne, dzieląc m iędzy siebie ob­

szary w iedzy o przyrodzie - a zw łaszcza różnych form ach m aterii i prawach nią rządzących - oraz o kulturze rozum ianej szeroko, jak o całokształt ludz­

kich w ytw orów , zachow ań i w artości. Jedną z istotnych procedur m etodolo­

gicznych w dzisiejszej antropologii jest poszukiw anie, rozpoznaw anie, opis, analiza i interpretacja skutków dw ojakich źródłow o determ inant człowieka.

Są nimi z jednej strony czynniki uniw ersalne, z drugiej natom iast kontekstu- alne - zarów no pochodzenia naturalnego (np. w yposażenie b io g enetyczne1") ja k i kulturow ego. U niw ersalne determ inanty kulturow e, określane też nie­

kiedy - za Jacquesem M onodem - inwariantami, traktow ane byw ają na grun­

cie nauk o kulturze ja k o relatyw nie stałe aspekty poznaw ania i w ytw arzania, które w konkretnych w arunkach (w określonym kontekście) przybierają roz­

maite form y (w arianty).

Z m iana lub jej brak zależy więc od poziom u, na którym organizujem y obserw ację, i od w ym iaru aksjologicznego, na m ocy którego efektom tej obserwacji przypisujem y znaczenie. Już dla Protagorasa człow iek był miarą wszechrzeczy- A więc m iędzy innym i decydow ał, czy praw dą jest, że nie wchodzi się dwa razy do tej sam ej rzeki, czy też, że wszystko już było. Tego rodzaju antropologizacja doznań i spostrzeżeń - na poziom ie inw ariantu lub w ariantu - w dużej m ierze zależy od znaczenia, jak ie jednostka przypisuje sobie samej w św iecie natury i kultury. O ryginalność i pow tarzalność, w yją­

tek i reguła konstruują ram y elem entarnego porządku intelektualnego, stają się inwariantam i m etodologicznym i, m etainw ariantam i, gdyż określać m ogą status inw ariantów organizujących pozostałe poziom y struktury kulturow ej.

Tym sam ym procedury poszukiw ania uniw ersalizm ów i partykularyzm ów , praw ideł i osobliw ości fundują specyfikę naukow ego m yślenia.

Zachodzi przy tym interesująca zależność m iędzy inw entarzam i inw a­

riantów kulturow ych", a zespołem naczelnych dyscyplin, w yłonionych w na­

uce europejskiej. W ydaje się bow iem - z tej przynajm niej perspektyw y - że poszczególne dyscypliny są sposobam i porządkow ania św iata, budow anym i na uniw ersalnych kategoriach poznania antropologicznego - lub też odw rot­

nie: przynajm niej niektóre inw arianty zostały w yodrębnione w oparciu o po- stcom tow ską klasyfikację nauk. N iew ykluczone też, że - przyjm ując za K üh­

n e m 12 - te z ę o istn ie n iu w sp ó ln y c h dla d a n e g o c z a su p a ra d y g m a tó w m yślow ych, a za F oucaultem 13 - prześw iadczenie o zanurzeniu każdego pa­

radygm atu w epistem é danej epoki - m ożem y zaw iesić pytanie o genezę, poprzestając na konstatacji o dialogicznym , kom plem entarnym charakterze obu koncepcji.

1,1 Por. J. Diamond, Trzeci szympans. Warszawa 1998; R. Wrangham. R. Peterson, Demoniczne samce. Małpy człekokształtne i źródła ludzkiej agresji, przel. M. Auriga, Warszawa I9t)9.

" Por. np. A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, przel. J. Dancyngier. Warszawa 1976, s. 17.

12 T. Kuhn, Dwa bieguny, przełożył i poslowiem opatrzył S. Amsterdamski, Warszawa 1985.

11 M. Foucault, Archeologia wiedzy, przel. A. Siemek, słowem wstępnym opatrzył J. Topolski, Warszawa 1977.

Przy lakim zastrzeżeniu kulturow e inwarianty stają się sposobami porząd­

kow ania świata w wielu poziom ach jego złożoności, ale porządkowania aspek­

tow ego, podległego określonej, wybranej opcji. Porządek klasyfikacji nauk sugeruje, że in wariant, jakim je st przestrzeń, zostaje oddany w pakt geografii, czas przypada historii, los - astrologii lub futurologii. Teologia (lub religio­

znaw stwo) przejmuje odpowiedzialność za sferę relacji między zmysłowym i po- nadz.inysłowyni, m atem atyka - za stosunek części do całości, algebra za bada­

nia nad liczbą, filozofia, ale i fizyka - nad przyczyną, przypadkiem i zmianą.

Jednostką zajm uje się antropologia, medycyna, psychologia; grupą - socjolo­

gia, spraw iedliw ością - etyka, a normą prawną - filozofia prawa etc.

Problem jed n ak że w tym , że obserw acja przedm iotu poszczególnych dyscyplin przez pryzm at kulturow ego inw ariantu staje się optyką szczegól­

ną, jak b y biorącą w naw ias w iele z dotychczasow ego naukow ego dorobku, a zarazem - paradoksalnie - ten w łaśnie dorobek prom ującą.

D latego bez w zględu na to, czy historia odkryw a (ustanaw ia?) praw idło­

w ości i procesy czy też przeciw nie - opisuje jednostkow e, unikalne fakty osadzone w bezpow rotnie m ijającym czasie, w arto pam iętać, że każda próba łączenia historii z nom otetyzm em czy idiograficznością w ynika z przyjęcia określonych - co nie znaczy takich sam ych - przesłanek epistem ologicz- nych, aksjologicznych czy w ręcz ideologicznych.

H istoria m onarchiczna czy historia społeczeństw , historia ekonom iczna czy polityczna je st efektem perspektyw y, która nakazuje w aloryzację je d ­ nych zdarzeń kosztem innych, która uprzyw ilejow uje w ybrane kryteria, w y­

tycza ciągi przyczynow o-skutkow e w oparciu o w yselekcjonow ane fakty.

U podstaw tw orzenia optyki epistem ologicznej stoi zw erbalizow ana lub nie zw erbalizow ana typologia, klasyfikacja czy system atyzacja. Z jaw iska będą­

ce przedm iotem zainteresow ań historyka należą do sfery kultury, choć nie­

kiedy w polu w idzenia lej dyscypliny pojaw iają się - traktow ane na prawach kontekstu - zjaw iska naturalne (procesy biologiczne i geologiczne, zmiany ew olucyjne, katastrofy żyw iołow e, epidem ie etc.). Jednak zasadnicza różni­

ca m iędzy faktem kulturow ym a historycznym w iąże się z typem pow tarzal­

ności. Iteratyw nośc je st ich cechą konstytutyw ną14. Pułap pow tarzalności fa­

scynujący antropologa historykow i może się w ydaw ać banalny; nacisk na idiograficzność zdarzeń historycznych je st dla antropologa uprzyw ilejow a­

" Dla etnologa bitwa może być kulturowym wzorcem eskalacji i rozładowania konfliktów, dla historyka - efektem splotu konkretnych okoliczności decydujących o jej niepowtarzalnym charakte­

rze. Antropolog postrzega agnalyczny charakter rz;|dów w europejskich monarchiach; historyk cha­

rakteryzuje panowanie każdego z władców pod kątem ich indywidualnych wyborów i decyzji.

niem wariantów wobec inwariantu. Uwaga, jak ą przykłada historyk do szcze­

gółu i jeg o źródłow ej dokum entacji może być dla antropologa zbędnym b a­

lastem, spod którego nie w idać kulturow o istotnych praw idłow ości. Ale je d ­ nocześnie antropolog przy w iązu je ogrom ną w agę do prac b adaw czych, mających na celu konstruow anie now ego źródła, do w eryfikacji ju ż istnieją­

cych danych, do dokum entacji zgodnej z zasadam i przyjętej w cześniej stra­

tegii poznaw czej.

D la filozofa fakt historyczny - tak naturalny, jak i kulturow y - m oże mieć w artość egzem plum , dla pisarza - w artość inspiracji. D la historyka jest dowodem , dla antropologa - uzasadnieniem . Ale w w ypadku każdej z nauk ilość w ykorzystyw anych i w aloryzow anych, przez sam akt w yboru, faktów jest św iadom ie ograniczana. Różnice praw dopodobnie biorą się stąd, że hi­

storia jak o dyscyplina je st daleko starsza, że posługuje się źródłam i utw orzo­

nymi w różnych epokach, że w ypracow ała w łasne m etody ich w eryfikacji, a nade w szystko - stw orzyła w zględnie przejrzyste kryteria w ytyczające jej własne pole badaw cze. A ntropologia natom iast z jednej strony jest sw oistym horyzontem m etodologicznym , coraz częściej w spólnym dla wielu nauk hu­

m anistycznych i przyrodniczych; z drugiej natom iast próbuje, od półtora wieku zaledw ie, form ułow ać w łasne m etody badaw cze, w ybierać odpow ied­

nie dla nich przesłanki filozoficzne, zgrom adzić niezbędny m ateriał histo­

ryczny i nie tracić z pola w idzenia w spółczesności.

A ntropologia kulturow a, jak o autonom iczna dyscyplina akadem icka, je st w stosunku do szacownej tradycji historii nauką niepokojąco m łodą i je d n o ­ cześnie niezw ykle ekspansyw ną. Posiada przy tym silnie w budow aną auto­

refleksję na tem at tej ek spansyw ności15. H istoria - zw ażyw szy aspekt tem - poralny - jest nie mniej zaborcza, a perspektyw a antropologiczna tow arzyszy jej od początków istnienia.

N ie m a bow iem historii bez pam ięci i zapom inania16 - instancji kreują­

cych tem poralną specyfikę ludzkiego św iata w w ym iarze jednostkow ym , grupow ym , narodow ym czy globalnym . W kulturach prostych zgodność lub konflikt m iędzy pokładami pamięci indywidualnej a pam ięcią społeczną

spro-15Por. A. Kuper, M iędzy charyzmą a rutyną. Antropologia brytyjska I9 2 2 -I9 S 2 . przel. K. Ka­

niowska, Łódź 1982; E. Nowicka, Świat człowieka - św iat kultury. Warszawa 1991: Amerykańska antropologia kognitywna. Poznanie, język, klasyfikacja i kultura, wybór i redakcja naukowa M. Bu- chowski, Warszawa 1993; Socjologia a antropologia. Stanowiska i kontrowersje, red. H. Tarkow­

ska, Warszawa 1991; Amerykańska antropologia postmodernistyczna, wybór i redakcja naukowa M. Buchowski, Warszawa 1999.

16 P. R i coeur, Pamięć - zapomnienie ~ historia, w: Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Cas tel Gandolfo. Kraków 1995, s. 22 i nn.

w a d /a się do relacji dw ustronnej. W kulturach złożonych pojaw ia się więcej instancji korygujących lub w spom agających pam ięć jednostkow ą. Liczeb­

ność populacyjna, przew aga etniczna czy m ilitarna, język, religia, własnos'ć, ideologia polityczna etc. m ogą decydow ać o interesie poszczególnych grup, konstruujących historię na własny użytek. To znaczy kom ponujących - z waż­

nych dla siebie przeszłych zdarzeń, rzeczyw istych lub niekiedy intencjonal­

nych - określony ciąg przyczynow o skutkowy, który przybiera postać narra­

cyjną.

Sposób opow iadania o przeszłości je st bow iem w istocie rzeczy kształ­

tow aniem jej w izerunku. D obór laktów, podkreślanie istniejących i dom nie­

m anych pow iązań m iędzy nim i, w aloryzacja w ybranych determ inant, rola prześw iadczenia w uprzyw ilejow aniu jednych czynników w zględem innych - w szystko to spraw ia, że modus narratio posiada w yjątkow e predyspozycje do m odelow ania św iadom ości. D latego odpow iedzialność historyka za re­

konstruow any obraz przeszłości w ydaje się szczególnie w ielka. Zw łaszcza w ów czas, gdy przyjm iem y pozytyw istyczne założenie, że w inien on opisy­

wać „jak było napraw dę” (wie das gewesen sein).

Podw ażana w ielokrotnie epistem ologiczna w artość tej zasadniczej prze­

słanki R ankego17 ostatnio została w łączona w postm odernistyczny spór o do­

stępność praw dy ja k o takiej. W tej perspektyw ie fundam entalne staje się bo­

w iem p y tan ie, czy h isto ry k praw dę tw orzy czy j ą rek o n stru u je; czy ją

„odtw arza" czy „w yw ołuje". Spór ten rozpoczęli przedstaw iciele am erykań­

skiego relatyw izm u h istorycznego18 z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Staw iali oni bow iem tezę o nieodzow ności inscenizacji historycznej, która w istocie rzeczy każe historykow i selekcjonow ać fakty i źródła zawsze z perspektyw y teraźniejszości - lub/i w trosce o przyszłość. Przeszłość w ta­

kim ujęciu byw a zaw sze przedm iotem instrum entalizacji, a m ożliw ość do­

tarcia do tzw. praw dy historycznej - sw oistą iluzją aksjologiczną19. O brazo­

burcze w kontekście ustaleń pozytywizm u sądy relatywistów zostały z czasem w zm ocnione przez badania nad determ inizm em językow ym i schem atam i narracyjnym i, w arunkującym i ograniczoną ilość w ariantów opow iadania o czym kolw iek, w tym ilość potencjalnych paradygm atów narracji

historycz-1 i,. Ranke, (ieschichten J e r romanischen und german i sehen Völker von / 494-1515, Leipzig 1885.’Verlag von Duncker. drille Aufgabe, i. XXIII, s. VII,

,x Por. Oh. A. Beard. That noble Dream, „The American Historical Review ” 1935, nr 1;

C. Read, The social Responsibilites o f the Historian, „The American Historical Review” 1950, nr 2;

R. Ci. Collingwood. The Idea o f History, Oxford 1946.

|lJ Posługując się terminem ukutym prze/. Maxa Schelera, nie wdaję się tu jednocześnie w roz­

ważania nad jego leoriq resenlymentu.

nej. Z rozw ażań tych w ynikało głów nie, że historia je st przede w szystkim sztuką opow iadania, podporządkow aną regułom ję z y k a i narracji. Jest też efektem w yboru dostępnych - często przypadkow ych - danych z przeszło­

ści. W konsekw encji prezentyzm w łaściw y tekstom historycznym to z jednej strony efekt celow ego przedstaw iania wizji przeszłości (re)konstruow anej przez historiografa, z drugiej natom iast wynik nieodłącznego w tej działal­

ności determ inizm u tem poralnego - wizja ta jest zaw sze zadom ow iona w tem- pus praesens - w czasie teraźniejszym 20. Istotą upraw iania historii je st per- form acja21; historiograf za pośrednictw em języ k a konstytuuje dzieje.

Przem yślenia i dośw iadczenia filozofów języ k a oraz teoretyków litera­

tury nie są pom ijane przez m etodologów historii. Pytanie o sposób w ykorzy­

stania tych dos'wiadczeń, o niebezpieczeństw a procedury podw ażającej „prze­

z ro c z y sto ść ” ję z y k a h isto rii i p o ż y tk i z niej p ły n ą c e leg ło w c e n tru m zainteresow ań L. M inka, H. R. Jaussa, H. W einricha, J. H. M illera i innych22.

Każdy z tych badaczy zauw ażał, że generalną różnicą m iędzy literaturą a hi­

storią je st przede w szystkim teleologia w ypow iedzi narracyjnej. Podczas gdy historykom chodzi o w ierność w obec dostępnych dokum entów , literaci nie kryją sw oich upodobań do fikcji. Jednakże konieczność selekcji faktów, ich hierarchizacji, układu chronologicznego będącego efektem w iedzy naddanej wobec św iadom ości rekonstruow anej epoki czyni z historyka sw ego rodzaju kompozytora dziejów , którem u niełatw o w yzw olić się z hierarchii wartości własnego czasu i który, mim o najszczerszych chęci, nie może w ykroczyć poza językow y im peratyw opisu i opow iadania. Na tym tle literatura staw iająca na równi postulat praw dy historycznej i artystycznej23 znalazła się w sytuacji jakby czystszej m oralnie.

Dość szeroko rozw ijana w tym kontekście problem atyka recepcji - w o­

bec dystansu czasow ego, jaki dzieli nadaw cę i odbiorcę w kom unikacji upo- średniczonej poprzez pism o24 - przyjm uje za istotny elem ent łączący historię

20 Por. J. Bańka, Recentywizm w teorii poznania praktycznego, Katowice 1983; tenże, M etafizy­

ka zdarzeń. Recentywizm i henadologia, Katowice 1991.

21 J. L. Austin, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, przeł. B. Chwedeń- czuk, Warszawa 1993.

22 Por. rozprawy zamieszczone w „Pamiętniku Literackim” 1984. /. 3; R. Barthes: Dyskurs historii, przeł. A. Rysiewicz, Z Kloch; H. Weinrich: Struktury narracyjne w historiografii, przeł.

M. Lukasiewicz; J. H. Miller; Narracja i historia, przeł. M. Adamczyk; L. Braudy, Cibbon: historia powszechna i kształtująca się osobowość, przeł. J. Lekczyńska.

23 T. Bujnicki, Z teoretycznych problemów pow ieści historycznej, w: Sienkiewicz i historia. Stu­

dia. Warszawa 198!. s. 9.

24 H. R. Jauss, Historia literatury jako wyzwanie rzucone nauce o literj.itux.Zf'- (Fragmenty), przeł. R. Handke, „Pamiętnik Literacki" 1972, z. 4. 'ctfSV'Â

z literaturoznaw stw em w aspekcie sztuki opow iadania zagadnienia rozumie­

nia językow ej w arstw y tekstu. W interpretacji H. R. Jaussa literatura istnieje tylko poprzez czytelników , a obiektyw izm historyczny je st w niej niem ożli­

wy do uzyskania. W interpretacji M inka zarów no historii, ja k i fikcji właści- wy je st z kolei jeden sposób pojm ow ania, który nazyw a on konfiguracyj­

nym 25. Jednakże naw et przy zaakceptow aniu tak ogólnej ramy teoretycznej spraw a interpretacji tekstu niew spółczesnego (dokum entu, źródła) stwarza szereg problem ów w ynikających ze zm iennych konw encji rozum ienia za­

kresu sem antycznego poszczególnych pojęć, ze zróżnicow anych kom peten­

cji językow ych nadaw cy i odbiorcy, z różnic w ich indyw idualnym dośw iad­

czeniu etc. Tym sam ym przenosząc dośw iadczenia narratologii w obszary badań historycznych nie dokonujem y autom atycznego zrów nania przedm io­

tu badań historii i literaturoznaw stw a, choć m ogą one wchodzić w rozm aite alianse.

Epistem ologiczne uw ikłania refleksji historycznej m ają szczególny w y­

m iar antropologiczno-kulturow y. K onstytuuje go przynależność tej dyscy­

pliny do dw óch, praktycznie w ykluczających się paradygm atów: kultury oral­

nej i cyrograficznej. N ajstarsze zachow ane źródła pisane zachow ują wyraziste ślady residuum oralnego: w skazują, że w istocie rzeczy są zapisem mowy, że były przeznaczone dla określonego słuchacza, w arunkow ane kontekstem kom unikacyjnym , że - odnosząc się do przeszłości, budow ały jednocześnie precedensy dla aktualnych norm i wzorów. Inaczej m ów iąc, najstarsze źró­

dła zaw ierają ślady intencji prezentystycznych, ślady celow ego używ ania określonych struktur narracyjnych oraz pragm atycznych uwikłań zapisów w kontekst kultury przedcyrograficznej. D ystans w obec bezw zględnej praw ­ dziw ości pism a m anifestow any był zarów no przez w eryfikacje za pośrednic­

tw em „naocznych św iadków ” , jak i poprzez zabezpieczenia w rodzaju pie­

częci czy znaków rozpoznaw czych26.

Jest w ięc pew nym paradoksem , że historycy zanegow ali w artość źródła oralnego i dziś odnoszą się do niego z dużą nieufnością. W praw dzie addy- tyw ność faktograficzna (w ielość śladów je s t gwarantem praw dy faktu) w ska­

zuje bardzo w yraźnie na oralne korzenie historiografii, to jednak w spółcze­

sna w ew nętrzna aksjologia dyscypliny, budow ana w Europie od XII wieku na prym acie św iadectw a pisanego, preferuje dokum ent - naw et fałszywy.

-5 1- O. Mink. Historia i fikcja jako sposoby pojmowania, przel. M. B. Fedowicz, „Pamiętnik Literacki” 19X4. z. 3. s. 246.

Por. W. J. Ong, Oralnośc i pi.śmiennośc. Słowo poddane technologii, przełożył i wstępem opatrzył J. Japola. Lublin 1992.

Dostrzega w nim źródło bow iem o charakterze archiw alnym , a odsuw a na dalszy plan - w oparciu o założenie w yższego stopnia obiektyw ności pism a - ż y w ą opow ieść w spom nieniow ą czy nie spisane przez profesjonalnego ar­

chiwistę zeznania „naocznych św iadków ” .

Takie procedury w eryfikacyjne w yraźnie sytuują nauki h istoryczne, a zwłaszcza historię sensu stricte w obszarze wpływów kultury typu cyrogra- ficznego, a - m ię d z y innymi dzięki form alnem u usam odzielnieniu archeologii - zezwalają na rekonstruow anie dziejów głównie w oparciu o św iadectw a pi­

sane. Potencjalna dekonstrukcja, która może objąć zarów no dokum enty z prze­

szłości, ja k i sposoby ich wykorzystyw ania w plecione w tok narracji innego typu (takich, ja k np. opowieść historiografa) dziś bardziej niż kiedykolwiek relatywizuje „praw dziw ościow ą” wartość badań historycznych27.

W tym aspekcie jednakże naukow y w ym iar historii nie je st postponow a­

ny bardziej niż ma to m iejsce w odniesieniu do innych dyscyplin hum ani­

stycznych. Trwa m etodologiczne prosperity, uczulające na istnienie trudnych do kontroli sem antycznych aspektów m aterii, w jakiej m usim y konstruow ać sądy i w ypow iedzi naukow e. B agatelizow anie determ inizm u języ k o w eg o może więc być pow ażnym błędem , ale poddanie się obezw ładniającej presji

stycznych. Trwa m etodologiczne prosperity, uczulające na istnienie trudnych do kontroli sem antycznych aspektów m aterii, w jakiej m usim y konstruow ać sądy i w ypow iedzi naukow e. B agatelizow anie determ inizm u języ k o w eg o może więc być pow ażnym błędem , ale poddanie się obezw ładniającej presji

Powiązane dokumenty