• Nie Znaleziono Wyników

D awniźj handlujące bukietami chodziły po mieście z zasobem kwiatów, które ofiaro

wały przechodzącym.

G dy h an d lu jąca p iękną b y ła, oczy je j tyle pociągały ile k w ia ty ; w sz y stk o w iąże się w ż y c iu i je d n o często n a su w a drugie.

Później lepiej zao p atrzo n e ro zk ład ały k w ia ty n a rogach ulic i bulw arów ; ja k to i dziś m a m iejsce. Prócz tego m am y je sz c ze ład n e m agazyny k w ia tó w naturalnych.

M ieliśm y ju ż , to p ra w d a w pałacu k ró ­ lew skim , z ty łu te a tru francuzkiego, zak ład

staw n ej Panny Preyot, k tó ry tw o rz y dzisiaj pew ien rodzaj m agazynu, mó w iem y p ew ien ro d z a j, gdyż jeg o rozległość tak je s t m atą ze zaledw ie trz y osoby m ogą w je d n y m cza­ sie kupow ać ; ale zak ład ten bardzo k o rzy ­ stnie znany, z b y t w ielu m a am ato ró w aby p o trz e b o w ał now ych.

M agazyny k w ia tó w są bard zo pięk n ie

W dzień ozdobione i p rz e p y sz n e w w ieczór; św iatło gazow e daje k w iato m blask p raw ie m agiczny.

M ierny że nie m a nic piękniejszego nad ogród ośw iecony, łatw o w ięc w y staw ić so ­ bie m ożna czem j e s t m agazyn z k w ia tó w n atu raln y ch ośw ietlonych gazem.

G łów nie odzn aczają się now e m agazyny k w ia tó w przy ulicach: N e u v e - J ^ivien n e,

p rze c h o d zić P a n o r a m y , i ulicy S g o H o n o ­ ry usza. Nie p o trz e b u ję m ów ić że w łaści­

cielki m agazynów nic nie m ają w spólnego z handlarkam i k w ia tó w ; któ re po ulicach przechodząc się, sp rzed ają. Te ostatnie p o ­ w szechnie są ubrane w czepek i skrom ną chustkę kolorow ą co ich do k w iató w k tó ­ re n o s z ą , czyni p o d o b n em i; w łaścicielka zaś m agazynu u b raną je s t ład n ie ja k mo- d n iark a, biało ja k p ra c z k a , m ów i z tak do­ brym gustem ja k ta k tó ra p erfu m y sp rze­ daje.

35

k w iatam i k o n ieczn ą b y ła dla now ych zak ła­ dów. Jeśli w P a ry ż u w ielk i je s t odbyt bu ­ k ietó w , to ta k o w y czynią m efresy, a rty stk i, lw y, dandy.

Nie dostrzeżesz rzem ieśln ik a, G ry zetk i, w ieśnaka w m agazynie k w iató w ; ci u d ad zą się do p rz e k u p ek na otw artem po w ietrzu , gdy p rz y jd z ie im chęć kupienia k w iató w .

Bo oni pew nie nie chcą eleganckiego k a k ­ tu sa ani w y k w in tn ej ró ży ; p o trzeb a im b u ­ kietu dużego napchanego, zabierającego w ie ­ le m iejsca, k tó ry b y w id zieć z daleka m ożna, \V m agazynie k w ia tó w spotkasz m łodzież bardzo elegancką,członków klubu Jockeyów , rę k a w icz k i paliow e, dalej dam y całe p erfu ­ m o w an e, w ap o ru jące, których płeć zb lad ła w skutek częstego u ż y w a n ia kw iatów ....

Ale w ogólności m ęszczy zn i k u p u ją w ię ­ cej bubietów od kobiet, co bardzo je s t pro- stein : dam y w ied zą że p anow ie ci, dla nich j e kupują.

Nie znam y użycia k w ia tó w takiego ja k na w schodzie, je d n a k ż e chociaż nie um ie­ m y zrobić s e la m a , w iem y bardzo dobrze co znaczy posłanie dam ie bukietu.

Z aw sze to zn aczy że m ęszczyzna daje d a­ mie poznać iż j e s t p rz e ję ty jej w dziękam i. Jeżeli nie dostąpiło się łask bliższych dam y, a obaw a je s t aby nie być n ierozsądnym , po ­ syła się bu k iet bezim iennie. D am y pow

sze-cLnie nie o d rzu cają tego ro d z a ju darów ; u- tv azają ze bu k iet nic za sobą n ie pociąga..* a bardzo rząd k iem j e s t ab y nie m iał w ła ­ ściw ych sobie n astęp stw .

B ukietem to o św iad cza się a k to rc e, tan ­ cerce, przyjem ność k tó rą ta le n t je j w zbudza. C zęsto k w ia ty lecą z w sz y stk ic h stron te a ­ tru do nóg tej k tó rą się uw ielbia.... D eszcz k w ia tó w m iło j e s t p rz y ję ty ; a k to rk i u w iel­ b iają tego ro d z a ju burzę.

Ale w P a ry ż u gdzie z w szystkiego ko- iz y s ta ją , u tw o rz y ły się też p rzed sięb iercy rzu can ia w te a trz e kwiatów^.

Ita k : gdy ak to rk a chce uzyskać try u m f ja k je j koleżanka, k tó rą m v aża n iższą od siebie w talencie; je ś li nie ma p ro te k to ra , dobro­ czyńcy dość zam ożnego, ab y j ą k azał obsy­ p ać kw iatam i; decyduje się w łasnym kosz­ tem to uczynić. Jest to m ały w y d atek któ­ ry m ożna raz podjąć niechcący.

A ktorka posyła sw ą m atkę do antreprenc- ra bukietów : ak to rk a m ieć z aw sze po w in n a matkę.... G dy j e j n ie m a , to j ą najm uje, to je s t ze n ad aje ty tu ł m atki starej kobiecie k tó ra p rz y rz e k a w y p ełn iać obow iązki za co d o staje m ieszkanie, ży w n o ść, i W szystkie m ałe przyjem ności!....

M atka w ięc aktorki id zie do an trep ren era i m ów i m u :

ro-37

Ji któ rą mieć będzie, zagasi w szy stk o co ty l­ ko dotąd naj p ięk n iejszem w idziano w tea­ trze.... To je s t zachw ycającein.... ale publi­ czność tak j e s t n ie sp raw ie d liw ą ! Gdy je j nie k rz y c zą do u szó w ż e rn a talen t aktorka; mogą upłynąć i la ta nie będąc dostrzeżoną.... Mogą ją n aw et w ygw izdać! Panna X ....,k tó ­ ra gra ja k w ie sz c zk a m a być k w iatam i za ­ sypana! w iadom o zkąd to pochodzi! ad w o ­ k at traci dla niej czas i pieniądze!... W re ­ szcie w sz y stk o je d n o m o ja córka zostać w ty le nie może. C h cęjej zrobić przyjem ność z deszczu kw iatów .... dziś w ieczór po trz e ­ cim akcie.... cóż to k o szto w ać mię będzie?

— A chcesz Pani wiele?

— Ba! chcę aby tego było dosyć.... żeby to ze w szy stk ich stro n teatru leciało.... m ia­ now icie z parteru.... to je s t w dobrym gu­ ście i dokuczy innym .

— T rzeb a p rzy n ajm n iej trz y d z iestu bu­ kietów ....

— Niech będzie trzy d zieści bukietów ! mo­ j a córka zasługuje na trz y tysiące, ale trz y ­ dzieści będzie dosyć. Ileż to ma kosztow ać?

— P ięćd ziesiąt fran k ó w .

— Pfe! to deszcz za drogi: najdrożej trz y ­ dzieści sou je d e n bukiet.

— K w iaty są drogie. O prócz tego czyż to nie muszę opłacić lu d zi których u ży w am , ale bukiety będą piękne.

— Byle w nich n ie b y ło głąbów k apuścia­ nych ja k to spotkało P an n ę Z.... k tóra j e ­ dnym w oko d o stała i zaled w ie nie oślepła... B ył to ko n cep t małego Titi.

— B ądź pani spokojna b u k iety będą p ię­ kn e i dobrze ubrane.

Dobrze.... Dam p ię ćd z ie siąt fran k ó w , oszczędzę je na czem innym . O szczędzę co dzień sou, na kupnie w ą tro b y dla mego ko ­ ta. N iegodziw iec ten n iszczy nas co dzień tą w ątrobą. T rzy d zieści w ięc bukietów , ro ­ zum ie się dobrze będą rzucone. W reszcie Pańscy ludzie są p ew n ie do tego p rz y z w y ­ czajeni.

B ędziesz Pani zu p ełn ie zad o w o lo n ą. Spodziew am się! G dybym ieszcze za pięćdziesiąt fran k ó w nie by ła zadow oloną! W ielk i Boże! M ogłabym sobie za to kupić dw a p asztety z tłu stej w ątro b y . W reszcie je ś li to w y n iesie mą córkę, p ięćdziesiąt fran ­ k ó w będą niczym .

A n trep ren er każe* sobie nap rzó d płacić: to je st ostrożność zaw sze potrzebna. M at­ k a aktorki pow raca zaw iad am iając córkę że w ieczorem będzie m iała try u m f. C zekają n iecierp liw ie tej chwili.

N adchodzi w reszcie: grają sztukę; a k to r­ ka źle w y stęp o w ała, ale to j e s t obojętnem dla an trep ren era: k a za ł buk iety rzucić; spa­ d ają z różnych p u n k tó w teatru , ale

szcze-39

golnie z p aradysu, do nóg albo na nos ak to r­ ki; ta się skłania z tw a rz ą pom ieszaną; pu­ bliczność się śm ieje, zasło n a spuszcza a in ­ ne ak to rk i zazd ro szczą.

N ieszczęściem , m atka te j k tó rą try u m f spotkał, zn iszczy ła w krótce cały urok: p rz y ­ byw a do te atru z ogrom nym koszem , j a k ­ by dla zeb ran ia b u k ietó w rzuconych córce, a w łaściw ie dla ich porach o w an ia i z ap e w n ie ­ nia się czyli try u m f za całe pięćdziesiąt fran ­ kó w córkę spotkał.

Po zebraniu w szystkiego co tylko było n a scenie bieży do w szy stk ich kątów , kulisów ... n a w et do suflera kom órki; tu p ie nogami ze złości; w reszcie nie mogąc w y trzy m ać, woła:

— Jestem o k ra d z io n ą !... N ieg o d ziw iec, zad y sp o n o w ałam trzy d zieści bukietów z n a j­ duję ich dw ad zieścia cztery .... B rak mi je s t sześciu!... ale to ta k nie ujdzie!!

M ożna sobie ła tw o w y staw ić ja k i śm iech to w zb u d ziło m iędzy ak to rk am i, i ja k w ted y one szydzą z deszczu k w ia tó w którym ko­ leżan k a obsypaną została.

Ale te któ re z tego n ajb ard ziej ż arto w ały nie będą się w sty d z iły ró w n ież sobie sp ro ­ w adzić tym sposobem k w ia ty , tylko już za­ lecą m atce aby ich nie rach o w ała po o trz y ­ m anym tryum fie.

Nie zaw sze deszcz z k w iató w j e s t tak z a ­ dysponow any; ten k tó ry n astęp u je pow

sze-chnie, i przez isto tn ą publiczność, czyni ła ­ dny dla oka w id o k . W te d y w szy stk ie da­ my ogaiacają się z b u k ietó w i rz u c ają je z entuziazm ein na scenę.

T ize b a bow iem w ied zieć ze dam y nasze nie mogą iść do te a tru bez bukietu; rów nież p o trzeb u ją go idąc na w ieczó r, n a koncert, a nieodzow nem j e s t on gdy id ą n a bale.

D am y w Paryżu w ielk i czynią odbyt ban- dlującym bukietam i, a co j e s t szczególnego, to że sam e k u p u ją ich m ało, a m ężow ie nigdy.