• Nie Znaleziono Wyników

Model rozwoju psychologii – operacjonalizacja modelu

TEZA 7 W ostatecznym rozrachunku rozszerzanie rozumienia zjawiska służy zwiększeniu precyzji przewidywania, szczególnie poprzez określanie, jakie będzie

3.10. Model rozwoju psychologii – operacjonalizacja modelu

Oczywiście powyższymi rozważaniami nie wyczerpałem całego spektrum wszystkich możliwych problemów związanych z badaniem zachowania człowieka i innych

złożonych zwierząt (np. Bermúdez, 2007; Botterill, Carruthers, 1999).Sprawy nie ułatwia wiele innych powodów np.

a) znaczna część powtarzalnych procesów psychologicznych nie jest uniwersalna w takim sensie jak prawa fizyczne. Być może na najbardziej podstawowym

poziomie przetwarzania informacji przez mózg występują procesy, które są uniwersalne dla wszystkich inteligentnych istot, ale nie wydaję się, żebyśmy na ten poziom dotarli. Dobrze znany efekt polegający na instynktownym strachu przed pająkami (Öhman, Mineka, 2001) nie występuję u wszystkich ludzi i zapewne nie pojawiłby się na planecie, na której nie istnieją pająki.

Niewykluczone, że – jako że pająki nie stanowią dziś większego zagrożenia – efekt ten przestanie występować w ciągu kilkuset lat. Oczywiście, co jeszcze lepiej udokumentowane, kontekst kulturowy wywiera szczególny wpływ ograniczający uniwersalność twierdzeń (patrz rdz. 2.7).

b) człowiek nie jest tylko biernym odbiorcą sytuacji, ale również aktywnie poszukuje określonych sytuacji, inicjuje je lub w znacznym stopniu zwrotnie na nie wpływa. Rozpędzona w akceleratorze cząstka nie zmienia swojego „zachowania” pod wpływem informacji, że badacze mają określone teorie jak powinna się zachowywać. Ludzie potencjalnie mogą zmienić.

Przechodząc jednak do podsumowania rozważań z rdz. 3.6-3.9 i wcześniejszych rozdziałów, wydaje się, że w uproszczeniu psychologia powinna więc podążać w dwóch, uzupełniających się kierunkach.

Podstawowym kierunkiem jest budowa solidnego kanonu prawidłowości niskiego poziomu, faktów, które są solidnie udokumentowane (np. zreplikowane) oraz pokazują efekt na przykładzie codziennych zachowań (tam, gdzie taki związek jest postulowany). W miarę możliwości badania te powinny być jak najmniej

uteoretyzowane70, aby mogły stanowić podstawę, na których buduje się teorie wyższego rzędu, oraz aby mogły potencjalnie w przyszłości być adaptowane przez nowe teorie. Afera Stapela, oraz rozliczne nieprawidłowości w danych

psychologicznych przedstawione w rozdziale 1, wskazują, że poziom rzetelności podstawowych odkryć jest ciągle niedostateczny. Konkretne zalecenia dla

zwiększania poziomu rzetelności i zmniejszania poziomu „uteoretyzowania” podzieliłbym na następujące kategorie. Badania powinny być:

70

- powtórzone, szczególnie przez niezależne zespoły badawcze (replikacja ogólna =

RepOg71)

- sprawdzone pod kątem trzech podstawowych moderatorów, które, jak wiadomo, wpływają na zachowanie, a więc grupy społecznej, wieku (=etapu rozwojowego) i grupy kulturowej (moderatory ogólne = ModOg) (oczywiście, takim podstawowym moderatorem jest też płeć, ale zakładam, że różnice płciowe są w miare często sprawdzane, o czym zaświadczają m.in. niezliczone meta-analizy ich dotyczące publikowane w PB i nie tylko72)

- sprawdzonych pod kątem moderatorów specyficznych dla określonego badania (inne bodźce, procedura itd.) (moderatory specyficzne = ModSp)

- starać się rozszerzyć rozumienie efektu, poprzez stopniowe dodawanie dodatkowych nowych zmiennych (rozszerzenie rozumienia = RozszRoz) - tam gdzie postulowany efekt przekłada się na codzienne zachowania, tam poszukiwać dowodów w postaci takich właśnie zachowań, szczególnie danych z eksperymentów terenowych, nagrań lub innych rejestrów zachowań, wytworów ludzkich itd., a więc wszelkich możliwych danych, które rejestrują zachowanie bez ryzyka wystąpienia artefaktów laboratoryjnych. Jeśli stosuje się badania

laboratoryjne, wszędzie tam gdzie to możliwe, należy dążyć do używania miar behawioralnych, a nie tylko opartych na pośrednich wskaźnikach zachowania (dane behawioralne = DaneBeh)

W tym kontekście warto też się zastanowić, jak „zoperacjonalizować” postulat Rozina dotyczący większej liczby obserwacji i opisu. Nie ukrywam, że z tym inspirującym postulatem, miałem jednak problemy, gdy przyszło do jego ukonkretnienia. Wydaję się, że zależy on w dużej mierze od tego, jak rozumiemy słowa „obserwacja” i „opis”. Jeśli rozumiemy je częściowo, tak jak Rozin, czyli jako brak eksperymentu i

skomplikowanych procedur, byłoby to nieco ograniczające. Omówione w rozdziale 2.8 badania choć były eksperymentalne i do tego dosyć złożone, zawierają jednak wnioski, które można przełożyć na dosyć proste zdania obserwacyjne z niewielką ilością odwołań do teorii wyższego rzędu np. „niepowodzenie zwiększa nasilenie

71

Kody będą używane w dalszej części rozdziału do zilustrowania przykładów. W rozdziale 4 przedstawiam nieco zmodyfikowaną wersję tego podziału (zmodyfikowaną po analizie części literatury).

72

postaw religijnych” – wymaga to doprecyzowania pewnej liczby szczegółów, jak rozumiemy niepowodzenie, religię, czym powinno się objawiać nasilenie itd.; wydaje się jednak, że zdanie to samo w sobie powinno być intuicyjnie uchwytne dla

większości ludzi. W tym sensie stanowiłoby podstawową obserwację, choć

pamiętajmy, że została wyciągnięta na podstawie eksperymentów o bardzo złożonej strukturze.

Można też obserwacje i opis rozumieć jako dużą liczbę danych surowych dostępnych badaczom do dalszych analiz (np. nagrań wideo, nagrań wypowiedzi itd.).

Przykładowo, takimi danymi surowymi mogłyby być zanimizowane wypowiedzi badanych. Dane takie, jeśli zapisane w sensownym formacie, mogłyby służyć innym badaczom do testowania wielu nowych hipotez i w takim sensie trudno odmówić racji postulatowi większej liczby danych obserwacyjnych (szczególnie, że przy

współczesnych technologiach informacyjnych, można się efektywnie takimi danymi dzielić).

Postulat Rozina można jeszcze rozumieć w trzeci sposób, mianowicie taki, że badacz indukuje jakąś sytuację i nie czyni z góry żadnych założeń, co będzie obserwował (np. nie rejestruje konkretnego, z góry założonego wycinka zmiennych zależnych), ale jest otwarty na wszelkie ciekawe zdarzenia, jakie będą miały miejsce. Ten postulat ma słuszną stronę i taką, do której podchodzę sceptycznie. Zapewne w wielu dziedzinach psychologii nie zawadziłyby nam badania, w których daje się ludziom możliwość wykazania spontanicznych reakcji, ale niestety w rejestrowaniu tych reakcji musi już być zawarty pewien ładunek „uteoretyzowania” obserwacji (nie muszą to być przy tym formalne teorie, mogą być czysto intuicyjne, ale tak czy owak). Wydaje się, że w procesie obserwacji zawsze przyjmujemy jakieś założenia, co jest istotne, warte uwagi, warte zarejestrowania i sprawozdania. W takim sensie zapewne sensie postulat Rozina jest chybiony, bo niemożliwa jest „czysta

obserwacja”. Natomiast, nie wyklucza to tego, że obserwacja zachowania w

naturalnych kontekstach, może czasami pozwolić badaczom sformułować dostrzec ważne, wcześniej pomijane aspekty zachowania lub sformułować nowatorskie hipotezy, na które by nigdy nie wpadł bez niej.

Jeśli więc dobrze rozumiem postulaty Rozina, wynikają z nich trzy zasadnicze postulaty, które na pewno nie zaszkodzą, a mogą pomóc:

a) więcej danych surowych (szczególnie udostępnionych dla szerokiego grona badaczy)

b) tworzenie sytuacji, gdzie badanym daje się możliwości wykazania spontanicznych reakcji

c) obserwowanie naturalnie występującego zachowania, celem potencjalnych inspiracji.

Stopień spełnienia tych postulatów zostanie we właściwym badaniu przeanalizowany jakościowo.

Drugi kierunek to rozwój teorii, oraz pośrednio prowadzenie badań „kierowanych przez teorię” („theory-driven research” np. ). Tak jak wcześniej pisałem, jestem przeciwnikiem dorabiania naciąganych teorii do prawidłowości niskiego poziomu, które powstały przypadkiem, lub, które trudno na tym etapie rozwoju sensownie wyjaśnić. Uważam też, że naszej nauce nie zaszkodziłby większe akcentowanie rozróżnienia w artykułach pomiędzy sferą faktów i (zawsze hipotetycznych) wyjaśnień. Zarazem jednak rozwój teorii (prawidłowości wysokiego poziomu) jest niezbędny dla rozwoju w miarę dojrzałej nauki. Dlatego rozwój teorii

zoperacjonalizowałbym w sposób następujący:

• dane generują alternatywne wyjaśnienia teoretyczne, które są systematycznie testowane i dąży się do posiadania jednego najlepszego wyjaśnienia (choć nie narzuca się go na siłę, jeśli nie ma takiej możliwości) (testowanie alternatywnych teorii - TeorAlter)

• doprecyzowuje się teorie poprzez zbieranie nowych danych np. wskazując na ograniczenia jej stosowania, dodatkowe moderatory itd. (dodatkowe moderatory teorii - TeorModer73)

• najlepszych sprawdzianem prawdziwości teorii, jest to, że generują nowe odkrycia, szczególnie niebanalne odkrycia wcześniej nie przewidziane (generowanie odkryć - GenerOdkr)

Powyższe odkrycia są możliwe do ilościowego zoperacjonalizowania na podstawie zawartości czasopism. Chciałbym również przyjrzeć się rozwojowi teorii w sposób

73

Ostatecznie po analizie części literatury różne rodzaje wyjaśnień teoretycznych zostały sklasyfikowane jako „zwiększanie precyzji teorii”

trudniejszy do uchwycenia, dlatego poniższe postulaty zostaną przeanalizowane jakościowo:

• różnorakie odkrycia, wcześniej niepowiązane, są ze sobą wiązane poprzez system teorii średniego zasięgu, które z kolei wiążą się ze sobą poprzez system metateorii

• teorie, początkowo niezależne, są ze sobą integrowane, szczególnie, jeśli dotyczą zbliżonego obszaru

• określony obszar korzysta z inspiracji z innych obszarów, teorii i dyscyplin

Powiązane dokumenty