• Nie Znaleziono Wyników

Badanie osób z cywilizacji zachodniej – potencjalne ograniczenia trafności

PROBLEMY TRAFNOŚCI ZEWNĘTRZNEJ BADAŃ W PSYCHOLOGII SPOŁECZNEJ

2.7. Badanie osób z cywilizacji zachodniej – potencjalne ograniczenia trafności

Problemem jest nie tylko dominacja studentów w badaniach, ale też fakt, że są to przede wszystkim studenci amerykańscy. Sporadycznie pojawiają się studenci z innych krajów zachodnich (w tym Izraela). Jeffrey Arnett (2008) nazwał ten problem „porzuconymi 95 %”, co ma odzwierciedlać fakt, że olbrzymia większość

opublikowanych badań odbywa się na osobach, które stanowią tylko 5 % światowej populacji. Przeanalizował on narodowość badanych w 6 czołowych czasopismach APA54 w latach 2003-2007. 82 % badanych pochodziło z USA lub krajów

anglosaskich (Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii). Dalsze 13 % pochodziło z nieanglojęzycznych krajów europejskich, 3 % z Azji (głównie Japonii i coraz częściej Chin), po 1 % z Ameryki Łacińskiej i Izraela, mniej niż 1 % z Afryki i Bliskiego Wschodu. Obrazowo wyliczono, że amerykański student ma 4000 razy większe szanse, żeby wziąć udział w badaniu psychologicznym niż osoba spoza zachodniego kręgu cywilizacyjnego (Henrich, Heine, Norenzayan, 2010).

Nie stanowiłoby to dużego problemu, gdyby wiadomym było, że kontekst kulturowo-społeczny nie wywiera zasadniczego wpływu na zachowanie. Problem w tym, że istnieje, aż nadto dowodów, że taki kontekst wywiera wpływ i to niejednokrotnie znaczący.

Weźmy przykład względnie prostego efektu psychologicznego, jakim jest gra w ultimatum. Polega ona na tym, że jeden z dwóch graczy ma do rozdzielenia sumę pieniędzy. Proponuje podział pieniędzy np. 60 % - 40 %. Drugi gracz go akceptuje, lub odrzuca. Odrzucenie oznacza, że żaden z graczy nie otrzymuje nic. Okazuje się, że w tego typu grze, osoby w przypadku bardzo niesprawiedliwych podziałów (np. 90 % - 10 %), badani odrzucają je, choć patrząc z punktu widzenia czysto ekonomicznej „racjonalności” powinni zadowolić się jakąkolwiek nagrodą większą od zera. Tak jednak nie następuję i badani wolą zrezygnować z niezerowej, ale niewielkiej części, żeby ukarać nieuczciwego dzielącego. U zachodnich studentów gracze oferują drugiemu badanemu zwykle część pieniędzy w granicach 43%-48% (Gintis, Bowles,

54

Developmental Psychology, JPSP, Journal of Abnormal Psychology, Journal of Family Psychology, Health

Boyd i Fehr, 2007). Okazuje się jednak, że w innych kręgach kulturowych występują znacząco odmienne zachowania. Gintis i in. (2007) przebadali kilkanaście

niezachodnich społeczności z całego świata. I tak:

• W niektórych społecznościach w Papui Nowej Gwinei osoby oferowały dla drugiej strony ponad 50 %, ale te oferty były i tak odrzucane. Ma to najpewniej związek z kulturą podwyższania statusu przez rozdawanie kosztownych prezentów.

Otrzymanie kosztownego prezentu oznacza wywyższenie cudzej pozycji społecznej, więc osoby nie akceptują takiej „szczodrości”.

• W społeczności Ache z Południowej Ameryki zdecydowana większość ofert była wyższa niż 40 %. Nie były one nigdy odrzucane. Dla kontrastu w sąsiedniej grupie Hadza oferty były niskie i częste były odrzucenia. W pierwszej z tych grup dominuje zwyczaj równego dzielenia mięsa z polowania niezależnie od tego, kto był myśliwym, w drugiej, choć podział grupowy występuje, osoby mają tendencje, żeby zdobycze ukrywać i zachowywać tylko dla siebie i najbliższej rodziny.

• W grupie Tsiname ze wschodniej Afryki oferty były niskie, ale też praktycznie nie występowały odrzucenia. W grupie tej występuje bardzo niski poziom współpracy na poziomie powyżej najbliższej rodziny, nie ma rozbudowanych sankcji

społecznych, a więc też zwyczaju karania osób łamiących normy społeczne. Na tym przykładzie widać, że nawet zachowanie w relatywnie prostej grze

ekonomicznej może być bardzo zróżnicowane oraz zdeterminowane przez złożone wzory interakcji społecznych. Nie jest tutaj przedmiotem zainteresowania, jakie jest źródło tych różnic (por. np. Schaller, Murray, 2008), tylko sam fakt ich występowania. W 2010 w Behavioral and Brain Sciences ukazał się tekst, który można uznać za manifest przeciwko ograniczaniu badań tylko do członków kultury zachodniej55

(Henrich, Heine, Norenzayan, 2010). Autorzy ukuli na badanych w psychologii nazwę WEIRD (ang. dziwny), a więc Western, Educated, Industrialized, Rich i Democratic (z Zachodu, wykształceni, z krajów uprzemysłowionych, bogatych i demokratycznych). Główną tezą ich manifestu jest twierdzenie, że choć w artykułach na ogół nie mówi się wprost, że odkryte prawidłowości dotyczą całej ziemskiej populacji, to na ogół też nie wskazuje się potencjalnych ograniczeń wynikających z próby. Panuje raczej

55

kultura niejawnego zakładania, że badane zjawiska generalizują się na członków innych kultur.

Heinrich zbierają też przykłady kilkunastu efektów, gdzie udało się udokumentować występowanie poważnego międzykulturowych różnic w działaniu mechanizmów psychologicznych. Wymieniają m.in., że:

• słynna iluzja Mullera-Lynna nie jest iluzją dla osób żyjących w technologicznie prostych społecznościach, gdzie osoby w toku ontogenezy nie spotykają się z równoległymi i zbiegającymi się liniami (takimi jak np. pokoju);

• zniekształcenia poznawcze, które są dobrze udokumentowane w kulturze zachodniej (np. olbrzymia większość osób jest przekonana o własnej

ponadprzeciętności), nie występują w wielu krajach azjatyckich, gdzie raczej normą jest zaniżanie własnych osiągnięć i znaczenia;

• amerykańskie dzieci dłużej i chętniej pracują nad zadaniami, które mogą same wybrać, z kolei wiele azjatyckich dzieci bardziej preferuje zadania wybrane dla nich przez dorosłych, którym ufa;

• podstawowy błąd atrybucji, czyli przekonania o większej roli czynników dyspozycyjnych w determinowaniu zachowania w porównaniu do czynników sytuacyjnych, dotyczy głównie osób z cywilizacji zachodniej. W Japonii istnieje tendencja do przeceniania znaczenia sytuacji w zachowaniu.

Osoby badane najczęściej w Ameryce, a więc liberalni studenci, członkowie klasy średniej, różnią się także od innych, dużo rzadziej, badanych osób z amerykańskiego społeczeństwa (np. niestudiujących konserwatystów). Takie osoby mają m.in.

większą tendencję do racjonalizowania swoich wyborów w sytuacji dysonansu, mają większe poczucie własnej wyjątkowości, albo możliwości wpływania na swój los. Osoby z tzw. rodzin robotniczych, w przeciwieństwie do amerykańskich studentów bardziej zakotwiczeni w swojej sieci społecznej, a w swojej moralności częściej uwzględniali interesy społeczności (a nie tylko jednostki). To tylko wybrane

przykłady, które przedstawili Heinrich i in. Niestety, takich różnic może być znacznie więcej, gdyż możliwe, że wiele efektów nie jest zwyczajnie powtarzanych na

Można oczywiście zadać pytanie, czemu badanie innych społeczności jest takie ważne. Czy dane o samych Amerykanach, choć nie generalizują się na inne populacje, nie dają mimo wszystko wiedzy o rzeczonych Amerykanach i nie

pozwalają na budowanie – na tej podstawie – skutecznych interwencji, przynajmniej w stosunku do Amerykanów? W moim przekonaniu psychologia powinna być

bardziej reprezentatywna z kilku względów. Wiedza o zróżnicowaniu behawioralnym na całym globie jest wartością samą w sobie. Dobre opisanie tego zróżnicowania może być bardzo istotnym elementem budowania metateorii zachowania ludzkiego, pozwoli nam bowiem stwierdzić, które elementy naszej natury są względnie trwałe i niezmienne, a więc prawdopodobnie ukształtowane filogenetycznie, a które elementy naszej natury są w większej mierze plastyczne, wynikające z socjalizacji i innych mechanizmów uczenia się. Przykładowo, badania zdają się wskazywać, że teoria umysłu jest częścią naszego biologicznego wyposażenia, bowiem wszędzie na świecie jej rozwój rozpoczyna się w dosyć zbliżonym wieku (Wellman, Cross, Watson, 2001).

Badanie zróżnicowania behawioralnego pozwala nam też podejmować próby jego wyjaśnienia. We wspomnianym badaniu Buss (1989) i jego ankieterzy przebadali ponad 10000 osób z 38 kultur. Pokazano, że niektóre różnice międzypłciowe

dotyczące preferencji partnerów płciowych są uniwersalne (np. wszędzie mężczyźni preferowali młodsze kobiety, a kobiety starszych mężczyzn; wszędzie mężczyźni przywiązywali większą wagę do atrakcyjności, a kobiety do pozycji społecznej partnera itp.). Później okazało się, że pomimo uniwersalności tych różnic płciowych, sama waga przykładana do poszczególnych cech jest różna. I tak, Eagly i Wood (1999) wskazują na to, że różnice międzypłciowe w wadze przykładanej do zamożności partnera są warunkowane siłą ekonomiczną kobiet: im ta siła jest większa, tym mniejszy nacisk kobiet na zasobny portfel. Dzięki szerokiej,

międzykulturowej bazie danych empirycznych można lepiej rozumieć uwarunkowania zmienności zachowania.

Badając samych amerykanów nie wiedzielibyśmy ani o behawioralnym

zróżnicowaniu wynikającym z kultury, ani o uniwersalizmach natury ludzkiej, ani nie posiadalibyśmy danych do badań korelacyjnych między zachowaniem a cechami środowiska. Nasza wiedza o naturze ludzkiej byłaby uboższa, a nasze możliwości stworzenia sensownej meta-teorii psychologicznej dużo bardziej ograniczone.

Dominacja zachodniego świata dotyczy zresztą nie tylko tego, skąd wywodzą się badani. Arnett (2008) przeprowadził wyliczenia, w których pokazał, że autorzy tekstów, redaktorzy i komitety redakcyjne są najczęściej złożone z Amerykanów, sporadycznie Europejczyków a badacze spoza tzw. „zachodu” stanowili 1-5 % pierwszych autorów lub współautorów (w zależności od czasopisma). W tabeli 2.1 zaprezentowałem stosowne dane dla czasopisma JPSP. Heinrich i in. (2010)

dodatkowo wskazują, że 70 % cytowanych prac w psychologii pochodzi z USA. I jest to najwyższy wskaźnik z wszystkich przebadanych dziedzin (np. w chemii

analogiczny odsetek wynosi 37 %). Jest to tym bardziej problematyczne, że o ile w chemii czy astrofizyce trudno oczekiwać istotnego kulturowego wpływu na przedmiot badania, o tyle w psychologii (i innych naukach społecznych) istnieją przesłanki, żeby spodziewać się takiego wpływu. Pytanie, na ile „zachodni” sposób myślenia

kształtuje (i ogranicza) rozwój psychologii leży poza zainteresowaniem tej pracy, tym niemniej warto tu odnotować, że taki wpływ może istnieć.

TABELA 2.1. Odsetek autorów i członków redakcji oraz osób badanych w JPSP Osoby z krajów anglojęzycznych (w nawiasie samo USA) Osoby z Europy (bez krajów anglojęzycznych) Pozostali Pierwsi autorzy tekstów 78 % (65 %) 18 % 3 % Pozostali autorzy 81 % (69 %) 15 % 4 % Pochodzenie badanych 74 % (62 %) 19 % 8 % Redaktorzy naczelni i zastępcy 79 % (63%) 16 % 5 % (wszyscy: Izrael) Członkowie rad naukowych czasopism 89 % (75 %) 10 % 0,5 %

Warto też zauważyć, że paradoksalnie pochodzenie badacza może wchodzić w interakcje z jego tendencjami do „wygładzania” danych. Fanelli (2010b) badał, jak często w pracach amerykańskich badaczy potwierdzona jest wyjściowa hipoteza (dane pozytywne). Zaobserwował nieoczekiwaną rzecz: występowało wyraźne zróżnicowanie częstotliwości wyników pozytywnych w zależności od stanu. Trudno racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego badacze w jednych stanach mieliby większe szczęście w generowaniu trafnych hipotez badawczych. Eksplorując temat głębiej okazało się, że badacze ze stanów, w których występuje duża konkurencja na rynku akademickim (tj. duża liczba badaczy i publikacji w przeliczeniu na wielkość

populacji) częściej zgłaszali prace z wynikami pozytywnymi. Zestawiając to z

powszechnie znanymi faktami, że w USA panuje bardzo silna konkurencja na rynku akademickim, oraz że amerykańscy badacze dominują w publikacjach w psychologii (por. tabela 2.1, oraz Arnett, 2008) można zadać zasadne pytanie, na ile kanon wiedzy psychologicznej jest z tej racji dodatkowo zniekształcony.

Postulat zwiększenia zróżnicowania kulturowego badanych ten jeszcze trudniejszy do realizacji niż postulat badania nie tylko studentów. O ile można jeszcze wyobrazić, że badacz, zamiast tradycyjnego sięgania po studentów, przebada część dorosłej populacji swojego miasta w rozsądnych kosztach, o tyle dodatkowe przebadanie osób z kilkunastu dodatkowych krajów może leżeć poza zasięgiem olbrzymiej większości badaczy. Rozwiązaniem wydaje się być promowanie współpracy międzynarodowej. Wspominany już w rdz. 1.10 projekt rejestrowanych replikacji w PoPS wpisuje się w ten postulat. W pierwszym opublikowanym badaniu (Alogna i in., 2014) zgłosiły się zespoły badawcze nie tylko z USA, ale też np. z Czech, Polski czy Nowej Zelandii. Jest to pewien (choć ciągle niedostateczny) postęp w stosunku do badania populacji tylko amerykańskiej. Niestety populacja Afryki, Azji i Ameryki Południowej jest ciągle silnie niedoreprezentowana.

Powiązane dokumenty