• Nie Znaleziono Wyników

i zachowania im mniej rozumiemxj istotę naszych wiasnych preferencji

aksjoCogicznych.

%'tarnik -

(Próba anaCizi) aksjofogicznej

A nalizę aksjologiczną tekstu literackiego m ożna, jak się w ydaje, prze­

prow adzić w wielu płaszczyznach, m etodam i zależnym i od przyjętej a p r io ­ ri teorii w artości132. Z asadniczy trzon interesującego m nie odłam u badań, respektującego szeroką definicję kultury, koncentruje się w obrębie filozofii, logiki i nauk społecznych131. U w ażam jednak, że istnieje szansa przystoso­

wania dośw iadczeń oraz przem yśleń pow stających na gruncie tych nauk tak­

że i do literaturoznaw stw a. M etody badań filologicznych, pow iązane bezpo­

średnio z selektyw ną, a więc w artościującą koncepcją kultury, św iadom ie w erbalizow aną od czasów Webera, w ykluczają w zasadzie podejście uniwer- salistyczne. Poszerzenie istniejącego kanonu interpretacji o aspekt aksjolo­

giczny, w ypływający z uniw ersalistycznego pojm ow ania kultury, może otw ie­

rać now e perspektyw y poznaw cze - tak w zakresie w iedzy o sam ym tekście, jak i o jeg o funkcjach w procesie kom unikacji w ew nątrzkulturow ej. Jednak­

że złożona struktura tekstu literackiego im plikuje nieuniknione preferencje badaw cze. Z jaw isko to m oże rzucić św iatło na indyw idualne system y w arto­

ści badaczy, ale z perspektyw y im m anentnej analizy tekstu pow inno być ak­

sjologicznie redundantne.

Przeg ląd g łó w n y ch teorii ak sjo lo g icz n y c h m o żn a z n aleźć m ię il/y innym i w pracy : K. Zy- gu lski, Wartości i wzory kultury. Rozważania socjologa. W arszaw a 1975; M . F ritz h an d . Wartości a fa kty. W arszaw a 1982.

1,1 In ten sy fik ację z ain tereso w a ń p ro b le m a ty k ą w a rto ści w o b sza rz e n auk sp o łec z n y c h n o tu je ­ my o d prac F. Z n a n ie c k ieg o . A. t.. K ro eb era i C h. M o rrisa. Por. tak że: G . K lo sk a. Pojęcia, teorie i badania wartości w naukach społecznych. W arszaw a 1982.

Tekst literacki, pow stający w w yniku określonego w artościow ania134, podobnie jak w szelkie w ytw ory kulturow e im plikuje szereg ocen czytelni­

czych, ale ma także w łasną aksjologię im m anentną, a ta przede w szystkim będzie mnie w tym szkicu interesow ała. Z wielu podejść badaw czych do owej analizy im m anentnej w ybieram w tej chw ili praktycznie jedno, ograniczając zasięg w łasnych poszukiw ań do tego, co m ożna by nazw ać aksjologią odnar- ratorską, oglądaną z perspektyw y św iadom ie nie w artościującej, uniwersali- stycznej koncepcji kultury. pobieżną analizę św iata wartości bohatera; po czw arte - system w artości m a­

nifestow any przez narratora nie koliduje jaw n ie z system em wartości boha­

tera i po piąte w reszcie - lok narracji m ożna potraktow ać ja k o kom pozycję sądów aksjologicznie nacechow anych: kognityw nych, oceniających i em o­

cjo n aln y ch 13'. W ym ienione cechy analizow anego tekstu są istotne z uwagi na fakt, że ułatw iają prezentację proponow anej m etody badaw czej. Założe­

niem tego szkicu jest bow iem nie tylko sform ułow anie w niosków płynących z analizy w artości, ale leż ukazanie kolejnych etapów refleksji pozwalającej na form ułow anie tychże w niosków.

W stępne poczynania badaw cze, pozw alające na przejście do właściwej analizy, są inspirow ane technikam i poszukiw ań strukturalnych i stosunkow o

111 O w tutośi iowanin tr badaniach literackich. Studia. red. S. S aw ick i i W. P a n a s. L u b lin 1986;

ie-nieskom plikow ane, ale m im o to trudne do pełnego opisania. N ajogólniej m ówiąc, w ym agają one rozpisania tekstu noweli na zdania, w yłonienia są­

dów nacechow anych w artościująco, w stępnego ich usystem atyzow ania i za­

notow ania na pojedynczych fiszkach. D rugim etapem staje się pogrupow a­

nie w y o d ręb n io n y ch frag m e n tó w tek stu w ed łu g zasad y p o d o b ie ń stw a treściow ego. Terminu „podobieństw o treściow e” używ am z pow odu braku pojęcia pozw alającego lepiej określić zarów no odnarratorskie pow tórzenia jakiejś inform acji, ja k i proste repliki językow e, za którym i kryje się w zm oc­

nienie sensów przekazyw anych treści. W tekście L atarn ika pow tórzenie in­

formacji odnarratorskiej w obrębie danej grupy sądów w iąże się z użyciem tych sam ych lub synonim icznych określeń, ze w zm ocnieniem językow ym .

Na etapie grupow ania sądów nacechow anych udało mi się w yodrębnić w noweli Sienkiewicza:

- sądy oceniające znaczenie latarni m orskiej;

- sądy kognityw ne i oceniające w ym agania staw iane latarnikom ; - sądy oceniające trudy życia na wieży;

- sądy kognityw ne, oceniające i em ocjonalne dotyczące Skaw ińskiego;

- s ą d y oceniające i em ocjonalne dotyczące spokoju ja k o w erbalizow anej wartości;

- sądy em ocjonalne, oceniające i kognityw ne dotyczące tułaczki;

- sądy kognityw ne i em ocjonalne dotyczące ojczyzny;

- sądy kognityw ne, oceniające i em ocjonalne dotyczące natury, przyrody;

- sądy dotyczące innych zjawisk.

W stępnie uogólniając, m ożna stw ierdzić, że w tekście L atarn ika prze­

ważają sądy oceniające. O znacza to, że narrator nie tylko stw ierdza, że coś istnieje jak o w artość, ale i m ów i, j a k i e je st to coś, a czasem w ręcz w yraża

„osobisty” stosunek do tego czegoś.

W toku analizy okazało się, że ostatnia z w ym ienionych grup, skupiają­

ca „sądy inne”, a więc frekw entacyjnie rzadkie lub w ręcz pojedyncze, za­

wiera rozm aite inform acje silnie nacechow ane aksjologicznie, pochodzące z różnych sfer kulturow ych zachow ań i istotne dla struktury w artości w o b ­ rębie noweli. Jednakże w szystkie w ym ienione grupy stały się ju ż podstaw ą w stępnych bad ań 136.

nia. Z a c h o w u ją się o n e i pod tym w z g lęd e m tak jak sądy k o g n ity w n e , c h o ć ro d z a jó w c en n o śc i jest n iep o ró w n an ie m niej n iż ro d zajó w teg o , co o rz e k a ją o p rz e d m io ta ch sądy w a rto ściu jąc e . N ie w y k lu ­ czo n e je d n a k , że ten stan rzeczy n ie ty le je s t w sk a ź n ik ie m w z g lęd n e g o u b ó stw a św iata w a rto ści, ile n aszeg o w a rto ściu jąc e g o ję z y k a ” . M . F ritz h an d . Wartości a fa kty. W arszaw a 1982. s. 21.

'* H. S ie n k ie w ic z, M ieszaniny literacko-artystyczne, w: teg o ż. D zieła, red. J. K rzy żan o w sk i.

W arszaw a 1950, t. 50 , s. 195.

Postępując w myśl elem entarnych zasad strukturalizacji m ateriału zauw a­

żyłam , że głów ną relacją, stosow aną w konstruow aniu w arstw y fabularnej je st prosta zasada opozycji, opozycji w sferze w artościow ania. W praktyce oznacza to, że odnarratorskie sądy nie tylko są nacechow ane, ale i tw orzą jeden z członów aksjologicznej alternatyw y. Jak ju ż w spom niałam , w tek­

ście m ożna zaobserw ow ać w yraźną przew agę sform ułow ań oceniających.

Sądy kognityw ne nabierają często charakteru oceniającego dzięki usytuow a­

niu ich w odpow iednim kontekście. Te odnarratorskie zabiegi podporządko­

w ane są zasadniczej opozycji etycznej i dadzą się opisać w kategoriach do- b ro -z ło . P o szcz eg ó ln e sądy d o ty c z ą ró żn y ch w artości szczegółow ych, zw iązanych w tradycyjnym podziale z kulturą m aterialną, społeczną i ducho­

wą, ale zaw sze m ożna je zakw alifikow ać ja k o pozytyw ne lub negatyw ne, ja k o w artości lub „antyw artości” .

Najszerszą opozycją występującą w tekście Latarnika jest aksjologicznie w arunkow ana alternatywa kultura-natura, m ająca w swej istocie charakter kognitywny, a więc, jak pozostałe, podlegająca ocenie w kategoriach dobra i zła.

O pozycja kultura-natura rozw iązana została w noweli tak, że natura przedstaw iona została ja k o zło, kultura zaś ja k o dobro. C złow iek zaliczany je st w tym kontekście do sfery kultury; w noweli spotykam y takie określe­

nia; „F alconbridge L-..J m iał dobre, proste serce” 117 (s. 317); „od ludzi Ska­

w iński niew iele doznał złego. C zęściej spotykał dobrych niż złych” (s. 319);

„Tow arzystw o, w yw dzięczając się, przysłało książki” (s. 328).

O czyw iście przede w szystkim sam Skaw iński w aloryzow any je st pozy­

tyw nie, a jed y n ą postacią złą je st je g o bezim ienny w spólnik z fabryki cygar w Hawanie, który w sw oim czasie okradł chorego na vom ito bohatera. W szyst­

kie nieszczęścia m ają z punktu w idzenia Skaw ińskiego charakter klęsk natu­

ralnych:

Z d aw ało mu się n ato m iast, że p rzesia d u ją go w szystkie cztery ży ­ w ioły. (s. 319)

W iedział, pod ja k im jarz m e m żyje c zło w iek w tych n iezgłębionych pu szczach , w których p o jed y n cze liście p rzen o szą d ziesięcio k ro tn ie jeg o w ielk o ść, w których m ro w ią się k rw io żercze m oskity, pijaw ki d rzew ne i o lb rzy m ie, jad o w ite pająki. W szy stk ieg o sam doznał, sam dos'w iadczył;

to też tym w iększą m u teraz sp raw iało ro zk o sz patrzeć z w ysokości na ow e m a io s , po d ziw iać ich p ięk n o ść, a być zasło n ięty m o d zdrad. (s. 325)

1,7 W s /y s lk ie cy taty p o c h o d z ą z w y d an ia: H. S ie n k ie w ic z, Latarnik, w: teg o ż, Wybór nowel i opowiadali, op rać. T. B u jn ick i, W ro claw 1986.

T ajem nicza m ow a oceanu, (s. 321 )

Bałw any skakały z w ściekłością na urw isko latarni, oblizując ju ż pianą i podm urow anie, (s. 322)

Jeżeli n ieskończoność m orska m oże tak w ołać, to być m oże, że gdy się c zło w iek zestarzeje, w oła także na niego i inna n iesk o ń czo n o ść, je s z ­ cze ciem n iejsza i bardziej tajem nicza, (s. 322)

N atura je st potężna, m ściw a, prześladująca, niebezpieczna, narzucająca jarzm o; pozornie „cudna, śm iejąca się” , w rzeczyw istości pełna zdrad, czar­

na, straszna, tajem nicza, ciem na i nieskończona. C zęste pow tarzanie tych określeń w skazyw ałoby na to, że narrator nie ocenia natury pozytyw nie.

K ultura czy też - ja k za czasów Sienkiew icza najczęściej m aw iano - cyw ili­

z a c ja - w artościow ana jest pozytyw nie, choć w w arstw ie bezpośrednich sfor­

m ułowań rzadko pojaw iają się pod jej adresem słow a pochw ały czy akcepta­

cji. W artość kultury m ierzona je st pośrednio poprzez jej części składow e, a więc spokój, bezpieczeństw o, stabilizację, funkcjonow anie instytucji kul­

turow ych, znaczenie w ytw orów duchow ych czy m aterialnych. Poprzestanę w tym m iejscu na orzeczeniu stanu; w spom niane składow e wartości kultury w chodzą w zakres opozycji istotnych dla kom pozycji tekstu i będą przed­

m iotem szczegółow ej analizy.

W obrębie opozycji generalnych, najstarszych, w ym ienić trzeba najpierw opozycję Północ-Południe.

O pozycja Północ-Południe, rozum iana ja k o zróżnicow anie kultur, po­

jaw ia się w tekście ex p ressis verb is tylko raz. Jest to jednocześnie m om ent, w którym narrator inform uje o aksjologicznej w zględności kategorii stabili­

zacji i kategorii pracy. W dalszych partiach tekstu i stabilizacja, i praca oce­

niane są pozytyw nie, a w aloryzacja ta je st oczyw istym dow odem na przyna­

leżność narratora i bohatera do system u aksjologicznego „kultury Północy” : Ż y cie na w ieży je s t nadzw yczaj trudne i b ynajm niej nie uśm iecha się ro zpróżniaczonym i lubiącym sw obodną w łóczęgę ludziom Południa.

(s. 315)

Próżniactw o i zam iłow anie do w łóczęgi są dla człow ieka Północy syno­

nimem nieuczciw ości i niesum ienności. W ocenie tej znajdujem y pogłosy M onteskiuszow ej teorii geograficznego podziału kultur na kultury W scho­

du, Zachodu, Północy i Południa, w którym czynnik środow iskow y m iał

de-cydow ać o zasadniczym profilu i typie k u ltury138. Po sform ułow aniu nega­

tyw nej oceny kultury Południa narrator stw ierdza, że Skaw iński, sądząc z n ieb iesk ich oczu, nie należał do ludzi Południa. T w arz je g o byta p rzy g n ęb io n a i sm utna, ale uczciw a, (s. 315)

Poniew aż tułaczka w iązana je st z je g o tragicznym losem, a nie upodoba­

niam i, bohater ma praw o do „uczciw ej tw arzy” . Tajem nicza zależność od

„gw iazdy” w skazyw ałaby na jeg o zw iązek z Północą. Choć - biorąc pod uw agę w yznaczniki M onteskiusza, oraz sygnały w ew nątrztekstow e, należa­

łoby go chyba sytuow ać w śród ludzi „klim atu um iarkow anego” .

Tułacz i włóczęga to dw ie różne, opozycyjne kategorie139. Tułaczka za­

kłada tęsknotę za stabilizacją; w łóczęgostw o w ydaje się apologią podróżo­

w ania, akceptacją sam ej idei ciągłej zm iany m iejsca. Z perspektyw y tradycji euro-am erykańskiej w łóczęgostw o je st zjaw iskiem kulturow o nagannym , niejednokrotnie podlegającym restrykcjom praw a stanow ionego. Poniew aż kultura ta budow ała sw oją tożsam ość na stabilizacji, to w szelkie form y życia koczow niczego m usiała traktow ać z dystansem i lękiem , nierzadko łączo­

nym z w rogością. D ynam iczna w ew nętrznie, stopień swojej ekspansyw no- ści uzależniała od stabilności struktur społeczno-politycznych, które ułatwiały spraw ną adaptację now ych zdobyczy i gw arantow ały poczucie ciągłości roz­

w ojow ej. Przynależność do tych struktur była ekw iw alentem zadom ow ienia, ale czasem w ym uszała opuszczenie rodzinnych stron. Rozpad struktur czy

Z punktu widzenia sam ego zainteresow anego tułaczka jest nieszczęściem , w łóczęga może być przyjem nością. Sienkiew iczow ski bohater nie ma praw a do przyjem ności. Jest now ym w cieleniem A hasw erusa, ściganego przekleń­

stwem do końca świata:

W ierzył, że jak a ś potężna a m ściw a ręka ściga go w szędzie, po w szyst­

kich lądach i w odach. N ie lubił je d n a k o tym m ów ić; czasem tylko, gdy go pytano, czyja to m iała być ręka, u kazyw ał tajem n iczo na gw iazd ę p o ­ larną i o d pow iadał, że to idzie sta m tą d ... (s. 319)

Fatum , przekleństw o losu bohatera uzyskuje sens tylko wtedy, gdy nale­

ży on do kultury Północy, i tłum aczy się przede w szystkim jej charaktery­

stycznym i cecham i. N iektóre z tych cech w ykorzystane są do kom pozycji noweli i układają się w w ew nętrzny ciąg aksjologicznych alternatyw.

O pozycja spokój-niepokój, w obrębie której spokój nacechow any je st pozytyw nie, ma w tekście najbogatsze egzem plifikacje. Podstaw ą tej relacji je st napięcie m iędzy stanem rzeczyw istym , czyli niepokojem bohatera, a sta­

nem pożądanym czyli spokojem , oraz kontem placja zaistniałego spokoju jako w artości upragnionej, nieustannie porów nyw anej ze w spom nieniam i niepo­

koju. Jednym z elem entów spokoju jest cisza przeciw staw iana hałasowi i gw a­

rowi. W artość ciszy podkreślana byw a w tekście w tych sam ych m iejscach, które eksponują wartość spokoju. K ategoria spokoju rozum iana jest jako:

- synonim wew nętrznej hom eostazy człow ieka, - wyraz przyjaźni otaczającej go przyrody,

- odpow iednik harm onii m iędzy psychicznym ukojeniem bohatera a błogo­

stanem natury,

- pozytyw nie nacechow any człon opozycji: spokój n atu ry -g ro za natury.

W tych w szystkich przypadkach kategoria spokoju w aloryzow ana je st dodatnio: „potrzebuję spokoju” - mówi Skaw iński (s. 317); „N adszedł na­

reszcie dla niego czas spokoju” (s. 318); „znalazł spokój tak w ielki, że pra­

wie podobny do półśm ierci” (s. 327); „nie m ógł sobie w ym arzyć nic bardziej upragnionego, nic droższego nad jaki spokojny kąt” (s. 322); „w izbie zaś było spokojnie i cicho” (322); „Noc była zupełnie spokojna, cicha, praw dzi­

wie podzw rotnikow a (s. 318); „N apraw dę było jak o ś uroczyście a cicho i po­

w ażnie” (s. 328); „N agle w śród tego spokoju natury rozległ się drżący głos starego” (s. 318); „Noc je st spokojna i chłodna, praw dziw ie polska noc”

(s. 331); „W południe [...] nastaw ała chw ila niezm ąconej niczym ciszy [...]

W ówczas starca ogarniała ja k aś niem oc, pełna słodyczy” (s. 324).

O pozycja tułaczka-stabilizacja (rozum iana ja k o kres tułaczki), ściśle w iąże się z opozycją niepokój-spokój. Stabilizacja je st w artością pożądaną, je st celem , budzi nieustającą tęsknotę:

W ieczny tułacz nie m ógł ju ż sobie w ym arzyć nic bardziej u p rag n io ­ nego. nic d ro ższeg o nad jak i sp o kojny kąt, w którym by m ógł odpocząć i czekać cich o kresu. (s. 322);

C zu ł on cos' takiego, co czuje szczuty zw ierz, gdy nareszcie schroni się p rzed p o g o n ią na jakiejś' n iedostępnej skale lub w p ieczarze, (s. 318);

O to m ógł na tej skale po prostu urągać d aw n em u tułactw u, daw nym n ieszczęścio m i niep o w o d zen io m , (s. 317);

W yobrażał sobie, że najw ięk szy m ludzkim szczęściem je s t - tylko nie tułać się (s. 322);

Był on n ap raw d ę ja k o kręt, którem u burza łam ała m aszty, rw ała liny, żagle, którym rzu cała o d ch m u r na dno m orza, w który biła falą, pluła pian ą - a który jed n a k zaw in ął do portu (s. 318).

T ułaczka je st nieszczęściem , je st w aloryzow ana negatyw nie:

D ość ju ż m am tego tułactw a. (s. 317)

M iał on n ieszczę ście, że ilekroć rozbił g d zie na m io t i rozniecił o g n i­

sko, by się osied lić na stałe, ja k iś w iatr w yryw ał kołki nam iotu, ro zw ie­

w ał o g n isk o , a je g o sam ego nió sł na stracenie, (s. 319)

O tw ierały się przed nim now e drogi tu łactw a; w iatr poryw ał znow u ten liść, by nim rzucać po lądach i m orzach, by się nad nim znęcać do woli (s. 332).

C harakterystyczne, że obrazy tułaczki są najbardziej ekspresyw ne, gdy narrator przedstaw ia je w postaci zm agań człow ieka z naturą. M am y tu do czynienia ze spiętrzeniem aksjologicznym - tak natura, ja k i tułaczka są w a­

loryzow ane negatyw nie. D la człow ieka Północy, który oddzielony je st od pierw otnej natury całym dorobkiem cyw ilizacyjnym , dla którego definityw ­ nie zakończył się czas koczow ania i życie osiadłe w pisane zostało w kultu­

row ą tożsam ość, groza natury je st nieznanym , nieprzyjaznym żyw iołem , czym ś co zagraża z trudem zdobytej stabilizacji i zakłóca pożądany spokój.

A le kultura Północy, lub przynajm niej do krain Północy zbliżona, nie jest kulturą w pełni racjonalną - źródła sw oich nieszczęść poszukuje bohater w łaśnie w naturze, a przynajm niej w zew nętrzności, dlatego pojęcia losu,

nieszczęścia, prześladow ań ze strony natury silnie w pisane są w struktury m entalne nosicieli tej kultury.

O pozycja wyspa (wieża)-stały ląd uw ikłana jest w kilka kontekstów aksjologicznych. W yspa zapew nia m aksim um stabilizacji, je st idealną przy­

stanią dla życiow ego rozbitka, daje m ożliw ość przebyw ania w ciszy i spoko­

ju, stw arza szansę na koegzystencję z naturą i broni przed jej niebezpieczeń­

stw am i. Stały ląd nie m a tych cech, p rzeciw n ie - k ryje w iele p ułapek i niebezpieczeństw.

C ały św iat zaczynał się teraz i kończył dla starca na je g o w ysepce.

(s. 326);

W racał [ ...] po m szy na w yspę [ ...] szczęśliw y, bo nie z aw sze j e s z ­ cze dow ierzał stałem u lądow i (s. 326);

W końcu pokochał sw oją skałę i sw oją bezdrzew nq w ysepkę (s. 324);

Jeg o w ieża ch ro n iła go przed w szelkim złem (s. 326)

Jednocześnie jednak pozytywne w artościowanie wieży ma charakter oce­

ny subiektywnej, relatywnej, bo nawet Skawiński zdaje sobie sprawę z nie- atrakcyjności wysepki i potrafi pozytyw nie zw aloryzow ać jej przeciwieństwo:

U bóstw o w ysepki w y n ag rad zały m u zresztą dalsze w idoki. [ ... ] S k a­

w ińskiem u w ydaw ało się w ów czas, że widzi jed en olbrzym i ogród (s. 324);

Poprzez sw ą strażn iczą lunetę stary m ógł dojrzeć nie ty lk o drzew a, nie tylko rozłożyste liście bananów , ale naw et gro m ad y m ałp. w ielkich m arabutów i stada papug, w zbijające się czasem ja k tęczow a c h m u ra nad lasem (s. 325)

O pozycja praca-nieróbstwo je st zaw sze w aloryzow ana na korzyść pra­

cy i w ypływ a z deklarow anego system u w artości kultury Północy. A poteozą pracy jest opow ieść o czterdziestoletniej tułaczce Skaw ińskiego, im ającego się przeróżnych zajęć i nie stroniącego od żadnego uczciw ego zatrudnienia.

W tekście noweli narrator pośw ięca jednak najwięcej uwagi żm udnym i uciąż­

liwym zajęciom latarnika, które - m im o sugerow anego w ysokiego stopnia trudności - są w aloryzow ane pozytyw nie:

Z ycie na w ieży je s t nadzw yczaj trudne (s. 315);

je s t to życie klasztorne, a naw et w ięcej niż klaszto rn e, b o p u steln icze (s. 315);

trzeba przejść p rzeszło cztery sta schodów krętych i nader w ysokich [ ...] c zasem i kilka razy dziennie. | . . . | L atarnik je s t niem al w ięźniem (s. 315);

L atarnik | . . . | by w a zazw yczaj c zło w iek iem niem łodym , posępnym i zam k n ięty m w so b ie” (s. 322);

N ic jed n o s ta jn ie js z e g o niż p o d o b n e życie na wieży. (s. 322).

To odnarratorskie ubolew anie nad trudam i pracy przy ich jednoczesnej akceptacji je st zjaw iskiem aksjologicznie interesującym . M ożna je trakto­

wać ja k o afirm ację każdej pracy lub ja k o ostrzeżenie przed pracą nadm iernie trudną. Ale m ożna też dopatryw ać się tu odbicia konfliktu m iędzy oficjalną, kulturow o akceptow aną tendencją do apoteozow ania pracy a jednostkow ym , człow ieczym buntem przeciw ko w szelkim ciężarom i przym usom . A może je st to niekonsekw encja w łaściw a - jak chce M onteskiusz - ludziom strefy

um iarkow anej.

Im peratyw pracy je st tu jakby zew nętrzny w stosunku do bohatera. N ar­

rator zdaje się system atycznie podtrzym yw ać to wrażenie. Skaw iński w yko­

nuje przecież m nóstw o zaw odów , potrafi podjąć każdą pracę, je st rzetelny, uczciwy, oszczędny - ale nic mu się w życiu nie udaje. W odnarratorskiej interpretacji przesiaduje go zły los, przeklęta gwiazda. A naliza stosunku bo­

hatera do pracy w skazuje jednak i na inną przyczynę: Skaw iński nigdy nie podjął dw a razy tego sam ego zajęcia i nie m ożna pow iedzieć, żeby w swoim życiu zdobył jakiś' zaw ód. Jego stosunek do pracy odbiega od zachodnioeu­

hatera do pracy w skazuje jednak i na inną przyczynę: Skaw iński nigdy nie podjął dw a razy tego sam ego zajęcia i nie m ożna pow iedzieć, żeby w swoim życiu zdobył jakiś' zaw ód. Jego stosunek do pracy odbiega od zachodnioeu­

Powiązane dokumenty