• Nie Znaleziono Wyników

Nie można całkowicie „racjonalnie” zaplanować „postępu” nauki, w jakimś stopniu zależy on od czynników zupełnie niezależnych od psychologów

Do tego tematu wrócę przy okazji jakościowego sprawozdania z analizy czasopism empirycznych, gdzie może uda mi się wskazać przykłady, gdzie inspiracje ze strony dosyć odległych teorii i narzędzi badawczych pozwoliły lepiej zrozumieć określone efekty.

3.8. Model rozwoju psychologii #3 – przedmiot psychologii

Kolejnym istotnym pytaniem jest to, co jest przedmiotem psychologii. Jest to pytanie o tyle kluczowe, że bez niego, nie będziemy wiedzieli, jaką „treść” powinny mieć odkrywane prawidłowości (różnych poziomów). Nie jest przy tym moim celem zdefiniowanie przedmiotu psychologii w postaci banalnych stwierdzeń w rodzaju „zrozumieć naturę człowieka”, ale raczej zdefiniować tak, żeby pomogło to w operacjonalizacji przy analizie teorii i badań. Zakładam, że najsensowniej będzie przedmiot psychologii wyabstrahować indukcyjnie z opisów badań psychologicznych. Z treści artykułów empirycznych wnioskuję, że w olbrzymiej większości badań

podstawowym celem jest wyjaśnienie jakiejś formy „reakcji”. Używam tu słowa „reakcja” w bardzo szerokim znaczeniu. „Reakcją” może być introspekcyjne

sprawozdanie, „wynik” narzędzie psychometrycznego, deklarowana postawa, czas reakcji lub jakieś zachowanie w normalnym sensie tego słowa (tak jak w definicji Furra, s. 372). Niektóre subdyscypliny mogą być zainteresowane fizjologicznymi wskaźnikami, takimi jak aktywność mózgu, zasadniczo jednak olbrzymia większość psychologii skupia się na „reakcjach” dostępnych świadomie jednostce przynajmniej jeśli chodzi o sam fakt ich występowania (np. nawet jeśli badany nie zdaje sobie sprawy, że reaguje o kilkaset milisekund szybciej na określone bodźce, to

fMRI nigdy nie wie, że w jego mózgu „zapala” się jakaś część). Oczywiście, jak podkreślałem w rozdziale 2, podtrzymuję tezę, że w psychologii społecznej to „zachowanie” rozumiane tak jak u Furra ma przede wszystkim znaczenie. Ale przyjmijmy, że „reakcję” czyli to „co objaśniane” zamierzamy objąć jak najszerzej. Badania są przedstawiane jako sprawdzające wpływ albo czynników

dyspozycyjnych, albo sytuacyjnych, albo ich interakcji na określoną reakcję (przykładowo w podręczniku Kenricka, Neuberga i Cialdiniego, 2006 kolejne

podrozdziały są uszeregowane jako opisujące wpływ sytuacji, różnic indywidualnych i ich interakcji).

Konceptualnie nie jest jednak możliwe oddzielenie wpływu czynników wewnętrznych od zewnętrznych. Każdą sytuację ludzie przetwarzają przez swój system poznawczy (kamienie nie wypełnią ankiety, choćby nie wiadomo jak je prosić), podobnie

niemożliwy jest do zbadania wpływ „czystej” osobowości bez wpływu sytuacji (nawet, jeśli zostawimy badanych samych w laboratorium, żeby zobaczyć, co będą robić, tak czy owak zainicjowaliśmy jakąś sytuację, w tym przykładzie nudy lub niepewności). Można więc powiedzieć, że w badaniach zawsze sprawdza się wpływ sytuacji w interakcji z czynnikami dyspozycyjnymi, nawet jeśli nie manipulujemy określoną kategorią lub nie uwzględniamy jej w modelu statystycznym.

Przyjmijmy jednak dla uproszczenia, że czynniki, którymi objaśnia się zachowanie „pochodzą” albo z wnętrza jednostki (wewnętrzne, dyspozycyjne), albo ze

środowiska (zewnętrzne, sytuacyjne). Czynnikami dyspozycyjnymi nie można zasadniczo manipulować, można je tylko statystycznie kontrolować i mieć nadzieję, że ich hipotetyczny wpływ na reakcje nie jest rodzajem korelacji pozornej.

Czynnikami sytuacyjnymi można zarówno manipulować (o ile nie ma jakichś

przeszkód natury technicznej lub etycznej), jak również kontrolować je statystycznie. Sprawy komplikują się dużo bardziej, gdyż pod pojęciami „czynniki dyspozycyjne” i „czynniki sytuacyjne” kryje się potencjalnie bardzo wiele zmiennych o bardzo różnej naturze, które mogą wywierać złożony, trudny do uchwycenia wpływ, szczególnie mogą wchodzić ze sobą w wielorakie interakcje. Inne może być zachowanie

człowieka w odpowiedzi na prowokację, jeśli spotka go w laboratorium, lub na ulicy; ten sam bodziec „sytuacyjny” może wywiera zupełnie różny wpływ w innym

interakcje, tak, że ludzkie zachowanie nie jest tylko prostą „sumą” poszczególnych kontekstów itp. Na zachowanie człowieka w laboratorium może wywierać wpływ nie tylko manipulowana i kontrolowana zmienna, ale też np. szerszy kontekst jego życia (trwa sesja egzaminacyjna lub niedawno rozstał się z dziewczyną), chwilowy stan fizjologiczny, przeczytana rano gazeta czy niedawne przemyślenia itd. Trudno manipulować takimi zmiennymi, a gdy je kontrolujemy, sam fakt pytania o nie, może wywierać wpływ na późniejsze zachowanie. Z istnienia wielu czynników badani mogą sobie po prostu nie zdawać sprawy.

Czynniki sytuacyjne to potencjalnie szeroka kategoria obejmująca zarówno bodźce w środowisku (na zewnątrz jednostki), jak i bodźce już nieobecne, ale wywierające wpływ na jednostkę (np. jakieś nastawienie zaindukowane określoną wcześniejszą sytuacją). Wywołują one określone mechanizmy przetwarzania informacji, które prowadzą do reakcji (mechanizmy przetwarzania informacji w najszerszym tego słowa znaczeniu, a więc obejmujące zarówno „racjonalne” kalkulacje, jak i tzw. procesy emocjonalne, motywacyjne, czy instynktowne reakcje itp.). Mechanizmy te mogą być względnie stałe lub tymczasowe, pochodzą jednak z umysłu jednostki. Różne subdyscypliny psychologii będą kładły akcenty na inne aspekty, szczególnie na to a) w jaki sposób te mechanizmy się uformowały (tu z kolei większy nacisk może być położony na wrodzone cechy naszego umysłu, tak jak w psychologii ewolucyjnej, lub na szeroko pojęte doświadczenia); b) jaka jest „natura” operacji poznawczych, które się dokonują (przykłady to: heurystyki, zniekształcenia i błędy poznawcze (bias), stereotypy, nawyki itp.) c) czy i jakie występują generalne

„struktury” organizacji tych mechanizmów (przykładowo: osobowość; temperament; styl poznawczy itp.). Moim celem nie jest tu rozstrzygania sporu jaka jest natura procesów w naszym umyśle, które warunkują zachowanie (w interakcji z bodźcami w otoczeniu), szczególnie, że – mam wrażenie – często fenomeny te są tworzone ad hoc i arbitralnie, co w dużej mierze wynika z tego, że obserwowane są tylko

pośrednio (np. niektórzy badacze mogą nazywać określone mechanizmy „osobowością”, podczas gdy inni zakwalifikowaliby je jako zbiór heurystyk umysłowych)

Z czynnikami dyspozycyjna rzecz jest o tyle trudniejsza, że, o ile można jeszcze w miarę sensownie manipulować niektórymi czynnikami sytuacyjnymi w laboratorium czy eksperymencie terenowym, o tyle zmienne dyspozycyjne są niemanipulowalne

(nawet quasi-eksperymenty są rodzajem badania korelacyjnego), a w dodatku o ich strukturze mamy wyobrażenie mocno zapośredniczone przez teorie wyższego rzędu. Wyjaśnianie określonej reakcji poprzez czynniki dyspozycyjne, oznacza na ogół dużo wyższy poziom uteoretyzowania obserwacji. Przykładowo, znaczną większość

manipulacji eksperymentalnych w psychologii społecznej daje się opisać terminami, w których nie odwołujemy się do żadnych teorii naukowych np. „gdy krzyczy się „pożar” badani zaczynają uciekać”. Jednak twierdzenie „gdy krzyczy się „pożar”, neurotycy szczególnie szybko zaczynają uciekać” niesie za sobą jakąś teorię na temat struktury osobowości i, co gorsza, masę założeń na temat jej pomiaru (i trafności tego pomiaru). Mimo wszystko jestem przekonany, że znaczną część terminów „dyspozycyjnych” można opisać bez odwoływania się do teorii wyższego poziomu, zostawiając sobie pewną dozę swobody, gdyby w przyszłości jakieś złożone teorie różnic indywidualnych uległy zasadniczej rewizji. Nie zmienia to jednak faktu, że psychologia różnic indywidualnych dorobiła się kilkudziesięciu badawczo mocno eksploatowanych czynników dyspozycyjnych (np. Leary, Hoyle, 2009), dodatkowo dalsze setki występuje rozrzuconych po rozmaitych publikacjach. Choć za niektórymi stoi monstrualna liczba badań (np. koncepcja wielkiej piątki) i trudno odrzucić myśl, że jakoś odzwierciedlają różnice w strukturze naszej psychiki, trudno nie powstrzymać się od wrażenia, że duża ich część służy tylko budowaniu kariery na nowym „odkryciu”, albo jest nową nazwą na wcześniej już opisany czynnik (patrz problem stylów poznawczych: rdz. 3.2). Znaczna część badań nad trafnością większości zmiennych ma naturę samoopisową, a ostatecznym dowodem na

trafność wielu koncepcji różnic indywidualnych jest ich wyodrębnienie przy pomocy analizy czynnikowej. Samo w sobie nie przesądza to jeszcze o ich „rzeczywistości”, ale może brać się z tego, że ludzie mają pewne wyobrażenia o tym jak funkcjonują i zbiory takich wyobrażeń tworzą czynniki wyodrębniane potem statystycznie. Temat ten zasługiwałby na osobną dysertację, nie będzie chyba jednak kontrowersyjnym stwierdzeniem, że rozumienie i pomiar zmiennych dyspozycyjnych jest daleki od oczekiwanego ideału.

Podsumowując te rozważania można powiedzieć, że:

TEZA 3 Prawidłowości niskiego poziomu określają przede wszystkim zależność

Powiązane dokumenty