(Aristotle, Nicomachean Ethics 1098 a 718)
S ³ o w a k l u c z o w e: szczêcie, eudaimonia, Arystoteles, dzia³anie, ergon, funkcja, sposób
¿ycia.
K e y w o r d s: happiness, eudaimonia, Ari-stotle, activity, ergon, function, way of living.
S t r e s z c z e n i e
Wed³ug Arystotelesa szczêcie jest osi¹-galne, bo jest dzie³em cz³owieka; takim
dzia-³aniem, którego po co osi¹gane jest równo-czenie z nim samym: wtedy, gdy dzia³anie jest w³anie dokonywane. Odpowied nato-miast na pytanie, jakie to jest dzia³anie, zwi¹-zane jest z ontologi¹ ¿ycia cz³owieka, ze spo-sobem, w jaki winno byæ dokonywane, aby by³o sob¹. I by sob¹ by³ cz³owiek. Zwi¹zane jest zatem z odpowiedzi¹ na pytanie, kim jest cz³owiek i jakie jest jego miejsce poród in-nych bytów, a przede wszystkim jakie jest jego odniesienie z jednej strony do innych istot ¿y-j¹cych rolin i zwierz¹t, z drugiej do Boga.
Usytuowanie cz³owieka w pewnego rodzaju
pomiêdzy okrela sposób jego ¿ycia, a wiêc tak¿e dzia³anie, które ów sposób bycia (¿ycia) najlepiej charakteryzuje. Problematyka
szczê-cia cz³owieka najlepiej za owo pomiêdzy
wyra¿a i naznaczona jest jego ambiwalencj¹, dwiga jej brzemiê.
A b s t r a c t
According to Aristotle happiness can be achieved, because it is an act and activity of human being; such sort of activity the purpo-se of which is achieved together with the very fact of realizing this activity: at the time of its fulfilling. The answer to the questioning about what kind of action it is, seems to be connected with the ontology of human life, with the way it should be lived to become itself. And for human being to be himself. Thus it is connected also with the question who a man is, what is his place among and between other beings, first of all what is his relation on one hand to other living creatures plants and animals
on the other, what is his relation to God. Si-tuating man in a sort of between determines his way of life, and thus determines also his activity and action, which that way of being (of living) characterizes best. Problematic of human happiness expresses this between
character in the fullest way and is marked with its ambivalence. It carries its burden.
Szczêcie sytuuje siê na szczycie ludzkich starañ, jest tym, o co zabiegaj¹ ludzie najbardziej, dok³adaj¹c wszelkich starañ, by je osi¹gn¹æ. Jest celem, któ-ry spina w jedno wszystkie ludzkie dzia³ania maj¹ce na wzglêdzie to w³anie, by byæ szczêliwym. I o ile istnieje powszechna zgoda co do tego, ¿e jest ono najwy¿szym dobrem, najwy¿szym celem, o który warto i trzeba zabiegaæ, to trudno o ni¹ wzglêdem tego, czym szczêcie w istocie swej jest. St¹d te¿ Ary-stoteles, staj¹c w obliczu wieloci odpowiedzi na to pytanie, zaczyna swój na-mys³ nad szczêciem od okrelenia, w czym wyra¿a siê funkcja cz³owieka, prze-konany o tym, ¿e odpowied na pytanie o dzie³o-dzia³anie (ñãïí) swoiste dla cz³owieka ukierunkuje w³aciwie równie¿ poszukiwanie odpowiedzi na pytanie
dla cz³owieka, a st¹d te¿ dla etyki, dotycz¹cej w³anie ludzkich spraw naj-wa¿niejsze: pytanie o szczêcie. Wzgl¹d na naturê jako istotê bytu zdaje siê byæ tu wzglêdem zasadniczym, jako ¿e z natury wyp³ywa jego doskona³oæ. Natura, d¹¿¹c do tego, co najlepsze, powierzaj¹c cz³owiekowi w³aciwe dlañ zadanie, powierzy³a tak¿e zdolnoæ jego spe³niania. Dlatego, pytaj¹c o szczêcie, pyta Arystoteles najpierw o tak¹ w³anie, w³aciw¹ cz³owiekowi, naturaln¹ funkcjê i o to, co j¹ spe³nia. Wszak w przypadku wszystkich rzeczy, które pe³ni¹ jak¹
funkcjê, dobre spe³nienie tej funkcji jest rzeczy tej dobrem, mo¿emy st¹d nazwaæ rzecz dobr¹ lub z³¹ w zale¿noci od tego, czy dobrze lub le spe³nia to, co do niej nale¿y. Jako ¿e i ludzie nie mog¹ byæ bezczynni i stworzeni do pró¿niac-twa (¢ñãÕí ðÝfõêåí)1, tak¿e im przypadaæ musi w udziale pewna funkcja (ñãïí); dobre za spe³nianie tej funkcji sprawia, ¿e równie¿ ¿ycie cz³owieka sta-je siê dobre. Co sta-jest sta-jednak funkcj¹, tj. natur¹ cz³owieka?
Tym, co okrela cz³owieka, jest rozum: ëüãïò. Dzia³anie wiêc pod³ug nie-go b¹d nie bez nienie-go wykorzystuj¹ce ow¹ istotn¹ zdolnoæ cz³owieka wyzna-cza równie¿ jego funkcjê, charakteryzuje w³aciwe i jako zadanie mu powierzo-ne dzia³anie. Te bowiem dwa sposoby rozumienia ñãïí przek³adaj¹ siê na dwa sposoby jego t³umaczenia: jako funkcja b¹d jako charakterystyczne dzia³a-nie. Mo¿na jednak dzia³aæ i mo¿na dzia³aæ dobrze, podobnie jak mo¿na przy-wo³uje w tym miejscu Arystoteles porównanie z kitarzyst¹ graæ na kitarze i mo¿na graæ na niej piêknie. I tylko tego kitarzystê, który robi to, co do niego nale¿y, dobrze, rzec mo¿na z wirtuozeri¹, gdy robi to pod³ug cnoty,
okre-liæ mo¿emy mianem óðïõäáÈïò. Cnota daje przewagê dobremu kitarzycie. Gdy bowiem do dzia³ania przy³¹cza siê, jak t³umaczy s³owa Etyki nikomachejskiej Daniela Gromska, ów wy¿szy stopieñ powodowany dzielnoci¹, dzia³anie do-konywane jest dobrze. Cnota udoskonala dzia³anie, doprowadzaj¹c je do swego spe³nienia, sprawiaj¹c, ¿e ma ono wszystko to, co doskona³e dzia³anie mieæ po-winno: nie tylko wiêc to, ¿e jest dokonywane, ale ¿e jest dokonywane dobrze i piêknie.
1 Arystoteles, Etyka nikomachejska 1097 b 30 (dalej jako Et. nik.).
197 Szczêcie jako (najwy¿szy) sposób bycia cz³owieka...
Cz³owiek óðïõäáÈïò jest w swym dzia³aniu skuteczny, przyk³ada siê do tego, co robi, robi¹c to gorliwie, starannie; dok³ada trudu, starañ i powagi do wyko-nywanej czynnoci, a zarazem dokonuje jej skwapliwie i szybko, bez oci¹gania siê, z chêci¹ doprowadzenia swego dzia³ania do pomylnego koñca. Jest cz³o-wiekiem dostojnym, potrafi¹cym to, co robi, robiæ piêknie. W s³owie óðïõäáÈïò s³yszymy zatem pewnego rodzaju ³atwo-trudnoæ dzia³ania wed³ug cnoty: trud, który w³o¿yæ trzeba w dobre wykonanie dzia³ania, ale te¿ umiejêtnoæ takiego dzia³ania, która czyni je na ile to mo¿liwe ³atwym i skutecznym.
Jeli za jest cnota pewnego rodzaju doskona³oci¹, wykoñczeniem rze-czy2, która jest tym, czym mia³a byæ, jeli dzia³aj¹cy mo¿e za dopi¹æ celu, mo¿e wygl¹dowi jego dzia³aj¹cej cnoty niczego nie brakowaæ3, jeli mo¿na okreliæ go mianem óðïõäáÈïò, to dlatego, ¿e dzia³aj¹cy jest tym, kim jest. ¯e to najpierw on, dzia³aj¹cy, jest tym, co do doskona³oci, do kresu jest doprowa-dzone; za spraw¹ dzia³ania, które jego bycie-u-celu wyra¿a. Potrafi dzia³aæ sku-tecznie i nie ma w nim ¿adnego braku. Pisze wszak Arystoteles w Metafizyce,
¿e jeli nie mo¿na czego zrobiæ ³atwo i piêknie, mo¿emy tê trudnoæ b¹d
nie-³atwoæ uznaæ za pewien brak, tak jakby nieumiejêtnoæ zrobienia czego dobrze i z ³atwoci¹ równoznaczna by³a z nieumiejêtnoci¹ czy te¿ wrêcz:
niemo¿no-ci¹ tego zrobienia4. Sama ju¿ greka zwraca nasz¹ uwagê na ³atwoæ
szczê-cia: to, ¿e dobro (ôÕ åã) jest trudne, poprzedzone najsampierw jest tym, ¿e jest
³atwe (åã). £atwoæ zak³ada za pewn¹ tendencjê, nadaje kierunek. Porywa cz³o-wieka ku sobie samemu. Ku swemu szczêciu zatem, ku temu, co najbardziej jego bycie-sob¹ wyra¿a. Staj¹c siê, staje siê szczêcie trudem przychodzenia tego, co przychodzi ³atwo. Naj³atwiej. Najtrudniej? Bo te¿ tkwi w owej wyk³ad-ni szczêcia pewna trudnoæ dla filozofa: jak mo¿e bowiem opuciæ cz³owieka, skoro zawsze-ju¿ go w sposób najistotniejszy okrela?
Porównanie do kitarzysty wyjawia istotn¹ cechê dzielnoci przejawia siê ona poprzez i w samym wykonywaniu dzia³ania, do którego usposabia. I nie ina-czej. Jak bowiem inaczej wyjawiæ sw¹ szczególn¹ umiejêtnoæ gry na kitarze, jeli nie poprzez piêkne na niej granie? Nie bêdzie te¿ dobrym kitarzyst¹ kto, komu granie sprawia (jeszcze) trudnoæ, ale ten, kto wykonuje utwór z
³atwo-ci¹. By za bieg³oæ gry osi¹gn¹æ, d³ugo trzeba wprzódy æwiczyæ. Nabieraæ wprawy. Cnota jak i umiejêtnoæ by mog³a rosn¹æ, wymaga wielokrotnego powtarzania tego samego, niestrudzenie, nawet jeli natura kogo do jakiego
dzia³ania szczególnie uzdolni³a. Dopiero wtedy dodaje do dzia³ania to, co naj-pierw do niej samej dodawane byæ musia³o, oddaje dzia³aj¹cemu trud, który w roniêcie jej w³o¿y³, poprzez ³atwoæ wedle siebie czynienia. Czy mo¿na st¹d
2 Arystoteles, Metafizyka 1021 b 2021 (dalej jako Met.).
3 Por. Met. 1021 b 2325.
4 I tak na przyk³ad za nie do przeciêcia uwa¿amy nie tylko to, czego nie mo¿na przeci¹æ, ale i to, czego nie mo¿na przeci¹æ ³atwo i piêknie. Por. Met. 1023 a 24.
powiedzieæ, skoro doskona³oæ intensyfikuje siê w byciu-u-celu, ¿e kiedy siê u celu ju¿ jest, ³atwiej do niego zmierzaæ? Czy mo¿e jednak ³atwoæ i trudnoæ rosn¹ wtedy pospo³u? Czy¿ to nie ich wspó³istnienie, wyra¿aj¹ce siê ³atwoci¹ wykonywania tego, co najtrudniejsze, nazywamy mistrzostwem? Doskona³oci¹ dzia³ania?
Podobnie jest z ludzk¹ cnot¹. Jeli funkcj¹ cz³owieka jest ¿ycie wype³nione czynnociami duszy i dzia³aniami z rozumem, to funkcj¹ cz³owieka szlachetne-go ¿ycie polegaj¹ce na spe³nianiu tych dzia³añ w sposób szczególnie dobry i piêkny. Wtedy to, powiedzieæ mo¿na, ¿ycie takiego cz³owieka jest ¿yciem do-prowadzonym do swej doskona³oci, bo doskona³ym jest ten, kto ¿yciem tym
¿yje. Jest za doskona³y, bo dzia³a pod³ug cnoty doskona³oæ ¿ycia okrelaj¹cej.
T³umaczeniu Danieli Gromskiej zarzuciæ mo¿na, ¿e przes¹dza o sposobie odczy-tywania tego fragmentu5, przek³adaj¹c óðïõäáÈïò jako cz³owiek etycznie wy-soko stoj¹cy; mo¿na bowiem zapytaæ: czy Arystoteles istotnie ma tu na myli dzielnoæ etyczn¹? A nawet w pytaniu iæ jeszcze dalej: czy o etycznoci
w Etyce nikomachejskiej w ogóle jest mowa? Tym samym wszak przymiotni-kiem okrela dobroæ cz³owieka i kitarzysty, a trudno przecie¿ rozpatrywaæ grê na kitarze w kontekcie jej etycznoci, a za chwilê te¿ powie o cnocie najlep-szej i najdoskonalnajlep-szej b¹d cnocie zawieraj¹cej w sobie wszystkie cnoty, o czym za chwilê któr¹ niew¹tpliwie jest w cz³owieku cnota mylenia. Kiedy jednak przywo³uje Stagiryta porównanie do óðïõäáßïõ êéJáñéóôïÞ, odwo³uje siê do dzia³ania, którego podejmuje siê kitarzysta do dzia³ania charakteryzuj¹ce-go istotê bycia kitarzyst¹ i przynale¿ne mu zadanie, które nie tylko wykonuje, ale wykonuje dobrze, jeli jest kitarzyst¹ dobrym. Na dobroci kitarzysty zasa-dza siê bowiem mo¿noæ dobrego grania. I dot¹d te¿ wydaje siê siêgaæ ta analo-gia: funkcj¹ óðïõäáßïõ êéJáñéóôïÛ jest dobre granie na kitarze (ôÕ åã êéJáñ zåéõ), funkcj¹ za óðïõäáßïõ ¢íJñþðïõ jest dobre ¿ycie (ôÕ åã æ®í).
I jeli na rozum, i wraz z nim czy nie bez niego dzia³anie, wskazuje Arystoteles jako na to, co okrela cz³owieka w swoistoci jego dzia³ania, w cz³owieku óðïõäáÈïò dostrzega kogo, kto robi to dobrze. Kto robi to pod³ug cnoty6. I tak jak mówimy o cnocie kitarzysty, tak te¿ mo¿emy mówiæ o cnocie cz³owieka jako cz³owieka. Jak jednak rozumieæ tê analogiê, skoro czynnoci¹, która wyra¿a wieka jako cz³owieka, jest samo jego ¿ycie? I jak¹ cnotê okrelaj¹c¹ funkcjê cz³o-wieka ma Arystoteles na myli, skoro óðïõäáÈïò to kto, kto j¹ posiada?
5 Zob. artyku³ Leszka Skowroñskiego, Zarzut systematycznego b³êdu interpretacyjnego w t³umaczeniu Etyki nikomachejskiej, Przegl¹d Filozoficzny (Nowa Seria) 2007 (16), nr 1(61), s. 49-66.
6 W (Pseudo)Platoñskich Definicjach znajdujemy równie¿ takie w³anie okrelenie
sðïõäáÅïò: ÓðïõäáÅïò Ô ôåëåßùò ãáJüò. Ô ÷ùí ô«í áÚôïÞ ñåôÞí to kto, kto jest do-skonale dobry, posiadaj¹cy swoj¹ [przynale¿n¹ sobie] cnotê. Zob. Pseudo-Platon, Definicje 415 e 1.
199 Szczêcie jako (najwy¿szy) sposób bycia cz³owieka...
Szczêcie jako spe³nienie ñãïí staje siê celem nam zadanym, zadaniem nie tyle do wykonania, co do wykonywania. Nie mo¿emy siê st¹d zastanawiaæ siê nad tym, czy mamy byæ szczêliwi, tylko nad tym, jak szczêcie osi¹gn¹æ, choæ i tutaj nie samo zastanawianie siê jest w³aciwym celem etycznych
rozwa-¿añ, ale to, bymy szczêliwymi siê stawali. Nie mo¿emy nie pragn¹æ szczêcia, tak jak nie mo¿emy nie pragn¹æ urzeczywistnienia pe³ni swej natury, staj¹c za-tem zawsze-ju¿ przed obowi¹zkiem bycia tym, kim jestemy, stajemy przed swo-im ñãïí jako czym najpe³niej obowi¹zek ten wyra¿aj¹cym, bêd¹cym czym, co stoi poza i ponad obowi¹zkami szczegó³owymi: stajemy przed obowi¹zkiem, jaki posiadamy wobec samych siebie, i którego wype³nienie polega na prowa-dzeniu ¿ycia doskona³ego7.
Musimy jednak w tym miejscu zwróciæ uwagê na to, ¿e z jednej strony
wi¹-¿e Arystoteles funkcjê z natur¹ cz³owieka, z drugiej za na to nie sposób nie zgodziæ siê w tym miejscu z Tugendhatem ¿e odwo³ywanie siê w tym wzglê-dzie do natury wymaga du¿ej ostro¿noci, a¿eby nie wyczarowywaæ z natury czynników normatywnych jako moralnych konsekwencji8. Zauwa¿my jednak, ¿e pewnego rodzaju normatywnoæ w ñãïí jest wpisana. Okrelaj¹c, czym jest funkcja cz³owieka, odwo³uje siê Arystoteles do tego, kim jest cz³owiek. Chodzi wiêc raczej Stagirycie o ontologiê ¿ycia, o odpowied na pytanie, czym charak-teryzowaæ siê winno ¿ycie cz³owieka, aby mo¿na je by³o uznaæ za udane, za piêkne za spe³niaj¹ce zatem swoj¹ funkcjê. Chodzi mu o sposób bycia cz³o-wieka, który dochodzi do pe³ni siebie wtedy, gdy dzia³a rozumnie. Ów ëüãïò, który umo¿liwia cz³owiekowi rozumn¹ aktywnoæ i równoczenie bycie
po-ród innych, przys³uguje za cz³owiekowi z natury, natura z kolei nie jest czym, co przeciwstawiane byæ mog³o ludzkiej umowie czy obyczajowi; jaka norma-tywnoæ zwi¹zana by³aby zatem z teleologicznym jej planem, bo przecie¿
wszystkie na wiecie rzeczy, do swego koñca, do którego s¹ od natury posta-nowione, maj¹ siê9.
Jak jednak najw³aciwiej okreliæ ñãïí cz³owieka, skoro spe³nia dusza ludz-ka wiele funkcji? Z tej problematycznoci okrelenia, jakim dzia³aniem spe³nia siê funkcja cz³owieka, czyli z tzw. argumentu ñãïí bior¹ swój pocz¹tek dwa sposoby odpowiedzi na pytanie, co jest wed³ug Arystotelesa szczêciem cz³owie-ka. Mo¿na bowiem ów spór o sposób po³¹czenia ¿ycia kontemplacyjnego i prak-tycznego cz³owieka sprowadziæ do pytania o to, czy gatunek okrelany jest przez swoje najlepsze dzia³anie, czy te¿ zakres dzia³añ, które s¹ urzeczywistnianiem naturalnych jego dyspozycji10, czy zatem ñãïí spe³nia siê w ca³oci funkcji
7 Zob. P. Ricoeur, Drogi rozpoznania, prze³. J. Margañski, Kraków 2004, s. 70.
8 E. Tugendhat, Wyk³ady o etyce, prze³. J. Sidorek, Warszawa 2004, s. 257258.
9 S. Petrycy, Przydatki do Etyki Arystotelesowej, opracowa³ W. W¹sik, wstêpem poprze-dzi³ K. Grzybowski, [w:] idem, Dzie³a wybrane, t. I, Kraków 1956, s. 18.
10 Por. T. Nagel, Aristotle on Eudaimonia, Phronesis 1972, nr 17, s. 252259.
i dzia³añ, jakie zdolny jest podejmowaæ cz³owiek, czy te¿ tylko w jego funkcji najlepszej. I do pytania o to, co oznacza okrelenie ñßóôç êá ôåëåéïôÜôç ñåôÞ w dalszej czêci argumentu ñãïí: jak t³umaczyæ, jak okreliæ zatem, ow¹ cno-tê. Arystoteles okrela dobro, a wiêc i ñãïí cz³owieka, jako dzia³anie duszy wedle jej cnoty, jeli za cnót tych by³o wiêcej, jako dzia³anie wedle cnoty
ñßóôç êá ôåëåéïôÜôç, najlepszej i najdoskonalszej, dzielnoci zarazem ïÃêåßa, doskona³oci w³asnej, w³aciwej, przynale¿nej takiej, która pozwala cz³owie-kowi dochodziæ do swego koñca-doskona³oci. Czy zatem by³oby to dzia³anie pod³ug jednej jedynej cnoty tej, która jest najbardziej ôëåéa-doskona³a? Czy te¿ by³oby to dzia³anie pod³ug cnoty najbardziej ôëåéa-kompletnej, czyli
dzia-³anie, które obejmowa³oby sob¹ wszystkie te dzia³ania, które na ow¹ komplet-noæ siê sk³adaj¹? W tych dwu kierunkach id¹ dwie zasadnicze interpretacje ar-gumentu ñãïí: intelektualna, zwana te¿ dominuj¹c¹, i inkluzywna11.
W interpretacji inkluzywnej dobro cz³owieka jest dobrem z³o¿onym, zasa-dzaj¹cym siê na dzia³aniu etycznym i kontemplacji, w myl za intelektualnej
czy te¿ dominuj¹cej interpretacji tego fragmentu istnieje tylko jedno dzia³a-nie, które jest dobrem cz³owieka i jest nim kontemplacja. Intelektualici mó-wi¹ wiêc, ¿e wyra¿enie ñßóôç êá ôåëåéïôÜôç ñåôÞ sugeruje, i¿ istnieje pewna hierarchia doskona³oci, a dzia³anie pod³ug tej sporód nich, która jest w³anie
ñßóôç êá ôåëåéïôÜôç, pod³ug jednej jedynej doskona³oci, pierwszej wród wszystkich doskona³oci, stanowi o dobru cz³owieka; odczytuj¹c w taki sposób ten fragment, w kontemplacji, dzia³aniu pod³ug dzielnoci najlepszej i najdosko-nalszej upatruj¹ szczêcia cz³owieka, równie¿ najlepszego i najdoskonalszego, najlepsza cnota mo¿e byæ bowiem cnot¹ najlepszej czêci duszy. Inkluzywici
twierdz¹ za, ¿e ten koñcowy fragment argumentu ñãïí jest tylko powtórzeniem wczeniejszego opisanego przez Arystotelesa w siódmym rozdziale I ksiêgi Etyki nikomachejskiej kryterium kompletnoci; wed³ug nich dzielnoæ ôåëåéïôÜôç obejmowa³aby zatem sob¹ wszystkie dzielnoci, pod³ug których
dzia-³anie sk³ada³oby siê na szczêcie, i dopiero ta z³o¿onoæ jej z cnót poszczegól-nych sprawia³aby, ¿e staje siê cnot¹ najbardziej kompletn¹.
Rozbie¿noci w stwierdzaniu, czym jest szczêcie, wynikaj¹ bowiem z ró¿-nych interpretacji kryteriów szczêcia wyra¿oró¿-nych przez Arystotelesa w 7 roz-dziale ksiêgi I i w rozdzia³ach 68 ksiêgi X, wzajemnego ich zwi¹zku i ró¿ni-cach miêdzy nimi, a z kolei trudnoæ wykazania, jak dalece kryteria te siê ró¿ni¹, zwi¹zana jest w³anie z dwojak¹ interpretacj¹ fragmentu I, 7.
11 Zob. na ten temat choæby artyku³ H. J. Curzera, Criteria for happiness in Nicoma-chean Ethics I 7 and X 68, Classical Quarterly 1990, nr 40, s. 421432. Wyró¿nia siê in-clusivist interpretation (comprehensivist interpretation) i intellectualist interpretation, która nazywana jest tak¿e dominant (dominant end interpretation), bo rozumie siê w niej szczêcie jako konkretn¹ czynnoæ, któr¹ jest dzia³anie-kontemplacja. Wed³ug tzw. inkluzywistów szczêcie jest za nazw¹ najlepszego kompleksu dzia³añ sporód tych, które s¹ dostêpne cz³owiekowi w czasie ¿ycia.